Skocz do zawartości

Lososiowate Michigenu - nowe odkrycie


jerry hzs

Rekomendowane odpowiedzi

  • 4 miesiące temu...

Widze ze watek cos mocno podupadl wiec jako ze czas dopiero poswiateczny wiec I jego trzeba troche “wskrzesic”.  Tutaj wczesna wiosna oznacza dla mnie jedno –ciag steelheada.  W tym roku moja przygoda zaczela sie 3 weekendy temu oczywiscie na Milwaukee river.  Woda lekko podniesiona, pochmurno I co najlepsze malo ludzi.  W kilku miejscach widze ryby ale ilosciowo nie ma na razie szalu ale sie nie zrazam bo woda jeszcze zimna I ciag sie dopiero zaczyna.  W ruch idzie moj sprawdzony arsenal much, zapinam  ryby pod rzad ale mi spadaja. Ok polodnia nagle cos sie stalo I ryby gdzies wywialo, pustka.  Kotwicze w miejscu pod wodospadem I orze rynne wszystkim co mam, niestety nawet skubniecia. Mysle sobie co kurna? W akcie desperacji zaczynam kombinowac I zamiast scodzic coraz mniejsze ide na opak I zakladam najwiekszego streamera jakiego mam. Wzor klasyczna pijawa z ikra ale dociazony I rozmiar raczej szczupakowy.  Rzucam na ukos w dol rzeki raczej bez przekonania I bardziej z ciekawosci jak to chodzi w wodzie niz liczac ze cos wezmie.  Tym bardziej w wiekszym szoku jestem gdy nagle linka sie zaczymuje w polowie dryfu I nagle cos chce mi zabrac wedke. Piekny srebrniak robi 2 swiece I odjazd I wszystko tak szybko ze oczywiscie partole I mi schodzi.  Gdy mi przechodzi trzesawka znowu rzucam w rynne I “dryfuje” w polowie koryta przetrzymuje sznur I w nagrode mam klasyczne skubniecie po ktorym malo nie wyskakuje z woderow. Znowu srebrna tecza szaleje ale tym razem jestem juz skoncentrowany I to ona laduje na brzegu.  Piekna wysrebrzona samica na 30 cali. Po wypuszczeniu dolawiam kolejna rybe nieco mniejsza ktora zapraszam jednak na obiad.

post-47291-0-69913600-1429238786_thumb.jpg

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

C.D.N 2 weekendy temu znowu Milwaukee, tym razem sobota, cieplo, sloneczko, wiary juz ciut wiecej ale dalej pelno miejsca.  Woda nizsza I czystrza niz ostatnio ale tez widac wiecej ryb.  Brania tak sobie, wyciagam jedna mala, kilka trace :( .  Gdy na wysepce pod wodospadem robi sie tloczno zmieniam lokacje I nagle zauwazam na bystrzu podejzany cien.  Zakladam swoja fartowna nimfke I ostroznie zaczynam orke, chyba dopiero w 15 rzucie siada I zaczyna sie jazda :D ! Mlyny, salta, 8mka muchawka wygieta w kolo,potem odjazd w dol, kilka sekund I czuje podklad na przelotkach. W rwacej wodzie sprint w dol rzeki po kamieniach. Po pierwszym szale ryba w chodzi w szeroka gleboka rynne I zaczyna sie przeciaganie liny w ktorym dwa razy jeszcze wyciaga mi caly sznur. W koncu wyslizgiem laduje ja na piaszczystym cypelku. Znowu piekny srebrniak, mierze do wedki I wychodzi znowu 30 cali.  Poza moja nimfa w pysku ma jescze muche jajo a gleboko w jezyku wbita brazowa nimfe z bialymi skrzydelkami. Wyzwalam ja z tych ozdobek, strzelam fotke I do wody.  To byla chyba fartowna ryba bo pozniej dopiero zacza sie czad! Zawiazuje zdobyczna brazowa muche I nagle zaczynaja zrec bez ceregieli.  W pewnym momencie laduje znowu na wysepce pod wodospadem I zacinam pieknego wybarwionego samca ktorego juz rano kilka razy podchodzilem.  Stalka dostaje szalu I woda w rzece sie doslownie gotuje, kilka sekund I nie mam sznura , znowu sprint w dol rzeki I po szalonej walce wreszcie go dostaje. Niestety fotka z samowyzwalacza troche nie wyszla.  Gdy sie znowu robi tloczno uciekam calkiem w dol rzeki ponizej mostu. Tam ani zywej duszy, cala rzeka moja I cala plan wylozona stala :lol: !!  Przez nastepne pol godz to istna orgia. Co rzut to mam rybe, gdy jedna mi sie spina to podplywa nastepna. W pewnym momenie tuz pod nogami metr odemnie mam zaczep ktory nagle ozywa. Wielki ciemny samiec ktoremu rozmiarem blizej do chinooka niz do steelhada, napweno grubo ponad 30kilka cali I gruby jak udo :o .  Najpierw robi mlyn jak male tornado a potem wyskok- salto prawie na wysokosc mojej twarzy a potem klasyczny expres w dol rzeki. W tym miejscu bystrze konczy sie glebia I zakretem. Tam na glebokiej wodzie trwa przeciaganie liny ktore trwa ponad 20min. I gdy wreszcie czuje ze ryba zaczyna slabnac nagle znajomy luz. Przypon przetarty na kamieniach, ladnie trace stalke zycia na dodatek z fartowna mucha :( .  Gdy sie robi ciemno wracam na wysepke I dalej walcze ale jakos bez animuszu. Wyciagam jescze 2 sredniaki I jednego malucha I tak sobie mysle ze fajnie jakby pod koniec dnia jeszcze by jakiegos ladnego stalka przywalil tak na dowidzenia.  Zakladam male jajo I daje “ostatni” rzut w cien pod zwisajace galezie.  Nagle opor I “cien” zaczyna trzasc pyskiem. Potem klasyka, czyli mlyn, I express w dol rzeki przeplatany saltami. Wedka trzesczy, hamulec wyje a podklad szoruje po przelotki. Mysle no ladnie, chcialem to sie doigralem.  Po dlugiej walce wreszcie laduje pieknego samca 300m nizej na znajomym cypelku.  Ten dzien to byl szal. W sumie mam 8 wyciagnietych ryb, ale na kiju musialem miec grubo ponad 20-25. Dokladnie nie wiem bo po 15 czy 16 stej rybie stracilem rachube.

post-47291-0-91287600-1429239120_thumb.jpgpost-47291-0-74474900-1429239188_thumb.jpgpost-47291-0-89900700-1429239252_thumb.jpg

Edytowane przez Archie
  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

C.D.N

Ostania niedziela- w tygodniu byla straszna ulewa, wszystkie rzeki wylaly I wyglada ze Milwaukee zanim sie nada do lowienia to juz bedzie po “ptokach”.  Uderzam na maly strumyk ktory ma ryby zaraz po duzej wodzie I najszybciej sie czysci.  Woda podniesiona I brudna ale juz w kilku rzutach cos mi siada. Po walce widze ze tonie stalka ale lokalny gatunek brzany zwany tutaj suckerem. W ciagu dnia lowie ich sporo I nawet nie licze.  W koncu jest pierwsza stalka, walczy ladnie ale dosc spokojnie jak na stalke. Dopiero na brzegu widac ze to wytarty kelt.  Potem dolawiam srednia samiczke. Gdy wypuszczam ja do wody widze ze cos za nia sie mignelo.  Odchodze na kilka krokow I zachodze miejsce od dolu a potem dokladnie oblawiam “podejzany” kawalek wody.  Nagle woda sie otwiera, mlyn, salto I odjazd :o . Kolowrotek placze, wedka wygieta w kolo I czuje ze na granicy strzelenia. Znowu piekny gruby samiec. Ryba z bystrza lokuje sie znowu w glebokim dole I znowu przeciaganie liny ale jednak po 10 min laduje na brzegu.  Do konca dnia mam jeszcze 3 steelhady na kiju ale je trace no I oczywiscie suckery ktore teraz juz mnie tylko denerwuja :angry: .  Nie bylo takiej rzezni jak tydzien temu ale do domu wracam wylowiony.  Mysle sobie ze moze tak by sobie zrobil dluzsza przerwe z tymi rybami, dzisiaj czwartek a ja juz mysle gdzie tu w weekend uderzyc B) .

post-47291-0-64534300-1429239763_thumb.jpgpost-47291-0-33591400-1429239791_thumb.jpgpost-47291-0-64260700-1429239816_thumb.jpg

Edytowane przez Archie
  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uff, ten wieczorny samiec z drugiego postu robi wrazenie. Piekne stalki, ale obawiam sie, ze jerkbaitowi mistrzowie nie zalicza Ci tych ryb gdyz: zagraniczne, za duze zageszczenie na metr szescienny wody, za latwe do podejscia, zbyt chetnie biora, no iii.. na nimfe :lol:

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uff, ten wieczorny samiec z drugiego postu robi wrazenie. Piekne stalki, ale obawiam sie, ze jerkbaitowi mistrzowie nie zalicza Ci tych ryb gdyz: zagraniczne, za duze zageszczenie na metr szescienny wody, za latwe do podejscia, zbyt chetnie biora, no iii.. na nimfe :lol:

 

 

No i jeszcze jedna zjadł:) a to już przecież przestępstwo:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Del Toro jak masz okazję wyskoczyć na rybki do USA to nie zwlekaj z wyjazdem :D .Rybki przepiękne :) Byłem ,łowiłem ,oj jest co wspominać :rolleyes:

 

Napewno cos bede musial pomyslec w nastepnym roku :) Narazie, pare miejsc na mojej liscie jest deczko wyzej ;) 

Ale powoli odchaczam...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Byłem tylko dwa tygodnie w Chicago ale udało mi się wyskoczyć z prawdziwymi fachurami cztery razy na rybki.Ołowiłem się jak dziki.Przed laty chłopaków uczyłem łowić głowatki .W rewanżu pokazali mi jak łowić łososie i pstrągi z j.Michigen wchodzące do rzeki.Rybek sporo i jak załapałem o co chodzi to praktycznie ryba za rybą.O wiele większym wyzwaniem były tęczaki i potokowce w Północnej Karolinie.Krystalicznie czyste strumienie w Apallachach pełne pięknych ryb .Ryby tak cwane że jakbym nie dostał lekcji od miejscowego fachury to bym nic nie złowił.Okoliczności przyrody niesamowite.Piękne wodospady,roślinność ,kojoty,niedzwiedzie.Ciągnie mnie tam jak cholera.Może za rok ,może dwa ale napewno tam wrócę :)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cudne ryby Archie! Brakuje mi ich tutaj bardzo. Stal to wciaz ryba numer jeden na mojej liscie najwiekszych walczakow, zwlaszcza skamania. Nic to, bede musial zadowolic sie Yellowcheekami i tajmieniami w tym roku. Ty farciarzu bedziesz mial i stalki i tajmienie :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
  • 1 rok później...
  • 2 miesiące temu...

No właśnie w Milwaukee na molo koło latarni był raj. Moja bestia stamtąd miała 123 cm.

Ech to były piękne czasy. Czasem żałuję że wyjechałem do Polski.

Ale cóż życie.

Nie zapomne nigdy tych bassów, troci, łososi i musky.

Edytowane przez szczupak1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...