harry Opublikowano 19 Sierpnia 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 19 Sierpnia 2007 W sumie cudowny wyjazd. Masa doznań i nowych doświadczeń. Mnóstwo złapanych ryb i niesamowity klimat. Teraz myślę tylko jak tam szybko wrócić. Pozdrawiam Krzysiek S Ps. Mifek, nie wiem czy poznajesz na tym zdjęciu kołowrotek. Świetna maszyna, bardzo dobrze się spisywał. Jeszcze raz dzięki za tą transakcję. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
mifek Opublikowano 19 Sierpnia 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 19 Sierpnia 2007 polecam się na przyszlość... ciesze sie ze zakup trafiony nie wiem tylko czemu nie mamy obszerniejszej relacji <_< <_< <_< Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
mirat Opublikowano 19 Sierpnia 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 19 Sierpnia 2007 Wydaje mi się że brak relacji mógł się wziąć z braku palca@Harry Kinga . Oczywiście żartuje ale muszę przyznaćże to wielka nieostrożność tak trzymać nawet małego zębacza Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Butch69 Opublikowano 19 Sierpnia 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 19 Sierpnia 2007 Piękne widoki i piękne rybki Gratuluje Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
wujek Opublikowano 19 Sierpnia 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 19 Sierpnia 2007 Fajne klimaty tylko trochę mam mieszane uczucia jak patrzę na zdjęcia które zaprezentowałeś. Czarniaka mogłeś chociaż opłukać , nawet po to że zdjęcię z czystą rybą jest po prostu ładniejsze Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
admin Opublikowano 19 Sierpnia 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 19 Sierpnia 2007 W sumie cudowny wyjazd. Masa doznań i nowych doświadczeń. Mnóstwo złapanych ryb i niesamowity klimat. Teraz myślę tylko jak tam szybko wrócić. Pozdrawiam Krzysiek S Niektóre zdjęcia zostały wymoderowane - nie publikujemy na jerkbait.pl zdjęć uśmierconych ryb. PozdrawiamRemek Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
argrabi Opublikowano 20 Sierpnia 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 20 Sierpnia 2007 Argrabi co się stało poza usterką amortyzatora w aucie po drodze przecież myśmy się wtedy widzieli na promie? Miejscowy onanizator nie stanął na wysokosci zadania. Zostalismy zmuszeni do przeniesienia sie około 500 km na południe.... Opisane jest to w pięciu kawałkach na WCWI Lofoty 2006 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
harry Opublikowano 20 Sierpnia 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 20 Sierpnia 2007 Widzę, że strzeliłem gafę z tymi zdjeciami i wyszedłem na mięsiarza :blush:Dziękuję, Remkowi że usunął niektóre zdjęcia bo rozumiem że rzeczywiście ktoś mógł mieć mieszane uczucia. Sam od dawna stosuję zasady C&R i wypuszczam wszystkie złapane ryby, podobnie Krzysiek, który był w Norwegii moim kompanem. Przykładowo ostatnio na Zegrzu wypuścił pieknego suma ok 160 cm co udokumentował zresztą na forum. Jednak podczas połowów morskich wypuszczanie ryb jest praktycznie niemożliwe. Łowiliśmy na głębokości 50 m. Szanse na przeżycie ryby wyholowanej z takiej głębokości są bardzo nikłe. Celowo zrezygnowaliśmy z wszelkich przywieszek, żeby niepotrzebnie nie wyciągać małych dorszy i czarniaków, jednak jedyny sposób na uratowanie ich to po prostu zaprzestanie łowienia. Z drugiej strony, ludzie na Lofotach żyją głównie z tego co daje im morze. Nie uśmiercają ryb bezsensownie. Ich podejście do połowów, z naturalnych przyczyn jest inne niż nasze. Tam wszystko kręci się wokół ryb. Oglądaliśmy w muzeum, które prowadził nasz gospodarz, film o życiu na Lofotach. Opowiadał on historię kilku rodzin w których wszyscy byli w jakiś sposób związani z połowami. Mężczyźni w zimowe, lodowate poranki z samego rana wypływali w morze, żony czekały na ich powrót by wieczorami pomagać im przy rozładunku, a dzieci pracowały po szkole w przetwórniach. Jeden z rybaków opowiadał, jak to rodzice chcieli by skończył studia i wyjechał gdzieś do pracy do dużego miasta ale on nie wyobrażał sobie by mógł robić w życiu coś innego.Morze zapewnia tym twardym ludziom egzystencję, w tak mało przyjaznych człowiekowi warunkach, dlatego widać że darzą je szacunkiem i miłością. Zastanawiałem się jak Norwegowie będa traktować turystów. Miałem obawy czy nie będą patrzeć na nas jak na szarańczę która zjeżdża się aby eksplorować ich rybostan. Spotkaliśmy się jednak z zupełnie innym podejściem. Nasz gospodarz, Steinar Larson, który rybom poświęcał cały swój czas, w pierwszym dniu dał nam mapę akwenu i pomiędzy 40-toma oficjalnie zaznaczonymi na niej łownymi miejscami, zakreślił swoją tajną miejscówkę na którą kazał nam płynąć. Kiedy wracaliśmy do przystani przychodził oglądać rezultaty naszych połowów i cieszył się razem z nami. Trzeba tu powiedzieć, że prawie wszystkie złowione ryby oddawaliśmy naszemu gospodarzowi, sobie zostawiając tylko coś na kolację. Widzieliśmy potem jak sprawnie je filetował i albo zasypywał solą w specjalnych skrzyniach albo preparował w inny sposób. Trafiały one później do normalnego obrotu tak samo jak ryby które przywoziły kutry. Pewnego dnia gdy mieliśmy gorsze rezultaty Steinar nie był specjalnie zdziwiony. Poinformował nas że na naszej miejscówce łowiły wcześniej trałowce.W ogóle, bardzo często łowiliśmy między trałowcami. Ich załogi zawsze witały nas uniesioną dłonią a od czasu do czasu chwaliły się największymi złowionymi sztukami. My rewanżowaliśmy się tym samym i czuć było jakąś więź pomiędzy wszystkimi którzy w danym momencie znajdowali się na morzu. Rozpisałem się trochę nie na temat, ale chciałem przybliżyć klimat w jakim odbywaja sie połowy. W Norwegii nie widziałem takiego charakterystycznego dla nas pędu do robienia pieniędzy. Można by pomyśleć, że posiadając te klkanaście rorbu i parę łódek nasz gospodarz mógłby organizować tylko wycieczki i liczyć pieniądze. Jednak rzeczywistość wyglądała inaczej. Steinar od rana do wieczora ciężko pracował. Zapytaliśmy go kiedyś dlaczego nie dokupi jeszcze kilku łódek. Nie lubię hałasu - odpowiedział - duże grupy to dużo zamieszania.Widać było, że żyje on w swoim świecie, swoim tempem i bierze od morza tylko tyle ile potrzebuje. Najlepszym potwierdzeniem tej filozofii był jego samochód. Volvo z 1976-tego roku. Lepszy nie był mu potrzebny. W końcu w okolicy biegła tylko jedna droga a do najbliższego dużego miasta było 15 km. Reasumując, nie ukrywam że wszystkie złowione przez nas ryby zostały uśmiercone. Z tego co mówił nam nasz gospodarz trafiły one na stoły nie tylko w Norwegi ale także Wielkiej Brytani i we Włoszech. Mam jednak nadzieję, że w kontekście realiów panujących na Lofotach nikt nie potraktuje tego typu wyprawy wędkarskiej jako mięsiarstwa a raczej jako niesamowitą przygodę, możliwość obcowania z piękną przyrodą, poznania ciekawych ludzi i ich obyczajów. Pozdrawiam. Krzysiek Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
janusz.walaszewski Opublikowano 20 Sierpnia 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 20 Sierpnia 2007 Witaj Kzryśku.Nie sądzę, aby ktoś z tego forum pomyślał inaczej. Są co prawda zapaleńcy, którym wydajesię, że C&R należy stosować wszędzie i zawsze. Generalnie chwała im za to. Wielokrotniełowiłem w Skandynawii i wiem, że Tam z podejściem do C&R jest inaczej. Nikt tam nie łowipo to aby zabijać, a to co zabiera mieści się w granicach zdrowego rozsądku. Generalnie wszystko zależy od zasobności łowisk, ale też nie do końca, jeśli nie złowisz Ty to złowią rybacy, ryba i tak trafi na stoły zjednoczonej europy. I wszsystko jest ok. Zasobność skandynawskich łowisk pozwala na to, z naszymi jest już inaczej i dla tego wartow naszych warunkach stosować C&R.Pozdrowienia Jachu Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Gumofilc Opublikowano 20 Sierpnia 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 20 Sierpnia 2007 Piszesz, ze lowiliscie na glebokosci 50m...Lowiliscie tylko przy pomocy ciezkich pilkerow czy rowniez probowaliscie innych metod, np. na kawalki ryb, z wielkim obciazeniem?No a przede wszystkim czy probowaliscie trolingu? Tam juz z pewnoscia jest mozliwy troling cala geba, z downriggerem...Wiem tez, ze niektore gatunki przebywaja znacznie glebiej niz lowiliscie, rozumiem ze tym razem nie nastawialiscie sie na nic innego? Gumo Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
markus Opublikowano 20 Sierpnia 2007 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 20 Sierpnia 2007 C&R = Norwegia ???? Te same mysli mialem przed wstawieniem moich zdjenc. My tylko lapalismy na Gumme 10cm z olowiem 50 do 80gr. Ryby braly miendzy 15-30m. na glembokosci 80 -100m.Te duze od 10kg po braniu, robily bardzo duzom ucieczke 50-100m.Jak byly na powiezchni nie umialy powrucic do glembiny. te mniejsche mozna bylo spowroten wlozyc do wody, bo nie bylo takiego problemu. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Gumofilc Opublikowano 20 Sierpnia 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 20 Sierpnia 2007 Jak mozna napiszcie pare slow o pilkerach (i innych ewentualnie)...Patrzac na polki sklepowe jest tego zlomu zatrzesienie, pytanie czy wszystko sie nadaje.Wiem, ze legendarna jest skutecznosc Yo-zuri, wylozonych jakimis masami perlowymi (cena tez jest legendarna ) i norweskich... Przygladajac sie blizej, te Yo-zuri chyba warte tej ceny - kotwice i kolka nie beda wymagaly wymiany... Gumo Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
harry Opublikowano 20 Sierpnia 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 20 Sierpnia 2007 My generalnie łowiliśmy na pilkery. Próbowalismy również na duże gumy (25cm) z główkami 180 gram ale rezultaty były takie sobie. Głównie, chyba z powodu dość silnego dryfu i stosunkowo małej wagi przynęty. W okolicach gdzie pływaliśmy standardowa głębokość wynosiła około 60 metrów. Łowiliśmy na tak zwanym BACKEN co ponoć po norwesku znaczy wierzchołek. Był to spory blat o głębokości pomiędzy 50 a 45 metrów. Ustawialiśmy się tak aby nad nim przedryfować co w zależności od siły prądów trwało zazwyczaj od kilkanastu do około 30-40 minut, potem zawracaliśmy i od nowa. Prądy i wiatr często się zmieniały, tak że musieliśmy brać poprawki. Jeżeli chodzi o troling, to nie próbowaliśmy. Nie mieliśmy odpowiedniego sprzętu (downriger itd.) ale sądzę, że mogło by to być bardzo ciekawe ponieważ największe czarniaki nie brały przy dnie a raczej w pół wody. Co było bardzo ważne, to godziny. Nasz gospodarz powiedział, że najlepsza pora brań to dwie godziny przed przypływem. Sprawdzało się to w 100%. Wypływaliśmy cztery godziny przed przypływem i kończyliśmy połowy zazwyczaj w momencie kumulacji przypływu. Jeżeli chodzi o pilkery. dośc szybko zaprzestaliśmy stosowania przynęt o wadze mniejszej niż 300 gr. Najcieższe jakie mieliśmy to 550 gr. i w takim przedziale się poruszaliśmy. Hitem był srebrny błyszczący banan, praktycznie nigdy nie zawodził. wyglądał mniej więcej tak: Zawodziły natomiast na potęgę kółka łącznikowe. W ostatnim dniu łowiłem już tylko jednym, pilkerem do którego uzbrojenia użyłem ostatnich kółek które wydawały mi sie w miarę solidne. Niestety w ciągu całej wyprawy straciliśmy kilka ładnych ryb właśnie z powodu kółek. Teraz gdybym jechał w to samo miejsce zabrałbym pewnie o połowę mniej przynęt, ale za to we wszystkich wymieniłbym kółka i kotwice. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
markus Opublikowano 20 Sierpnia 2007 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 20 Sierpnia 2007 A my lowilismy tylko na to Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
markus Opublikowano 20 Sierpnia 2007 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 20 Sierpnia 2007 Oslo Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Gumofilc Opublikowano 20 Sierpnia 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 20 Sierpnia 2007 Po fotkach widac, ze tam wszystko kreci sie wokol wody i ryb. Odpowiednie miejsce... Harry..to, co wkleiles to jest wyglad wlasnie pilkera norweskiego. Sadzac po klopotach z kolkami i kotwicami mogly to nie byc orginaly.Te sprawy mam juz przetrenowane...trzeba przed wyprawa tego typu pozamieniac na Ownery serii 66 i kolka offshore z 50LB....Zartow nie ma...Pisales, ze lowiliscie na 50m..tu troche jaskrawo wygladaja te masy po 300g. Byl taki silny prad? A jakas dryfkotwa..probowaliscie?Jak gumy mialy po 25cm to trudno bylo je sprowadzac, nawet tak potwotystyczna gramatura.Ciekawi mnie tez, czy do lodek, ktore mozna wypozyczyc da sie zaczepic downrigger? Odwieczny problem z wypozyczanymi lodkami....nieraz nawet induktora od sondy nie ma jak zawiesic Markus, Wy z kolei lowiliscie nawet na 15m...takie plytkie gorki byly czy tak wysoko wychodzily? Tak plytko to juz nawet bez downriggera mozna probowac...Ciekawe te gumy, na jaskrawe probowaliscie? Gumo Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
markus Opublikowano 20 Sierpnia 2007 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 20 Sierpnia 2007 Czesc Gumo te gorki wychodzily od 7m i byly glembokie do 60 -80m. CZARNIAK polowal miedzy 15-30m, i w tym regjonie je lapalismy RDZAWIEClapalismy gdzie rosliny az pod powiezchnie wody rosly.Hack max. 30gr. wyrzut 2-3 sekundy poczekac i szypkie scionganie przynenty, czym szypciej tym lepiej.Rdzawiaka mozna bez problemu C&R dryfowalismy z lodziom po tych gorach. bylem z kolegami co tam juz 10 razy byli, oni mieli miejsca w GPS zakodowane. mielismy dwa kolory gumy: pomaranczowa i ta co na zdjenciu wielkosc okolo 10cm. PozdrawiamMarkus Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
witek Opublikowano 21 Sierpnia 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 21 Sierpnia 2007 Jedno wam powiem: kto nie widział Geirangerfjord ten nie widział Norwegii... Geiranger Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
krzysiek Opublikowano 15 Listopada 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 15 Listopada 2007 Pozwolę sobie nieco odświerzyć wątek, bo od kilku dni za oknem pogoda wypisz wymaluj jak na Lofotach na przełomie kwietnia i maja..., a ja nieprędko znów trafię na norweskie wybrzeże... Mój kolejny potomek jest już w drodze i wiosenny wyjazd odpada W grę wchodzą co najwyżej jakieś wrześniowe szwedzkie szczupaki Ciekaw jestem, czy któryś z Forumowiczów planuje w tym lub przyszłym roku łowienie na dalekiej północy? polecam się na przyszlość... ciesze sie ze zakup trafiony nie wiem tylko czemu nie mamy obszerniejszej relacji <_< <_< <_< Mifku,Przepraszam za tak późną odpowiedź, ale właściwie jest to pytanie do Remka - relację wysłałem w czerwcu-lipcu. Od tego czasu czeka na publikację. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
witek Opublikowano 15 Listopada 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 15 Listopada 2007 1-15.03.2008 pewne miejsce 160 km powyżej Tromso. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
mifek Opublikowano 15 Listopada 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 15 Listopada 2007 polecam się na przyszlość... ciesze sie ze zakup trafiony nie wiem tylko czemu nie mamy obszerniejszej relacji <_< <_< <_< Mifku,Przepraszam za tak późną odpowiedź, ale właściwie jest to pytanie do Remka - relację wysłałem w czerwcu-lipcu. Od tego czasu czeka na publikację. zatem zwracam honor i przepraszam a na tego niedobrego remka trza będzie Admina wyslac Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
krzysiek Opublikowano 15 Listopada 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 15 Listopada 2007 Na początku marca POWYŻEJ Tromso? Zamierzacie sobie sobie... uszy odmrozić ? Jak to przezyjecie, to pewnie super połowicie Nie taki Remek niedobry, jak go malują Może się w końcu ulituje... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
witek Opublikowano 15 Listopada 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 15 Listopada 2007 Fakt, też tak może być Ale w ostatnich latach temperatura w marcu oscylowała tam w okolicach zera Celsjuszów:d Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
krzysiek Opublikowano 15 Listopada 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 15 Listopada 2007 Eeee, to da się przeżyć. Prąd Zatokowy robi swoje Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Kuba Opublikowano 15 Listopada 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 15 Listopada 2007 Jedno wam powiem: kto nie widział Geirangerfjord ten nie widział Norwegii... To samo mozna powiedziec o Oddzie, Sognefjordzie, Jostedalu, Svartisenie, wyspie Karmoy, Lofotach, Trollvegen...Norwegia jest dla mnie najpiekniejszym krajem Europy jesli chodzi o nature.Acz oczywiscie Geirangerfjord jest zachwycajacy. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.