michalm Opublikowano 4 Września 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 4 Września 2007 Około 30% o ile dobrze pamiętam rozmowę z JJ.Reszta dla Dobczyc, kłusowników, drapieżnikówitd (kolejność nieprzypadkowa...chyba) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Jerzy Kowalski Opublikowano 4 Września 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 4 Września 2007 Około 30% o ile dobrze pamiętam rozmowę z JJ.Reszta dla Dobczyc, kłusowników, drapieżnikówitd (kolejność nieprzypadkowa...chyba) Brawo, Michale! Wartość zbliżona do średniej. W okresie wielu lat obserwacji oscylowała między 19% a 46%. Wpuszczenie 100 ryb do wody, ryb w rozmiarach łownych, pozyskiwanych bezpośrednio potem przez wędkarzy w łowisku P&T, pozwalało odzyskać w postaci połowu wedkarskiego od 19 do 46 z nich. Z resztą niedokładnie wiadomo co sie dzieje, nawet w dobrze monitorowanym łowisku. A ile ryb przeżywa w tym łowisku do złowienia od wpuszczonego narybku jesiennego, który musi żyć trzy lata w wodzie, żeby przekroczyc wymiar ochronny? A ile przeżywa z wpuszczonego wylęgu? Pozdrawiam serdecznie Jerzy Kowalski Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
yacaré Opublikowano 4 Września 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 4 Września 2007 @Thermos: To mialem szczescie - bylem trzy razy na poludniu Szwecji , nigdy pozwolenia nie kupowalem - takie bezludzie, ze nie bylo kogo pytac... i nikogo to chyba by nie interesowalo... Tylko przejezdzajac przez rz. M?rrum nie odwazylem sie zamoczyc kija bez licencji Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Jerzy Kowalski Opublikowano 5 Września 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Września 2007 A ile ryb przeżywa w tym łowisku do złowienia od wpuszczonego narybku jesiennego, który musi żyć trzy lata w wodzie, żeby przekroczyc wymiar ochronny? A ile przeżywa z wpuszczonego wylęgu? Odpowiedź, ważna z punktu widzenia zagospodarowania wód, właściwego stosowania zasad C&R i redefiniowania pewnych oczekiwań wędkarzy brzmi: 0,8% do 1% przeżywalności od narybku jesiennego, a 0,1% do 0,5% od wylęgu do formy dorosłej. Jest wiele badań, które opisują te parametry w sposób podobny... Dlaczego to ważne? Otóż dlatego, że jeżeli wędkarz wpłaca składkę w wysokości 100 zł, to gdyby całość tych pieniędzy przenaczono na zakup narybku kosztującego 0,7 zł/sztukę, to w jego imieniu zostałyby zakupione 100/0,7=140 sztuk narybku. Z niego dorosłoby do rozmiarów dorosłych 1,4 pstrąga. I w takim stopniu wedkarz przyczynia się swoją składką do rybności wody. Oczywiście, nie zostaje już ani grosza na koszty obsługi zarybienia ani na ochronę. Czyli zarybić i ochronić wędkarz musiałby sobie sam, uzyskujac te 1,5 pstraga na rok. Łatwo policzyć, że uzyskanie w taki sposób ryby do złowienia wymaga nakładów rzędu 70 zł na sztukę wymiarowej ryby, czyli ok. 200 zł na uzyskanie kilograma pstrąga w rzece. Kilogram pstrąga potokowego w hodowli kosztuje 15 zł. Zakładając średnio 30% odzysk dorosłych ryb wpuszczonych (jak wyżej) - koszt uzyskania 1 kg ryb z rzeki po zarybieniu dorosłymi formami jest 4-5 razy niższy niż uzyskanie go z narybku. Te koszty ulegałyby zrównoważeniu dopiero przy wielokrotnym zwiekszeniu przeżywalności ryb od narybku. Dlaczego ważne jest stosowanie właściwych technik C&R wobec ryb niewymiarowych? Bo to przynosi szansę na zwiekszenie przezywalności. Bo w śmiertelności ryb niewymiarowych wedkarze mają swój udział, łowiąc je i wypuszczając lepiej lub (zazwyczaj) gorzej. Gdyby w wyniku starannego C&R uzyskano przeżywalnośc na poziomie 2% to ze 100 szt. narybku zamiast 1,5 ryby urosłoby 3 ryby. Wciąż mało, ale zawsze.... Wciąż jeszcze pozostaje to na poziomie daleko poniżej oczekiwań wedkarzy. A przy okazji pokazuje, w jakim stopniu oczekiwania, że powinno się więcej zarybiać jest umiarkowanie rozsądne, po pierwsze ze względu na uzyskiwane efekty, a po drugie - ze względu na finansowe konsekwencje takiego oczekiwania. Zwiększenie zarybienia wymagałoby wielokrotnie wyższych składek czy opłat niz obecne. Obecna składka wedkarza oscyluje wokół kilku złotych na dzień wędkowania. 100 zł na 100 dni wedkowania to 1 zł/dzień. Zaś 100 zł na 20 dni wędkowania to 5 zł/dzień. W takim stopniu wędkarz finansuje swoje hobby. Łowisko na Rabie jest dostepne po wpłaceniu 30 zł/dzień, a przy tym poziomie opłat użytkownik rybacki dopłaca sporo do tego interesu, a przy tym wykonuje wiele prac nieodpłatnie. Bo lubi. Mam nadzieję, że te twarde dane pozwolą na zastanowienie się nad kilkoma ważnymi dla wędkarstwa kwestiami. Pozdrawiam serdecznie Jerzy Kowalski Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Kuba Standera Opublikowano 5 Września 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Września 2007 Łowisko na Rabie jest dostepne po wpłaceniu 30 zł/dzień, a przy tym poziomie opłat użytkownik rybacki dopłaca sporo do tego interesu, a przy tym wykonuje wiele prac nieodpłatnie. Bo lubi. I o tym mało wędkarzy wie - nawet przy tylokrotnie wyższych opłatach za dzień łowienia, super ochronie jak na polskie warunki, obowiązkowych bezzadziorach itd cały czas jest się w plecy.Wydaje się że za dużo ludzi łowi w Polsce - w IE nikt się tym nie zajmuje (po za pstrągiem i łososiem) - ryby są. Ale wędkarze jakby trochę inni Tam gdzie pojawili się continentals ryb zaczyna brakować lub po prostu zostały zjedzone. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
majster Opublikowano 5 Września 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Września 2007 Panie Kowalski,czy może Pan podać podobne wyliczenia odnośnie przeżywalności np. sandacza w Wiśle, bolenia w Bugu i suma w Narwi? Jak Pan zauważył, większość problemów na tym forum dotyczy rzek nizinnych i gatunków ryb w nich żyjących, stąd też moje pytanie. Natomiast wszelkie wyliczenia dotyczące rzeki Raby, mogą mieć zastosowanie jedynie na rzece Rabie, a nijak nie przekładają się na stan ogólny i koszt wędkowania w Polsce. Podobnie jak badania prowadzone na rzece X w USA, w żadnym wypadku nie mogą być podstawą do jakichkolwiek działań na rzece Y w Polsce - inny wniosek; zasady C&R wypracowane w USA mogą być pewnym drogowskazem, w żadnym zaś przypadku nie powinny być bezkrytycznie przekładane na inne realia.To taka drobna dopowiedź do wielu Pana sądów.Pozdrawiam,Marcin. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Kuba Standera Opublikowano 5 Września 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Września 2007 Panie Kowalski,czy może Pan podać podobne wyliczenia odnośnie przeżywalności np. sandacza w Wiśle, bolenia w Bugu i suma w Narwi? Jak Pan zauważył, większość problemów na tym forum dotyczy rzek nizinnych i gatunków ryb w nich żyjących, stąd też moje pytanie. Natomiast wszelkie wyliczenia dotyczące rzeki Raby, mogą mieć zastosowanie jedynie na rzece Rabie, a nijak nie przekładają się na stan ogólny i koszt wędkowania w Polsce. Podobnie jak badania prowadzone na rzece X w USA, w żadnym wypadku nie mogą być podstawą do jakichkolwiek działań na rzece Y w Polsce - inny wniosek; zasady C&R wypracowane w USA mogą być pewnym drogowskazem, w żadnym zaś przypadku nie powinny być bezkrytycznie przekładane na inne realia.To taka drobna dopowiedź do wielu Pana sądów.Pozdrawiam,Marcin. Nie sądzę aby ktokolwiek kiedykolwiek robił takie badania - ktoś musiałby za to zapłacić Więc badania z USA lub Raby są chyba jedynymi do jakich jest dostęp Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Sławek Opublikowano 5 Września 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Września 2007 Skoro o statystyce mowa to warto pamiętać, że i tu daje się wiele napisać zgodnie ze swoimi przekonaniami. Dla ułatwienia przyjmę następujące zasady:Jest łowisko na którym łowię.Płacę za niego rocznie 100 złoty. Załóżmy, że ta kwota wystarcza na wyłowienie 1 ryby w ciągu roku (możemy oczywiście przyjąć, że może to być 10 lub 100 ryb, ale dla ułatwienia liczenia przyjmuję jedną). Czyli za 100 złoty mogę wyłowić 1 rybę.Jeżeli wezmę ją ze sobą do domu (czy to na patelnię, czy do akwarium) to moje dokonania na tej wodzie się skończą.Jeżeli natomiast ją wypuszczę to(przyjmując, że co druga wypuszczona ryba jednak przeżywa - to taka wersja pesymistyczno - realna) mam szansę złowić ją poraz drugi.Czyli przy jednej rybie wypuszczonej mogę złowić drugą, albo jej nie złowić.Statystycznie ilość złowionych ryb wzrasta o 50 %. Czyli tak naprawdę za 100 zł mam półtorej ryby a nie jedną.Zastosujmy te same założenia przy łowieniu 100 ryb rocznie.Jeżeli zabieramy ze sobą to na 100 kończy się nasza przygoda. Ile jednak łowimy gdy wszystkie wypuszczamy? Łowimy 100 sztuk. Wypuszczamy wszystkie. Połowa przeżywa więc łowimy je poraz kolejny. Z nich znowu połowa itd. Policzmy ile w takim razie ryb łowimy:100+50+25+12+6+3+1=197Ponieważ nie łowimy kawałków ryb to ta suma trochę się zmniejsza. Jak widać jednak możemy wypuszczając ryby łowić ich prawie dwa razy więcej za te same pieniądze.Jest i drugie wyjście - płacimy dwa razy więcej i zabieramy wszystko.Tyle statystyki. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Jerzy Kowalski Opublikowano 5 Września 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Września 2007 Panie Kowalski,czy może Pan podać podobne wyliczenia odnośnie przeżywalności np. sandacza w Wiśle, bolenia w Bugu i suma w Narwi? Jak Pan zauważył, większość problemów na tym forum dotyczy rzek nizinnych i gatunków ryb w nich żyjących, stąd też moje pytanie. Natomiast wszelkie wyliczenia dotyczące rzeki Raby, mogą mieć zastosowanie jedynie na rzece Rabie, a nijak nie przekładają się na stan ogólny i koszt wędkowania w Polsce. Podobnie jak badania prowadzone na rzece X w USA, w żadnym wypadku nie mogą być podstawą do jakichkolwiek działań na rzece Y w Polsce - inny wniosek; zasady C&R wypracowane w USA mogą być pewnym drogowskazem, w żadnym zaś przypadku nie powinny być bezkrytycznie przekładane na inne realia.To taka drobna dopowiedź do wielu Pana sądów.Pozdrawiam,Marcin. Panie Marcinie, Interesuję sie pstrągami. Jeżeli ktoś interesuje sie innymi gatunkami i metodami połowu to może szukać, analizować, przedstawiać... Jest niemało dyskutujących tutaj, którzy zajmują się rybami łososiowatymi.... Niemniej jednak, metodologia analiz jest taka sama! Jeżeli zostanie wpuszczonych 1000 szczupaczków wielkości palca, to ile z nich osiągnie 45 - 50 cm? W jakim stopniu zależy to od sposobu ich wpuszczenia, zagęszczenia, kanibalizmu, a także od postepowania z niewymiarowymi rybkami, które będa łowione przez wędkarzy? Jeżeli czytał Pan uważnie, to w wielu miejscach zastrzegałem dla tego łowiska.... Choć wiele uogólnień i przybliżeń mozna w sposób jak najbardziej uprawniony na tej podstawie przeprowadzać. Zarówno odnosząc się do danych z innych krajów jak i do danych z róznych rzek, adaptując je do konkretnych warunków. Rozrzut wyników dla różnych łowisk jest istotny, jednak nie jest dramatycznie rózny od opisanego. Przykłady z wielu wód sa zebrane choćby w tym artykule . Zdaję sobie sprawę, ze są to kwestie trudne, bo wymagają przełamania stereotypów, funkcjonujących w polskim wedkarstwie od dzisięcioleci, głeboko ugruntowanych w mentalności. NA marginesie - wiedza płynąca z przedstawionych wyżej analiz bardzo się przydaje do skutecznego argumentowania i wykazywania strat przed sadem w sprawach o kłusownictwo. Problem w tym, że jak się liczy straty powodowane przez kłusowników tak też powinno się liczyc koszty dla wedkarzy. Koszty, które wynikają z udostępnienia wód do uprawiania hobby.A to juz nie jest za bardzo w smak.... Pozdrawiam serdecznie Jerzy Kowalski Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
harvi Opublikowano 5 Września 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Września 2007 @Thermos: To mialem szczescie - bylem trzy razy na poludniu Szwecji , nigdy pozwolenia nie kupowalem - takie bezludzie, ze nie bylo kogo pytac... i nikogo to chyba by nie interesowalo... Tylko przejezdzajac przez rz. M?rrum nie odwazylem sie zamoczyc kija bez licencji Pozwolenie, jesli potrzeba na dane lowisko, sa do kupienia zazwyczaj w najblizszej stacji benzynowej. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Jerzy Kowalski Opublikowano 5 Września 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Września 2007 .... możemy wypuszczając ryby łowić ich prawie dwa razy więcej za te same pieniądze. Pomijając całą resztę wywodu, na tym, zacytowanym zdaniu zasadza się pierwotnie cała koncepcja wędkowania C&R. Ryba jest zbyt cenna, żeby ja złowić tylko raz. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Kuba Standera Opublikowano 5 Września 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Września 2007 Rozumiem ze szykojesz sie do kraju wikingow .A kiedy i gdzie bedziesz ? No myślę że jak nie wyjdzie z powrotem do Polandu to może na wiosnę?? Myślałem o Malmo - -duże miasto (mam już dosyć klimatów agroturystycznych Irlandi), blisko do Kopenhagi, Niemieckich autostrad i do Polski. Z IE albo kupujesz 6mcy wcześniej bilet, albo tłuczesz sie autem prawie 3dni, w każdej opcji jesteś uboższy jakieś 2tyś e dla 3os rodziny - jak dla mnie nie do przełknięcia. Stąd myślę nad czymś równie rybnym, bardziej normalnym (lasy, grzyby, zima) i dużo bliższym. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Thymallus Opublikowano 5 Września 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Września 2007 Analizując wypowiedzi i teorie pana Jerzego Kowalskiego można wyciągnąć wniosek, że każda złowiona wymiarowa ryba (tutaj Salmo trutta m. fario L.) jest z punktu widzenia zasobności łowiska rybą straconą. A skoro tak wypuszczenie jej nie ma żadnego znaczenia dla rybostanu łowiska. W swoim poście napisałem: -Po prostu chodzi o to, żeby korzyść z uczestnictwa takich grup zlotowych, które wszystko wypuszczają mieli nie tylko rybacy i kłusownicy na danym zbiorniku ale również dzierżawca/właściciel zbiornika.-Idąc dalej tokiem myślowym pana Jerzego Kowalskiego jeżeli łowisko z tego nic nie ma to przeciesz fizyczny egzemplarz wypuszczonej ryby w łowisku pozostaje czyli ktoś musi go zagospodarować. Jeżeli dla właściciela łowiska temat nie istnieje (takie same opłaty za wypuszczone ryby) więc pozostaje nam kłusownik i rybak.Chciałbym poprosić pana Jerzego Kowalskiego, żeby się z nami podzielił swoimi przemyśleniami na ten temat. Czy wspomiane nietykalne prawnie grupki społeczne zauważają jakieś korzyści z wypuszczania złowionych ryb przez większość uczestników forum jerkbait.pl czy też nie?Poprzez te pytania próbuję znaleść jakieś uzasadnienie/korzyść z zamiłowania czytaczy forum do C&R na wodach górskich choćby dla wspomnianych panów. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Jerzy Kowalski Opublikowano 5 Września 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Września 2007 Analizując wypowiedzi i teorie pana Jerzego Kowalskiego można wyciągnąć wniosek, że każda złowiona wymiarowa ryba (tutaj Salmo trutta m. fario L.) jest z punktu widzenia zasobności łowiska rybą straconą. A skoro tak wypuszczenie jej nie ma żadnego znaczenia dla rybostanu łowiska. W swoim poście napisałem: -Po prostu chodzi o to, żeby korzyść z uczestnictwa takich grup zlotowych, które wszystko wypuszczają mieli nie tylko rybacy i kłusownicy na danym zbiorniku ale również dzierżawca/właściciel zbiornika.-Idąc dalej tokiem myślowym pana Jerzego Kowalskiego jeżeli łowisko z tego nic nie ma to przeciesz fizyczny egzemplarz wypuszczonej ryby w łowisku pozostaje czyli ktoś musi go zagospodarować. Jeżeli dla właściciela łowiska temat nie istnieje (takie same opłaty za wypuszczone ryby) więc pozostaje nam kłusownik i rybak.Chciałbym poprosić pana Jerzego Kowalskiego, żeby się z nami podzielił swoimi przemyśleniami na ten temat. Czy wspomiane nietykalne prawnie grupki społeczne zauważają jakieś korzyści z wypuszczania złowionych ryb przez większość uczestników forum jerkbait.pl czy też nie?Poprzez te pytania próbuję znaleść jakieś uzasadnienie/korzyść z zamiłowania czytaczy forum do C&R na wodach górskich choćby dla wspomnianych panów. Panie Andrzeju, Poruszył Pan kilka waznych kwestii. Jeszcze raz dziękuję. Przede wszystkim, to co pisze tutaj, podobnie jak na innych forach czy w moich artykułach, ma głebokie podłoże praktyczne, a także zastosowanie w działaniach podejmowanych na łowiskach. Każde działanie praktyczne musi mieć dobra podbudowę koncepcyjną, żeby uniknąć nadmiernego ryzyka niepowodzeń. Zas podbudowa koncepcyjna bierze się z wiedzy i doświadczenia innych, żeby nie odtykać drożnej rury albo nie wyważać otwartych drzwi. Po drugie - osoby, o których Pan, podobnie jak Koledzy, pisze, wcale nie są tak nietykalne jak by sie wydawało. Praktyczne doświadczenie wskazuje, że umiejętne występowanie przed sądem użytkowników rybackich, wiedza pozwalająca na uzasadnienie żądanych nawiązek za szkody kłusownicze prowadzą do uzyskiwania satysfakcjonujących wyroków. Czy wyroki pozbawienia wolności i 4500 zł nawiązki za skłusowne 52 pstrągi i lipienie to jest mało? To ponad 1000 Euro czy 1500 USD. Jak na polskie warunki to chyba niezła nawiązka. Ale warunkiem do takich wyliczeń jest dokonywanie ich podczas organizowania łowisk i gospodarowania na nich. Ale dla sądu nie będzie wiarygodnym argumentem, że kłusownik spowodował szkode w wysokości 200 zł/kg ryb, jeżeli nie będzie sie to wiazało z kosztami ponoszonymi przez wędkarzy, gospodarujących na łowisku. Można tego nie chcieć słuchać, czytać, rozumieć, nazywac to wymysłami czy teoriami, ale to nie zmienia faktów. Wiem, że wiele kwestii przebija się ciężko, ale racjonalne przykłady pozwalają zrozumiec tym, którzy chcą. Na koniec kwestie dotyczace łowisk, C&R, wartości i zezwoleń. Żeby wiedział Pan jak podążać moim tokiem myślenia, a nie przypisywac mi Pański tok myślenia. I żeby to analizowanie miało jakies ręce i nogi ... Wysokość opłaty licencyjnej zależy od atrakcyjności łowiska. A atrakcyjność łowiska mierzy się, między innymi, ilością i wielkością łowionych ryb. Miernikiem atrakcyjności łowiska jest parametr określany jako CPUE (Catch Per Unit Effort), czyli połów na jednostkę wysiłku, czyli liczba ryb na godzinę, dobę, wyjazd.... Albo odwrotnie - liczba godzin, dni, wyjazdów na złowienie jednej ryby.... W łowiskach, w których ryby są łowione więcej niż raz jest z załozenia wyższy CPUE. Więc łowisko bardziej atrakcyjne. Stąd wysokość opłaty za licencję w łowisku C&R - wyższe, a nie niższe niż w łowisku, z którego ubywa ryb. Żeby przypisać temu jakieś liczby, w celu lepszego zrozumienia, przytoczę fragment artykułu, jaki napisałem o C&R w łowiskach pstrągowych: jeżeli z danego odcinka można wyłowić 1000 dorosłych ryb, a rocznie łowi tam 100 wędkarzy po 20 dni (razem 2000 wędkarzo-dni) to na każdego wypada po 0,5 ryby dziennie, a większość ryb zostanie wyłowiona na początku sezonu. Efekt - bezrybie lub konieczność uzupełniania hodowlaną rybą, wyławianą, co 2 tygodnie. Przy zastosowaniu C&R każdą rybę można złowić, np. 5 razy, i wtedy na każdego z tych 100 wędkarzy przypada średnio 2,5 ryby dziennie w czasie całego sezonu - świetne łowisko. Kalkulacja prosta, ale trzeba dysponować tak podstawowymi danymi. Kwestie bilansowania łowisk wędkarskich poruszyłem w dużym wykładzie podczas Konferencji w Lublinie, którego pobieżny zapis może Pan znaleźć tutaj . Kalkulacje prowadzone dla konkretnych wód lubelskich można w każdym przypadku zastosować, jako bardziej lub mniej precyzyjną metodę (w zależności od posiadanych danych), w innych miejscach. Pozdrawiam serdecznie Jerzy Kowalski Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Thymallus Opublikowano 5 Września 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Września 2007 do Jerzy Kowalski@ Dziękuję za odpowiedz mimo, że mnie nie satysfakcjonuje. Ja nie prosiłem o analizę relacji pomiędzy ilością wypuszczonych ryb, a ilością wędkarzy czy też stosunkiem ryba/wędkarz. Próbowałem przypomnieć, że w realiach polskich na jednym łowisku jest kilku użytkowników. Czyli są rybacy, kłusownicy i wędkarze. Dla ułatwienia toku myślowego na wodach górskich pierwsze dwie grupy można traktować łącznie. Pytanie dotyczyło relacji pomiędzy ilością pozyskiwanych ryb przez tych panów, a pewną nadwyższką wynikającą z niezabrania przez wędkarzy złowionych ryb czyli wypuszczonych ponownie do rzeki.Jednostkowy przykład ukarania kłusownika czy rybaka za kradzież ryb w żaden sposób nie likwiduje skali problemu na naszych wodach i może być traktowany jako incydentalny (chodzi o wyrok, a nie fakt kłusownictwa oczywiście). pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
majster Opublikowano 5 Września 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Września 2007 Panie Jerzy,mój głos w tej sprawie miał na celu uporządkowanie spornych kwestii, które pojawiły się w zamkniętych wątkach. A dotyczył przede wszystkim zbyt wielu uogólnień w Pana poprzednich wypowiedziach (np. dyskusja z Robertem). Zostawmy to na boku. [Jeżeli czytał Pan uważnie, to w wielu miejscach zastrzegałem dla tego łowiska....] Pomijam tę drobną złośliwość na początku zdania (można było ją pominąć Panie Jerzy). Otóż, chciałbym jednak zauważyć, że w wielu miejscach takiego zastrzeżenia nie było (vide poprzednie wątki), nie było też zastrzeżenia, że wypowiedź generowana na podstawie obserwacji/badań poczynionych na rzekach pstrągowych np. południowej Polski - stąd też różne spory. Problem dotyczył, zarówno wypuszczania złowionych ryb, jak również, gospodarowania na różnych wodach. Chciałbym tylko zwrócić uwagę na złożoność problematyki, przy całym szacunku dla Pana wiedzy odnośnie gospodarowania na wodach pstrągowych, i tylko pstrągowych, jak rozumiem. I, jak rozumiem, nie jest Pan w stanie udzielać porad, wyjaśnień „merytorycznych”, „naukowych” na temat rzek nizinnych oraz innych gatunków? I tego należy się trzymać, wówczas unikniemy nieporozumień. Choć wiele uogólnień i przybliżeń mozna w sposób jak najbardziej uprawniony na tej podstawie przeprowadzać. Czy ma Pan pewność, czy jest to tylko przypuszczenie? Na jakiej podstawie Pan tak uważa? Moje pytania nie wynikają ze złośliwości, ot tylko z czystej ciekawości.I tak na marginesie, sugeruję więcej szacunku dla użytkowników portalu, a mniej megalomani w stylu samozwańczego intelektualisty – bez urazy.Pozdrawiam,Marcin. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Jerzy Kowalski Opublikowano 6 Września 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 6 Września 2007 do Jerzy Kowalski@ Dziękuję za odpowiedz mimo, że mnie nie satysfakcjonuje. Ja nie prosiłem o analizę relacji pomiędzy ilością wypuszczonych ryb, a ilością wędkarzy czy też stosunkiem ryba/wędkarz. Próbowałem przypomnieć, że w realiach polskich na jednym łowisku jest kilku użytkowników. Czyli są rybacy, kłusownicy i wędkarze. Dla ułatwienia toku myślowego na wodach górskich pierwsze dwie grupy można traktować łącznie. Pytanie dotyczyło relacji pomiędzy ilością pozyskiwanych ryb przez tych panów, a pewną nadwyższką wynikającą z niezabrania przez wędkarzy złowionych ryb czyli wypuszczonych ponownie do rzeki.Jednostkowy przykład ukarania kłusownika czy rybaka za kradzież ryb w żaden sposób nie likwiduje skali problemu na naszych wodach i może być traktowany jako incydentalny (chodzi o wyrok, a nie fakt kłusownictwa oczywiście). pozdrawiam Panie Andrzeju, Odrobina dobrej woli poprawia satysfakcję. W obwodach rybakich jest jeden uzytkownik rybacki, pozostali są szkodnikami. W tym szkodnikami są też, choć legalnymi, wędkarze domagający sie uznania uprawnień do rabunkowej eksploatacji łowisk. Na to wskazywałem, pisząc o nakładach ponoszonych przez legalnych wędkarzy na utrzymanie łowisk. Nawet niezbyt często łowiący (20 razy w roku) wnoszą składke zaledwie ok. 5 zł (pod warunkiem, że nie korzystają z ulg itp.). Wracając do kwestii radzenia sobie z kłusownikami. To, co wykazując brak dobrej woli, określił Pan jako incydentalny przykład jest skutecznym likwidowaniem kłusownictwa, które przynosi efekty. w zasadzie o rybackim kłusownictwie na wspomnianych wodach nie ma mowy, wędkarze zrzeszeni w okręgu nie wykazują istotnych zachiowań nieprawidłowych, stosując się do skutecznie wprowadzonych reguilacji presji wędkarskiej, a zdarzają się incydentalne przypadki naruszeń zasad przez wędkarzy spoza okręgu, nienawykłych do względnej normalności. To wszystko jest efektem wspólnej pracy wędkarzy i mądrze powołanego przez nich zarządu okręgu. W tych sprawach bardzo przydatne były sposoby wyliczania strat opisane przeze mnie wcześniej. Mimo powszechnej niechęci do czytania, zachęcam do zapoznania sie z informacjami zawartymi w poniższych łączach: Wyrok 1 Wyroki 2 i postęowanie Jak postępować z kłusownikami? Regulacja presji wędkarskiej Pozdrawiam serdecznie Jerzy Kowalski Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Thymallus Opublikowano 6 Września 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 6 Września 2007 do Jerzy Kowalski@ Widzę, że podobnie jak poprzednio z moimi kolegami próbuje Pan uprawiać pewną socjotechnikę dyskusyjną tak charakterystyczną n.p. w wypowiedziach J.E. ministra Szyszko w sprawie Rospudy. Pół Europy mu mówi, że Rospudę trzeba chronić, a on na to własne teorie sprowadzające się do tego, żeby zaorać i zalać betonem.Podobnie z Panem, Panie Jerzy. Ja piszę o kłusownikach i kłusujących rybakach, a Pan, że problemu nie ma podając jakiś wyrok, dwa czy dziesięć wyroków. Myślę, że Pan większość czasu spędza za biurkiem w naukowych annałach czy przy komputerze i nie ma pojęcia o realiach i normalnym życiu nad realną rzeką na Pomorzu, Dolnym Śląsku czy na Mazowszu. Nie spotyka się Pan z ludzi, którzy prawie, że żyją z rzeki górskiej. Ale najgorsze jest to, że Pan nie rozumie intencji wędkarzy, którzy wypuszczją złowione, wymiarowe ryby. Nie rozumie Pan ducha tych działań. Obaw przed wszechobecnymi brygadami kłusowników na Pomorzu czy Mazurach, których w/g Pana po prostu nie ma.Do tej pory wypuszałem większość złowionych ryb i będę tak robił dalej. Bez względu na modne hasła w rodzaju C&R czy różne uwagi na brzegu. Cieszę się, że koledzy, którzy łowią wspólnie ze mną Salmonidy na zlotach i indywidualnie myślą podobnie. Dalszy mój udział w tym wątku uważam za bezcelowy.Panu życzę Panie Jerzy większej wiary w to, że wypuszony pstrąg czy lipień będzie w kolejnym sezonie jeszcze większy i pozwoli się ponownie złowić. pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Jerzy Kowalski Opublikowano 6 Września 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 6 Września 2007 Do tej pory wypuszałem większość złowionych ryb i będę tak robił dalej. Bez względu na modne hasła w rodzaju C&R czy różne uwagi na brzegu. Cieszę się, że koledzy, którzy łowią wspólnie ze mną Salmonidy na zlotach i indywidualnie myślą podobnie. Dalszy mój udział w tym wątku uważam za bezcelowy.Panu życzę Panie Jerzy większej wiary w to, że wypuszony pstrąg czy lipień będzie w kolejnym sezonie jeszcze większy i pozwoli się ponownie złowić. pozdrawiam Bardzo dziękuję za tę Pańska deklarację. Jest bardzo chwalebna. Natomiast to, czy wypuszczona ryba dożyje kolejnego sezonu zależy od bardzo wielu czynników. I nie jest to kwestią wiary, tylko skoordynowanego postępowania, działań gospodarczych, wprowadzanych regulacji oraz współpracy wędkarzy. Zas odnośnie C&R - nie jest to modne hasło tylko z jednej strony zbiór zasad zapewniających jak największą przeżywalnośc wypuszczanych ryb, a z drugiej - zbiór regulacji wskazujących ryby, wobec których zasady C&R nalezy stosować, żeby wędkowanie przynosiło satysfakcję w posatci licznych, duzych, łowionych ryb. Pozdrawiam serdecznie Jerzy Kowalski Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Jerzy Kowalski Opublikowano 6 Września 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 6 Września 2007 Panie Jerzy,mój głos w tej sprawie miał na celu uporządkowanie spornych kwestii, które pojawiły się w zamkniętych wątkach. A dotyczył przede wszystkim zbyt wielu uogólnień w Pana poprzednich wypowiedziach (np. dyskusja z Robertem). Zostawmy to na boku. [Jeżeli czytał Pan uważnie, to w wielu miejscach zastrzegałem dla tego łowiska....] Pomijam tę drobną złośliwość na początku zdania (można było ją pominąć Panie Jerzy). Otóż, chciałbym jednak zauważyć, że w wielu miejscach takiego zastrzeżenia nie było (vide poprzednie wątki), nie było też zastrzeżenia, że wypowiedź generowana na podstawie obserwacji/badań poczynionych na rzekach pstrągowych np. południowej Polski - stąd też różne spory. Problem dotyczył, zarówno wypuszczania złowionych ryb, jak również, gospodarowania na różnych wodach. Chciałbym tylko zwrócić uwagę na złożoność problematyki, przy całym szacunku dla Pana wiedzy odnośnie gospodarowania na wodach pstrągowych, i tylko pstrągowych, jak rozumiem. I, jak rozumiem, nie jest Pan w stanie udzielać porad, wyjaśnień „merytorycznych”, „naukowych” na temat rzek nizinnych oraz innych gatunków? I tego należy się trzymać, wówczas unikniemy nieporozumień. Choć wiele uogólnień i przybliżeń mozna w sposób jak najbardziej uprawniony na tej podstawie przeprowadzać. Czy ma Pan pewność, czy jest to tylko przypuszczenie? Na jakiej podstawie Pan tak uważa? Moje pytania nie wynikają ze złośliwości, ot tylko z czystej ciekawości.I tak na marginesie, sugeruję więcej szacunku dla użytkowników portalu, a mniej megalomani w stylu samozwańczego intelektualisty – bez urazy.Pozdrawiam,Marcin. Panie Marcinie, Trzeba na prawdę wiele złej woli, żeby w tym, co piszę dostrzegać jakikolwiek brak szacunku dla użytkowników portalu. Nie czuję się też odpowiedzialny za to w jaki sposób Pan odbiera moje słowa. To raczej Pański problem. Wyrazem szacunku dla Kolegów jest to, że nie piszę w kazdym zdaniu to sie odnosi do konkretnego łowiska, a to są ogólne zasady, jakie znajdują zastosowanie powszechnie. Po prostu uważam, że kazdy to rozumie i odbiera, czytając, w sposób jasny. Podobnie wyrazem szacunku jest przekazywanie informacji w postaci danych czy interpretacji sprawdzonych w róznych sytuacjach, powołując sie na źródła, udokumentowane fakty, przeprowadzone postępowania, a nie na własne odczucia, widzimisię, czy obiegowe opinie czy stereotypy. Cieszę się, że zwraca Pan uwagę na złożoność tej problematyki, którą co i raz podkreślam, naświetlając problemy z różnych opunktów widzenia, odwołując się do wielu źródeł, z których można wyciągac syntetyczne wnioski. W wielu przypadkach prezentuję narzędzia, które mają charakter uniwersalny, znajdując zastosowania w odniesieniu do wielu sytuacji. Przy całej róznorodności pewne, podstawowe mechanizmy biologiczne są identyczne dla wielu zagadnień, a w oparciu o nie można dokonywać uogólnień. Mam taka pewność. Mam też nadzieję, że to wyjaśnia Pańską wątpliwość wyrażoną w zadanym pytaniu. Dlatego, jeżeli piszę, że interesuję się szczególnie rybami łososiowatymi, to nie znaczy, że mechanizmy odnoszące się do innych ekosystemów, gatunków, obszarów sa na tyle różne, że zupełnie nieznane. Pokazując mechanizmy odsyłam do danych dostępnych tym, którzy w specyficzny sposób zajmują się konkretnymi zagadnieniami i staram sie wzbudzić zainteresowanie do podejmowania takich poszukiwań przez pozostałych uczestników dyskusji. Pozdrawiam serdecznie Jerzy Kowalski Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
tomi78 Opublikowano 6 Września 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 6 Września 2007 Podobnych wypocin było ostatnio mase na FF nawet tutaj to dotarło . Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
rocky Opublikowano 6 Września 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 6 Września 2007 Panie Jerzy!Proszę się nie przejmować wypowiedziami @Thymallusa.Większość ze starszych użytkowników forum zna jego manię udowadniania innym, że to on najlepiej wie co autor miał na myśli.W realu jest całkiem sympatycznym kolegą i nigdy nie posądziłby go pan o autorstwo takich postów, ale widać promieniowanie monitora mu szkodzi Co do megalomanii samozwańczego intelektualisty(większej bzdury dawno nie czytałem )-Widzi pan niestety na tym forum pojawiło się dużo takich osób co uważają ,że jak sobie w podpisie umieszczą odpowiednie motto i dużo krzyczą o C&R to należy im się bezwzgledny szacunek(choć nie wiem jak należy go wyrażać)Z wielkim zaciekawieniem przeczytałem pana wywody.Dla mnie to o czym pan pisze to światełko w tunelu dla polskich łowisk.Gdyby było wiecej takich ludzi podchodzących rzeczowo do sprawy i przekładających słowa na czyny nasze wody miały by nareszcie dobrych gospodarzy.Pocieszające są przykłady walki z kłusownictwem, może na razie tylko jednostkowe.Można też chronic rybostan przy prawidłowym stosowaniu C&R.To budujące.Mam nadzieje ,że niedługo tacy właściciele łowisk jak pan Jeleński nie będą musieli dopłacać do interesu.Bardzo zainteresował mnie wątek o odciążaniu łowiska rybami hodowlanymi, znakowanymi do zabrania.Może napisze pan więcej, jak wpływa to na populację rodzimego pstrąga,czy wedkarze się stosują do zaleceń.Sam w tym roku byłem świadkiem zbawiennego wpływu ucieczki tęczaków z hodowli w okresie rójki jętki majowej.Dzięki temu cała wędkarska brać udała sie łupić tłuszczaki pozostawiając w spokoju małą rzeczke słynąca z dużych pstragów,która przez ostatnie lata była zadeptywana(do niektórych nadal nie dociera że to wędkarze wywieraja największa presję szczególnie na wodach pstrągowych).W tym roku dużo dzikich potokowców przystapi tam do tarła PozdrawiamMariusz Warda Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Gość Opublikowano 7 Września 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 7 Września 2007 [quote title=rocky napisał(a) dnia Thu, 06 September 2007 09:12Co do megalomanii samozwańczego intelektualisty(większej bzdury dawno nie czytałem )-Widzi pan niestety na tym forum pojawiło się dużo takich osób co uważają ,że jak sobie w podpisie umieszczą odpowiednie motto i dużo krzyczą o C&R to należy im się bezwzgledny szacunek(choć nie wiem jak należy go wyrażać) Bardzo celne. Odnoszę podobne wrażenie- choć nie jestem wielkim użytkownikiem tego forum. Śledzę od dłuższego czasu dyskusję na temat C&R i najciekawsze jest to, że J.Kowalski stał się dla większości jerkbaitowych zwolenników C&R głównym wrogiem. Czy nie zuważyliście może, że był on prekursorem publikacji o C&R w Polsce? Najłatwiej napisać, że PZW to komuchy, rybacy złodzieje, większość wędkarzy to mięsiarze, ale my to ryb nie zabieramy i jesteśmy super. Gdy zaś się okazuje, że nie potrafimy nawet właściwie wypuścić ryby (by miała większe szanse przeżyć), to zamiast posypać głowę popiołem atakujemy osobę, która zwróciła nam uwagę.Jakiś czas temu powstała na tym forum myśl by napisać pismo do wladz- czy może mnie ktoś oświecić, jak z realizacją? Czy umarło to już śmiercią naturalną? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Gość Opublikowano 7 Września 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 7 Września 2007 Podobnych wypocin było ostatnio mase na FF nawet tutaj to dotarło . Pamiętam, jeden z kolegów ( ), pochwalił się , że przerzucił kilkadziesiąt małych lipieni na Wiśle. Gdy zwrócono mu uwagę, że to trochę niezbyt mądre obraził się i wyniósł z FF. Czy o to chodzi? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Gumofilc Opublikowano 7 Września 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 7 Września 2007 Popieram Thymallusa. Takie wypowiedzi jak p.Kowalskiego swiadcza o obserwacji sprawy z pozycji biurka. Wszystkie tez posty napisane przez w/w traktuja o tematach, powiedzmy, C&R (o ile cos wylowilem z tego potoku)W ogole zas nie widac zainteresowan wedkarskich... Wyglada na to, ze ktos zbiera punkty... o, prosze, udzielalem sie tu i tam, usilnie staralem sie naswietlic sytuacje. Napisalem na ten temat xxx stron...Na co te pkty to nie moja sprawa. Ja w kazdym razie nie zamierzam byc tłem do ich lapania.Aaa, rozmowa na ten temat mnie nie interesuje. Gumo Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.