Skocz do zawartości

LB HM Spinnerman


Rekomendowane odpowiedzi

Zdrówka życzę i czekam na ciąg dalszy.

Może mnie oświecisz jak mam dobrać się do sandaczy w pewnym łowisku. Wiem że są spore i jest ich sporo, ale trzeci rok usilnych prób złowienia tej przebiegłej ryby, doprowadza mnie do furii. Przerobiłem wszystkie metody spiningowe i kompletnie nic.

Niespełna 400m dalej jest podobny zbiornik i jakoś tam nie mam problemów. Czasami potrafią się wieszać jak głupie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję :)

Stojąca woda to zupełnie inna specyfika łowienia. Trzeba próbować różnych technik jigowania. Od szybowania bardzo lekkimi główkami po bardzo ale to bardzo agresywny opad krótkim, sztywnym kijem. Nie mam zbyt wielu doświadczeń w łowieniu sandaczy na stojĄcej wodzie, Jedyne takie miejsce gdzie z dobrym skutkiem łowiłem sandały jest zbiornik Nielisz i tam właśnie cuda działał bardzo agresywny opad gumą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teoria woblera sandaczowego cd.

 

Wystrugałem wówczas pierwsze lipowe siódemki wzorując się na woblerkach Lecha Dylewskiego z Czarnego, notabene mego serdecznego przyjaciela i pstrągowego mentora dzięki któremu złowiłem swoje największe w życiu pstrągi potokowe.

Woblerki  okleiłem srebrną folią z papierosów,  zaś stery wyciąłem z plexi z pudełek od kaset magnetofonowych.

Kierując się poradami z nielicznych książek wędkarskich i pojedynczych egzemplarzy  WW  wytypowałem miejscówkę na moim rodzinnym Bugu. Była to piaszczysto – gliniasta rynna o dosyć ostrym, nierównym  nurcie,  biegnąca wzdłuż powalonych do wody wierzb . Aby poprawnie poprowadzić woblera trzeba było wejść na jedną z takich wierzb i po rzucie  prowadzić go pod prąd, na pograniczu zatopionych konarów drzew.   Pierwszego sandacza złowiłem pewnego sierpniowego, upalnego  popołudnia. Chwile te mam przed oczami jakby to było wczoraj.  Branie nastąpiło w trakcie zatapiania woblera; jak gdyby z opadu a sandacz miał jakieś 50 cm i był to najpiękniejszy sandacz jakiego w życiu złowiłem, mieniący się srebrem i złotem bużańskiego piasku,  pachnący seledynem wierzbowych liści i miętą.  Późnij było już tylko z górki. Łatwiejszy dostęp do materiałów i bezpośrednia bliskość rzeki zaowocowały nowymi, coraz lepszymi wzorami które mimo niewielkiej populacji sandacza w Bugu  pozwalały  w miarę regularne łowić te piękne ryby. Cdn.

 

 

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W czeluściach piwnicy wygrzebałem jednego z pierwszych a zarazem ostatniego mohikanina :) Ten jest jeszcze z opisanych czasów ze sterem z plexi. W tamtych czasach bardzo popularny, bo prosty w wykonaniu i skuteczny wzorek. To były także czasy w których na dnie zamiast żwiru leżały kiełbiki :unsure:

post-52196-0-88250100-1421093358_thumb.jpg

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W czeluściach piwnicy wygrzebałem jednego z pierwszych a zarazem ostatniego mohikanina :) Ten jest jeszcze z opisanych czasów ze sterem z plexi. W tamtych czasach bardzo popularny, bo prosty w wykonaniu i skuteczny wzorek. To były także czasy w których na dnie zamiast żwiru leżały kiełbiki :unsure:

Dzięki Bogu Adaś, że Ci ten "talent" nie został na zawsze  :lol:

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teoria woblera sandaczowego cd.

 

 

Kiedy w latach 90-tych na polskim rynku pojawiły się gumy, ich niewątpliwa skuteczność, prostota łowienia a przede wszystkim  cena spowodowały, że wielu wędkarzy zupełnie zaprzestało stosowania woblerów przy połowie sandacza a tendencja ta trwa do dnia dzisiejszego. Daje się jednak zauważyć postępujący na wielu łowiskach- również rzecznych- spadek skuteczności gum szczególnie widoczny przy połowie  większych drapieżników. Ryby nie atakują już tak łapczywie gumowych imitacji, bardzo często podskubując jedynie ich ogonki i bawiąc się  jak kot myszą.  Natomiast, coraz wyraźniej rośnie zainteresowanie wędkarzy  woblerami,  i co ciekawe,  nie firmowymi a rodzimych lurebuilderów. Mnogość modeli i coraz ciekawsze materiały wykończeniowe pozwalają na tworzenie przynęt niemal doskonałych, pozwalających na idealne dopasowanie do konkretnych stanowisk ryb i prezentację której nie oprze się najbardziej wybredny i doświadczony drapiwżnik. Czyżby come back w wielkim stylu ? Pożyjemy-zobaczymy ;) CDN.

post-52196-0-43357900-1421135379_thumb.jpg

post-52196-0-03474500-1421135401_thumb.jpg

post-52196-0-56041400-1421135477_thumb.jpg

post-52196-0-93109200-1421135805_thumb.jpg

Edytowane przez spinnerman
  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No nic dziwnego :-) jak byś był sandaczem ,nie miał zbyt dużej konkurencji pokarmowej ,dzień w dzień bombardowano by cię gumisiami przez 15lat ,pożarł byś tego już tonę ,kilkanaście razy wypuszczano by cie z powrotem do wody ,to z czystej ciekawości pogonił byś woblera hahahah nie piszę już o dopasowaniu się do wody ,prezentacji ,pracy przynęty i kolorkach :-).

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hehe, dobre, dobre :D Ciekawie zapowiada się także temat boleni. Te skubańce przestają już reagować na klasyki a gryzą coraz dziwniejsze przynęty :P Ciekawe w jakim kierunku to pójdzie :rolleyes: Sam na ten sezon przygotowałem takiego ciężkiego, bezsterowego krąpika;  zupełne przeciwieństwo wszelkich znanych konstrukcji boleniowych, aczkolwiek w założeniach ma imitować pokarm grubych, nurtowych kabanów.  Kilka osób będzie testować tego cudaka i zobaczymy co z tego wyjdzie ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ja ci powiem z góry że to jedna z bardzo dobrych opcji:-) i w zasadzie mogę stwierdzić że testy będą dla ciebie mega zaskakujące :-).

Przecież trzeba być wariatem żeby stwierdzić że bolenie pożerają tylko ukleję i drobne rybki przy powierzchni ,radził bym każdemu kto łowi ten gatunek poświęcić kilka rybek i zrobić sekcje mimo że to niewłaściwe zachowanie  ,dopiero było by zdziwko :-).

Wiesz co ja mam u siebie ze szczupakami ,masakra jakaś :-).

Edytowane przez Kielo
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teoria woblera sandaczowego cd.

 

Zimą 2014r pewne sprzyjające okoliczności sprowadziły mnie do naszej pięknej Stolicy gdzie zamieszkałem na stałe.  Wisła którą jeszcze nieśmiało obserwowałem z warszawskich mostów była dla mnie czymś nieznanym, tajemniczym i fascynującym. Pomimo, że początkowo przerażał mnie jej ogrom, to jednocześnie doskonale zdawałem sobie sprawę, że ogrom ten jest najlepszą ochroną dla jej mieszkańców.  Różnorodność koryta i linii brzegowej działała na wyobraźnię i rysowała w mojej głowie strategię na nadchodzący sezon. Całą wiosnę i lato  poświęciłem na dopracowanie kilku wzorów woblerów boleniowych.  Finalnie wyszło nie najgorzej  i padło wiele pięknych ryb zarówno na Wiśle jak i Bugu , Odrze i kilku innych dużych rzekach. Częste przyłowy sandaczy w trakcie wiślanego boleniowania utwierdzały mnie coraz bardziej w przekonaniu o licznej populacji tego drapieżnika.  Z uwagi na ograniczenia czasowe spowodowane pracą zawodową, naukową i rodziną mogłem  sobie pozwolić jedynie na krótkie wypady i eksplorację  odcinka miejskiego .  Pomimo to, rzeka okazała się znakomitym poligonem doświadczalno-testowym dla moich woblerów; główki, warkocze, przelewy, opaski, rynny, spady, blaty itd. To wszystko w jednej pigułce odcinka miejskiego i to praktycznie pod samym domem! Ponad to zauważyłem, że jak na rzekę tej wielkości Wisła poddana jest niewielkiej presji wędkarskiej zaś spotykani wędkarze to zwykle starzy warszawscy grunciarze lub spinningiści „ultra light” uganiający się za kleniami i okonkami .  Tak się zaczęło moje wiślane sandaczowanie. Cdn.

 

 

 

post-52196-0-28298300-1421150032_thumb.jpg

post-52196-0-35969700-1421150048_thumb.jpg

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czekam na dalsze opisy sandacz owych wypadów. Ja również lowilem nad Wisłą i wiem o czym mowa. Niestety na woblery nie próbowałem, głównie guma a jak widać na zdjęciach wobler em tez można. Czym uzyskujesz taka fakturę łuski? Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teoria woblera sandaczowego cd.

 

Zakochałem się w Wiśle i z każdym wyjściem czułem ją coraz lepiej. Zaczęły przychodzić pierwsze sukcesy ale także sromotne porażki jak spięcie  sandacza życia na jednej z praskich główek.  Zadanie w namierzeniu ryb ułatwiała opadająca woda która z dnia na dzień odkrywała coraz ciekawsze miejscówki, niestety przekleństwem tego stanu było ciągłe przemieszczanie  się ryb i szukanie ich na nowo.  Najpewniejszymi miejscami były  opaski wzdłuż których biegła głęboka rynna o mocnym, równym uciągu. Jeżeli od strony koryta biegł płytki spad do krawędzi rynny, to  miejsce takie wcześniej czy później darzyło przyzwoitym sandaczem. Warunek – w rynnie musiało być co najmniej 3 metry wody. O świcie i zmierzchu  czasami też na kwadrans w południe sandacze wychodziły na płytki spad usiany grubym żwirem i żerowały prawdopodobnie na kiełbiach z zaciekłością bijąc w prowadzonego w poprzek nurtu woblera. Brania te zawsze były bardzo agresywne i pewne a wobler tkwił głęboko w pysku ryby. Co ciekawe w samej rynnie brań nie było w ogóle; trafiały się ryby,  zwykle późnym wieczorem, tuż przy brzegu w rejonie podmyć dużych kamieni, jednak były to zwykle karguleny w granicach 40-50 cm.  W takich miejscach świetnie sprawdzał się 9 cm przeciążony Deep Runner, który pozwalał na dalekie prostopadłe rzuty na wypłycenie i sprowadzanie woblera łukiem w kierunku brzegu. Duża masa woblera i relatywnie szeroki ster umożliwiały dłuższą prezentację przynęty w nurcie. Taki wobler daje uczucie przyklejenia do dna i nie jest podatny na szybkie zmiatanie go w kierunku brzegu co jest bardzo istotne gdyż brania następowały zwykle na pograniczu płytkiej wartówki i głębokiego spadu. Zbyt szybko przemykający wobler byłby przez ryby ignorowany albo całkowicie niezauważany.  Niestety minusem takiego łowienia były znaczne straty w wyniku których z końcem sezonu pozostałem z trzema woblerami w pudełku cdn.

 

Takie sandacze odwiedzały płytkie, żwirowate spady ;)

post-52196-0-22065600-1421161575_thumb.jpg

post-52196-0-29084400-1421161589_thumb.jpg

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...