Skocz do zawartości

Zapytanie o jedzenie


platynowłosy

Rekomendowane odpowiedzi

Witam Panowie

 

Jest sprawa. Nie wiem, gdzie zapytać, więc zapytam w "Ogólne".

Czy Koledzy nie zechcieliby podzielić się przepisami kulinarnymi? Zarówno domowymi, jak i tymi, dzięki którym powstaje wyborne jedzenie w warunkach polowych.

No chyba gotujecie na rybach, a nie tylko zupki chińskie i makaron z sosem Winiary....Co?

Więc zapytowuję, czy mógłby powstać dział pod tytułem "Ja gotuję...i to jak." ;)

 

Ja na początek zaproponowałbym danie jednogarnkowe "Zupa po węgiersku"..

Pozdrawiam

Alek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakoś tak, zwykle sporo zależy od knajpy. Gdzieś w pobliżu.

Jak @sol321 wspomniał poniżej, to na dłuższy wpad.

Krótkie jedniodniowe zwykle ogarniam termosem z kawą +konserwa p/n  "gulasz angielski" lub "golonka". Koniecznie Krakusa. Nie mam nic wspólnego z tą firmą, po prostu tak jest  ;)

Edytowane przez popper
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najszybsze wędkarskie znane mi danie na gorąco to przecież wszystkim znana i ogólnie lubiana kiełbasa zwyczajna pieczona na patyku w ognisku. Nie da się zepsuć tego przepisu laik to potrafi przyrządzić i jest chyba najszybszy sposobem na pusty żołądek. Nakłady finansowe znikome i do przygotowania prawie w każdych warunkach.SMACZNEGO  ;)  :)  :D  :wub:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A jak na dworze (czy też polu ;) ) wicher i woda z nieba, to i bez patyka i ogniska człowiek opędzluje i też jest gites :D

A poważniej - to na gotowanie szkoda czasu (domyślam się że zapytowywujesz z tytułu wyjazdu w północne krainy). Zabieram z domu jakiś bigos, gołąbki czy inne schaboszczaki i jakoś człowiek daje radę. W końcu nie jedzie się tam jeść tylko łowi dopóki krew nie pójdzie z nosa - a potem jeszcze trzeba ostatni rzut oddać!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wołowina jak na stek, ale pokrojona na kawałki gulaszowe

Przed wyjazdem -  w siatkę, trochę oleju, jakieś przyprawy, co kto lubi, byle bez suszonej papryki, bo się karmelizuje i robi gorzka.

Jednym karatem, łoo-tyszem, czy też pierdyknięciem ciupaską, w zależności od tego jaką technikę preferujemy - zdobywamy opał

Z bagażnika wyciągamy kanister z benzyną i patelnię grilową

Drewno zgarniamy w 1 miejsce, wylewamy ok pół litra benzyny i podpalamy

Ocieramy opalone brwi, zcieramy poparzoną skórę z twarzy i rąk i pamiętamy, by następnym razem zrobić sobie "ścieżkę" - uwaga dla młodych gniewnych ze stolicy - Z BENZYNY. Tą ścieżką podpalamy na końcu i patrzymy jak płomień ogarnia drewno. Jak przestanie się dymić na czarno, upakowujemy drewno jeszcze bardziej w jedno miejsce, kładziemy patelnię nad płomykiem. Jak jest wiatr to tam gdzie nam ogień wywiewa a nie tam gdzie drewienka płoną niczym dusze ludzi przeciwnych Radiu Maryja w piekle. Wzrokiem, nie palcoma, oceniamy nagrzanie patelni i wrzucamy nasze mięcho. Bez siatki. Widelcem grzebu grzebu - tu trzeba uważać bo ognisko daje spore temperatury, w kuchni rzadko osiągalne. Dość szybko mamy super żarełko - wystarczy opiec na "murzyńskim ogniu" z wierzchu, tak by kawałki były surowawe w środku. Z piersiówki możemy podlać whisky, jak mamy i chcemy i podpalić, jakby mało nam było poparzeń do tej pory.

Ryzyko kalectwa spore, ale żarcie wyśmienite :D, plus, jakbyśmy się zakopali, to patelnia robi całkiem nieźle jako podstawka pod podnośnik :D

 

I druga opcja, na zupełnego partyzanta - od punktu z podpaleniem ogniska inny przepis, wcześniej tak samo

W palący się ogień wstawiamy otwarte - z uchylonymi wieczkami puszki z pieczoną fasolą w sosie pomidorowym - do kupienia w tesco - wynalazek wyspiarski a mniamuśność zaskakująca, podobnie jak frytki z octem, co jest innym tematem.

 

I jeszcze, żeby nie było ze niezdrowo - z bagażnika małą miseczkę, kilka małych pomidorów, do tego co jest pod ręką - liście młodych pokrzyw sparzone wrzątkiem z czajnika co wesoło na ogniu pyrka, świeże liście mlecza, co sa jadalne, szczaw (metoda na spienionego stefana :)  ) czy... liście czosnku niedźwiedziego, co potrafi koło wody w sporych ilościach rosnąć. Mieszu mieszu, dobrym, łagodnym octem to z wierzchu i ...

Kontemplujemy się faktem, ze wciąż jesteśmy żywi, najedzeni i na rybach.

  • Like 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W zimie to często ograniczam jedzenie. Jem najwyżej raz dziennie, czasem wcale. 

Za to w nocy to kilka razy.

W lecie trudniej, bo dzień jakby dłuższy, ale zwykle raz dziennie starcza. Za to kawy odmówić sobie nie potrafię. Wśród przyjaciół krążą dowcipy na mój temat, ale ja się nimi nie przejmuję i na łódkę zabieram taki zestaw:

http://allegro.pl/kuchenka-turystyczna-gazowa-plus-4-naboje-gratis-i3074476595.html

http://allegro.pl/f28-zaparzacz-do-kawy-kawiarka-4-kawy-200ml-i2988526738.html

Do tego jeszcze filiżanka i przez chwilę przenoszę się do prywatnego raju...

Bo ja mogę nie jeść.

Ale napić się muszę :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakieś dziesięć lat temu na jednym z kilkudniowych wypadów zaserwowałem kumplom duszoną cebulę z jajkiem. Miałem harcerski kociołek, jakieś 8 litrów pojemności. Skroiłem i poszatkowałem 5 kg cebuli (mały worek). Dusiłem aż puściła delikatny złocisty kolorek, musi być miękka, delikatna w smaku. Cebula w trakcie duszenia mocno siadła robiąc miejsce dla kilkunastu świeżych jaj. Całość dobrze wymieszałem do momentu ścięcia się białka, posoliłem, do smaku podlałem MAGI. Podane z bagietką + świeżutkie masełko. Jako, że towarzystwo było głodne zawartość garnka zniknęła w mig. Każdy brał dokładkę, było pyszne i duuuużo. Koledzy nie uwzględnili jednego, wątroby nadszarpnięte wiekiem nie wytrzymały konfrontacji z tą jakże pyszną a zarazem zdradziecką potrawą. Po upływie kwadransa - dwóch nad obozem przetoczyło się tornado a pobliskie zarośla zostały ostro spacyfikowane. Morał - potrawa była wyśmienita jednak we wszystkim należy zachować umiar, szczególnie gdy podroby do najmłodszych nie należą... Nawet dzisiaj hasło "duszona cebula" kumple kwitują szelmowskim uśmiechem... ;)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Potrawy w stylu cebula z jajcem powinny być surowo zakazane, jako niebezpieczne dla środowiska, w bliskim sąsiedztwie parków krajobrazowych, tudzież innych mateczników mogą spowodować nie tylko masową migrację zwierzyny leśnej, ale co gorsza falę samobójstw wśród słabszych psychicznie gryzoni. Co mnie osobiście nie odstrasza od wypróbowania tej potrawy we własnej kuchni, ale to jutro, dzisiaj robię ścieżkę z benzyny na balkonie. B)

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Musi być ogień , prawdziwa stalowa patelnia i kuban do gotowania herbaty . Całą ogromną ucztę , z przystawkami i deserem , jakiej nigdzie innej zwyczajnie nie da się powtórzyć . Na widok kanapek umieramy ze śmiechu :) 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i tu się w końcu przyplątał temat jedzenia. I jerbait nareszcie goli, p..., usuwa ciążę, krawaty wiąże.

Ciężko sobie wyobrazić coś równie obrzydliwego i trudnostrawnego jak spalona w ognisku kiełbasa konio-wołowo-wieprzowa.

Noszę zapałki, ale nie pamiętam zebym rozpalił ognisko nad wodą, zadaje się, że to też nieekologiczne.

Latem po całym dniu na łódce czasem wracam do domu z kanapką. A zimą kanapki  z herbatą z termosa. Jak wyprawa kilkudniowa końserwy. Czasem, rzadko bo nie ma czasu,wpadamy na obiad do jakiejś knajpki - na przykład przy hoteliku w Karlinie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na ognicho polecam:

- kanapki zawinięte w folię z alamenium (tego, co to się nie pomaluje ;) ); najlepiej jeszcze, jak jest żółty ser lub jakiś pleśniak w środku; rzuca się w okolicę żaru lub żywego ognia. 2 minutki na jednym boku, dwie na drugim i można szamać.

- pierś z kurczaka lub inszego indyka zamarynowany w domu (przyprawy jakie kto lubi); kawałki nadziane na patyk smaży się tyle co kiełbachę, a smak lepszy ...

- jabłko pieczone w żarze - pyszota.

To tak, jak ktoś ma chęć i czas pichcić nad wodą. Bo zwykle to jakiś owoc i koniecznie picie (zimą na ciepło, latem coś chłodnego) styknie na dzień łowienia.

Edytowane przez Kokosz
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja na długie, jesienne wieczory nad wodą polecam kociołek, co prawda nie jest to szybka potrawa ale dobór składników prosty, co kto lubi. Ja osobiście polecam trochę karczku, boczku i ewentualnie kiełbasy wszystko pokroić byle jak do tego warzywa też wybór duży, dla mnie osobiście podstawa to cebula, papryka, marchew, pietruszka no i oczywiście ziemniaki,

wszystko wymieszać z niewielką ilością oleju lub oliwy przyprawić solą, pieprzem. Kociołek wyłożyć cienko pokrojoną słoninką i liścmi kapusty no i do ogniska tylko nie w środek tylko z boku w żarze aby się nie spaliło tylko powolutku dusiło, godzina do dwóch i uczta gotowa.

Zaznaczam po raz kolejny, że nie jest to co robię na każdej wyprawie, bo za dużo roboty, lecz czasami przyjemnie zrobić sobie taką ucztę i pogadać wieczorem przy ognisku o rybkach.

Pozdrawiam

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja na długie, jesienne wieczory nad wodą polecam kociołek, co prawda nie jest to szybka potrawa ale dobór składników prosty, co kto lubi. Ja osobiście polecam trochę karczku, boczku i ewentualnie kiełbasy wszystko pokroić byle jak do tego warzywa też wybór duży, dla mnie osobiście podstawa to cebula, papryka, marchew, pietruszka no i oczywiście ziemniaki,

wszystko wymieszać z niewielką ilością oleju lub oliwy przyprawić solą, pieprzem. Kociołek wyłożyć cienko pokrojoną słoninką i liścmi kapusty no i do ogniska tylko nie w środek tylko z boku w żarze aby się nie spaliło tylko powolutku dusiło, godzina do dwóch i uczta gotowa.

Zaznaczam po raz kolejny, że nie jest to co robię na każdej wyprawie, bo za dużo roboty, lecz czasami przyjemnie zrobić sobie taką ucztę i pogadać wieczorem przy ognisku o rybkach.

Pozdrawiam

Super sprawa !Masz do polecenia jakiś kociołek który się sprawdza ?Dobrym rozwiązaniem jest duszenie w winie..Najpierw obsmażamy cebule z marchewka i miesem (najlepiej wołowina choc uzywalem tez indyka).kawałki wyrzyw moga byc spore i chaotycznie posiekane,mięsa już drobniej.Następnie zalewamy winem(koniecznie czerwonym) i dusimu im dluzej tym lepiej ale max godz, po pol godz  delikatne mięso jak polędwica jest gotowe.Generalnie jest to proste danie pochodzące z Francji tzw wolowina po burgundzku .Co do przypraw to koniecznie sol i pieprz ,ja uzywam kminek kolendre i rozmaryn ,ale to wedle uznania .Dla mnie ostatnio danie nr jeden nie koniecznie na ryby,ale zainspirowany tematem kupuje kocioł i zrobię w terenie.pozdrawiam

Edytowane przez pawelG
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Super sprawa !Masz do polecenia jakiś kociołek który się sprawdza ?Dobrym rozwiązaniem jest duszenie w winie..Najpierw obsmażamy cebule z marchewka i miesem (najlepiej wołowina choc uzywalem tez indyka).kawałki wyrzyw moga byc spore i chaotycznie posiekane,mięsa już drobniej.Następnie zalewamy winem(koniecznie czerwonym) i dusimu im dluzej tym lepiej ale max godz, po pol godz  delikatne mięso jak polędwica jest gotowe.Generalnie jest to proste danie pochodzące z Francji tzw wolowina po burgundzku .Co do przypraw to koniecznie sol i pieprz ,ja uzywam kminek kolendre i rozmaryn ,ale to wedle uznania .Dla mnie ostatnio danie nr jeden nie koniecznie na ryby,ale zainspirowany tematem kupuje kocioł i zrobię w terenie.pozdrawiam

Konkretnego modelu kociołka ci nie polecę bo sam używam starego, wygrzebanego z piwnicy. Naturalnie musi być żeliwny, dostępność duża na pewno znajdziesz coś na allegro.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja na długie, jesienne wieczory nad wodą polecam kociołek, co prawda nie jest to szybka potrawa ale dobór składników prosty, co kto lubi. Ja osobiście polecam trochę karczku, boczku i ewentualnie kiełbasy wszystko pokroić byle jak do tego warzywa też wybór duży, dla mnie osobiście podstawa to cebula, papryka, marchew, pietruszka no i oczywiście ziemniaki,

wszystko wymieszać z niewielką ilością oleju lub oliwy przyprawić solą, pieprzem. Kociołek wyłożyć cienko pokrojoną słoninką i liścmi kapusty no i do ogniska tylko nie w środek tylko z boku w żarze aby się nie spaliło tylko powolutku dusiło, godzina do dwóch i uczta gotowa.

Zaznaczam po raz kolejny, że nie jest to co robię na każdej wyprawie, bo za dużo roboty, lecz czasami przyjemnie zrobić sobie taką ucztę i pogadać wieczorem przy ognisku o rybkach.

Pozdrawiam

A jeszcze jedno, pod koniec na około 30 minut przed zakończeniem duszenia można dodać pomidorki ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...