Skocz do zawartości

Joker - historia przynęt Roberta Ciarki


Rekomendowane odpowiedzi

Moje nadgarstki już za bardzo nie dają rady, ale choć popatrzę :)

 

Jak łowisz non stop sandacze na gumy i koguty, to nadgarstki masz rozklekotane ;)

Roninem ósemką łowi się lżej niż "po śląsku", on w wodzie jest lekki i zwinny jak klonowy liść na wietrze. Do 11, a szczególnie 12,5cm to już potrzeba trochę pracy wykonać. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W domu pachnie porterem i waniliną. Malowanie jest zatem na lekkiej "fazie" wdechowej. :lol:  Na dobre się zacznie jak dojdzie do tego spirytus. Trochę za późno w tym roku wziąłem się za świąteczny trunek, nie zgryzie się dobrze. Dobrze, że pigwówka zrobiona o czasie  :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trzeba w końcu twarz pokazać, bo co i rusz ktoś mnie zagaduje, czy ja z Płocka jak on i chce wiedzieć czy mnie może kojarzy. Voila :)

 

Poszerzając ten wpis, odskok zrobię nieco od serca wątku. Chociaż pichcenie i zjadanie ryb nie jest tematem mile widzianym, a wspominanie o tym, że się jada ryby grozi spaleniem na stosie, zabiciem serca osikowym kołkiem lub co najmniej odprawieniem egzorcyzmów nad zbłąkaną istotą, to chcę napisać mimo wszystko.   ;)

Odkryłem brakujące ogniwo w teorii Darwina. Nie żartuję. Wszystko co chodzi po ziemi podobno wyszło z wody. Pytanie co? Według mnie miętus :)

 

Dostałem telefon od znajomej, ze są u rybaka i kupują leszcze oraz inne grzebiące ryby dla siebie i są jakieś marmurkowe stwory do nabycia. Czy smaczne pytają? Nie mam pojęcia, bo nigdy nie jadłem, nie było okazji.

- Podobno smaczne mówię, bo na stołach szlacheckich za rarytas uchodziły. Weźcie i dla mnie najmniejszego.

Okazało się, że 2,5kg miał  :huh:, a mieli i takie pod 5kg  :o Na drygawicę złapane, bo po śladach w domu rozpoznałem. Zapolowałbym, gdybym wiedział gdzie. Kilka razy strzelałem na oślep, bo to było w noce listopadowe zwykle, do tego mokre lub śnieżne i nic poza katarem nie złowiłem. 

Miętus - ryba. Marne szanse, jakby to francuz powiedział ;) Gad jak nic. Przelewa się w rękach jak wąż. Jego ciało w dotyku przypomina salamandrę, łapałem te płazy w ręce, w dzieciństwie, stąd to skojarzenie. Wątroba wielkości dużego kubka na herbatę, skóra gruba i w niczym nie podobna do tej z węgorza lub suma. Nie obdzierałem nigdy węża, ale dam głowę, że miętus ma identyczną. Mięso żabie, nie podobne do żadnej znanej mi ryby. Jedynie w trakcie smażenia kurczy się i jędrnieje jak węgorz, smak ma inny. 

Tak więc koledzy, jeśli jest coś pomiędzy wodą, a ziemią, coś co jest formą pośrednią w świecie zwierząt, to musi być miętus.  :)  Ponieważ został w wodzie i nie wyszedł na ląd dopisano go do rodziny dorszokształtnych. Pewnie jedynie przez ten pojedynczy wąs  ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Gdy uczeń jest gotowy pojawia się mistrz." 

 

W tej filozoficznym zdaniu wcale nie o to chodzi, że mówisz jestem gotowy więc mnie naucz. To mistrz wie, czy ty jesteś tym, który jest gotowy by sięgnąć wyżej. 

Mello daje doskonałą opowieść, która świetnie zilustruje to, co powyżej napisałem.

Kiedyś pewien wędrowiec zajrzał do świątyni i zastał tam mistrza w otoczeniu ogromnej ilości uczniów. Kiedy wędrowiec  kończył wizytę, zwrócił się do mistrza 

- masz tutaj bardzo wielu uczniów

Mistrz odparł

- Tylko dwóch

 

Kielo zaraz zacznie się śmiać, jednak teraz on stał się moim mistrzem. Jak to się stało, zwyczajnie. Poprosił bym przysłał mu małego Ronina 55 w takim kolorze  :blink:

 

post-46021-0-84847600-1384693486_thumb.jpgpost-46021-0-88837900-1384693477_thumb.jpg

 

W pierwszym momencie ręce mi opadły i pojawiła się fałszywa myśl - tego nie dam rady zrobić. Jednak zaraz przyszło olśnienie. Tomek napisał, że dam sobie z tym radę. Hej, rozumiecie, on widzi więcej w tym momencie niż ja widzę. Stoi z boku i mówi słowami mistrza - jesteś gotowy :)

Edytowane przez joker
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To nie jest to, co można dostrzec w prezentowanej gumce, którą każdy łowca okoni zna. To jest moja pierwsza interpretacja tych kolorów przeniesiona na drewno. Nie mam pojęcia czy to jest dobry wybór. Technicznie bez fajerwerków, skupiłem się wyłącznie na efektach barwnych jakie powstaną podczas pracy przynęty. Ilość światła jaka dotrze pod wodę oraz jego kąt padania mają wpływ na kolor boków. W ciągu dnia, będzie to zatem różny wobler pod wodą  :)

 

To jeden i ten sam wobler. Zdjęcia przy kiepskim świetle, ciemny dzień dzisiaj mamy. Brak statywu. Gdy jest słońce pojawiają się też inne kolory w zależności od tego pod jakim kątem znajdzie się wobler.

 

post-46021-0-03269800-1384694061_thumb.jpg post-46021-0-19353400-1384694075_thumb.jpg

post-46021-0-52832400-1384694053_thumb.jpg post-46021-0-37953000-1384694068_thumb.jpg

Edytowane przez joker
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dodam jedynie, że osobiście nie zauważyłem zwiększenia brań okoni na woblery, które zostały pomalowane w kolory niektórych gumek, szczególnie twisterów. Tak jak motor oil, czy denaturat. Wydaje mi się, że skuteczność tych kolorów w twisterach bierze się z ich podobieństwa do wodnego robactwa, takiego jak ochotki. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...