Skocz do zawartości

Joker - historia przynęt Roberta Ciarki


Rekomendowane odpowiedzi

Część IV - końcowa obróbka kształtki.

 

post-46021-0-90547400-1382803875_thumb.jpg post-46021-0-85844400-1382803868_thumb.jpg post-46021-0-40462400-1382803863_thumb.jpg

 

Robienie oczodołu odbywa się w kilku etapach, jest to wynik dotychczasowych moich prób z tym elementem woblera.

Kiedyś pisałem o tym ile się z tym muszę urobić, aby jako tako wyglądało.

 

Dzisiaj robię tak, w zasadzie z każdym woblerem i jest to praktyczny i prosty sposób.

 

1. wyznaczenie oka na płaskiej jeszcze kształtce, ja używam szablonu

2. frezowanie oczodołu

3. w trakcie obróbki otwór ten będzie częściowo ścinany przy modelowaniu "głowy"

4. wyrównanie dna oczodołu. Frezy mogą zostawiać część materiału i należy go usunąć np. nożykiem

5. fazowanie krawędzi oczodołu przy pomocy okrągłego "pilnika"

 

Każdy etap jest na dalszych zdjęciach. Nie wyodrębniłem robienia oka z całego procesu. Dzięki temu cała obróbka kształtki jest czytelna. 

Edytowane przez joker
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

cdn końcowe wygładzanie

 

post-46021-0-24541400-1382804758_thumb.jpg post-46021-0-17893200-1382804751_thumb.jpg

 

Tak na dzisiaj wytwarzam kształt pod dekorację.

 

post-46021-0-32910200-1382804743_thumb.jpg

 

Całość sklejam klejem epoksydowym, a następnie zabezpieczam drewno przed działaniem wody. Gdyby ten wobler miał mieć ster, wykonałbym jeszcze nacięcie na niego przed zabezpieczaniem drewna. W zasadzie jeśli wobler komuś pęka, to najczęstszym miejscem przecieku jest szczelina na ster. Nacinanie steru dopiero po zakończeniu dekoracji i lakierowaniu powoduje odkrycie gołego drewna. Maźnięcie szczeliny lakierem po wklejeniu steru może nie wystarczyć do zabezpieczenia przed przeciekiem.

Taka uwaga. Dobrze zmontowana konstrukcja z lipy po włożeniu do środka zabezpieczającego nie puszcza bąbelków. Jeśli po włożeniu woblera do caponu lub innego preparatu widać bąble, to to jest miejsce przyszłej możliwej awarii. 

 

Jak widać całość nie wydaje się skomplikowana. Nadal się rozwijam, więc jest to jakiś tam etap mojego strugania i budowania konstrukcji. Dzisiaj robię tak, a jutro kto wie :)

Edytowane przez joker
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(...)W zasadzie jeśli wobler komuś pęka, to najczęstszym miejscem przecieku jest szczelina na ster. Nacinanie steru dopiero po zakończeniu dekoracji i lakierowaniu powoduje odkrycie gołego drewna. Maźnięcie szczeliny lakierem po wklejeniu steru może nie wystarczyć do zabezpieczenia przed przeciekiem.

(...)

Dlatego warto nauczyć się, jak używać klejów cyjanoakrylowych :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli lipa poleży nieco dłużej w Caponie to chyba ma wystarczająco dużo czasu aby odpowiednio nasiąknąć ?

Ja swoją skromną produkcję na potrzeby własne trzymam w Caponie 2-3 dni i nie zauważyłem żeby coś złego się działo (wymiana steru po wyłamaniu).

Z drugiej strony, swego czasu zabezpieczałem drewniane rękojeści noży w taki sposób : rękojeść była nagrzewana do stopnia "gorące w dłoni" później namaczałem ją w oleju lnianym przez 2-3h (gorące drewno lepiej "pije"). Po wyschnięciu wcierałem 2-3 warstwy rozpuszczonego kitu pszczelego (zasoby od znajomego pszczelarza). Odporność na wodę kuchennych Santoku (w zastosowaniach mojej żony) po ~ 12-15 latach dalej trwa.

 

Zastanawiałem się czy nie zrobić podobnie w wobkach ale jakoś do tej pory Capon bez problemu się sprawdza.

Edytowane przez Zwierzu
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Różni ludzie na tym Forum nie raz piszą, że wobler pękł lub wciągnął wodę. Dlatego dzielę się własnymi obserwacjami. Ja gratuluję każdemu kto do tej pory nie miał takiego przypadku. Od dawna nie miałem takiego problemu również, dopóki nie zacząłem testować ekstremalnego jak dla mnie glidera Ronin 125, przeznaczonego do obławiania 10m toni. Kolega @franc światkiem. Solidna jak mnie się WYDAWAŁO konstrukcja, pod wpływam ogromnego ciśnienia popuściła na szwie, czyli łączeniu dwóch połówek. Co prawda do zniszczenia nie doszło, bo drewno było zabezpieczone przed klejeniem, jednak konstrukcja pokazała co może z nią zrobić ciśnienie.

Moim zadaniem jest przekazanie tego, co według mnie może być pomocne innym. Jest, czy nie jest przydatne już nie do mnie ocena.

 

Co do caponu, to mam pewien pomysł na mały eksperyment. Bo osobiście, chociaż na nim pracuję, czuję że dorabiana jest nadmierna mitologia na temat niezwykłych zdolności tej płynnej powierzchniowej szpachli. Może się mylę, dlatego spróbuję zrobić ten eksperyment. Może się uda obalić lub utrwalić wiarę w moc caponu ;)

 

.

Edytowane przez joker
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

... Solidna jak mnie się WYDAWAŁO konstrukcja, pod wpływam ogromnego ciśnienia popuściła na szwie, czyli łączeniu dwóch połówek. Co prawda do zniszczenia nie doszło, bo drewno było zabezpieczone przed klejeniem, jednak konstrukcja pokazała co może z nią zrobić ciśnienie.

A to ciekawe, w sumie im głębiej tym ciśnienie większe (a więc ściska !).

Pisz pisz @jokerku co tam się stało z woblerem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiesz Piotrze, mnie w caponie podoba się jedna rzecz. On zabezpiecza drewno przed ciemnieniem, co wpływa na zachowanie położonych kolorów. Mam porównanie do pokostu i capon w tym wygrywa. Natomiast w zabezpieczeniu drewna nie wygrywa. Podobno 3v3 ma dobre preparaty. Ja wciąż szukam nowych nieużywanych przez naszą wesołą gromadkę produktów. Zmieniam też sposób ich nakładania. Np. kilka ostatnich partii poszło w Polskę z lakierem nakładanym pędzlem, a nie przez zanurzanie. Czekam na skargi i cisza. Może teraz ktoś skorzysta, skoro to napisałem  :D  W każdym razie uzyskałem nieco inne nasycenie i nadal kombinuję z wierzchnią warstwą. Ogólnie wciąż poszukuję, tworzę, niszczę, błądzę i jednak zmierzam tam, gdzie sobie kiedyś wymyśliłem. Ten czas to doświadczenia i praktyka. Kiedyś będzie to bezcenne  :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiesz Piotrze, mnie w caponie podoba się jedna rzecz. On zabezpiecza drewno przed ciemnieniem, co wpływa na zachowanie położonych kolorów. Mam porównanie do pokostu i capon w tym wygrywa. Natomiast w zabezpieczeniu drewna nie wygrywa. Podobno 3v3 ma dobre preparaty. Ja wciąż szukam nowych nieużywanych przez naszą wesołą gromadkę produktów. Zmieniam też sposób ich nakładania. Np. kilka ostatnich partii poszło w Polskę z lakierem nakładanym pędzlem, a nie przez zanurzanie. Czekam na skargi i cisza. Może teraz ktoś skorzysta, skoro to napisałem  :D  W każdym razie uzyskałem nieco inne nasycenie i nadal kombinuję z wierzchnią warstwą. Ogólnie wciąż poszukuję, tworzę, niszczę, błądzę i jednak zmierzam tam, gdzie sobie kiedyś wymyśliłem. Ten czas to doświadczenia i praktyka. Kiedyś będzie to bezcenne  :)

A może połączyć pokost z.......

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co się stało już napisałem, puścił w miejscu najmniejszego styku klejonych powierzchni. Wiele lat robiłem na wkrętach i one są świetne, nikt mnie nie przekona, że połówki są lepsze. Są tak samo dobre w wielu sytuacjach jak jedna bryła z wkrętami. Konstrukcje te różnią się natomiast w możliwościach. Gdyby ten Ronin 125 był z jednej bryły i miał wkręty, to nic by się nie stało. Co nie oznacza, że to jest dobre, bo niczego bym się nie nauczył :)

Poszedłem w połówki jedynie dla większych możliwości balansowania balastem i utrzymania powtarzalności. Nie mam innych powodów.

Edytowane przez joker
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nakładanie pędzlem daje grubszą warstwę więc skarg pewnie nie będzie, 3V3 bynajmniej lakier szybko ciemnieje, sprawdzałem bo kolega dał mi pozostałość po lakierowaniu schodów lakier był dwu składnikowy, powierzchnia cholernie twarda i gładka jednak żółknie z czasem

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trochę się pogubiłem, Robercie. Nie odbierz tego jako czepianie się, tylko nie bardzo Cię mogę zrozumieć. Raz piszesz:

(...)

Skorzystam by napisać co według mnie oznacza zwrot "prawdziwe rękodzieło". Dla mnie i jest to rzecz jasna subiektywne spojrzenie, prawdziwe rękodzieło przeszło przez jedną parę rąk, rąk twórcy. Nie ma znaczenia jaki jest materiał, drewno, piana, żywica. Nie ma znaczenia sposób dekorowania, ręczne malowanie, aero, kalomania, tkanina i puszka sprayu. To są jedynie inne poziomy dekoracji, nieporównywalne ze sobą nawzajem. Jeśli w procesie wytwarzania jest pomoc innej osoby, jest to już tylko wyrób wytworzony ręcznie. To już nie mieści się w mojej definicji pracy twórcy, rzemieślnika. 

(...)

A w sąsiednim wątku u Piotra, tego samego dnia:

 

"Wspólne projekty ma ją to coś w sobie. Lubię to!"

 

To wspólne projekty mogą być twórcze, czy nie mogą? Czy jeśli uzdolniony technicznie człowiek wykona wspaniałą przynętę, a jego uzdolniona plastycznie żona pięknie ją pomaluje, to jest to już tylko fuj, wyrób wytworzony ręcznie, a nie wykonany przez "twórców, rzemieślników"? Czy dwóch przyjaciół kooperując może, czy nie może zasłużyć na na miano twórcy? A jeśli są tylko twórcami "wyrobu wytworzonego ręcznie", to lubisz to, ale z lekką nutką pogardy?

Jak pisałem na początku - pogubiłem się :(

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj Januszu, coś mylisz rzeczy. ;)

 

Wspólne projekty dwóch twórców są zabawą, odskocznią, ciekawym pomysłem środowiska. Natomiast druga para rąk, do mojej lub twojej pracy, to nie jest już rękodzieło. Spójrz w mój wpis, wyraźnie piszę, że to moje subiektywne podejście, więc zakładam z góry, że więcej osób je odrzuci niż się z nim zgodzi, co jest prawidłowe w takich przypadkach. Ja tak rozróżniam rzeczy, ktoś inny nie musi i to jest dobre, bo mamy o czym rozmawiać. 

Jak mówi stare powiedzenie, gdzie dwóch się zgadza ze sobą, kończy się rozmowa :D

Edytowane przez joker
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(...) Natomiast druga para rąk, do mojej lub twojej pracy, to nie jest już rękodzieło. (...)

Jeśli masz na myśli: "Przynieś, podaj, pozamiataj, pośpiesz się - za co ci płacę" - to tak, masz rację. Ale jeśli jest to dwoje lub więcej wzajemnie uzupełniających się osób, może powstać sumarycznie coś większego, niż zdoła ogarnąć jedna osoba. Co moim zdaniem nie jest złe. I żeby nie było wątpliwości - poza sterami i drutem, woblery robię sam.

I poza oczami.

I farbami.

I lakierami.

I żywicą, którą też kupuję :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...