Skocz do zawartości

BOLENIE 2007


ziuta

Rekomendowane odpowiedzi

==> Robert.

 

Ja zasadniczo lowie szczupaki na M?laren w okolicach St?ket( http://kartor.eniro.se/query?what=map&mapstate=6&map comp= ;;;St%E4ket;;;17676;J%C4RF%C4LLA;;;;;17.794618606567383;59.4 744758605957;;;;J%C4RF%C4LLA&startMap=1 ), wczoraj np. 20 wyciagnalem B)

Ten Bolen jakos tak sam sie zlowil.

Przy cyplu gdzie glebokosc nieprzekraczala 2-2,5 metra, woda w tym miejscu raczej stojaca.

 

p.s.

jakie woblery (model,kolor) mozecie mi polecic na bolenia. Milo jak by wazyl z 15 gram.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj powtórka z piątku, czyli nad wodą byłem już o 4:30, ciemno jeszcze było jak cholera. Miałem problemy z przewleczeniem żyłki przez przelotki :blush:Niestety tym razem bolki nie wykazywały zainteresowania moimi przynętami, no może poza dwoma pętakami po 30 cm.

Ale rzutem na taśmę gdzieś tak koło 5:40 tuż przed końcem porannego żerowania dużych boleni jest branie i po zadziwiająco długim holu jest rapka 66 cm. Szczerze powiem że po sile i długości walki myślałem, że będzie większy. Szpiegusek z nowej kolekcji również okazał się skuteczną przynętą.

post-180-1348913549,0717_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja dzisiaj też się namęczyłem widać było ładne wiry po większych rapach ale mnie totalnie olewały, ale w końcu jeden dał się skusić :mellow: Muszę przyznać że bardzo dzielnie walczył z 5 min mnie prowadzał już myślałem że mam kolejną życiowkę ale niestety nie tym razem. Może następnym, nawet wiem gdzie taki około 80-tak chodzi, tyle że bardzo rzadko się pokazuje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Zamiast kąpieli borowinowych wiślany mazut. Leczy wszelkie dolegliwości :lol:

 

 

Zgadzam sie, po 11 latach dreptania w Wislanym błocku pozbyłem sie wszystkich uczuleń, a co złapałem ...to jeszcze nie wiem :lol:

 

Dzisiaj miałem jeden z najbardziej pechowych dni wedkarskich tego roku. Przemierzając rzeke, atakowałem przykosy w poszukiwaniu bohatera tego wątku. Około 17 wpadłem na piekną. Łączyły sie dwa nurty. Ryby sie nie pokazywały , wiec zaatakowałem je inwazyjnie 5 cm wobkiem w celu spenetrowania dna. Tępę uderzenie mało nie wyrwało mi kija. Po dziesieciu minutach niestety wobek wrócił do mnie z rozgieta kotwiczka i śluzem na żyłce w granicach 130cm. Za godzine jestem na nastepnej, taktyka taka sama. Z dna zabiera wobka boleń. Niestety miałem go juz w rekach, a raczej w dwóch. Miał płetwe ogonowa wielkosci łopaty. Zahaczony był za jeden grocik...nie wystarczyło. Usiadłem zdruzgotany na piasku :( gdy obok przewalił sie kolejny, aczkolwiek około 65-70cm. Szósty rzut wobkiem i branie...zyłka strzela.

 

Tak, juz wiem, <_< dzisiaj nie powinienem iśc nad rzeke.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znam sposób na takiego pecha, kotwice ownera i plecionka z 15Lb powinny rozwiązać, a przynjamniej zminimalizować ten problem. Sam boję się takiej sytuacji że w końcu mi weźmie big bolo i po braniu zostanę z kocią mordą. Gdyby ten duży który mi zawinął koło szczytówki wziął pewnie by tak było, bo hamulec mam dokręcony na mur. Ownery już mam, a na dniach kupuję plecionę.

Ale jak napisał Remek limit pecha wyczerpałeś na ten rok, więc na pewno zaraz coś przywalisz :mellow:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...