Skocz do zawartości
  • 0

Skradziony plecak z przynętami (Suwałki)


Bartek85

Pytanie

Cześć, w niedzielę ktoś wykorzystując chwilę nieuwagi ukradł memu ojcu plecak. Zdarzenie miało miejsce nad miejskim odcinkiem Czarnej Hańczy. Zawartość plecaka to pudełka z przynętami, ponad 30 woblerów (głównie pstrągowe hand made, żuki, część przynęt na dobrych jakościowo kotwicach), drugie tyle obrotówek (w większości nr 1 i 2 ABC, meppsy i inne), odczepiacz v-free na charakterystycznym drewnianym zwijadełku. Wiem, że szanse odzyskania mniej niż marne, ale jakby ktoś miał okazję kupić okazyjnie w tym rejonie, to proszę o kontakt na forum lub kom. 517938924. Pozdrawiam

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rekomendowane odpowiedzi

  • 0

Najgorsze jest to, że ojciec zbierał to wszystko kupę lat i wobki były już wyselekcjonowane;). Trudno, najważniejsze że łowi dalej i się nie zraził do tego odcinka rzeki, pozostaje obserwacja przynęt, na które inni wędkarze łowią, część wobków była mojej roboty, więc pozna bankowo, pozdrawiam i pilnujcie swojego dobytku;).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

A teraz jadę na kilka dni i nie wiem jak się do Vana zapakuję. Bo to na pstrąga i na szczupaka jadę. Więc jerkówki i kapoki i aku i silnik i worek ubrań i buty gore i buty niegore i multiki i stałoszpulowce i gumowce i spiningi i spodniobuty i pudło jerków i echo i 2 ładowarki itd itp... 

Najgorsze jest to , że jak na 3-4 dni to towaru jest tyle prawie tyle samo ile na wyjazd1-2 tygodniowy. I ciężko z czegoś zrezygnować. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Jakieś 20 lat temu zostawiłem nad wodą etui pełne. Meppsów z Pewexu i polskich kilerów-obrotówek o nazwie AMUR (także wtedy trudno dostępnych). Ciężko było się pozbierać B).

Zostawić, zgubić, to nerw niesamowity. Jednak kradzież, to zupełnie co innego i wqurw  większy :angry: 

Też 2 lata temu, nad Bobrem w Marczowie, szukałem pudełeczka Plano, wypełnionego po brzegi małymi Meppsikami.

Miałem farta.

Po ok. godzinie poszukiwań w wodzie i na lądzie, znalazłem przy ścieżce, na pograniczu zboża i pokrzyw.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Wisła – roku Szymańskiego bodaj 1998, jedna z główek w centrum miasta, rzucam sobie, słonko świeci, nic się nie dzieje.

Obok mnie, sprytnie zakleszczone między erodowane płyty szczytu główki, leży pudełko ze skarbami, kilkanaście wobków, obrotówki, wabixy, krakusy, stare salmo, meppsy – poezja.

Kątem oka dostrzegam, że warkocz główki za mną się zwalnia, podnoszę szybko, chudy jeszcze wtedy zad i cyk-bryk, zmiana miejsca.

W momencie gdy docieram do nowej miejscówki, dochodzi do mnie, że czegoś mi brak, jakbym rękę zostawił, gazu nie zakręcił, domu nie zamkną…

 

K@#%$!!!

 

Pudełko!!!

 

Ogień z powrotem na stare miejsce, niestety zajęte.

Stoi dwóch panów – spinningują, pudełka nie widzę, ale nie poddaję się, witam grzecznie, zagaduję, mówię o zgubie…

 

Nie widzieli.

 

Nie było.

 

Jak by było to oddaliby.

 

Śmierdzi mi strasznie cała sytuacja, drążę, proszę, mówię, że będzie w nagrodę po wobku z pudełka jak się znajdzie, nie było mnie z 8-10 minut, musi być.

 

Nie.

 

Nie było, trzymają wersję, ręce na sercach kładą, zarzekają się, twierdzą, że musiałem gdzie indziej zgubić i najlepiej to niech ja już idę szukać.

Tak jeszcze postałem, gadałem chwilę, męczyłem, niczego nie uzyskałem…

 

Do dzisiaj nie wiem jak to do końca było, oszukuję się trochę, że może do wody spadło, może bezwiednie zabrałem i po drodze w łozie zgubiłem, oszukuję się…

Absmaku - dosłownie wstrętu do bliźniego jaki wtedy poczułem, raczej nie zapomnę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

A teraz jadę na kilka dni i nie wiem jak się do Vana zapakuję. Bo to na pstrąga i na szczupaka jadę. Więc jerkówki i kapoki i aku i silnik i worek ubrań i buty gore i buty niegore i multiki i stałoszpulowce i gumowce i spiningi i spodniobuty i pudło jerków i echo i 2 ładowarki itd itp... 

Najgorsze jest to , że jak na 3-4 dni to towaru jest tyle prawie tyle samo ile na wyjazd1-2 tygodniowy. I ciężko z czegoś zrezygnować. 

Taa, dobrobyt ciężko znieść... albo unieść. Ja tam dalej mieszczę się w jednym plecaku. Za wyjątkiem pontonu, silnika, aku, echa, kotwicy, leżaków... :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

no leżaków na pewno na ponton lub spinna! bardzo potrzebne.... nie zastapione

A żebyś wiedział! Wstawiliśmy kiedyś z kolegą na starego Gryfa ( dla niezorientowanych: taki duży, ciężki. polski ponton z drewnianą podłogą; fajny ) dwa krzesełka turystyczne i było bardzo wygodnie. Zaś w moim przypadku leżaki dla znajomych, którzy nie wędkując, lubią wszelako posiedzieć na trawce.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz na pytanie...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...