Skocz do zawartości

Odczepiacze do przynęt i co robicie by zaczepów było mniej??


Salmo_Salar

Rekomendowane odpowiedzi

Ja zamiast sławetnej szprychy użyłem drutu, który wyciąłem sobie z rusztu od grilla, takiego taniego co to na stacji sprzedają po dwadzieścia. :D  :D  :D  Dużo lepiej się gnie, nie sprężynuje i ma gładką powierzchnię. Odczepiacz działa super.

 

A w kwestii odczepiania w nurcie silniejszej rzeczki to kolega TomaszN. ma rację. Trzeba iść raczej w kierunku lżejszego, niż cięższego obciążenia i oczywiście puszczać z nurtem. Przetestowane z powodzeniem wielokrotnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Są 3 możliwości:

-żyłka jest za bardzo rozciągliwa

-zawada nie pozwala dość do krętlika

-albo nie umiesz się nim posługiwać

 

Żyłka jest taka jak podałem, świeża. Jak dotąd oceniam ją jako najlepszą z tych, z których miałem. Może są lepsze, ale nie sądzę, aby wszyscy łowili wyłącznie na ten jeden jedyny najlepszy model żyłki.

Zaczep był jeszcze kawałek dalej, zawad nie było, niewielkie kamienie (do 10cm średnicy).

Może nie umiem się tym posługiwać, ale przeczytałem multum opisów jak to robić. Próbowałem na przeróżne sposoby (wędka niżej i wyżej, różne napięcie żyłki, różne kąty schodzenia do przynęty, a także obchodzenie jakby od drugiej strony). Potrząsanie wolniejsze i krótkie energiczne, cofanie odczepiacza do szczytówki i energiczne pchnięcie. Spuszczanie na luźnej plecionce i na niemal napiętej. Jak o czymś zapomniałem, to proszę o podpowiedź.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...
  • 6 miesięcy temu...

Strona wytwórcy: http://www.zahar.eu/kontakt.html

 

PS Sam będę musiał sobie owego Surfera zakupić, bo ostatnio urwałem kilka prototypów i szkoda.

Wygląda na perfekcyjnie wykonaną rzecz (tak lubię) no i od krajanina. ;)

Edytowane przez Vigo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Strona wytwórcy: http://www.zahar.eu/kontakt.html

 

PS Sam będę musiał sobie owego Surfera zakupić, bo ostatnio urwałem kilka prototypów i szkoda.

Wygląda na perfekcyjnie wykonaną rzecz (tak lubię) no i od krajanina. ;)

U mnie kilka przynęt surfer obciął ... więc nie jest tak różowo, jak na filmiku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolego @Kokosz - używam Surfera od czasu jak powstał, miałem go do testów jako jeden z pierwszych. Jest to genialna maszynka do uwalniania przynęt z zawad, zaczepów. Przez te kilka lat używania pomógł mi odzyskać wahadła-rękodzieło + kilka cennych woblerów ich wartość nawet nie zacytuję, zwrócił się wwwwwielokrotnie. Nie miałem obcinki jak to sugerujesz na swoim przykładzie ani innych sensacji. Jedna zasada - trzeba się nim nauczyć posługiwać i tyle... Pozdrawiam.

Edytowane przez Andrzej Stanek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie widzę zastosowania tego urządzenia w moich rzekach,Odra i Warta. Jak  linka trafi między kamienie,a potem przynęta wjedzie w nie i się w nich zaklinuje to jest pozamiatane. Żadne urządzenie tam nie dotrze, a przy okazji można też stracić uwalniacz przynęt. 

Jest wiele metod odzyskiwania przynęt bez potrzeby stosowania wyrafinowanego narzędzia. Proste powszechnie znane,choć nie zawsze skuteczne. Trudno się mówi.

W jeziorach to trochę inny temat i sądzę że przy uwalnianiu z badyli  itp. zaczepów może się sprawdzić.

 

Pozdrawiam

J-LK

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panie Józefie z całym szacunkiem, gdyby iść tym tropem co Pan sugeruje to zamiast Stelli kręciło by się "ruską katiuszą". Surfer jest bardzo wyrafinowanym, przemyślanym narzędziem które wielokrotnie sprawdziło się podczas moich eskapad z łodzi. Mam udane akcje na Dunajcu rejon Sromowiec, brodziłem po pas. Nie wiem jak inni u mnie działa i to jest najważniejsze.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panie Józefie z całym szacunkiem, gdyby iść tym tropem co Pan sugeruje to zamiast Stelli kręciło by się "ruską katiuszą". Surfer jest bardzo wyrafinowanym, przemyślanym narzędziem które wielokrotnie sprawdziło się podczas moich eskapad z łodzi. Mam udane akcje na Dunajcu rejon Sromowiec, brodziłem po pas. Nie wiem jak inni u mnie działa i to jest najważniejsze.

Panie Andrzeju,ale nie zna Pan Odry z jej gruzowiskiem pod wodą. Proszę przyjechać i połowic w tych kamieniach z faszyną.

Nie mówię że we wszystkich wypadkach nie zda egzaminu,tylko sugeruję że nie widzę zastosowania w moich wodach.

Wykonywałem sam własnoręcznie różne projekty uwalniaczy wzorując się na niby to sprawdzonych projektach. Więcej z tym zabawy i ceremoniału przy uwalnianiu jak pożytku. Na kamole na Odrze nie ma siły. Prościej jest dla mnie urwać przynętę, nieraz kosztowną i założyć nową aby nie tracić czasu na łowienie.

Obywam się bez jakichkolwiek uwalniaczy, a posługując się głównie łodzią mam dość spore pole manewru. A jak nie to rwiemy i basta. 

Edytowane przez Józef Lesniak
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolego @Kokosz - używam Surfera od czasu jak powstał, miałem go do testów jako jeden z pierwszych. Jest to genialna maszynka do uwalniania przynęt z zawad, zaczepów. Przez te kilka lat używania pomógł mi odzyskać wahadła-rękodzieło + kilka cennych woblerów ich wartość nawet nie zacytuję, zwrócił się wwwwwielokrotnie. Nie miałem obcinki jak to sugerujesz na swoim przykładzie ani innych sensacji. Jedna zasada - trzeba się nim nauczyć posługiwać i tyle... Pozdrawiam.

 

Najpierw używałem z, zakupioną od producenta tego wynalazku, linką dakronową - zasięg był słaby. Później ze znacznie cieńszą od latawca. I dalej ani zasięg nie powala, ani "odczepialność". Kilkanaście przynęt uratował, więc +/- się zwrócił. Jednak kilku mnie pozbawił, ewidentnie obcinając żyłkę.

Lepiej u mnie, równolegle używany, spisywał się odczepiacz typu v-free, ważący jakieś 130-140 g.

 

Nie wiem, może jestem tępy, jak zaczep.  ;) Może potrzebuję po prostu korepetycji z prawidłowego posługiwania się tym cudeńkiem? Bo na żywo wygląda naprawdę zacnie.

 

Zastanawiająca jest w przypadku tego odczepiacza, jego w sumie dość częste pojawianie się na giełdzie do sprzedaży. Ciekawe dlaczego?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najpierw używałem z, zakupioną od producenta tego wynalazku, linką dakronową - zasięg był słaby. Później ze znacznie cieńszą od latawca. I dalej ani zasięg nie powala, ani "odczepialność". Kilkanaście przynęt uratował, więc +/- się zwrócił. Jednak kilku mnie pozbawił, ewidentnie obcinając żyłkę.

Lepiej u mnie, równolegle używany, spisywał się odczepiacz typu v-free, ważący jakieś 130-140 g.

 

Nie wiem, może jestem tępy, jak zaczep.  ;) Może potrzebuję po prostu korepetycji z prawidłowego posługiwania się tym cudeńkiem? Bo na żywo wygląda naprawdę zacnie.

 

Zastanawiająca jest w przypadku tego odczepiacza, jego w sumie dość częste pojawianie się na giełdzie do sprzedaży. Ciekawe dlaczego?

Według mnie jest trochę za lekki. I potrafi poplątać linkę . Miałem. Ale kilka przynet wyciagnął.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Staram się wykorzystać jego kształt, opuszczam pod odpowiednim kątem (70-80 stopni) do lustra wody. Wymaga to usytuowania właściwego łodzi i postawienia kotwicy, zawsze puszczam z falą, prądem, wiejącym wiatrem, delikatnie podciągając jak poczuję brak ślizgu po plecionce. Na ogół łapię przynętę za 1-3 razem. Mowa o wahadłach. Podobnie było z woblerami. Głębokość łowiska 6-10 metrów. Na początku miałem problemy z jego opanowaniem, świadomość, że na dnie mam wahadło wartości 100 złotych szybko nauczyła mnie właściwego manewrowania sprzętem. Linka dopięta do Surfera ma wytrzymałość około 100 kg, średnica jakieś 2-3 mm. Wiem jedno, cierpliwość popłaca. Czasami opuszczając na dno też wydaje mi się, że trwa to zbyt długo. Spokojnie, on powoli "surfuje" po lince w kierunku zaczepu. W pewnym momencie podciągając delikatnie czuję opór i już wiem, że jestem u celu... :D

Edytowane przez Andrzej Stanek
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sorry za OT, ale czy mógłbym prosić o link lub zdjęcie tego wahadełka??? Chciałbym zobaczyć to cudeńko, jeszcze nigdy nie widziałem tak drogiej błystki... :)

 

W prezentowanym linki są dwa wahadła Marka Szczęsnego (MSz) które wylicytowałem na allegro za kwoty około 100 zł sztuka. To z czasów kiedy wystawiał na aukcje swoje rękodzieło. Mam je do dzisiaj, kilka razy były podejmowane z dna Surferem. Najdroższą jaką posiadałem również Marek Szczęsny pogrzebałem na dnie Dziećkowic. Było to przed czasem jak zagościł u mnie bohater wątku.

 

http://www.andrzejstanek.pl/post/38

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W prezentowanym linki są dwa wahadła Marka Szczęsnego (MSz) które wylicytowałem na allegro za kwoty około 100 zł sztuka. To z czasów kiedy wystawiał na aukcje swoje rękodzieło. Mam je do dzisiaj, kilka razy były podejmowane z dna Surferem. Najdroższą jaką posiadałem również Marek Szczęsny pogrzebałem na dnie Dziećkowic. Było to przed czasem jak zagościł u mnie bohater wątku.

 

http://www.andrzejstanek.pl/post/38

Dziękuję bardzo! Są magiczne... 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Staram się wykorzystać jego kształt, opuszczam pod odpowiednim kątem (70-80 stopni) do lustra wody. Wymaga to usytuowania właściwego łodzi i postawienia kotwicy, zawsze puszczam z falą, prądem, wiejącym wiatrem, delikatnie podciągając jak poczuję brak ślizgu po plecionce. Na ogół łapię przynętę za 1-3 razem. Mowa o wahadłach. Podobnie było z woblerami. Głębokość łowiska 6-10 metrów. Na początku miałem problemy z jego opanowaniem, świadomość, że na dnie mam wahadło wartości 100 złotych szybko nauczyła mnie właściwego manewrowania sprzętem. Linka dopięta do Surfera ma wytrzymałość około 100 kg, średnica jakieś 2-3 mm. Wiem jedno, cierpliwość popłaca. Czasami opuszczając na dno też wydaje mi się, że trwa to zbyt długo. Spokojnie, on powoli "surfuje" po lince w kierunku zaczepu. W pewnym momencie podciągając delikatnie czuję opór i już wiem, że jestem u celu... :D

Może to w tym problem, że ja łowię z brzegu i nie mam możliwości uzyskania tak dużego kąta.

U mnie też zdarza się, że ten odczepiacz potrafi się "odpiąć" z jednego z zaczepów/blokad (?) i zaczyna robić wtedy fikołki na żyłce.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przy łowieniu z brzegu ciężko sięgnąć dalej niż kilka metrów od brzegu, bo prąd ściąga linkę odczepiacza spowalniając jego zsuwanie się po żyłce/plecionce. Mnie udało się zniwelować ten problem większą ilością ołowiu. (Używam odczepiacza na wzór V-free wykonanego przez któregoś z kolegów z forum).

Im lżejszy odczepiacz i bardziej sprężysty sznurek, tym większa szansa na skręcenie się go z plecionką/żyłką.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 miesiące temu...

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...