Skocz do zawartości
  • 0

Wpisywanie miejsca połowu!


dawek1

Pytanie

Witam kolegów, poniżej krótka historyjka z ostatnich dni. Może komuś się przyda przed 1 maja, pewnie każdy się z tym spotka.

 

Ostatnio pierwszy raz w życiu będąc nad wodą miałem kontrolę. Zobaczyłem strażników z daleka ale nic sobie z tego nie robiąc stałem dalej, w końcu mam opłaconą kartę i przestrzegam regulaminu. Powiem więcej nawet się ucieszyłem bo na tym zbiorniku widziałem nie raz po 4 rozstawione wędki albo niewymiarowe ryby w worku.

Ale co się okazało strażnik podszedł popatrzył w papiery burknął coś pod nosem i zaprasza mnie i kolegę po mandat 50zł !!! Stwierdził że nie wpisaliśmy miejsca w którym łowimy, oczywiście przed nami sprawdzał kilku innych wędkarzy którzy sprytnie wcześniej ukryli kilkadziesiąt płotek i karasi w samochodzie, i jestem pewien że ich nie wpisywali ale u nas doczepił się za sam fakt braku wpisu miejsca połowu, i śmiem twierdzić że to tylko dla tego że chodziliśmy ze spiningiem (oczywiście za okoniem).

 

Na szczęście po długiej agresywnej rozmowie coś tam sobie zapisał i obyło się bez mandatu ale jakiś niesmak pozostał.

Edytowane przez dawek1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rekomendowane odpowiedzi

  • 0

Dla mnie osobiście wpisywanie do rejestru jest strasznie wkurzające, jestem codziennie na rybach i nawet jak pójdę na godzinkę muszę wszystko wypisywać a i tak wszystkich pobytów nad woda nie wypisuję bo zwyczajnie zabraknie mi miejsca w rejestrze a specjalnie po drugi nie będę jechał kilkadziesiąt km.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

.

Dla mnie osobiście wpisywanie do rejestru jest strasznie wkurzające, jestem codziennie na rybach i nawet jak pójdę na godzinkę muszę wszystko wypisywać a i tak wszystkich pobytów nad woda nie wypisuję bo zwyczajnie zabraknie mi miejsca w rejestrze a specjalnie po drugi nie będę jechał kilkadziesiąt km.

Bądź pewny, że jak trafisz na strażnika służbistę to zaliczysz od 50zł w górę i nie będzie litości :D .

Chłopaki też muszą się wykazać więc nie liczyłbym na pobłażanie.To jest poprostu łamanie regulaminu i trzeba się liczyć z konsekwencjami.

Wiem, że nie masz ochoty jechać po drugi rejestr ale narażasz się na mandat, wolny wybó :) r.

Edytowane przez Jozi
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Co do mandatu , to ostatio rozmawiałem ze strażnikiem.W całej Polsce jest od 20 do 500 zł.Więc zawsze można się kłucić o ten najniższy :D

Jak się będziesz kłócił to dostaniesz 200 :lol: .

Chyba 20 już nie ma, są od 50 do 1000 ale głowy nie dam.

Nie masz bodajże określonych widełek jak w kodeksie drogowym, więc zonk.

Edytowane przez Jozi
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Po pierwsze wypisanie w rejestrze daty numeru łowiska - obowiązkowo.

Po drugie strażnik SSR nie ma uprawnień do nakładania mandatów.

Jedynie może wystawić wezwanie na posterunek PSR - tam panowie was rozliczą.

No chyba że był to funkcjonariusz PSR wtedy mandacik masz na miejscu - masz też prawo odmowy przyjęcia mandatu.

Po trzecie jesli strażnik nie ukara wedkarza za przewinienie w postaci braku wpisu w rejestr Art 27a ust. 1 pkt.2 popełnia sam wykroczenie i może zostać pociągnięty do odpowiedzialności (zaniechanie obowiązków wprost wynikających z ustawy)

Za brak wpisu nie można zostać pouczonym - tak wynika wprost z ustawy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Józek za brak wpisu w rejestr jest tylko mandat -  nie ma za to przewinienie innej kary.

Tak ukarać może tylko PSR,Policja,Straż Leśna itp. służby.

Strażnik SSR może tylko spisać Twoje dane i wystawić wezwanie.

 

U mnie Józek fizycznie sprawa wygląda tak:

-mam delikwenta ,ktory coś narozrabiał.

-Informuje go co zrobił nie tak.

-sporządzam na miejscu notatke z zdarzenia.

-wypisuje mu imienne wezwanie do PSR za potwierdzeniem

-potwierdzenie spinam razem z notatką i oddaje swojemu komenndantowi SSR.

Komendant przekazuje sprawe do kolegów z Państwówki ,ktorzy to są u nas z 5 razy w miesiącu i rozliczają delikwentów i ich występków.

 

A i u nas w okręgu Legnickim dość mocno zredukowano ilość łowisk na ,ktorych jest potrzeba wypełniania rejestru.

Edytowane przez Karol Krause
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

SSR nie wystawia żadnych wezwań tylko sporządza notatkę z kontroli i w przypadku wykroczenia zawiadamia niezwłocznie komendanta posterunku PSR przekazując mu ową notatkę z opisem miejsca, czasu i rodzaju wykroczenia .

Komendant posterunku ma 7 dni na wezwanie delikwenta(to też dolegliwość, czasami trzeba się fatygować wiele kilometrów, w przypadku olania sprawa trafi do sądu) i załatwienie sprawy.

SSR może wystawić wniosek do sądu koleżeńskiego o zdyscyplinowanie wędkarza jeśli oczywiście jest członkiem PZW.

Jeśli taki sąd to oleje a wędkarz dalej łamie przepisy i zostanie na tym przyłapany można zawiadomić okręg i wnioskować o wykluczenie że związku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

A więc nalezy się pilnować czy PSR czy SSR. Tak czy tak może się skończyć mandatem. Róźnica jest taka że w przypadku PSR wręczają kwit do ręki a SSR wnioskuje o ukaranie właśnie do państwówki.

Zadziwiający dla mnie jest sposób nakładania mandatów, nie biorąc pod uwagę szkodliwości czynnu. Bywało tak że wędkarz łowiący podnad limit np 4 kapie był ukarany mandatem 200pln jak ten co nie wpisał daty połowu czy nie wpisał  złowionej limiotwanej ryby.

 

Z tymi wpisami faktycznie można się nadziać..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Dokładnie za brak wpisu można zaliczyć mandat jak nic.Strażnicy nie podchodzą tak do bardzo do kategorii wykroczeń.Owszem np. za posiadanie niewymiarowych żywców potrafią mnożyć każdą rybkę np. x 50zł.Brak wpisu to dla mnie  taki dziwoląg, trochę śmieszny w tej rzeczywistości, no cóż wypada się stosować do przepisu i tyle.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Panowie, ale nie rozumiem całej tej dyskusji.

Dura lex sed lex – i tyle. Jak się komuś nie podoba, niech w ramach buntu zmieni hobby. Albo czas zmienić władze PZW. Ale to by trzeba było jechać na zebranie sprawozdawczo-wyborcze do koła, coś dać od siebie itd. nie daj Bóg się w coś zaangażować no i proces trwałby pewnie z kilka lat zanim odniósł by realne efekty. Do tego można zadawać pytania w kołach, okręgach o zestawienie i sprawozdanie z danych zawartych w rejestrach. Egzekwować to co się nam należy jako informacja zwrotna za czas i energie poświęcona na sumienne prowadzenie rejestrów.

 

Poza tym wypełnienie rejestru to minuta –nawet gdy ktoś nie do końca opanował w szkole sztukę pisania. Ja jak mam problem z kończącym się rejestrem – a tez mieszkam daleko od koła (aktualnie ok. 400 km i tylko 40 wejść nad wodę górską w roku) po prostu inwestuje 12 pln –wysyłam priorytetem stary rejestr i resztę papierów, wkładam kopertę zwrotną ze znaczkiem i proszę o wysłanie nowego w międzyczasie robiąc  przelew skąłdek. Cała operacja logistycznie zajmuje ok 4-5 dni. Wiem, wiem przez to nie jestem 365 dni w roku na wodzie, a te 5 dni to zawsze najlepsze, najbardziej łowne  5 dni w roku ;/

A Ty Tomek1988 rejestr możesz wymienić np. w Annopolu, Opolu czy Chodlu czy innym, pobliskim kole –zajmie ci to z 1h (nawet jadać na rowerze) w jakieś deszczowe popołudnie i nie musisz świadomie łamać przepisów. Na co nie widzę żadnego usprawiedliwienia i pobłażania.

 

Na szczęści niektóre okręgi już pozwalają drukować rejestry ze swoich stron. Może to coś zmieni w przyszłości . Ale co ze starszymi wędkarzami, nie mającymi dostępu do Internetu, nie obsługującymi komputera itd.? Zawsze są jakieś „ale” i komuś będzie nie po drodze z aktualnym rozwiązaniem.

 

Jedyny dyskomfort pozostaje mi po tym, że nie wiem co dalej dzieje się z tymi wypełnionymi rejestrami . Czy ktoś naprawdę, sumiennie i w należyty sposób wykorzystuje ogromne ilości cennych danych w nich zawartych. Czy leżą sobie w kartonie jak kupka makulatury.

 

Z niewypełnianiem rejestru jest trochę jak z przepisami drogowymi. Raz się uda jechać powyżej ograniczenia, zaoszczędzimy czasu, będziemy szybciej. Drugi raz, trzeci raz – a za czwartym będzie suszarka i koszty pokryją 2x dotychczasowe oszczędności  z szybszej jazdy. A wszyscy wyraźnie widzą znaki, wiedza jaki jest stan naszych dróg i wiedza ze te znaki zostały ustawione dla naszego bezpieczeństwa, jak i bezpieczeństwa naszych bliskich. Czyli generalnie dla naszego dobra i temu maja służyć –jak rejestry.  Tak więc trzeba szybko  zrobić rachunek, czy na pewno opłaca się nie wypełniać rejestru, i czy ewentualny mandat nie ebdzie kilkukrotnie wyższy jak koszt pozyskania nowego rejestru?

 

PS. A co maja powiedzieć myśliwi którzy tez wypełniają rejestr -Książke ewidencji pobytu na polowaniu–ale nie na łowisku –a u łowczego w oznaczonym na stałe miejscu i to przed i po polowaniu. Wypełniając znacznie więcej informacji. Mój kolega myśliwy - chcąc polować –za każdym razem musi dołożyć prawie 80 km dla załatwienie formalności i nie narzeka.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

"Należy przypomnieć, że dyspozycja art. 96 § 2 Kodeksu postępowania w sprawach o wykroczenia stanowi, że grzywny w postaci mandatu karnego nie nakłada się za wykroczenia, za które należałoby orzec środek karny (np. nawiązka, przepadek lub zakaz połowu). Oznacza to, że mandatu nie wolno stosować w przypadku obligatoryjnego stosowania środków karnych. Innymi słowy, jeśli ustawa przewiduje, że za wykroczenie orzeka się obligatoryjnie środek karny, postępowanie mandatowe nie ma zastosowania. W świetle obowiązujących przepisów ustawy o rybactwie śródlądowym, gdzie za wykroczenia wędkarskie przewidziano obligatoryjne stosowanie środków karnych, postępowanie mandatowe nie ma zastosowania. Strażnicy Państwowej Straży Rybackiej (PSR), funkcjonariusze Policji czy też przedstawiciele innych uprawnionych organów nie mogą ukarać wędkarza mandatem za popełnione wykroczenie, a sprawę takiego wykroczenia powinni przekazać do sądu z wnioskiem o ukaranie. Nawet w przypadku najdrobniejszych wykroczeń osoba, która się ich dopuściła, musi stanąć przed sądem."

 

http://www.ww.media.pl/?page=PArticleViewer&nid=5004

 

"W styczniowym numerze „WW” jako pierwsze zamieszczono ogłoszenie informujące, że: „Sąd Rejonowy w Krakowie uznał osobę X. za winną czynu polegającego na dokonywaniu amatorskiego połowu ryb bez wpisania daty połowu oraz symbolu łowiska w rejestrze połowu, a w konsekwencji wymierzył X. karę grzywny w wysokości 200 zł oraz orzekł wobec obwinionego trwałe odebranie karty wędkarskiej”."

http://www.ww.media.pl/?page=PArticleViewer&nid=4422

 

Zachęcam do lektury.

 

http://www.ww.media.pl/?page=PSearchResults&tag=porady+prawne

 

Pozdrawiam serdecznie

 

Jerzy Kowalski

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Bezsens totalny. :angry:

U mnie właśnie tak wygląda rejestr  ;) same daty i numery łowiska. :P

Cóż taki mus i tyle ;) i albo się do niego stosujesz albo płacisz :(

 

Ps. Jak przeważnie pływam po swoim odcinku rzeki to wypisuje dwa numery łowiska i po kłopocie

      A i czasami pisze podwójnie bo nieraz łowie na przełomie dwóch dni - masakra :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Może próba określenia presji wędkarskiej, na podstawie której będą odbywać się zarybienia? Czyli jeden szczupaczek do wody X, jeden sandaczyk do wody Y, a reszta do kieszonki, na gorsze czasy.

 

 

Sebastian-informacja taka znajduje się w informatorze z wykazem wód udostępnionych w ramach porozumień międzyokręgowych. Dodatkowo znajduje się zapewne na stronie internetowej okręgu.

 

Pozdrawiam!

Edytowane przez Wojtek B.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Skoro takie wymogi zezwolenia to przestrzegać i tyle. To tylko kilka sekund.

Obowiązek prowadzenia rejestrów połowów nie jest pomysłem PZW.

Zresztą to nawet nie jest obowiązek. Jak dobrze kojarzę to w ustawie stoi, że użytkownik rybacki powinien prowadzić rejestry połowu, a nie, że jest zobowiązany. No ale większość okręgów, o ile nie wszystkie doszły do wniosku, że powinno się rejestry wprowadzić. Te rejestry się czasami przydają. Na przykład ludzie nie wymieniają ryb z siatki. Inny przykład. Po zrobieniu kompletu z rana na jednej wodzie, jest problem jechać na inną wodę przytłuc drugi komplet.

Nie wiem jak to wygląda gdzie indziej, alu u mnie w kole od lat opracowywuje się zestawienia z rejestrów co i ile zostało z wody w ciągu roku wywiezione. Ot, taka ciekawostka dla wszystkich w kole. Wtedy ucina się np. brednie głąbów, że było mniej ryby wpuszczone niż na papierze. Np. te 900szt karpia z rejestrów skądś się w tej wodzie wzieło. itp.

Co do tego co się ma wpisywać w rejestrze,  to chyba to też nie problem. Przynajmniej w Krakowie ma to być symbol łowiska, a nie konkretna miejscówka. Np. W3 to Wisła od stopnia Dąbie do ujścia Raby. I tyle.

Bardzo często łowię na naszym nołkilu. Skoro okręg wymaga rejestrów, to jako koło utrzymaliśmy ten obowiązek również na nołkilu. Umówmy się, że rejestrsłuży nie tylko do ewidencji odłowionych ryb, ale i do sprawdzenia presji na dane łowisko. Wtedy rejestr zaczyna mieć sens nawet na nołkilu.

Na koniec.

Niech wszyscy bądą wporządku, stosują się do zapisów zezwoleń i oby kontrole (skuteczne) były jak najczęstsze. Tego wszystkim i sobie na ten długi łikend (i nie tylko) życzę :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz na pytanie...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...