Skocz do zawartości

Uwaga - wysyp kleszczy!


Kuba

Rekomendowane odpowiedzi

Niestety, potwierdzona borelioza.

Teraz pewnie długie miesiące antybiotyków, dieta, jogurty, żadnego ciasta, gorzka kawa i herbata, zero piwa i wina :( .

No cóż, jakoś się przeżyje, tysiące ludzi tak się leczy.

Do tego ograniczenia wysiłkowe (jestem jak zdychający kot), ale łódkę będę musiał jakoś targać na wodę i z wody :) .

Zazdroszczę niektórym, chaszcze, leżenie na trawie, żadnej prewencji i....... nic, żadnych kleszczy.

Mogę tylko pogratulować odporności.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety, potwierdzona borelioza.

Teraz pewnie długie miesiące antybiotyków, dieta, jogurty, żadnego ciasta, gorzka kawa i herbata, zero piwa i wina :( .

No cóż, jakoś się przeżyje, tysiące ludzi tak się leczy.

Do tego ograniczenia wysiłkowe (jestem jak zdychający kot), ale łódkę będę musiał jakoś targać na wodę i z wody :) .

Zazdroszczę niektórym, chaszcze, leżenie na trawie, żadnej prewencji i....... nic, żadnych kleszczy.

Mogę tylko pogratulować odporności.

Czemu ograniczenia wysiłkowe? Gdybym tak do tego podchodził to w ogóle bym z łóżka nie wstawał. Staram się zawsze wyduszać z siebie maxa. Dałem rady przebiec 3km to biegłem 3, jak 10 to 10 km. Czasami bywało tak, że raz na dwa czy trzy tygodnie dałem rady grać w piłkę a teraz dwa razy w tygodniu i na drugi dzień nie wstaje na czworaka. 

Z diety wyeliminowałem cukry i staram się jak najmniej jeść pszennych produktów a tak to wpierdzielam wszystko. Codziennie piję po 10-15 gram 80% nalewki z propolisu(polecam na wzmocnienie odporności zamiast jakiś suplementów). Jak chcesz się napić wina lub piwa to lepiej strzelić 100 gram, chociaż ja popijam wino i raz na jakiś czas zdarza mi się zrestartować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czemu ograniczenia wysiłkowe? Gdybym tak do tego podchodził to w ogóle bym z łóżka nie wstawał. Staram się zawsze wyduszać z siebie maxa. Dałem rady przebiec 3km to biegłem 3, jak 10 to 10 km. Czasami bywało tak, że raz na dwa czy trzy tygodnie dałem rady grać w piłkę a teraz dwa razy w tygodniu i na drugi dzień nie wstaje na czworaka. 

Z diety wyeliminowałem cukry i staram się jak najmniej jeść pszennych produktów a tak to wpierdzielam wszystko. Codziennie piję po 10-15 gram 80% nalewki z propolisu(polecam na wzmocnienie odporności zamiast jakiś suplementów). Jak chcesz się napić wina lub piwa to lepiej strzelić 100 gram, chociaż ja popijam wino i raz na jakiś czas zdarza mi się zrestartować.

 

Nie to żebym sobie narzucał, czy tam ktoś mi narzucał ograniczenie aktywności.

Po prostu chwila wysiłku i nie mogę złapać oddechu i do tego oblewają mnie siódme poty :angry: . Do tego dochodzą zawroty głowy, chwilowa utrata świadomości i ból stawów i mięśni. Zaczynam wyczuwać na ile mogę sobie pozwolić, by nie osunąć się na ziemię. Aktywności nie unikam, wręcz przeciwnie, nie chcę tylko dodatkowej krzywdy sobie zrobić. Fizycznie daję z siebie tyle ile mogę.

Popijasz nalewkę, równocześnie przyjmując antybiotyki? Nalewka to nic w tej ilości, ale 100gram? Odważnie i może trochę nieroztropnie?!

A dieta o której piszesz to także, jak najbardziej, wspomniałem powyżej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdzieś tak pod koniec Gierka też złapałem boreliozę. Cała kuracja penicyliną i Biseptolem trwała raptem pięć dni. Nic takiego. Teraz leczy się maksymalnie długo, bo chory jest bardzo dobrym klientem. Ale szczerze Ci współczuję, Zbychu..

Równie szczerze polewam z histeryków i hipochondryków.. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie to żebym sobie narzucał, czy tam ktoś mi narzucał ograniczenie aktywności.

Po prostu chwila wysiłku i nie mogę złapać oddechu i do tego oblewają mnie siódme poty :angry: . Do tego dochodzą zawroty głowy, chwilowa utrata świadomości i ból stawów i mięśni. Zaczynam wyczuwać na ile mogę sobie pozwolić, by nie osunąć się na ziemię. Aktywności nie unikam, wręcz przeciwnie, nie chcę tylko dodatkowej krzywdy sobie zrobić. Fizycznie daję z siebie tyle ile mogę.

Popijasz nalewkę, równocześnie przyjmując antybiotyki? Nalewka to nic w tej ilości, ale 100gram? Odważnie i może trochę nieroztropnie?!

A dieta o której piszesz to także, jak najbardziej, wspomniałem powyżej.

Początki aktywności fizycznej właśnie takie miałem jak opisujesz(kilka lat w ogóle się nie ruszałem, bo myślałem, że nie dam rady przez faje i wódę)Systematycznie krok po kroczku, często z kilkoma krokami w tył, ale za wszelką cenę staram się ruszać i jak pobiegam,wypocę się to dużo lepiej się  czuję i więcej mam chęci.

Co do alko są leki z którymi nawet ja bym wódki nie wypił(metronidazol)  :D I oczywiście nie należy brać przykładu ze mnie, bo ja mam do tego lekkie podejście i jak piję to mam przeważnie obstawę medyczną  ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim mniejszościowym zdaniem najlepsza do wyciągania kleszczy jest pętelka ze zwykłej, niezbyt grubej żyłki, albo mocnej nici. Do nimf i maluchów świeżo wgryzionych mam zrobiony handmade z obłamanej , cienkiej igły do strzykawki, z oczkiem z cieniutkiej plecionki. I kit pszczeli na rankę. Szybkość interwencji jest bardzo ważna..

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zadna szybkosc interwencji nie pomoze w 100% w przypadku kleszcza roznoszacego KZM. Czesto chwile po wgryzieniu wirus jest juz w czlowieku. Przy boleriozie odwrotnie, wazna moze byc kazda godzina, w kilku (kilkunastu) pierwszych szansa zarazenia jest stosunkowo mala.

 

Dlatego warto rozwazyc kwesie szczepien, warto takze ogladac sie jak jaki Narcyz ????

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Igła też jest praktyczna. Mam nawet niejakie wspomnienie..

W kwietniu 87 kiedy walnął reaktor w Czernobylu, koczowaliśmy we trójkę na kanale Augustowskim, na Mikaszówku. Spaliśmy tradycyjnie w krzakach. Wieczorem urządziliśmy sobie z prozaicznej konieczności ucztę z raków, było ich tam zatrzęsienie. Kleszczy też. Na obżarstwie przy ogniu i operowaniu podrywką zeszło nam do ciemnej nocy. Jakoś dziwnie  swędział mnie pępek. Zaświeciłem latarką - bingo, wgryzł się w sam splot. Narzędzia były jakie były - malutki śrubokręt, agrafka i właśnie igła. Krew lała się długo i równo, wyjątkowo sumiennie polewane kubanki z lokalną aqua vitae zapobiegały potencjalnym powikłaniom. Ale pępek mam dość nietypowy..  :) 

 

coloumb to jest naprawdę nie fair, ty się trzęsiesz a mnie gryzą.. :) 

Edytowane przez Sławek Oppeln Bronikowski
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolega który pracuje w pogotowiu polecił wyjmowanie kleszcza zwykłą igłą lekarską 1.2mm . Twierdził że wszyscy na pogotowiu tym wyjmują i działa wyśmienicie. Po prostu podważa się kleszcza i niby bez problemu wychodzi. Oby nie trzeba było tego sprawdzać.

 

Igła działa wyśmienicie (te do szycia dużo gorzej, iniekcyjne mają tnące ostrze które ułatwia operację), czubek skalpela też, tylko potrzeba trochę wprawy w operowaniu tymi narzędziami, podstawowa trudność to wbić się przy samej główce na odpowiednią głębokość. Wtedy jest to kwestia sekund i w zasadzie bezkrwawo jest po sprawie, milimetr obsuwy i robi się rzeźnia opisana powyżej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a słyszeliście Panowie o specyfiku który zamraża kleszcza i on sam wychodzi? Polecono mi to wlasnie w aptece, ale nie jestem przekonany do tego, czy to chęc pomocy czy marketing :)

 

ps.

w aptece polecono, bym poszedl i kupil ten srodek u weterynarza.

Edytowane przez WiktorK
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niedawno z kolegą Banjo łaziliśmy za pstrągami po Wieprzu, nie wiem czy to było to ale... On w gumowych woderach ma jednego spacerującego kleszcza, ja w tym samym czasie z gore zrzucam ich grubo ponad 20 sztuk. Były duże brązowe i maluśkie czarne, były też ze wzorkiem na odwłoku. Na szczęście żaden się nie wgryzł. Wędkowanie tego dnia uważam za bardzo stresujące. Byliśmy nie więcej niż 5 godzin. Może do gumy się tak łatwo nie da przyczepić, może przez gumę nie czuje tak dobrze obecności człowieka jak przez gore. Chyba trzeba się będzie przeprosić z gumą. Wczoraj byłem ze 2 godzinki i jednego zrzuciłem. Przyczepił się na łące gdy szedłem do wody, nad samą wodą spokój, choć dosyć często oglądałem spodnie czy się dziad jaki nie wspina.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...