Skocz do zawartości

Uwaga - wysyp kleszczy!


Kuba

Rekomendowane odpowiedzi

Jak tak wczytuję sie w ten wątek... to nie wiem co gorsze... Borelioza czy hipochondria.

Bez obrazy koledzy ;)

Świeże obrazki z dnia wczorajszego. Wychodzi młoda kobieta od lekarki na nogach, nie uginających się w kolanach (reszta dolegliwości wyleczona). Z trudnością wchodzi do gabinetu młody chłopak, całym ciałem pomagając sobie w przemieszczaniu się. Poza kolejnością zgłasza się młody mężczyzna, początek leczenia i niemożliwość wykonywania swojej pracy-skierowanie do szpitala.

Jeden z dalszych znajomych stracił nagle wzrok, szybka diagnoza i leczenie, wzrok powoli wraca, już widzi nieźle.

Może to hipochondria, może nie, ale prócz boreliozy nie stwierdzono innych chorób u tych ludzi. Leczą się właśnie u tej specjalistki. Wielu już się wyleczyło całkowicie, wielu pozostały jakieś dolegliwości, trudno powiedzieć czy to nie jakieś inne nie odkryte choroby.

W każdym razie skutkuje ta metoda leczenia i wiele osób wróciło do całkowitej sprawności, żyją sobie bez ograniczeń i dolegliwości. Nie ma się co obrażać, trzeba jakoś żyć, a jak coś dolega i prócz boreliozy nic innego nie widać, to co proponujesz?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nic nie proponuję.

Po prostu moje wędkarstwo spinningowe bez "udziału" kleszcze, strzyżaków i innego tałatajstwa nie wchodzi w grę. Ze zbyt wielu rzeczy musiałbym zrezygnować. Więc nawet takiego wariantu nie rozpatruję. Jako dzieciak ganiałem po krzakach z wędką i nie wiedziałem co to kleszcz. Rumień boreliozowy miałem z piętnaście lat temu. Dzisiaj dalej ganiam po krzakach. Czasem wracam z pięcioma, sześcioma "pasażerami" na gapę. I mam to gdzieś. Bo koszty byłyby zbyt duże... Na coś trzeba umrzeć. Niechaj będzie to borelioza...

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nic nie proponuję.

Po prostu moje wędkarstwo spinningowe bez "udziału" kleszcze, strzyżaków i innego tałatajstwa nie wchodzi w grę. Ze zbyt wielu rzeczy musiałbym zrezygnować. Więc nawet takiego wariantu nie rozpatruję. Jako dzieciak ganiałem po krzakach z wędką i nie wiedziałem co to kleszcz. Rumień boreliozowy miałem z piętnaście lat temu. Dzisiaj dalej ganiam po krzakach. Czasem wracam z pięcioma, sześcioma "pasażerami" na gapę. I mam to gdzieś. Bo koszty byłyby zbyt duże... Na coś trzeba umrzeć. Niechaj będzie to borelioza...

Jeśli organizm jest silny, zdrowy, to najczęściej nic się nie dzieje, całymi latami nieraz. Jednak jakiś większy kryzys organizmu i przychodzi to tałatajstwo.

Absolutnie nie rezygnuj z wędkarstwa, bo czym byłoby takie życie, trzeba jednak mieć świadomość groźby zarażenia. Sam także nie wyobrażam sobie rezygnacji z wędkarstwa, ale jestem już ostrożny, ochrona na brzegu, a jeśli tylko się da, to jazda z łódki.

Jeśli teraz złapie mnie jakiś niechciany kolega, to od razu porządna seria antybiotyków i... jazda dalej. Tzn. w przyszłości, bo na chwilę obecną, żadna borelioza mi nie straszna. A na coś umrzeć muszę,także oczywiste, tylko po co się męczyć. Zapobiegać i ewentualnie leczyć zawczasu, a zbytecznie poza tym za dużo nie myśleć , po co sobie życie zatruwać :)?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli teraz złapie mnie jakiś niechciany kolega, to od razu porządna seria antybiotyków i... jazda dalej

 

Nie zarobiłbym na te antybiotyki :P

Każdy jeden wypad na pstrągi czy klenie na rzekach płynących przez dębowe lasy Dolnej Saksonii to 5 do 10 kleszczy. Żaden ubiór "ochronny" nie pomaga. Znaczy "pomaga"  - Jak jestem zakutany po szyję to mam pięć. Jak mam to gdzieś to dziesięć. W zdecydowanej większości to nimfy kleszcza, te, tak zwane "małe kleszcze" Co mam niby zrobić?

Nic.

Więc.... przyzwyczaiłem się :P :P :P

I mam to gdzieś....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie zarobiłbym na te antybiotyki :P

Każdy jeden wypad na pstrągi czy klenie na rzekach płynących przez dębowe lasy Dolnej Saksonii to 5 do 10 kleszczy. Żaden ubiór "ochronny" nie pomaga. Znaczy "pomaga"  - Jak jestem zakutany po szyję to mam pięć. Jak mam to gdzieś to dziesięć. W zdecydowanej większości to nimfy kleszcza, te, tak zwane "małe kleszcze" Co mam niby zrobić?

Nic.

Więc.... przyzwyczaiłem się :P :P :P

I mam to gdzieś....

Można i tak. Dobrze że masz świadomość zagrożenia, przy jakichś dziwnych objawach, możesz poddać się testowi i szybciej rozpocząć leczenie. Mając doświadczenie w temacie , jednak zabezpieczałbym się x2, a w razie "W" na pewno seria antybiotyków, profilaktycznie. Ale co kto woli. Na pewno nie warto rezygnować z łowienia, przynajmniej mnie kleszcze nie powstrzymują.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

W tym sezonie, po raz pierwszy od kiedy sięgam pamięcią, byłem na zero. Może przez lata zabiłem już wszystkie jakie żyły w obrębie moich miejscówek ;) a może pomógła chemia, której nie żałowałem sobie w tym roku?

Powiedz proszę jaką chemię stosowales?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przez ostanie pół wieku, przerobiłem chyba wszystkie zabezpieczenia przeciw komarom i kleszczom. Najskuteczniejszy był radziecki preparat dla leśników i pilarzy, do kupienia za Gierka - coś takiego niezmywalnego jak DDT albo muchozol, trochę gorszy oryginalny Repel pochodzący z prywatnego importu. Reszta preparatów to są ładnie opakowane, wszystko obiecujące środki w typie; brudzi, śmierdzi i nie goi

Rozumiem jednak i szanuję czyjeś przekonania, skłaniające go, aby w imię własnego bezpieczeństwa zażyć kąpieli w tri, nitro albo permetrynie. Choć identyczny efekt daje smarowanie spanikowanego ciała spirytusowym wyciągiem z banalnego wrotycza, albo olejkiem goździkowym, które równie dobrze znoszą nasz własny zapach albo czynią go mało atrakcyjnym. Ale najlepsza jest przychodząca z czasem, instynktowna zdolność odkrywania niechcianych gości. Ale trzeba nieustannie ćwiczyć.. :)  

 

Nie łapałbym tylu kleszczy, gdyby nie psy. To z nich przełażą na mnie w dzień i w nocy. Niedawno leczyliśmy Toro z babeszjozy - koszty niebotyczne. Uwielbiam psy..  

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pszczelarze używają par amitrazy, kładą preparat na blachę pod którą palą ogień w ten sposób powstaje wiele substancji, którymi się inhalują...nie ma substancji, które będąc nietoksycznymi będą skuteczne...

 

Amitrazą leczyłem swoją sukę, jak wiele bullowatych, miała nużańce. Lałem na nią lek tak, że była mokra jak po wyjściu z rzeki. Ma 15 lat i żyje a nużańce nie...

 

Sam też używam amitrazy w postaci koncentratu weterynaryjnego, który nie jest przeznaczony dla ludzi. Biorąc pod uwagę liczbę, kleszczy jakie miałem w skórze istnieje małe prawdopodobieństwo abym nie miał boreliozy ale sam siebie ciągle oszukuję. W tym roku stosowałem profilaktykę i kleszcza nie miałem co oczywiście zupełnie niczego nie dowodzi ale...w przyszłym zrobię tak samo...

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja wyszedłem bez szwanku w tym roku ale wiem że co niektrrzy koledzy zaliczyli to dziadostwo.

 

Jak tam Panowie u Was doświadczenia z kleszczami w 2018?  Wysyp kleszczy to tylko medialny szum czy realia?

 

Na swoich miejscówkach w 2018r. nie odnotowałem wysypu kleszczy w odniesieniu do lat poprzednich. To odpowiedź do analizy  :)

 

Od paru lat (jak pamiętam wziąć) stosowałem permetryny itp. wynalazki. Sporadycznie zdarzało się, że nic nie złapałem a niejednokrotnie pomimo stosowania ilość kleszczy była niemała, choć zawsze omijam szerokim łukiem miejsca legowisk czy zbiorowisk zwierząt. 

Jeśli jest ktoś, kto potrafi jednoznacznie powiedzieć, że stosując dany środek faktycznie nie łapie kleszczy lub tylko sporadycznie (1 sztuka raz na długi czas) to uwierzę i wypróbuję. Obecnie  większość tego typu preparatów to płyny nie atestowane, posiadające co najwyżej deklarację dopuszczenia do użytkowania. 

Nic nie zastąpi zdrowego rozsądku i po każdej wyprawie należy zabezpieczyć odzież, wziąć kąpiel (prysznic) i przez parę kolejnych dni obserwować swoją skórę, celem usunięcia przybysza jak i w razie potrzeb podjęcia dalszych czynności.  

Edytowane przez Delbanka
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie zaobserwowałem większej ilości wbitych, nawet mniej niż ostatnimi laty, 5 usuniętych.

 

Coś jest w tym co Sławek napisał:

"Ale najlepsza jest przychodząca z czasem, instynktowna zdolność odkrywania niechcianych gości."

 

Jestem wyczulony na każde delikatne łaskotanie pełzającego małego robactwa, czasem okazuje się że to właśnie kleszcz.

Od kilku lat budzę się w nocy, przez sen coś czuję, nawet "senna wizualizacja" się pojawia, oświecam światło i od razu wiem gdzie jest wbity. W tym roku z tych 5, tak 3 zlokalizowałem zaraz po wbiciu. Dodam że wieczorem ich nie było na mnie, a czasem musiałem je przywlec kilka dni wcześniej do mieszkania...

Po powrocie z mocno zakleszczonego rejonu staram się odzież wytrzepać nad wanną i obejrzeć się dokładnie, w ten sposób sporo ciemnych wędrowców unicestwiam. Wiosną robiłem striptiz pod lasem, jak po zdjęciu z nogawek kilkunastu nadal znajdywałem następne... Prawdopodobnie nie raz po wycieczce w plenery przechodzą na siedzenie samochodu, a po kilku dniach niespodziewanie na nas.

A jeden maluszek w minionym sezonie został zlokalizowany tak jak teraz, klepałem w klawiaturę i jakiś nowy pieprzyk pojawił się na kciuku.

 

Foto. wędrującego pajęczaka podczas spinningowej wyprawy.

post-50134-0-66030700-1546088956_thumb.jpg

Edytowane przez *Hektor*
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W zeszłym roku odpuscilem pstrągi po tym wątku.

W tym roku chyba również poczekam do sezonu pontonowego.... choć na kleszcze jestem wyczulony i zazwyczaj je namierzam na sobie, córce i psie zanim się wgryzą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 tygodni później...

Miałem nic nie pisać , ale napiszę ... Załapałem borelioze , dzisiaj zaczynam prawidłowe leczenie . Dopiero czwarty ! CZWARTY lekarz się skumał , prof. Uniwersytetu Medycznego w Łodzi i zastosował odpowiednie leczenie . Antybiotyk Unidox 21 dni 100 mg 2X dziennie . Byłem u dermatologa i pierwszego kontaktu , którzy polecili maści , trzeci już coś się zastanawiał i dał antybiotyk tylko nie taki jak trzeba . Od ugryzienia ( nie widziałem kleszcza ) tylko miałem paprzącą się ranę jak po gzach , do pojawienia się rumienia wędrującego minęły 3 miesiące . Straciłem 1,5 miesiąca na diagnozy i malowanie skóry maściami na trądzik ... Co ciekawe zrobiłem dokładny test Western Blot za 330 zł 4 tygodnie po ukazaniu się rumienia , który nic nie wykazał . No nic , leczymy się . Tak to nic mi nie jest , pracuję , ćwiczę i aktualnie nic mnie nie boli . Fotki , jak wygląda to u mnie z tym rumieniem .

 

14183123_R1.jpg

 

14183124_R2.jpg

 

14183122_R3.jpg

 

Musiała mnie dziabnąć nimfa , takie małe dziadostwo . No cóż , na nowy sezon trzeba zrobić większe zapasy DEET :)

Edytowane przez Szymon82
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...