robert.bednarczyk Opublikowano 26 Maja 2013 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 26 Maja 2013 Szczupaki to inna bajka. Te ryby można wypuszczać nawet z rozerwanymi skrzelami. Kiedyś wypuściłem rybę która przez 10 min dryfowała jak martwa po powierzchni brzuchem do góry i już miałem zamiar ją zabrać. Po tym czasie ryba odwróciła się na grzbiet i odpłynęła. Jedynym problemem u szczupaka (też u innych ciężkich ryb) przy nieumiejętnym obchodzeniu jest przerwany rdzeń kręgowy. To eliminuje rybę do wypuszczenia. Ryba oddycha, nie krwawi ale nie chce odpłynąć i wywala się na brzuch. Poza tą sytuacją szczupak to mega twardziel i bez problemu znosi hol i rany.Co do boleni to akurat ta ryba jest bardzo delikatna i niestety z moich doświadczeń źle znosi hol i nieumiejętne traktowanie. Pełna zgoda - na szczupaku czy sumie nasza wędkarska "biała broń" nie robi większego wrażenia - bolenie inna bajka ale chyba najgorzej jest z sandaczem czy pstrągiem. Ostatnio (w piątek) na obrotówkę trafiłem ładnego karpia (ok.3kg) - poszedł w wodę jak torpeda. Istotne jest też niewątpliwie na na jakiej głębokości łowimy - na kilku metrach czy pod powierzchnią luzik ale jak coś się trafi na kilkunastu metrach lub głębiej ryba po wydobyciu na powierzchnię bywa w marnej kondycji.Żeby było jasne, pomimo pomimo pewnych wątpliwości, nie zamierzam kwestionować regulaminu, choć z drugiej strony nie uważam, że każdy kto zabierze rybę (oczywiście wymiarową i złowioną zgodnie z kalendarzem i limitem ilościowym) zasługuje na miano "mięsiarza". Wędkarstwo jest było i pozostanie formą polowania i równie dobrze ktoś może, nieco przewrotnie, zapytać na cholerę dziurawić hakami i stresować ryby jeśli nie są nam potrzebne do uzupełnienia jadłospisu ? Reasumując Panowie we wszystkim należy zachowac zdrowy rozsądek.Pozdrawiam. RB. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
maciec131 Opublikowano 26 Maja 2013 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 26 Maja 2013 Ja z jaziem miałem przypadek ze gdy go podebrałem prosiłem zeby kolega zrobil fotke tam gdzie stałem były kamienie jaź z jakiegoś metra spadł na kamieniee walnal w niee. Mowie Kurde zabił się patrze jeszcze raz odbił sie od kamienii do wodyy i popłynął ;] Wiec to rozniee z rybami bywaa Ale faktycznie najczesciej bolkii ciezko ranne zostaja po holu Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
miras1983 Opublikowano 26 Maja 2013 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 26 Maja 2013 chwile potem zszedł z tego świata...to tak jak człowiek ma wypadek,adrenalina i się w pierwszej chwili bólu nie czuje. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
maciec131 Opublikowano 26 Maja 2013 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 26 Maja 2013 Jednak wydaje mi sie ze przeżył Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
zetika16 Opublikowano 26 Maja 2013 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 26 Maja 2013 przeżył czy nie - wrócił na swoje miejsce 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
maciec131 Opublikowano 26 Maja 2013 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 26 Maja 2013 No dokładnie tak jak Tomek pisze ! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
robert.bednarczyk Opublikowano 26 Maja 2013 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 26 Maja 2013 chwile potem zszedł z tego świata...to tak jak człowiek ma wypadek,adrenalina i się w pierwszej chwili bólu nie czuje. Mogło tak być. Znam b.doświadczonego wędkarza z ambicjami ichtiologicznymi i jakąś tam wiedzą w tej dziedzinie, który twierdzi, że wypuszczanie niektórych gatunków drapieżników (sandacz, pstrąg, boleń) jest kompletnie bez sensu bo one po kilkunastu - kilkudziesięciu minutach padają. Nie umiem zweryfikować jego poglądów. Facet raczej na "kłusola" nie wygląda i deklaruje, że jak pozyskuje limit połowowy w krótkim czasie kończy wędkowanie lub przechodzi na inną technikę połowu. Ostatnio (półtora tygodnia temu) też odpuściłem bo sandaczowe szaleństwo o poranku było tak intensywne, a brania tak agresywne, że chyba można było wyłowić wszystko co w okolicy pływało. Inna sprawa, że był to ewidentnie efekt użycia nowej przynęty - woblero gumy Savage Gear. W ciągu ok. 2 godzin miałem kilnakaście brań i zawsze czepiały się sandacze - zero okoni czy szczupaków - pierwszy raz w życiu coś takiego mi się zdarzyło. RB. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
miras Opublikowano 26 Maja 2013 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 26 Maja 2013 Uzyj : Coca-cola , Sprite , 7up .Dziala w przypadku bass-ow , to i powinno dzialac na bolki . "Here is where the soda come into play, that might help to save a fish's life. Use a soft drink that has some citric acid(Mountian Dew, Sprite, Mellow Yellow, 7UP) Once the fish being to bleed from the gills or gullet, pour the soda on the affected area. The acid in the soda will make the capillaries shrink and reduce and my stop hemorrhage." Wiecej na ten temat : http://www.lsonews.com/fishing-news/1551-bill-miller . Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
SPIDERLING84 Opublikowano 26 Maja 2013 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 26 Maja 2013 "Inna sprawa, że był to ewidentnie efekt użycia nowej przynęty - woblero gumy Savage Gear." Ktoś w tym wątku już pisał o tej gumie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
zorak Opublikowano 26 Maja 2013 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 26 Maja 2013 We wszystkim trzeba zachować umiar. Zabranie jednej wymiarowej ryby nic nie szkodzi. Sam jak mam ochotę na rybę to zabiorę wymiarowego szczupaka. Nikt tu nie mówi o zabraniu tuzina ryb. A poza tym delikatne obchodzenie się z ryba powoduje ze wzrasta szansa na jej przeżycie. Choć różnie to bywa. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
miras1983 Opublikowano 26 Maja 2013 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 26 Maja 2013 Mogło tak być. Znam b.doświadczonego wędkarza z ambicjami ichtiologicznymi i jakąś tam wiedzą w tej dziedzinie, który twierdzi, że wypuszczanie niektórych gatunków drapieżników (sandacz, pstrąg, boleń) jest kompletnie bez sensu bo one po kilkunastu - kilkudziesięciu minutach padają. Nie umiem zweryfikować jego poglądów. Facet raczej na "kłusola" nie wygląda i deklaruje, że jak pozyskuje limit połowowy w krótkim czasie kończy wędkowanie lub przechodzi na inną technikę połowu. Ostatnio (półtora tygodnia temu) też odpuściłem bo sandaczowe szaleństwo o poranku było tak intensywne, a brania tak agresywne, że chyba można było wyłowić wszystko co w okolicy pływało. Inna sprawa, że był to ewidentnie efekt użycia nowej przynęty - woblero gumy Savage Gear. W ciągu ok. 2 godzin miałem kilnakaście brań i zawsze czepiały się sandacze - zero okoni czy szczupaków - pierwszy raz w życiu coś takiego mi się zdarzyło. RB. chodziło mi o to że uderzył o kamienie i mógł dostać krwotoku wewnętrznego, a nie oto że nie było sensu go wypuszczać. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
wujek Opublikowano 26 Maja 2013 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 26 Maja 2013 Mogło tak być. Znam b.doświadczonego wędkarza z ambicjami ichtiologicznymi i jakąś tam wiedzą w tej dziedzinie, który twierdzi, że wypuszczanie niektórych gatunków drapieżników (sandacz, pstrąg, boleń) jest kompletnie bez sensu bo one po kilkunastu - kilkudziesięciu minutach padają. Nie umiem zweryfikować jego poglądów. Facet raczej na "kłusola" nie wygląda i deklaruje, że jak pozyskuje limit połowowy w krótkim czasie kończy wędkowanie lub przechodzi na inną technikę połowu. Ostatnio (półtora tygodnia temu) też odpuściłem bo sandaczowe szaleństwo o poranku było tak intensywne, a brania tak agresywne, że chyba można było wyłowić wszystko co w okolicy pływało. Inna sprawa, że był to ewidentnie efekt użycia nowej przynęty - woblero gumy Savage Gear. W ciągu ok. 2 godzin miałem kilnakaście brań i zawsze czepiały się sandacze - zero okoni czy szczupaków - pierwszy raz w życiu coś takiego mi się zdarzyło. RB. Z boleniem na pewno tak nie jest że pada po kilkudziesięciu minutach, z innymi rybami myślę że podobnie. Określenia tego typu że na pewno padają i trzeba je zabierać są wyłącznie usprawiedliwianiem własnej chęci zabijania w celu zeżarcia kolejnej ryby. To czy przeżyją zależy w 90% od nas. Jak pisałem boleń to delikatna ryba, więc wszystkie czynniki które są w stanie mu zaszkodzić zmniejszają jego przeżywalność, ale jak najbardziej jest sens je wypuszczać. 3 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
skippi66 Opublikowano 26 Maja 2013 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 26 Maja 2013 Ciekawe czy każdy z Was na początku przygody z wędkarstwem był alfą i omegą. Smię twierdzić że nadal nie jesteście. Kolega się pyta bo zapewne jest początkujący a Wy go po prostu wysmiewacie. Nie mówmy tutaj o żartach bo to nie żarty a brak szacunku, przynajmniej według mnie...Ojojoj, poważne zarzuty. Brak szacunku? W żadnym razie. Zwykła odrobina humoru ( niektórzy się uśmiali ). Szkoda tylko że poczucie humoru, zresztą podobnie jak cynizm, jest domeną ludzi inteligentnych. Teraz można się obrażać.Zaś rybę faktycznie należy natychmiast wypuścić. Czy przeżyje to inna sprawa, w każdym razie zostanie zwrócona naturze. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
robert.bednarczyk Opublikowano 26 Maja 2013 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 26 Maja 2013 Z boleniem na pewno tak nie jest że pada po kilkudziesięciu minutach, z innymi rybami myślę że podobnie. Określenia tego typu że na pewno padają i trzeba je zabierać są wyłącznie usprawiedliwianiem własnej chęci zabijania w celu zeżarcia kolejnej ryby. To czy przeżyją zależy w 90% od nas. Jak pisałem boleń to delikatna ryba, więc wszystkie czynniki które są w stanie mu zaszkodzić zmniejszają jego przeżywalność, ale jak najbardziej jest sens je wypuszczać. "Bolki", odkąd wróciłem do wędkarstwa w ub. roku po kilkunastoletniej przerwie mi się nie trafiały i za bardzo za nimi nie chodzę, sandaczy, szczupaków i okoni, natomiast trochę było -zdecydowana większość wróciła na wolność. W teorię znajomego do końca nie wierzę i też myślę, że dorabia ideologię do własnego postępowania. Choćby te moje ostatnie sandacze wracały do wody w świetnej kondycji ( z wyjątkiem tego jednego żarłoka, który padł), choć wymagało to sprawnego działania z mojej strony - żadnych fotek czy długotrwałego pierdzielenia się w odczepianiem. Inna sprawa, że moje woblero - gumy Savaga maja jedną, a nie dwie, kotwice, co też pewnie nie było bez znaczenia dla kondycji ryb. To już się W sumie było 15 brań, jedno przegapione, dwa sandacze się spięły (i dobrze), a 12 wyholowałem. Nigdy wcześniej nie trafiłem na takie sandaczowe szaleństwo. Zdecydowałem się to przerwać bo szczupaki i okonie miały mnie w d...., a sandaczy postanowiłem dłużej nie kaleczyć kotwicami, choć jak wyżej pisałem, nie była to łatwa decyzja. W ciągu kolejnych kilku godzin, w innym miejscu, na woblera - pływaka, nie złapałem już nic.RB. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
pitt Opublikowano 26 Maja 2013 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 26 Maja 2013 mialem, oczywiscie, ze mialem, mialem tak dlugo az nie zaczalem obcinac grotow kotwic tkwiacych gdzies tam w rybie ... od tego momentu nie morduje sie ze stworzeniem dluzej niz kilkanascie sekund i dlatego napisalem, to co wyzej napisalem o odpowiednim wyposazeniu i przygotowaniu sie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
rózgaś Opublikowano 26 Maja 2013 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 26 Maja 2013 (edytowane) Kolego Robercie - kolega coś ma liche ambicje ichtiologiczne, jak twierdzi, że potoki nie przeżywają. Nasze ryby imiona mają. Jakoś żyją. Myślę, że takie bredzenie, to po prostu próba usprawiedliwiania swojego mniam mniam. Wszystkie ryby przeżywają i tyle. Trzeba tylko tego chcieć. amen PS po piewrszym sandaczu w maju zmieniam miejsce, bo czuję się nie fair łowić pilnujące gniazda, je.....iące we wszystko, wściekłe ryby. Edytowane 26 Maja 2013 przez rózgaś 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
drzejko Opublikowano 26 Maja 2013 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 26 Maja 2013 Rózgaś - krótko i konkretnie, brawo! Pozdrawiam,drzejko Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
bartsiedlce Opublikowano 26 Maja 2013 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 26 Maja 2013 Kolego Robercie, a propos brań sandaczy półtora tygodnia temu, myślę że to nie był efekt nowej "gumy", tylko tarła. Sandacze pilnowały gniazd, a Ty na nie trafiłeś. Śmiem twierdzić, że łyżka z kotwicą, wobler, obrotówka, albo cokolwiek innego byłoby równie skuteczne. Agresja dorosłych, które pilnują dzieci bywa niewyobrażalna. Co ciekawe, nawet niedojrzałe płciowo niedorostki wykazują się instynktem obronnym. Obserwowałem to zjawisko wielokrotnie i sugeruję natychmiastowe wycofanie się z takiej miejscówki, rzeźnicy czyhają za krzakiem. 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
robert.bednarczyk Opublikowano 26 Maja 2013 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 26 Maja 2013 Kolego Robercie - kolega coś ma liche ambicje ichtiologiczne, jak twierdzi, że potoki nie przeżywają. Nasze ryby imiona mają. Jakoś żyją. Myślę, że takie bredzenie, to po prostu próba usprawiedliwiania swojego mniam mniam. Wszystkie ryby przeżywają i tyle. Trzeba tylko tego chcieć. amen PS po piewrszym sandaczu w maju zmieniam miejsce, bo czuję się nie fair łowić pilnujące gniazda, je.....iące we wszystko, wściekłe ryby. Na temat pstrągów nie będę polemizował z uwagi na brak wiedzy - powtarzam teorie zasłyszane i nie zamierzam ich bronić jak niepodległości. Ichtiologicznie też za mocny nie jestem, podejrzewam, jak większośc z nas. Przyznam, że trochę za długo zamarudziłem w tych sandaczowych miejscach ale nie do końca to moja wina - przemieściłem się dobrych kilkaset metrów od pierwszego brania, przy pierwszym rzucie, a te cholery chyba za mną "lazły" bo dalej się czepiały. Te miejscówki są mnie i kilku kolegom doskonale znane jako głównie okoniowe. Jak wyżej pisałem nigdy coś takiego mi się nie zdarzyło - w ubiegłym roku sandacze w tych miejscach prawie w ogóle się nie trafiały - topowe miejsce było znacznie dalej.Człowiek pół roku czeka na poważne spinningowanie to łazi po brzegu, aż nogi w d... włażą i kombinuje. Nie zamierzam się usprawiedliwiać bo nie uważam, że popełniłem jakąś wędkarska zbrodnię - w jakiejś mierze to kwestia przypadku i nowej, rewelacyjnej przynęty (czego jestem pewien).A na marginesie - czy nie uważasz, że za mało się znamy byś zarzucał mi "bredzenie". Jak mam ochotę na dobrego sandacza znam parę miejsc w okolicy i wcale nie muszę go sam upolować. Ze wspomnianej wyprawy nic kulinarnie nie zyskałem.Pozdrawiam. Robert. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
robert.bednarczyk Opublikowano 26 Maja 2013 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 26 Maja 2013 Kolego Robercie, a propos brań sandaczy półtora tygodnia temu, myślę że to nie był efekt nowej "gumy", tylko tarła. Sandacze pilnowały gniazd, a Ty na nie trafiłeś. Śmiem twierdzić, że łyżka z kotwicą, wobler, obrotówka, albo cokolwiek innego byłoby równie skuteczne. Agresja dorosłych, które pilnują dzieci bywa niewyobrażalna. Co ciekawe, nawet niedojrzałe płciowo niedorostki wykazują się instynktem obronnym. Obserwowałem to zjawisko wielokrotnie i sugeruję natychmiastowe wycofanie się z takiej miejscówki, rzeźnicy czyhają za krzakiem. Może tak, a może nie. Kolega (znacznie bardziej doświadczony) przespacerował się wcześniej tą samą trasą z gumką "Relaxa", na główce 5 g i miał dwa brania, z czego jedno bez efektu, a drugie w postaci 20 cm okonia. Poza tym (jak już było wyżej) ja wędrowałem wzdłuż brzegu, a nie biczowałem wodę w tym samym miejscu. Widząc, że sandacze się wściekły całkowicie zmieniłem metodę połowu - zaniechałem najmniejszego nawet opadu na korzyść równomiernego prowadzenia przynęty (ta woblero - guma teoretycznie ma profil bardziej szczupakowy niż sandaczowy). Zgodnie z tym co piszesz na ostatnim, wyjeździe w to samo miejsce odpuściłem całkowicie zarówno tę przynętę jak i miejscówki. Nastawiłem się szczupakowo - obrotówka i woblery. Bez efektów. Na obrotówkę czepił się spory karp, a poza tym d...pa.Koledzy - żeby było jasne - miejsce, o którym piszę jest rewelacyjne i wyjątkowo zasobne w ryby. Wraz z kilkoma Kolegami dostrzegliśmy jego specyfikę - np opóźnione o ok. 2 tygodnie tarło szczupaka (co ma zwłaszcza znaczenie po tegorocznej, długiej zimie), w związku z czym ustaliliśmy bardziej restrykcyjne zasady połowu drapieżników. Proszeę więc byście mi nie zarzucali braku szacunku dla natury bo to strzał "kulą w płot". Wierzę, że uwagi niektórych z Was to nie efekt wędkarskiej zawiści. Nie oceniajcie gdy nie znacie wszystkich faktów.Jak wyżej pisałem wędkarstwo nie stanowi dla mnie sposobu na wyżywienie siebie i rodziny - stać mnie na świeżego sandacza w knajpie gdy mam na niego ochotę, więc apeluje o troszkę powściągliwości.Ps. Powyższe uwagi i apele nie odnosza się do Autora cytowanego przeze mnie postu, którego intencje całkowicie rozumiem. Serdeczności. Robert. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Miro 85 Opublikowano 26 Maja 2013 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 26 Maja 2013 Chciałbym się tylko dowiedzieć,kto jest chołotą a kto nie ale myślę,że ktoś nazywający innych chołotą,musi mieć ogromny problem z osobowością,jednak nam Polakom najłatwiej przychodzi obrażanie innych (często wynikające z kompleksów),oraz narzekania.Pozdrawiam Pana lepszego od innych. Z osobowoscią nie mam problemu i mam swoje zdanieDla mnie chołota to jest to co codziennie zastaje nad wodą(niestety..) czyli tony smiecia, karta musi sie zwrócić, "5 lat temu to my łowili po 60kg leszczy a teraz to nic nie biere"I w gwoli ścisłości: jak kogoś uraziłem to przepraszam,ale mam nadzieje że na tym forum nie.. Mój post miał na celu wyrażenie własnego widzi misie i nie kazdy musi sie z nim zgadzać..Ja łowienie traktuje jako hobby i cos wiecej, i pewnie rybom do smiechu nie jest,ale staram sie robić wszystko aby odpłyneły cało i zdrowo i bez wiekszego uszczerbku na zdrowiu, bo przed kompem łatwo sie pisze a nad woda czasem ponosza emocje itd.Przestrzegam tylko RAPR, robie to co kocham i nie uwazam sie za kogos lepszego Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
spy Opublikowano 27 Maja 2013 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 27 Maja 2013 (edytowane) Nie przeżyje to będzie łatwym celem i ją zezre jakiś drapieżnik, kormoran, wydra zamiast zdrowego osobnika. Co roku łowimy bolenie w kilku miejscach i w pewnym momencie na wędce meldują się z malutkim, sinoczerwonym śladem po chwytaku. Ja i moi koledzy używamy chwytaka, więc mogą to być "nasze" bolki złowione wcześniej. Po drugie u nas bolki i inne ryby wędrują pod zaporę i muszą przedzierać się przez porozrywaną siatkę i pręty trzymnające kamienie. Bolki z wiosny są tak pokiereszowane jakby dopiero co ktoś je skrobał. Nierzadko leje się z nich farba. Latem i jesienią już mają ładnie zabliźnione rany. Bolki to twardziele. Edytowane 27 Maja 2013 przez spy Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
thibar Opublikowano 27 Maja 2013 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 27 Maja 2013 (edytowane) kiedyś kumpel łowiąc z gruntu złapał sandacza pod 3kg wpuścił go do ogromnego sadzyka o wym.450x70x50 rybka była zaczepiona za pypke. Sadzik był zanurzony cały a ryba pływała w dobrze natlenionej wodzie, niestety po kilku minutach padła.. dodam ze łowił na białe robaczki, haczyk maluśki żadnej szkody rybie nie zrobił, wychodzi na to ze ryba podła po meczącym holu.. Edytowane 27 Maja 2013 przez thibar Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
skippi66 Opublikowano 27 Maja 2013 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 27 Maja 2013 Nie tak dawno, o zgrozo, łowiłem karpie w dużym stawie hodowlanym. W łapie trzymałem matchówkę, żyłka 0,15, przypon 0,12, mały haczyk z kukurydzą, zaś karpie pokaźne, takie 3 - 6 kilo. Nie dziwota zatem ze hol trwał masakrycznie długo. Złapałem 3 sztuki i każda po niezwykle długim i męczącym holu oraz po różnych cudach odprawianych nad rybą na pomoście, wróciła do wody w znakomitej kondycji. Za rybami nie przepadam a za hodowlanym karpiem w szczególności. Wychodzi więc że ryby mające małe zapotrzebowanie tlenowe, daleko lepiej znoszą hol niż energiczne drapieżniki. Z tymi ostatnimi więc należy postępować ostrożnie i uwalniać najszybciej jak się da. W ogóle ryby należy wypuszczać dla przyszłych pokoleń . Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
chojny83 Opublikowano 27 Maja 2013 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 27 Maja 2013 Ciekawy temat.Czemu nikt nie przyczepi się do zdjęć ryb z przynętą w pysku?Czemu tak popularne jest złowienie, zrobienie zdjęcia, odhaczenie i wypuszczenie ryby?Nie powinno być troszkę w innej kolejności? Reklama dziwgnią handlu?Miałem nie poruszać tego tematu, ale cóż stało się...Apeluję! Złów, odhacz, zrób zdjęcie i wypuść. Pod zdjęciem napisz na co złowiłeś. Z góry przepraszam, że się wtrąciłem, nie mogłem wytrzymać. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.