Skocz do zawartości
  • 0

Sandacz nocą - problem z wytypowaniem miejsca


SPIDERLING84

Pytanie

Witam,

w obecnym sezonie chcę w końcu nastawić się na nocne łowienie sandaczy na górnym odcinku rzeki Odry. Przyznaję, że o ile z innymi rybami nie mam w ogóle problemu a miejsca ich występowania jestem w stanie bez trudu wskazać, to z sandaczem kompletnie nie potrafię sobie poradzić. Inna sprawa, że dotąd nie stosowałem woblerów "pod sandacza". Raczej były to bardzo agresywne wabiki. Zakupiłem więc Rapalę Oryginal i ... co (albo gdzie) teraz? Miejsca, które typuję i na których chcę łowić to opaski. Czy zatem jest jakaś zasada, żeby łowić na początku lub na końcu opaski? Czy ma znaczenie co znajduje się poniżej opaski? Jeśli poniżej są np. główki, to czy sandacze podejdą pod opaskę z tamtych miejsc? Czy może lepiej obławiać owe główki nie licząc na wyjście ryb w opaskę? Jeśli opaska ma np. 150 m długości to lepszym rozwiązaniem będzie ustawić się na początku opaski czy na końcu? Ma to w ogóle znaczenie? Czy może każda opaska rządzi się swoimi prawami. Na moim fragmencie Odry są opaski wzdłuż prostego odcinka rzeki oraz na zewnętrznym wirażu. Klasycznie te drugie są bardzo głębokie i przy ich końcu głębokość sięga do 4m! Głazy są tam o wiele większe niż przy umocnieniach na prostkach. Czy duże głazy mają wpływ na jakość łowiska? Zawsze wychodzę z założenia: głęboka woda = duże ryby. Jak sądzicie, gdzie spędzić noc? Dodam, że bardzo często na zakolu tworzy się ciekawa przykosa, czy obławiać raczej jej kant czy może prowadzić wabik wolnym tempem wzdłuż opaski.
Wiem, że niektóre odpowiedzi na powyższe pytania mogą naruszać "tajemnicę wędkarza", niemniej będę wdzięczny, gdy ktoś ułatwi mi ich poszukiwania i pozwoli uwierzyć w sens nocnych działań.
 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rekomendowane odpowiedzi

  • 0

No ale za cztery dychy już można kupić kilogram sporych sandaczy, tak z grubsza to bedzie 70 sztuk po 30 cm czyli po 50gr sztuka. To też nie pasi?

Za kartę płace prawie 2 stówy to jest 300 takich rybek i na flaszke dla zarządu zostanie.

 

Niech mnie ktoś poprawi bo na pewno się mylę :P

... 70 sztuk po 30 cm to będzie trochę wiecej niż kilogram sandacza...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Najbardziej udane zarybienie jakie u nas poszło to było narybkiem jesiennym, z tym że były to sztuki tak około 10 -15 cm ( z hodowli często są większe niż w naturze). Łatwiej takie przewozić, Duże takie już 30 cm i większe - niezły kłopot z transportem, duży sandacz jest bardzo czuły na transport (głównie kwestia natlenienia). 

Tyle że aby coś było z narybku jesiennego to trzeba ze 3 lata najmniej.

To co piszę znam z natury - uczestniczyłem w zarybieniach.

Może wypowiedziałby się ichtiolog, a obyło by się bez przekłamań.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Tak z piętnaście-dwadzieścia lat temu robiłem "sekcje" sandaczom i okoniom z Odry. Były antagonistami. Sandacze zawsze miały ok 10-15 cm okonie w brzuszku a okonie 10cm sandacze. Te małe sandaczyki poznać było można, nawet nadtrawione, po wampirkowatych ząbkach.

 

Po mojemu 15cm sandacz ma spore szanse na dorosłość. Ostatnio była "era suma" i mogło się to trochę zmienić ale teraz i suma już nie ma więc zarybianie takim sandaczem nawet takich wód jak Odra powinno być efektywne.

Ale to tylko bajki sobie opowiadamy, nic to nie da, nikt tego nie zrobi choć za połowę, tej wyśmiewanej przez wielu, składki.

20 sztuk zabierają teraz rocznie znani mi "miszczowie sandaczowania" więc jeszcze sporo by zostawało.

Ech szkoda...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Walnąłem się z tym przeliczeniem, teraz widzę. 

Tych 10-15 cm to ile na kilogram mogło wchodzić? Wg strony gospodarstwa z linku powyżej 12-13g to te?

 

 

Sądzę że tak, aczkolwiek wydały mi się cięższe (to było kilka lat temu),  na pewno był to narybek jesienny. Nie wiem ile wchodziło na kilogram - dostaliśmy już worki do zarybiania na zbiornikiem.

 

Uaktualnienie:

Rozmawiałem z kolegami z którymi wtedy zarybiałem - tej wielkości sandacz wtedy był już sprzedawany na sztuki a nie na kilogramy.

 

Poza tym przy niektórych łowiskach - w sumie dotyczy to zbiorników, nie jest wskazane zarybianie zbiornika typu szczupakowo/linowego sandaczem, szkoda zepsuć zbiornik.

Edytowane przez jabr
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

@maszp opisz nam swój wkład w poprawę rybostanu Twoich okolicznych wód... kilka sugestji już zapodałeś, ale przydałby się jakiś przykład z życia wzięty... taki namacalny dowód, konkret: była studnia - jest eldorado, było czarne - jest białe, itp... nic nie działa na wyobraźnię tak jak "magia zmaksymalizowanych zarybień" - choć w tej kwestii osobiście byłbym bardziej ostrożny... mógłbyś założyć oddzielny wątek... z wielką chęcią poczytam (i pewnie nie tylko ja) co udało Ci się zrobić, co planujesz i po czasie ocenić jakie są tego efekty... na bazie Twoich doświadczeń innym będzie po prostu łatwiej...

Co można zrobić? Przede wszystkim przyjrzeć się czym koło chce zarybić, i czy w ogóle chce cokolwiek czymkolwiek zarybić... Ja od siebie zaoferowałem czas, auto i prywatne paliwo byle tylko pojechać (jest kawałek) właśnie po sandacza, szczupaka, a co jeszcze kupić, to postaram się skonsultować z ichtiologiem, a nie zarybić nielicznej wody krąpiem, który będzie miał tyle tylko do zrobienia co skarłowacieć. Myślę, że każdy nie tylko może, ale powinien zainteresować się tym, co właściwie koło robi, jak też kto w naszym imieniu reprezentuje nas w okręgu. "magia zmaksymalizowanych zarybień" - jeśli sandaczem i rzeki Odry to jestem za :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Nie wiem czy to odpowiednie miejsce na moje pytanie, ale spróbuję.

Czy możecie polecić jakieś typowo sandaczowe woblery, które da się daleko rzucić. Woda ma od 2 do 4 m głębokości, łowię tylko z brzegu. Słychać powierzchniowe żerowanie sandacza, jednak brakuje kilku metrów zasięgu, by wstrzelić się w strefę...Fajnie jeśli zaproponowane modele woblerów były pływające i miałby w miarę wyraźną pracę i zanurzenie do ok 1,5 m.

Edytowane przez Rafalus
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Jeżeli brakuje Ci kilka metrów (rzucając woblerem "sandaczowym"do żerujących sandaczy to  myślę że żerującym, nocnym sandaczom nie będzie przeszkadzało jeżeli użyjesz woblerów nie "typowo sandaczowych", ale trochę "grubszych" -  bardziej baryłkowatych, albo np. tonącego "Slidera" 7. Spróbować nie zaszkodzi.

Edytowane przez slawek_2348
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Jeżeli brakuje Ci kilka metrów (rzucając woblerem "sandaczowym"do żerujących sandaczy to  myślę że żerującym, nocnym sandaczom nie będzie przeszkadzało jeżeli użyjesz woblerów nie "typowo sandaczowych", ale trochę "grubszych" -  bardziej baryłkowatych, albo np. tonącego "Slidera" 7. Spróbować nie zaszkodzi.

Dzięki spróbuję. Mogę też spróbować gumę i obrotówkę lub wahadło. A z tych wobków bardziej pod sandacza? Wobek musi być stosunkowo ciężki i żeby nie "majtał się" w czasie lotu. Co powiecie np na Effzet Desert 12cm. Waży 19 gr, więc masa jakaś już jest. Może inne typy? Może jakiś konkretny model z jednej ze stajni naszych lurebuildingowców? Nie chcę tylko dorzucić :-) ważne żeby przy ściąganiu skusić mętnookiego  :-).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Napisz do Janusza Widła na priw on znajdzie wobler dla ciebie ja z dośwaidczena doradzam jego ołówki płytkie i głębsze rozmiarówkę dopasujesz do uklei obecnej na łowisku wagę zrobi ci jaką będziesz chciał ;)pamiętaj jednak że czym będzie cięższy tym szybciej będzie gubił akcję wiec nie można przesadzić

Edytowane przez Piotr Boruch
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Mam woblery pana Janusza, niestety nie poślę ich na wymaganą odległość...

Zastanawiam się nad zaproponowanymi wcześniej tonącymi Sliderami 7. Nigdy nie próbowałem łowić na tą przynętę, widzę,  że masa może być odpowiednia i poleci w miarę daleko.

Edytowane przez Rafalus
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Dzięki za info myślę że łatwiej jest za ciąć, mam jeszcze daiwa powermesh 270 5-25 jest bardziej kluskowaty, małe wyciągał em , ale dużych sandaczy po prostu nie mogłem zaciągnąć , myślę że team dragon em będzie nico łatwiej , jest sztywnej szybko ale nie tak bardzo ładnie ugina się pod ciężarem

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz na pytanie...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...