Skocz do zawartości

Żyłki na brzegu


wujek

Rekomendowane odpowiedzi

Nagminna, wysoce irytująca i przykra zarazem kwestia. Niestety, praktycznie nie pamiętam wypadu na ryby (łowienie z brzegu) bym nie wracał z cudzą, porzuconą żyłką lub plecionką w kieszeni. Schamiałe społeczeństwo mamy, widać więc to również nad wodą. No ale to nic nowego przecież.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

miałem kiedyś na Wrocławskich "barkach 2" troszkę podobny przypadek...mianowicie uwalniałem mewę,która miała w dziób wbite 7cm kopyto z główką 10g,oprócz tego do tej przynęty był dopięta agrafka z ok 30m żyłki na oko 0,35mm...mewa na granicy wytrzymałości odleciała,czy przeżyła nie wiem...jedno mnie zastanawia,jak to ona zagryzła,czy przy żucie w powietrzu,czy ktoś na płyciźnie zostawił i pomyliła z prawdziwym pokarmem...?fakt jest taki,że jeszcze "chwilę" i ptak zdechłby w cierpieniach na haku... :(nawet nie chcę myśleć,że ktoś to zostawił "bo mu się nie chciało" zabrać.....

Edytowane przez krystiano1981r
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może i nagminna,może i irytująca.....ale komu to się nie przytrafiło, żeby głupio nie  zostawił metra linki z przynętą w wodzie lub na przypadkowym  "zaczepie" -niech pierwszy rzuci kamień...........ja wiem,woda wysoka generalnie,ale nie popadajmy w skrajności. Zdarzyło się , rocznie o wiele więcej gołębi trafia w moją szybę samochodu w centrum miasta niż zaplątuje się w pozostałość po mojej egzystencji nad wodą,taka trochę bolesna prawda,ale jakże rzeczywista.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pomijając przypadkowo zostawione metry linek, czy to mono, czy plecionek, na co zresztą wpływu nie mamy, bo zdarza się urwać tak, że nie dojdziesz do przynęty, a im droższa linka tym bardziej lubi strzelić w środku.

Naprawdę wrednym, chamskim i pozbawionym jakiejkolwiek wyobraźni pomysłem jest wyrzucanie za siebie pakuł z plecionki, czy tam innej żyłki, a to po brodzie, a to bo się posiepała, a to bo jestem wypranym z przyzwoitości gnomem, który ma raptem dwa zwoje i oba zajęte myśleniem o dupie Maryni. :angry:

Urwać - owszem, każdemu się zdarza, śmiecić - wstyd.

 

@tofik to nie do waści ;) , wiem o czym pisałeś, to do tych po których się sprząta nad wodą.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pomijając przypadkowo zostawione metry linek, czy to mono, czy plecionek, na co zresztą wpływu nie mamy, bo zdarza się urwać tak, że nie dojdziesz do przynęty, a im droższa linka tym bardziej lubi strzelić w środku.

Naprawdę wrednym, chamskim i pozbawionym jakiejkolwiek wyobraźni pomysłem jest wyrzucanie za siebie pakuł z plecionki, czy tam innej żyłki, a to po brodzie, a to bo się posiepała, a to bo jestem wypranym z przyzwoitości gnomem, który ma raptem dwa zwoje i oba zajęte myśleniem o dupie Maryni. :angry:

Urwać - owszem, każdemu się zdarza, śmiecić - wstyd.

Zastanawiałe się właśnie nad tym co napisać, zrobiłeś to znacznie lepiej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Śmiecić wstyd,podobnie jak kraść i z dupy spaść............ ;)

A kto kradnie z dupy nie spadnie :lol: :lol: .

Teraz na poważnie w tamtym roku na Bugiem zaplątałem sie sam w  pozostawiony kawał plecionki. Spowodowało to mój upadek i przymusową kąpiel. Na szczęście woda była ciepła i sięgała ledwie za kolano ;), dodatkowo dostarczyłem niezłej rozrywki kolegom którzy szli pare metrów za mną. A teraz pomyślmy jakby to się stało w miejscu głębszym?... :unsure:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 lata temu wędrując ze spinem wzdłuż małych krzaczków nadbrzeżnych, zauważyłem z bratem małego ptaka zaplątanego właśnie w żyłkę wędkarską która to była też splątana z krzakiem. Ptaszka uwolniliśmy i jak się okazało to rzeczony kawałek żyłki miał zaledwie koło 1,5m długości, także nawet kawałek żyłki potrafi wyrządzi szkodę w przyrodzie. Ja osobiście od zawsze uważałem urwane żyłki jako śmieci i w moich torbach zawsze znajdowałem miejsce na takie pułapki. W domu żyłki pakowałem w worek śniadaniowy, zawiązywałem i wyrzucałem do kosza. Ten uwolniony ptak był podobny do kulika z tym że miał dziób raczej prosty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Patrząc na asortyment tego nadwodnego bałaganu to udział wędkarzy nie jest taki niewielki.

Znajdź czas, by wczesną wiosną pochodzić po brzegu niewielkiej rzeki, w pobliżu osad ludzkich. Ujrzysz proporcje.

Edytowane przez popper
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znajdź czas, by wczesną wiosną pochodzić po brzegu niewielkiej rzeki, w pobliżu osad ludzkich. Ujrzysz proporcje.

to prawda,u mnie szczególnie dobrze to widać na małej rzeczce przed niewielkimi przepustami wodnymi....można tam znaleźć wszystko w dosłownym tego słowa znaczeniu..włącznie z tym,że pewnego dnia przechodząc przez taką "tamkę" znalazłem przy niej topielca... :o mówię Wam,że wtedy przy mnie Ato Boldon był jak ślimak(co przy mojej masie nie było łatwym wyczynem)... :blink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat co prawda z cyklu żyłka na brzegu ale dzisiaj spotkałem się, ze spływającą.................. futryną drzwiową :huh:  

 

Na wioskach miejscowi nadal twierdzą "że woda i tak wszystko weźmie" , a gdzie to popłynie to nie ich problem, bodajże w 2003 roku na Rożnowie po wysokiej wodzie przez 1,5 km ciągnął się "dywan" śmieci, dramat...

 

 

I to jest jedna z tych prawd prawdziwych.
Niestety, moja żyłka nie podołałaby holowaniu takiego "okrętu" :angry:

post-45714-0-75230600-1371400957_thumb.jpg

post-45714-0-97793000-1371400959_thumb.jpg

Edytowane przez popper
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam Kolegów. Po ubiegłorocznej wyprawie nad Solinę musze niestety stwierdzić, że udział wędkarzy w robieniu ....."kompletnego syfu" na brzegu (inaczej się tego nazwać nie da) jest ogromny. Widziałem stanowiska opuszczone po nocnych łowach gdzie było wszystko - puszki po browarkach, tacki, widelczyki i noże jednorazowe, niedopałki, paczki po papierosach, niedogaszone ogniska, resztki jedzenia.... szkoda gadać. Wędkowałem w Wołkowyi i powiem szczerze nie spodziewałem się tego po ...."kolegach" .... raczej moimi kolegami oni nie są. Nie dość, że RAPR stanowi jasno i wyraźnie w jakim stanie mamy zostawić łowisko to sądziłem, że istnieje coś takiego jak zwykłe człowieczeństwo i choćby minimum kultury. Okazuje się, że jestem w błędzie i w naszym środowisku takiego buractwa jest cała masa. Nie zdarzyło mi się na brzegu nigdy zostawić choćby kawałka splątanej linki więc moje wk....nie miało granic. Nie jestem w stanie ogarnąć tego jak taki ..... (niecenzuralne słowo) jeden z drugim zamierza wrócić w takie miejsce i miło spędzać czas. Wczoraj wyłowiłem z wody dwa spore odcinki zerwanej żyłki i nawet przez chwilę do łba mi nie przyszło by wrzucić je do wody albo w krzaczory - zwinąłem, wepchałem do kieszeni, a potem do śmietnika. Tyle. Na szczęście spinningiści wyróżniali się w tej mierze "czystością". O innych aspektach kultury nad wodą tez można sporo napisać - tydzień temu byłem nad Zalewem Zemborzyckim w Lublinie - na brzegu pod drugiej stronie (odległość dobrze ok.150 m) siedziało dwóch gości około 10 m. od siebie. Każdy w okolicy słyszał detale ich uczonej dyskusji okraszonej wulgaryzmami, prowadzonej na poziomie decybeli zbliżonej do mojej kosiarki spalinowej. Gdybym miał główkę jigową tak ze 30 gramów to chyba podjąłbym próbę "przypadkowego trafienia" któregoś z debili. Szkoda gadać Koledzy...., szkoda gadać.....

Robert.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...