Skocz do zawartości

Daiwa vs Shimano


brando

Rekomendowane odpowiedzi

Gdybyście musieli pójść na kompromis i kupić jeden kołowrotek z 2-3 szpulami który byłby tym uniwersałem. Powiedzmy łowienie dużych pstrągów w górskiej rzece, boleni oraz sandaczy na Wiśle.

Co byście konkretnie wybrali w budżecie do 2000 zł?

Certate czy Twin Power oraz w jakim rozmiarze i przełożeniu?

 

Czy jednak były by to dwa/trzy różne, tańsze kołowrotki?

Certate lt3000/lt3000d załatwi sprawę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobre pytanie mysle ze nurtujace niejedna osobe?Ja tez mam rozkminke bo pomimo jakiś tam nawijarek zastanawiam sie nad czymś co podoła 40g łacznej nawija ładnie ma płynny chamulec i kreci przyjemnie.Ale zawsze punkt by niewazyło tyle ile stare ciezkie konstrukcje.Osobiscie skłaniałbym sie do twin powera 4000z najwolniejszym przełozeniem pg.Bynajmniej dla mnie ale mier?e tutaj w ciwzsze warunki niz kolega podał.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...

Cześć!

 

Postanowiłem założyć nowy wątek, ponieważ po kilku latach przerwy wracam do aktywnego wędkowania, a to co zaobserwowałem w kategorii kołowrotków spinningowych z półki średniej i wyższej jest dla mnie po prostu skandalem (głównie chodzi mi o Shimano).

 

Od kilku tygodni nadrabiam zaległości, głównie w kwestii sprzętu ponieważ zatrzymałem się ładnych kilkanaście lat temu, kiedy Shimano Stradic był dobrym kołowrotkiem produkowanym w Japonii.

 

Obecnie zabrałem się za poszukiwania sprzętu do wód stojących, głównie połów jigami okoni i sandaczy na lekko. Wybór padł na kijek St.Croix Tournament Walleye długość: 2,29m; cw:3,5-10,5g (dokładnie model LWTS76MLXF2). Jakie było moje zdziwienie kiedy zacząłem szukać dobrego kręciołka do tego wędziska.

 

Rozważałem zakup kręciołka w okolicach 1000-1500 PLN i wstępnie byłem nastawiony na Shimano. Myślałem o modelach Stradic, Vanford, Twin Power w standardzie i wielkosci 2500. Jakie było moje zdziwienie kiedy chwyciłem w ręce nowego Stradica - ten kołowrotek niczym nie przypomina konstrukcji sprzed lat. Bliżej mu do budżetowych modeli niz kołowrotka z półki średniej wyższej. Vanford i TwinPower sprawiają lepsze wrażenie w ręce ale oczywiście zacząłem drążyć temat i oglądać wideo z serwisu tych kołowrotków. Ilość plastiku w mechanizmach tych kołowrotków to jakaś patologia! Piszemy tutaj o sprzęcie w przedziale 1000-1500 PLN. Przecież rozkręcając te modele w niczym nie przypominają one starych dobrych konstrukcji sprzed lat. I marketingowy bełkot Shimano o zastosowanych technologiach tego nie zmieni. Wizualnie te kołowrotki wyglądają jak miałaby posłużyć maksymalnie kilka sezonów (pisze o bebechach).

 

Dużo lepiej na tym polu wygląda Daiwa. Z porównywalnych cenowo modeli Airity i Certate w rękach ale również pod kątem mechanizmów i zastosowanych materiałów jest o półkę wyżej. To co w Shimano jest z jakiś plastików, w Daiwie wykonane jest z metalu - brązu, stali, aluminium (oczywiście w dużym uproszczeniu bo mechanizmy są inne). Nie wiem co stało się z tą firmą (Shimano) na przestrzeni lat, ale chyba największy ich atut czyli niezawodność przechodzi do lamusa? Nie wyobrażam sobie żeby te kręciołku były w stanie uciągnąć kilka lat intensywnego używania…

 

Tak jak zawsze byłem zwolennikiem tej firmy, z żalem muszę stwierdzić, że chyba nie kupię już nigdy kołowrotka tej firmy. Zamówiłem oba wspomniane modele Daiwy w rozmiarze 2500. W przyszłym tygodniu będę testował i wybiorę jeden z nich. Trzeba zmienić naszywkę na czapce na tą z logo Daiwa ;) a z firmą Shimano pożegnać się, bez „do zobaczenia” i omijać szerokim łukiem.

 

Jestem ciekawy czy starsi użytkownicy pamiętają modele Shimano z wczesnych lat 2000 i czy macie podobne spostrzeżenia?

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć!

 

Postanowiłem założyć nowy wątek, ponieważ po kilku latach przerwy wracam do aktywnego wędkowania, a to co zaobserwowałem w kategorii kołowrotków spinningowych z półki średniej i wyższej jest dla mnie po prostu skandalem (głównie chodzi mi o Shimano).

 

Od kilku tygodni nadrabiam zaległości, głównie w kwestii sprzętu ponieważ zatrzymałem się ładnych kilkanaście lat temu, kiedy Shimano Stradic był dobrym kołowrotkiem produkowanym w Japonii.

 

Obecnie zabrałem się za poszukiwania sprzętu do wód stojących, głównie połów jigami okoni i sandaczy na lekko. Wybór padł na kijek St.Croix Tournament Walleye długość: 2,29m; cw:3,5-10,5g (dokładnie model LWTS76MLXF2). Jakie było moje zdziwienie kiedy zacząłem szukać dobrego kręciołka do tego wędziska.

 

Rozważałem zakup kręciołka w okolicach 1000-1500 PLN i wstępnie byłem nastawiony na Shimano. Myślałem o modelach Stradic, Vanford, Twin Power w standardzie i wielkosci 2500. Jakie było moje zdziwienie kiedy chwyciłem w ręce nowego Stradica - ten kołowrotek niczym nie przypomina konstrukcji sprzed lat. Bliżej mu do budżetowych modeli niz kołowrotka z półki średniej wyższej. Vanford i TwinPower sprawiają lepsze wrażenie w ręce ale oczywiście zacząłem drążyć temat i oglądać wideo z serwisu tych kołowrotków. Ilość plastiku w mechanizmach tych kołowrotków to jakaś patologia! Piszemy tutaj o sprzęcie w przedziale 1000-1500 PLN. Przecież rozkręcając te modele w niczym nie przypominają one starych dobrych konstrukcji sprzed lat. I marketingowy bełkot Shimano o zastosowanych technologiach tego nie zmieni. Wizualnie te kołowrotki wyglądają jak miałaby posłużyć maksymalnie kilka sezonów (pisze o bebechach).

 

Dużo lepiej na tym polu wygląda Daiwa. Z porównywalnych cenowo modeli Airity i Certate w rękach ale również pod kątem mechanizmów i zastosowanych materiałów jest o półkę wyżej. To co w Shimano jest z jakiś plastików, w Daiwie wykonane jest z metalu - brązu, stali, aluminium (oczywiście w dużym uproszczeniu bo mechanizmy są inne). Nie wiem co stało się z tą firmą (Shimano) na przestrzeni lat, ale chyba największy ich atut czyli niezawodność przechodzi do lamusa? Nie wyobrażam sobie żeby te kręciołku były w stanie uciągnąć kilka lat intensywnego używania…

 

Tak jak zawsze byłem zwolennikiem tej firmy, z żalem muszę stwierdzić, że chyba nie kupię już nigdy kołowrotka tej firmy. Zamówiłem oba wspomniane modele Daiwy w rozmiarze 2500. W przyszłym tygodniu będę testował i wybiorę jeden z nich. Trzeba zmienić naszywkę na czapce na tą z logo Daiwa ;) a z firmą Shimano pożegnać się, bez „do zobaczenia” i omijać szerokim łukiem.

 

Jestem ciekawy czy starsi użytkownicy pamiętają modele Shimano z wczesnych lat 2000 i czy macie podobne spostrzeżenia?

 

Pozdrawiam

Straszne jak żyć? Mam shimano, mam daiwe, obie marki dają radę bez problemu:)

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aha czyli przeszkadza ci plastik w bebechach Shimano ale w Daiwa nie?. Cerata i Airity mają plastikowe małe koło zębate od oscylacji ????. Widzę, że ostatnio zrobiła się moda na kanapowe kręcenie kołowrotkiem gdzie jak tylko usłyszy lekki szum albo bedzie za duży luz między zębny i już lamenty w internetach.

Edytowane przez tetsu
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aha czyli przeszkadza ci plastik w bebechach Shimano ale w Daiwa nie?. Cerata i Airity mają plastikowe małe koło zębate od oscylacji ????. Widzę, że ostatnio zrobiła się moda na kanapowe kręcenie kołowrotkiem gdzie jak tylko usłyszy lekki szum albo bedzie za duży luz między zębny i już lamenty w internetach.

Nie. Przecież napisałem że w bebechach Shimano jest więcej plastiku w stosunku do Daiwy. A płacąc 2000 PLN za kołowrotek chyba można mieć w stosunku do niego jakieś wymagania? To nie jest budżetówka za 150 która się kupuje na jeden sezon

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie. Przecież napisałem że w bebechach Shimano jest więcej plastiku w stosunku do Daiwy.

 

Generalnie kołowrotki Shimano to bardziej skomplikowane konstrukcje od kołowrotków firmy Daiwa. Mają więcej części to i więcej plastiku. W pogoni za niższą wagą ale też redukcją kosztów producent stara się (tam gdzie się da) stosować tworzywa sztuczne. Niestety!

Dwadzieścia lat temu kołowrotek wielkości 4000 warzył 300-350g dzisiaj o 100g mniej.

Jesteśmy ofiarami własnego postępu . Kiedyś królował metal dzisiaj tworzywa sztuczne.

Edytowane przez Lukas 24
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie rozumiem czemu Kolega jest aż tak zdziwiony. Przecież mamy XXI wiek i producenci dawno już odkryli, że nie opłaca im się produkować niezniszczalnych towarów, bo klient raz kupi i będzie używał przez naście lat, więc taki klient jest stracony i nic nie kupi przez dekadę, a może dwie. Towar ma ładnie wyglądać i być trwały tylko i wyłącznie do końca gwarancji, a później do kosza i już czeka nowszy, ładniejszy i "doskonalszy" model. Dotyczy to wszystkiego co jest dookoła nas, pół biedy kołowrotek, ale już znacznie droższe rzeczy jak np. auta potwierdzają takie działania.

Jeśli Kolega chce solidny sprzęt, to trzeba kupować coś z lat ~ 2000'nych.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uwielbiam ten lament i nostalgię że kiedyś to wszystko było lepsze a teraz to jednorazówki. Kołowrotki ewoluują to rzecz naturalna. Inżynierowie z najlepszych firm jak Shimano czy Daiwa przeprowadzają testy obciążeniowe i wytrzymałościowe żeby odchudzić sprzęt w miejscach gdzie to możliwe a wzmocnić tam gdzie to konieczne. Kiedyś wszędzie pchali metal bo zwyczajnie nie byli w stanie przewidzieć gdzie nie muszą dawać metalu a moga dać inny materiał jak wspomniany wyżej plastik. Tylko pamiętajcie że to co nazywacie plastikiem to tworzywo starannie dobrane w procesie technologicznym.

 

Jeżeli nostalgicznie tęsknicie za ciężkimi metalowymi mlynkami to są na rynku Penny slammery i inne relikty ubiegłej epoki ale łowienie nimi ma się nijak do nowoczesnych konstrukcji firm S i D. Wielogodzinne rzucanie nimi to udręka a gdy juz zatniesz rybę to hol zmęczoną ręką nie jest tak przyjemny.

 

Pozdrawiam i życzę mniej hejtu bo zapewniam Was że nowy stradic FM czy fl czy ultegra w górę to konstrukcje, które w normalnym użytkowaniu wystarcza dla przeciętnego wędkarza na 10 lat. Co 3-4lata smarowanko i dalej jazda..

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcę przypomnieć, że legendarne AERO GT 3010 też były "plastik" i jak na swoje czasy były przejedwabiste. Tylko nie wiem czy ktoś chciałby dziś łowić kołowrotkiem który w rozmiarze 1000 waży ok. 250 g. 

Chyba jednak wybiorę Vanforda który waży 155 g. kręci płynniej, ma uszczelnienia i będzie służył tak samo długo. Tylko gwoździ już się nim nie da wbijać. 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja z kolei nie rozumiem jak można pisać że dany młynek jest bee bo wg "znawców" wytrzyma "zaledwie" 3-4 lata a stare były super bo można było łowić nimi po lat naście. Tylko jakim kosztem ( duża waga, ciągła zabawa w smarowanie, brak uszczelnienia i rozbieranie po każdym lekkim zapiaszczeniu itp)? Sorki ale to to sprzęt za kilka stówek. No najambitniejsi kupują za 2-3 tysie- nie ukrywam że  takie posiadam. Ale to tylko młynek! Odnoszę też wrażenie iż większość wymienia kołowrotek rzadziej niż samochód za grube dziesiątki tysięcy PLN. Gdzie tu logika Pany, no gdzie???

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 rok później...

Do średniego spinningu - boleń sandacz używam naprzemienne 2 kołowrotków obydwa w tym samym rozmiarze 3000 jeden to stella fK drugi certate 24. W tym pierwszym strasznie szumi mi rolka, nie wiem czym jest to spowodowane ,linką, przełożeniem czy może rolką lub jakimś słabym pomysłem na nią, w kołowrotku za takie pieniążki raczej nie powonno tak być, ma kogoś podobne spostrzeżenia?W certate tego problemu nie ma.

Edytowane przez tibhar
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie postawiłbym znaku równości przy porównaniu tych dwóch rozmiarów obu producentów. Mam jeden i drugi tak jak Ty i dla mnie Certate 3000 zdecydowanie więcej zniesie niż Stella 3000. Mało tego z kulturą pracy jest zupełnie na odwrót niż u Ciebie   ;) to Stella kręci super gładko i jedwabiście a Certate no....wyraźnie słabiej . No ale mi tam to nie przeszkadza. Już dałem sobie spokój z tymi nasłuchami czy coś szumi czy nie. Nad wodą jakoś słuch mam chyba gorszy  :P

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do średniego spinningu - boleń sandacz używam naprzemienne 2 kołowrotków obydwa w tym samym rozmiarze 3000 jeden to stella fK drugi certate 24. W tym pierwszym strasznie szumi mi rolka, nie wiem czym jest to spowodowane ,linką, przełożeniem czy może rolką lub jakimś słabym pomysłem na nią, w kołowrotku za takie pieniążki raczej nie powonno tak być, ma kogoś podobne spostrzeżenia?W certate tego problemu nie ma.

 

Rolki w Certate 24 czy ostatnim Exiscie są dłużej ciche niż w Stelli FK. Nie wiem co się robi, gdy w tych Daiwach przestaną być ciche (szczególnie w przypadku Exista 22), ale jeszcze nie doszedłem do sytuacji, żeby rolka w Exiscie zaczęła wydawać jakieś odgłosy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...