Skocz do zawartości
  • 0

Może porozmawiamy o technikach połowu ryb ?


skippi66

Pytanie

Szanowni Koledzy, może porozmawiamy o technikach połowu ryb drapieżnych ( i nie tylko ) zamiast bez przerwy rozstrząsać mało istotne i prawie nieistniejące różnice pomiędzy super drogimi i topowymi kołowrotkami dwóch japońskich gigantów? Wydaje mi się że o wiele istotniejsza od młynka jest odpowiednia wędka/blank, żyłka, przynęta, sposób jej podania i prowadzenie, miejsce, pogoda itd. Rybie to naprawdę wisi czy łowca kręci Stellą czy Morethanem. Że o Prexerze i Rexie nie wspomnę :)

Edytowane przez skippi66
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rekomendowane odpowiedzi

  • 0

Łowiłem lipienie na meppsy nr 4 i 5, wszystko zależy od wody i dostępności pokarmu. W jałowej wodzie (daleka północ) ryby zachowują się przedziwnie.

Polskie realia niestety mają się nijak do tego. U nas nie ma wody, w której drapieżniki głodują, a presja jest zerowa. <_<

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Zrozumiałem wtedy że w wodzie obfitującej w pokarm, rybie zwyczajnie nie opłaca się startować do małej zdobyczy. Liczy się bilans energetyczny. To samo często obserwuję w polskich wodach.

 

Być może się mylę, jednak osobista obserwacja wody podpowiada mi inaczej. Takie przykłady.

- miliony sieczki 3-4cm, czyli ilość pokarmu obfita i atak szczupaka na tą sieczkę jest dla niego dużym wydatkiem energetycznym, a mimo to nie chcą brać na większe przynęty niż 3cm. Ryby przyzwoite 70-80cm

- mocno wyłowione inne jezioro, masa pokarmowa słaba, więc cokolwiek będzie zjadliwe i doda sił powinno być zagryzane, szczupaki reagują wyłącznie na bardzo duże przynęty

- pstrąg objadający się wiosną żabami, w lipcu zainteresuję się prędzej chruścikiem

- jesienny sum wciągnie kilowego leszcza, a w lipcu potrafi objadać się bentosem

 

Jestem ostrożny w stawianiu podobnych teorii do twojej. Zgadzam się z tym, że ryby "myślą" energetycznie, co nie oznacza, że zawsze szukają dużego i łatwego pokarmu. Woda to nie supermarket  ;)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Być może się mylę, jednak osobista obserwacja wody podpowiada mi inaczej. Takie przykłady.

- miliony sieczki 3-4cm, czyli ilość pokarmu obfita i atak szczupaka na tą sieczkę jest dla niego dużym wydatkiem energetycznym, a mimo to nie chcą brać na większe przynęty niż 3cm. Ryby przyzwoite 70-80cm

- mocno wyłowione inne jezioro, masa pokarmowa słaba, więc cokolwiek będzie zjadliwe i doda sił powinno być zagryzane, szczupaki reagują wyłącznie na bardzo duże przynęty

- pstrąg objadający się wiosną żabami, w lipcu zainteresuję się prędzej chruścikiem

- jesienny sum wciągnie kilowego leszcza, a w lipcu potrafi objadać się bentosem

 

Jestem ostrożny w stawianiu podobnych teorii do twojej. Zgadzam się z tym, że ryby "myślą" energetycznie, co nie oznacza, że zawsze szukają dużego i łatwego pokarmu. Woda to nie supermarket  ;)

Eeee tam!  :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Witam. Powiem szczerze, że im więcej spinninguję tym częściej mam wrażenie, że regułą jest brak jakichkolwiek reguł - no może trochę przesadzam ale coś w tym jest. Przyznam, że dla mnie najłatwiejszym z drapieżników jest sandacz - na stojącej wodzie jak wiaterek zawieje i tworzą się miejscowo lekkie fale staram się rzucać w centrum takiego zamieszania i branie sandacza z reguły następuje na granicy powierzchni sfalowanej i spokojnej. Najskuteczniejsza w tych okolicznościach jest metoda z opadu na gumkę 6-9 cm z główką 5-7 g, a więc stosunkowo lekkie łowienie. Ostatnio skuteczne okazały się woblero - gumy Savage Gear, które bardzo ładnie schodzą w dół. Bywa jednak i tak, że na opadzie brak efektów, a przy dość agresywnym, w miarę jednostajnym prowadzeniu sandacz bierze. Z moich obserwacji wynika, że jednak kolor ma znaczenie - jak inaczej wytłumaczyć, że późną jesienią ub. roku sandacze zlekceważyły kopyta żółte, białe, pomarańczowe, a zainteresowały się dopiero fioletowymi ?

W temacie szczupaka to chyba cienki jestem bo nijak nie mogę odnaleźć powtarzalnej prawidłowości. No może jedną - najskuteczniejsza jest u mnie obrotówka Vibraxa Blue Fox w rozmiarze 3, prowadzona dość szybko i agresywnie, a więc niezbyt głęboko. Nie lubię obrotówek bo dla mnie to taka trochę "głupiego robota" - żadnej większej finezji w tym łowieniu nie widzę. W ostatnią sobotę bardzo agresywny i wypasiony szczupak (71 cm, 3 kg) czepił się jednak Vibraxa nr 2 ciągniętego na lekkim zestawie, bez przyponu (bo szukałem okonia).

Trudniejszym do upolowania, od obydwu poprzednich, jest dla mnie okoń. W tym roku kompletnie nie umiem go wytropić - kilka "sikutów" po 15 cm to żaden efekt. Przyznam, że pasiak sprawia mi problemy i nie mam na niego metody. Jak żeruje i trafi się na stado to 10-15 w 20 minut (bywało tak w ub.roku). Z reguły na obrotówkę nr 2-3, prowadzoną szybko, przy łowieniu z brzegu atakuje prawie w jego pobliżu.

Na koniec król naszych wód - sum - tu zdecydowanie najskuteczniejsze są woblery z długim sterem, nurkujące do 4-8 metrów, choć w ub. roku złapałem 4-kilogramowego maluszka na typowo szczupakową Rapalę, schodzącą do niespełna 2 metrów.

Nie wiem jak u Was ale dla mnie złowienie suma na spinning jest najtrudniejsze - sezon dopiero ruszył i zobaczę jak będzie w tym roku.

Zaznaczam, że moje doświadczenia wynikają głównie z łowienia na stojącej wodzie, a poza tym do wędkarstwa wróciłem w ub. roku po wieloletniej przerwie więc sporo mam do nadrobienia, choć w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy moje spinningowanie było dość fartowne.

Pozdrawiam. Robert.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Łowiłem lipienie na meppsy nr 4 i 5, wszystko zależy od wody i dostępności pokarmu. W jałowej wodzie (daleka północ) ryby zachowują się przedziwnie.

Polskie realia niestety mają się nijak do tego. U nas nie ma wody, w której drapieżniki głodują, a presja jest zerowa. <_<

A jednak zdarzają się dziwaczne przypadki. Na Żarnowieckim, w obrotówkę Effzet 3, prowadzoną nad roślinnością, bardzo pewnie uderzyła  średniej wielkości płotka.  Branie bardzo podobne do tych jak skubie niewielki okoń idąc za wabikiem. Dwa groty w pyszczku :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Zacny to temat,- ale raczej do własnych przemyśleń... porozmawiajmy o tym raczej ze swoim najbliższym własnemu rytmowi doświadczeniem, niezależnie od tego jak jest ono duże,- tam mamy możliwość spotkania się z dialogiem i zrozumieniem na miarę,- na naszą własną miarę....

W promocji za myślenie otrzymamy drogocenny brak ślepego kopiowania "miszczów"

Na forum mamy co najwyżej szansę (w najlepszym przypadku) na burzę mózgów w średnim wydaniu o tendencji do stwierdzenia "nie umiesz łowić baranie,- to się robi tak i tak" w odpowiedzi adwersarz,- "to ty nie umiesz łowić.......itd 

Są co prawda pewne "kanony" dla poszczególnych gatunków związane z rytmem wody zarówno fenologicznym jak i hydrologicznym ale ich ostrość a w szczególności ostrość ich sztucznie wytyczonych granic zaciera się wraz z doświadczeniem...

Kanony te w swoich sztywnych granicach "jedynie skutecznych metod" zostały już wielokrotnie opisane w książkach i prasie wędkarskiej i wciąż są młócone pod różnymi tytułami i odmianami i dla ciekawskiego początkującego spinningisty są w zasięgu ręki.

A jak chodzi o wymianę doświadczeń to .... spotykajmy się nad wodą jak najczęściej, srebrny ekran to tylko erzatz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

popper :)) zdradziłeś moją raczkową tajemnicę :). W latach 90' kiedy pojawiły się pierwsze raczki Mansa podchodziłem do nich sceptycznie do momentu, kiedy podczas łowienia na podrywkę nie wpadło mi kilka takich maluchów do siatki. Przypomniałem sobie, że mam takie imitacje w pudełku i poleciały do wody. Najpierw sceptycznie do tego podchodziłem, bo jak okoń miałyby zobaczyć coś brązowego na mulistym dnie?, przecież tak się nie da. Jednak dało się i z wody wyjeżdżała całkiem pokaźna liczba ryb, niestety nie rzucała na kolana swoim rozmiarem. Co ciekawe brania miałem tylko na jednym stawie w okolicy, na innych już nie było tak dobrze, ale tez nie było tam tyle raków co na tym, w którym łowiłem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Może nieco żartobliwie ale na pewno będzie o niespotykanej technice. Dawno dawno temu, w połowie lat osiemdziesiątych pojechaliśmy z kumplami poniżej Dębe. Oczywiście mowa o zaporze... Spinningujemy sobie ze zmiennym szczęściem, ciepełko się robi i nad wodę zajeżdża maluszek. Wytacza się z niego korpulentna pani, wysiada też spory jegomość, Stoliczek turystyczny i foteliki rozstawione, na stoliku jazgocze dwukasetowy "jamnik". Pod stoliczkiem jazgocze też jamnik tylko taki na czterech łapach. Jakaś wałóweczka, termosik. Pan wyciąga wędki. W tym czasie pojawiło się w peweksie trochę sprzętu ABU i gość wyciąga z kartonika nówkę nieśmiganą Cardinala serii 500 w pięknym czerwonym kolorze. Wyciąga równie pięknie czerwony spinning ABU (o ile pamiętam Four Star) Obserwujemy zaciekawieni, bo wśród królujących w tamtym czasie i miejscu bambusów z katuszkami i zestawami wyrzuconymi na grunt spinningista był jak rodzynek. Gość zaś przywiązał do - jak się później okazało tęczówki Germiny (ciekawe czy młodsi pamiętają taką żyłkę) - sporą podłużną wahadłówkę najpewniej "wydrę" z Suma. Rzuca i to co robi sprawia, że szczęki nam opadają do samej ziemi. Błystka opada na dno, ,gość napina lekko żyłkę, kij wkłada między kamienie, a do przelotki szczytowej dopina dzwoneczek i maszeruje do żony na fotelik. W tym osłupieniu trwaliśmy czas jakiś i już baczniej przyglądamy się co gość robi. Dziesięć, może piętnaście minut później podchodzi, zwija wszystko po czym znów rzuca, kij między kamienie, dzwoneczek i czekanie. W końcu kumpel nie wytrzymuje i idziemy do gościa. Łukasz tłumaczy mu, że trochę nie tak, że to się rzuca i zwija, że to spinning i tak dalej. Gość podchodzi odczepia dzwoneczek zaczyna zwijać i po dwóch obrotach korbką ryba... Wyciągnął sandacza ze dwa i pół kilo. Słyszeliśmy jeszcze jak do żony mówił, że gówniarze ryby chcą go uczyć łowić... 

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Niestety nie czytałem więc się nie mogę odnieść ale tą historyjkę kiedyś i Karol Zacharczyk gdzieś publikował. Chłopaki ze starego Bzdykfusa ją w każdym razie na pewno znają. Myślę, że choćby Fatso na pewno o niej słyszał bo na zebraniach laliśmy z tego przez dłuższy czas, zwłaszcza z Łukasza i jego talentów pedagogicznych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Coś jak w felietonie Dariusza Duszy sprzed kilku miesięcy ;)

Własnie takie miałem pierwsze skojarzenie jak zauważyłem tytuł wątku i wyobraziłem sobie jego treść :lol:  :lol:  :lol:  :lol:

Myślę, że Darek celnie to opisał i to nie jest tylko obraz fikcji literackiej bo przygoda tam opisana czyli jak muszkarz zwraca uwagę Darkowi,że tak się na mokrą nie łowi, wielokrotnie się powtarzała  ;) czego byłem świadkiem, nawet sam w momencie gdy Darek łowił po swojemu próbowałem w tych samych miejscach łowić zgodnie z kanonem i .... i kupa, po Duszowemu brało po kanonowemu - nie :lol:  :lol:  :lol:  :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Tak powstaje awangarda  :lol:  :lol:  :lol:  :lol: A wracając do tekstu Darka warto oprócz sedna tego felietonu zauważyć jego koniec B) szczególnie tym co to mają więcej zacięcia do awangardy niż to standardów :lol:  :lol:  :lol:  :lol: bo wtedy ten swoisty fry-jazz może wyglądać dość osobliwie,- delikatnie mówiąc

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Przyszły śmieciuchy i zaśmieciły, kurna :)  Ale niech Wam będzie. Zatem  fish different w wydaniu gumofilco - zachodniopomorskim.

Rok ubiegły, malownicza wiocha Trzebież nad Zalewem Szczecińskim, port jachtowy. Stoję sobie na betonowym nabrzeżu i łowię na zaprzeczenie spinningu ( wg. mnie ) czyli na boczny troczek. Żyłka 0,15, pinć gramów ołowiu, haczyk do troczka nie za duży i malutki twisterek w kolorze żółtym, za dupkę nawlecziny na w/w haczyk. Kijek to mój ulubiony UL, 2,9m, od czci i wiary odsądzanej i z Mikado porównywanej firmy Batson, godzina 5 rano. Ciągam powolutku, z kołowrotka, bez żadnych szarpnięć szczytówką. Okoń bierze. Może niespecjalnie ale też i nie najgorzej. Raz mniejszy, raz większy, co drugi rzut, co trzeci, słonko powoli wychodzi zza drzew, coś się dzieje. Świat jest piękny. Nagle obok staje filcowy dziadek, lekko wczorajszy:

- Pochwalony. Można?

- Bardzo proszę, będzie mi miło - odpowiadam.

- Masz pan papiroska? Bo mi te cholery wszystko wypaliły a rano nie było gdzie kupić.

- Ależ bardzo proszę! - częstuję dziadka. Czuję że zostaliśmy kumplami po wsze czasy.

Dziadek wyciąga z torby teleskop. Dyszel od karety królowej Bony to pikuś i kluska w porównaniu z dziadkową wędą. Do tego dokręca jakąś ogromniastą katuchę, taką za 39,99 w letniej promocji Lidla i przewleka przez przelotki powrósło. Powrósło tak na oko 0,4 - 0,5, tęczowe a jakże. Pewnie zupełnie świeża Germina z dziadkowych zapasów z epoki wczesnego Gierka. Na końcu ląduje kawał ołowiu wielkości kuli do działa z  HMS " Bounty ". Powyżej kuli zauważam trzy króciutkie troczki z dosyć dużymi hakami. Na dwa górne mój kompan nawleka twistery a na dolny - jakąś "glizde". Robak w pełni sił, wije się jak węgorz w tarle. Połykam z powrotem wszelki komentarz i zaczynamy rywalizację. Dziadek rzuca. Powrósło tak szumi na przelotkach, że okoliczne kukułki przestraszone zrywają się z wysiadywanych jajek a psy podkulają ogony. Kula armatnia ląduje na środku zatoczki i dziadek zaczyna ściągać w tempie Orient Expressu. Po kilku sekundach na betonie panierują się dwa całkiem niezłe okonie. Po chwili lądują w przyniesionym wiadereczku. Bez ogłuszania. Znowu połykam... Sytuacja powtarza się kilkakrotnie. Kiedy wiaderko zaczyna się wypełniać a słonko niemiłosiernie piec, dziadek zwija wędę i rzuca w moją stronę:

- No, do widzenia. Rodzina zaraz przyjeżdża, trzeba rybę smażyć.

Chwilę patrzy krytycznie na mój zestaw:

- Za cienką masz pan żyłkę - poucza i odchodzi. 

Zostaję sam, zadumany...

Edytowane przez skippi66
  • Like 10
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Być może się mylę, jednak osobista obserwacja wody podpowiada mi inaczej. Takie przykłady.

- miliony sieczki 3-4cm, czyli ilość pokarmu obfita i atak szczupaka na tą sieczkę jest dla niego dużym wydatkiem energetycznym, a mimo to nie chcą brać na większe przynęty niż 3cm. Ryby przyzwoite 70-80cm

- mocno wyłowione inne jezioro, masa pokarmowa słaba, więc cokolwiek będzie zjadliwe i doda sił powinno być zagryzane, szczupaki reagują wyłącznie na bardzo duże przynęty

- pstrąg objadający się wiosną żabami, w lipcu zainteresuję się prędzej chruścikiem

- jesienny sum wciągnie kilowego leszcza, a w lipcu potrafi objadać się bentosem

 

Jestem ostrożny w stawianiu podobnych teorii do twojej. Zgadzam się z tym, że ryby "myślą" energetycznie, co nie oznacza, że zawsze szukają dużego i łatwego pokarmu. Woda to nie supermarket  ;)

Znam wodę gdzie pstrągi biorą na woblery a odżywiają sie wyłącznie owadami i pijawkami.Drobnych rybek:piekielnic,cierników,strzebli,kiełbii,uklejek sporo.Nawet są w okolicach stanowisk pstrągów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Traktowanie jako niepodwazalnego fundamentu, zasady ze lowimy na przynete, ktora naszym zdaniem przypomina aktualny pokarm celu naszej wyprawy jest bledem. To taki komentarz subiektywny.

Wiele znam sytuacji, w ktorych jest to niewykonalne.

 

Sieczka, rojka, tarlo uklei...a co z peletem ? :)

 

Podczas prob lowienia sumow, pstragow czy sandaczy wielokrotnie wykorzystywalem odruch agresji tychze ryb. Nie tylko ich apetyt.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Rozwinac sieczke i rojke...


Sieczka : sytuacja w ktorej drapiezniki (bolenie, klenie) obzeraja sie kilkucentymetrowymi rybkami ..

Rojka : sytuacja w ktorej drapiezniki przestawiaja sie na owadzie menu. Moga byc larwy wylazace z dna.Moze byc fruwajaca w kolo jetka, ktora zbieraja z powierzchni.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz na pytanie...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...