Skocz do zawartości
  • 0

Trolling - jak ugryźć?


Piasek

Pytanie

Witam. Szukałem trochę na forum jakichś wskazówek dla początkującego w trollingu, ale nie znalazłem. Gdzieniegdzie są porozrzucane szczątkowe informacje. Osobiście mam kilka pytań, np:

1.Jak ustawić hamulec kołowrotka, lekko - tak żeby lekki wzrost oporu przynęty powodował wysnuwanie linki, czy mocno ,tak żeby ryba natrafiła na silny opór i się sama zacięła.

2. Na jaką minimalną odległość, wypuszczać przynętę przy trollingu za szczupakiem, na płytkiej (głębokość 1,5 - 2,5 metra) i praktycznie bez uciągu rzece.

Na pewno jescze coś mi się przypomni, ale na razie akurat te pytania mnie najbardziej nurtują. Dzięki z góry i pozdrawiam.

Marcin Piaskowski

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rekomendowane odpowiedzi

  • 0

Ja na wiosłach trollowałem nie dłużej niż 5-6h non-stop i mam wrażenie, że:

1. typowej sesji na spalinie (kilkanaście do trzydziestu kilku godzin) bym tak nie obskoczył ;)

2. utrzymywanie prędkości 3,5-4km/h jest możliwe, ale pod wiatr i pod falę mało osiągalne

3. przekroczenie i utrzymanie magicznych 4,5km/h jest możliwe tylko w bardzo sprzyjających warunkach, a czasem jest to potrzebne

4. kilkukilometrowe przeloty na łowisko to nie jest lekki kawałek chleba...

 

Poza tymi drobnymi mankamentami trolling na wiosłach jako forma aktywności fizycznej ma mnóstwo zalet :)

 

EDYTA: dodam, że jak chcesz pociągnąć plannerboardy czy DR-a, to ręczny napęd w zasadzie odpada z założenia... Za to tzw. dorożka, czyli flat line jest jakby stworzony do wioseł. Na "normalnych" wodach wielu pstrągarzy tak pływa.

 

Ja nie próbuję konkurować z silnikiem spalinowym... ;)  Większość naszych łowisk na Śląsku jest pod obostrzeniem pływania na elektryku lub wiosłach. Stąd moja aktywność, ruch dla zasiedziałego organizmu. Co do szybkości pod wiatr - wszystko zależy od mięśni. Gdy wieje bardzo mocno można sobie darować jednak na fali na której utrzymują się elektryki wielokrotnie pływałem i to na odcinku przepłynięcia zbiornika czyli około trzech kilometrów w linii prostej. O dziwo trudne warunki wymuszają na tobie maksymalnie mocne zdecydowane płynne ruchy wioseł, wiatr i fala próbują wybić z rytmu. Jeśli sobie z tym poradzimy to szybkość uzyskiwana  waha się pomiędzy 2,2 do max 3,5 km (łódź Kruger). Zejście na ten dolny przedział powoduje kręcenie łódką i zerowy ruch do przodu. Rytm, odpowiednie balansowanie wiosłami jest wtedy jedynym panaceum na przetrwanie. Co do szybkości pływania na dłuższych odcinkach (czytaj 3 km w jednym kawałku bez odpoczynku), mam sprawdzone z stoperem i GPS. Uzyskanie szybkości stabilnej 4-4,5 km/h nie jest żadnym problemem. Bezwietrzny dzień, przy małej fali - marszcząca się tafla. Max co płynąłem na wiosłach to 6,1 km/h wskazania GPS (takie małe zawody kto szybszy). Szybkość w trolu do znudzenia przy spokojnej tafli wody to 3-3,5 km. Można wtedy zasnąć z nudów. Idealna według mojej oceny i doświadczeń to 2,5-3 km/h. Wypad na wodę i zaliczenie kilku kilometrów to żaden wyczyn, trzeba jedynie próbować, przełamać bariery nie fizyczne tylko mentalne. Na początku wydaje się - nie dam rady drugim razem jest już lepiej a za dziesiątym mówimy sobie " co to dla mnie"... Czasami łapią skurcze w łokciach, przedramieniu. Jest to oznaka, że trzeba trochę pofolgować, odpuścić, przyzwyczaić ręce do wysiłku. Z postury nie jestem atletą, nie mam muskularnych rąk. W moim odczuciu każdy może siadać do wioseł by po kilku wypadach zaliczać dystanse o jakich wcześniej pisałem.

 

 

Na fotce wspomniany Gnom i jego przeznaczenie...

 

 

PS

Przytoczone odczyty szybkości pochodzą z Garmin GPS ETREX H sprawdzany równolegle z szybkościomierzem w samochodzie. Wskazania poprawne. W trakcie przemieszczania się rejestruje największą wartość jaka została uzyskana (szybkość).

 

 

v0ms.jpg

 

d5gm.jpg

 

mrwe.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Tyle, że do tej pory w artykułach unikałem wchodzenia w kwestie sprzętowe, bo co kraj, to obyczaj, co głowa, to rozum. W dodatku można powiedzieć, że w tym roku moje podejście do trollingu zatoczyło koło i łowiłem podobnie jak na początku przygody ze szwedzkim trollem, tylko skuteczniej ;) Czym mocno utwierdziłem się w wierze, że łowiska mają swoją indywidualną specyfikę (którą można oczywiście jakoś usystematyzować) i trzeba się do niej dostosowywać mimo posiadania indywidualnych skrzywień i preferencji.

 

Mam sporo (być może ciekawych, choć raczej nie odkrywczych) przemyśleń odnośnie tej specyfiki właśnie, uzależnionej od składu gatunkowego i migracji drobnicy, oraz topografii, batymetrii łowiska, szerokości geograficznej i pory roku.

Czyżby szykował się nowy artykuł? Znając Twoje poprzednie dokonania czekam z niecierpliwością :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Bo może mało takich co wiedzę posiadają na tematy czysto wędkarskie. Sprzęt wszędzie dostępny, a doświadczenia i własnych spostrzeżeń nic nie zastąpi. Wy dwaj powyżej je macie, więc się nie dziwcie, że to od Was korzystają, a Wam ciężej coś dla siebie znaleźć. Chyba spadło na Was trochę niewdzięczne zadanie niesienie kaganka oświaty :). Powodzenia w tym trudzie. ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

mysle, ze krzyskowi chodzilo o 'ogolna' wiedze wedkarska, ktora prawie nikt juz sie nie dzieli, a nie o trolling w sensie stricte ;)

 

zauważyłem, ze pojawia coraz więcej fachowców teoretyków od znajomości sprzętu (wiem bo słyszałem lub przeczytałem)

mania posiadania nowszego droższego kołowrotka, nowszej wędki i pokazanie, pochwalenia się koledze nad wodą ....

bezcenne

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Po za wiedzą, doświadczeniem, trzeba mieć jeszcze szczęście. Pływam po Dziećkowicach i to od wielu lat, znam dobrze zbiornik, ukształtowanie dna, pamiętam jak powstawał. Przykładam się do tego co robię. Na celowniku dwie ryby – sum, sandacz, czasami szczupaki pogonię. Równolegle ze mną pływał Kolega Śp. Janusz. Podobne zaangażowanie tyle, że miał farta - szczęście do sumów. Penetrowaliśmy te same połacie wody, podobne przynęty, technika prowadzenia, jemu siadało kilka sztuk w roku a u mnie - no właśnie... Kumpla nie ma, odszedł dwa lata temu a złej passy nikt w naszym gronie nie umie przełamać. Trafiają się sztuki - nie powiem, daleko im jednak do tych co łowił nasz niezapomniany Kolega...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

to wspomniane szczęście to są pewne detale

- podobne ..... to tak jak słowo prawie

znam osobę, która pamięta na co brały mu ryby 10 lat temu kiedy były identyczne warunki

osoba ta na rozległych łąkach jak ustawia się na spinning to potrafi się przestawić o pół rzutu

(bez GPS) bo uważa, ze coś jest nie tak

 

ja przed słowem szczęście stawiam inne: wiara we własne umiejętności, pokora do wody, konsekwencja i cierpliwość

jak nie dziś to jutro a jeśli nie jutro to za tydzień ;)

Edytowane przez @Wojti
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

to wspomniane szczęście to są pewne detale

- podobne ..... to tak jak słowo prawie

 

Nie do końca, od detali, rozpracowania tematu, przynęt, zakupów, kontaktów byłem ja - nieskromnie napiszę. Janusz dostawał bardzo często wszystko na tacy po za jednym, silnym kopnięciem w zestaw. Myśl co chcesz w tym temacie - jestem przesądny. Farta się ma lub nie, łowisz lub zaliczasz przeloty o "Jonaszowych" kijach nie wspomnę... :D  Swoje z wody wyciągam w jego przypadku było to grubo ponad przeciętną. Dużo by pisać... Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz na pytanie...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...