Skocz do zawartości

Który chwytak kupić?


Rekomendowane odpowiedzi

Miała być konstruktywna dyskusja, a widzę tutaj zebranie przeciwników chwytaka, których żaden argument nie jest w stanie przekonać? Rozumiem, że koledzy każdej rybie przed wypuszczeniem dezynfekują ranę po kotwiczce? Ja używam chwytaka jako jednej z metod trzymania ryby od wielu lat  (a tu gdzie mieszkam pięciokilowy szczupak nie jest specjalnym wyczynem) i nigdy nie zdarzyło mi się uszkodzić pyska w jakiś "straszny" sposób. Musimy w końcu uświadomić sobie że łowienie ryb na wędkę same w sobie jest niehumanitarne. Już łowiectwo i zabijanie zwierząt z broni palnej przysparza w/g mnie mniej cierpień ofierze. Czy zastanawiał się ktoś jaki stres u ryby wywołuje wyjęcie jej z wody na czas potrzebny do zrobienia zdjęcia chociażby? Moim zdaniem niech przeciwnicy chwytaka wyjmują ryby czymkolwiek im sie podoba, ale niech nie demonizują jego szkodliwości. Przypadkowy upadek ryby na dno łodzi z pewnością jest bardziej dla niej szkodliwy niż nawet spore rozcięcie żuchwy.

Edytowane przez Jose
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przypadkowy upadek na dno łodzi szkodliwy jest, ale też jest, jak zauważyłeś-przypadkowy, nikt normalny nie kozłuje szczupakami w łódce. Używanie chwytaka jest celowe. Co do porównania z łowiectwem to…

…a cholera wie co … jak porównać wypuszczoną, nawet taką po chwytaku rybę do ewidentnie ubitej zwierzyny, daj Boże ubitej celnym strzałem?

Edytowane przez Dagon
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pułkownik usiadł i odchylił się do tyłu, spokojny, szczwany i nagle podejrzanie uprzejmy.

— Co mieliście na myśli — zaczął wolno — mówiąc, że nie możemy was ukarać?

— Kiedy, panie pułkowniku?

— Ja tu zadaję pytania. Wy macie odpowiadać.

— Tak jest, panie pułkowniku. Ja...

— Myśleliście może, że sprowadzono was tu po to, żebyście to wy zadawali pytania, a ja

żebym odpowiadał?

— Nie, panie pułkowniku. Ja...

— Więc po co was tu sprowadzono?

— Żebym odpowiadał na pytania.

— Słusznie, do cholery! — ryknął pułkownik. — A teraz załóżmy, że zaczniecie odpowiadać,

zanim wam urwę wasz cholerny łeb. Więc co, do diabła, mieliście na myśli, wy skurwysynu,

mówiąc, że nie możemy was ukarać?

— Nie sądzę, abym kiedykolwiek wystąpił z podobnym twierdzeniem, panie pułkowniku.

— Głośniej, proszę. Nie słyszę was.

— Tak jest, panie pułkowniku. Ja...

— Proszę głośniej. Pan pułkownik was nie słyszy.

— Tak jest, panie pułkowniku. Ja...

— Metcalf.

— Słucham, panie pułkowniku.

— Czy nie mówiłem wam, żebyście stulili ten swój głupi pysk?

— Tak jest, panie pułkowniku.

— Na drugi raz, kiedy wam powiem, żebyście stulili swój głupi pysk, to stulcie swój głupi

pysk. Zrozumiano? A wy może uprzejmie odpowiecie. Nie słyszę was.

— Tak jest, panie pułkowniku. Ja...

— Metcalf, czy to wasza noga?

— Nie, panie pułkowniku. To pewnie noga porucznika Scheisskopfa.

— To nie moja noga — powiedział porucznik Scheisskopf.

— W takim razie możliwe, że to jednak moja noga — powiedział major Metcalf.

— Zabierzcie ją.

— Tak jest, panie pułkowniku. Ale pan pułkownik musi najpierw zabrać swoją nogę. Pan

pułkownik postawił ją na mojej.

— Każecie mi zabrać nogę?

— Nie, panie pułkowniku. Ależ skąd, panie pułkowniku.

— Więc zabierzcie nogę i stulcie ten swój głupi pysk. A wy może uprzejmie odpowiecie.

Nadal was nie słyszę.

— Tak jest, panie pułkowniku. Powiedziałem, że nie powiedziałem, że nie można mnie

ukarać.

— O czym wy, u diabła, mówicie?

— Odpowiadam na pytanie pana pułkownika, panie pułkowniku.

— Jakie pytanie?

— “Co, u diabła, mieliście na myśli, wy skurwysynu, mówiąc, że nie możemy was ukarać?"

— odczytał ze swego protokołu kapral, który umiał stenografować.

— W porządku — powiedział pułkownik. — Więc co, u diabła, mieliście na myśli?

— Wcale nie mówiłem, że nie można mnie ukarać.

— Kiedy?

— Co kiedy, panie pułkowniku?

— Znowu zaczynacie zadawać mi pytania.

— Przepraszam, panie pułkowniku. Obawiam się, że nie rozumiem pytania.

— Kiedy nie powiedzieliście, że nie możemy was ukarać? Nie rozumiecie pytania?

— Nie, panie pułkowniku. Nie rozumiem.

— Już to słyszeliśmy. A teraz może byście odpowiedzieli na moje pytanie.

— Jak mogę odpowiedzieć, kiedy go nie rozumiem?

— Znowu zadajecie mi pytania.

— Przepraszam, panie pułkowniku, ale nie wiem, co odpowiedzieć. Nie powiedziałem, że nie

można mnie ukarać.

— Pytam was, kiedy nie powiedzieliście, że nie możemy was ukarać? Clevinger wziął

głęboki oddech.

— Nigdy nie mówiłem, że nie można mnie ukarać, panie pułkowniku.

— No, nareszcie, panie Clevinger, tyle że to bezczelne kłamstwo. A wczoraj wieczorem w

latrynie? Czy nie szeptaliście, że nie możemy was ukarać, do tego drugiego cholernego

skurwysyna, którego nie lubimy? Jak on się nazywa?

— Yossarian, panie pułkowniku — odpowiedział porucznik Scheisskopf.

— Tak, Yossarian. Słusznie. Yossarian. Jaki znowu Yossarian? Czy to jego nazwisko?

Yossarian? Co to za nazwisko, do cholery?

Porucznik Scheisskopf miał wszystkie fakty w małym palcu.

— To nazwisko Yossariana — wyjaśnił.

— Tak, słusznie. Więc nie szepnęliście do Yossariana, że nie możemy was ukarać?

— Nie, panie pułkowniku. Szepnąłem tylko, że nie można uznać mnie winnym...

— Widocznie jestem tępy — przerwał mu pułkownik — bo nie widzę tu żadnej różnicy. Tak,

muszę być bardzo tępy, bo nie widzę najmniejszej różnicy.

— Ja...

— Wiem, jesteście strasznie pyskatym skurwysynem. Czy to chcieliście powiedzieć? Nikt

was nie prosił o wyjaśnienia, a wy chcecie wyjaśniać. Stwierdzałem fakt, a nie prosiłem o

wyjaśnienia. Jesteście pyskatym skurwysynem czy nie?

— Nie, panie pułkowniku.

— Nie? Zarzucacie mi kłamstwo?

— Ależ nie, panie pułkowniku.

— To znaczy, że jesteście pyskatym skurwysynem?

— Nie, panie pułkowniku.

— Chcecie mnie wciągnąć w bójkę?

— Nie, panie pułkowniku.

— Więc jesteście pyskatym skurwysynem?

— Nie, panie pułkowniku.

— Do cholery, widzę, że jednak chcecie bójki. Za marne dwa centy gotów jestem

przeskoczyć przez ten cholerny stół i rozerwać wasze tchórzliwe ciało na strzępy, wy

śmierdzielu.

— Niech pan to zrobi! Niech pan to zrobi! — zapiał major Metcolf.

— Metcolf, wy skurwysyński śmierdzielu! Czy nie mówiłem, żebyście stulili swój

śmierdzący, tchórzliwy, głupi pysk?

— Tak jest, panie pułkowniku. Przepraszam, panie pułkowniku.

— Więc słuchajcie tego, co do was mówię.

— Próbowałem tylko uczyć się od pana pułkownika. Jedyny sposób, żeby się czegoś nauczyć,

to próbować.

— Kto tak powiedział?

— Wszyscy tak mówią, panie pułkowniku. Nawet porucznik Scheisskopf tak mówi.

— Czy to prawda?

— Tak jest, panie pułkowniku — odpowiedział porucznik Scheisskopf. — Ale to nie jest

tylko moje zdanie.

— W porządku, Metcalf. Umówmy się więc, że spróbujecie trzymać ten swój głupi pysk na

kłódkę i może w ten sposób nauczycie się, jak się to robi. Na czym to stanęliśmy?

Przeczytajcie mi ostatnie zdanie.

— Przeczytajcie mi ostatnie zdanie — odczytał kapral, który umiał stenografować.

— Nie moje ostatnie zdanie, idioto! — ryknął pułkownik.

— Przeczytajcie mi ostatnie zdanie — odczytał kapral.

— To jest znowu moje zdanie! — wrzasnął pułkownik purpurowiejąc z wściekłości.

— Ależ nie, panie pułkowniku — sprostował kapral. — To jest moje ostatnie zdanie.

Odczytałem je panu pułkownikowi przed chwilą. Czy pan pułkownik zapomniał? To było

przed chwilą.

— Na Boga! Przeczytajcie mi jego ostatnie zdanie, idioto. Powiedzcie, jak wy się, u diabła,

nazywacie?

— Popinjay, panie pułkowniku.

— Wy będziecie następni, Popinjay. Jak tylko zakończymy jego sprawę, zajmiemy się wami.

— Tak jest, panie pułkowniku. O co zostanę oskarżony?

— A co to za różnica, do cholery? Słyszycie, o co on mnie pyta? Dowiecie się, Popinjay,

dowiecie się, tylko skończymy z Clevingerem. Podchorąży Clevinger... Jesteście podchorąży

Clevinger, a nie Popinjay, prawda?

— Tak jest, panie pułkowniku.

— W porządku. Co...

— To ja jestem Popinjay, panie pułkowniku.

— Popinjay, czy wasz ojciec jest milionerem albo senatorem?

— Nie, panie pułkowniku.

— No to wpadliście jak śliwka w gówno, Popinjay. A może wasz ojciec jest generałem albo

wyższym urzędnikiem państwowym?

— Nie, panie pułkowniku.

— To dobrze. A co robi wasz ojciec?

— Nie żyje, panie pułkowniku.

— To bardzo dobrze. W takim razie wpadliście naprawdę, Popinjay. Czy Popinjay to wasze

prawdziwe nazwisko? Coś mi się tu nie podoba. Cóż to za nazwisko, u diabła?

— To nazwisko Popinjaya, panie pułkowniku — wyjaśnił porucznik Scheisskopf.

— Nie podoba mi się wasze nazwisko, Popinjay, i nie mogę się doczekać, kiedy rozerwę to

wasze śmierdzące, tchórzliwe ciało na strzępy. Podchorąży Clevinger, może uprzejmie

powtórzycie, co, u diabła, szepnęliście czy też nie szepnęliście do Yossariana wczoraj późnym

wieczorem w latrynie?

— Tak jest, panie pułkowniku. Powiedziałem, że nie można uznać mnie winnym...

— Od tego zaczniemy. Uściślijcie, co mieliście na myśli, podchorąży Clevinger, mówiąc, że

nie możemy uznać was winnym?

— Nie mówiłem, że nie można uznać mnie winnym, panie pułkowniku.

— Kiedy?

— Co kiedy, panie pułkowniku?

— Do cholery, znowu zaczynacie?

— Nie, panie pułkowniku. Przepraszam, panie pułkowniku.

— No to odpowiadajcie na pytania. Kiedy nie powiedzieliście, że nie możemy uznać was

winnym?

— Wczoraj późnym wieczorem w latrynie, panie pułkowniku.

— Czy to był jedyny wypadek, kiedy tego nie powiedzieliście?

— Nie, panie pułkowniku. Ja nigdy nie mówiłem, że nie można uznać mnie winnym.

Powiedziałem tylko do Yossariana...

— Nikt was nie pytał, co powiedzieliście do Yossariana. Pytaliśmy was o to, czego nie

powiedzieliście. To, co mówiliście do Yossariana, zupełnie nas nie interesuje. Czy to jasne?

— Tak jest, panie pułkowniku.

— No to możemy iść dalej. Co powiedzieliście do Yossariana?

— Powiedziałem, panie pułkowniku, że nie można uznać mnie winnym przestępstwa, o które

zostałem oskarżony, nie obrażając...

— Kogo? Co tam mamroczecie?

— Przestańcie mamrotać.

— Tak jest.

— I mamroczcie “panie majorze", kiedy do mnie mamroczecie.

— Metcalf, wy skurwysynu!

— Tak jest, panie pułkowniku — wymamrotał Clevinger. — Sprawiedliwości. Że nie można

uznać mnie...

— Sprawiedliwości? — zdumiał się pułkownik. — Co to jest sprawiedliwość?

— Sprawiedliwość, panie pułkowniku...

— To nie jest sprawiedliwość — powiedział zjadliwie pułkownik i znowu zaczął walić w stół

swoją potężną pięścią. — To jest marksizm. Ja wam powiem, co to jest sprawiedliwość.

Sprawiedliwość to kolanem w brzuch z ziemi w zęby w nocy skrycie nożem z góry w dół na

magazyn okrętu przez worki z piaskiem wobec przeważającej siły

w ciemnościach bez słowa ostrzeżenia. Za gardło. Oto, czym jest sprawiedliwość, kiedy

musimy być twardzi i niezłomni, aby stawić czoło szkopom. Z biodra. Rozumiecie?

— Nie, panie pułkowniku.

— Przestańcie z tym “panie pułkowniku"!

— Tak jest, panie pułkowniku.

— I mówcie “panie pułkowniku" — rozkazał major Metcalf.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trudno przekonać kogoś "argumentem", który nim w istocie nie jest :rolleyes: Zwłaszcza popadanie ze skrajności w skrajność doskonale wpisuje się w retorykę (wybaczcie przerost formy nad treścią) zwolenników chwytaków i zdaje się być ich ulubionym "argumentem" właśnie. 

 

Tak w telegraficznym skrócie, bo na walkę z wiatrakami nie przewiduję zbyt wiele czasu: to, że ryba z rozwalonym pyskiem jest w stanie żerować nie oznacza, że można jej ów pysk rozwalać, zarówno w zamiarze bezpośrednim, jak i ewentualnym. To po pierwsze.

 

Po drugie, to, że wędkarstwo, samo w sobie, nierozerwalnie (złe słowo celowo dobrane) związane z zadawaniem rybom ran kłutych, nie jest najbardziej etycznym zajęciem, nie oznacza, że wędkarz zwolniony jest z myślenia nad konsekwencjami swych działań (w tym użycia akcesoriów, które do skutecznego łowienia ryb są najzwyczajniej zbędne). A contrario, nowocześni hobbyści powinni skłaniać się ku ograniczeniu czynności, które mogą zaszkodzić rybie.

 

Jeśli mimo pełnej świadomości zagrożeń związanych z chwytakiem ktoś wciąż decyduje się z niego korzystać - jego, w większości łowisk, prawo. Jednak ze współczesnym wędkarstwem niewiele ma to wspólnego.

 

Innymi słowy - wędkarz ryby bez haczyka nie złowi (mowa o gatunkach występujących naturalnie w Polsce), natomiast bez chwytaka, owszem.

 

Wszelkie propozycje dotyczące oglądania programów przyrodniczych są więc idiotyczne, jako niestanowiące alternatywy względem wędkarstwa, jaką jest podebranie ryby ręką lub podbierakiem względem chwytaka.

Edytowane przez Dienekes
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolego Macku moja uwaga odnośnie chwytaka dotyczyła tylko i wyłącznie Ciebie z jednego powodu ryby które tutaj prezentujesz łowisz w Irlandii i zasada C&R przy połowie dużych szczupaków  jest twoim bezwzględnym obowiązkiem czy Ci się to podoba czy nie ! a ta zasada zobowiązuje Cie również do odpowiedniego obchodzenia się ze złowioną rybą która w jak najlepszej kondycji musisz wypuścić !

I tak jak napisałem od co najmniej dwóch lat w Irlandii  mocno jest nagłaśniany temat chwytaków jak on może trwale uszkodzić szczupaka a w wielu przypadkach nawet uśmiercić ! zapewne o tym już słyszałeś i nie sadze ze jestem 1sza osoba która zwraca Ci uwagę ze chwytak w Irlandii jest bardzo niemile widzianym narzędziem i Irlandzkie kluby wiec mocno krzyczą o wprowadzeniu zakazu jego używania.

Piszesz mi o umiejętnym korzystaniu z chwytaka nie sadze żeby  to narzędzie wymagało jakiś nadzwyczajnych umiejętności cały problem w tym ze nie jesteś w stanie przewidzieć zachowania szczupaka na chwytaku który walcząc do końca mocno się uszkadza  (chyba ze ty o tej umiejętność piszesz  i w 100% przewidujesz zachowanie ryby )

nadmieniasz także o kotwicach jakie mogą zrobić duże uszkodzenia i sugerujesz zdjęcie kotwic z przynęt super ze piszesz o tym (pewnie z własnego doświadczenia) mam tylko małe ale nie oceniaj innych względem swojego pudelka szczupakowego nie wszystkie przynęty szczupakowe są zbrojone w kotwice a jeżeli sam widzisz ten problem to może warto by było coś temu zaradzić i tak na początek pozbyć się zadziorów z kotwic i tak szczupaka tutaj jeździsz łowić czysto sportowo  a z czasem pozbyć się przynęt z kotwicami (bardzo dużo polskich wędkarzy w Irlandii  już tak postępuje i bardzo to cieszy).

przepraszam za zaśmiecenie wątku a kolegę Macka zapraszam do dalszej dyskusji na jedno z wielu forum irlandzkich zajmującym się połowem i ochrona szczupaka w Irlandii

bo w Irlandii te szczupaki Macku łowisz i warto się zapoznać z zasadami tam panującymi.

Nie bardzo rozumiem  co kolega Raziel miał na myśli pisząc ze zasada C&R mi się podoba czy nie,do wiadomości kol.zasadę C&R stosuję od wielu lat stosowałem jeszcze zanim przyjechałem do Irlandii.Zasady wędkowania w Irlandii znam dobrze i raczej nauki w tym względzie od kol. nie potrzebuję ,względem zasad dotyczących chwytaka w Irlandii to nie jest on zakazany.

 

Ps.W sprawie chwytaka nigdy nie zdarzyło mi sie rozerwać szczęki szczupaka chwytakiem,ale dla świętego spokoju kupiłem podbierak z gumowana siatką.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie bardzo rozumiem  co kolega Raziel miał na myśli pisząc ze zasada C&R mi się podoba czy nie,do wiadomości kol.zasadę C&R stosuję od wielu lat stosowałem jeszcze zanim przyjechałem do Irlandii.Zasady wędkowania w Irlandii znam dobrze i raczej nauki w tym względzie od kol. nie potrzebuję ,względem zasad dotyczących chwytaka w Irlandii to nie jest on zakazany.

 

Ps.W sprawie chwytaka nigdy nie zdarzyło mi sie rozerwać szczęki szczupaka chwytakiem,ale dla świętego spokoju kupiłem podbierak z gumowana siatką.

 

myślę że zakup gumowanego podbieraka to zdecydowanie mądra decyzja.

bezpiecznie i dla ryby i dla wędkarza. 

mam nadzieje że spodoba Ci się takie podbieranie ryby i dasz sobie spokój z chwytakiem

 

dla zobrazowania ryba z poniedziałku 90-parę centymetrów w zestawieniu z Twoją 90tką. przyznasz że wygląda lepiej bez tego gówna w pysku?

 

dsc0004fff.jpg
 
Uploaded with ImageShack.us

 

 

TAK JAK PONIZEJ NIE POWINNO SIE LADOWAC RYB - PRZYKLAD NEGATYWNY!

 

post-45877-0-43591700-1369856721_thumb.jpg

 

 

ps. paragraf rządzi :-)

Edytowane przez pitt
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie chcę się wdawać w pyskówki czy jałowe spory.

Mówię tylko o własnym doświadczeniu. Możecie mieć własne inne od mojego, ale dla mnie moje doświadczenie, moje błędy są zawsze bardziej miarodajne od cudzych opowieści.

Używając chwytaka tylko raz zrobiłem rybie (szczupakowi, coby nie było wątpliwości) krzywdę, rozrywając jej pysk. Wcześniej zawsze używałem podbieraka. Co szczupak potrafi zrobić wkręcając się jak baleron w podbieraku wie każdy, kto złowił w życiu przynajmniej setkę tych ryb. Wcześniej czy później każdego to spotyka. I mówienie o delikatnym i szybkim odczepianiu ryby podebranej w ten sposób uważam za obłudę. A wypuszczanie ryby, która się tak pechowo i dokładnie zaplątała, po iluś tam minutach walki z materią i rybą miotającą się, skutecznie pozbawionej śluzu jest również moralnie wątpliwe.

Takie zaplątanie zdarza się (niestety) również w siatkach gumowanych, i to nie tylko w przypadku użycia woblerów. Dla mnie podbierak to w przypadku szczupaka zło konieczne - głównie na zawodach. Dopóki ilość ryb, które skrzywdziłem podbierając je chwytakiem, jest bardzo wyraźnie mniejsza od tych, które cierpiały zaplątane w siatkę podbieraka, to chwytak będzie miał u mnie pierwszeństwo. Chyba, że wywalczycie zmianę przepisów i zostanie zakazany. Póki jest legalny i - w moich rękach - mniej szkodliwy, póty będę go stosował.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A mówią, że lepiej jest uczyć się na cudzych błędach, niż samemu je powielać :rolleyes:

 

Istotnie, szalejąca ryba w podbieraku może się weń wkręcić, ale tylko wtedy, gdy przynęta, a w zasadzie jej haki, są na zewnątrz rybiego pyska. W takich sytuacjach trzeba ciąć kotwice, a nie bawić się w koło gospodyń domowych i dłubać w siatce, dusząc rybę w najlepsze. No chyba że ktoś stawia dobro swoich kotwic (+/- 5 zł za klasowe 2/0) nad życie ryby... Aha, i wcale nie trzeba złowić setki tych ryb, by tego doświadczyć - wystarczy pierwsza, pechowa, względnie nieumiejętnie podebrana.

 

Zupełnie inną historią jest kręcenie młynków na chwytaku, choćby z obrotową głowicą. Im większa ryba, a więc siła i masa, tym większe spustoszenie w jej organizmie. Ale, jak pisałem, na chwilę obecną, korzystać z chwytaków w Polsce może każdy i nie widzę możliwości, aby kiedykolwiek uległo to istotnej zmianie, zarówno w sferze materialnoprawnej, jak i mentalności.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

osobiscie mam chwytak, ale go nie uzywam, a moje doswiadczenia sa takie:

 malemu szczupakowi niestety chwytak moze narobic ambarasu w pysku (ale takie ryby to i normalnie odczepic jest masakra jak sa za male by je chwycic pod skrzela)

MZ jesli chwytaka uzywasz by np zaczepic rybe w wodzie (bo byla slabo zaczepiona na hak) to nie ma prawa jej sie nic stac.

podnoszenie ryby w gore czy to za skrzela czy chwytakiem moze skonczyc sie zle (zwykle podbieram szczupaki pod skrzela, ale jak sie trafi taki napaleniec to czasami jak pysk zamknie i zacznie wierzgac przy nodze (jak np byl wyjety na mocny sprzet i zbytnio nie mial sie jak zmeczyc w trakcie holu) to chwytanie pod skrzela moze zajac ladne kilka minut (w zimie z kajaka wiecej ryb mi spadalo przy probie podebrania niz z jakiegokolwiek innego powodu - ryby ospale zaczynaly wierzgac jak "powietrza zlapaly"), duzo ludzi pisze o tym, ze chwyt pod skrzela ulatwia otwarcie pyska szczupakowi - osobiscie czesto mi sie to nie udaje i tutaj nieraz przeklinam, ze nie mam chwytaka (tylko w celu przytrzymania ryby/otwarcie jej pyska).

Wszystko jest dobre jak sie tym wlasciwie poslugiwac - nie przekona mnie nikt, ze szczupakowi powiedzmy 7kg+ nic sie nie dzieje jak zacznie sie rzucac wiszac na pokrywie skrzelowej (nie musi wcale upadac na kamienie z 2m).

nie widze by na tej fotce maciek wieszal rybe na chwytaku wiec nie wiem co w zasadzie moglo jej sie stac, a jak ryba zacznie ostro skakac to nieraz mi sie wyslizgnela jak ja trzymalem pod skrzela (nie moglem jej trzymac druga reka bo w nej mialem szczypce do wychaczania) mimo, ze wydawalo mi sie, ze trzymam ja bardzo pewnie.

Pewnie podbierak jest najlepszy, ale nie widze brodzenia w rzece z podbierakiem duzym na tyle by pomiescic szczupaka 80cm+ (skladany podbierak wydajacy sie opcja trzeba jakos rozlozyc a to jest na tyle niewygodne, ze w zasadzie do spinningu nie stosuje bo jak kontrolowac rybe 1 reka a druga wysuwac podbierak, odwijac siatke, walczyc z zatrzaskami do ramion etc).

kazdy powinien sam ocenic co mu pasuje i co jest w zgodzie z jego etyka (to jak z zakazana straszna marihuana - jakos nie slyszalem nigdy by ujarany pseudokibic ozenil komus kose, albo by maz po joincie pobil zone, ale to alkohol jest legalny i wszyscy sa happy ;)

oceniajac kogos po tym, ze ma fotke z chwytakiem i nie umie sie obchodzic z rybami to jak mowic na kazdego co ma zdjecie z puszka piwa, ze jest alkoholikiem i zlodziejem (bo kazdy pijak to zlodziej ;)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak się zastanawiam, czy co poniektóre osoby zabierające głos w dyskusji regularnie łowią szczupaki i jaki jest size tych ryb. Ja kilka w życiu złowiłem i po prostu wiem, że duża ryba dociągnięta do łodzi w niezłej kondycji i zapięta chwytakiem najprawdopodobniej zacznie kręcić młynki, czy nam się to podoba, czy nie. Oczywiście niezależnie od tego, czy zamierzamy nią na nim podnosić, czy tylko przytrzymać w wodzie. Perforacja oczywiście jest bardziej prawdopodobna, jeżeli zdecydujemy się rybę podnieść na chwytaku.

 

 

Niestety, podbierania ręką dużej, silnej ryby, która waży kilka- kilkanaście kilogramów nie da się do końca kontrolować i jeżeli ręka wsunie się głębiej, niż to zaplanowaliśmy, to można się spodziewać konsekwencji ja na załączonym obrazku - tu akurat pociąłem wierzch palców o łuki skrzelowe.

 

 post-45861-0-95549000-1370241202_thumb.jpg

 

Dlatego wszystkie ryby, którym nie zamierzam robić zdjęcia, dociągam do łodzi, łapię za przypon, a następnie szczypcami za trzonek kotwicy i wypinam w wodzie. Na największe sztuki mam naprawdę duży, gumowany podbierak. Po co zatem używać chwytaka?

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest jedno zastosowanie dla chwytaków, czyli bellyboat i kajak.

Miejsca naprawdę bardzo, bardzo mało, nie ma miejsca na podbierak, a ryba czasem zapięta jest tak że nie ma jak jej podbierać bez nadziania się na haki.

Niemniej jednak, jak dla mnie wyłącznie do ryb w stylu pollocki, na szczupaka bym się z tym nie wybrał

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam, a ja mam pytanie dot. tzw chwytu pod skrzela rozumiem ze to wg. wiekszosci najlepsza metoda? a co zrobic jak taka metrowka trzymana pod skrzela zacznie krecic mlynki?? wg mnie urwiesz jej kawal pyska (wylamiesz) szczeke /pocharatasz swoje rece/ ew. puscisz i rybsko spadnie na glebe. jesli sie myle to mnie wyprowadzcie z bledu. ps pod ponad tyg. mam rane na rece zadana przez rybke ktora sobie lezala na macie goi sie baardzo zle :-( co robic radzcie??

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Generalnie pociac sie najlatwiej jak procz pokrywy skrzelowej wsadzisz lape miedzy skrzela jako takie (maja mase zabkow) najlepiej trzymac rybe pod sama pokrywe skrzelowa w kciuk dociskac o reszty palcow na tej blonce pod  szczenka/zuchwa czy jak jej tam ;) a reszta zalezy od szczupaka bo niektore w trakcie wyciagania haka nagle sobie przypominaja, ze chyba walczyc pora, mz najbardziej wierzgaja takie okolo 60-70cm.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 ps pod ponad tyg. mam rane na rece zadana przez rybke ktora sobie lezala na macie goi sie baardzo zle :-( co robic radzcie??

 

moczyć w ciepłej wodzie z mydłem (szarym najlepiej)  - nie szyć i nie kleić .

dwa lata temu szczupak "obrał" mi palec do kości i tylko możliwość wysączenia się ropiejącej rany spowodowała pełną funkcjonalność w tej chwili.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

moczyć w ciepłej wodzie z mydłem (szarym najlepiej)  - nie szyć i nie kleić .

dwa lata temu szczupak "obrał" mi palec do kości i tylko możliwość wysączenia się ropiejącej rany spowodowała pełną funkcjonalność w tej chwili.

Aż tak strasznie nie jest rozcięcie ok 1cm serdeczny paluch lewej reki ;-) jakiś czas temu rozmawiałem z kolega tez miał problem po pocięciu paluchów przy podbieraniu szczupłego i skończyło się w szpitalu żeby ich nie stracić, wiec tez trzeba się zastanowić gdzie leży granica pomiędzy własnym zdrowiem a rybka, może warto po prostu czasem odpuścić kolejna fotkę, szczególnie rybek które nie są jakimiś okazami, tak jakoś mnie naszło heh

 

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja nie neguje tego, ze podbierak najlepszy, ale nosisz naprawde duzy podbierak spinningujac z brzegu (przedzierajac sie przez krzaki i moze czasami brodzac)?

 

Aktualnie nie spinninguję z brzegu, a jak się zdarzy, to nie noszę wcale... Podebrać ręką kilka ryb raz na jakiś czas to nie filozofia. Co innego kilkanaście- kilkadziesiąt ryb dziennie przez np. 8-9 dni...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

moczyć w ciepłej wodzie z mydłem (szarym najlepiej)  - nie szyć i nie kleić .

dwa lata temu szczupak "obrał" mi palec do kości i tylko możliwość wysączenia się ropiejącej rany spowodowała pełną funkcjonalność w tej chwili.

 

W zeszłym roku w SE miałem podobną jazdę. Smarowane Tribiotic-kiem i przewiązane szmatką goiło się bardzo dobrze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest jedno zastosowanie dla chwytaków, czyli bellyboat i kajak.

Miejsca naprawdę bardzo, bardzo mało, nie ma miejsca na podbierak, a ryba czasem zapięta jest tak że nie ma jak jej podbierać bez nadziania się na haki.

Niemniej jednak, jak dla mnie wyłącznie do ryb w stylu pollocki, na szczupaka bym się z tym nie wybrał

 

dlatego z kajaka łowię zębate tylko na muchę. pojedynczy bezzadziorowy hak wypada praktycznie sam.

szczerze mówiąc ostatnio coraz rzadziej łowie szczupaki inaczej niż na muchę.

ostanie dwa wyjazdy tylko mucha. po jerkówkę sięgam wyłącznie wtedy kiedy zbyt silny wiatr uniemożliwia łowienie muchą.

pozdrówka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...