Skocz do zawartości

Który chwytak kupić?


Rekomendowane odpowiedzi

Pływam łodzią trolując wiosłami na dystansach 10-15 km, zawsze samemu z dala od brzegu ciągnąc duże wahadło. Zdarza się, że miewam zawroty głowy (taki life - rzadko), wszystkie czynności na pokładzie wykonuję siedząc, kucając lub klęcząc opartym o burtę. Staram się w ten sposób ograniczyć ryzyko wypadnięcia. Chwytak jest dla mnie przedłużeniem ramienia, daje komfort podprowadzenia sporej ryby. Większość udaje się uwolnić w wodzie. Bardziej okazałe sztuki Jaxon-em a la boga grip. Nie zauważyłem by szkody przy tego typu podebraniu były większe jak te, które zadała kotwica. W ten sposób podbieram głównie szczupaki, trafił się sum-ek na 132, sandacze tylko ręką. Śpię spokojnie - mam nadzieję, że zębaci sparing-owcy również...

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Andrzej!

Ja również podbieram ryby klęcząc. Zasięg ręki jest wtedy najlepszy. Nie bardzo wiem dlaczego grip miałby być przedłużeniem ramienia, skoro samo ramie jest wystarczająco długie :-)

Tak to wygląda w praktyce. Linder Sportsman 400 (burta raczej wysoka) Zębaty 112cm, zdjęcie z akcji nie ustawiane.

Pozdrówka

 

 

20120727p1130264.jpg
 
Uploaded with ImageShack.us
Edytowane przez peresada
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam opór przed paszczą szczupaka, szczególnie jak nie widzę przynęty. Boję się też burzy i błyskawic... :D

Ładna ryba, Pogratulować. Towarzystwo na łodzi to fajna sprawa wolę jednak samemu. Dużo wyzwań i nikt nie marudzi za uchem, że chce do brzegu... ;)  :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlatego moim zdaniem najlepszy jest duży gumowany podbierak. Wbrew temu co koledzy piszą nic się w nim nie plącze, ryby uwalnia się natychmiastowo. 

Sam posiadam największego savage gear. Zmieści się do niego największy nawet zębaty. Co prawda b. rzadko go używam, ale mam :-)

Ten zębaty powyżej zażarł całego jacka, mimo tego nie było żadnych problemów ani z podebraniem ani z wyhaczeniem.

Z resztą jedyny zebaty jaki zrobił mi krzywdę miał ze 60cm. z takimi trzeba bardzo uważać. Ale to stare dzieje ( używałem jeszcze kotwic z zadziorami)

Duże ryby moim zdaniem, odpowiednio podbierane są dużo spokojniejsze. Bardzo pomaga zasłonięcie mamie oczu :-)

Pozdrówka

Edytowane przez peresada
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stosowałem kiedyś duże podbieraki przy karpiowaniu: FOX i TRIBAL Shimano. Z brzegu piękna sprawa, na łodzi można samemu paść jego ofiarą... ;)  To tak w żartach, nieocenione narzędzie tylko te gabaryty.

Co do podbierania ręką - mam opór widząc paszczę szczupaka i jego nerwowe spojrzenie, nigdy nie wiem co koleś wykombinuje. Nie mam tego przy sandaczach, łapię je za "kragiel" i po sprawie nawet te duże. Jeden z większych szczupaków nigdy nie zmierzony pływał przy łodzi naście minut, byłem bezsilny jak podebrać, uwolnić. Cała Rapala DT16 schowana w pysku, ryba szeroka, łeb małego aligatora. Stoję w dryfie zero pomocy. Przeniosło mnie w zapasach na przeczekanie kilkaset metrów by na finał walnąć dziobem w betonowe umocnienia brzegu. Szczupak w między czasie pokazał wobler tak, że mogłem jednym szarpnięciem uwolnić siebie i jego z opresji. Odpłynął w majestacie swojej masy zostawiając mnie z wymowną miną. Ciekaw jestem jak sobie poradził. Był to czas, że chwytak był mi obcy, może inaczej - zakosztowałem Rapali zrażając się skutecznie do jej perforatora uśmiechu. Przyrząd niczym z czasów inkwizycji, obecny Jaxon przy nim to łagodny baranek. W niemocy zapaśniczej udało się wykonać kilka fotek małpką...

 

 

 

0761yr.jpg

 

0757.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Duże ryby moim zdaniem, odpowiednio podbierane są dużo spokojniejsze.

Też mi się tak wydaje, ale tylko wydaje. Ale wierzę, bo z pewnością nałowiłeś się tych drapieżców o wiele więcej niż ja ;) Ale rzeczywiście, te mniejsze bardziej się wiją i fikają przed podebraniem..

 

Nad wodą zawsze czeka nas niespodzianka. Ćwiczyłem... ćwiczyłem.... ćwiczyłem to podbieranie. Po prostu chciałem się nauczyć robić to szybko i sprawnie. Na lekko podrapane dłonie uwagi nie zwracałem. To nie szachy.  W sumie wychodziło całkiem znośnie i ryby szybko wyjeżdżały z wody i równie szybko do niej wracały.

A jak już się trafiła naprawdę poważna ryba na rekord życiowy, to się okazało, że wszelkie teorie wzięły w łeb. A konkretnie ryba wzięła "inaczej, niż powinna" i bezczelnie woblera miała z prawej strony pyska! A lewą ręką jeszcze nie podbierałem, bo nie musiałem, a i praworęczny jestem..W sumie wszystko podobnie, tylko na odwrót :D

 

 

P.S Rybka odpłynęła cała i zdrowa, ja też na swoje zdrowie po tym spotkaniu nie narzekam(oprócz adrenaliny i endorfiny, które wręcz kipiały ;) ) Sorry za darcie twarzy...Naprawdę zawsze marzyłem o takiej rybie ;)

 

Pozdrówka

Kamil

Edytowane przez Kamil Z.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czytam ten wątek i mam wrażenie, że niektórzy zaklinają rzeczywistość. Wędkarstwo to hobby które polega na krzywdzeniu ryb! I bez znaczenia jest fakt czy okaz jest wypuszczany. Pomijając aspekt ran po kotwiczkach, każde wyciągnięcie ryby z wody jest dla niej męczarnią.

 

Odnośnie chwytaków... Chwytak to narzędzie które trzeba umieć używać. Wprowadzanie zakazów ich używania to w mojej opini głupota, lub efekt czarnego PR. Czekam na wprowadzenie zakazu sprzedaży... noży. Wszak nieumiejętne posługiwanie się nożem może zaowocować znacznie gorszymi skutkami.

 

Nad wodą zawsze mam Boga Grip i stosuję go w zależności od sytuacji. Jako ciekawostkę powiem, że często używam go do wyjęcia ruchliwej ryby zaplątanej w podbieraku. Posiadam też drugą sztukę Boga Grip, nieużywaną, na sprzedaż. Zainteresowanych zapraszam na PW, chociaż po tym co tu przeczytałem nie spodziewam się dużego zaienteresowania ;)

Edytowane przez Aston
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A może jednak warto skupić się na fundamentach i zacząć od początku, a nie od finalnego etapu, jakim jest samo wypuszczenie ryby?

 

Wszak idea C&R nie polega li tylko na wrzuceniu pokaleczonej ryby do wody - to cała masa zasad, które stosować należy, między innymi, jeszcze zanim przynęta wyląduje w wodzie. Jakiż jest bowiem sens w wypuszczeniu ryby, jeśli nie maksymalizujemy jej szans na przeżycie a robimy coś wręcz biegunowo odmiennego? Warto pamiętać, że nie o nasze sumienie i dobre samopoczucie się tu rozchodzi, a o faktyczną dbałość o rybostan we własnym zakresie.

 

 

Wędkarstwo to hobby które polega na krzywdzeniu ryb!

 

Nie, wędkarstwo w żadnym wypadku nie polega na krzywdzeniu ryb - jest z nim nierozerwalnie związane, ale to nie to samo. No chyba, że wędkarz jest przy okazji sadystą, ale nie o tym tu mowa. Osobliwe podejście do hobby lub wyjątkowo marny dobór sformułowań, tak na marginesie :rolleyes:

Edytowane przez Dienekes
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Osobliwe podejście do hobby lub wyjątkowo marny dobór sformułowań, tak na marginesie :rolleyes:

 

Krzywdzenie ryby jest elementem wędkarstwa - nie ma metody połowu która nie męczy ryby. Każde, nawet najkrótsze i najdelikatniejsze wyjęcie z wody jest dla ryby cierpieniem. Osobliwym podejściem jest tu świadomość postępowania.

Edytowane przez Aston
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie, a co powiecie o osęce? Większość,zapewne, że to barbarzyńskie narzędzie, że zakazane itd. A teraz wyobraźcie sobie, że osęka jest używana tylko i wyłącznie w ten sposób, że przebija się nią żuchwę ryby. Czy staje się mniej barbarzyńska? Tak zaś działa chwytak... To nic innego w sumie jak osęka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tak czy siak pozostaje opcja podnoszenia ryby w pionie na jednym punkcie - cialo ryby nie jest zaprojektowane do przenoszenia obicazen w takim ukladzie... 

 

przy malych rybach moze nie jest to tak widoczne, ale przy wiekszej o krzywde bardzo latwo...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tak czy siak pozostaje opcja podnoszenia ryby w pionie na jednym punkcie - cialo ryby nie jest zaprojektowane do przenoszenia obicazen w takim ukladzie... 

Chyba żaden duży organizm nie jest do takich pieszczot przystosowany, winda z dużą rybą za żuchwę to ogromne ryzyko uszkodzenia stwora. Oczywiście nikt nie musi tu wierzyć na słowo, zawsze można przecież sprawdzić na sobie. Ot taki mały eksperyment, zwolennicy podbieraka niech wyłowią kolegę wędkarza z wody dużym podbierakiem a zwolennicy chwytaka niech......

 

I głowę dam, że każdy będzie młynkował :P  ;) .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak personifikujemy to na całego-czy każdy tonący  kolega marzy o chwycie w okolicach układu oddechowego(skrzela,oskrzela?,a może ...a co tam-tchawica!),oraz po chwilowej pionizacji delikatnego podparcia w okolicach końcowego odcinka przewodu pokarmowego? :huh: I zdjęć?

A mówiąc poważnie chciałbym zwrócić uwagę na urazy związane z holem,powodowane przez metalowy przypon i w mniejszym stopniu przez plecionkę.Najczęściej mają postać skośnych ubytków śluzu i łuski ,a często i  skóry widocznych na bokach ryby.Metalowy przypon rozcina w niektórych przypadkach szczękę lub żuchwę ryby.

Te urazy mają jak sądzę znaczenie w kontekście występowania zakażeń u uwalnianych ryb,mających swe źródło na dłoniach wędkarza,macie,dnie łódki ,podbieraku lub innych przedmiotach z którymi ryba może mieć kontakt przed uwolnieniem.

Stosuję Boga Grip podczas lądowania dużej części łowionych szczupaków,bo umożliwia uwolnienie ryby bez jej dotykania często już w wodzie.W połączeniu z długimi wąskimi szczypcami chirurgicznymi i przecinakiem do drutu, chwytak pozwala na szybkie uwolnienie ryby,także poprzez wysunięcie przynęty pod pokrywą skrzelową i odciecie przyponu.Bystry kolega może przejąć chwytak ,a wtedy czynności przebiegają naprawdę szybko,bo uwalniający ma do dyspozycji obie ręce.Fotografię wykonujęmy tuż po ukończeniu opisanych czynności,często nie odpinając chwytaka,pomaga on bowiem w spokojnym uwolnieniu ryby po chwilowym odpoczynku przy burcie.

Czy zdarza się iż chwytam ryby w dłonie ?-oczywiście,że tak,bo wędkarskie  scenariusze są oczywiście nieprzewidywalne.Czy chciałbym to ograniczyć-oczywiście,że tak bo złowiłem wiele szczupaków ze zmianami skórnymi w miejscach typowych,w kondycji o której aż przykro myśleć.Ponieważ zdarzenia dotyczą akwenów o minimalnej presji wędkarskiej,jestem przekonany,że to także moje,ubiegłoroczne trofea.

O względach bezpieczeństwa Koledzy wspomnieli obszernie,dodam tylko-podobnie jak w czasie dyskusji toczonej chyba 2 lata temu  w starej edycji jb.-,że nadal nie wszędzie dysponujemy zasięgiem gsm,że rany goją się paskudnie i że żyjący "z pracy rąk"w sensie najbardziej dosłownym(w tym niżej podpisany) powinni to wziąć pod uwagę.

Poglądy oczywiście ewoluują,i jestem otwarty na argumentację promującą inne rozwiązania licząc oczywiście na podobną otwartość u pozostalych dyskutantów

pozdrawiam-kardi :)

 

 

 

 

 

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie, a co powiecie o osęce? Większość,zapewne, że to barbarzyńskie narzędzie, że zakazane itd. A teraz wyobraźcie sobie, że osęka jest używana tylko i wyłącznie w ten sposób, że przebija się nią żuchwę ryby. Czy staje się mniej barbarzyńska? Tak zaś działa chwytak... To nic innego w sumie jak osęka

 

Kolego @thymalus - coś nie halo z tym porównaniem... Używam prostego Jaxon-a a la "boga grip" za jedyne 29,00 zeta i nie miałem jak do tej pory okazji z perforować pyska rybie w dosłownym znaczeniu.

@kardi - "piątka"! Podpisuję się pod Twoim tekstem dwoma "ręcami" ;)  :D .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak personifikujemy to na całego-czy każdy tonący  kolega marzy o chwycie w okolicach układu oddechowego(skrzela,oskrzela?,a może ...a co tam-tchawica!),oraz po chwilowej pionizacji delikatnego podparcia w okolicach końcowego odcinka przewodu pokarmowego? :huh: I zdjęć?

A mówiąc poważnie chciałbym zwrócić uwagę na urazy związane z holem,powodowane przez metalowy przypon i w mniejszym stopniu przez plecionkę.Najczęściej mają postać skośnych ubytków śluzu i łuski ,a często i  skóry widocznych na bokach ryby.Metalowy przypon rozcina w niektórych przypadkach szczękę lub żuchwę ryby...

Szukanie analogii, póki na luzie, na wesoło to nic złego ;) .

I faktycznie, masz rację próby podebrania mojego opasłego cielska, czy to podbierakiem, czy chwytakiem pewnie nie spodobałyby mi się za bardzo, chociaż z dwojga złego wolę jednak podbierak, co do pozowania do zdjęcia, czemu nie? Jak ktoś chce sobie album wędkarski moją facjatą spaskudzić...

Za to za wszelkie próby otarcia śluzu, od razu mówię, biję bez ostrzeżenia...

 

Zostawiając jednak żarty za sobą, to jedno co rzuca się w oczy w tych naszych przepychankach to bardzo ciekawa linia obrony zwolenników chwytaka.

Łatwo wyłapać i to w różnych wpisach, próbę uzasadnienia podbierania ryby gripem poprzez wyliczanie różnych - możliwych katuszy jakich i tak już stworzeniu podczas walki, zacięcia, fotografowania wreszcie, dostarczyliśmy i tu wpadamy w taka małą pętelkę, która zawsze kończy się tym samym, wędkarstwo to krwawy sport, ryby cierpią, ryby krwawią, co wy chcecie od chwytaka, święci nie jesteście bo ryby łowicie jak i my. To co? Jedna dziurka w tą, czy w tą już nie ma znaczenia? Skoro cierpią i tak?

 

Trochę inaczej to widzę, może się mylę, może nie, ale jeśli już świadomie ryby kaleczymy, narażamy na stres to może tak minimalizujmy straty?

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Idiotyzmem jest pisanie...

Gdy ktoś od takich słów rozpoczyna udowadnianie własnych racji, to ja już wiem, że nic udowodnione nie będzie, będą za to osobiste wycieczki i toczenie piany. Zupełnie niepotrzebne w merytorycznej i kulturalnej, jak do tej pory wymianie zdań.

Co do używania chwytaka celowo by męczyć rybę to nikt tego nie napisał, przynajmniej nie w tym wątku, można czytać szybko, można czytać ze zrozumieniem, jak kto woli...

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja po ostatnich doświadczeniach zupełnie zrezygnowałem i powędrował do szafy. Wystarczyło że ryby trochę się trzepnęła i już dziura na około...

Mimo, ze ryby nie mają jakiś specjalnych zębów, to luki skrzelowe jak u szczupaka.

Bez większego halo ręką, pod pokrywy podbierałem nawet dziesiąt szt dziennie. Nie jest to takie trudne.

Z reszta, swego czasu, jak pływaliśmy razem z Peresadą na łodzi, nie przypominam sobie by ryby były lądowane inaczej, a kilka zgrabnych złowił :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...