Skocz do zawartości
  • 0

Wstrętne bolenie


rapia

Pytanie

Witam. :)

Na moim odcinku Wisły jest bardzo dużo boleni i to dużych boleni :)

Jednak mam problem,żeby skusić jakiegoś klopsa do brania,oczywiście łowię bolenie ale takie do 60cm :angry:

Mój największy miał 75cm chociaż na kiju miałem już większego ale wygrał :(  :(  :(

 

Próbuję różnych przynęt i sposobów prowadzenia,staram się jak najciszej podchodzić do łowiska ale wszystko na nic ryby normalnie sobie kpią ze mnie :unsure:  :unsure:  :unsure:

 

Może macie jakiś  pomysł jak się dobrać do tych naprawdę poważnych cwaniaczków :unsure:

 

Pomocy Piotrek :rolleyes:  :rolleyes:  :rolleyes:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rekomendowane odpowiedzi

  • 0

Od siebie dodam tyle:

27.08.13 wypad pod klenie jazie, rybki tego gatunku nie gryzły, postanowiłem zapodać powierzchniowca boleniowego. w pierwszym rzucie zbiórka wobka i jest! Boleń przez duże B. Chodzi sobie między główkami, kręci kółka, jestem pewny, że go wyciągnę. Gdy mam go już pod nogami robi trzy kółka i wobek wystrzeliwuje w góre. Ot taka przygoda z przypadku. Myśle sobie jeszcze Cie złapie. Od temtego dnia jestem codziennie w tym miejscu. Raz go widzę jak zgarnia coś z powierzchni, drugiego dnia gdzieś schowany. Ogólnie  dziesięć wypadów bez kontaktu z boleniem. Nie mówie o bolkach do 50cm. Dodam, że nie tylko on tam jest, bo są też sztuki takie do 70cm. Troszkę wobków mam, ryby widziały je wszystkie, na wszystkie możliwe sposoby. Cóż zrobić nie gryzą i tyle... Tak to z nimi już jest. Siedzą pod wodą i się śmieją:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Własnie ten wobler to mój kiler, a brakuje mu kilka metrów żeby sięgnąć do warkocza nie wchodząc boleniom na głowę.

 

Mam jeszcze jedno pytanie.

 

Widzicie żerującego bolenia w warkoczu tuż przy główce.

Podchodzicie go i od razu rzucacie czy odczekujecie chwilę?

Może zdradzicie jak to u was wygląda.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Ja staram się poczekać i popatrzeć w których miejscach atakuje. Zauważyłem że jak jest walnięcie w warkoczu to po jakimś czasie kolejne walnięcie jest już w klatce jakieś 50 m dalej później cisza i kolejne walnięcie z drugiej strony główki na napływie i ten cykl się powtarza co jakiś czas, chyba że przypłyną większą brygadą i walą w kilku miejscach na raz wtedy skupiam się na warkoczu i tam podaję wobka. Ogólnie jak boleń chlapnie np w warkoczu to staram się rzucać wzdłuż główki w kierunku klatki w teoretycznie kolejne miejsce ataku bo już się przekonałem że nie ma sensu rzucać w miejsce w którym przed chwilą był atak ;) chociaż na początku tak robiłem :unsure: . Problem jednak w tym że pomimo tego że staram sie uprzedzić bolenia rzucając w miejsce teoretycznie kolejnego ataku to akurat wtedy nie podpływają tam więc przerywam i zmieniam miejsce rzutów i zwykle po chwili jest atak właśnie tam gdzie przed chwilą rzucałem no jakby skubańce wiedziały (nie wiem czy one też mnie tak rozpracowują jak ja je?  :blink: ) i cały taktyka idzie w p..du. To mi się powtórzyło na ostatnich wypadach i już nie mam pomysłu jaka obrać taktykę. Staram się wstrzelić w ich ścieżkę ataku żeby ja przeciąć ale one sprytnie mnie omijają, zmiany przynęt też nie pomagają. Fakt też jest taki że miejsce w którym łowię to długa wąska tamka gdzie nie ma za bardzo gdzie się ukryć więc pewnie widzą mnie doskonale a przykucnięcie nie wiele daje. Na początku sezonu miałem dobre wyniki bo pewnie były mniej ostrożne. No nie mam już pomysłu i z lekka zaczynam sie poddawać... :wacko:

Edytowane przez maciek1b
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Mam podobną taktykę ale ryby zachowują się podobnie jak u ciebie.

Strasznie sprytne wydają się te bolenie albo trzeba poznać na tyle ich zwyczaje, żeby byc zawsze krok przed nimi.

 

Chciałbym kiedyś zobaczyć prawdziwego mistrza w akcji.

Edytowane przez rapia
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Mam pytanie jak dociążyć woblera to znaczy na którą kotwicę dołożyć obciążenie żeby nie zakłócać pracy?

 

 

Ja dociążam nawijając lametę ołowianą na przednią kotwiczkę.Nie powoduje to zmian w pracy woblera.

 

Producent Spirit 9 zaleca dociążenie lametą ołowianą. Pytanie do użytkowników - ile tej lamety stosujecie, jakiej grubości i na którą kotwicę zakładacie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Ja dawałem lametę na tylnią kotwiczkę Spirita 9, chodziło mi o to żeby nie koziołkował przy rzucaniu i pomagało bo już mi nie haczył plecionki ale rozmawiałem z producentem i powiedzieli mi że to nie jest najlepszy pomysł bo zakłuca prace jeśli już obciążać to na obydwu kotwiczkach po równo. Więc zrezygnowałem z dawania lamety ale zahaczanie Spiritem 9 o plecionkę jest denerwujące z 7 nie mam takiego problemu ale 9 co 3 rzut ciągnę wobka dupą do przodu.

Edytowane przez maciek1b
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Żeby wobler się nie plątał to przed wpadnięciem do wody trzeba przytrzymać żyłkę lub plecionkę i wobler się wyprostuje i będzie ok ;)  ;)  ;)

Wymądrzam się a sam często o tym nie pamiętam i psuję miejscówkę przez splątany wobler :(  :(  :(

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

To ja też się wymądrzę. Baitcasting sam w sobie rozwiązuje problem koziołkującego czegokolwiek.  :D  Można z czuciem przytrzymać wabik w każdej fazie lotu. Przydatne i przy rzutach pociskami na odległość i nielotami do celu.. Dotyczy zwłaszcza woblerów, które lubią się nie tylko okręci w locie, ale właśnie po wpadnięciu do wody przy rzucie w górę rzeki, szczególnie gdzie jest silny nurt, a wiatr swoje. Prowadzenie w nurcie mniej obciążające, a rzutów wychodzi całkiem sporo. Nurt, gramatura przynęt, tempo i aktywność łowienia - to wszystko każe pamiętać, że po paru godzinach biczowania wody - nawet jeśli tego nie czujemy w kościach 0 to to co nazywamy komfortem staje się skutecznością. I przyjemnością z łowienia tym samym.  ;) 

Co do strategii obławiania. Hmmm, jeśli Ty nie możesz sięgnąć o kilka metrów warkocza, to sądzę, że masz tam dość spore odległości. Ja z podstawy główki zazwyczaj obłowię i napływ i szczyt główki i warkocz i obie klatki.  :lol: Pytanie, czy u Ciebie cokolwiek z tych obserwacji pomoże, skoro warunki są diametralnie różne. Na Wiśle byłem z wędką raz, bolenia złowiłem, ale żeby doradzać strategię, to  jednak za mało. Ogólnie wyszedłbym od tego, że jeśli biją jak w zegarku, ustawiłbym się po indiańsku zawczasu w dogodnym miejscu, a jeśli raczą uderzać nieregularnie i nie odczytamy odpowiedzialnych za to zachowanie zmiennych, obławiałbym wodę wg klucza, że najpierw rokujące kierunki i partie wody, bez oglądania się na ichne pokazy. Trudne, ale nie niemożliwe :P  Te kierunki i partie będą determinować wybór przynęt, a w konsekwencji możliwości prowadzenia i dochodzimy do zestawu rozwiązań, które zwiększają nasze szanse. Oczywiście gruba ryba nie będzie wyjeżdżać z wody co kwadrans, ale lepszej drogi niż własne decyzje - błędy i sukcesy - nie ma.

Pozdrawiam
Grzesiek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Cześć Piotrek, może mnie kojarzysz ,spotkaliśmy się raz po elbląskiej stronie w Drewnicy, byłeś z Wojtkiem @Jersey. Bolki zacząłem łowić z premedytacją w tamtym roku i często mam podobne dylematy,tj.bolki atakują a woblera nie chcą powąchać.Choć przyznam ,że najwięcej połowiłem w czasie gdy na wodzie nie było śladu po boleniu, a miejscówka to rafa ok 30m od brzegu 6sztuk 50-65cm w ciągu niespełna 1 godz..Innym razem kiedy boleń pokazywał się w róznych miejscach ,napływ,warkocz, klatka i ignorował wszystkie typowe boleniówki ,przydzwonił prawie przy nogach w kleniowego na wstecznym prądzie.

Jest dla mnie faktem ,że ryba to nieodgadniona i aby regularnie ją łowić to sporo czasu należy spędzić nad wodą,a u mnie z tym coraz gorzej.

Pozdro Rafał

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Pewnie Rafał,że pamiętam ;)  ;)  ;)

Pamiętam też jak pokazałeś nam kapitalne miejscówki na twoim odcinku królowej :)  :)  :)

 

Właśnie to jest najpiękniejsze w łowieniu boleni ta ich nieprzewidywalność i możliwość ataku w każdym miejscu i na każdą przynętę :)  :)  :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

To co dziś widziałem u mnie na dosłownie 50 metrowym odcinku Drwęcy było dla mnie wielkim szokiem. To, że bolki tam są wiedziałem zawsze, ba widywało się po kilka sztuk z miejsca, czasem coś łowiło; ale dziś na dosłownie 50 metrach było ich tam ze 30-40 sztuk. Same grube, odpasione rapy od 70 cm do podejrzewam blisko 90 cm ryb :o uklejki sobie pływały przy powierzchni, a one między nimi jak stado wilków... niestety wogóle nie żerowały (albo nie było tego widać)...  na powierzchni przez dobrą godzinę nie było ani jednego ataku... ja siedziałem na burcie z koparą otwartą na szerokość... kapitalne zgrupowanie :) i jak tu się do nich dobrać??? :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Mi wstrętny boleń zagrał na nerwach kilka dni temu. Branie na rh85 w dość szybkim prowadzeniu, odjazd, pokrążył 5 minut, pompowanko, 15 metrów od brzeguwobler wyskoczył z wody. Nawet go nie widziałem a mógł być piękny kabanos.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Mógł być za plegary. Niemniej jednak podniósł mi ciśnienie poważnie.

Pewnie leszcz za kapotę. Zawsze jak "boleń" się dziwnie zachowuje to albo jest to boleń tylko dziwnie zapięty np.pod pysk lub częściej leszcz. Pewnie stąd się biorą te opowieści o wielkich niewyjętych boleniach :). Teraz już bezbłędnie rozpoznaję najechane ryby, ale kiedyś było kilka przypadków że się jarałem wielkim "boleniem". Branie z wierzchu, ciężka walka, a potem wielkie rozczarowanie że to tylko leszcz. Co by było gdyby ryba się spięła. Pewnie do dzisiaj bym raczył kolegów opowieściami z mchu i paproci o wielkich boleniach :). dlatego dopóki ryba nie jest na brzegu to nie ma co pisać że to był boleń, chyba że się ma 100%pewność.

Wczoraj też miałem leszcza za kapotę, ale po 5 sek już o tym wiedziałem. Musiałem szybko go wyjąć bo już "kolega" grunciarz do mnie leciał z podbierakiem. Na szczęście jak doleciał zdążyłem na jego oczach wypiąć biedaka bez wyjmowania z wody. Już zaczął jęczeć że go puściłem, ale jak zobaczył że odpłynął to sobie dał spokój. Chciałem go szybko wypiąć żeby sobie darować gadki o wypuszczaniu ryb. I tak by nie zrozumiał i znając życie jeszcze by się obraził że śmiałem go wypuścić.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz na pytanie...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...