Skocz do zawartości

Spinning i pstrągi. San poniżej OS.


tpe

Rekomendowane odpowiedzi

Panowie, 

 

W UK pewnie z 90% wod pstragowo-lipieniowych jest zamkniete dla spina i jakos ludzie zyja. Trzeba kupic muchowke :) 

 

Niestety wobler nawet z jednym haczykiem zrobi w teori wieksze spustoszenie w pysku pstraga ze wzgledu na rozmiarowke ( sanowe nimfy sa strasznie male a haczyka 10-22 nie da sie zalozyc do woblera) Ja bym tylko zakazal barbarzynskich hakow jakimi sa Knapki, te z dlugim grotem idealnie wychodzacym przez oko malemu lipkowi czy pstragowi.

 

Bujo

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 199
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Dyskusja i dociekanie powodow o takiej czy innej regulacji na danym odcinku wody przypominaja troche pytanie : a dlaczego tu jest takie ograniczenie predkosci (na drodze)...

 

Przyklady lowisk "zagranicznych" pokazuja ze wody gorskie to mucha...chyba ze potrzeba kasy ;)

 

Ale to zagadnienie na oddzielna opowiesc...

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie, 

 

W UK pewnie z 90% wod pstragowo-lipieniowych jest zamkniete dla spina i jakos ludzie zyja. Trzeba kupic muchowke :)

 

Niestety wobler nawet z jednym haczykiem zrobi w teori wieksze spustoszenie w pysku pstraga ze wzgledu na rozmiarowke ( sanowe nimfy sa strasznie male a haczyka 10-22 nie da sie zalozyc do woblera) Ja bym tylko zakazal barbarzynskich hakow jakimi sa Knapki, te z dlugim grotem idealnie wychodzacym przez oko malemu lipkowi czy pstragowi.

 

Bujo

Według tej teorii haczykowej można wysnuć jedyny wniosek, że w typowo górskiej rzece pstrągi są demolowane przez woblerowe kotwiczki, a już na Pomorzu, Roztoczu czy innym Dolnymśląsku te same kotwiczki na tym samym woblerze już nie ! :D

 

Na całym świecie podział odcinający w jakiś sposób łowy muchowe od spinningowych powstał w czasach gdy spinning to był kawał blachy na co brało wszystko. Szkoda tylko, że wraz z czasami i rozwojem technologicznym wedkarstwa nie ulegają ewolucji idiotyczne przepisy. Oczywiście w zdobytym przez lata zaścianku muchowym ewolucje następują, tak jak choćby wspaniała i elitarna metoda żyłkowa. Przez tak wiele lat przypisuje się jakąś tam elitarność muszkarstwu, że ludzie rzeczywiście w to wierzą. :P w sumie często powtarzane kłamstwo staje się prawdą. ;) Nie takie rzeczy robia w życiu ludzie by podnieść swoje ego. 

 

P.S. Ach jakie to szczęście, że lipień jest rybą w naszych warunkach iście muchową. Gdyby nie, to całą wine za wybicie lipieni w Polsce spadła by z pewnoścą na spinningistów. Kto wie do czego by to doprowadziło. A tak pozostają jeszcze wydry, kormorany, kłusole z robalem... Żeby nie było, na muche łowię również.

Edytowane przez Erin
  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dyskusja i dociekanie powodow o takiej czy innej regulacji na danym odcinku wody przypominaja troche pytanie : a dlaczego tu jest takie ograniczenie predkosci (na drodze)...

 

Przyklady lowisk "zagranicznych" pokazuja ze wody gorskie to mucha...chyba ze potrzeba kasy ;)

 

Ale to zagadnienie na oddzielna opowiesc...

Nie zgadzam się z takim porównaniem. Ograniczenia prędkości z decydowanej większości są uzasadnione i wynikają z konkretnych przyczyn. Mają też policzalne skutki. ( Ich nagminne łamanie bądź ustalanie ograniczeń na zapas, z głupoty czy w innym "niecnym" celu to inna historia). Uzasadnienia w ograniczeniach metod połowu nie bardzo dają się tak zdefiniować. 

Argument z wielkością haków do mnie trafia tylko, że jestem w stanie dobrać przynęty w podobny sposób. Powtarzam: mikrojig i małe wobki, smużaki, gumki, wobki xs... Niczym to się nie będzie różniło od przynęt muchowych.

W dyskusji, o której wspominałem wcześniej padły argumenty o tym, że na odcinkach górskich skuteczność metody muchowej jest wiele większa niż spin. Wyciągnięcie z dołków ryb przez wędkarzy na podobnym poziomie umiejętności jest zdecydowanie na korzyść muchy. Nie wiem ile w tym prawdy ale to byłby kolejny argument obalający tezę, że spin sieje spustoszenie... 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Erin, gdybyś tak uczciwie przeliczył długość rzek pstrągowych w Polsce zapewne odkryłbyś, że odcinki wyłącznie muchowe stanowią zdecydowaną mniejszość. Do tego warto zwrócić uwagę na inny nieco aspekt jakim jest popularność danej metody. Na muchę łowi może 10 proc wędkarzy za to na spinning pewnie połowa, a gdyby doliczyć łowiących okazjonalnie zapewne jeszcze więcej. Zarówno wśród muszkarzy jak i wśród spinningistów znajdują się osobniki o iście spaczonych charakterach, którzy w wodzie niczemu nie przepuszczą. Zgodzisz się, że udostępnienie odcinka muchowego do spinningu zwiększy znacznie presję. W tym presję ludzi, którzy nie powinni mieć pozwolenia na połów ryb. Z popularności metody wynika, że wśród spinningistów takich osobników musi być więcej. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...Zgodzisz się, że udostępnienie odcinka muchowego do spinningu zwiększy znacznie presję. W tym presję ludzi, którzy nie powinni mieć pozwolenia na połów ryb. Z popularności metody wynika, że wśród spinningistów takich osobników musi być więcej. 

Nie jeśli zachować, już praktykowane, ograniczenia w ilości wydawanych pozwoleń na dany odcinek rzeki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat tak zakłada, ale już od dłuższego czasu dyskusja toczy się wokół odcinków wydzielonych wyłącznie dla muszkarzy. W tle mamy przykładowy OeS Zwierzyń-Hoczewka, założyłem, że Ty pisząc o udostępnianiu odcinka muchowego dla spinningistów również do tego nawiązujesz a tam mamy zarówno roczne jak i dzienne limity pozwoleń. Podzielić to po połowie, między obie grupy i pełnia szczęścia. Oczywiście o ile w trakcie radosnej koegzystencji nie pozabijają się nawzajem. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Erin, gdybyś tak uczciwie przeliczył długość rzek pstrągowych w Polsce zapewne odkryłbyś, że odcinki wyłącznie muchowe stanowią zdecydowaną mniejszość. Do tego warto zwrócić uwagę na inny nieco aspekt jakim jest popularność danej metody. Na muchę łowi może 10 proc wędkarzy za to na spinning pewnie połowa, a gdyby doliczyć łowiących okazjonalnie zapewne jeszcze więcej. Zarówno wśród muszkarzy jak i wśród spinningistów znajdują się osobniki o iście spaczonych charakterach, którzy w wodzie niczemu nie przepuszczą. Zgodzisz się, że udostępnienie odcinka muchowego do spinningu zwiększy znacznie presję. W tym presję ludzi, którzy nie powinni mieć pozwolenia na połów ryb. Z popularności metody wynika, że wśród spinningistów takich osobników musi być więcej. 

-Tego nie da się uczciwie przeliczyć, gdyż ktoś kto np. mieszka w typowych górach nie będzie jeżdził raz w tygodniu na pstrągi na Pomorze by połowić pstrągi na spinning?? :huh:

- To , że na muche łowi 10% wędkujących nie przemawia do mnie, dlatego choćby że mamy teoretyczną demokrację i głos mniejszości nie powinien się liczyć ! B)

- To, że wędkarski plebs istnieje w każdej postaci to fakt bezsporny !

- Po za tym w sytuacji gdy muszkarzowi jest żle i czuje się zaszczuty efektami łowiących obok spinningistów to zawsze może sobie - KUPIĆ SPINNING ! :) To takie odwrócenie sloganu " chcesz łowić, kup Pan muchówkę !" ;)

 

P.S. Ponadto w naszym wspaniałym kraju zarówno temat elitarnej metody muchowej, jak i muszkarza jest sporym nadużyciem. Zdecydowana większość łowiących to wyznawcy metody "nimfa", inaczej zwanej matołem. Ciężki temat to często sucha muszka, nie mówiąc o poprawnym poprowadzeniu mokrej z prądem. Żenada i tyle.Gdziekolwiek się nie pojedzie nimfa, nimfa, nimfa...bo dołek musi byc czysty !

Zapewne muszkarze "pełną gębą" nie obrażą się na mój elaborat. To są po prostu fakty dotyczące tylko i aż większości tego elitarnego grona. Oczywiście spiningiści to również temat rzeka, choc co jedynie dobre nie kreują się na elitę. Jak już biora to biorą . :P Bez szlacheckiego zadęcia. I dlatego zakładanie Towarzystw wędkarskich odpowiedzialnych za daną rzekę czy jej odcinek to jedyny rozsądny kierunek na przyszłość! 

Edytowane przez Erin
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam,

 

Skoro 10 % muszkarzy potrafi porobic odcinki specjalne itd to widocznie maja wieksza sile przebicia.

 

Zreszta OS-y zarybiane selektem to tak na prawde tylko namiastka prawdziwego lowienia w wypadku pstragow, nie oszukujmy sie. 

 

Bujo

Nie jest ciężko się przebić gdy nie ma się w szeregach większościowego pakietu karpiowo-gruntowego. :) 10% wystarczy, choc to stwierdzenie mylne bo nie odnośi sie do poszczególnych Okręgów tylko całości łowiących.

 

Co do zarybień selektem , to fakt. Praktycznie żadna frajda takie łowienie. ;) Pewnie dlatego te nasze "swojskie nowe zelandie" maja takie obłożenie.  :lol:

Choć to prawda powinno być całkowicie inaczej, bardziej naturalnie oczywiście.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ależ ja nie mam nic przeciwko temu, żeby spinningiści potworzyli swoje rybne odcinki specjalne na których obowiązywać będzie wyłącznie spinning, a mało tego może być nawet dozwolony połów wyłącznie na błystkę w rozmiarze 2 kolorze złotym i trzech czarnych kropkach. Wasza woda, wasze zasady. Na razie wygląda to mniej więcej tak, że jacyś muszkarze "zrobili" sobie odcinki. Fakt, jest na nich więcej ryb niż przeciętna w Polsce. I to chyba boli najbardziej, bo wszyscy dookoła zastanawiają się jak się do tych ryb dobrać. Tu padają te same argumenty, że to nie eita, a elyta, że metoda żyłkowa, że nimfa. To mniej więcej tyle samo, co łowiących na nimfę porównać do łowiących na koguty czy gumy sandacze. Opukiwanie dna gumą czy kogutem uznać za złe. Zakazać wszak tylko pływający woblerek i lekka wahadłówka to prawdziwe sandaczowe spinningowanie, tak jak w muszce sucha czy mokra. Podkreślam, to nie metoda łowi i zabija ryby ale gość doczepiony do drugiego końca wędki. Wędka jest tylko narzędziem. To nie wichestery wybiły w stanach boizony, zrobili to przy ich pomocy ludzie.

Edytowane przez thymalus
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ależ ja nie mam nic przeciwko temu, żeby spinningiści potworzyli swoje rybne odcinki specjalne na których obowiązywać będzie wyłącznie spinning, a mało tego może być nawet dozwolony połów wyłącznie na błystkę w rozmiarze 2 kolorze złotym i trzech czarnych kropkach. Wasza woda, wasze zasady. Na razie wygląda to mniej więcej tak, że jacyś muszkarze "zrobili" sobie odcinki. Fakt, jest na nich więcej ryb niż przeciętna w Polsce. I to chyba boli najbardziej, bo wszyscy dookoła zastanawiają się jak się do tych ryb dobrać. Tu padają te same argumenty, że to nie eita, a elyta, że metoda żyłkowa, że nimfa. To mniej więcej tyle samo, co łowiących na nimfę porównać do łowiących na koguty czy gumy sandacze. Opukiwanie dna gumą czy kogutem uznać za złe. Zakazać wszak tylko pływający woblerek i lekka wahadłówka to prawdziwe sandaczowe spinningowanie, tak jak w muszce sucha czy mokra. Podkreślam, to nie metoda łowi i zabija ryby ale gość doczepiony do drugiego końca wędki. Wędka jest tylko narzędziem. To nie wichestery wybiły w stanach boizony, zrobili to przy ich pomocy ludzie.

Nie mieszajmy dwóch systemów walutowych. :D Co mają sandacze do wód górskich ? Przede wszystkim chodzi o dostęp do zamkniętych na spinning wód górskich , które OS-ami nie są i zapewne nigdy nie będą.  ;) Po za tym muszkarze zapewne zasnął dziś snem sprawiedliwego. Gdyż nie ma szansy na rewolucję na OS-ach, czy tez gdziekolwiek. Uprawiamy tu sobie wyłacznie bicie piany. Nic więcej.  :) Sam łowię i na spina i na muchę. Często zabieram oba zestawy, bo nie wiem co będzie dziś lepsze. Czy mam znienawidzić druga połowę siebie ? Czy znienawidzieć moich serdecznych kolegów z mojej dzielnicy łowiących na muchę ? A w takich rozmowach często mam wrażenie , że jeden mówi o słupie a drugi o d..pie. :rolleyes: Pozdrawiam serdecznie wszystkich ! ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja się zapytam tak - o co stoi na przeszkodzie, by na wielu pozostałych, często bardzo nie muchowych wodach - zrobić sobie odcinek no kill pod korbę?

Gdzie jest problem, by znaleźć grupę ludzi, co będą dymać za free kilkadziesiąt dni w roku, pilnować wody i dbać "o swoje".

Czemu zawsze u nas musi zaprowadzać "sprawiedliwość społeczną" poprzez odebranie tym co mają tego co mają, przez tych którym nie chce się zrobić swojego?

Wód mamy w pip i troszkę. Nic tylko robić OeSy spinningowe. Ba, sądzę, ze nawet OeS robaczkarski dałoby się machnąć ...

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kubuś bo to nasza Polska kur.....  mentalność  :angry:

Po co ktoś ma mieć lepiej odemnie ;) od nas....

Jak ja nie mam , to i im trzeba zabrać. A co :angry:

 

Niestety takie życie w naszym zasranym kraju za przeproszeniem , człowiek , człowiekowi wilkiem :o

Edytowane przez Karol Krause
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Specjalnie poszedłem w tym roku na zebranie w moim kole zapytać o ustanowienie no kill na nowych odcinkach rzek i zbiornikach. Od prezesa ZO usłyszałem, że z tym trzeba być ostrożnym, bo 99% członków zabiera ryby. I podał przykład klubu karpiowego z Jasła, który gospodarował sobie na jednym z okolicznych bajorek (wyrobisko pożwirowe). Po jednym, czy dwóch sezonach z no kill masa łowionych w nim karpi wzrosła kilkukrotnie (w końcu miały co jeść ;) ), co doprowadzało do szewskiej pasji miejscowych gumofilców. Więc Ci szybciutko przegłosowali w swoich kołach (zrzeszonych w porozumieniu gospodarującym kilkunastoma zbiornikami) odebranie wody karpiarzom. W końcu doszło do konsensusu i gumofilce mogli zabierać ze zbiornika karpie mniejsze niż 50 cm....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A materia w postaci członków ;)  jest czasami tak oporna że nawet nie ma z kim porozmawiać merytorycznie :)

Doświadczyłem tego na własnej skórze.

Gdy napisałem artykuł do gazety , wskazując zaniechania macierzystego ZO w gesti ochrony tarlisk ( zamknięcie części zatok gdzie są tarliska sandacza na okres do 30.05 ) ryb drapieżnych i braku chęci z strony kół wedkarskich , panowie koledzy z mojego koła (lobby spławikowe - koledzy byli zbulwersowani bo przecież nie mają gdzie łowić) ) wystąpiło z wnioskiem do komisji dyscyplinarnej o ukaranie za działenie przeciwko dobremu imieniu ZO PZW   :(

Edytowane przez Karol Krause
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Karol, przecież takie sandacze (inne drapieżniki również) zżerają tak cenne dla naszych wód gatunki jak płoć, leszcz i krąp. A Ty chciałeś je dodatkowo chronić... :D

No ba....... :P

Rozmnoży się to (drapieżniki) czytaj sum ;)  przecie to szkodnik o pstrągach nie wspomne :lol:  :lol:  :lol: i trza to żreć  :(

Edytowane przez Karol Krause
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie

×
×
  • Dodaj nową pozycję...