Skocz do zawartości
  • 0

Dlaczego szczupaki ciągle się spinają?


RETROPER

Pytanie

Witam

 

Wybrałem się niedawno na łódkę zamiarem złowienia jakiegoś sandacza. Szybko się przekonałem,

że tego dnia bardzo dobrze żeruje szczupak w rozmiarze 60-70cm ale pomimo sporo brań wróciłem do domu w zasadzie o kiju.

Pierwszy hol trwał kilka sekund i nie zobaczyłem rybki, drugi szczupak zrobił świecę przy łódce i spadł, trzeci wypiął się już w podbieraku, a dwa kolejne

także po efektownej świecy spadły przy burcie. Poza wspomnianymi holami było też kilka innych uderzeń.

Powiedzcie mi proszę co jest spowodowane taką koleją rzeczy. 

Łowiłem metodą opadu (za sandaczem) na kopyta 7cm z główkami Sasame 4.0 18gr. Wędka 190cm 20-45gr + plecionka 0.18.

Osobiście za największe prawdopodobieństwo tego niepowodzenia podejrzewam kij.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rekomendowane odpowiedzi

  • 0

A może dlatego,że czasem zahaczają się tak

 

                                                                   post-46397-0-32651100-1378049363_thumb.jpg

 

 

Lub nawet- o zgrozo-tak

 

                                                                   post-46397-0-17377000-1378050531_thumb.jpg

 

 

 

A czasem-w przypadku tzw."wąchaczy"-tylko tak?

 

 

                                                                   post-46397-0-39579300-1378049565_thumb.jpg

 

 

kardi

 

                                                                 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Może hol zbyt siłowy? Jakoś nikt o tym nie wspomniał , bo panuje przekonanie że ryba powinna być holowana maksymalnie szybko i siłowo, żeby się nadto nie umęczyła i w dobrej kondycji wróciła do wody. A tak przecież też nie jest do końca, w holowaniu też są jakieś proporcje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Do autora tematu:

Czy kiedyś też spinały Ci się szczupaki, czy to są pierwsze w życiu?

Jeżeli kiedyś łowiłeś i nie było problemu to zadaj sobie pytanie - dlaczego? Porównaj z obecnym stanem i sam wyłapiesz różnice. 

 

 

Tak się zastanawiam nad kijem i pisaniu o cw. to trochę tak jak ze średnicą plecionki :).

Dragon Millenium Kogut - cw 18-42g - pała, taka że mogłem rzucać nią sliderem 12 tonącą, a tonący slider wazy wiecej jak 42g :)

Shimano Twin Power - cw 10-40 - nie założyłbym na tą wędkę czegoś cięższego niż 20g, a to zaledwie połowa deklarowanej wartości.

Robinson Diaflex o cw. 8-32g, a wydaje się, że jest delikatniejszy niż Phenix UMBX do 18g, którym rzucałem 25g+guma. Od Phenixa czasami ryby mi się odbijają, czego nie mogę powiedzieć o Diaflexie, ale na Phenixie czuć każde pierdnięcie... coś za coś.

Wg mnie bardzo dużo zależny od kija, a nie od tego co jest na nim napisane. Jak dla mnie nie jest błędem polecanie kija do 14g, pod warunkiem, ze muszę wiedzieć którego kija autor ma na myśli.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Mam w okolicy działki płytkie, zarośnięte łowisko. Łowię głównie na przynęty powierzchniowe, więc widzę większość ataków.Zauważyłem że na początku sezonu(maj) brań jest dużo i skuteczność zacięć bardzo duża. W miarę trwania sezonu, ilość brań trochę spada, za to skuteczność zacięć spada drastycznie, Miałem dzień że doholowałem jednego szczupaka na 10! Biorą jakby półgębkiem...

Uczą się bestie   :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Tak Majo .. Spadały mi z Diplomata holowane na Abulonie , spadają też równie chętnie z najlepszego dziś sprzętu , w tym także ze St Croix z Cast Away . Wytrząsają śmiało oraz bez problemu jerki , koguty , gumy . A najmniej spadają ze starej , poczciwej wahadłówki . .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Kurcze, wahadłówka. Ostatnio miałem założoną na wędkę tylko po to, żeby sobie przypomnieć jak ona właściwie pracuje. Przyznaje się bez bicia, że w zasadzie całkiem zapomniałem o tej przynęcie na rzecz gum i woblerów. Po obrotówkę czasami sięgam jak jestem na pstrągach albo kleniach. Z drugiej strony nie mam pod nosem jakiejś interesującej szczupakowej wody.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Dlaczego szczupaki się spinają? Przecież to proste. Spinają się bo: wędka za krótka lub wędka za długa, bo wędka za sztywna lub zbyt miękka, ma za dużo modułów lub za mało modułów albo nie ma wcale węgla... Hamulec za mocno dokręcony lub za słabo dokręcony. Spinają się bo żyłka za bardzo rozciągliwa a plecionka za sztywna. Spinają się bo zacięcie za mocne, bo zacięcie za słabe; albo za szybkie lub spóźnione, bo nie było zacięcia wcale albo było ale niepotrzebnie. Spinają się bo hol zbyt siłowy albo hol za delikatny. Bo ryba nie trafiła albo za mocno zagryzła, Bo ryby bokiem odganiają, bo ryby skubią, bo łapią tylko za ogonki. Bo kotwica za tępa, bo za gruba albo za cienka. Bo haczyk zamiast kotwicy, bo kotwica zamiast haczyka. Bo hak/kotwica za sztywno mocowane, bo hak/kotwica za elastycznie mocowane. Bo z gumy spadają, bo wobler za duży, bo wobler za mały, bo na wirówkę tylko delikatnie gryzą, bo w wahadłówkę nie trafiają. Bo wędkarz ma słabszy dzień, bo ryba ma lepszy dzień. Ot i cała filozofia.

  • Like 12
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Tak Majo .. Spadały mi z Diplomata holowane na Abulonie , spadają też równie chętnie z najlepszego dziś sprzętu , w tym także ze St Croix z Cast Away . Wytrząsają śmiało oraz bez problemu jerki , koguty , gumy . A najmniej spadają ze starej , poczciwej wahadłówki . .

Kto dziś wie co to był Diplomat ?  Tylko niedobite dinozaury ! Pamietam okrutnie ciężki był, coś 340g ?

U.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Dlaczego szczupaki się spinają? Przecież to proste. Spinają się bo: wędka za krótka lub wędka za długa, bo wędka za sztywna lub zbyt miękka, ma za dużo modułów lub za mało modułów albo nie ma wcale węgla... Hamulec za mocno dokręcony lub za słabo dokręcony. Spinają się bo żyłka za bardzo rozciągliwa a plecionka za sztywna. Spinają się bo zacięcie za mocne, bo zacięcie za słabe; albo za szybkie lub spóźnione, bo nie było zacięcia wcale albo było ale niepotrzebnie. Spinają się bo hol zbyt siłowy albo hol za delikatny. Bo ryba nie trafiła albo za mocno zagryzła, Bo ryby bokiem odganiają, bo ryby skubią, bo łapią tylko za ogonki. Bo kotwica za tępa, bo za gruba albo za cienka. Bo haczyk zamiast kotwicy, bo kotwica zamiast haczyka. Bo hak/kotwica za sztywno mocowane, bo hak/kotwica za elastycznie mocowane. Bo z gumy spadają, bo wobler za duży, bo wobler za mały, bo na wirówkę tylko delikatnie gryzą, bo w wahadłówkę nie trafiają. Bo wędkarz ma słabszy dzień, bo ryba ma lepszy dzień. Ot i cała filozofia.

 

Święta prawda. Może być dziesiątki powodów dla jakich szczupak "spada" i zapewne nigdy ich do końca nie poznamy. Jeśli hamulec wyregulowany optymalnie, linka (na szczupaka zdecydowanie wybieram plecionkę) nie skręcona, zacięcie w tempo....., a przede wszystkim gdy ryba trafi w hak czy kotwicę, a wędka mieści się w jakichś tam parametrach, nawet jeśli jest to kijek do lekkiego spina, wszystko powinno być ok. Przykład z dnia wczorajszego: ok. 18.00 zdecydowane uderzenie i gwałtowny odjazd w stronę krzaczorów. Pomyślałem, że to "najbidniej" szczupak 80 cm, dobrze ponad 3 kg. Okazało się, że zaledwie 62 cm i pewnie nawet nie miał 2 kg (nie ważyłem). Zapięty był aż za dobrze bo zbyt głęboko. Około 20.00 już prawie po "ciemaku" założyłem największego z moich woblerów Savagear (ok.12 cm) - żółtego. Trzy kolejne rzuty w to samo miejsce i za każdym razem krótkie, gwałtowne uderzenia, jednak jakieś takie "kontrolne", bez szans na zacięcie. Po kolejnych dwóch rzutach maluszek (ok.35 cm) wreszcie się zdecydował i błyskawicznie wylądował na pomoście - ledwie zahaczony po zewnętrznej stronie dolnej szczęki. Jestem prawie pewien, że poprzednie "podskubywania" woblera też były jego dziełem i nawet gdyby jakimś cudem zdołał go wcześniej zaciąć zapewne by się spiął. Ta doza niepewności sprawia, że wędkarstwo jest dla mnie tak pasjonujące.

Serdeczności. Robert.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Kto dziś wie co to był Diplomat ?  Tylko niedobite dinozaury ! Pamietam okrutnie ciężki był, coś 340g ?

U.

Diplomata miałem, ale nie za bardzo mi pasował. Za to Abu Suecia 352 zoom (żółta) to był kijek... Pierwszego srebrniaka na tą wędkę złowiłem na Parsęcie, a było to już prawie 30 lat temu, choć kijek krótki i taki mało "trociowy". Za to Abu atlantic (oczywista te stare, szklane) nie pamiętam numerów ale kolory niebieski i "miedziany" (jak suecia 321 i 322) wywoływały orgazm u każdego trociarza w tamtym czasie. Miałem oba, sparowane z Cardinalem 66 były ekstra. I jakoś waga ich zupełnie mi nie przeszkadzała. I ryby z tego jakoś nie spadały bardziej niż z grafitów, a przede wszystkim było ich więcej. Duuuużo więcej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Diplomata miałem, ale nie za bardzo mi pasował. Za to Abu Suecia 352 zoom (żółta) to był kijek... Pierwszego srebrniaka na tą wędkę złowiłem na Parsęcie, a było to już prawie 30 lat temu, choć kijek krótki i taki mało "trociowy". Za to Abu atlantic (oczywista te stare, szklane) nie pamiętam numerów ale kolory niebieski i "miedziany" (jak suecia 321 i 322) wywoływały orgazm u każdego trociarza w tamtym czasie. Miałem oba, sparowane z Cardinalem 66 były ekstra. I jakoś waga ich zupełnie mi nie przeszkadzała. I ryby z tego jakoś nie spadały bardziej niż z grafitów, a przede wszystkim było ich więcej. Duuuużo więcej.

Ho, Ho, tak, tak ! Miedziany Atlantic miał numer 423 i nieruchomy uchwyt kolowrotka.  Żólty Atlantic 443 z przesuwanym uchytwm kolowrotka jak w Sueciach, ktore oczywiscie tez miałem... A dwie sześć szóstki mimo, ze nie używane jeszcze mam na stanie.... Cóż dziadkom zawsze miło powspominać!

U. 

Edytowane przez Ugly
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Adam Mickiewicz wieszczem był...wędkarskim. Wszak przewidział, że powstaną kołowrotki Abu skoro już w Dziadach napisał:... a imię jego Czterdzieści i Cztery :; Na Cardinala 33 i 44 łowię do dziś. Na 66 bardzo rzadko. Z tego okresu na trotkę niektórzy stosowali Qiucka 330 ale generalnie te kołowrotki mi nie pasowały. Choć oprócz łowienia ryb można było używać je do wielu innych prac w tym remontowo budowlanych jak wciąganie wiader z zaprawą, belek na więźbę dachową, a od biedy i gwoździa można było przybić. Tego żółtego atlantica też miałem ale niestety krótko, bo wymieniłem go na muchówkę hardyego. Już wtedy mnie dopadła ta choroba i przez ćwierć wieku właściwie wyłącznie na muchę łowię. Od jakichś trzech lat znów od czasu do czasu macham spinem na jeziorze choć muchówka zawsze leży na łódce. A skoro o Abu mowa, to w tym czasie mięli jeszcze całkiem zgrabny teleskopik Abu Suecia Safari. Jak nie lubię teleskopów, to na ten łowiłem czasami. Idąc z muchą zabierałem go do plecaka... Bywało, że się przydawał.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Adam Mickiewicz wieszczem był...wędkarskim. Wszak przewidział, że powstaną kołowrotki Abu skoro już w Dziadach napisał:... a imię jego Czterdzieści i Cztery :; Na Cardinala 33 i 44 łowię do dziś. Na 66 bardzo rzadko. Z tego okresu na trotkę niektórzy stosowali Qiucka 330 ale generalnie te kołowrotki mi nie pasowały. Choć oprócz łowienia ryb można było używać je do wielu innych prac w tym remontowo budowlanych jak wciąganie wiader z zaprawą, belek na więźbę dachową, a od biedy i gwoździa można było przybić. Tego żółtego atlantica też miałem ale niestety krótko, bo wymieniłem go na muchówkę hardyego. Już wtedy mnie dopadła ta choroba i przez ćwierć wieku właściwie wyłącznie na muchę łowię. Od jakichś trzech lat znów od czasu do czasu macham spinem na jeziorze choć muchówka zawsze leży na łódce. A skoro o Abu mowa, to w tym czasie mięli jeszcze całkiem zgrabny teleskopik Abu Suecia Safari. Jak nie lubię teleskopów, to na ten łowiłem czasami. Idąc z muchą zabierałem go do plecaka... Bywało, że się przydawał.

Mnie mucha, stety czy nie mimo zakusów jakos nie "wciągła" A 44 i 33 a jakże, jak pisłem juz kiedys sa na stanie nadal...W dzisiejszych, trudnych czasach nie robia już zielonych kołowrotków, ani zielonych samochodow, ktorych tez mialem kilka tzn robia , ale jak by tu powedzieć, na Range i  Cayenne nieco za skromny jestem  :)

U.

P.S.: Suecie Safari pasjami używał znany, nieżyjący już pstragaż nazwiskiem Błażejczyk, imienia nie pomne

Edytowane przez Ugly
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Kto dziś wie co to był Diplomat ?  Tylko niedobite dinozaury ! Pamietam okrutnie ciężki był, coś 340g ?

U.

Czarny,rękojeść z pianki,ciężki jak cholera,uchwyt metalowy z nakrętkami-nieruchomy w przeciwieństwie do Suecii ,,Delikatniejszy(tym łowiłem)- 751,sztywniejszy- 752.Charakterystyczne dla firmy ukośne druciaki-,plastikowy czarny tubus-miodzio jednym słowem

Dostałem z okazji matury,a potem,po latach kilkunastu,baran jeden-zamieniłem. :(

kardiodinozaur

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Chyba nie był taki ciężki , ten Diplomat . Był dużo lżejszy od ddr-owskiego Kongo :) A Witek to przecież standardowe sto szlugów dziennie ,  no i płaskie woblery z kwadratowym sterem malowane z niecierpliwości caponem , oraz nocny do Kołobrzegu przez Piłę . W Kutnie dosiadała się także towarzystwo apelacji warszawskiej ..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Chyba nie był taki ciężki , ten Diplomat . Był dużo lżejszy od ddr-owskiego Kongo :) A Witek to przecież standardowe sto szlugów dziennie ,  no i płaskie woblery z kwadratowym sterem malowane z niecierpliwości caponem , oraz nocny do Kołobrzegu przez Piłę . W Kutnie dosiadała się także towarzystwo apelacji warszawskiej ..

Oj z tym Kongo to bym polemizował... chociaż fakt, nie ważyłem. Co do Wiktora, to się zgadza choć jego woblerki z owym kwadratowym sterem miały ciekawszą rzecz czyli małe czarne kropki umieszczane umownie "na wysokości płetwy piersiowej". Za pomocą tych kropek opisany był każdy wobler czyli tonący/pływający plus praca, głębokość schodzenia. Te kropki w stanie był odczytać tylko Witek. Natomiast jeśli chodzi o pociąg, to aby być precyzyjnym to w Kutnie dosiadał się Wiktor, bo tam mieszkał, a pociąg był z Warszawy. Nie słyszałem aby ktoś jeździł z przesiadką przez Kutno, a uwierz, że zanim przeprowadziłem się na stałe z Warszawy do Płytnicy tą trasę pokonywałem setki razy. Chyba, że pisząc o apelacji warszawskiej traktujesz to dosłownie i masz na myśli pewnego ajenta stacji paliw, swego czasu częstego towarzysza wypraw Wiktora. Pomijając zaś wszystko facet nie najgorzej potrafił łowić ryby choć do pstrągów nie miał farta.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Jechał bezpośredni z Łodzi Kaliskiej , bez przesiadek . Nie jedziłem z Błażejczykiem , ale ze dwadzieścia lat się znaliśmy i mijaliśmy po rozmaitych oszałamiających metach .. :) Dziś je z dala omijam , nie chcąc utracić dobrych wspomnień ..    

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Ho, ho tak, tak ! My z  Poznania, nieśmiertelnym :)  0.53 też na Kołobrzeg... Nie przypominam sobie abym kiedykolwiek tam siedział...zawsze nabity do granic możliwości

U.

Tak było Marcinie,tak było.Teraz wygodniutko-samochodem nad samą rzekę,ale w rzece już nie to....Ponieważ temat dotyczy szczupaków wspomnę o pewnym szczególnym 22 lipca sprzed lat.Otóż z pokazanym poniżej zestawem podążałem brzegiem Głomi łowiąc na obrotówkę kolejnych kilka pstrągow.Zaczęlo się 30-takiem,potem lepiej,znów lepiej,brały wspaniale,apetyt rósł po każdej złowionej rybie.W końcu wspaniały głaz na środku rzeki,długi rzut pod prąd ,mepps Aglia nr 2 obrócił się kilkakrotnie i...zlota torpeda pojawiła się znikąd.Branie odebrane kilkoma zmyslami-plusk(ucho),błysk(oko)i szarpniecie(dłoń)-w głowie myśl o pomorskim letnim 60-taku.Ułuda trwała krótko-świetnie zaciety szczupak walczył inaczej niż wcześniejsze strumieniowce.Gdyby zszedł zaraz po braniu legendę o wielkim pstrągu snuł bym do dziś.

 

Wędzisko to Hardy Favourite 7' dwuczęściowy leciutki  carbon o najprostszej w możliwych konstrukcji ,a kołowrotek-ten od Mickiewicza(wg Thymalusa) z pierwszych serii.

 

                                                                      post-46397-0-41507100-1378755898_thumb.jpg

 

Wiktor Błażejczyk jest autorem artykułu w WW pt."Troć na lekko",który był naprawdę ciekawy głosem w dyskusji na temat pomorskich łowów,zaprzeczał bowiem  teorii o konieczności używania armat i betoniarek.Ponieważ widziałem osobiście złowione przez Niego trocie opis zrobił wtedy na mnie duże wrażenie.

 

Pozdrawiam-kardi

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Zawsze miło czytać Pawle Twoje mikro opowiadania ! Miałem podobną przygodę. Skradłem się na czworakach do miejsca, które kiedyś wcześniej obdarzyło mnie pstrągiem grubo ponad 50. Do kija przypięty, a jakże, zielony 44, żyłeczka 0,20 Odczekalem chwilke i trudny rzut pod nisko zwisające nad woda gałęzie. Dwa obroty korbką i...jest W tym miejscu było ok 1,5 metra, branie głęboko więc nie od razu zorietowałem się. Oczywiście szczupak na oko  ok 3 moze nawet wiecej kilo... Zdegustowny kompletnie wyślizgiem wyjąłem go na brzeg. Błystka sama wypadła z paszczy. Spojrzałem nań i myśle sobie: "Za karę żeś nie pstrąg to ja ciebie zabije i zjem". Szczupaczek zerknął na mnie i wietrząc pismo nosem podskoczyl parę razy, odbił sie i chlup do wody...Moje poirytowanie było tak wielkie, żem nie zareagowal na jego podrygi. Nigdy potem nic tam już nie złowiłem :)

U.

P.S.: może moderator wydzieli wątek i nada mu tytuł "Wspomnienia są zawsze bez wad"

Edytowane przez Ugly
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz na pytanie...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...