Skocz do zawartości

Bliskie spotkania trzeciego stopnia - nasze przegrane i inne historie


admin

Rekomendowane odpowiedzi

Przykra sprawa , nie chciałbym się znaleźć na Twoim miejscu...

 

A co do przegranych , dużo ich nie odnotowałem ale ostatnia porażka mnie wiele nauczyła.A było to tak...niedzielny poranek , deszcz cały czas mocno siąpił a ja nieugięty próbuję dopaść jakiegoś fajnego bolka na główkach pod Szczecinem.Po wrzuceniu do wody wszystkich wabików nadeszła chwila zwątpienia...i postanowiłem porzucać chwilę za szczupakiem w klatce lecz po kilku chwilach udało mi się zaobserwować , że coś goni drobnicę w warkoczu.Szybka zmiana wabika na soula 5 od huntera... rzut , dwa-trzy obroty korbą i siedzi ! Piękny boleń , przewalił mi się z 4-5 metrów ode mnie pokazując się w pełnej okazałości - grube , spasione 80+ , po chwili odjazd na 3-4 metry ... niestety długo się nim nie nacieszyłem , zapomniałem wyregulować hamulca po wcześniejszej próbie złowienia szczupaka + rapa zapięta za jedną małą kotwice :/

 

Nauczyłem się dwóch rzeczy : hamulec rzecz święta i od tamtej porażki zawsze jest idealnie wyregulowany ... a druga sprawa - kotwice muszą być najlepszej jakości żeby nie było sytuacji , że się rozgięły jak w tym wypadku.Możliwe , że gdybym miał mocniejsze kotwy to zdążyłbym odkręcić hamulec przed rozprostowaniem kotwicy.

 

Efektem ubocznym tego wszystkiego był jeszcze złamany wobler :angry:

Przemek, smutna historia. Współczuję a zarazem brawa za Twoją postawę.

@maniek, główki pod Szczecinem to jakieś 30-40km w górę rzeki...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kończę z wędkarstwem, człowiek od czerwca jeździ za sandaczem, masa godzin spędzona nad wodą, wiele wyrzeczeń, miliony ukąszeń komarów echhh, wreszcie jest !!!! piękne pstryk daleko w warkoczu główki, zacięcie i miły duży pulsujący ciężar na końcu zestawu zwiastujący ładną rybę, po kilku minutach mozolnego holu pod nogami ukazuje się piękna mamuśka sandacza na oko spokojnie 90+, majestatycznie kładzie się na boku, przy próbie podebrania zebrała siły na ostatni odjazd i ...... luz !!!! plecionka smętnie zwisa ze szczytówki kija, nie wierzę ku....a nie wierzę aż się ryczeć chce. Przecież i tak wróciłaby do wody ale bez gumowego kolczyka w paszczy, niestety przypon Dragon Surflon do 9 kg nie wytrzymał presji.....
Wodom cześć

post-53380-0-86296600-1383926263_thumb.jpg

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kończę z wędkarstwem, człowiek od czerwca jeździ za sandaczem, masa godzin spędzona nad wodą, wiele wyrzeczeń, miliony ukąszeń komarów echhh, wreszcie jest !!!! piękne pstryk daleko w warkoczu główki, zacięcie i miły duży pulsujący ciężar na końcu zestawu zwiastujący ładną rybę, po kilku minutach mozolnego holu pod nogami ukazuje się piękna mamuśka sandacza na oko spokojnie 90+, majestatycznie kładzie się na boku, przy próbie podebrania zebrała siły na ostatni odjazd i ...... luz !!!! plecionka smętnie zwisa ze szczytówki kija, nie wierzę ku....a nie wierzę aż się ryczeć chce. Przecież i tak wróciłaby do wody ale bez gumowego kolczyka w paszczy, niestety przypon Dragon Surflon do 9 kg nie wytrzymał presji.....

Wodom cześć

attachicon.gifDSC07630.jpg

 

Właśnie z takich powodów zminimalizowałem "żelastwo" w zestawie łowiąc na gumy jedynie do agrafki. Ogólnie to te przypony dragona mają agrafki i krętliki do d**y :mellow:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kończę z wędkarstwem, człowiek od czerwca jeździ za sandaczem, masa godzin spędzona nad wodą, wiele wyrzeczeń, miliony ukąszeń komarów echhh, wreszcie jest !!!! piękne pstryk daleko w warkoczu główki, zacięcie i miły duży pulsujący ciężar na końcu zestawu zwiastujący ładną rybę, po kilku minutach mozolnego holu pod nogami ukazuje się piękna mamuśka sandacza na oko spokojnie 90+, majestatycznie kładzie się na boku, przy próbie podebrania zebrała siły na ostatni odjazd i ...... luz !!!! plecionka smętnie zwisa ze szczytówki kija, nie wierzę ku....a nie wierzę aż się ryczeć chce. Przecież i tak wróciłaby do wody ale bez gumowego kolczyka w paszczy, niestety przypon Dragon Surflon do 9 kg nie wytrzymał presji.....

Wodom cześć

attachicon.gifDSC07630.jpg

Przypon trzeba mieć bo jak zębaty siądzie to też będzie płacz tylko wg mnie założyłeś za słaby. Ja ostatnio łowiłem 18kg. Przypon nie ma znaczenia jeśli chodzi o branie, gdybyś miał założony mocniejszy ten sandacz też by wziął tylko by wyjechał na brzeg. Człowiek uczy się na błędach, szkoda że na takich 90cm sandaczowych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kończę z wędkarstwem, człowiek od czerwca jeździ za sandaczem, masa godzin spędzona nad wodą, wiele wyrzeczeń, miliony ukąszeń komarów echhh, wreszcie jest !!!! piękne pstryk daleko w warkoczu główki, zacięcie i miły duży pulsujący ciężar na końcu zestawu zwiastujący ładną rybę, po kilku minutach mozolnego holu pod nogami ukazuje się piękna mamuśka sandacza na oko spokojnie 90+, majestatycznie kładzie się na boku, przy próbie podebrania zebrała siły na ostatni odjazd i ...... luz !!!! plecionka smętnie zwisa ze szczytówki kija, nie wierzę ku....a nie wierzę aż się ryczeć chce. Przecież i tak wróciłaby do wody ale bez gumowego kolczyka w paszczy, niestety przypon Dragon Surflon do 9 kg nie wytrzymał presji.....

Wodom cześć

attachicon.gifDSC07630.jpg

cholerka szkoda.. te dragony to straszna lipa. Zawiódł mnie już kilka razy.. teraz poniżej 13 kg nie schodzę. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kończę z wędkarstwem, człowiek od czerwca jeździ za sandaczem, masa godzin spędzona nad wodą, wiele wyrzeczeń, miliony ukąszeń komarów echhh, wreszcie jest !!!! piękne pstryk daleko w warkoczu główki, zacięcie i miły duży pulsujący ciężar na końcu zestawu zwiastujący ładną rybę, po kilku minutach mozolnego holu pod nogami ukazuje się piękna mamuśka sandacza na oko spokojnie 90+, majestatycznie kładzie się na boku, przy próbie podebrania zebrała siły na ostatni odjazd i ...... luz !!!! plecionka smętnie zwisa ze szczytówki kija, nie wierzę ku....a nie wierzę aż się ryczeć chce. Przecież i tak wróciłaby do wody ale bez gumowego kolczyka w paszczy, niestety przypon Dragon Surflon do 9 kg nie wytrzymał presji.....

Wodom cześć

attachicon.gifDSC07630.jpg

 

1 czerwca 2012, Wisła.

Taki sam przebieg holu  sandacza o równie imponującym rozmiarze. Odjazd na krótkim dyszlu w momencie dotkniecia ryby ręką i.... przypon od smoczej firmy nie wytrzymuje,pęka w połowie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22.04.2006 polowanie na jazioklenie na Odrze w okolicach Widuchowej. Na końcu zestawu black fury nr 1. Piękna branie  warkoczu, kilka potężnych szarpnięć i ... kocia morda oraz taka niespodzianka na końcu zestawu; Spinwal:

post-45734-0-63984800-1384164685_thumb.jpg

Obstawiam sporego bolenia. Niestety odpłynął z blaszką...

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ja przyłącze się do przykrych wspomnień z przyponami Dragona w roli głównej...

Dołek za warkoczem główki, wyjeżdżają dwa krótkie sandaczyki. Stoję pukam dalej dno.

Pyk siedzi... nie k.. zaczep. Nie, zaczep rusza, hamulec gwiżdże, rybka zjeżdża z nurtem...

Nagle stop i luz... i wyciągam takie cudo. Agrafka do 12 kg.

post-50516-0-34679300-1385115083_thumb.jpg

 

Wmawiam sobie ze to sumek był, bo jak pomyśle że to piesek to słabo mi się robi...

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dragony bardzo słabe. Z przyponu agrafki pekają nagminnie, krętliki się wyciągają.

 

22.04.2006 polowanie na jazioklenie na Odrze w okolicach Widuchowej. Na końcu zestawu black fury nr 1. Piękna branie  warkoczu, kilka potężnych szarpnięć i ... kocia morda oraz taka niespodzianka na końcu zestawu; Spinwal:

attachicon.gifkretlik.jpg

Obstawiam sporego bolenia. Niestety odpłynął z blaszką...

 

To na pewno spinwal?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dragony bardzo słabe. Z przyponu agrafki pekają nagminnie, krętliki się wyciągają.

 

 

To na pewno spinwal?

Na 100% tylko Spinwali używam.

Ostatnio kupiłem Dragony Spin Lock ( https://www.tamaj.pl/wedkarstwo-podlodowe/5253-dragon-agrafka-z-kr-tlikiem-spinn-lock.html ) , bo innych nie było, sprawiają wrażenie mocnych. Ale po tym co tu widzę to zaczynam mieć wątpliwości ...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na 100% tylko Spinwali używam.

Ostatnio kupiłem Dragony Spin Lock ( https://www.tamaj.pl/wedkarstwo-podlodowe/5253-dragon-agrafka-z-kr-tlikiem-spinn-lock.html ) , bo innych nie było, sprawiają wrażenie mocnych. Ale po tym co tu widzę to zaczynam mieć wątpliwości ...

 

Ja używam od marca Spin Locków ale bez krętlika i nic złego na nie nie moge powiedzieć :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Witam, chciabym się podzielić  z Wami moimi przygodami, wszystkie dotyczą jednego jeziora leżącego kilometr od domu, w którym się wychowałem, mianowicie jest to jezioro Gostudno w okolicach miast Chojnice/Człuchów.

 

Pierwsza historia miała miejsce ponad 15 lat temu. Starszy ode mnie kolega namawiał mnie gorąco do wspólnej wyprawy na szczupaki. Jak do tej pory łowiłem jedynie pod okiem ojca wędeczką 3m wzdręgi, leszczyki i czasami liny, ale z odległościówką radziłem sobie równie dobrze, więc ze spinningiem nie powinienem mieć problemu. Po otrzymaniu zgody, miałem sobie zmontować zestaw, czyli przywiązać "zieloną" stalkę, po czym założył mi na agrawce jakieś cudo. Była to mosiężna obrotówka nr 2 z ciemnoczerwoną paletką.

Łowiskiem jest głęboka zatoka ok 3-4 metry i oddzielający ją od brzegu długi pas trzcin. Każdy wędkarz tu ma swój pomost i jest ich bardzo dużo. Zajmuję jeden z nich, kolega wchodzi na kolejny i łowiny. Staram się go naśladować. Rzucam raz tu, raz tam, zwijam...nic. W końcu chciałem sprawdzić jak daleko jestem w stanie rzucić przynętą. Obrałem sobie punkt, było nim odbite w wodzie skupisko brzóz, które bardzo wyróżniały się na tle starego boru. Rzucam, staram się jak mogę. Za każdym razem liczę czas opadania błystki do dna...1..2...3...4...5...6 luz, zwijam. Był koniec wakacji, a na dno było usłane moczarką. Aby za każdym razem nie zahaczać zielska, zwijałem odliczając do 5.

Mijały kwadranse, a my dalej nic nie możemy zlowić, jak dla mnie frajda, ciskam obrotówką i trafiam w upatrzony punkt. Kolega mówi, że trzeba zmienić miejsce, więc idziemy dalej. Zwijam w pośpiechu blaszkę, mo musiałem jeszcze do niego dojść, i nagle STOP. Nie mogę kręcić korbka kołowrotka. Czuję, że coś targa wedziskiem, widzę na końcu zestawu wielki, otwarty pysk. szczupaka, który wygina swoje ciało raz w lewo, prawo,  apotem gdzieś znika. Wołam kolegę, który szybko przybiega mi z pomocą, to mój pierszy szczupak...-Nie daj mu wejść w trzciny...trzymaj go!- Krzyczy nade mną. Staram się, próbuję, ale ryba jest tak silna. że za pierwszym razem wbija się w trzciny przy samym moście.- Ciągnij go! Dawaj tu bliżej!- Ryba szrpie się w trzcinach jak oszalała, ja stoję na podeście mostu, a kolega klęczy niżej i czeka na rybę. Wreszcie udało się ją jakoś wydostać, ale nie dawała za wygraną i zawinęła żyłkę za dwie, małe łodygi trzcin, wyłożyła się na bok i leży.Wileki esox, około 5 kilo. Nie mogę go przyciągnąć bliżej, aby kolega mógł go złapać ręką, bo trzciny,za które się owinęła żyłka na to nie pozwalają. Kolega robi wtedy coś, za co dziś dostałby z buta, łapie za żyłkę ręką,   zjeżdża dłonią jak najdalej potrafi...brakuje może pół metra. Obwija żyłkę dwa razy wokół dłoni i ciągnie do siebie...Został mi w pamięci jeden głośny chlupot i ryby już nie było. Był za to kolega, który z mokrą kocią mordą podał mi bez slowa obrotówkę :P

...

Kolejna przygoda rozegrała się w tym samym miejscu dwa lata później. Łowiłem okonie na małą obrotóweczkę nr 0. Jest kolejne branie i holuję okonia, ale ten jakiś większy się wydaje.Widzę, że szpula hamulca się obraca, więc lekko go dokręcam. W tym momencie wędka wygina się i gwałtownie prostuje. Wyciągam małego okonka, około 15 cm, który był zmiażdżony i miał jedną wielką ranę na brzuchu.

....

Ostatnia sytuacja miała miejce kilka lat temu, w przeciwnym krańcu jeziora. Listopad. Wielka płytka zatoka zarośnięta moczarką, na brzegach trzciny, potem pas skrzypów, a w to wszystko są wmieszane liście żółtych juz grążeli. Woda bardzo czysta. Łowię małą wahadłówką, przypon mam z czarnego wolframu, taki zwykły, nie ma czadu. Łowię już kilka godzin bez rezultatu, a w tej zatoczce zawsze była szansa na spotkanie choć małego szczupaczka, który poprawiłby humor. Niestety, kolejny mostek na którym nic sie nie dzieje. Ostatni rzut i kończę na dziś. Widziałem przynętę z daleka, znudzony brakiem brań przyspieszam, potem zwalniam, znów przyspieszam i kiedy jest 15 metrów ode mnie widzę jak atakuje ją z mojej prawej strony szczupak. BUM i stoi, ja też...jest niczego sobie, ponad 80 cm. Ucieka, odjechał na dobre 10  metrów i zaczął trzepać łbem pod wodą, Podciągam go bliżej i mi się to udaje, jak wbije się w zielsko, to jest krótsza droga, aby go z niego wydostać. Szczupak płynie jednak zdala od grążeli, w wolnej od przeszkód wodzie. Podpływa do powierzchni i zaczyna kotłować w jednym miescu, po czym szybko ucieka na prawo i parkuje w gęstych trzcinach  jakieś 10 metrów ode mnie. Przypomniała mi się akcja z kolegą z mojego pierwszego wypadu, ale szybko przestałem tak myśleć, bo wyszedł z trzcin sam, holuję go w mojim kiedunku, ustawił się do mnie pyskiem i...CO JEST K..WA?! Wahadłówka wisi poza paszczą? :huh: Daje sie podholować bliżej, staram się go złapać ręką, ale nie udaje mi się tego zrobić przy pierwszym podejściu.Otwiera paszczę, pokazuje wszystkie zębiska, trzęsie łbem i odjeżdża w lewo. Ale mam teraz inny problem...Moja wahadłówka opada swobodnie na dno. Szczupak pruje przed siebie przez grążele, a żyłka tnie ich liście i łodygi. Tor jego ruchu wskazują wyskakujące nad wodę łodygi skrzypów.

Zgłupiałem do reszty.Mam na końcu niekompletnego już zestawu szczupaka na rekord życiowy,który nie jest zacięty na żaden z haków, więc za co siedzi, skoro błystka leży na dnie :blink: Szczupak po tej szarży wyraźnie osłabł.Staram sie go podholować i złapać ręką. Da się prowadzić blisko powierzchni omijając większość zaczepów, idzie prosto na mnie...jeszcze kilka metrów i się uda...jest blisko...wykłada się na bok i wtedy widzę za co jest "zahaczony" przez cały czas holu.Przy ataku nie trafił w przynętę, lecz w wolfram, zębem przebił go i zrobiło się coś w rodzaju oczka i tylko za to się trzymał. Tylko kilka sekund dzieli mnie od życiówki, szczupak leży na boku, przychyla się bardziej brzuchem do góry i wtedy widzę jak pętelka wolframu zjeżdża z zęba.Kij się prostuje, esox stoi 20 cm pod wodą i tyle również od mojej mokrej dłoni. Klęcząc przed nim i nachylając się w kierunku wody patrzę jak powoli odpływa, jak chciałby mi powiedzieć WYGRAŁEM, PŁYNĘ DO SIEBIE. Przez moment jeszcze go obserwuję, aż znika gdzieś w toni, ale cały czas zastanawiałem się o co tak właściwie tu chodzi.

Edytowane przez zajcev
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...