Skocz do zawartości

Bliskie spotkania trzeciego stopnia - nasze przegrane i inne historie


admin

Rekomendowane odpowiedzi

  • 1 miesiąc temu...

Będąc na nocce z piątku na sobote wybrałem się na moje Rajmusiowe miejsce- to taka przezemnie lekko ztuningowana rafa ;-)

Od 22.30 do 24.00- zero. Tylko bobry jak rekiny krążyły w mojej miejscówce, ograniczając rzuty by którego nie podchaczyć...

Dwie godziny snu, o 2.30 byłem już po śniadanku, gotowy na polowanie. Biczowałem napływ poprzedzający rafę.

Gdy w myślach miałem już zmiane woba, pozostającą jeszcze w wodzie Rapale, COŚ zatrzymało.

Odruchowe zacięcie i...zaczep???

Po chwili zaczep ruszył.

Zaczął mocno testować sprzęt próbując spierniczać wzdłuż napływu w główny nurt.

Wyciągał plecione w zastraszającym tempie.

Tak ,,złego" odejścia jeszcze nigdy nie uświadczyłem!!!

Porażająca siła. Statyczny odjazd okraszony pulsacyjnym akcentem... Próbuje kontrować hamulcem- a gdzie tam.

Po jakichś 30 sekundach holu, w świetle księżyca po raz pierwszy i ostatni widze ten Zaczep.

Wykonuje świecę robiąc niemałe zamieszanie na powierzchni. Co za widok!!! Jakbym marlina miał na haku...

W tym samym momencie kij wystrzeliwuje do pozycji ,,zasadniczej" zdzielając mnie plecionką po ryju,.

A ja z kocią mordą bije się z myślami, co to kur..wa ma być???

Plecionka 0,12mm, przypon 25cm/ 6kg i po zawodach?

Patrze na koniec zwiniętej plecionki- jakby chirurg uciął!

Wkur..wiony wiąże kolejny przypon, wobas na agrafke i ogień.

W międzyczasie z uświadczonej porażki pozostają tylko drżące łapy, puls 200 i przełykanie śliny.

Procedura taka sama- staranne obłowienie napływu.

Do 7 rano nic więcej się nie dzieje.

Kończąc polowanie, spotykam jeszcze kolegę z synem.

Dziele się wrażeniami.

Gadamy tak sobie, jednak w głowie kołuje jedna myśl- oby tylko mój Zapaśnik poradził sobie z wabiem...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie chciałbym szacować jego wielkości, wszak ryby najszybciej rosną w opowieściach ;-)

Jednak po odejściu jakie zrobił i świecy, domniemam, że należy do TYCH sporawych ;-)

Możliwe, że jest gdzieś w pobliżu miejsca spotkania.

Ale z racji ekstremalnej niżówki na Narwi, zapewne zaglądał tam tylko w nocy.

Zaglądał, póki nie trafił na Rapale.

Oby szybko i bez utraty zdrówka się jej pozbył.

To jest teraz najważniejsze...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 10 miesięcy temu...

Dzisiaj po 20 wracałem z ryb i miałem dużo szczęścia. Na drogę wyskoczył mi Łoś.  Wbiegł, zatrzymał się na środku jezdni - jakby oślepiony oraz zaskoczony całą sytucacją. Gdyby się nie zatrzymał najechał bym go i czołówka.  Padało i było ślisko - hamowania nie było.. wszystko trwało sedkundę,dwie.. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jest najgorsze bo po innych kierowcach to bardziej wiadomo czego się spodziewać a zwierzę widząc światła głupieje... kiedyś zając wybiegł mi na drogę i zaczął biec w stronę świateł... zdarzały się też Łosie i Jelenie... Najczęściej nie ma czasu na reakcję...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na betonowej drodze pod elektrociepłownią żerańską doszło kiedyś do podobnego wypadku. Podobna sytuacja; wieczór, jedzie auto, a na drogę, zamiast łosia, wypada zdezorientowany światłami dzik. Wypada i stoi. Tutaj kierowca popełnił błąd, bo zatrąbił, co sprawiło, że odyńcowi stan zaskoczenia przeszedł w popłoch i ruszył, jak stał, przed siebie. W sumie nic się nie stało, ale mijając auto trochę o nie zawadził i kasę na blacharza trzeba było wyłożyć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(trochę żartem i trochę nie) Idąc 3 dni temu z kumplem na ryby zobaczyłem na płocie napis du.. . Klepnąłem i pól wędkowania drzazgi wyjmowałem. Jak już wracaliśmy kumpel zobaczył na płocie napis c... Jak załadował to do dziś drzazgi wyciąga  :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na betonowej drodze pod elektrociepłownią żerańską doszło kiedyś do podobnego wypadku. Podobna sytuacja; wieczór, jedzie auto, a na drogę, zamiast łosia, wypada zdezorientowany światłami dzik. Wypada i stoi. Tutaj kierowca popełnił błąd, bo zatrąbił, co sprawiło, że odyńcowi stan zaskoczenia przeszedł w popłoch i ruszył, jak stał, przed siebie. W sumie nic się nie stało, ale mijając auto trochę o nie zawadził i kasę na blacharza trzeba było wyłożyć.

miałem to szczęście że zabrakło mi czasu na klakson..  ale mądry łoś zatrzymał się i mnie przepuścił, w końcu byłem z prawej strony..   ;)  :)  

 

edit:

wiem ja wygląda spotkanie auta z łosiem.. podcinam mu nogi i zwierzak ląduje na przednim siedzeniu -kumpel tak miał.. 

Edytowane przez tibhar
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 miesiące temu...

Nie wiem czy kwalifikuje się do naszych przegranych ale…

W poprzednią sobotę trochę wolnego więc grzechem byłoby nie pojechać na ryby. Na Inie zawody więc będzie tłok, a na to nie mam ochoty. Wręcz przeciwnie, chcę odpocząć i się odprężyć, mam ochotę pojechać na ryby sam i połowić w spokoju. Wybór pada zatem na pstrągową rzeczkę. Nie za specjalnie chciało mi się wcześnie wstawać , szczególnie że cały tydzień wstawałem o 5:00 do pracy, a dodatkowo wieczorkiem miałem ochotę na szklaneczkę „rudej” z colą. Budzik nastawiam na 7:30.

O 6:50 nad uchem słyszę :

- Tato mogę bajkeeeę?

Jak to jest, że w tygodniu zwlec ich z łóżka nie można, ale za to w weekend skoro świt już na nogach?

Wiedziałem, że już nici ze spania więc nad wodą byłem trochę wcześniej niż planowałem.

Niestety okazało się, że nad rzeką nie byłem sam a do tego  prócz jednego wyjścia nic ciekawego się nie działo. Postanowiłem zmienić odcinek, co okazało się kiepskim pomysłem, ponieważ praktycznie cała rzeczka na tym odcinku była skuta lodem i tylko w nielicznych miejscach dało się poprowadzić  przynętę.  Postanowiłem zakończyć łowienie i zająć się przetestowaniem i ustawieniem kilkunastu zaległych woblerów.

Wybrałem sobie w miarę dobre miejsce i zacząłem ustawianie. Zdążyłem ustawić ok 6-7 sztuk. Kolejna do wody ląduje pstrągowa 7. Gdy wobler jest na środku rzeki znikąd pojawia się  za nim metrowe cielsko. Powoli płynie za woblerem. Wobler coraz bliżej brzegu, w duchu klnę, że znowu nic z tego. Około pół metra od brzegu widzę że cielsko przyśpiesza ale jakoś tak dziwnie … i w ogóle co to ku….wa … W ostatniej chwili udaje mi się wyrwać woblera z wody tuż z przed otwartego pyska … wydry.

Ręce mi się trzęsą, nogi jak z waty, gdybym nie rzucił palenia to pewnie bym usiadł i zajarał.

Pozostaje pytanie. Wobler taki dobry czy w rzece tak mało ryb zostało, że wydry się na sztuczne rzucają. ;)

  • Like 33
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja miałem podobną historię nad Wisłą tylko zostałem zrobiony w banbuko..było tak..wybraliśmy się z kumplem pochodzić za boleniem..gdy doszliśmy do mety (okolice piaszczyste wyspy) usiedlismy zapalić po papierosie aby odpocząć po marszu po Wiślanych piachach..złapałem 3 buchu..kumpel szepcze patrz, boleń płynie w zdłuż brzegu..patrzę..faktycznie..widać ładną falę poruszającą się 2 metry od piaszczystego brzegu..zdejmę go mówię do niego..rzut około 30 metrów od brzegu żeby przeprowadzić wobka przed nim..zero reakcji z jego strony..dziwne mówię..zawsze chociaż zawracały za przynętą..i faktycznie zawrócił..odplynoł 5 metrów w stronę nurtu po czym się wyłonił..okazało się że był to Pan bóbr:) do tej pory mamy niezły ubaw jak się spotkamy i wspominamy tą chwilę i moje skupienie podczas prowadzenia przynęty;) pozdro.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zdarzyło i mnie się bardzo bliskie spotkanie z czymś włochatym. Jestem sam na pstrągach w samym środku lasu. Słychać tylko szum wody i ptaków śpiew. Pełen relaks. Schodzę w dół rzeki więc skupiony jestem na wyszukiwaniu kolejnych miejscówek do podania przynęty - oczy skierowane na wodę, wypatrują kolejnych podwodnych przeszkód. Gdy idę krawędzią ok metrowej burty nagle tuż spod moich stóp poniżej do wody wskazuje wielkie cielsko bobra robiąc przy tym bardzo dużo hałasu. To cud, że nie dostałem tam zawału. Nie wiem do jakiego poziomu mi skoczyło tętno ale musiałem z pięć minut dochodzić do siebie. Też żałowałem żem nie palący :-)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zdarzyło i mnie się bardzo bliskie spotkanie z czymś włochatym. Jestem sam na pstrągach w samym środku lasu. Słychać tylko szum wody i ptaków śpiew. Pełen relaks. Schodzę w dół rzeki więc skupiony jestem na wyszukiwaniu kolejnych miejscówek do podania przynęty - oczy skierowane na wodę, wypatrują kolejnych podwodnych przeszkód. Gdy idę krawędzią ok metrowej burty nagle tuż spod moich stóp poniżej do wody wskazuje wielkie cielsko bobra robiąc przy tym bardzo dużo hałasu. To cud, że nie dostałem tam zawału. Nie wiem do jakiego poziomu mi skoczyło tętno ale musiałem z pięć minut dochodzić do siebie. Też żałowałem żem nie palący :-)

Też kiedyś bóbr na małej rzeczce mnie tak zaskoczył. Adrenalina na maksa. :)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kilka lat wstecz miałem ciekawą przygodą ;) Stoję nad pewną rzeczką i łowie klenie. Było to miejsce w którym koryto tej rzeki dość mocno się zwężało, szum płynącej wody sprawił, że kompletnie nie kontrolowałem co się dzieje za mną. W pewnym momencie poczułem jakby ktoś mnie popchnął ręką ... Powoli się odwracam, a tu ZONK. Wielki Krowi łeb 10 cm od moje głowy (WTF)., przyznam, że się trochę zesrałem :D Od tamtej pory kumple mają ze mnie polewkę... Omijam krowy szerokim łukiem. Dla mnie było to bliskie spotkanie trzeciego stopnia :D

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

taaa... każdy z nas to chyba przechodził... ogonem jeb w wodę i po łowieniu w promieniu 300m

 

Nie zawsze. Na mojej Wiśle gęsto od bobrów. Czasami tylko sobie któryś przypłynie, popatrzy i odpłynie a czasami napierdzielają ogonami jeden przed drugim. Chyba dla jaj. Oczywiście wolę jak jest cicho. Ale zdarzały się dni, że pomimo bobrowych łomotów coś tam brało. Największy stresor był o to, żeby któregoś przypadkiem nie zakolczykować. Szkoda zwierzaka, że o woblerku nie wspomnę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Takie spotkania z nadwodnymi "potworami" miałem już kilkanaście razy. Takich, które zapadają w pamięć bardziej też kilka, np. boberek nad Odrą, który jebnąć się z impetem do wody pod moimi nogami postanowił dopiero po około minucie od mojego pojawienia się. Zdążyłem już sobie nawet rzut wykonać i zacząłem prowadzić woblera a ten się nagle obudził... wtedy to zszedłem. Innym razem stojąc po pas w wodzie miałem wątpliwą przyjemność bliskiego spotkania z jakimiś dużymi gryzoniami, które w liczbie trzech sztuk (od kiedy one stadami pływają???) postanowiły popływać sobie koło mnie. Jeden przede mną, więc ja do brzegu chcę się wycofać ... a tam, k...a, jeszcze dwa  :blink:

Ale najlepsze było nad pstrągową rzeczką, tą samą zresztą co przy wygłodniałej wydrze. Ranek, cisza, mgła się powoli podnosi, ptaki drą ryje, spokojnie podchodzę do stanowiska. Rozglądam się i widzę, że ze 100 metrów ode mnie, na skraju pola przy krzaczorach, jakiś słupek z żarówiasto zielonym czubkiem postawili.Odwróciłem się z powrotem do wody i łowię sobie spokojnie dalej, zastanawiając się co znowu będą to robić ..... Nagle huk, strzał, wybuch .. ch...j wie właściwie co. Padłem na glebę z rozłożonymi rękoma i nogami i tak z dobre 5 sekund leżałem zanim łeb do góry podniosłem. Słupek ożył i się na mnie patrzy...  Polowanie na lisy sobie urządzili. A ja już miałem po łowieniu  :P

Edytowane przez Artech
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dwa lata temu gramoląc się po stromej skarpie, mijałem bobrową jamę. Z jej czeluści wypadły dwa małe bobry, sturlały się piachu, odbiły od moich nóg, wpadły do wody i odpłynęły. Dobrze, że to były brzdące, a nie ich mamuśka :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...