marcin186 Opublikowano 26 Stycznia 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 26 Stycznia 2016 O moje jajka spokojna Twoja rozczochrana ;-) 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
DanekM Opublikowano 26 Stycznia 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 26 Stycznia 2016 Wpakować się w bobrową norę o świcie,po same jajka-bezcenne. Ja wpadłem głową Potknąłem się o krawędź jednej i wpadłem w drugą Zatrzymałem się na wyprostowanych rękach. Kto wie jak wygląda dno takich studni ten wie, że szczęścia miałem mnóstwo... Najlepsze jest to, że wędkę w locie odrzuciłem i przeżyła! A propos bobrów. Wieczór już mocno ciemny, Wisła w środkowym biegu. Stoję na piaszczystej łasze i spinninguję. Nagle widzę że coś płynie do brzegu. Duże, trochę wystaje, fala spora. Myślę - bóbr. No więc wędkę wyciągam z wody i obserwuję. Nagle, kiedy już oczami wyobraźni widzę jak rzeczony bóbr dopływa do łachy i już ma wyjść z wody, bóbr staje się wielkim sumem, który zagarnia drobnicę z wielkim chlupotem. A ja stoję z otwartym dziobem. Wszak do bobra się nie rzuca... 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
iwedkuje Opublikowano 27 Stycznia 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 27 Stycznia 2016 Mała, pstrągowa rzeczka, styczeń - mróz i wiatr. Normalni ludzie, w taką pogodę - siedzą wtedy w domu lub w kapciach jedzą śniadanie.Ale niestety, z racji mej nienormalności, melduję się nad wodą. Łowię jakiś czas, ryby nie biorą kompletnie. Jakby się zapadły pod ziemię...Myślę sobie - co jest ?Aż tu na mnie sunie lekka fala (chciałbym, żeby mi takie ryby wychodziły do przynęt ) Wiadomo, wydra albo bóbr. Ale kręci w wodzie, znakiem wydra ! Stoję nieruchomo, przyklejony do drzewa ... wydra, hyc na brzeg pod moimi nogami. Coś widzę jarzy, że dziwne to drzewo z patykiem w łapie... ale po chwili zluzowała, na dwie sekundy Bach ! Druga wydra na nią i gonitwa w wodzie. Kilka młynków i znowu fala wody w drugą stronę rzeki. Tyle je widziałem. Fak ! Niby fajnie spotkać takie zwierzaki i taką sytuację. Kocham przyrodę itd...Ale drogi nadrobić muszę bo mi pewnie z buszowały spory odcinek rzeki. Minąłem kilka bliskich miejscówek. Myślę, będzie ok.Łowię z dwie godziny, bez brania. Znużony już tym trochę, czuję znajome "puk" w na wędce Nareszcie, przejaw życia jakowegoś...Powtórka, woblerek wychodzi z rynienki i znowu "puk" tylko. Łot, trzeba zmienić przynętę bo się znudzi Może jiga, pijaweczkę... mooooże. Znowu ta fala płynie! Ale tym razem bóbr Ten sunie jak torpeda. Prosto, pewnie i brzuchem po dnie Bo mało wody jest w tym roku. Wyschły mi rzeki, jak stare gwiazdorki Przepłynął szybko i daleeeko. Godzina 15- ta. Szybko ciemno, zanim znowu coś obejdę to zmierzch. Echh, zwykle przegrywamy z rybą, czasem (ostatecznie) z pogodą. A tu zwierzaki Taki ot wypad się trafił 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
sacha Opublikowano 27 Stycznia 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 27 Stycznia 2016 Omijam krowy szerokim łukiem. Dla mnie było to bliskie spotkanie trzeciego stopnia Rok 2014 ogrodzone elektrycznym pastuchem hektary łąki i 1ha starorzecza z tabliczkami "zakaz wędkowania" ale pozwoleństwo mam to idę. Na drugim końcu łąki stado rogacizny ale nie uwiązane tylko łazi sobie luzem. No ale co taka krowa mi może? Rozkładam graty, przynoszę z auta wiadro z rozrobioną zanętą, nęcę, zarzucam, siadam i łowię , znaczy próbuję. Bydlątka sobie chodzą, po kilku godzinach są blisko mnie. I jak wszystkie omijają mnie łukiem tak jedna nie ma zamiaru. Ale przecież mnie paszczą nie zaatakuje więc siedzę a ta cholera ........... pysk do zanęty i żre Dragona czy innego Robinsona . Jak złapałem wiadro i przestawiłem to razem z krową bo nie chciała pyska z wiadra wyjąć. Zastanawiałem się czy mleko będzie lekko karmelem jechało . Rok 2015, na Bugu nic nie bierze więc decyzja że z glizdami na starorzeczu posiedzę. Podjechalem, sprzęt rozłożyłem, wiadro przyniosłem. Krowy 300-400m od stanowiska ale ........... jedna opuszcza stado i świńskim truchtem leci do mnie . Tą sprzed 7 czy 8 miesięcy zapamiętałem bo miała 3 skarpetki białe a tylko prawy przód cały czarny a ta miała tak samo . Czy rogacizna może mieć taką pamięć? Jak do mnie dobiegłą natychmiast pysk włożyła w wiadro i żarła zanętę, ona żarła a ja na szybko lepiłem kule i wrzucałem do wody. 9 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Lewy013 Opublikowano 28 Stycznia 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 28 Stycznia 2016 Kiedyś jak jeszcze biegałem za karpiami miałem taką sytuację. Siedzimy z kumplem na Dobczynie. Zestawy wywiezione na 250 metrów. Kije w górze bo po drodze w wodzie kołki. Na stole flaszeczka i piwko. Tak spokojnie mijał wieczór aż tu nagle przy brzegu na 2 metrach leci czapla. Oczywiście miała zaszczyt zaparkować w mojej żyłce i jebs do wody. Nic mi innego nie zostało tylko łapie za kij i ją powoli ściągam do brzegu. Ona szamocząc się przecięła żyłkę i startując wpierdzieliła się w drugą żyłkę, którą po krótkiej walce też przecięła i sobie odleciała. I na tym skończyło się moje łowienie i picie bo na drugi dzień trzeba było jechać do sklepu po nowe żyłki. 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Z.Milewski Opublikowano 3 Lutego 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 3 Lutego 2016 Zdarzyło się coś, w co do dzisiaj nie wierzyłem!Moja dość mocna, japońska żyłka 0,22mm okazała się za słaba na pstrąga! Na zupełnie otwartej wodzie, bez zawad w pobliżu!Znalazłem ostatnio "na oko" atrakcyjny, głęboki odcinek rzeki. Ale po poprzednim obłowieniu, wyglądał jak Dżoenna Krupa-piękny i pusty. Mimo wszystko postanowiłem dzisiaj tam zajrzeć. Do południa zgodnie z oczekiwaniami, przyjemny spacer bez dotknięcia. Po wielu zmianach przynęt,zaczepiłem na agrafkę woblerka-niepozoraka. Jakiś bez wyrazu, praca ledwo wyczuwalna i nieproporcjonalnie malutki do tych głębokości.I to było TO! Dodatkowo zmieniłem nieco sposób prowadzenia przynęty. Po dwóch pustych przeciągnięciach, w trzecim rzucie przytrzymanie na środku, bez wyraźnego uderzenia. Odruchowo zacinam. Przez pół sekundy żadnej reakcji, zaczep? Jednak najpierw szczytówka, a za chwilę cały kijek up18gr, aż po dolnik spokojnie pulsuje. Ryba najpierw płynie w górę kilkanaście metrów, robi spokojny zwrot, zjazd w dół i pod drugi brzeg. Spokojnie pływa po całym stanowisku od brzegu do brzegu, i w górę i w dół. Wrażenie podobne jak holowanie kilkunastokilogramowego suma na sandaczowy kij. Nie mogę nic więcej zrobić. Żyłka 0,22 gwiżdże na wietrze a ja się modlę by kotwiczka wytrzymała. Po kilku minutach (może 5, może7-straciłem poczucie czasu)płynie w moim kierunku i nagle zatrzymuje się. Jedno mocne szarpnięcie i wędka umiera!Koniec walki! Spokojnie z bezsilnym ale gorzkim uśmiechem, wyciągam woblerek zapięty na patyku, z rozgiętym 1 grotem. Siadam na brzegu i lekko drżącymi rękami podnoszę kubek z herbatą do ust. Nie wierzyłem, że taaaką rybę zatnę kiedyś na tej wodzie. Co prawda, do tej pory największe złowione przeze mnie kropki sięgały 55 cm, ale ich hol trwał max 1,5-2 minuty. Ten był dużo większy. Żadnego młynkowania, kotłowania, wyskoków. Tylko spokojna wędrówka w pół wody po stanowisku. Bez odrobiny paniki. Jak sum.Zbieram się dalej i zaliczam za chwilę branie-stuknięcie. Ryba nie zacięta. Kawałek niżej następne branie. Wyraźne puknięcie kwituję zacięciem. Ryba po dwóch bujnięciach jednak spada, oceniam na średniaczka, tak 40-50cm. Po kilku kolejnych rzutach, jedyny woblerek-niepozorak grzęźnie w zaczepie. Zapłacił z nawiązką, ok. pół godz wrażeń, jakie chciałoby się mieć częściej. Przeszukuję pudełka i zapinam jakieś inne spokojnie pracujące przynęty. Do końca notuję już tylko 1 delikatne pacnięcie, zacięcie bez skutku.Kluczem do sukcesu okazała się przynęta. Inne nie skutkowały. Zamawiam zapasik niepozoraków i będę dalej próbował tam łowić. W głowie tkwi jeszcze ta przegrana walka.Czy kiedyś jeszcze GO oszukam? Będę próbował. 7 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Guzu Opublikowano 3 Lutego 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 3 Lutego 2016 (edytowane) Zdarzyło się coś, w co do dzisiaj nie wierzyłem!Moja dość mocna, japońska żyłka 0,22mm okazała się za słaba na pstrąga! Na zupełnie otwartej wodzie, bez zawad w pobliżu!Znalazłem ostatnio "na oko" atrakcyjny, głęboki odcinek rzeki. Ale po poprzednim obłowieniu, wyglądał jak Dżoenna Krupa-piękny i pusty. Mimo wszystko postanowiłem dzisiaj tam zajrzeć. Do południa zgodnie z oczekiwaniami, przyjemny spacer bez dotknięcia. Po wielu zmianach przynęt,zaczepiłem na agrafkę woblerka-niepozoraka. Jakiś bez wyrazu, praca ledwo wyczuwalna i nieproporcjonalnie malutki do tych głębokości.I to było TO! Dodatkowo zmieniłem nieco sposób prowadzenia przynęty. Po dwóch pustych przeciągnięciach, w trzecim rzucie przytrzymanie na środku, bez wyraźnego uderzenia. Odruchowo zacinam. Przez pół sekundy żadnej reakcji, zaczep? Jednak najpierw szczytówka, a za chwilę cały kijek up18gr, aż po dolnik spokojnie pulsuje. Ryba najpierw płynie w górę kilkanaście metrów, robi spokojny zwrot, zjazd w dół i pod drugi brzeg. Spokojnie pływa po całym stanowisku od brzegu do brzegu, i w górę i w dół. Wrażenie podobne jak holowanie kilkunastokilogramowego suma na sandaczowy kij. Nie mogę nic więcej zrobić. Żyłka 0,22 gwiżdże na wietrze a ja się modlę by kotwiczka wytrzymała. Po kilku minutach (może 5, może7-straciłem poczucie czasu)płynie w moim kierunku i nagle zatrzymuje się. Jedno mocne szarpnięcie i wędka umiera!Koniec walki! Spokojnie z bezsilnym ale gorzkim uśmiechem, wyciągam woblerek zapięty na patyku, z rozgiętym 1 grotem. Siadam na brzegu i lekko drżącymi rękami podnoszę kubek z herbatą do ust. Nie wierzyłem, że taaaką rybę zatnę kiedyś na tej wodzie. Co prawda, do tej pory największe złowione przeze mnie kropki sięgały 55 cm, ale ich hol trwał max 1,5-2 minuty. Ten był dużo większy. Żadnego młynkowania, kotłowania, wyskoków. Tylko spokojna wędrówka w pół wody po stanowisku. Bez odrobiny paniki. Jak sum.Zbieram się dalej i zaliczam za chwilę branie-stuknięcie. Ryba nie zacięta. Kawałek niżej następne branie. Wyraźne puknięcie kwituję zacięciem. Ryba po dwóch bujnięciach jednak spada, oceniam na średniaczka, tak 40-50cm. Po kilku kolejnych rzutach, jedyny woblerek-niepozorak grzęźnie w zaczepie. Zapłacił z nawiązką, ok. pół godz wrażeń, jakie chciałoby się mieć częściej. Przeszukuję pudełka i zapinam jakieś inne spokojnie pracujące przynęty. Do końca notuję już tylko 1 delikatne pacnięcie, zacięcie bez skutku.Kluczem do sukcesu okazała się przynęta. Inne nie skutkowały. Zamawiam zapasik niepozoraków i będę dalej próbował tam łowić. W głowie tkwi jeszcze ta przegrana walka.Czy kiedyś jeszcze GO oszukam? Będę próbował. Nie znam sie na pstragach z Twojej rzeki.Ale kilkadziesiat ryb w rozmiarze, o ktorym piszesz mialem szczescie zlapac.Nie wyobrazam sobie pstraga zachowujacego sie w ten sposob, o ktorym piszesz. Ale zastrzegam, ze na razie zlapalem zaledwie kilka ryb 70+.Nie chce Cie pozbawiac zludzen. Moje pytanie brzmi : jakie inne ryby wystepuja w tej rzece ? Inna wersja to ryba zaczepiona za grzebiet po nietrafionym ataku w przynete.A moze faktycznie spotkales PSTRAGA, o ktorym mi sie nawet nie snilo. Zycze Ci tego szczerze ! Powodzenia Edytowane 3 Lutego 2016 przez Guzu 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Kamil Z. Opublikowano 3 Lutego 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 3 Lutego 2016 A ja bym chciał mieć pod nosem rzekę, gdzie ryba 40-50cm to "średniaczek" To w Polsce? 3 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Z.Milewski Opublikowano 3 Lutego 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 3 Lutego 2016 Nie znam sie na pstragach z Twojej rzeki.Ale kilkadziesiat ryb w rozmiarze, o ktorym piszesz mialem szczescie zlapac.Nie wyobrazam sobie pstraga zachowujacego sie w ten sposob, o ktorym piszesz. Ale zastrzegam, ze na razie zlapalem zaledwie kilka ryb 70+.Nie chce Cie pozbawiac zludzen. Moje pytanie brzmi : jakie inne ryby wystepuja w tej rzece ? Inna wersja to ryba zaczepiona za grzebiet po nietrafionym ataku w przynete.A moze faktycznie spotkales PSTRAGA, o ktorym mi sie nawet nie snilo. Zycze Ci tego szczerze ! Powodzenia No cóż, żyją tam szczupaki ale to nie był szczupak, na 100%, nie ten sposób walki. Brzana raczej nie, złowiłem ich trochę ostatnio. Brzana pływa bliżej dna, szybciej i... w ogóle inaczej. Głowacica? nie złowiłem nigdy, trudno powiedzieć, raczej chyba nie, nie słyszałem by ktoś tam złowił taką rybę. Zachowanie podobne do troci, raczej kelta, spokojnie, pewna swojej siły (przy tym sprzęcie), bez paniki. Ale trocie tam nie występują, nie przedrą się przez zaporę bez przepławki.Ta walka najbardziej przypominała mi bój suma na słabym np.sandaczowym sprzęcie. Właśnie to najbliżej. Trzeba było po prostu czekać aż ryba osłabnie. Każda nieco mocniejsza próba zatrzymania ryby zniszczyła by sprzęt (żyłkę czy kotwiczkę) lub rozerwała pysk ryby. Znany jestem z tego, że ryby, nawet duże holuję na granicy wytrzymałości sprzętu. Dzisiaj uczyniłem podobnie, gdyby nie ten kij w wodzie, pewnie wiedziałbym co to za bestia. Teraz można domniemywać. Popracuję na tym odcinku jeszcze, a nuż się pomyli jeszcze raz? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
popper Opublikowano 3 Lutego 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 3 Lutego 2016 Jakiś karpik zakąsić chciał "niepozorakiem" ? 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Z.Milewski Opublikowano 3 Lutego 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 3 Lutego 2016 A ja bym chciał mieć pod nosem rzekę, gdzie ryba 40-50cm to "średniaczek" To w Polsce? Tzn. po tej walce to był mało atrakcyjny "średniaczek"-proporcium! Np. w roku ubiegłym złowiłem kilka ponad 40, ale żadnego ponad 50cm. W życiu nie wyholowałem potoka ponad 60cm. Normalnie te 40-50 to już ładna ryba. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Leśniak Opublikowano 3 Lutego 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 3 Lutego 2016 No cóż, żyją tam szczupaki ale to nie był szczupak, na 100%, nie ten sposób walki. Brzana raczej nie, złowiłem ich trochę ostatnio. Brzana pływa bliżej dna, szybciej i... w ogóle inaczej. Głowacica? nie złowiłem nigdy, trudno powiedzieć, raczej chyba nie, nie słyszałem by ktoś tam złowił taką rybę. Zachowanie podobne do troci, raczej kelta, spokojnie, pewna swojej siły (przy tym sprzęcie), bez paniki. Ale trocie tam nie występują, nie przedrą się przez zaporę bez przepławki.Ta walka najbardziej przypominała mi bój suma na słabym np.sandaczowym sprzęcie. Właśnie to najbliżej. Trzeba było po prostu czekać aż ryba osłabnie. Każda nieco mocniejsza próba zatrzymania ryby zniszczyła by sprzęt (żyłkę czy kotwiczkę) lub rozerwała pysk ryby. Znany jestem z tego, że ryby, nawet duże holuję na granicy wytrzymałości sprzętu. Dzisiaj uczyniłem podobnie, gdyby nie ten kij w wodzie, pewnie wiedziałbym co to za bestia. Teraz można domniemywać. Popracuję na tym odcinku jeszcze, a nuż się pomyli jeszcze raz?Guzu, Pan Zbigniew to mistrz,wie co robi. Wielokrotny mistrz Polski w wędkarstwie spławikowym. Miałem przyjemność obserwować Pana Zbyszka na kilku zawodach rozgrywanych w Słubicach,perfekcja w każdym calu. A łowienie na tyczkę czy na "matcha' sporych ryb wymaga samokontroli i znakomitych umiejętności w holu. 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Guzu Opublikowano 3 Lutego 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 3 Lutego 2016 Bardzo mi milo, ze moge prowadzic rozmowe o pstragach z tak znakomitym wedkarzem.Naprawde.Dziekuje za wskazowke Co do meritum to opinii nie zmienie Moim skromnym zdaniem, to nie byl pstrag potokowy Serdecznie pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Varos91 Opublikowano 3 Lutego 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 3 Lutego 2016 Możesz jechać tam gdzie napisałeś. Wynik raczej będzie podobny, ryby skończyły się tam 3 lata temu. Po prostu miejscowi dowiedzieli się że żyją tam ryby. Do tego ptaki i wydry. Jeśli w sklepie mówią o jakiejś rzeczce, to raczej nie ma po co tam jechać. Ten sam powód, jeśli tylko na spacer w dobrym towarzystwie, to możesz jechać. Wędki brać nie musisz. Możesz zabrać np kiełbaskę, boczek na ognisko, coś do popicia pieczystego. Wędka będzie Ci raczej przeszkadzać. W tamtym roku nie miałem tam brania.Jeśli chcesz złowić ryby, szukaj "swojej" rzeczki, o której dotychczas raczej nigdzie, od nikogo nie słyszałeś.To już lepiej jedź na Bóbr jak nie masz gdzie, kormorany wszystkiego nie wyżarły. A jak zdarzy się cud i będzie branie to masz jakąś szansę na konkretną rybę.Cenna rada ???? Dzieki i pozdrawiam! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
malcz Opublikowano 3 Lutego 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 3 Lutego 2016 (edytowane) Ja trochę nie zrozumiałem co się stało....najpierw jest mowa o tym że żyłka 0,22 nie wytrzymała, a później że po prostu rozgięty grot i się wypiął. To jak było? Wpłynął w kijek....pękła żyłka i wobler został na tym kijku? Edytowane 3 Lutego 2016 przez malcz 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Wiktor Opublikowano 3 Lutego 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 3 Lutego 2016 Bardzo mi milo, ze moge prowadzic rozmowe o pstragach z tak znakomitym wedkarzem.Naprawde.Dziekuje za wskazowke Co do meritum to opinii nie zmienie Moim skromnym zdaniem, to nie byl pstrag potokowy Serdecznie pozdrawiamTak zachowują się kelt samicy troci. Skoro to ten sam gatunek czemu nie duza samica potokowca? Tak samo zachowują się bardzo duze samice pstrągów tęczowych które o tej porze są pełne ikry i są dość ociężale. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Guzu Opublikowano 3 Lutego 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 3 Lutego 2016 Tak zachowują się kelt samicy troci. Skoro to ten sam gatunek czemu nie duza samica potokowca? Tak samo zachowują się bardzo duze samice pstrągów tęczowych które o tej porze są pełne ikry i są dość ociężale. W kategorii takich samic, to kilka ryb zlapalem (66, 67...69 cm).Co ciekawe ta najwieksza, na zylke 0,25, pozostale na plecionke. Zadna nie chodzila 5-7 minut przy dnie.Nie wiem jakiej wielkosci musialby to byc pstrag zeby takie zachowania praktykowac. Ostatnio w wywiadzie z Mackiem Rogowieckim widzialem zdjecie (wprawdzie samiec) pstraga okolo 100 cm i 14 kg.Moze zapytac Macka jak walczy takiej wielkosci pstrag ? Ja wiem, ze wyobraznia o duzych rybach zamieszkujacych lowisko, to bardzo wazny element wedkarstwa. Motywacji. Poswiecenia. Wiara w takie ryby w lowisku to same plusy. Co sie przeklada na wyniki.Ale raczej, w trosce o mlodych adeptow wedkarstwa, apelowalbym o umiar i rozwage w snuciu wizji takich pstragow Pozdrawiam Guzu p.s. zastrzegam, ze jezeli w Pan Milewski wstawi PSTRAGA w watku to ze szczera przyjemnoscia odszczekam wszystkie moje wypowiedzi w tym temacie a szczesliwemu Lowcy odwaze sie zaproponowac prezent w postaci butelki whisky, ktory wysle poczta pod wskazany adres 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Z.Milewski Opublikowano 3 Lutego 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 3 Lutego 2016 W kategorii takich samic, to kilka ryb zlapalem (66, 67...69 cm).Co ciekawe ta najwieksza, na zylke 0,25, pozostale na plecionke. Zadna nie chodzila 5-7 minut przy dnie.Nie wiem jakiej wielkosci musialby to byc pstrag zeby takie zachowania praktykowac. Ostatnio w wywiadzie z Mackiem Rogowieckim widzialem zdjecie (wprawdzie samiec) pstraga okolo 100 cm i 14 kg.Moze zapytac Macka jak walczy takiej wielkosci pstrag ? Ja wiem, ze wyobraznia o duzych rybach zamieszkujacych lowisko, to bardzo wazny element wedkarstwa. Motywacji. Poswiecenia. Wiara w takie ryby w lowisku to same plusy. Co sie przeklada na wyniki.Ale raczej, w trosce o mlodych adeptow wedkarstwa, apelowalbym o umiar i rozwage w snuciu wizji takich pstragow Pozdrawiam Guzu p.s. zastrzegam, ze jezeli w Pan Milewski wstawi PSTRAGA w watku to ze szczera przyjemnoscia odszczekam wszystkie moje wypowiedzi w tym temacie a szczesliwemu Lowcy odwaze sie zaproponowac prezent w postaci butelki whisky, ktory wysle poczta pod wskazany adres Guzu,możesz mieć rację że to nie potok. Dostałem właśnie wiadomość na priv, że to nie musiał być pstrąg. Nie będę więcej domniemywał, bo żadnej pewności nie ma co do gatunku. Ale zajrzę tam jeszcze, może pomyli się jeszcze raz kiedyś. Jeszcze jedno, przypomniałem sobie jak złowiłem łososia na Parsęcie przed kilku laty. Dzisiejsze zachowanie ryby było podobne, ale to na 100% nie był łosoś. Nie przepłynie zapór.Dziękuję za przeniesienie tematu. Tutaj bardziej pasuje. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Z.Milewski Opublikowano 3 Lutego 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 3 Lutego 2016 Ja trochę nie zrozumiałem co się stało....najpierw jest mowa o tym że żyłka 0,22 nie wytrzymała, a później że po prostu rozgięty grot i się wypiął. To jak było? Wpłynął w kijek....pękła żyłka i wobler został na tym kijku?Może nieco chaotyczny był ten opis, sorry, emocje. Żyłka wytrzymała, tylko była o tyle za słaba, że to ryba robiła co chciała, nie miałem nad nią kontroli. Dlatego że słaba ta żyłka, ryby nie podniosłem wyżej, wpłynęła sobie w kije. Zahaczoną kotwiczkę ryba rozgięła jednym szarpnięciem uwalniając się. Na końcu wyciągnąłem wobler z kijem wyrwanym z dna. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Gość Piokowal Opublikowano 4 Lutego 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 4 Lutego 2016 No cóż, żyją tam szczupaki ale to nie był szczupak, na 100%, nie ten sposób walki. Brzana raczej nie, złowiłem ich trochę ostatnio. Brzana pływa bliżej dna, szybciej i... w ogóle inaczej. Głowacica? nie złowiłem nigdy, trudno powiedzieć, raczej chyba nie, nie słyszałem by ktoś tam złowił taką rybę. Zachowanie podobne do troci, raczej kelta, spokojnie, pewna swojej siły (przy tym sprzęcie), bez paniki. Ale trocie tam nie występują, nie przedrą się przez zaporę bez przepławki.Ta walka najbardziej przypominała mi bój suma na słabym np.sandaczowym sprzęcie. Właśnie to najbliżej. Trzeba było po prostu czekać aż ryba osłabnie. Każda nieco mocniejsza próba zatrzymania ryby zniszczyła by sprzęt (żyłkę czy kotwiczkę) lub rozerwała pysk ryby. Znany jestem z tego, że ryby, nawet duże holuję na granicy wytrzymałości sprzętu. Dzisiaj uczyniłem podobnie, gdyby nie ten kij w wodzie, pewnie wiedziałbym co to za bestia. Teraz można domniemywać. Popracuję na tym odcinku jeszcze, a nuż się pomyli jeszcze raz?Zbyszku,styl walki ,którą opisałeś najbardziej pasuje mi do ciężarnej samicy szczupaka-kilkanaście lat temu miałem podobną przygodę co prawda na odcinku nizinnym ale jednak. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
grunwald1980 Opublikowano 4 Lutego 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 4 Lutego 2016 W sezonie 2013 łowiłem klenie, rzeka miała taki charakter że występowało tam wiele brzan. Kilka z nich podhaczylem i opis tej przygody od razu przypomniał mi moje doświadczenia. Inaczej walczyły brzany zapiete za pysk a inaczej podczepione. Co to było to już się chyba nie dowiemy, ważne że była przygoda pozostały wspomnienia i nadzieja ze może to był ON... 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Z.Milewski Opublikowano 4 Lutego 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 4 Lutego 2016 Na 100% nie był to szczupak, złowiłem ich wiele przez 40 lat łowienia. Już bliżej brzany, ale to także na 99% nie była brzana. Brzana jest ostrzejsza w obronie, trzyma się dna, szarpałaby się na tym sprzęcie. Nie, nie brzana.To była walka wypisz, wymaluj jak łosoś złowiony ok. 10 lat temu na Parsęcie. Tylko tam na sprzęcie trociowym, prawie metrowy łosoś wylądował w rękach po ok 3-5 minutach walki. Tamtą walkę również miło wspominam, było to już pod koniec marca, ryba już była odpasiona, zaokrąglona. Walczył bardzo podobnie, tylko z wyraźną paniką, nakręcaną przez moc sprzętu. Jak uda się tą bestię wyholować kiedyś, na pewno poinformuję. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
ictus Opublikowano 4 Lutego 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 4 Lutego 2016 (edytowane) Zbyszku, tylko pozazdrościć Ci przeciwnika. Najważniejsze, że teraz masz fajny cel na wyprawy. Każdy chciałby powalczyć z takim parowozem Życzę powodzenia.Jaki sprzęt teraz planujesz zastosować? Pawel Edytowane 4 Lutego 2016 przez ictus Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
DelTor0 Opublikowano 5 Lutego 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Lutego 2016 Zbyszku,styl walki ,którą opisałeś najbardziej pasuje mi do ciężarnej samicy szczupaka-kilkanaście lat temu miałem podobną przygodę co prawda na odcinku nizinnym ale jednak. Tez bym obstawil szczupaka Co do tego islandzkiego pstraga 100cm i 14kg, to one walcza calkiem inaczej Glownie w powietrzu heheheA i to nie sa rzeczne pstragi Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Z.Milewski Opublikowano 5 Lutego 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Lutego 2016 (edytowane) Tez bym obstawil szczupaka Co do tego islandzkiego pstraga 100cm i 14kg, to one walcza calkiem inaczej Glownie w powietrzu heheheA i to nie sa rzeczne pstragi Już trzeci raz piszę że to na 100% nie był szczupak . Złowiłem ich wiele w życiu, zupełnie inna ryba. Zachowanie jak lekko zaniepokojony (ale tylko lekko )łosoś, bez paniki.Jak zobaczę TO kiedyś, dam znać.EditW sumie, to walka jakich wiele się przeżywa w tym leczeniu wędkarskiej choroby (choć raczej to pogłębianie nałogu). Tylko sytuacja o tyle niecodzienna, że zdarzyło się na wodzie, na której nie miało się to prawa zdarzyć. Pstrągowa rzeka! Edytowane 5 Lutego 2016 przez Z.Milewski Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.