Skocz do zawartości

Wędkarstwo na Wyspach Kanaryjskich, czy ktoś próbował,widział słyszał?


Traq

Rekomendowane odpowiedzi

Dobrze robią slug-go i fin-s

Jak chcesz rzucać daleko, to polecam jaxon sea trout - dobre i sprawdzone blachy, można je szybko prowadzić pod powierzchnią gdy trzeba ale bez problemu np do łowienia w pionie jeśli trzeba, czy w opadzie.

Tanie to, coś ok 5taka za sztukę, a robi robotę

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Łowiłem z brzegu na Fuercie, pólnocna część wyspy. Lepsze efekty są podczas przypływu.

Sporo brań na stick baitsy (raczej wściekłe kolory lub naturale), było coś na wahadła Meppsa w kolorze Tiger.

Warto mieć specjalne obuwie (jak na egipskie rafy), wtedy można wejść głębiej i bezpieczniej poruszamy się po śliskich skałkach.

Używałem travela Shimano Beast Master BX 300 H, do 100g wyrzut. Rewelacyjny kij, z powodzeniem stosowałem go także na okoniach nilowych i rybach tygrysich w Egipcie oraz podczas nocnego łowienia z łodzi przy rafach na Morzu Czerwonym.

Na Fuercie spinningowałem koło podwodnych skałek. Szukałem głębszych miejsc, choć brania i tak były blisko powierzchni.

Ryby nieduże, ale bardzo waleczne. Może nie tak, jak w tropikach, ale dają popalić.

Złowiłem kilka tuńczykowatych, barakudę, nieduże wahoo.

Miałem jedno potężne branie, ale niestety ryba zerwała się po kilkumetrowym odjeździe.

Plaże piękne, bieluśkie, szerokie (podobno są wpisane na listę dziedzictwa UNESCO), sporo naturystów (średnia wieku 70+ :) ).

Generalnie fajne klimaty, ale na ryby to raczej należy wyczarterować łódź zkompletnym sprzetem do Big Game. Około 60 - 90 Euro/os. za 7/8 godzin łowienia. Na Fuercie nie korzystałem z takiej łodzi (też byłem z "towarzystwem"), natomiast na Teneryfie i Gomerze byłem kilka razy, łowiłem z dobrym przewodnikiem i miałem całkiem niezłe efekty (marlin ok. 200 kg, tuńczyk żółtopłetwy ok. 70 kg, wahoo powyżej 20 kg i inne okazy). Generalnie Kanary są blisko. Bilet lotniczy można kupić nawet za 999 PLN, a na miejscu jest sporo możliwości wędkowania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hiszpania ,wiekszosc ludzi tak lowi i Ja tez tak lapalem jak kiedys bylem w pracy w Malga to spotkalem miejscowego wedkarza i on Mnie uczyl i pokazywal i na drugi dzien juz poznalem wiecej ludzi ale oni lapali z samego rana wiec malo ludzi ich widzi bo jak pokazuja sie pierwsi plazowicze  czy turysci to oni znikaja ! I przewaznie lapia z plazy !

Z tego co zauważyłem będąc kiedyś w Hiszpanii to tubylcy również łowili nocą na grunt z plaży.  Niestety nie wiem na co łowili bo bariera językowa nie pozwalała się dogadać a też nie chciało mi się siedzieć i ich podglądać.  Inne tematy wtedy miałem na rozkładzie :D  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tego co zauważyłem będąc kiedyś w Hiszpanii to tubylcy również łowili nocą na grunt z plaży.  Niestety nie wiem na co łowili bo bariera językowa nie pozwalała się dogadać a też nie chciało mi się siedzieć i ich podglądać.  Inne tematy wtedy miałem na rozkładzie :D  

Tak z tym masz racje , jak schodza plazowicze to wchodza grunciarze , ale my tu o spiningu   ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i jestem na tych Kanarach, łowić jeszcze nie próbowałem, bo tak zaraz po przyjeździe to by było ponad tolerancję żony. Na razie się tylko przespacerowałem wzdłuż plaży i pogapiłem na wodę. To co mnie niepokoi to, że hen daleko ciągnie się płycizna (woda do pasa), rybki na razie widziałem tylko jakieś małe przy samym brzegu, szukały najwyraźniej pokarmu w piasku wznoszonym przez fale wlewające się na plaże. Zaraz idę popływać trochę dalej i się porozglądać dokładniej.

 

PS

Wszędzie naturyści, masakra. Najgorsze, że najwyraźniej skłonność do opalania się nago rośnie wraz z wiekiem :(   

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Łowiłem na początku Maspalomas (Canaria), ale tylko z brzegu, z usypanych kamiennych cypli. Wzdłuż burt, brania pewne, wyrywające kijek. Często gumy wracały ogryzione do połowy, a wielokrotnie taki kikut gumowy po braniu wyskakiwał z wody. Zaraz pojawia się trochę gapiów, zaczniesz rozmawiać, to zaczynają Ci donosić drinki, aby w zamian połowić i jest tak sobie. A im więcej tego bractwa jest i zaczyna się biesiada, przestają brać ryby, zapewne wdychają opary. Warto też wypożyczyć autko, aby uciec od gapiów, znaleźć cichą głęboką zatoczkę z mini plażą dla żony.
Zmodyfikowałem drop-shot, do przynęty wiązałem korek na ok. 20 cm przyponie. Mogłem podciągać, po zluzowaniu korek unosił gumę do góry, trochę ją zabierał. Przynęta mogła być cały czas w ruchu, pomimo, że ciężarek leżał w jednym miejscu. To było dobre właśnie na zatoczki, przy silnej fali. Brania zdecydowane. Gdy zabrakło gum, w ruch poszło żelazo. Woblerów trochę szkoda, szybko przerobią się w trociny. Licencji żadnych nie trzeba, ale na morzach tak jest zazwyczaj, przynajmniej tak było tam parę lat wstecz. Pytaj w recepcji hotelu.
Najlepszy sprzęt własny, wypożyczany może okazać się jednorazowy, a za kaucję kupisz cały stojak takich wędek. Zaopatrzenie w sklepach takie sobie lub gorsze, raczej dla dzieci lub na pełne morze, a może tak trafiałem. Ogólnie było miło, nawet bardzo.
 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i jestem na tych Kanarach, łowić jeszcze nie próbowałem, bo tak zaraz po przyjeździe to by było ponad tolerancję żony. Na razie się tylko przespacerowałem wzdłuż plaży i pogapiłem na wodę. To co mnie niepokoi to, że hen daleko ciągnie się płycizna (woda do pasa), rybki na razie widziałem tylko jakieś małe przy samym brzegu, szukały najwyraźniej pokarmu w piasku wznoszonym przez fale wlewające się na plaże. Zaraz idę popływać trochę dalej i się porozglądać dokładniej.

 

PS

Wszędzie naturyści, masakra. Najgorsze, że najwyraźniej skłonność do opalania się nago rośnie wraz z wiekiem :(

Tak, jak pisałem. Wielu naturystów, średnia wieku 70+ :) Zawsze możesz schować się (z żoną) do wiatrochronów usypanych z kamieni. Może być całkiem przyjemnie :) Potem zostawiasz żonę, aby cieszyła się promieniami październikowego słoneczka, a Ty zakładasz obuwie antypoślizgowe, wchodzisz po pas do wody (powinna mieć ok. 24 stopni) i dajesz stickbaitsami ile się da do przodu. Jak masz czas, to poczekaj na przypływ. Wtedy za drobnicą wchodzą te konkretniejsze . . .
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i jestem na tych Kanarach, łowić jeszcze nie próbowałem, bo tak zaraz po przyjeździe to by było ponad tolerancję żony. Na razie się tylko przespacerowałem wzdłuż plaży i pogapiłem na wodę. To co mnie niepokoi to, że hen daleko ciągnie się płycizna (woda do pasa), rybki na razie widziałem tylko jakieś małe przy samym brzegu, szukały najwyraźniej pokarmu w piasku wznoszonym przez fale wlewające się na plaże. Zaraz idę popływać trochę dalej i się porozglądać dokładniej.

 

PS

Wszędzie naturyści, masakra. Najgorsze, że najwyraźniej skłonność do opalania się nago rośnie wraz z wiekiem :(

Jak efekty ? Żona pozwoliła na coś więcej ? :) Myślę o łowieniu . . .
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hej, relacji rozległej nie będzie bo nie się o czym się rozpisywać. Czasu na łowienie, o różnych porach dnia (chociaż głównie rano) udało się wygospodarować całkiem sporo, ale ryb rozcinających gumy i przerabiających woblery w drzazgi niestety nie uświadczyłem. Złapałem za to bardzo dużo małych ryb. Nie były to jednak żadne kolorowe rybki Nemo, tylko małe żarłoczne bestie z nieproporcjonalnie dużymi pyskami najeżonymi ostrymi zębami. Pierwszą złowiłem w pierwszym rzucie i od razu się nią pokaleczyłem. W sumie łowiłem ich trzy różne podobne do siebie gatunki, największe może do 25-30cm. Szybko zorientowałem, że sztuką jest ich nie łowić. Stosowanie większych bardziej selektywnych przynęt, nie ograniczało to jednak jakoś specjalnie liczby brań. Różnica tylko taka, że rzadziej się zacinały, albo zahaczały nie za pysk, tylko za pokrywę skrzelową. Waliły w przynęty niewiele mniejsze od samych siebie! Złapałem też dwa seabassy (chyba, takie podobne do okonia, tylko ciemne). Większy taki, ok 35cm był największą rybą wyjazdu. Miałem też dwa mocniejsze niezacięte brania i raz też przynętę odprowadziła mi jakaś większa podłużna ryba (belona?). W sumie szkoda, że żadnej z tych wyjętych ryb nie sfotografowałem, bo przynajmniej ktoś by mi może teraz powiedział co to za gatunki. W myślach nazywałem je jazgarzami, chociaż w sumie poza ostrymi płatami skrzelowymi nie były do jazgarzy podobne. Zdjęć jednak nie robiłem, bo ciągle liczyłem że trafi się jakaś większa ryba. Wygląda jednak na to, że na plaży na której łowiłem (nigdzie nie jeździłem,poruszałem się w okolicach hotelu), nie było w zasięgu rzutu większych ryb. W dwóch miejscach przy brzegu były w wodzie formacje skalno-kamienne i to je głownie obławiałem, zwłaszcza w trakcie przypływu, tam wzięły mi te bassy, ale niestety nic większego. Ogólnie plaża w tym miejscu była bardzo szeroka, z góry widać było, że głęboka woda zaczyna się dobre 300-400m od brzegu i myślę że to było przyczyną braku większych ryb.

Ogólnie jednak jestem zadowolony! bardzo przyjemne łowienie, z dreszczykiem emocji związanym z nieznanym. Już wiem, że travela będę zabierał na wszystkie rodzinne wyjazdy nad dowolne morze. Pewnie też będę wybierał miejsca wyjazdów trochę pod kątem spiningowania z plaży.     

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...