Skocz do zawartości

Moje wspomnienia z kłusownictwa


staszek

Rekomendowane odpowiedzi

Taaaaaaaaa

Każdy ma coś na sumieniu . Bardziej lub mniej się z tym kryje :ph34r:

Ja opiszę Wam swoje największe kłusownictwo. W biały dzień , na oczach setek ludzi kłusowałem . Teraz wiem ze kłusowałem.

A było tak: miałem z 12,13 lat i swoje wczasy spędzałem jak co rok w Świnoujściu . Pewnego razu , za pieniążki które miałem ze sprzedaży własnoręcznie zbieranych jagód, kupiłem sobie w sklepie sportowym wędkę . Pieniędzy nie miałem dużo więc i wędka wtedy jakaś krótka była- taka z 50 cm. jakichś tam był dołączony plastikowy kołowrotek  na stałe . Mówię Wam: machina taka że oczy mi się śmiały jak kupowałem :D

Jako że nie umiałem wiązać haczyków to kupiłem gotowy zestaw : na zwijadełku żyłka z haczykiem i spławikiem. Spławikiem, ta, spławikiem :lol:

Miało toto rozmiar kuli armatniej . Sama żyłka swobodnie mogła być użyta w rakiecie tenisowej a haczyk  to był z typu na rekiny ;) .

Ale nic to .

Szybkie przekopanie grządki gdzieś w parku i są -robaki jak marzenie.

Teraz gdzie łowić ? Jak to gdzie w morzu . No ale za płytko z brzegu . Więc co - idziemy do portu . Poszedłem sobie, usiadłem na falochronie i łowię . Nawet brały . Płaskie jakieś toto było ale przecież przeze mnie złowione :lol:

W pierwszy dzień złowiłem kilka sztuk tego "czegoś" . Co z nimi zrobić. No co ?

Jak to co: upiec młody harcerzu , upiec. Ale gdzie ? Jak to gdzie: na wydmach pod lasem  wykopać sobie dołek , nazbierać chrustu , przygotować kijek żeby rybki nabić .... Jaki zamiar takie wykonanie. Podwędziłem babci nóż kuchenny , wypatroszyłem na plaży rybki, umyłem w morzu , rozpaliłem na wydmach ( a co , długie i fajne były , bez wiatru) ogień, upiekłem sobie te płaskie coś i zjadłem. Do dzisiaj pamiętam smak tych ryb , chyba nic lepszego od tego czasu nie jadłem :lol: . Co prawda trochę przeszkadzał piasek w zębach ale kto by się tym wtedy przejmował.

Codziennie chodziłem do portu i codziennie sobie rybki łowiłem . Z pełną nieświadomością kłusownictwa. Tym bardziej ze i panowie marynarze w mundurach mi kibicowali i doradzali co i jak .

Tak było przez 2-3 lata . Pewnego razu milicjant uświadomił mi że nie mam czegoś takiego jak karta wędkarska . POPROSIŁ mnie żebym na drugi rok, jak znowu przyjadę, już taką kartę miał . Bardziej się chłopina martwił że jak wpadnę do wody to mnie śruby na mielone przerobią niż tymi moimi rybkami .

To były czasy.............. :lol:

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szybkie przekopanie grządki gdzieś w parku i są -robaki jak marzenie.

He, też coś mi się przypomniało.

Daaawno temu, epoka na jeża wystrzyżonego górnika. Sąsiedni wieżowiec, wysoki parter. Na parterze balkon typu loggia, właścicielką mieszkania była starsza, sympatyczna pani. Dobra koleżanka mojej babci. Pod balkonem rabatki z różami, pieczołowicie przez ową miłą panią pielęgnowanymi. Gleba pod kwiatami była pulchna i wilgotna, zaś w glebie absolutnie cudowne, najlepsze w okolicy robale. Raz dwa się do nich dobraliśmy z kumplem, takim samym młodocianym ulicznikiem jak ja. Pech chciał że podły babsztyl nas przyuważył zza firanki. Jak nie wyskoczy z pyskiem, jak nie zacznie się drzeć! Umykaliśmy w podskokach. Tyle że babsko zaraz poleciało na skargę do mojej babki i do matki Krzycha. Wieczorem w domu awantura na sto fajerek.

Szybko obmyśliliśmy okrutną zemstę.

Na drugi dzień, po szkole, kiedy wrednego babsztyla jeszcze nie było w domu, wystrugaliśmy długie i giętkie kijki, na końcu zaostrzone. Z tymi kijkami chodziliśmy po osiedlowym trawniku i szukaliśmy co świeższych psich kupek. Potem taką kupkę nabijaliśmy na kijek, krótki zamach za głowę i plask! - gówienko lądowało na balkonowej szybie sąsiadki, powolutku, grawitacyjnie zsuwając się w dół. Kiedy już całe okna zostały przez nas umajone a gówienka zaścielały cały balkon, uznaliśmy zemstę za dokonaną. Pech chciał, że sąsiadka wróciła nieco wcześniej do domu i oczywiście zaliczyliśmy kolejną wpadkę. Tym razem konsekwencje były duuuużo poważniejsze. Włącznie z uruchomieniem przez moją babcię psiej smyczy w formie bolesnej dyscypliny, wielogodzinnym sprzątaniem balkonu, myciem wszystkich okien i dwudniowym zakazem wychodzenia z domu.

Ciężki był los młodego wędkarza.

Edytowane przez skippi66
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hm...ja w dzieciństwie połączyłem kłusownictwo z C&R tzn łowiłem rybki w pobliskim zbiorniku OSP, rybki w wiaderko, wiaderko na rowerek i do stawiku dziadka :) Niestety nie wszystkie rybki przeżywały ten haniebny proceder karasie i linki trzymały się nieźle ale okonkom przeszkadzało bujanie w wiaderku przez 4 km i nie wszystkie odpływały zadowolone :wacko: . Jako że stawik mieścił się między większymi stawami sąsiadów na wiosnę mocno wylewały więc ganiałem z podbierakiem na rozlanych łąkach za karpikami dostając niezły opieprz od sąsiada ale byłem cwaniak bo na łące dziadka ;) więc mógł sobie pokrzyczeć. Kolejne wielkie zarybianie stawiku dziadka rozpoczałęm wyławiając w rowku melioracyjnym malutkie sumy byłem podjarany: w dziadka stawiku będą sumy! Trochę były dziwne bo miały kolce :blink: ale sum to sum! Będzie łowienie! Nieco później dowiedziałem się że był to jeden z moich poważniejszych błędów zarybieniowo-ichtiologicznych stawiku dziadka... :unsure: Później szkoła średnia, studia i wędkarstwo poszło na bok, stawik dziadka zarósł i rybek nie ma. To były fajne czasy i dla dzieciaka nie zła przygoda. Dzięki temu zapałowi wędkarskiemu z dzieciństwa po latach udało mi się wrócić do wędkarstwa i jak dziś łażę brzegiem Wisły przecierając nowe szlaki to wspomnienia wracają i momentami wraca ten dreszczyk emocji z nad wody. Mam nadzieje że mój 2,5 letni synek też złapie wędkarskiego bakcyla i też po latach będzie mógł powspominać, jeszcze jest za mały na wyprawy nad Wisłę ale już bardzo lubi przeglądać pudełka z przynętami więc ziarenko zasiane :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...