Skocz do zawartości

Dylemat


stoner

Rekomendowane odpowiedzi

Od dłuższego czasu zastanawiam się,czy jest sens, wędkowania w naszym kraju.
Mój kolega zrezygnował całkowicie z wędkarstwa w Polsce. Jak twierdzi nie ma to najmniejszego sensu. Lepiej odłożyć kasę wydawaną na wyjazdy. które i tak w większości kończą się porażką.
Muszę przyznać że chłop ma rację. bo jak oglądam jego filmy i zdjęcia z wypraw na Syberię i nie tylko, to nachodzi mnie myśl,co ja robię w tym zapiździałym i bezrybnym kraju.
Ludzie przez całe swoje życie nie wyciągnąłem metrowego szczupaka, konkretnego pstrąga nie złapałem już od 18 lat. okoń powyżej 40cm trafi się raz na 5lat.
Pomyślicie pewnie: albo chłop nie wie gdzie łowić ,albo po prostu nie potrafi łowić.
Może i tak jest, ale dam głowę że, wielu z Was wystawi sobie taki rachunek i dojdzie do tego samego wniosku.
U mnie jednodniowy wypad na ryby to koszt rzędu około 70 do 100zł
Wiadomo paliwo, łódka i inne duperele. Na ryby nie mam blisko.
Kolega śmieje się ze mnie i mówi:
Po jaką cholerę ty jeździsz na te ryby.
Pop...ol to całe PZW.Do tego wykupujesz jeszcze jakieś śmieszne licencje.
Chłopie, ty już lepiej siedź w tej piwnicy i strugaj te woblerki.
Sprzedałbyś trochę, to jakąś kasę już byś uzbierał.
Faktem jest że taka wizja jest kusząca, bo połowić ryb i to naprawdę konkretnych, do tego w pięknych rzekach i jeziorach naprawdę mobilizuje.
Dochodzi do tego zwiedzenie jednych z ciekawszych jak dla mnie miejsc na ziemi.
Myślę że rok oszczędzania i całkowity brak wędkowania w Polsce, pozwoli mi na przeżycie trzech wspaniałych tygodni w roku.
Tylko, czy ja wytrzymam taką abstynencję wędkarską.
Raczej nie sądzę,aby to się mi udało.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dużo prawdy w tym co napisałeś. Sam nie raz już dumałem siedząc bezradny nad bezrybną, cichą wodą, jaki to ma sens? Niestety ze swoich łowisk nie potrafię zrezygnować, ciągnie mnie tam nie tylko chęć złowienia ryby, ale wspomnienia, sentymenty. A im człowiek starszy, tym głupszy i bardziej skory do życia przeszłością. :)

Nie wykluczam jednak możliwości, że kiedyś na ryby będę jeździł wyłącznie za granicę a na nasze łowiska na spacer z wędką co najwyżej, do tego to niestety zmierza.

Jeszcze nie schodzę co prawda o kiju zbyt często, jeszcze ryby łowię, lecz wysiłek i koszty jakie są z tym związane rosną z roku na rok, odwrotnie proporcjonalnie, zresztą, do efektów.

PZW i koledzy smakosze, nauczyli mnie dzisiaj cieszyć się z każdej ryby.

Edytowane przez Dagon
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Istnieje również zagrożenie, iż na struganiu woblerów nie zarobisz, jeśli większość wyjdzie z podobnych do Twojego założeń :D .

Masz zwykłą chandrę :) . Popatrz do działu "wieści z nad wody" trochę się u nas łowi ;) :D .

Edytowane przez robert67
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nigdy nie sprzedałem swojego woblera i nie mam takiego zamiaru. Co najwyżej mogę komuś prezent zrobić albo wymienić się.

A ta moja chandra to już zbyt długo trwa.

Wiem że się łowi u nas w Polsce. Ja jeszcze nie mam najgorzej bo mieszkam w takim miejscu gdzie raczej wód mam pod dostatkiem. Tylko co z tego, że drapieżnika jest jak na lekarstwo ,a i kaleczenia tego drobiazgu który pozostał to już mam po dziurki w nosie.

Tak jak Dagon napisał. ten sentyment do miejscówek i łowisk zostanie i nie da mi spokoju

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Irku, przygoda wędkarska nie koniecznie musi sprowadzać się do okazów ryb. 

Ważne, żeby mieć fajną ekipę.

Na mojej łódce płynięcie na łowisko wygląda tak:

post-52580-0-72723500-1381685739_thumb.jpg

Może kiedyś razem się wybierzemy?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nigdy nie sprzedałem swojego woblera i nie mam takiego zamiaru. Co najwyżej mogę komuś prezent zrobić albo wymienić się.

A ta moja chandra to już zbyt długo trwa.

Wiem że się łowi u nas w Polsce. Ja jeszcze nie mam najgorzej bo mieszkam w takim miejscu gdzie raczej wód mam pod dostatkiem. Tylko co z tego, że drapieżnika jest jak na lekarstwo ,a i kaleczenia tego drobiazgu który pozostał to już mam po dziurki w nosie.

Tak jak Dagon napisał. ten sentyment do miejscówek i łowisk zostanie i nie da mi spokoju

 

Ten nieco żartobliwy ton, którym uprzednio się posłużyłem w rzeczywistości jest trochę maską niepokoju ;) .

Każdy tego typu przekaz nie napawa optymizmem. No, ale wiary nie tracę kiedyś jeszcze będą do nas na ryby przyjeżdżali :) .  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Janusz masz rację. Ja nie złoszczę się jak nie złapię rybki. A o okazach to już dawno zapomniałem.

Nie ma nic lepszego jak dobra ekipa przyjaciół na rybach, I nie chodzi nawet o wspólne wędkowanie, samo bycie ze sobą i rozmowa na niekończące się tematy, jest dla mnie bezcenna.

Bywało i tak ze jechało się na rybki i nawet wędki nie rozłożyło :) .

Życzę sobie i wszystkim tego co Robert wyżej napisał. że kiedyś ,to do nas na ryby będą przyjeżdżać ;)

Edytowane przez stoner
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bo w wędkarstwie nie chodzi tylko o nałowienie się ryb.

Zgoda, i dlatego nałowic się jeżdżę raz, dwa razy w roku do Szwecji, a w kraju chadzam "na ryby" (z naciskiem na "NA" a nie "PO") bez wybujałych oczekiwań (ale ze skrywaną głęboko nadzieją że może tym razem..)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bo w wędkarstwie nie chodzi tylko o nałowienie się ryb.

Tak, ale jak widzisz, że możesz skorzystać z okazji i zafundować sobie wycieczkę w dziewiczą przyrodę i podziwiać ten ogrom rzek, jezior. to niestety jest to kuszące.

Ale zawsze jest to kosztem czegoś.

W moim przypadku rezygnacja z wędkowania w PL.

Wiem że to będzie tak wyglądało, że w styczniu polecę opłacić kartę.

a od lutego będę się uganiał za pstrągiem.

Niestety ograniczę wypady na ryby i będę musiał jakoś inaczej zaoszczędzić.

Ale z Januszem to się wybiorę powiosłować :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bo w wędkarstwie nie chodzi tylko o nałowienie się ryb.

Chodzi. Jak najbardziej. 

Lubisz spinningować? Uwielbiasz łowić na spławik? Pospinninguj zatem w basenie a spławik wrzuć do wanny. Może być bez białego na haczyku bo wiadomo, w wannie ryb i tak nie ma.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Opcja z wyjazdem raz czy dwa razy do roku ma trochę wad.

Nie wiem czy wytrzymałbym tak długie okresy wędkarskiej abstynencji. Nie wiem czy znalazłbym czas w zaplanowanych terminach ( że o pieniądzach nie wspomnę ) . Nie wiem czy Żona by się nie wściekła ( albo raczej , wiem że by się wściekła ) że mam czas na ryby a nie mam czasu na wyjazdy z rodziną..... Itd.

Wolałbym inne rozwiązanie.

Chętnie zapłaciłbym uczciwe pieniądze za możliwość połowienia na dobrym , rozległym i w miarę " dzikim " łowisku , tu , na miejscu , w Polsce.

Myślę że gdyby ktoś zdecydował się na taki biznes i wydzierżawił spory zbiornik w okolicach dużej aglomeracji a potem dobrze go prowadził , to takich klientów jak Ja, miałby pod dostatkiem.

I tak wielu z nas w prawie każdą sobotę wyjeżdża poza swój okręg i za jednodniową licencję płaci 20 - 30 zł. Deklaruję że zapłaciłbym 50 zł gdybym miał pewność że tam gdzie łowię są ryby.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W ubiegły czwartek nałowiłem się ryb. Od rana do popołudnia. Miałem dosyć, ale uparcie próbowałem

Wróciłem do domu o kiju i bez jednego brania.

Wielka rzecz. Dzisiaj po raz trzeci lub czwarty obławiałem te same miejscówki. Kolejne 4 godziny pustego przebiegu. No i co z tego?

Nad wodą byłem. Z wędką. Reszta się............... liczy inaczej  :lol:

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj chciałem jechać na ryby. Nad najbliższą wodę, gdzie jeszcze są jakieś ryby, mam 75 km. W obie strony 150, czyli jakieś 8 dych z kieszeni i 2 - 2,5 godziny za kółkiem, biorąc pod uwagę jakość dróg. W zeszłym tygodniu byłem. Złowiłem dwa okonki i sandaczyka sznuróweczkę. 

W końcu nie pojechałem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Opcja z wyjazdem raz czy dwa razy do roku ma trochę wad.

Nie wiem czy wytrzymałbym tak długie okresy wędkarskiej abstynencji. Nie wiem czy znalazłbym czas w zaplanowanych terminach ( że o pieniądzach nie wspomnę ) . Nie wiem czy Żona by się nie wściekła ( albo raczej , wiem że by się wściekła ) że mam czas na ryby a nie mam czasu na wyjazdy z rodziną..... Itd.

Wolałbym inne rozwiązanie.

Chętnie zapłaciłbym uczciwe pieniądze za możliwość połowienia na dobrym , rozległym i w miarę " dzikim " łowisku , tu , na miejscu , w Polsce.

Myślę że gdyby ktoś zdecydował się na taki biznes i wydzierżawił spory zbiornik w okolicach dużej aglomeracji a potem dobrze go prowadził , to takich klientów jak Ja, miałby pod dostatkiem.

I tak wielu z nas w prawie każdą sobotę wyjeżdża poza swój okręg i za jednodniową licencję płaci 20 - 30 zł. Deklaruję że zapłaciłbym 50 zł gdybym miał pewność że tam gdzie łowię są ryby.

nie wiem czy takowe są.. u nas nic się nie uchowa.. taka mamy kulturę łowienia i nie tylko łowienia,Takie łowisko, trzeba by było pilnować dzień i noc. Przykład kradzieży łodzi i silników, a zostaw na chwile... Przykład może z innej bajki.. idzie mama babcia i wnuczek, wnuczek grubszy jak dłuższy. Jeden cukierek, drugi, trzeci, a papierki gdzie? na trawnik..  Babcia widzi ale uwagi nie zwróci bo sąsiadka sprzątaczka - za co jej płacą?! Podobnie nad wodą szczupaka nie wypuszcza bo sąsiad złowi. a lodówa się nie zamyka od ryb ..Zawiść niszczy wszystko.. sorki za taki tekst ale mnie wzięło po tym jak złowiłem Raka po całodniowym łowieniu szczupaków  ;)  :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja jeżdżę, walczę z przeciwnościami, żyję nadzieją, może sam się trochę oszukuję...

Lubię gonić króliczka, bo króliczka gonić warto, dobrze jednak byłoby wiedzieć, że jest jakiś króliczek. :)

Woda potrafi rozczarować i zmęczyć człowieka, sponiewierać nadzieję i dać w kość, ciężko jednak zrezygnować z wydeptanych od lat łowisk, nawet gdy człowiek widzi jak z roku na rok pustoszeją, zwłaszcza, że nawet teraz potrafią ucieszyć i obdarować trofeum, tym cenniejszym, że już coraz rzadszym. 

Jednak jak pisałem wcześniej, nie wykluczam częstych, planowanych wyjazdów na zagraniczne króliczki. ;)

Jestem realistą i mimo wszystko uważam, że złowienie ryby to istota naszego hobby, reszta, też ważna, to tło dla zmagań wędkarza z rybą, nie bezrybiem.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...