Skocz do zawartości

C&R- fanatyzm i hipokryzja?


zander_zander

Rekomendowane odpowiedzi

 

 

 

 

Zastanawiam się często ilu jeszcze użytkowników na naszym forum w dalszym ciągu traktuje C&R, jako formę mody, trendu czy innej wartości przemijającej… 

 

 

Dajże nam Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy jedyny, aby C&R stało się wartością przemijającą. Żeby szczupak szczupaka w ogon gryzł, żeby płocie same wskakiwały w kasarek a leszcze żeby dało się łowić woblerami za grzbiet. To by znaczyło że wody są pełne wszelakiego życia i zasada no kill nie ma sensu. Choć ja i tak będę ryby wypuszczał bo mi ich zwyczajnie żal. I jakem ateusz z dziada pradziada, za to się będę modlił.

Edytowane przez skippi66
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przyszło mi jeszcze na myśl, bowiem niejednokrotnie przy takich okazjach lincz nieunikniony nieszczęśnikowi, "co pobłądził i drogi zaślepił" gotowi zawsze, wierni i na posterunku zgotować ;) .

Czy jest to jedynie słuszna droga?

Bardzo łatwo na zawsze pozbyć się kogoś, kto z jakichś przyczyn ma "słabszy dzień". A przecież w założeniu jest by pozyskiwać jak największą ilość wędkarzy myślących i działających na rzecz dobrej idei.

Myślę, iż metody niekiedy stosowane na forum miewają mizerny skutek edukacyjny właśnie dzięki publicznemu wyszydzaniu…ogólnie rzecz biorąc sprowadzeniu do parteru ;) .

 

"Nie wiem jak to jest u innych" :lol: , …ale kiedy czytam upokorzenia kierowane pod adresem delikwenta to sam się wstydzę a później stawiam sobie pytanie. Czy tacy ludzie są rzeczywiście tymi, za których się podają?

Wiem, że łatwiej o litość dla zwierzęcia niż istoty tego samego gatunku jawiącej powiedzmy "brzydkie cechy". Znam dobrze to uczucie ;) .

Mimo wszystko…warto się czasami przełamać i spróbować tłumaczyć…w najgorszym wypadku… przemilczeć… :) .

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dajże nam Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy jedyny, aby C&R stało się wartością przemijającą. Żeby szczupak szczupaka w ogon gryzł, żeby płocie same wskakiwały w kasarek a leszcze żeby dało się łowić woblerami za grzbiet. To by znaczyło że wody są pełne wszelakiego życia i zasada no kill nie ma sensu. Choć ja i tak będę ryby wypuszczał bo mi ich zwyczajnie żal. I jakem ateusz z dziada pradziada, za to się będę modlił.

 

A póki, co dbajmy o to co da się jeszcze uratować :) .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Heh a teraz kolejny przykład, lubelszczyzna, rejon 2 dużych rzek, rozlewisko. Złowiony ledwowymiarowy zębaty, wypięcie sprawne  i ciach do wody, ubaw siedzących nieopodal grunaciarzy: "...hahaha chłopie ale Ci spier...ł hahaha toś pokazał..." No to pobawimy się dalej. CIACH jest kolejny! Udało się trochę większy ląduje w ręce, W głowie rodzi się dedykacja dla "sąsiadów"...chłopaki ma wymiar i zobaczcie jak mi ten ucieka po czy spokojnie wypuszczony z ręki.... "Wypie.....j *%%*^&?**$*&*# ryby nam tylko płoszysz!"

 

Ktoś stwierdził że stare jest niereformowalne...coś w tym jest. To chyba niewykonalne walczyć z takim betonem i wygrać ale może się mylę, może jak młodym da się dobry przykład to zaowocuje, może może może ...

 

Zazdrpszcze trochę myśliwym (nie mówię tutaj o kłusownikach !), świadomość jest większa niż u nas i mało kto traktuje zwierzynę "ileby nie było i tak jest za mało" - słyszałem, opowiadano, ciekawe.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Heh a teraz kolejny przykład, lubelszczyzna, rejon 2 dużych rzek, rozlewisko. Złowiony ledwowymiarowy zębaty, wypięcie sprawne  i ciach do wody, ubaw siedzących nieopodal grunaciarzy: "...hahaha chłopie ale Ci spier...ł hahaha toś pokazał..." No to pobawimy się dalej. CIACH jest kolejny! Udało się trochę większy ląduje w ręce, W głowie rodzi się dedykacja dla "sąsiadów"...chłopaki ma wymiar i zobaczcie jak mi ten ucieka po czy spokojnie wypuszczony z ręki.... "Wypie.....j *%%*^&?**$*&*# ryby nam tylko płoszysz!"

 

 

Kiedyś łowiliśmy we trzech na Warcie. Poszedłem przodem, koledzy zostali na poprzedniej miejscówce. Rzut gumą w główny nurt, kilka sekund oczekiwanie żeby wabik zszedł do dna a potem wolno korbą i po łuku pod nogi. Po kilku obrotach pstryk!, siedzi sandał. Taki sobie wymiarowy. Po chwili mam go pod nogami. Podnoszę w górę, zaczynam szczypczykami uwalniać haczyk, z boku gratulacje od dwóch buraczanych mord z fioletowymi nochalami. Kolejne kilka sekund i ryba wraca z chlupotem do wody.

- Kuuur..! Pojeb... cie koleżko?! Było nam dać!!!

- Sam se złów! - odpowiadam rezolutnie.

- A przypier... ci ktoś kiedyś? - pada pytanie.

- Owszem, raz. - mówię - Ale tym razem powtórki nie będzie - dodaję.

W tej chwili z krzaków wychodzą moi kumple. Słyszeli rozmowę. W trójkę podchodzimy do meneli, stajemy nad nimi i zaczynamy dyskusję:

- To co? Skujemy im ryje?

- Skujemy.

- A może tylko połamiemy wędki? - droczy się trzeci kolega.

Na " twarzach " meneli widać zwierzęcy strach. Widok baranich oczu oraz panika na twarzy zaprawionego w bojach żula, bezcenne. 

W zasadzie " od zawsze ", ważę dobrze powyżej 120 kg, koledzy podobnie a jeden nawet sporo wyższy :)

 

Nigdy nikt i nic nie skłoni takich ludzi do zmiany podejścia do łowienia ryb a także ogólnie do całego świata. Ani internet, bo z niego nie korzystają ani słowo pisane, bo oni z pisaniem oraz czytaniem skończyli w momencie odebrania świadectwa ukończenia szkoły podstawowej. Perswazja też nie pomoże, bo zalkoholizowany mózg nie przyswaja informacji. Jedyne co można, to podobnie jak u psów, wyrobić u nich odruch Pawłowa. Każdorazowo kradzież, napad czy kłusownictwo musi im się kojarzyć z fizycznym bólem. To jedyny sposób tresury tych bydląt.

  • Like 10
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Forum pierze mózg na pewno, ja po kilku latach na nim nawet gdy kupię mrożonego mintaja to po zapłaceniu za niego zostawiam go przy kasie bo nie potrafię wrócić z rybą do domu.

Aż wrócę do Frania jeszcze raz :) Normalnie nie mogę się powstrzymać i parskam śmiechem, kiedy tylko na to spojrzę. Post roku, kurde mol! Kto wie czy nie jeden z najlepszych na Dżerkbejcie.

Sie temu naszemu Franiu udało. :D

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Perswazja też nie pomoże, bo zalkoholizowany mózg nie przyswaja informacji. Jedyne co można, to podobnie jak u psów, wyrobić u nich odruch Pawłowa. Każdorazowo kradzież, napad czy kłusownictwo musi im się kojarzyć z fizycznym bólem. To jedyny sposób tresury tych bydląt.

Mówię to nie po raz pierwszy i na pewno nie po raz ostatni - my man :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ja już tradycyjnie - wręcz przeciwnie. :)

Nie uważam nazywania drugiego człowieka bydlęciem za fajne, nie uznaję pomysłu by traktować kogokolwiek niczym psa za dobry, co tam jeszcze?

Aha - fizyczna manifestacja własnych racji zarówno po stronie wspomnianych meneli, jak i kolegów wędkarzy wzbudza we mnie identyczne, negatywne emocje.

Nie jestem bez winy, bo w afekcie sam dopuszczałem się nadużyć werbalnych jak i siłowych w różnych sytuacjach życiowych.

Mam jednak odwagę przyznać, że było to złe i wstydzę się tego.

Może faktycznie idee C&R trzeba w naszym kraju wbijać siłą do głowy, może jest to rozwiązanie, jednak nie dla mnie.

Wracamy @skippi do pręgierza na rynku, znowu. ;)

Żeby nie było jednak strasznie moralizatorsko, mam dla Ciebie tytuł tej historii, na bloga.

A co!

"Bydlęta - tresura i wychowanie polskiego menela" :P

:P

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Jest za późno. 

 

Kiedy spóźnię się na pierwszy pociąg...czekam na drugi :) .

Ważne by nie przegapić tego drugiego ;) .

 

"Kilkutysięczna grupa wędkarzy manifestowała przed gmachem…Na transparentach widniały napisy C&R, No Kill…domagali się od władz wprowadzenia zakazu zabijania złowionych ryb…"

 

Widziałeś kiedyś taką wzmiankę w prasie? :lol: :lol:.

Chyba, że nie na bieżąco jestem.

 

Skłonni jesteśmy kreować grupy "szybkiej reakcji" by "prać po ryjach kłusoli", dlaczego nie poświęcić swojego czasu na inne rozwiązania ;) .

Sedno w tym, iż obawiamy się być mało przekonywujący a może nawet śmieszni ;) .

No i rzecz chyba najważniejsza, jak znaleźć kilka tysięcy wędkarzy "takich jak my" ;) .

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dagonie, Twoja wiara w ludzi i przecenianie ich możliwości zdumiewa mnie na każdym kroku. Nie tak dawno sam przekonałeś się, ile warta jest inwestycja w ludzi. no, człeczynę ;) Mimo iż na pewno jestem młodszy wiekiem, doświadczenie nauczyło mnie, że w ludzkiej masie jest wielu, którzy nie pojmują niczego poza brutalną siłą. Myślę, choć mogę się mylić, że Michał pił właśnie do takiego elementu.

 

"To nie ludzie, to wilki..."

 

Pominąłeś przy tym jeden istotny aspekt - to nie Michał bym agresorem. To jemu grożono. Przemoc jest zła, ale w określonych wypadkach, słuszna i uzasadniona.

Edytowane przez Dienekes
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dagonie, Twoja wiara w ludzi i przecenianie ich możliwości zdumiewa mnie na każdym kroku. Nie tak dawno sam przekonałeś się, ile warta jest inwestycja w ludzi. no, człeczynę ;) Mimo iż na pewno jestem młodszy wiekiem, doświadczenie nauczyło mnie, że w ludzkiej masie jest wielu, którzy nie pojmują niczego poza brutalną siłą. Myślę, choć mogę się mylić, że Michał pił właśnie do takiego elementu.

 

"To nie ludzie, to wilki..."

Taka skaza charakteru. ;) 

Przekonałem się, nie raz się jeszcze przekonam.

Zdaję sobie sprawę z tego, że pewne nieprzystosowane społecznie jednostki nie będą w stanie pojąć argumentów innych jak przysłowiowy kop w dupę.

Co nie znaczy, ze takie rozwiązanie popieram, ewentualnie mam chęć namawiać do lokowania buta pomiędzy pośladkami niereformowalnego delikwenta.

Co zrobić, tak widzę świat. :)

Co do wieku to nie ma tu nic do rzeczy, a ja wcale nie jestem aż tak stary jak może to wynikać z mojego smęcenia. :D

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś łowiliśmy we trzech na Warcie. Poszedłem przodem, koledzy zostali na poprzedniej miejscówce. Rzut gumą w główny nurt, kilka sekund oczekiwanie żeby wabik zszedł do dna a potem wolno korbą i po łuku pod nogi. Po kilku obrotach pstryk!, siedzi sandał. Taki sobie wymiarowy. Po chwili mam go pod nogami. Podnoszę w górę, zaczynam szczypczykami uwalniać haczyk, z boku gratulacje od dwóch buraczanych mord z fioletowymi nochalami. Kolejne kilka sekund i ryba wraca z chlupotem do wody.

- Kuuur..! Pojeb... cie koleżko?! Było nam dać!!!

- Sam se złów! - odpowiadam rezolutnie.

- A przypier... ci ktoś kiedyś? - pada pytanie.

- Owszem, raz. - mówię - Ale tym razem powtórki nie będzie - dodaję.

W tej chwili z krzaków wychodzą moi kumple. Słyszeli rozmowę. W trójkę podchodzimy do meneli, stajemy nad nimi i zaczynamy dyskusję:

- To co? Skujemy im ryje?

- Skujemy.

- A może tylko połamiemy wędki? - droczy się trzeci kolega.

Na " twarzach " meneli widać zwierzęcy strach. Widok baranich oczu oraz panika na twarzy zaprawionego w bojach żula, bezcenne. 

W zasadzie " od zawsze ", ważę dobrze powyżej 120 kg, koledzy podobnie a jeden nawet sporo wyższy :)

 

Nigdy nikt i nic nie skłoni takich ludzi do zmiany podejścia do łowienia ryb a także ogólnie do całego świata. Ani internet, bo z niego nie korzystają ani słowo pisane, bo oni z pisaniem oraz czytaniem skończyli w momencie odebrania świadectwa ukończenia szkoły podstawowej. Perswazja też nie pomoże, bo zalkoholizowany mózg nie przyswaja informacji. Jedyne co można, to podobnie jak u psów, wyrobić u nich odruch Pawłowa. Każdorazowo kradzież, napad czy kłusownictwo musi im się kojarzyć z fizycznym bólem. To jedyny sposób tresury tych bydląt.

 

dobre,wyobraźnia zaraz "rysuje" w głowie tą całą sytuację,w związku z tym taki o to dowcip mi się przypomniał                                         

 na rozprawie sędzia pyta oskarżonego;

-czym uderzyliście poszkodowanego...?!

-jak to czym...?szynką...

-jaką szynką...?!

-normalną,kolejową :o

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ja już tradycyjnie - wręcz przeciwnie. :)

Nie uważam nazywania drugiego człowieka bydlęciem za fajne, nie uznaję pomysłu by traktować kogokolwiek niczym psa za dobry, co tam jeszcze?

Aha - fizyczna manifestacja własnych racji zarówno po stronie wspomnianych meneli, jak i kolegów wędkarzy wzbudza we mnie identyczne, negatywne emocje.

Nie jestem bez winy, bo w afekcie sam dopuszczałem się nadużyć werbalnych jak i siłowych w różnych sytuacjach życiowych.

Mam jednak odwagę przyznać, że było to złe i wstydzę się tego.

 

Widzicie go? Zbiesił się nam chłopak i nie chce klaskać wspólnym rytmem :)

No to jadę: afekt - słowo klucz. Wtedy działałem w afekcie. Podobnie jak Ty, brzydzę się przemocą oraz porównywaniem ludzi do bydląt. Ludzi zaznaczam, homo sapiens sapiens. Ci dwaj byli co najwyżej homo wandalus alkoholiensis. Duża różnica.

Wstyd też nie jest mi obcy. Kiedyś, w szczenięcych latach, wyszedłszy z akademika pod mocnym wpływem Bachusa, zaczepiłem dorosłego mężczyznę w towarzystwie przystojnej kobiety. Do dzisiaj nie wiem dlaczego ( po czystym żytnim drinku, zazwyczaj bywam spokojny ). Ów mężczyzna w odpowiedzi, wyjechał mi z bani. Tak jak kot Dżinks na kreskówce, zobaczyłem wtedy krążące wkoło gwiazdy, mężczyzna zaś zobaczył moje podeszwy z numerem butów. Miał rację, pokazał szczeniakowi że nie uchodzi. Podniósł mnie zresztą z chodnika, postawił na nogi, otrzepał z kurzu i zapytał czy żyję. Przeprosiłem go, on to przyjął i rozstaliśmy się w zgodzie. Choć jedynki miałem luźne jeszcze przez tydzień, nie mam żalu a wręcz przeciwnie. Naukę zrozumiałem i pamiętam do dzisiaj. 

Zrozumiałeś drogi Dagonie??? 

Edytowane przez skippi66
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzicie go? Zbiesił się nam chłopak i nie chce klaskać wspólnym rytmem :)

No to jadę: afekt - słowo klucz. Wtedy działałem w afekcie. Podobnie jak Ty, brzydzę się przemocą oraz porównywaniem ludzi do bydląt. Ludzi zaznaczam, homo sapiens sapiens. Ci dwaj byli co najwyżej homo wandalus alkoholiensis. Duża różnica.

Wstyd też nie jest mi obcy. Kiedyś, w szczenięcych latach, wyszedłszy z akademika pod mocnym wpływem Bachusa, zaczepiłem dorosłego mężczyznę w towarzystwie przystojnej kobiety. Do dzisiaj nie wiem dlaczego ( po czystym żytnim drinku, zazwyczaj bywam spokojny ). Ów mężczyzna w odpowiedzi, wyjechał mi z bani. Tak jak kot Dżinks na kreskówce, zobaczyłem wtedy krążące wkoło gwiazdy, mężczyzna zaś zobaczył moje podeszwy z numerem butów. Miał rację, pokazał szczeniakowi że nie uchodzi. Podniósł mnie zresztą z chodnika, postawił na nogi, otrzepał z kurzu i zapytał czy żyję. Przeprosiłem go, on to przyjął i rozstaliśmy się w zgodzie. Choć jedynki miałem luźne jeszcze przez tydzień, nie mam żalu a wręcz przeciwnie. Naukę zrozumiałem i pamiętam do dzisiaj. 

Zrozumiałeś drogi Dagonie??? 

 

Jezu, nie zrozumiałem i ważę ze trzydzieści kilo mniej niż Michał :( :( ! :lol: :lol: .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...