Kokosz Opublikowano 6 Listopada 2013 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 6 Listopada 2013 Jasne, że spróbuję, a jak coś trafię zaraz dam znać i nisko się pokłonię. Dzięki za głos w temacie . Tylko jeszcze doprecyzuj - nimfy bez ołowiu - czyli także bez główek mosiężnych czy jednak z główkami ?Robert. Ja używam i takie i takie (czyli z główkami i bez). Przy podanych wielkościach haczyka, główki, to jest "pyłek" mosiężny. Z reguły pomaga, jak coś tam błyśnie przy powierzchni.Zacytuję za Kolegą z Muchoswiry.pl"...Przy tym łowieniu z długiej linki ważne jest połączenie żyłki z linką, żadne pętelki itd., tylko bezpośrednio żyłka - linka (specjaliści znad Sanu tak mówią).Łowienie na małe nimfki z długiej linki to bajka, a jeszcze jak są takie pojedyncze spławy, że nie wiadomo czy się przebranżawiać na suchą czy zostać przy tym na co się łowi i wtedy jak snajper zdejmuje się te oczkujące ryby za pomocą nimfetek."Czasem moze się sprawdzić maleństwo typu mokra muszka lyb nimfka - spider, soft hackle. Czyli na ciut większym haku, z króciutkim tułowiem i delikatną jeżynką z kury lub innego nasiąkliwego ptactwa. I kolejna "ściąga" poniżej:http://flytyer.pl/kuba-style Życzę napiętego sznura na jesiennym kardynale :-) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
robert.bednarczyk Opublikowano 6 Listopada 2013 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 6 Listopada 2013 Dzięki serdeczne. Poczytałem, pomyślałem...... teraz nic prostszego ...... tylko złapać lipienia. Niestety, najgorsze jest to, że o ile mam trochę obciążonych nimfek, to mokrych much wcale. Już zerkałem na Ab-fly co tam zamówić ale do weekendu bez szans by przyszło. Serdeczności. Robert. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Kunasz63 Opublikowano 6 Listopada 2013 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 6 Listopada 2013 Robercie zacznij krecic sam:) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
robert.bednarczyk Opublikowano 6 Listopada 2013 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 6 Listopada 2013 Robercie zacznij krecic sam:) Niech tylko mrozy skują rzeki, stawy i jeziora od razu kupuję imadełko i najprzeróżniejsze materiały. Decyzja już podjęta, a trochę literatury instruktażowej zgromadziłem. Z tego co widzę to nimfy obciążone nie sprawią mi problemu, suche też raczej ogarnę...., a najtrudniejsze mokre. Chyba dam radę, zwłaszcza, że moją inną pasją od lat jest modelarstwo redukcyjne więc praca na drobnych detalach mnie nie przeraża, a może nawet inwencja modelarska pomoże w stworzeniu czegoś ciekawego. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Kokosz Opublikowano 7 Listopada 2013 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 7 Listopada 2013 Niech tylko mrozy skują rzeki, stawy i jeziora od razu kupuję imadełko i najprzeróżniejsze materiały. Decyzja już podjęta, a trochę literatury instruktażowej zgromadziłem. Z tego co widzę to nimfy obciążone nie sprawią mi problemu, suche też raczej ogarnę...., a najtrudniejsze mokre. Chyba dam radę, zwłaszcza, że moją inną pasją od lat jest modelarstwo redukcyjne więc praca na drobnych detalach mnie nie przeraża, a może nawet inwencja modelarska pomoże w stworzeniu czegoś ciekawego. Mokre "pajączki", to chyba najprostsze muszki do wykonania. Kwestia zachowania proporcji i ilości użytego materiału. Ale zgodnie z zasadą Kolegi: "przygotuj materiał na tułów i jak zaczniesz kręcić, to weź POŁOWĘ z tego, co przygotowałeś" - sprawdza się, zwłaszcza na początku Mokre skrzydełkowe, hmmm do tej pory nie potrafię namotać zwykłego, klasycznego march browna. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
robert.bednarczyk Opublikowano 8 Listopada 2013 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 8 Listopada 2013 Dzięki. Jutro ciąg dalszy zmagań z lipieniami. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
ictus Opublikowano 8 Listopada 2013 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 8 Listopada 2013 Doświadczenie mam marne ale przekaże co usłyszałem od starego Sanowego weterana.Podpowiedział żeby na lipienie pocienić i bardzo wydłużyć przypon i nie starać się żeby był jakoś pięknie ułożony na wodzie. Skuteczność wzrosła niesamowicie, mimo że przypon na wodzie ma kształt esów floresów to rybom to nie przeszkadza, linka nie ma jak ciągnąć przyponu więc dużo później zaczyna smużyć. Może też dzięki luźnemu ułożeniu na przyponie zacięcie jest opóźnione (jak to pisuje Zielony) i przez to skuteczniejsze. Efekt jest taki że zacinam większe ryby. Bardzo proszę o korektę jeśli waszym zdaniem w tym myśleniu tkwi błąd. Błędy w moim muchowym wykoniu to pewnik, pytanie tylko gdzie on tkwi. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
robert.bednarczyk Opublikowano 8 Listopada 2013 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 8 Listopada 2013 (edytowane) Coś w tym musi być - przedostatniego lipienia na Bystrzycy złapałem z ewidentnie "poesowanej" linki i przyponu co dało owo opóźnienie w zacięciu, a ryba po zebraniu muchy i zejściu w dół nie miała prawa poczuć najmniejszego, podejrzanego, oporu. Edytowane 8 Listopada 2013 przez robert.bednarczyk Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Kacper.K Opublikowano 8 Listopada 2013 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 8 Listopada 2013 (edytowane) Dobrze kombinujecie , jeśli łowicie na wodzie gdzie muchy zaczynają być dość szybko ściągane przez nurt i zaczynają smużyć, to nie ma nic lepszego od wydłużenia przyponu (przynajmniej ja nic takiego nie znam).Robercie, mokre ze skrzydełkami to fakt, ciężka sprawa, ale jest wiele, wiele prostych wzorów z jeżynką z kuropatwy, które są równie skuteczne jak te ze skrzydełkami. Suche muchy nie są skomplikowane, chyba że znowu schodzimy na temat skrzydełek z lotek, aczkolwiek jest to mało uzasadnione, bo bardziej praktyczne i równie skuteczne są muchy ze skrzydełkiem z CDC. Także, kupić, kręcić, potem Cię już to pochłonie. Masa stepów w internecie, choć najlepiej z kimś doświadczonym usiąść i poznać te tricki na imadle . Ten cytat jakiś dziwnie znajomy . Edytowane 8 Listopada 2013 przez Kacper.K Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
robert.bednarczyk Opublikowano 8 Listopada 2013 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 8 Listopada 2013 Hej. Kacper te lipienie to ciężka sprawa, choć w sumie odkąd zacząłem (prawie cztery miesiące temu) już kilka zdołałem złapać. Ten wydłużony i niezbyt napięty przypon wydaje się rozsądną receptą na ich dziwne brania. A co do kręcenie much - lubię nowe wyzwania i zmierzę się nawet z mokrymi. Dzięki za merytoryczny głos w temacie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rheinangler Opublikowano 9 Listopada 2013 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 9 Listopada 2013 Weź pod uwagę jeszcze jedną rzecz ważną przy łowieniu lipieni a mianowicie to iż lipienie najczęściej nie gonią muszki i określenie to iż podnoszą się do muchy nie jest tylko eufemizmem ale bardzo obrazową i prawdziwą sytuacją. Żerujący lipień chodzi tylko góra dół. Spłoszony nienaturalnością podania muchy także nie odpływa daleko, robi zwód przestawia się i dalej żeruje tylko ostrożniej. Takie są moje obserwacje. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
robert.bednarczyk Opublikowano 9 Listopada 2013 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 9 Listopada 2013 Weź pod uwagę jeszcze jedną rzecz ważną przy łowieniu lipieni a mianowicie to iż lipienie najczęściej nie gonią muszki i określenie to iż podnoszą się do muchy nie jest tylko eufemizmem ale bardzo obrazową i prawdziwą sytuacją. Żerujący lipień chodzi tylko góra dół. Spłoszony nienaturalnością podania muchy także nie odpływa daleko, robi zwód przestawia się i dalej żeruje tylko ostrożniej. Takie są moje obserwacje. Obserwacje zgodne z moimi. Dziś jeden taki "mądrala" przez kilka godzin zbierał z sektorze metr na metr. Z Kolegą Marcinem (debiutował na Bystrzycy), próbowaliśmy go podejść, jednak miał gdzieś proponowane przez nas menu. Nawet wlazłem do wody i podawałem mu "na nos" - nic z tego, choć moja mucha wydawała się podobna do tego co latało. Nie spłoszyłem go - zbierał nadal - kilka razy nawet 10-15 cm od mojej muchy. W końcu Marcin go pokonał tuż przed zmierzchem - wziął na maleńką suchą muszkę, po dwóch wcześniejszych wyjściach kontrolnych. Szybki hol, szybka miara - 37 cm, dwie fotki...... i do wody w świetnej kondycji. Choć ja znowu na pusto, cieszyłem się bardzo, że na "mojej miejscówce" Kolega trafił pierwszego konkretnego "lipaska".Ciekawe czy ryba zmieni rewir ? Sprawdzę to w poniedziałek. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
kardi Opublikowano 10 Listopada 2013 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 10 Listopada 2013 Garść refleksji,bo i temat sympatyczny Lipień często przepuszcza naturalnie przepływające owady,nie pożera wszystkich obserwowanych ,tak więc i nasza imitacja przepłynąć może wielokrotnie,co nie znaczy ,ze jest nieskuteczna.Jesienią muszki muszą być mniejszymi od naturalnych(dziwne,ale sprawdzone).To co lata,nie musi być jeszcze tym co osiada,czasem różne gatunki jętek mają swoistą kolejność rójki .Siatka do identyfikacji płynących owadów jest więc dużo lepsza niż poleganie na obserwacji latających w powietrzu jętek lub chruścików..Czarna ,lub ciemnoszara imitacja na powierzchni wody wygląda na jaśniejszą,tak więc warto mieć bardzo ciemne-całkowicie czarne- imitacje.Gdy żerują na małych szarych,załóżmy mniejszą czarną! Lipienie z łowisk c&r są często pozbawione chrapek,pyszczek jest okaleczony, zacięcie w związku z tym.trudniejsze.Duże sztuki wychodzą niejednokrotnie z pewną regularnością.Warto poznać ten cykl-np. co minutę- i podać przynętę w oczekiwanym na naturalne branie momencie.Przed rzutem zbliżmy się maksymalnie do ryby,usuńmy np. upierdliwą kępę pokrzyw na rzucajacym(kolega?),oceńmy możliwość lądowania ryby gdyby okazała się bardzo duża .To co najgorsze,to spontaniczny,nieprzygotowany ,spowodowany emocjami rzut ze zbyt dużej odległości zakończony nieudanym zacięciem. Po zerwaniu z muszką (zdarza się w najlepszej rodzinie...) lipień przebywa w tym samym miejscu-łowiłem wielokrotnie ryby z własnymi imitacjami w pysku.Po kilku dniach,ale i po kilku tygodniach(z muszki pozostawał strzęp na haku).Zaczynajmy od grubszych przyponow,po 0,10 sięgając na końcu.Czasem nasz lipieniaszek okazuje się dużym tęczakiem lub potokiem. Przypon w moim wydaniu może mieć nawet 3,5 metra(wędzisko 8,5 9,0 stopy),ale o spowolnionym zacięciu już wtedy zapominam.Gdy ryba jest całkowicie oporna na opisane przez kolegów techniki,w lekką nimfą pod prąd włącznie i nadal sporadycznie żeruje ja po prostu odpuszczam i szukam innej.Czas płynie,rzeka przecież też!! Powrot po kilku godzinach pozwala znów spróbować. Zerowanie na nimfach,emergerach,rojących się,jednym słowem na czymś co dopiero za chwilę będzie "suchą"poznać można po charakterystycznym wylatywaniu jeteczki ze środka utworzonego chwile wcześnie kółka,bowiem lipienie także pudłują. Doświadczenia sanowe,ale nie tylko ,sugerują spośród dwu żerujących lipieni wybrać tego z lekko nawet bystrzejszego odcinka.Profesorowie z płani z głęboką,prawie stojącą wodą to najtrudniejsze wyzwanie Także doradzam kręcenie muszek,to coś ,coś co nie jest tylko wykonaniem przynęty. Na koniec gratuluję fajnego wątku, Robercie -dzień "o kiju"zdarzy Ci się jeszcze nie raz(jak i każdemu z nas ) kardi 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
thymalus Opublikowano 10 Listopada 2013 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 10 Listopada 2013 Jeszcze jednak mała uwaga być może się przyda. Lipień stoi prawie zawsze powyżej miejsca w którym widzimy oczko. Do muchy wychodzi podnosząc się do góry niesiony z prądem właściwie bez wysiłku, a czym głębsza woda tym odległość automatycznie rośnie. Dlatego widząc oczko należy to uwzględnić i muchę kłaść nie tuż przed oczkiem ale ze sporym wyprzedzeniem. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
ictus Opublikowano 10 Listopada 2013 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 10 Listopada 2013 (edytowane) Ciekawe! Rozkrecajcie sie, Kardi, Thymalus. Dzieki wam jest szansa na poprawe Edytowane 10 Listopada 2013 przez ictus Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
darko Opublikowano 10 Listopada 2013 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 10 Listopada 2013 (edytowane) . Edytowane 12 Lutego 2014 przez darko Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
ictus Opublikowano 10 Listopada 2013 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 10 Listopada 2013 Ciekawe jest to ze majstrzy od swinek w gorskim Sanie tez zmniejszaja przynety jak nie biora i to po kolejnym zmniejszeniu odczarowuje wode. Zachodzi pytanie dlaczego nie zaczynac od razu od mikrusow? Szkoda ze ja na maksymalnym zasiegu niewiele lowie, jakos prezentacja lipieniowa wychodzi mi tylko na krotkich dystansach Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
robert.bednarczyk Opublikowano 10 Listopada 2013 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 10 Listopada 2013 Garść refleksji,bo i temat sympatyczny Lipień często przepuszcza ......Na koniec gratuluję fajnego wątku, Robercie -dzień "o kiju"zdarzy Ci się jeszcze nie raz(jak i każdemu z nas ) kardi Dzięki Paweł za dobre słowo i cenne rady. Temat sympatyczny dzięki Tobie i innym Kolegom, którzy dzielą się uwagami co do sposobu łowienia tych fascynujących ryb. Z zainteresowaniem czytam wszystkie posty, gromadząc wiedzę. Wracałem wielokrotnie "o kiju" i wiem, że jeszcze wracać będę. Jeszcze jednak mała uwaga być może się przyda. Lipień stoi prawie zawsze powyżej miejsca w którym widzimy oczko. Do muchy wychodzi podnosząc się do góry niesiony z prądem właściwie bez wysiłku, a czym głębsza woda tym odległość automatycznie rośnie. Dlatego widząc oczko należy to uwzględnić i muchę kłaść nie tuż przed oczkiem ale ze sporym wyprzedzeniem. Powiem szczerze nie wiedziałem, choć wczoraj zauważyłem bardzo leniwe wyjścia do much - lipień rzeczywiście jakby dał się nieść nurtowi, a dopiero po zbiórce robił gwałtownego zwrot i nura do dna. Czasem warto modyfikować...Dzięki kolegom z "Bzdykfusa" w beretach ,którym ponownie oddaje szacunek, mimo miernych w porównaniu,umiejętności największe lipienie'Profesory' zdjąłem na Sanie na środku płani powyżej Hoczewki na suchą czarną sieczkę #24/0,10 na max zasięgu ok 25 mtr,stojąc na palcach.na kamieniu w czarnych woderach pcv kanalarzy na granicy przelania;mimo ,że płynęła ........D Wczoraj ewidentnie zabrakło właśnie modyfikacji, w ogóle nie spróbowałem "małych czarnych" muszek, które miałem w pudełku i szukałem szczęścia na nimfach. Koledzy - raz jeszcze wielkie dzięki za naukę, którą mam nadzieję wprowadzić w praktykę. Robert. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
robert.bednarczyk Opublikowano 10 Listopada 2013 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 10 Listopada 2013 Ciekawe jest to ze majstrzy od swinek w gorskim Sanie tez zmniejszaja przynety jak nie biora i to po kolejnym zmniejszeniu odczarowuje wode. Zachodzi pytanie dlaczego nie zaczynac od razu od mikrusow? Szkoda ze ja na maksymalnym zasiegu niewiele lowie, jakos prezentacja lipieniowa wychodzi mi tylko na krotkich dystansach Mam takie dwie muszki......, że prawie ich z pudełka nie potrafię wydobyć paluchami. Problem w tym, że na wodzie, przy słabszym oświetleniu, ich nie widzę Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
darko Opublikowano 10 Listopada 2013 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 10 Listopada 2013 (edytowane) . Edytowane 12 Lutego 2014 przez darko Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
darko Opublikowano 10 Listopada 2013 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 10 Listopada 2013 (edytowane) . Edytowane 12 Lutego 2014 przez darko Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
robert.bednarczyk Opublikowano 10 Listopada 2013 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 10 Listopada 2013 nie ma wyjścia,trzeba zawiązać w domu z lupą ,potem tylko przypiąć Oczy już nie te ale wiążę nad wodą bo mam takie szkiełko powiększające z oświetleniem, mocowane do daszka czapki, ......... w wodzie słabo widać - może muszce jakie "fluo" w dupkę wszczepić ?. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
thymalus Opublikowano 10 Listopada 2013 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 10 Listopada 2013 Czasem warto modyfikować...Dzięki kolegom z "Bzdykfusa" w beretach ,którym ponownie oddaje szacunek, mimo miernych w porównaniu,umiejętności największe lipienie'Profesory' zdjąłem na Sanie na środku płani powyżej Hoczewki na suchą czarną sieczkę #24/0,10 na max zasięgu ok 25 mtr,stojąc na palcach.na kamieniu w czarnych woderach pcv kanalarzy na granicy przelania;mimo ,że płynęła oliwka te byki żarły sieczkę?!,oczywiście z początku 1-2h olewka... to odgryzłem ogonek,nadal zlew 1-2h...odgryzłem jeżynkę i zacząłem przepuszczać topielca przycinając na wysokości pozycji ryby -co przyniosło efekty :ryby medalowe..w październiku 1985 roku nie było określenia 'pedałki' chociaż trudno nazwać nimfą to co zostało po ogryzieniu...D Lipienie płaniowe to insza inszość... Mówisz zapewne o Marku, Krzyśku, Łukaszu i Bąblu pisząc o "beretach" i nie chodzi bynajmniej o "beretowanie" ale nakrycie głowy. Generalna zasada na płani... im mniej na haczyku...tym lepiej. Im zaś haczyk mniejszy tym zwłaszcza jesienią lepszy... Ja osobiście łowiąc na płaniach w tym i w Hoczwi, którą uwielbiam nigdy nie zakładałem nowej muchy. Najlepsze to muszki wystrzępione, z wyliniałym tułowiem i paroma kłaczkami jeżynki. To o czym piszesz dość skutecznie rozpracowali właśnie wymienieni wyżej muszkarze. Były to czasy "przedkaczodupowe". Opracowali chłopcy muszki na hakach od 22 do 18 składające się tylko z tułowia bardzo skąpego, bez jeżynki, a z przodu, tuż przed oczkiem z dwóch trzech promieni ze skrzydełka kaczki robili małą pętelkę. W pętelce tej utrzymywał się pęcherzyk powietrza i utrzymywał to na wodzie podczas gdy tułów był pod. Muszka genialna, i łowię na nią do tej pory choć cdc daje większe możliwości. Ale sentyment pozostał z połowy lat osiemdziesiątych bo w 1985 roku łowiłem na Sanie pierwszy raz będąc właśnie w Bzdykfusie.Nieco zasięg rzutów mnie poraża. Takie odległości to skrajność i raczej bym unikał. Dodatkowo mała mucha wymusza cienką żyłkę, co przy tej odległości łatwo może się kończyć odstrzeleniem przy zacięciu. Na płani w zupełności starcza połowa tego co podajesz. Z zacięciem zresztą wielu ma problemy. Polecam prosty sposób... w przypon jako element dowiązać kawałek amortyzatora gumowego. Pomaga Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
darko Opublikowano 10 Listopada 2013 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 10 Listopada 2013 (edytowane) . Edytowane 12 Lutego 2014 przez darko Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
thymalus Opublikowano 11 Listopada 2013 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 11 Listopada 2013 (edytowane) Fakt, zapomniałem o kulce styropianu. To też ciekawa muszka na oporne rybki. Na najbardziej oporne opracowałem taki patent, że rzucałem nieco dalej niż oczko. Przytrzymywałem linkę i muchę wciskało pod wodę, a kiedy znalazła się już mniej więcej na trasie oczka puszczałem linkę swobodnie i mucha unosiła się do powierzchni. Skutkowało... Z płani w Hoczwi mam takie wspomnienie. Łowiłem na jakichś zawodach, chyba Akademickich Mistrzostwach Polski i w pewnym momencie pokazał się lipień. Kurcze, to nie był czterdziestak czy czterdzieści pięć. To była z całą pewnością ryba ponad 50 cm. Wychodził stosunkowo blisko mnie więc doskonale go widziałem. Przegląd pudełka zmiana much. Oczywiście serduszko napieprza w rytmie przedzawałowym, nogi mięciutkie, a w głowie tylko... wyjdź. A ten uparcie mijał wszystko co mu podrzucałem - wiadomo profesor. W końcu założyłem czarną sieczkę na którą mówiliśmy "diabełek" i widzę jak się podnosi. Zacięcie i tylko "po zębach" mu przejechało. Za wcześnie zaciąłem. Dlatego jak wcześniej ktoś z kolegów pisał, warto czasem zdjąć polary z oczu. Bo utrzymać nerwy na wodzy jest w takich momentach trudno.Ktoś z kolegów wyżej pisał o słabym wzroku. Jest taki mały patencik jak trzeba zmienić wieczorkim np. chruścika a latarka wysiadła. Spróbujcie wiązać muchę na języku. Doskonale czuć gdzie żyłka, gdzie oczko.. trochę treningu i zapewniam że się da. Oczu do tego nie trzeba. Edytowane 11 Listopada 2013 przez thymalus Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.