Skocz do zawartości
  • 0

Polowanie na okonia


busz231

Pytanie

problem dotyczy sporych okoni takich powyżej 35cm.jeziorko ok 30h silnie porośnięte trawką praktycznie 90% moczarka 20% jeziorka.średni głębokość ok 3,5m.klarowność 1,5-2mnie chodzi mi o ich namierzenie lecz przynęty.najlepiej reagują na obrotówkę typu comet srebrną podobną do stynki.okonie ok kilograma są bardzo ostrożne i delikatnie łapią kotwiczkę i w efekcie spinają się w trakcie holu lub przy łodzi.jakie przynęty poradzicie?twisterki raczej odpadają bo czepiają się maluchy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rekomendowane odpowiedzi

  • 0

Szukam kiwoka do podlodówki , tytan odpadł bo przy minusie robi się glutowaty traci wigor . :(

Zdobyłem dziś spręzynę od zegara ale jest ona płaska i trzeba by się było nagimnastykować żeby na tym zrobić kiwok , jest ona dość szeroka .

Ostatecznie pozostanie mi szlifować włókno szklane  ;)

Kiwok mam mocowany na wygiętym drucie zamontowanym na blanku .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Do blachy używam z dentalu

A jak on się zachowuje , nie ulega odkształceniom 

Masz jakiś namiar żeby kupić ten dental , ostatnio jak szukałem drutu żeby kręcić uszka do przynęt to oparłem się aż u pani protetyk :D

Dała mi namiar na sklep z artykułami dla stomatologów , ul Kościuszki .

Póki co zdobyłem dziś sprężynę od dużego zegara  :highfive:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Blaszka jest super ale nie jest tak uniwersala jak sierść z dzika.W momencie jak opanowałem niezawodny uchwyt do sierści z dzika i ogarnołem ile istnieje  grubości ,sztywnośći w zależności od osobnika otwarły mi się oczy.Klisza ,pojedyncze włókna szklane ,blaszka są trwalsze od siersci dzika i łatwiejsze w użytkowaniu.Jak jeżdzi się samemu narybki to wszystkodziała .Gożej jak pojedzie się na zawody.Jeden łowi kilka rybek inny kilkadziesiąt.Po latach startów w zawodach dla mnie numer jeden to sierść z dzika.Oczywiście to się tyczy mormyszki i bardzo maleńkich blaszek.Do klasycznej blachy nie stosuję żadnych wskażników.W zimie nie ma nic fajniejszego jak okoniowe puknięcie w kijka :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

(...)_

Co niektórzy robią ze światłowodów .

W kablach ze światłowodami są wiązki włókien szklanych. To ich właśnie używa się do kiwoków. Ich główną zaletą jest całkowita niewrażliwość na temperatury. Przynajmniej w porównaniu z innymi materiałami.

OSTRZEŻENIE! Samodzielne rozbieranie kabli światłowodowych, bez okularów ochronnych, grozi uszkodzeniem lub utratą wzroku! Nie ma żartów. Światłowód jest bardzo kruchy, a jego drobiny wbite w oko są dla okulisty niewidoczne. 

 

Do blaszek polecam odrobinę pobawić się i zrobić mikro wklejkę. Najlepiej szklaną, choć można i węglową. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

W kablach ze światłowodami są wiązki włókien szklanych. To ich właśnie używa się do kiwoków. Ich główną zaletą jest całkowita niewrażliwość na temperatury. Przynajmniej w porównaniu z innymi materiałami.

OSTRZEŻENIE! Samodzielne rozbieranie kabli światłowodowych, bez okularów ochronnych, grozi uszkodzeniem lub utratą wzroku! Nie ma żartów. Światłowód jest bardzo kruchy, a jego drobiny wbite w oko są dla okulisty niewidoczne. 

 

Do blaszek polecam odrobinę pobawić się i zrobić mikro wklejkę. Najlepiej szklaną, choć można i węglową. 

miałem kiedyś przygodę w TP i na kursie uczyli nas je łączyć mikro zgrzewarką 

 

Z tą mikro wklejką to pomysł ciekawy + wymienne szczytówki ala pod lodowy feeder, 

szybka zmiana szczytówki pod inny zakres przynęt  :good: to jest to ,

jest tylko jedna wada podatność na uszkodzenia .

 

czy ktoś się bawił z robieniem takich mikro wklejek ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

(...)

jest tylko jedna wada podatność na uszkodzenia .

Jeśli chcesz "niezniszczalne", nawiń (kup) sprężynę z cienkiego drutu, lub użyj wentyla. Są to naprawdę dobre i sprawdzone na mrozie rozwiązania. Pierwsze do blaszki, drugie do mormyszki. 

Ja wolę rozwiązanie z właściwie dobraną wklejką (do blaszek) lub kiwokiem ze światłowodowych pęczków włókien. Przyzwyczaiłem się i takie mi odpowiadają. Choć znam doświadczonych łowców, którzy swoich wentylków za nic nie oddadzą B)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

jednak chcesz przekombinować  :)

Pamiętaj, że w łowieniu na mrozie jednak siła może być w jak najmniej obsługowej wędce  :)

I tyle w temacie-na mrozie,lodzie---mniej i prościej  znaczy praktyczniej!!!

 

Kiedyś łowilem na blaszke z kiwokiem ze sprezyny na wędce--można,ale

Teraz mam jexona na lod w teleskopie---i tak czuje praktycznie najmniejsze stuknięcie każdego okonka-nie wiem może mam dobre czucie w łapie ;) heheheh fajnie zabrzmiało.....

Edytowane przez martek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Mamy rok 2000.

 

Świat się nie skończył. Komputery działają, kometa zagłady ominęła Ziemię niezauważona, deszcz nie padał przez 40 dni i nocy, nowy Mesjasz w złotej zbroi nie zstąpił i nie pokarał grzeszników ogniem i mieczem, członkowie rozlicznych sekt wieszczących armagedon jakoś nie popełnili zbiorowych samobójstw, ogień na ołtarzach wotywnych wygasł, zaś wysokiej Państwowej Centralnej Komisji Egzaminacyjnej PZŻ w mieście stołecznym, nie udało się obciąć mnie na egzaminach i stałem się świeżo upieczonym kapitanem jachtowym. Świat przetrwał.

 

We wrześniu prowadzę rejs na harcerskim Opalu o wdzięcznej nazwie „ MAS „. Opal I to piękny czternastometrowy, drewniany jacht o dwóch masztach ( jol ), cieszący oko klasycznymi liniami z lat '30 ubiegłego wieku, stosunkowo szybki i bardzo dzielny...

Jak to u harcerzy: smród, brud i mizeria.

Łódka, fakt – niedroga w czarterze, jest w stanie agonalnym. Kadłub rozpada się w oczach, akumulatory nie istnieją ( obowiązkowych świateł nawigacyjnych nocą obowiązkowo nie nosimy ), silnik zapalamy korbą, radio UKF nie daje się uruchomić z powodu niskiego napięcia ( noc ładowania pomaga na pół godziny ), reszta elektroniki włącznie z oświetleniem kompasu też nie działa, funkcjonujemy przy świeczkach i latarkach. Dobrze że miałem ręcznego Magellana z kompletem dodatkowych baterii, dzięki temu nie zgubiliśmy się na wód bezmiarze. :) Ale to wszystko furda, da się żyć, gorzej że kadłub cieknie. Woda leje się do zęzy w zastraszającym tempie 400 – 500 litrów na wachtę. Czyli raz na cztery godziny tyleż ruchów pompą trzeba wykonać, żeby utrzymać pływalność. Rejs zapowiada się katorżniczo. Jest pięknie!

Zaraz po minięciu Helu i wyjściu na pełne morze, południowo – zachodni wiatr zaczyna tężeć i powoli przechodzi na kierunki zachodnie. Kontroler z VTS Zatoka ( Vessel Traffic Service )zapowiedział 6 – 7 B z westu, a więc silny wiatr.

Fala zaczyna rosnąć, jacht w odkosach piany od dziobu wykonuje dzikie skoki. Głęboko zarefowani idziemy ponad 7 węzłów żądanym kursem. Zapowiada się szybki, choć niespokojny przelot do Visby na Gotlandii.

O dziwo nikt nie rzyga. Jeszcze by tego brakowało!

Jakoś tak wieczorem, przed kolacją, pod pokładem rozległ się trzask, rumor, stłumiony jęk a potem w eter kabiny poleciało wielkim głosem: COORVA!!!! JA PIER...!!!!

Pewien okazałej postury i tuszy kolega, udał się był do wychodka, zasiadł na porcelanie i popadł w błogostan. Tymczasem jakaś większa i złośliwa fala, na moment położyła jacht w głębszym przechyle, dodatkowo podbijając dziób ze dwa metry w górę. Koleś, uśpiony w czujności marynarza, przyładował czołem w rachityczne drzwiczki od kingstona ( wc na jachcie ), wyłamał mizerny zameczek, przeleciał wąziutki korytarzyk i mordą wylądował po przeciwnej stronie w szafce na ubrania. Gorzej że z bagażem w postaci sracza wraz z zawartością na plecach. Skubany wyrwał cały kibel razem z częścią drewnianego, mocno nadgnitego fundamentu! Kto był pod pokładem i przytomny, rzucił się na ratunek...

O ten wucet była zresztą nieziemska awantura z bosmanem, po powrocie:

- Kibel mi specjalnie wyrwaliśta, scoorvysyny! - darł się ten nieokrzesany człowiek.

Awaria tyle śmieszna ile uciążliwa. Do końca rejsu musieliśmy użytkować blaszane wiaderko z kawałkiem dykty jako przykryciem...

Rankiem po śniadaniu, już na spokojnym morzu i przy delikatnej trójeczce z zachodu, zasiedliśmy na pokładzie do Polaków Rozmów Porannych. Jak zwykle o dupach, czołgach, karabinach i polityce. Wtedy też wieść gminna doniosła że pechowy kolega jest zdrów i nie ma najmniejszych problemów z trawieniem. Owa latająca kupa była bowiem twarda i koloru ciemnokasztanowego czyli według najlepszych podręcznikowych reguł. Kapitanowi spadł kamień z serca...

 

Ale dość już o nudnym żeglarstwie, bierzmy się za łowienie. :)

 

Po malowniczym, średniowiecznym Visby, wiatr zaniósł nas na Olandię, do maleńkiego porciku Bryxelkrog. Do portu wchodziliśmy nocą, w warunkach tężejącego wiatru i przy zacinającym deszczu. Nic przyjemnego. Cumujemy do betonowego nabrzeża i zmęczeni, szybko idziemy spać.

Fizjologia wywala mnie z koi przed szóstą. Wyłażę na pokład. Wiatr wieje potężny czyli sztorm się rozdmuchał, więc postoimy do jutra. Niebo za to robi się czyste i słonko zaczyna przygrzewać. Wszyscy śpią, biorę wędkę i idę poszukać ryb w wewnętrznym basenie.

Wędka to Daiwa Shogun 2,7 m do 45 gr w komplecie z Twin Powerem z pierwszego wypustu. Zawsze urzekał mnie w tym kołowrotku, poza znakomitym hamulcem, śliczny drewniany knob w starym stylu. Zresztą niedługo po rejsie jakiś kolega namówił mnie na sprzedaż Twinka a ja głupi się zgodziłem. Żałowałem potem jak diabli, pewnie łowiłbym nim do dzisiaj...

Pływający, pięcio albo sześciocentymetrowy Hornet w stroju okoniowym, przywiązany do czarnej Spiderwire 0,12 mm ląduje w wodzie. Rzut krótki bo pod silny wiatr. Kręcę korbką i nim wobler zdołał osiągnąć jakąkolwiek rozsądną głębokość ( w porcie mamy 2,5 – 3 metry ) już mam go pod dyndającymi z betonu nogami. Zmieniam na jakiegoś SDRa, zdaje się że też Salmo. Zawsze lubiłem Salmo. Tańsze od Rapali i tak samo dobrze wykonane. O klasie przynęt świadczy zresztą kariera jaką zrobiły na całym świecie.

Kolejny rzut, ciągnę nieco szybciej, drewno pracuje agresywnie i nagle... Łubudu! Siedzi! Słyszę chóry anielskie... :)

Ale zaraz... toż to panie szczupak! Jeszcze go nie widzę ale przecież poznaję starego znajomego po sposobie walki. Szczupak ani chybi i to przyzwoity!

To był szczupak. Po dwóch efektownych młyńcach, wyskoczył nad wodę i z metr przejechał na ogonie. Silna bestyja, dobrze odżywiona choć przecie nie olbrzym. Na oko z 65 – 70 cm. Ale gruby, masywny, nażarty śledziem po pachy. Podbierak rozłożony, w końcu jesteśmy w Szwecji, więc po chwili mam go na brzegu. Uwalniam rybsko od kotwic, przy okazji sakramencko plącząc je w siatkę od podbieraka. Jak zwykle. Po minucie ryba wraca do wody. Nie będę go zabierał , bo raz że ryb nie biorę, dwa – usmażony w ciasnej przestrzeni jachtowej, będzie śmierdział przez cały dzień a tego nie znoszę.

W kilku kolejnych rzutach, nie ruszając się z miejsca wyjmuję jeszcze jednego. Ten nieco mniejszy, ale też przecież niezgorszy. A potem już nic. Pochodziłem jeszcze z godzinę po porciku, rzucając tu i tam i wróciłem na śniadanie. Chłopakom się nie przyznałem, boby mnie zatłukli, mięsożercy.

Zresztą wieczorem sami połapali śledzi na wielohaczykowe zestawy z kolorowymi lametkami, koralikami i innymi świecidełkami śledziowo – makrelowymi. Śledzi było dużo. Wystarczyło na trzy tury grillowania i trzy litry wody ognistej. :)

Ktoś powie że miało być o okoniach a nie o szczupakach i śledziach. Ale przecież pierwszy Hornet udawał okonia... nieprawdaż? :)

W następnym odcinku popłyniemy do Kalmaru, tym razem naprawdę na okonie.

 

Nara i dozo.

Edytowane przez Fugazi
  • Like 10
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Muszę dać sobie liścia  :doh:  :doh:  :doh: że to nie jest sen .

Kociej mordy :o  :o  :o  dostałem jak wojsku , to już drugi raz dzisiaj  ;)

Dzięki za zaproszenie !!! :good:

Nawet z kopytem połamanym bym pokuśtykał na  lód  ;)

Załatw tylko zimę, a resztę zostaw mnie.. :) Popykamy sobie takie jak dzisiaj, mnie już lekko nudzą, a ciebie pewnie ucieszą. 

Dzisiaj 2 szt złowione, na foto jedna ryba.

post-54844-0-75375300-1418486736_thumb.jpg

post-54844-0-13564400-1418486746_thumb.jpg

post-54844-0-63971600-1418486754_thumb.jpg

post-54844-0-20436600-1418486763_thumb.jpg

  • Like 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz na pytanie...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...