Skocz do zawartości

Trolling - zakazać czy nie (wydzielone z wątku 'Stanowcze nie zakazowi trollingu w Lublinie'


francisco scaramanga

Rekomendowane odpowiedzi

Jasne...dla przykładu;PAD,RODAN,EBRO...

 

Wszystko na odwrót :D .

W Polsce po latach szykują zakazy, we Francji (od przyszłego roku prawdopodobnie) trolling będzie kolejną z metod uwolnionych od zakazów  ;) .

Do tej pory trolling na Rodanie był zakazany ;) .

Nie wiem czy mądrze z z mojej strony podawać takie informacje :lol: :lol: . Przecież przyjadą Polacy i wyrybią... ;) :lol: :lol: .

Prawdopodobnie silna grupa (pozytywnie zakręconych :) ) Silurus Glanis zadba ;) , by ryby wracały całe i zdrowe do wody ;) .

Trolling we Francji (słodkowodny) przez szereg lat był skazany na banicje.

Nieliczne (zamknięte zbiorniki) wolne były od zakazów.

Dla Ebro i Pad będzie to mam nadzieje spore "wytchnienie" :) .

 

Co do petycji...popieram ale,...ta forma.... :D

Hoin ma sporo racji ;) .

Niezależnie, jestem ze zwolennikami :D . i pozwolę sobie dołączyć mój skromny głos :) .

Nie zabierajcie nam tej metody :) .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może zrobić prostszą tą całą sytuacje zakaz zabierania jakichkolwiek ryb złowionych ze środków pływających i już.

 

Albo całkowity No Kill na suma, albo górny wymiar ochronny :) Wtedy dopiero podniósłby się krzyk o zamachu na podstawowe wolności członka PZW :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszystko na odwrót :D .

W Polsce po latach szykują zakazy, we Francji (od przyszłego roku prawdopodobnie) trolling będzie kolejną z metod uwolnionych od zakazów  ;) .

Do tej pory trolling na Rodanie był zakazany ;) .

Nie wiem czy mądrze z z mojej strony podawać takie informacje :lol: :lol: . Przecież przyjadą Polacy i wyrybią... ;) :lol: :lol: .

Prawdopodobnie silna grupa (pozytywnie zakręconych :) ) Silurus Glanis zadba ;) , by ryby wracały całe i zdrowe do wody ;) .

Trolling we Francji (słodkowodny) przez szereg lat był skazany na banicje.

Nieliczne (zamknięte zbiorniki) wolne były od zakazów.

Dla Ebro i Pad będzie to mam nadzieje spore "wytchnienie" :) .

 

 

.Chyba nie wyraziłem się dość precyzyjnie.Podałem te przykłady w kontekście ogólnych zasad,zakazów,udostepnionych metod,a przede wszystkim mentalności i świadomości tamtejszej braci wedkarskiej...mea culpa,że w wątku o trollingu :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ufff... Przebrnąłem przez ten wątek. Od razu zastrzegam, że na trolling nie łowiłem, nie łowię i raczej łowił nie będę bo z muchówką na rzeczce "ciężko", a na niespełna 100 ha jeziorze na którym od czasu do czasu łapię szczupaki (zresztą też głównie na muchę) pewnie można tylko po co? Natomiast wobec argumentów jakie tu padają obojętnie przejść nie można. Przede wszystkim żadna, podkreślam żadna z metod nie doprowadza do wytrzebienia ryb. Ryby zabijają wędkarze nimi się posługujący. Ta dyskusja to klasyczny przykład bezsensownej próby zwalenia odpowiedzialności za katastrofalny stan ryb na pewną, zapewne wąską w porównaniu z innymi, grupę wędkarzy. Jakaż tu analogia ze znaną w muszkarstwie nagonką na dolną nimfę, choć przykłady pokazywały, że zniszczyć rzekę można i suchą muchą vide San po MŚ. Co się raptem okazało, jest OS, są kontrole jest no kill i nikomu do głowy nie przyjdzie psioczyć że ktoś na nimfę łapie. I jakoś dziwnie są i ryby...

Część przeciwników trollingu kieruje się - wydaje się - zwykłą zawiścią. Nie stać mnie na łódkę, ponton, silnik i coś do przewozu tego całego majdanu, a te sk... t mają i "moje"ryby wyciągają. Do tego rozpuszczenie plotek o prostocie, o niebywałej skuteczności i już ideologia gotowa. A od niej tylko tylko krok do palenia na stosie. Jeśli dołożyć do tego, że trollingowcy są w mniejszości stosiki będą płonęły znacznie mocniej. Czy nie dostrzegacie panowie w tym paranoi? Zamiast WSPÓLNIE dołożyć starań aby ryb było więcej i dla tych, co łowią z brzegu, i dla tych co łowią z łodzi i dla tych co holują przynętę za łódką prowadzicie bratobójczą wojnę jakby tu dop....ić "łowiącym inaczej".

Argument o zakazie stosowania echosondy z lekka mnie zatrwożył. Piszący takie bzdury swoją wiedzę czerpią chyba z filmów Discovery o połowach błękitnych tuńczyków, gdzie precyzyjnie naprowadza się sondą na rybę. W naszych warunkach to raczej niewykonalne. Zresztą nie znam się, bo z sondą łowiłem przez jeden sezon na swoim jeziorku. Miałem nawet sobie kupić, ale pożyczył mi kolega słusznie twierdząc, że łowiąc na tak niewielkim (ok 100 ha) jeziorze więcej jej nie będę potrzebował. I miał 100 proc rację. Wiem gdzie spad, gdzie górka, że przy tej kępie zaczyna podwodny cypelek itd. Wiem jaka głębokość w którym miejscu i gdzie dno porasta roślinność. I to mi w zupełności wystarczy. Gdybym ruszył na inną, nieznaną wodę pewnie wolałbym mieć sondę, która zapewniam, sama nie łowi ryb. To samo zresztą mógłbym osiągnąć wynajmując lokalnego przewodnika, który pewnie znacznie lepiej niż echosonda naprowadziłby mnie na bankowe miejscówki. Chyba, że zakaz korzystanie z przewodników będzie kolejnym do wprowadzenia.

Reasumując nie zakazywać metod, bo do niczego sensownego to nie prowadzi. To czy sum będzie zatłuczony po złowieniu na grunt, spinning czy trolling niczego nie zmienia. Ryby zawsze będzie mniej. Doprowadzić należy do tego, żeby posługujący się każdą z tych metod miał możliwość złowienia ryby. 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie zamierzałem już zabierać tu głosu, ale Tobie Daniel oczywiście odpowiem.
 

Gdyby "lepiej czaili o co chodzi w trollu" ... czyli nie wystarczy wyrzucić woblera za burtę?

 

A czy gdzieś napisałem że wystarczy? Napisałem że uprawianie choćby najprostszego trollingu, warunkowanego posiadaniem odpowiedniej mocy silnika, pływadła i echosondy, daje ogromną przewagę nad spinningistą brzegowym. Widzę to tak, bo na Wiśle łowię z brzegu (podobnie jak czasem Ty) i orientuję się (Ty również) ile czasu i wysiłku zajęło by mi obłowienie np. 300 metrowej opaski spinningiem pod kątem suma, a ile zajmie to np. Tobie korzystając z trollingu.

 

Pływałeś kilka razy w trollu, pływali nasi wspólni znajomi. Ja wiem jakie były wyniki, Ty tym bardziej powinieneś pamiętać. Nie chcę tutaj przytaczać dokładnych faktów, ale chyba przyznasz, że skuteczność była prawie zerowa. Tak więc gdzie ta magia trolligu? Czemu nie zadziałała?

 

Ależ ja świetnie pamiętam! Tylko że mimo wszystko trochę inaczej niż Ty ;) Ty bowiem pamiętasz skuteczność "prawie zerową", ja natomiast pamiętam że mając pierwszy raz w życiu do czynienia z trollem, złowiłem 2 małe sandaczyki i 2 małe sumki. Słabo? Dla kogoś kto regularnie pływa w trollu na pewno, dla mnie jako wędkarza brzegowego to i tak skok w nadprzestrzeń. :) Pytasz czego nie zadziałała magia trollingu w przypadku naszych wspólnych znajomych. A jak miała zadziałać? Nie da się porównać kogoś pływającego w trollu pierwszy raz w życiu, lub nawet nie pierwszy, ale 2-3 razy do roku, do kogoś kto łowi tak regularnie, choćby nawet robił to nieudolnie. Równie dobrze ja mógł bym powiedzieć że wszystkie inne metody razem wzięte są i tak mniej skuteczne od arcymagicznego trolla, bo w tym roku pływałem w trollu 1 dzień i złowiłem swoją dotychczasową rybę życia :)

 

Jednak żeby nie przeginać w drugą stronę - przyznam jest to skuteczna metoda, ale ... 

Idąc Twoim tokiem rozumowania, należałoby w rzekach górskich na stałe zakazać łowienia na nimfę i suchą muchę w momencie jak jest jakaś rójka.

Dobry muszkasz jest w stanie sam wyrąbać rzekę do dna i znam takie przykłady.

 

Zgadzam się z Tobą. Ja np. lubię łowić na żyłkówkę i nie zamierzam się tego wstydzić, wbrew tym wszystkim głosom które twierdzą że to metoda niemuchowa, mięsiarska i generalnie za prosta. Te same głosy zazwyczaj twierdzą że kwintesencją muszkarstwa jest właśnie sucha mucha i to ją darzą największą estymą. Ja jestem bardzo początkującym muszkarzem, ale rok doświadczenia wystarczył mi by wyrobić sobie przekonanie że ta hołubiona sztuczna mucha, jest podczas rójek o niebo bardziej skuteczna od każdej nimfożyłki i w niewłaściwych rękach może być o niebo bardziej mięsiarska. Czy jest to dobry powód by zakazać łowienia na suchą podczas rójek? Moim zdaniem nie, tak samo jak skuteczność trollingu nie jest dobrym powodem by zakazać jego stosowania, tym niemniej uważam, że presję w takich okresach powinno się jakoś regulować.

 

Czemu więc się nie zabroni łowienia na sztuczną muchę? Aaaa bo grupa jest wystarczająco liczna i mają przebicie w PZW. Demokracja :)

 

Demokracja! Tu się zgadzamy. Ale nie tylko... Grupa muszkarzy jest w większości okręgów PZW śmiesznie mała w porównaniu z liczbą spinningistów czy zwykłych gliździarzy (bez urazy). Sztuczna mucha jest jednak metodą starą, tradycyjną i ugruntowaną w wędkarskiej podświadomości, dlatego nikomu nie przyjdzie do głowy jej zakazać. Co innego trolling. W opinii masowej zajmują się nim jednostki nieliczne, nowobogackie i lekceważące brać brzegową (stanowiącą przytłaczającą większość). Dlatego występuje pewien podszyty zawiścią konflikt interesów. No i trolla łatwo zakazać, o czym już wyżej pisałem...

 

Tak na zakończenie (tym razem ostateczne).

Ja naprawdę nie mam nic do trollingu. Lubię tak łowić i już o tym wspominałem. Wyrażam natomiast sprzeciw wobec tłuczeniu w łeb dużych sumów (i nie tylko), co trolling w moim mniemaniu w jakimś tam stopniu ułatwia. Czy jest dobrym powodem "karać metodę" za głupotę niektórych ludzi nią się posługujących? Oczywiście że nie! Tym niemniej, potrafię tu dostrzec cień argumentu, w porównaniu do tych którzy wydali dużo kasy na sprzęt i teraz potrafią spojrzeć na sprawę tylko przez pryzmat "własnego interesu".

Pewnie, też bym się srogo wnerwił, gdybym wyłożył z 10 kafli na sprzęt, a teraz nie mógł bym używać go w celu w którym go zakupiłem. Tym niemniej wydaje mi się że potrafił bym mimo wszystko dostrzec w tej niedoli pewien plus dla ryb, których obecność w naszych wodach jest z mojej strony patrząc najwyższym priorytetem. Nie ma to w moim przypadku zupełnie nic wspólnego z postawą przywoływanego tu "psa ogrodnika". Po prostu silę się na pewien obiektywizm, czego niektórzy w tej dyskusji nie są moim zdaniem w stanie dokonać. Innymi słowy uważam że sam zakaz jest głupi, ale mimo to przyniesie dla ryb więcej dobrego niż złego. To po prostu niewłaściwa droga do właściwego celu, jakkolwiek dziwnie by to nie brzmiało :)

 

Howgh. Powiedziałem.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość DAWIDspinn

Nie zamierzałem już zabierać tu głosu, ale Tobie Daniel oczywiście odpowiem.

 

 

A czy gdzieś napisałem że wystarczy? Napisałem że uprawianie choćby najprostszego trollingu, warunkowanego posiadaniem odpowiedniej mocy silnika, pływadła i echosondy, daje ogromną przewagę nad spinningistą brzegowym. Widzę to tak, bo na Wiśle łowię z brzegu (podobnie jak czasem Ty) i orientuję się (Ty również) ile czasu i wysiłku zajęło by mi obłowienie np. 300 metrowej opaski spinningiem pod kątem suma, a ile zajmie to np. Tobie korzystając z trollingu.

 

 

Ależ ja świetnie pamiętam! Tylko że mimo wszystko trochę inaczej niż Ty ;) Ty bowiem pamiętasz skuteczność "prawie zerową", ja natomiast pamiętam że mając pierwszy raz w życiu do czynienia z trollem, złowiłem 2 małe sandaczyki i 2 małe sumki. Słabo? Dla kogoś kto regularnie pływa w trollu na pewno, dla mnie jako wędkarza brzegowego to i tak skok w nadprzestrzeń. :) Pytasz czego nie zadziałała magia trollingu w przypadku naszych wspólnych znajomych. A jak miała zadziałać? Nie da się porównać kogoś pływającego w trollu pierwszy raz w życiu, lub nawet nie pierwszy, ale 2-3 razy do roku, do kogoś kto łowi tak regularnie, choćby nawet robił to nieudolnie. Równie dobrze ja mógł bym powiedzieć że wszystkie inne metody razem wzięte są i tak mniej skuteczne od arcymagicznego trolla, bo w tym roku pływałem w trollu 1 dzień i złowiłem swoją dotychczasową rybę życia :)

 

 

Zgadzam się z Tobą. Ja np. lubię łowić na żyłkówkę i nie zamierzam się tego wstydzić, wbrew tym wszystkim głosom które twierdzą że to metoda niemuchowa, mięsiarska i generalnie za prosta. Te same głosy zazwyczaj twierdzą że kwintesencją muszkarstwa jest właśnie sucha mucha i to ją darzą największą estymą. Ja jestem bardzo początkującym muszkarzem, ale rok doświadczenia wystarczył mi by wyrobić sobie przekonanie że ta hołubiona sztuczna mucha, jest podczas rójek o niebo bardziej skuteczna od każdej nimfożyłki i w niewłaściwych rękach może być o niebo bardziej mięsiarska. Czy jest to dobry powód by zakazać łowienia na suchą podczas rójek? Moim zdaniem nie, tak samo jak skuteczność trollingu nie jest dobrym powodem by zakazać jego stosowania, tym niemniej uważam, że presję w takich okresach powinno się jakoś regulować.

 

 

Demokracja! Tu się zgadzamy. Ale nie tylko... Grupa muszkarzy jest w większości okręgów PZW śmiesznie mała w porównaniu z liczbą spinningistów czy zwykłych gliździarzy (bez urazy). Sztuczna mucha jest jednak metodą starą, tradycyjną i ugruntowaną w wędkarskiej podświadomości, dlatego nikomu nie przyjdzie do głowy jej zakazać. Co innego trolling. W opinii masowej zajmują się nim jednostki nieliczne, nowobogackie i lekceważące brać brzegową (stanowiącą przytłaczającą większość). Dlatego występuje pewien podszyty zawiścią konflikt interesów. No i trolla łatwo zakazać, o czym już wyżej pisałem...

 

Tak na zakończenie (tym razem ostateczne).

Ja naprawdę nie mam nic do trollingu. Lubię tak łowić i już o tym wspominałem. Wyrażam natomiast sprzeciw wobec tłuczeniu w łeb dużych sumów (i nie tylko), co trolling w moim mniemaniu w jakimś tam stopniu ułatwia. Czy jest dobrym powodem "karać metodę" za głupotę niektórych ludzi nią się posługujących? Oczywiście że nie! Tym niemniej, potrafię tu dostrzec cień argumentu, w porównaniu do tych którzy wydali dużo kasy na sprzęt i teraz potrafią spojrzeć na sprawę tylko przez pryzmat "własnego interesu".

Pewnie, też bym się srogo wnerwił, gdybym wyłożył z 10 kafli na sprzęt, a teraz nie mógł bym używać go w celu w którym go zakupiłem. Tym niemniej wydaje mi się że potrafił bym mimo wszystko dostrzec w tej niedoli pewien plus dla ryb, których obecność w naszych wodach jest z mojej strony patrząc najwyższym priorytetem. Nie ma to w moim przypadku zupełnie nic wspólnego z postawą przywoływanego tu "psa ogrodnika". Po prostu silę się na pewien obiektywizm, czego niektórzy w tej dyskusji nie są moim zdaniem w stanie dokonać. Innymi słowy uważam że sam zakaz jest głupi, ale mimo to przyniesie dla ryb więcej dobrego niż złego. To po prostu niewłaściwa droga do właściwego celu, jakkolwiek dziwnie by to nie brzmiało :)

 

Howgh. Powiedziałem.

 

hoin, ten zakaz uderzy tylko w uczciwych wędkarzy najczęściej wypuszczających ryby a zaślepieni kilogramami mięsa pseudo wędkarze tak czy siak będą dalej trolować i robić swoje. Jeszcze się ucieszą bo będą mieli całą Wisełke dla siebie. Nie wiem gdzie doszukałeś się tego dobra dla ryb które wyniknie z tego zakazu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zakazy to symtopy. Kiedy nie bardzo wiadomo co robić następuje zakaz, albo nakaz. Taki papierek lakmusowy. Pomieszanie problemów trochę, ale to nic. Jeden z cięższych gatunkowo tematów na forum . Po raz kolejny padają jakieś przykłady z krajów, które uważamy za cywilizowane. Po co? Po co bronić metody, skoro sama w sobie nie jest niczemu winna? Po raz kolejny łatwo dajemy się ponieść rozważaniom nad  metodą i jej wymiarem etycznym. Niestety, tu jest Polska i przy pomocy wędki uprawia się rybactwo. Pozyskujemy fileta. W przypadku suma ok. 50zł/kg. 

 

PS. niech ktoś w końcu zalinkuje jakieś źródło oficjalnej informacji/stanowiska, w sprawie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

   Jestem z Puław i jako najbardziej zainteresowany sprawą, gdyż jestem zarządzie koła Puławy Azoty mającego blisko 1900 członków pozwolę sobie zabrać głos. Sam lubię trolling i łowię z powodzeniem wraz z żoną i dziećmi. Trollingu uczyłem się bezpośrednio od najlepszego Marka, ponieważ to on zaznajomił mnie z tą metodą. Od początku uświadomiłem sobie, że jest to metoda za pomocą, której można skutecznie w krótkim czasie zmasakrować ryby na dość długim odcinku. Działa to tak, że pojawiają się uczciwi wędkarze i umieszczają zdjęcia w różnych miejscach. Za nimi pojawiają się kombinatorzy, tollingowcy, szarpakowcy oraz grunciarze. Wszyscy wiedzą gdzie łowić, ponieważ albo widzieli wypuszczane duże ryby naocznie bądź w innych źródłach (gazeta). Efektem tego jest najazd braci wędkarskiej z całej Polski na dość krótki i płytki odcinek Wisły lubelskiej. Na skutek takiego najazdu nie trzeba długo czekać. Większość wędkarzy jest niezadowolona bo trolingowcy zazwyczaj nie zachowują odległości 50m bo i nie ma jak na wąskiej rzece. Wiem , że jest to uogólnienie ale tak niestety jest. Kolejną sprawą jest rejonizacja i lokalny patryiotyzm. My tu pilnujemy wody i dbamy o akweny niekoniecznie tęskniąc za najazdami rzesz innych wędkarzy, których odsetek wypuszczających ryby nawet jak jest większy to i tak jest nieduży obserwując trollingowców. Podsumowując zakaz trollingu jest mniejszym złem mającym na celu ochronę największych ryb. To kolejne uogólnienie, ale niestety wiem, co piszę, bo od 5 lat jestem komendantem Społecznej Straży Rybackiej naszego Powiatu. Pomijając już prawa jednostek do samostanowienia należy zaznaczyć, że na chwilę obecną większość osób w kole chce zakazu, więc my reprezentując naszych wędkarzy złożyliśmy wniosek o zakaz do Zarządu Okręgu. Na tym polega demokracja, to na jej podstawie kiedyś zakazano też skutecznych metod połowu pstrągów na żywe przynęty. Dziwi mnie, zatem taka walka ludzi o zakaz trollingu na wodach sobie obcych, na których większość nie wędkowała. Rozumiem, zatem tych, którzy do tej pory przyjeżdżali i niestety będą musieli przestawić się na łowienie na ciężki spinning lub tych, którzy dorabiali sobie, jako przewodnicy wędkarscy na naszych wodach. Zarząd Okręgu Lubelskiego reprezentuje interesy swoich członków i to na nasz wniosek ustalono zakaz. Myślę, że to rozjaśni tą sytuację osobom niezorientowanym i pozwoli dokonać stosownej oceny sytuacji.

Pozdrawiam wszystkich uczciwych wędkarzy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panie Jerzy, a skąd takie przeświadczenie?

 

No, jeśli dyskusja została wydzielona z większej, urosła do wielu stron w krótkim czasie, temperatura wymiany zdań jest spora, argumenty "sięgają bruku" to chyba jest ona zagorzala, nieprawdaż? ;)  B)

 

Pozdrawiam serdecznie

 

Jerzy Kowalski

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No, jeśli dyskusja została wydzielona z większej, urosła do wielu stron w krótkim czasie, temperatura wymiany zdań jest spora, argumenty "sięgają bruku" to chyba jest ona zagorzala, nieprawdaż? ;)  B)

 

Pozdrawiam serdecznie

 

Jerzy Kowalski

z całym szacunkiem P.Jerzy,chyba nie o to chodziło koledze... :mellow:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  ... My tu pilnujemy wody i dbamy o akweny niekoniecznie tęskniąc za najazdami rzesz innych wędkarzy, których odsetek wypuszczających ryby nawet jak jest większy to i tak jest nieduży obserwując trollingowców...

 

 

Tak się składa, że jestem niespokojną duszą i co chwila łowię w innym miejscu. W ostatnich latach zwiedziłem praktycznie całą nizinną Wisłę.

Panie Piotrze, nie wiem jak jest z tym pilnowaniem u Was, bo to właśnie na lubelskiej Wiśle ściągałem najwięcej sieci i sznurów. To na lubelskiej Wiśle byłem świadkiem rozstawiania siat w niedzielę (nie do pomyślenia w innych okręgach).

Myślę, że informacje docierały do Pana na bieżąco od Marka, ponieważ wiele razy dawałem mu namiary na miejsce i prosiłem go aby z Panem się skontaktował.

To na lubelskiej Wiśle standardem są 3-4 gruntowki na osobę i nikt się z tym nie kryje. Po zwróceniu uwagi następuje szok, a później jest napad agresji.

 

To z lubelskiej Wisły widziałem zdjęcia z pokotem skłusowanych sandaczy. (co prawda akurat to samo się dzieje na mazowieckiej , ale widać jest mniejsza akceptacja, bo tutejsi kłusole nie wrzucają takich zdjęć na facebooka :/ ).

 

Chyba poza Puławy i Dęblin nie wystawiacie nosa. Każdy wie gdzie są zagłębia kłusownicze i jakoś nie zauważyłem, żeby ktokolwiek nękał tamtejszych kłusoli.

Prosty przykład sprzed roku czy dwóch. Znajomi spokojnie trollowali , jakieś 60-70 m od brzegu. Nagle zauważyli poruszenie na lądzie i gromadę wzburzonych wędkarzy bluzgających w ich kierunku. Poleciały groźby.

Nagle koledzy wbili się w coś na dnie ... zawadą okazała się dość pokaźna siatka.

Siatka została pocięta na oczach brzegowych "wędkarzy". Co wywołało ogromną wściekłość. 

Wnioski niech sobie Pan sam wyciągnie.

 

 

Włączyłem się aktywnie w tę dyskusję, ponieważ nadal nie nauczyłem się dystansować do bzdur jakie słyszę/czytam. O ile pogodziłem się z zakazem trollingu i liczę się z tym , że pojawi się u mnie, to na głupotę miałem i będę miał alergię.

Dorabianie ideologii i sensu do tego zakazu właśnie jest kompletną bzdurą.

Jest to typowe zachowanie pt. "pies ogrodnika". Jeśli ktoś chciałby chronić ryby, to wprowadziłby limity i wymiary widełkowe.

Oczywiście ryby to macie w d... , problem jest taki, że faktycznie tych kilku trollingujących zabierze rybę, a więc będzie ileś tam ryb mniej do zamordowania przez tych łowiących na 4 wędki , czy też stawiających siateczki.

A że połowa lubelskiego okręgu łowi na 4 wędki, zabiera ryby poniżej wymiaru i podczas okresu ochronnego ... nie ma znaczenia. Oni są większością, oni decydują. Takie życie. Większość zawsze ma rację, bez względu na wiedzę, kompetencję czy rozsądek. Może inaczej jest w miastach (Kazimierz, Puławy ...), ale proszę przepłynąć się czasem kilka km w górę rzeki. Gwarantuję , że im dalej tym większa ilość wędek na łowiącego. Rekord bodajże 7 :)

 

Żeby nie było tak czarno - w Waszym okręgu macie mega brygadę od wód górskich. Jestem mega fanem tego co robią ludzie pokroju Karola (@hoin), Dawida, Zielonego itd. Klasa !

Edytowane przez hlehle
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szanowny Piotrze,

Bardzo się cieszę, że można zasięgnąć informacji u źródła. Nie trollowałem na lubelskiej Wiśle i - jak nie trudno się domyślić - nie będę. Trollinguję jednak od dość dawna, w trollingu odnosiłem największe sukcesy i z nim wiążę swoją wędkarską przyszłość - już poza wodami PZW.

 

Nurtuje mnie pytanie, które sygnalizowało już kilku kolegów: dlaczego postulowaliście akurat zakaz trollingu, a nie powiedzmy No Kill dla suma, albo górne wymiary ochronne? Chodzi o możliwości egzekwowania prawa, czy o inne nieznane mi względy, których mogę się jedynie domyślać?

 

Pytanie drugie: teraz, kiedy lubelski odcinek Wisły stał się tak popularny, jak zamierzacie bronić populacji suma i innych dużych drapieżników, przed jętkarzami, kwoczącymi żywczarzami i spinningistami?

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trudno jest dyskutować o metodach ochrony ryb, jeśli istnieje Ustawa o Rybactwie Śródlądowym. Dlaczego o tym wspominam w dyskusji o trolingu. Otóż, troling jest pełnoprawną metodą połowu ryb, pewnie tak starą jak tylko człowiek wsiadł na łódkę. Jest potrzebną metodą na dużych akwenach, pomaga pośrednio w walce z kłusownictwem. Kłusownik ma świadomość, że łatwo jest namierzyć jego narzędzia kłusownicze. Na Płockiej Wiśle można trolować od niedawna i wreszcie dzięki temu wielu "oporowych" przekonało się ile jest stawianych sieci i wierszy w strefach ochronnych. Teraz o ustawie. 

Ustawa mówi o gospodarce rybackiej, a gospodarka to obrót surowcem lub towarem. Zamiast walczyć z trolingiem, lepiej walczyć o utrącenie możliwości handlowania pożytkami z wód śródlądowych innych niż sztuczne zbiorniki. Nie jesteśmy krajem na tyle biednym, żebyśmy musieli wyciągać z wód naturalnych wszystko co pływa. Dotyczy to rybaków, jak i nas wędkarzy. 

Gdyby było to możliwe, to byłbym za tym, żeby wprowadzić ustawę o zachowaniu równowagi środowiskowej. Oznaczało by to ochronę danej wody, jest stały monitoring i uzupełnianie populacji ryb w oparciu o ten monitoring. Wcale nie oznacza to, że nie potrzeba było by dokonać okresowego odłowu w uzasadnionych wypadkach. Warunkiem monitoringu byłoby egzekwowanie wypełniania "spisu cudzołożnic", czyli wszystkich ryb złowionych i wypuszczonych. W końcu i tak 100% z tych ryb nie przeżyje, więc trzeba wiedzieć jaką ilość łowią (kłują) wędkarze.

Rozmowa o tym czy troling ma być, czy nie, jest pozbawiona sensu jeśli najważniejszą kwestią przetargową w tym sporze jest to, która grupa zabierze z wody więcej ryb :/

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja też bardo chętnie wysłucham odpowiedzi gdzie ta słynna ochrona Wisły na odcinku Lubelskim swego czasu bywałem tam często i parę razy musiałem się ewakuować z ryb bo przeszkadzałem miejscowym w postawieniu siatki a niestety nigdy nie byłem kąt rolowany i o kontroli nawet nie słyszałem a 4 wędki nad Wisłą to norma i spinningiści brzegowi którzy za noc wyciąga po 5 -6 sandaczy a i sumek się trafił.Ze strażnikami nad Wisłą to tak samo jak z potworem z Loch Ness wszyscy twierdzą ze jest ale nikt go nigdy nie widział albo tylko mu się wydawało że widział.Odpowiedź bardzo mile widziana.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

z całym szacunkiem P.Jerzy,chyba nie o to chodziło koledze... :mellow:

 

Szanowny Panie Krystianie,

 

 

A o cóż innego mogło chodzić? Przecież pytał o "przeświadczenie", więc odpowiedziałem na jedyną kwestię, która zarówno w komentarzu jak i w odpowiedzi z przeświadczenia wynika ... reszta z wiedzy i z doświadczenia ... ;)  B)  :lol:

 

Pozdrawiam serdecznie

 

Jerzy Kowalski

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie łowie na trola .

Ale  mojezdanie jest takie.

Takie samo pieprzenie o niby rybodajności metody jak i wcześniej z tym bocznym trokiem.

To nie metoda zabija ryby a jej użytkownicy .

Więc zamiast zakazywać , zabraniać lepiej wychować , wytłumaczyć (może nowy soft wgrać) że zabieranie ryb konsekwentnie prowadzi do wyrybienia wód.

Zakazy nie sa wyjściem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chętnie odpowiem.

Jesteśmy strażą SPOŁECZNĄ poświęcając swój prywatny czas na ochronę wód. Staramy się chronić Wisłę na odcinku od Sężycy do Piotrawina. W ciągu 5 lat zatrzymaliśmy ok 50 grup, bądź pojedyńczych osób popełniających przestępstwa związane z kłusownictwem. Wystarczy poszukać w internecie i można znaleźć opisy z części naszy akcji. Robimy co możemy, a co koledzy robią dla ochrony wód? Nigdy nie spotkałem się na naszej wodzie aby trollingowiec zadzwonił na Policję. Łatwiej pisać o tym, że zawinąłem się z ryb bo atmosfera nie taka. Atmosferę tworzymy my wszyscy. Brać trollingowa ciągnie w swoją stronę, ale porządki należy rozpocząć od siebie. Proponuję zacząć od swoich stron i dać innym przykład. Łatwiej zakazać uciążliwego trollingu, jak wprowadzić wymiary górne. Takie zmiany małymi kroczkami, bo nie ma wielkiego przyzwolenia na to. Jeszcze raz apeluję do kolegów o ochronę wód, bo łatwo się o tym pisze. Proponuję się wziąć do roboty bo tylko to przyniesie efekty. To mój ostatni wpis na ten temat. Pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...