Skocz do zawartości

Dyskusja o materiałach wydzielona z "wobki DL"


Homegeon

Rekomendowane odpowiedzi

Słuszne rzeczy prawisz panie Januszu , ale ...

Wydaje mi się  , że Kielo mogąc eksperymentować na otwartym organiźmie zachłysnął się możliwościami dostrajania układu.

To jest jak EUREKA! 

No właśnie . Sposób ten wcale nie musi być tylko dla początkujących i nie sprowadza się do dokładania pchełek obciążenia.

Mając już pewną wiedzę , wiemy gdzie dodawać według tej metody obciążenie wstępne w takiej  ilości , że pchełki wystarczą na dostrojenie.

 

Ogólnie  jest to metoda dla kreatywnych - zero zahamowań  .

Można naciągać jak gumę w majtach :)

 

Nie dziwię się entuzjazmowi Kielo.

Ja już z tego wyrosłem .. .niestety.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taka się rozmowa zrobiła o słuszności metodyki budowania konstrukcji woblerowych  ;)

 

Obejrzałem kiedyś nie jeden rentgen, miałem możliwość dać co chciałem i parę wobków podejrzałem. Szczególnie tych, które w dziwnych okolicznościach do mnie trafiały i łowiły, a nie wiedziałem czyje to, bo podpisu nie miały - pojedyncze sztuki. Teraz mogę jedynie powiedzieć, że oprócz tego, że mogłem je sobie skopiować gdybym chciał, to nie nauczyło mnie to niczego więcej.

Dzisiaj uważam, że podglądanie gotowych wyrobów od środka nie jest drogą na skróty, lecz ścieżką w ślepą uliczkę. Chyba, że chce się być kopistą, odtwarzającym lub tuningującym czyjąś pracę, to ok.  :)

 

Dzisiaj też nie podaję recepty na dobry start typu, rób tak a tak i się nauczysz. Kłamstwo by to było i tyle. Dzięki temu, że robiłem na wkrętach i na stelażach poznałem różnicę i wachlarz możliwości. Teraz pożegnałem się z ołowiem i znów zmiana, chociaż na szersze wnioski za wcześnie. 

Woblery można dzisiaj obejrzeć bez problemu, materiały są wszystkie dostępne, bo świat stoi dla nas otworem. Jednak doświadczenia wędkarskiego z nad wody, który da ci "szósty zmysł" konstruktora nie kupisz i nie znajdziesz na rentgenowskim zdjęciu. Doświadczenia wynikającego z praktyki na setkach korpusów również. 

Jest jeszcze szansa, że jesteś geniuszem. Nie ma takich według mnie w tej dziedzinie, jeśli nie mają na liczniku 10000 godzin nad wodą.  :)

Edytowane przez joker
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ja sie pogubiłem czyli co??? Kielo żle robi pracując na otwartym organiźmie jak pisze krzysju??? Wobler z Bielska trachnoł referacik no spoko spoko (co ty tam wiesz o paleniu cygara bla bla bla) bez urazy panie Janusz :D tylko mi zrób wobka na kleniową życiówkę jaka mi w tym roku wpadła na wobler zrobiony pod miejsce w którym łowiłem czy może myślimy i TAK BY WZIOŁ I TAK NIE WAŻNE CZYM RZUCIŁ gdyby nie wontek Kielo i Jego powiedz co chcesz a ci zrobię to by rybki nie było... Nie dziwie sie twoim smutkom Tomasz no ale co ja tam mogę wiedzieć ja tylko łowię na to co chce i na to co mogę otrzymac tylko od jednej osoby na tym forum. Dokładnie to było to że jest ktos kto zrobi to co ja chce a nie to co mu WYSZŁO."Konia z rzędem dla tego, który napisze, jaka ma być ta praca" napisałem i mam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Film jak najbardziej pomocny,ale nie wiem czy ułatwia sprawę,i tu pytanie do @kielo:

Czy wykonując woblera,nie zależnie od materiału i metody,a nacinając korpus "tradycyjnie" do połowy,następnie wkładając stelaż  i wklejając go powiedzmy w trzech punktach ,nie uzyskujemy praktycznie tego samego,czyli możliwości przesuwania obciążenia w trakcie testów nad wodą?

Edytowane przez tofik
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Łowię woblerami od kilkunastu lat, nie wiem czy to mało, czy to dużo. Ze względu na to, że mam lewe ręce, nie strugam woblerów :) "Eksperymentowałem" z woblerami, kupując w każdym miasteczku woblery ręcznie strugane (o ile takie były), w którym byłem po raz pierwszy. Przez moje ręce przeszły woblery ok. 100 ręcznych strugaczy, piankowców itp. Poznałem różne prace woblerów, czasami były nieporozumienia, wobki słabo pracowały, wykładały się, nauczyłem się je ustawiać. Po pewnym czasie wyrobiłem sobie zdanie na temat akcji woblera jaka najbardziej mi odpowiada, na jaką lubię i umiem łowić. Łowię głównie pstrągi i klenie. Nie twierdzę, że ulubiona przeze mnie praca woblera jest najskuteczniejsza. Po prostu rzucam woblera do wody, przeciągam i stwierdzam, że dla mnie fajnie pracuje, albo nie. Co nie oznacza, że ten nie fajnie pracujący (wg mnie nie fajnie) nie pozwoli złowić ryby. Nauczyłem się nazywać taką akcję jaka mi odpowiada, a następnie szukałem u ręcznych strugaczy. Niestety próba kupna takiego woblera graniczyła z cudem i nie dlatego, że nie ma takiej. Po prostu wykonawcy wobków mówili mi, że trudno wykonać bo wiele czynników na to wpływa i nigdy tak do końca nie wiadomo co wyjdzie. Zauważyłem też, nie ma powtarzalności w takiej produkcji, może z wyjątkiem jednego, na którego woblery łowię od samego początku. Skoro prace woblerów zależą od wielu czynników, to spojrzałem na wobler jak na element poddawany zjawiskom fizycznym. Wiem, że jest środek wyporu i od czego zależy, że jest środek ciężkości, że jest środek wychyleń w płaszczyźnie poziomej (akcja ogonowa) i środek wychyleń w płaszczyźnie pionowej (lusterkowanie). Wiem, że na akcję woblera ma wpływ zmiana właśnie tych parametrów. Wiem, że należy to robić kształtem, obciążeniem, sterem. Ale jestem tylko teoretykiem, nie mogę tego sprawdzić w praktyce. Nie mam też kolegi strugacza, który miałby czas na takie eksperymenty. Mimo takiej wiedzy, nazywaniu akcji jaką poszukuję, zawsze była odpowiedź: Nigdy tak do końca nie wiesz jaka akcja wyjdzie. W swoim rozumowaniu wiedziałem (przypuszczałem), że musi być taka możliwość, aby można było świadomie wpływać na akcję woblera, że nie będzie to jedynie dziełem przypadku. Zakładałem jedynie, że mogą być pewne ograniczenia. Np. kształt korpusu nie pozwoli na uzyskanie czystej pracy ogonowej lub pracy lusterkującej, że może powstać jedynie praca mieszana woblera. Czytając posty na jerku dowiedziałem się, że jest kilku takich, którzy to potrafią. Kupiłem od jednego z nich wobki, wcześniej uzgadniając z Nim akcję (pracę) woblera i uzyskałem to co chciałem. Kupiłem (nie wierząc, że uda się) tylko dwa, gdyż moje doświadczenia wskazywały, że nie jeden mówił, że wie o o co chodzi i potrafi to zrobić. @Kielo to potrafi. Żałuję jedynie, że nie poznałem wcześniej takich wykonawców.

Przechodząc do wobków robionych z pianki. Rozumiem, że są one dziełem wynikających z doświadczeń strugacza, który przeszedł na piankę. Że modele piankowe są powieleniem wcześniej struganych wobków w drewnie. Jest jednak ograniczenie w tej metodzie. Obciążenie jest mocowane jedynie na stelażu (chyba, że się mylę to proszę mnie z błędu wyprowadzić). Zatem, nie można w dowolnym miejscu je rozmieścić, chyba, że stelaż tak jakoś fikuśnie powyginamy. Na razie nie mogę sobie tego wyobrazić. Czyli, przy danym kształcie korpusu nie jestem w stanie uzyskać dowolnej akcji woblera.

Struganie w całości z drewna, też nie pozwala na rozłożenie obciążenia w dowolnym miejscu, czyli też są ograniczenia co do uzyskania dowolnej akcji.

Robienie wobków z połówek na to pozwala i to jest ich zaleta, możemy w dowolnym miejscu "grzebać" bo mamy swobodny dostęp.

Czy to oznacza, że jest to jedyna słuszna droga. Odpowiedź brzmi: nie. Z rybami jak z kobietami, nigdy nie wiadomo jakiego mają focha w danym dniu :-)

Natomiast pozwala kupującemu lub strugającemu otrzymać woblera takiego jak chcemy (o ile wiemy czego chcemy, a z tym bywa różnie).

@ŁatekCMR mnie wyprzedził, za długo pisałem :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W korpusach piankowych można obciążenie umieszczać w dowolnym miejscu za pomocą tak zwanych szpilek . Ciężarek ma w sobie cienki drut który osadzony jest między połowami formy . Po zalaniu i utwardzeniu piany wyciągamy szpilkę i w piance pozostaje tylko niewielki otworek po szpilce . Wymaga to jednak znacznie więcej testów jak przy woblerku wykonywanym z dwóch części .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli wiesz czego oczekujesz od woblera i potrafisz to opisać kupuj u tych, którzy potrafią to zrobić. Jeśli nie wiesz czego chcesz nie kupuj u nich bo i tak nie zrobią takiego woblera. Często na pytanie: "To jaki chcesz wobler", pada odpowiedź: "Łowny". Łowny to znaczy jaki. Zauważcie, że autor danego woblera łowi na swoje woblery ryby, co nie oznacza, że w twoich rękach ten wobler też będzie łowić. Trzeba nauczyć się łowić na woblery i na inne przynęty zresztą też.

Mam  kolegę, który struga woblery, niestety ma duży rozrzut co do pracy przynęt, mimo, że robi je takim samym sposobem. Trzeba sprawdzać bezpośrednio nad wodą. Często ich akcja mi nie odpowiada. On na swoje woblery łowi ryby, bo po prostu potrafi na nie łowić. Mnie to nie wychodzi, bo mają akcję, która mi nie odpowiada, na którą nie potrafię łowić. Czy mam prawo powiedzieć, że Jego woblery są do niczego, bo ja mniej ryb na nie łowię. Absolutnie: nie. Każda przynęta jest dobra tylko musi być właściwie wykorzystana. 

Natomiast ja wiem czego chcę od woblera i takiego chciałbym otrzymać. Czy jest on najlepszy na świecie? Nie. Ja po prostu lubię na takie łowić. Są tacy na jerku, którzy potrafią spełnić moje oczekiwania i są tacy, którzy mówią: nie wiem czy taka akcja wyjdzie. I to jest ta subtelna różnica między nimi.

Edytowane przez Banjo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Paweł, (wobler-w1) dzięki za odpowiedź. Tak jak pisałem, jestem teoretykiem a nie praktykiem. Zwracam honor. Plusem tego jest to, że moja wiedza została uzupełniona, o jakże cenną wiedzę praktyczną. Pozdrawiam.

A jak tam kopiarko-frezarka - działa? Pytam z ciekawości, gdyż z kolegą przymierzam się do zaprojektowania w układzie pionowym. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tymi szpilkami to jest całkiem prosta sprawa i można dowolne ciężarki zalewać w wobku , zarówno okrągłe jak i płaskie . Jednak jak już wcześniej pisałem trzeba włożyć znacznie więcej pracy w dopasowanie miejsca i rodzaju obciążenia do danego korpusu . Można by rozciąć korpus na połowy i w ten sposób pokombinować z rozłożeniem obciążenia a następnie po osiągnięciu zadowalających efektów zrobić w formie miejsce na szpilki .

Kopiarki tak na prawdę nigdy nie dopracowałem i została już dawno rozłożona na części pierwsze . Stwierdziłem , że nic by mi nie przyśpieszyła roboty a i sposób w jaki dociążam swoje klocki byłby trudniejszy do wykonania w gotowym korpusie .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem już - tak po prawdzie - czemu ta dyskusja ma służyć:

1. pokazaniu, że nie da się zrobić woblera na zamówienie o dokładnie opisanej pracy - to tak, można trafić, ale generalnie się nie da.

2. dyskredytacji "rewolucyjnej" metody z połówek? Ta metoda jest świetna. Początkujący może szybko ogarnąć co i jak z tym ołowiem i sterem i żadne podpatrywanie rtg i pracy tyle mu nie da. 

    Jest też świetna z punktu widzenia technologii wykonania. Co jest zmorą dla początkujących? Nacięcia na ster, stelaż i otwory pod ołów. Tutaj (po małej modyfikacji) masz problem z głowy.  Wiadomo, tuzy napiszą, że oni to na oko potną i pochlastają... jasne, ale po 10 latach doświadczenia (, a sztuką jest zdobyć odpowiednie doświadczenie szybko, a jeżeli się nie da to tak zmienić technologię, ażeby tego doświadczenia nie trzeba było posiadać).

    Da się zrobić ta metodą każdy woblera, a zrobienie nią dalekosiężnej boleniówki czy czegoś na suma zajmuje tyle samo czas (test jak i wykonanie) co inne metody.

Edytowane przez krzychun
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Film jak najbardziej pomocny,ale nie wiem czy ułatwia sprawę,i tu pytanie do @kielo:

Czy wykonując woblera,nie zależnie od materiału i metody,a nacinając korpus "tradycyjnie" do połowy,następnie wkładając ster i wklejając go powiedzmy w trzech punktach ,nie uzyskujemy praktycznie tego samego,czyli możliwości przesuwania obciążenia w trakcie testów nad wodą?

 

Sorki, że się wtrącam... Ale jak chcesz umieścić obciążenie jeszcze wyżej to co wtedy? Albo zrobić u góry komorę? Nacinać i od dołu i od góry? Czy to już prawie nie to samo? :)

 

Nie chcę się wykłócać nad słusznościami metod, bo każda ma swoje plusy i minusy... MOIM zdaniem więcej plusów ma metoda dwóch połówek. Pozdrowienia

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Paweł,

szkoda że rozebrałeś kopiarkę. Może masz jakieś spostrzeżenia czego należy spodziewać się, w jakim kierunku nie iść podczas projektowania takiej kopiarki. Patrząc na zasadę działania wygląda to na prostą obrabiarkę. Ale może są jakieś niuanse. Odpowiedź może być na priv.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedy nie było jeszcze j.pl , co zresztą uznaję za nieszczęście , a media nie formatowały poglądów na masową skalę , po kątach  przeróżnych wsi , miast , miasteczek i innych osiedli , siedzieli sobie i namiętnie dłubali woblery , klepali wahadła albo obrotówki rozmaici lokalni Nikiforowie . Każdy osobno . Każdy dla siebie doskonałe ..

Nic nie wiedząc o metodzie połówkowej ,  wiertarką osiagało się ten sam efekt , tyle że jakby łatwiej .. :)

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Po pewnym czasie wyrobiłem sobie zdanie na temat akcji woblera jaka najbardziej mi odpowiada, na jaką lubię i umiem łowić. ... Nie twierdzę, że ulubiona przeze mnie praca woblera jest najskuteczniejsza. Po prostu rzucam woblera do wody, przeciągam i stwierdzam, że dla mnie fajnie pracuje, albo nie. Co nie oznacza, że ten nie fajnie

pracujący (wg mnie nie fajnie) nie pozwoli złowić ryby. 

 

Pozwoliłem sobie wyeksponować tą jakże autentyczną wypowiedź.

Wiele prawd już tu objawiono, lecz ta jest najbliżej sedna. Jedyne co mogę dodać. Jak dobrze, że kończy się era mitów takich jak ten, że czegoś nie da się zrobić. Na pewno nie każdy będzie potrafił, ja z pewnością nie jestem w stanie zbudować każdemu tego, co on chce, to by była próżność z mojej strony.

Żartuję, leniwy się zrobiłem ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zobaczyłem film nakręcony przez @Kielo, przeczytałem jeszcze raz cały wydzielony wątek o materiałach i posmutniałem... Tomku, z Twojego powodu. Pamiętam Twój niesamowity postęp, twórczą pasję i radość poszukiwacza, "majtki żony" i inne inspirujące pomysły. Zmieniłeś się w bezkrytycznego wyznawcę. Chińczyka, który umie przymocować omotkę do blanku i twierdzi, że jego kij jest "taki sam" jak ten z pracowni... Nie jest i nigdy nie będzie, a Ty radośnie pokrzykując "można wszystko!" co najwyżej staniesz się obiektem drwin. Bo widzisz, tak się dziwnie składa, że większość naprawdę dobrych woblerów jest tworzona przez naprawdę dobrych wędkarzy. Wymienię z nazwiska tylko dwóch i pozostałych proszę, by się o to na mnie nie obrazili. Tych dwóch, to prawdziwe ikony i nikomu przedstawiać ich nie trzeba. Janusz Wideł tworzy równie łowne przynęty z drewna, co z pianki. To nie przypadek, on spędził nad wodą tysiące godzin, złowił ogromną ilość ryb i intuicyjnie wie, jaka ma być przynęta, by była łowna. Leszek Dylewski strugając swoje wabiki nie zastanawia się, gdzie i ile włożyć obciążenia, by było dobrze, ani jaki do tego korpusu dobrać ster. Po zrobieniu odpowiedniej ilości niełownych przynęt, te bardziej udane stanowiły i stanowią nadal odnośnik przy tworzeniu kolejnych. Praca woblera? Konia z rzędem dla tego, który napisze, jaka ma być ta praca. To coś umyka słowom. Czasem się ją poczuje, czasem zobaczy i już wie, będzie dobrze. Lub do poprawki... A na końcu ryby które potwierdzają (lub nie) opinię twórcy. W przypadku tych wymienionych wyżej najczęściej potwierdzają. Sądzisz, że robiąc woblera "o identycznej pracy" uzyskasz identyczne efekty? Musiałbyś podrobić wszystko. Wielkość, kształt, ster - i wtedy byłbyś odtwórcą. Kopistą. Zapewne nie do końca udanym. Tak, jakby nie było Cię stać na własne wzory :huh: 

Fascynujesz się pracą woblera. Czyżbyś wcześniej nie umiał jej uzyskać? Czy praca to jest obciążenie?! Zdajesz się zapominać, że praca woblera wynika w znakomitej części z odpowiedniego steru, odpowiedniego co do miejsca wklejenia, kąta i wielkości. Przy tej samej powierzchni steru ster długi a wąski zapewni inne efekty niż szeroki, korpulentny. Przy tym samym obciążeniu, gdybyś nie wiedział. Tak samo miejsce i kąt, pod jakim ster wychodzi z korpusu. To wszystko razem powoduje, że mistrz tworząc wobler intuicyjnie wie, jaki użyć korpus, jego wszystkie przestrzenne wymiary, gdzie i jak rozlokować obciążenie oraz jaki i jak wkleić ster, by uzyskać przynętę, która będzie łowić ryby. A gdyby coś nie wyszło, wie co i jak poprawić. Tej wiedzy nie zdobywa się w pracowni tylko w ciągu tysięcy godzin spędzonych na łowieniu ryb. Na różne przynęty. Wyciągając wnioski i zdobywając wiedzę, której się nie zdobędzie z oglądania filmów, gawędzenia czy patrzenia jak ładnie kawałek patyczka macha ogonkiem w strumyku. Myku myku. Coś mi się klawiatura zacina. ;) 

"Super metoda" którą wyznajesz jest zwykłą protezą dla ludzi, którzy nie potrafią wyciągać właściwych wniosków. Dokładnie to samo, a może więcej można osiągnąć przyglądając się zdjęciom rentgenowskim woblerów znanych marek i patrząc na filmy reklamowe tych woblerów. Widać tam pracę w zależności od miejsca i wielkości obciążenie. Nie trzeba być jakoś specjalnie bystrym (a może trzeba?) by dodać dwa do dwóch. Nie zbudujesz tą metodą "pchełek", bo warstwa kleju skutecznie zaburzy wcześniej uzyskaną w misterny sposób pracę. Nie zrobisz tak sumowego bączka, ponieważ ilość ołowiu którą możesz włożyć w szparkę w żaden sposób nie wpłynie na jego akcję. W obu tych wypadkach nieporównanie większe efekty uzyskasz zmieniając (nawet niewiele) sam ster. Więc poco tracić czas na wyważanie i sklejanie bez końca? Nie zrobisz tak boleniówki, zwłaszcza dalekosiężnej. Mógłbym długo wymieniać, czego tą metodą nie możesz zrobić, tylko czy warto? Czy zechcesz słuchać ze zrozumieniem? Czy jesteś tylko zafascynowany, czy już fanatykiem? Czy nadal dasz się lubić?

 

Powyższy tekst mogłem wkleić Tomku do Twojego topic'u. Gdybyś potraktował to jako atak (a byłbyś w błędzie), to może trudno byłoby Ci to zignorować. Tutaj jest w pewnym sensie logiczną kontynuacją wcześniejszej dyskusji, a i brak odpowiedzi nie będzie raził...

 

 

 

Bravo_Bravo.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

;) No no tylko brakuje mi jakiejś wypowiedzi z twojej strony Szpiegu :lol:  chyba żeś jest tylko nobek(pupowłaz) pana Janusza od powielania postu?? :huh: . Myśląc długo i namiętnie zklonowałeś sobie czyjaś wypowiedź i już masz dużo postów zamiast pomyśleć i się w temacie wypowiedzieć :lol: :lol: a gdybyś wkleił to jeszcze z 15 razy to miałbyś 2222 postów taka symboliczna liczba hahahaha :blink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panie Januszu wbrew pozorom jest tu na JB mnóstwo inteligentnych ludzi ,którzy potrafią czytać ,porównywać i logicznie myśleć hahahah.

Mam nadzieje że temat tak się rozwinie ze za pół roku podstawą Polskiego rękodzielnictwa będą zamówienia pod konkretne potrzeby ludzi :-) a Panu bez obrażanie się oczywiście hahah zostanie intuicyjne wystruganie 1000 woblerów i wybranie z nich najłowniejszych a potem posegregowanie względem pracy hahah tylko samemu będzie ciężko ,trzeba będzie poprosić kogoś o pomoc ,proponuję szpiegu z dzikiego zachodu.

 

 

Ja za to proponuję ograniczenie osobistych wycieczek - stop.

Edytowane przez milupa
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

o dzizas taki piekny dzien a jakis, kolo sie sadzi no cóż poziom wyszczekania i inteligencji :) niektórych piesków ratlerków zaczyna osiągać apogeum nawet dla tego forum widzisz, nie wiesz o co chodzi a sadzisz sie na maxa drogi  chłopcze 

 

1 primo wuj ci do tego czy sie z kolega z bielska znam czy nie nie twoja sprawa 

2. gratuluje poziomu matematyki 5+ na 6 nie zasługujesz  ( o tej inteligencji piszesz ??)

3 uwierz ze 95% zamawiających woblery nie wie jakiej chce pracy woblera 

4. jezeli ci sie nie podobaja moje wpisy możesz ich nie czytać , ewentualnie odznaczyć mój nick jako ignorowany , janusza też 

 

Proszę o zakończenie tej wymiany uprzejmości - dalsze wpisy odbiegające od tematu będą cięte.

Edytowane przez milupa
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niech każdy robi woblery jak chce, z czego chce i jakie chce. I żeby jeszcze ryby tego woblera chciały. A jak nie będą chciały, to i tak niech go zrobi jak, jakiego i z czego chce. Bo przecież nie ma i nie będzie żadnego jednego wzorca, ideału, metod jedynie słusznych, ani twórców jedynych i najlepszych. 

Nie macie Panowie wrażenia, że czasami to wszystko zaczyna się rozmywać, brnąc w ślepy i nikomu nie potrzebny zaułek na końcu którego nie znajdziemy niczego budującego? Dyskusja w niniejszym temacie jest tego najlepszym przykładem. Wymiana ognia (poglądów?), zwolennicy i oponenci, a na końcu pyskówka urągająca temu forum.

A ogólnie miało to być tak: biorę sobie kozik w dłoń, kawałek drewna w drugą i wykonuję przynętę na ryby. A potem próbuję coś na nią złowić i jest fajnie. Jak się uda, to zrobię następny i znowu popróbuję. Gdy już nauczę się wykonywać dobre przynęty, to chętnie podzielę się swoją wiedzą z tymi, którzy chcieliby z niej cokolwiek skorzystać. I chętnie skorzystam z ich wiedzy, jeśli zechcą takową się podzielić. Możemy też pokazać sobie nawzajem swoje dziełka i mieć z tego trochę radochy. Mniej lub bardziej zaawansowane hobby mające dodać żywotowi nieco kolorytu. Nie ma w tym żadnej filozofii, a już na pewno nie musimy jej na siłę dorabiać. Przecież rzecz jest prosta: nożyk, farbki, kijaszek w dłoń i jazda na ryby fajnie spędzić dzień.

W zaawansowaniu spraw prostych istnieje narastające ryzyko, że im głębiej tę prostotę, hmm, zgłębimy, tym bardziej skomplikowana ona będzie mimo, hmm, swej prostoty. Ot i taka prosta filozofia na koniec. 

Pokój wszystkim, panowie. Nie ma się co boczyć. Lepiej chlapnąć farbą, cosik wyrzeźbić albo powklejać i będzie z tego większy pożytek.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam,

 

Ja mysle, ze problem lezy gdzies indziej. Trafil sie w polskim internecie samozwanczy krol Julian polskiego lurebuildingu czy jak obecnie bywa juz oficjalnie nazywany najlepszym pstragarzem w kraju. Tylko on wie o co chodzi w robieniu woblerow, tylko on ma patenty na wszelkie dobre przynety i basta. Wedle niego japonce nie maja zielonego pojecia o robieniu woblerow bo na jego pstragi moga sie nie nadawac ( w dupie, ze to woblery na bassy), zreszta jaka to sztuka rypnac forme z kulkami w srodku o okleic holograficzna folia; jerki jakby zaczal robic to bylby wynalazek na skale swiatowa i rekordy w szczupaku i muskie zostaly by pobite na najblizszym jeziorze, on tez wie jak zrobic mykanie w seryjnych piankowcach ( Bonito, Rapala i inni tez to wiedza od dawna i praktykuja- ksztalt stera to jest to). 

 

Polowki i mykanie to temat jaki jest non stop walkowany i wedle wyznawcow inne woblery sa do tego samego co wszystkie stelle. Nagminnie obrazani sa wybitni polscy rekodzielnicy jak chociazby Jozek Sendal bo ktos ma jedyne i skuteczne patenty. 

 

Ci sami ludzie uchodza wedle siebie za wspanialych zawodowcow zas w Norwegi lowia ryby po kilkanascie cm zas wyprawe planuja nad niedostepna rzeke, czyli kto jest tu amatorem sie pytam? 

 

Kazdy wobler jest tylko jedna z wielu przynet, wmawia sie nagminnie mlodym ludziom, ze jak nie wydadza 50 zl na wobka to nic nie zlowia bo tylko taka konstrukcja wydrze wstretnej rzece rybe czy dwie gdzie prawda jest bardzo daleko. Te ''myki'' nawet poprzez konstrukcje stera sa od wielu lat, wystarczy poganiac troche po finskich forach, wszystkie maja podobna konstrukcje i sluza do jeziorowego trollingu za lososiowatymi, tak tez zrobil Salmo z Whacky. Nikt na rwace rzeki nie stosuje tego patentu bo sie nie sprawdza, nawet Rapala wypuszczajac ''pstragowy'' model 7 cm zrobila go na bazie countdowna by nie ganial za bardzo po rzece. Jedynie krol Julian twierdzi inaczej.

 

Ciac, sklejac, rozklejac i sklejac spowrotem a co chociazby z piekna polska tradycja zanurzania korpusow w pokoscie?

 

Dla mnie material z jakiego jest zrobiony wobler nie ma najmniejszego znaczenia, ma spelniac swoje zadanie czyli lowic ryby, idealnej akcji nie umiem opisac nawet na przykladzie woblera pstragowego, za duzo zalaman nurtu, za duzo potencjalnych, skrajnie roznych miejscowek. 

 

Pozdrawiam Juliana, wiem doskonale, ze czyta nasze forum :) :) :) 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pozwoliłem sobie wcześniej zabrać głos w dyskusji. Niestety muszę jeszcze raz. Jestem zwykłym wędkarzem, nikogo strony nie trzymam i nie zamierzam. Tak jak każdy z nas chciałbym mieć przynęty tzw. łowne, killery. Łowię na różne przynęty, chociaż fakt - najwięcej mam woblerów. Przez lata wyrobiłem sobie zdanie na ich temat. Wiem, że akcja woblera jest bardzo istotna. Stąd kupując woblery chciałbym mieć woblera o konkretnej akcji, takiej jaka mi odpowiada. Metoda połówkowa pozwala szybko opanować zależności jakie kierują pracą woblera. Strugacz, który lubi eksperymentować szybko połapie się o co chodzi. Zatem jest mi w stanie zaoferować przynętę taką jaką chcę. Metoda pozwala zachować powtarzalność pracy woblera, no na pewno na dokładność częstotliwości 1 Hz lub 1 mm wychyleń nie ma co liczyć, ale zbliżoną ju z tak. Struganie w całości korpusu a potem umieszczanie ołowiu poprzez otwory tego nie daje. Przerabiałem to już wielokrotnie kupując wobki. Bardzo duży był rozrzut. Nie twierdzę, że woblery te są do niczego. Wręcz przeciwnie, wiele z nich dawały mi ryby. Niestety trudno jest powtórzyć ich pracę w następnych woblerach. Mimo, że często rozczarowuję się to każdego, kto robi sztuczne przynęty bardzo podziwiam i wiem, że sprawia im wielką frajdę jak dowiadują się, że nabywcy ich dzieł łowią ryby. 

Proszę spojrzeć na sprzedawane wobki, najczęściej są to zdjęcia, czasem długość, ciężar podany i nic więcej. Nic nie ma o akcji, głębokości schodzenia itp. Paru rzeczy można domyśleć się ze zdjęcia, ale pewności nie ma.

Woblery  wspomnianego Józka Sendala, jeśli chodzi o pstrągowe, najczęściej mają akcję typu X. Nie zawsze taka jest potrzebna. Są bardzo łowne i jest to jeden z nielicznych strugaczy, którego woblery mają powtarzalną akcję. I za to Go cenię.

Jeśli chodzi o myki to nie prawdą jest, że to nie ma znaczenia w rzece. Proszę przeczytać: http://www.wedkarz.pl/wp-webapp/article/2113. 

Ten artykuł pochodzi z 2003 roku. Znam autora osobiście, mam Jego kilka woblerów. Niestety tych z mykami (szperałki) nie mam. Ciekawe dlaczego?

 

Nie twierdzę, że woblery z połówek i dodatkowo z mykami są jedyną słuszną przynętą. Przecież jest tyle zgłoszeń rekordowych ryb złowionych na woblery bez myków i połówek a ich pogromcy nawet nie wiedzą, że coś takiego istnieje :).

 

Nie ma się co kłócić, bo nie o to chodzi strugaczom połówek. Chcą pokazać inną metodą, dającą większe możliwości. Być może są namolni, to wybaczcie im. Nie o to chodzi, aby kogoś krytykować. Raczej chodzi o to, że kupujący może mieć świadomość co chce kupić i potrafi to opisać a strugający, że jest to możliwe do zrobienia.

 

Pozdrawiam, i przeciwników, i zwolenników.

Edytowane przez Banjo
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam,

 

Julianie, skoro proponujesz udeptana zimie to zapraszam do siebie, w polowie kwietnia z przyjaciolmi planujemy kilkudniowy wypad do Szkocji, mozesz smialo dolaczyc pod warukniem, ze pozniej mi nie sprzedasz swietnych miejscowek swoim kolegom  z CF bo mi je zadepcza badz co gorsza zjedza. Smialo pokaze ci miejsca gdzie sa ryby nawet po 80 cm, jak je zlowisz bedziesz mial przygode do konca zycia. Wez tylko zakup jakies bardzo mocne kotwice bo w tym roku pstragal mi rozgial nawet wzmacnianego Ownera. Ja moge lowic tylko na Bonito, tanie i dobre.Nie sadze tez, ze zrozumiesz moje podejscie do pstragow bo jest dosc dziwne. 

 

Wezmy na przyklad rybe z tego zdjecia- 60, rowne. 

 

post-45870-0-36900600-1385469723.jpg

 

Zlowilem ja w 2 badz 3 rzucie, na wahadlowke Igora Olejnika, tam zaden wobler nie zlowi ryby bo po prostu jej nie dosiegnie. Za kilkanascie minut mialem kolejne branie ale po paru sekundach ryba sie spiela. Bylem w okolicy przez dwa tygodnie a lowilem tam tylko raz spinajac kolejne dwie sztuki w tym jedna na pewno powyzej 70. Gdybym meczyl ta wode przez caly czas ryb zlowil bym co najmniej kilka i ten ze zdjecia zapewne bylby jednym z najmniejszych aczkolwiek mi nie potrzeba tego. Starczyla jedna ryba bo miejscowke rozpracowalem rok wczesniej, swietny kumpel zrobil mi blachy jakie chcialem. Ganialem za to z dwa kilometry w gore rzeki bo jest tam chyba najlepsze lipieniowe lowisko w Europie ale i tak dwa dni nie lowilem nic, starczyl mi widok dziesiatek ryb zbierajacych suchary w tym samym momencie. 

 

 

 

 

Banjo,

 

Wobler jaki by on nie byl jest tylko narzedziem, jednym z kilku w naszych rekach. Mozna dorabiac sobie nieskonczone teorie, podawac wiele przykladow ale wszystkiego i tak nie obskoczysz. Mam wiele miejsc gdzie od woblera wymagam okreslonej pracy przez metr-dwa prowadzenia, pozniej sie nie liczy bo w trakcie prowadzenia i tak nie trafimy na ryby. Akcja Sendali czy Slawkowych flyerow jest idealna przy spuszczaniu spowolnionym dryfem w poprzek i wzdluz rynny, nie moze byc za delikatna bo ryba nie walnie. Na nic ci w takim wypadku nie sa potrzebne myki bo jeszcze tylko ci przyneta spierdzieli za daleko. Zauwaz tez, ze pisalem o rzekach wybitnie szybkich, podobnych niech bedzie do Dunajca. 

 

Nie potepiam metody tworzenia z dwoch polowek, pod koniec sezunu pstragowego polowilem sporo na wobki Macka czy Kielo i uwazam je za bardzo dobre, zlowily kilka ryb w granicach 50 cm, na spokojniejszej wodzie. Uklejki 129 w wielkosci bodajze 6 cm sa na prawde dobre, maja bardzo delikatna prace, lowia ryby ale nie wszedzie i nie zawsze. 

 

Bujo

 

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...