Skocz do zawartości
  • 0

Rippery na bolenie


rapia

Pytanie

Rekomendowane odpowiedzi

  • 0

 

 

Pewnie ze tak.

Dopoki nie zaczałem uzywac wobków dalekiego kalibru, tj od powiedzmy od 2 lat.

łowiłem rocznie kilkadziesiat bolków ,, pod szczytowka ,,. Oczywiscie dzieki specyfice łowiska. To typowe podchody opisywane czesto w dawniejszej prasie. Skradanie sie, maskowanie, oszczedne rzuty i precyzyjne. To duza satysfakcja podejsc takiego ,, skurczybyka,, :D

łowienie odleglosciowe nie wymaga juz takiego przebiegłego samozaparcia.

Do dzis lubie bardziej ,, bliskie ,, polowanie, daje duzo satysfakcji mimo ze coraz wiecej aspiusów zdejmuje z daleka.

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

 

 

Remku z całym szacunkiem dla merytoryki forum, ale do wszystkiego(szczególnie jeśli chodzi o bolenie) dochodziłem sam.

 

 

Nie neguję tego. Pytanie jest tylko takie czy idąc własną ścieżką widziałeś drogowskazy, które były związane z naszym forum. Kilka postów niżej widzę, że tak. Forum drogi Wujku to nie tylko wiedza i czarno na białym wypisane absolutne prawdy. Forum to ludzie a z nimi związane różne rzeczy z których istnienia niekiedy nie zdajemy sobie sprawy :D

 

Pozdrawiam

Remek

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Pozdro,

Robert, który złapał więcej kłusoli niż krasnale klusek zjadły.

 

Robert2 możesz rozszeżyć swoją wypowiedź? Bardzo interesuje mnie temat łapania kłusoli, zwłaszcza na terenie Warszawy. Rozumiem że masz z tym coś wspólnego? Krasnale celowo pomijam.

 

Co do mojego łapania to róbta jak chceta. Ja nie umiem łapać bolków z daleka bo zwyczajnie nigdy nie miałem okazji(chyba że te bijące przy samych krawędziach ostróg). Ale skoro wszyscy piszą że tak trzeba i jest to jedyny sposób to ....trudno widocznie tak musi być.

Dodam jeszcze jako ciekawostke iż znam człowieka który w miarę regularnie ale celowo łapie piękne bolenie na spławik na żywca. Używa wędki nie dłuższej niż 2,70 i łapie tuż pod kijem. I ma na rozkładzie sztuki 5 kilowe.

Zastanawiałem się czy to pisać bo już znam Waszą reakcję.

 

Pozdrawiam!!

 

@harp

Odnośnie kłusoli to przesłałem ci info na priv.

A z krasnalami to ty zacząłeś pierwszy reagując, moim zdaniem trochę na wyrost, na żart z kosmitami (może nie najlepszy, ale zawsze żart).

W tym wątku zawarłeś kilka sprzecznych ze sobą informacji jak chociażby: teraz twierdzisz, że nie umiesz łowić boleni z daleka, a wcześniej pisałeś, że łowisz w ten sposób w pewnych okolicznościach - stąd mój sceptycyzm. Możesz sobie łowić jak chcesz i co chcesz. Najważniejsze, żeby ryby były w wodzie to może będą brały.

Myślę, że odeszliśmy mocno od tematu, więc:

Kto mi odpowie ile krasnale zjadły klusków i czy w ogóle jakieś zjadły, a jeśli tak to czy te kluski przypominały w konsystencji gumy knight. :lol:

Pozdrawiam wszystkich i życzę połamania kija w nadchodzącym sezonie. :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

 

 

Remku z całym szacunkiem dla merytoryki forum, ale do wszystkiego(szczególnie jeśli chodzi o bolenie) dochodziłem sam.

 

 

Nie neguję tego. Pytanie jest tylko takie czy idąc własną ścieżką widziałeś drogowskazy, które były związane z naszym forum. Kilka postów niżej widzę, że tak. Forum drogi Wujku to nie tylko wiedza i czarno na białym wypisane absolutne prawdy. Forum to ludzie a z nimi związane różne rzeczy z których istnienia niekiedy nie zdajemy sobie sprawy :D

 

Pozdrawiam

Remek

 

 

 

Drogi Remku, w tym temacie w pełni się z Tobą zgadzam. Ludzie tworzący forum to jego podstawa :D

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Ja im dłużej łowię tym więcej mam przynęt. Każda ma swoje miejsce i swój czas. Jedne są super specjalistyczne a inne bardziej uniwersalne. Od kilku lat drażę temat łowienia boleni z dna, co pochłania mnie bardzo bo poznaję drugą fantastyczną naturę tej ryby. Jednego jestem pewien - stosując technikę 3-5 rzutów, nigdy się nie pozna tej ryby :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Ja ograniczam się do łapania z powierzchni. Nigdy nie szukałem ich głebiej i nawet chyba nie trafiłem w ten sposób bolenia ani razu w postaci przyłowu. Stosuję metodę dostosowaną do miejsca. Odkryłem ją trochę przypadkowo trochę na skutek analizy i działa .Jak bolenia nie ma w miejscu którym łapię to nie weżmie jak będe mu chlapał w jednym miejscu. Z reguły jak jest to przynajmniej odprowadzi przynętę. Jak weżmie to raz na trzy brania da się wyciągnąć. Spinają się często choć zmieniłem już 4 spining. Przynęty to głównie woblery właściwie obojętnie jakie byle oczko było w korpusie a nie w sterze i by ster wytrzymywał choć kilka wypadów. Do głębokich boleni się już chyba nie przyłożę dzieci mi się narobiło :mellow: i wędki trochę na bok idą (no i mucha wkroczyła w moje wędkarskie życie i szczeże odradzam tą metodę bo wciąga cholernie).

Pozdrawiam

 

A co jeszcze co do boleni z dna to tak sobie myśle ,że jak mi się uda jeszcze kiedyś wypuścić pontonem (jak za dawnych lat)po Wisełce to coś powalcze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Niestety przywiązanie do jednej przynęty, tak jak ślepa wiara, ma swoją cenę. Przerabiałem to. Kiedyś ktoś złamała mi tą wiarę a potem ja sam wielokrotnie łamałem innym wiarę w ich killery. Zakładając, że wędkarz wie kiedy i gdzie, pozostaje tylko kwestia przynęty. Mnie jak ryby odprowadzają przynętę to nie przyjmuje tego jak wyrok niebios. Sprawa jest prosta, rybom ta przynęta nie pasuje. Jest na granicy łowności. Gdyby ryby miały trochę większy poziom adrenaliny to pewnie by w nią waliły i podtrzymywały wiarę. Niestety ten poziom adrenaliny ciągle się zmienia, tak jak i warunki w jakich ryby polują. Znam zbyt dużo przykładów na to jakie znaczenie ma przynęta aby przywiązywać się do jednej. Mamy takie poletko doświadczalne gdzie pływają wyjątkowo wredne bolki. Najbardziej skuteczne jest tam ciągłe zmienianie przynęty. Łowimy ciągle na coś innego i nigdy nie wiadomo na co wezmą. Trochę to przykre jak ryby ignorują killery a po sztuce łowi zwykły Mors lub biały twister. Całkiem niedawno okazało się, że i na te wredne bolki jest sposób. To właśnie łowienie z dna jest tym sposobem. Ja też przez 30 lat łowienie bolenie wyjęte z dna jako przyłów mógłbym policzyć na palcach jednej ręki. Teraz są dni, że na jednym wyjedzie mam mnóstwo brań i kontakt z największymi rybami w miejscówce. Jak dopracuje przynętę na która łowię to zacznę nowy etap w łowieniu boleni, a łowienie z wierzchu będzie tylko miłym urozmaiceniem. Pokusa regularnego łowienia okazów jest zbyt wielka aby ulegać sentymentom. Mógłbym tu rzucać kolejne przykłady na to co znaczy przynęta, ale wiem po moich kolegach, że to niewiele daje. Trzeba doświadczyć tego samemu aby uwierzyć.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Niestety przywiązanie do jednej przynęty, tak jak ślepa wiara, ma swoją cenę. Przerabiałem to. Kiedyś ktoś złamała mi tą wiarę a potem ja sam wielokrotnie łamałem innym wiarę w ich killery. Zakładając, że wędkarz wie kiedy i gdzie, pozostaje tylko kwestia przynęty. Mnie jak ryby odprowadzają przynętę to nie przyjmuje tego jak wyrok niebios. Sprawa jest prosta, rybom ta przynęta nie pasuje. Jest na granicy łowności. Gdyby ryby miały trochę większy poziom adrenaliny to pewnie by w nią waliły i podtrzymywały wiarę. Niestety ten poziom adrenaliny ciągle się zmienia, tak jak i warunki w jakich ryby polują. Znam zbyt dużo przykładów na to jakie znaczenie ma przynęta aby przywiązywać się do jednej. Mamy takie poletko doświadczalne gdzie pływają wyjątkowo wredne bolki. Najbardziej skuteczne jest tam ciągłe zmienianie przynęty. Łowimy ciągle na coś innego i nigdy nie wiadomo na co wezmą. Trochę to przykre jak ryby ignorują killery a po sztuce łowi zwykły Mors lub biały twister. Całkiem niedawno okazało się, że i na te wredne bolki jest sposób. To właśnie łowienie z dna jest tym sposobem. Ja też przez 30 lat łowienie bolenie wyjęte z dna jako przyłów mógłbym policzyć na palcach jednej ręki. Teraz są dni, że na jednym wyjedzie mam mnóstwo brań i kontakt z największymi rybami w miejscówce. Jak dopracuje przynętę na która łowię to zacznę nowy etap w łowieniu boleni, a łowienie z wierzchu będzie tylko miłym urozmaiceniem. Pokusa regularnego łowienia okazów jest zbyt wielka aby ulegać sentymentom. Mógłbym tu rzucać kolejne przykłady na to co znaczy przynęta, ale wiem po moich kolegach, że to niewiele daje. Trzeba doświadczyć tego samemu aby uwierzyć.

 

@Robert

Uuu brachu dałeś mi dużo do myślenia z tym łowieniem z dna. Puki co, to niestety mam za mało czasu na wędkowanie, aby to sprawdzić w praktyce - podobnie jak @Harp - rodzina na pierwszym miejscu, więc łowię z doskoku i idąc na łatwiochę głównie z wierzchu. Odnośnie celowości zmian przynęty, szczególnie w zależności od zmiany warunków w jakich łowimy - popieram w 100%. W Twoich stronach łowiłem tylko raz (mam tam teściów), podchodziłem bolka w sierpniu 2007 r. poniżej ujścia Nidy. Był tyko jeden (podeszczywało) ale walił tak jaby koń do wody wpadał. Spędziłem blisko 20 min. w tym miejscu i kiedy mówiłem sobie, że trzeba kończyć wziął na Gusmana, dociążonego na środkowej kotwicy i prowadzonego wolno pod prąd (łowiłem z brzegu). Miał 75 cm, ale był grubas (don't worry still alive).

Odnośnie zmiany taktyki twój post rozjaśnił mi w głowie (niejako potwierdził moje wcześniejsze domysły), za co dzięki i szacunek.

Pozdrawiam,

Robert2

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Można łowić z dna i na wszelkie inne sposoby włącznie z dorszowymi pilkierami. Pytanie po co? Boleń jest rybą powierzchniową i najczęściej i najprościej ja złowić w ten sposób. Wszelkie udziwnienia nie zbliżą się skutecznością do szybkiego powierzchniowego łowienia. Tak jak łowienie na seledynowe kopyta z główką 35gr nie jest zbyt skuteczne na przelewowe klenie. Jednak producenci ciągle zmuszają do poszukiwań. Co pojawi się ciekawa guma to zaraz znika z rynku. Zaczynałem łowić na power gruby Mansa przez shadki delelande, GT, knighty obecnie ciężko coś wybrać, pomimo prób i doświadczenia oraz rasowania przynęt trudno o dobry rippery obecnie. Są jeszcze woblery co ratuje sytuację.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Po to, by nie zamknąć się w sztywnym, ograniczającym schemacie. Jaki jest sens próby łowienia tych ryb z powierzchni, gdy aktualnie tam nie żerują? Na grubej wodzie (w rzece), stoją nad dnem, nie walczą nieustannie z powierzchniowym prądem. Podnoszą się dopiero polując na ukleje czy klenie.

Nie przykładam do boleniowych przynęt zbyt dużej wagi, oczywiście mieszczących się mniej więcej w sprawdzonych ramach. Każdy odpowiedniej wielkości i barwy ripper czy twister odpowiednio podany może być równie skuteczny. Nie polecam, rzecz jasna, do połowu boleni szeroko chodzących szczupakowych woblerów, choć i takimi czasem boleń nie gardzi...

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Można łowić z dna i na wszelkie inne sposoby włącznie z dorszowymi pilkierami. Pytanie po co? Boleń jest rybą powierzchniową i najczęściej i najprościej ja złowić w ten sposób. Wszelkie udziwnienia nie zbliżą się skutecznością do szybkiego powierzchniowego łowienia. Tak jak łowienie na seledynowe kopyta z główką 35gr nie jest zbyt skuteczne na przelewowe klenie. Jednak producenci ciągle zmuszają do poszukiwań. Co pojawi się ciekawa guma to zaraz znika z rynku. Zaczynałem łowić na power gruby Mansa przez shadki delelande, GT, knighty obecnie ciężko coś wybrać, pomimo prób i doświadczenia oraz rasowania przynęt trudno o dobry rippery obecnie. Są jeszcze woblery co ratuje sytuację.

Nie powtarzaj proszę tych bajek, że boleń to ryba "powierzchniowa". To są brednie. Tak samo jak "ekspresowe" łowienie. Jedynie są okoliczności, w których można w ten sposób złapać rapę.

Edytowane przez Fossegrim
  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Pogląd o wyłącznie powierzchniowym łowieniu boleni bierze się zapewne stąd, że łatwiej je namierzyć, łatwiej się do nich dobrać, wychodzą do powierzchni żeby coś zeżreć. Ryba widziana przez wędkarza zdaje się chętniejsza do współpracy. Taki mylny stereotyp podyktowany bujną wyobraźnią.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Pogląd o wyłącznie powierzchniowym łowieniu boleni bierze się zapewne stąd, że łatwiej je namierzyć, łatwiej się do nich dobrać, wychodzą do powierzchni żeby coś zeżreć. Ryba widziana przez wędkarza zdaje się chętniejsza do współpracy. Taki mylny stereotyp podyktowany bujną wyobraźnią.

 

Bujną czy właśnie wręcz przeciwnie ? ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Cóż, lata płyną. Ale boleń przez ten czas się nie zmienił. Jedyną zmianę widzę w przynętach (także gumach) - są pięknie malowane i przez to droższe, a skuteczność? Na wędkarza większa, na ryby już niekoniecznie...

EDYCJA interpukcja.

Edytowane przez RBTS
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Gdy boleń nie żeruje to jest masę innych ryb do łowienia. Oczywiście można łowić je z dna ale nie ma tej skuteczności co z powierzchni. Tak samo można łowić klenie na pływający wobler z pod lodu. Może i jakoś się da tylko bez celu.

Bolenie można łowić z powierzchni, w toni i z dna. Z czego powierzchniowe łowienie jest najmniej skuteczne ponieważ częściej nie trafiają w przynętę podczas szybkiego ataku.  #pierdoliszjakpotłuczony :doh:

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Hmm tak w ogóle to należy się 

comment_1W9LSTpcDe8VWSVzq9MQENQZ7nAOFLlg

Łowienie boleni z powierzchni jest na pewno najbardziej widowiskowe i wywołuje wiele emocji, nie jest niestety również skuteczne do łowienia okazów. Tych największych których hol daje prawdziwą frajdę ciężko złowić z powierzchni choć zdarza się wtedy to  jest kumulacja doznań. 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Gdy boleń nie żeruje to jest masę innych ryb do łowienia. Oczywiście można łowić je z dna ale nie ma tej skuteczności co z powierzchni. Tak samo można łowić klenie na pływający wobler z pod lodu. Może i jakoś się da tylko bez celu.

Postanowiłeś brnąć w ten wątek? Jeśli nie wali na powierzchni to znaczy, że nie żeruje, tak? Dobra, wiedz swoje. Ale nie powtarzaj tego, proszę...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Zabawne, wydawało mi się, że w ostatnich latach wiedza na temat łowienia boleni ruszyła mocno do przodu i chociaż podstawy teoretyczne są powszechne.
A tu jakieś przeniesienie w czasie. Najskuteczniej z powierzchni, może jeszcze tylko ekspres?


Tymczasem największe ryby łowi się w rynnach oraz w nocy. Powodzenia :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Postanowiłeś brnąć w ten wątek? Jeśli nie wali na powierzchni to znaczy, że nie żeruje, tak? Dobra, wiedz swoje. Ale nie powtarzaj tego, proszę...

Pytanie gdzie kolega łowi bo to też może mieć znaczenie. Przy okazji poczytałem swoje stare posty ,sentymentalna podróż  :D Najważniejsze że jest postęp i ciągle człowiek się czegoś uczy. 

Edytowane przez wujek
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Pytanie gdzie kolega łowi bo to też może mieć znaczenie. Przy okazji poczytałem swoje stare posty ,sentymentalna podróż  :D Najważniejsze że jest postęp i ciągle człowiek się czegoś uczy. 

Jasiek, masz rację, to może mieć znaczenie. Z tym, że to wtedy jest prawda o konkretnym łowisku, a nie o boleniach...

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz na pytanie...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...