Skocz do zawartości
  • 0

Rippery na bolenie


rapia

Pytanie

Rekomendowane odpowiedzi

  • 0

Nie wynika to z nieumiejątności. Bo łapię go podczas pierwszego lub drugiego wypadu majowego. To taki przez siebie nałożony limit ilościowy. Kiedyś zabierałem wszystkie które złapałem (tak jak robili to chyba wszyscy)aż po kilku latach ich ilość spadła a moje stado zmalało. Zabrakło tych stadnych gonitw za ławicami uklei tych gajzerów wody wzbijających się w kilku miejscach na raz.Pamietam jak goniłem je brzegiem ledwo nadąrzajac rzucać przynętą. Pamiętam jak spotkałem znajomego wędkarza który sie pochwalił 9 -cioma sztukami z przykosy(okres ochronny) kiedy podał ich dokładne wagi wiedziałem już że wszystkie poszły na patelnie. Od tamtej pory wprowadziłem sobie ten limit. Wiem że robiłem źle zabierając te ryby. Ludzka głupota nie zna granic a byłem wtegy głupi przyznaję. Stadko podobno sie odradza. A swoja drogą czy znacie takie miejsca gdzie bolenie atakują stadami regularnie o określonych godzinach,gdzie nawet klenie uciekają wypłoszone atakiem? Widok jestr niepowtarzalny i niezapomniany.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

harp napisał:

 

A swoja drogą czy znacie takie miejsca gdzie bolenie atakują stadami regularnie o określonych godzinach,gdzie nawet klenie uciekają wypłoszone atakiem? Widok jestr niepowtarzalny i niezapomniany.

 

 

Ja znam takie miejsce w Warszawie (gdy jest ciepło i wieczorami). Na szczęście bolenie te nie są łatwe do złowienia - podobnie jak te, o których wspomniał Włóczykij. Myślę, że odwiedzamy podobne miejsca na Wiśle. Na muchówkę nie będzie łatwo złowić 4-kę, ale życzę powodzenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Wiem. Na muchę nastawiam sie góra na 60taki choć kto wie? Może 4ka dziabnie. Na opasce pod Ślasko- Dąbrowskim na samym kancie stojąc na tych wielkich kamieniach złapałem pierwsza rybę na muchówkę 60 cm szczupaka grubiutkiego bo grudzień był wtedy. Kazdy kto był w tym miejscu wie jak przeorane jest przez spiningistów. Liczę że bolenie zasmakują w nowych przynętach opatrzone całym tym żelastwem, drewnem i gumą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

@Harp

Miejsce pod Śląsko-Dąbrowskim teraz odwiedzam rzadko, bo najbardziej lubię łowić sam. W innych okolicznościach przyrody byłoby to świetne miejsce, ale sam wiesz, że bez względu na porę dnia miejsce to roi się od wędkarzy. Jestem ciekaw, czy nastawiasz się na łowienie głównie z brzegu (względnie brodząc), czy też z wykorzystaniem łodzi. Ja sam łowię wyłącznie z brzegu lub brodząc, ale wiem, że zwłaszcza w Warszawie i jej okolicach łódka bardzo by się przydała. Jestem też ciekaw co skłoniło spinningistę łowiącego na środkowej Wiśle do przesiadki na muchówkę. Tak czy siak jak trafisz na muchę 4+ to będziesz miał co wspominać do końca życia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

...Wyznaję zasadę 3 rzutów . Jak nie weźmie idę dalej. Szkoda czasu!...

 

Pare lat temu rzeczywiscie mozna sobie bylo tak robic, dzisiaj jak juz zostalo powiedziane ryb jest na tyle malo, ze gdybym tak lowil, wykonywalbym nieraz dziennie z kilkanascie rzutow.

Najlepiej widac jak smetnie wyglada stan rybostanu w okolicach W-wy z wody...a tam gdzie cos plywa wyciaga sie tyle zachlannych lap, ze szybko robi sie porzadek. :angry:

W zeszlym roku znalazlem m-ce gdzie bylo sporo kleni...okazalo sie, ze byla to taka kamienna enklawa a dookola piach...

wszystko zastawione bylo z brzegu kilkudziesiecioma gruntami, gdzie krolowal na koncu 5cm zywiec.

I tak jest wszedzie, gdzie sa jeszzce jakies ryby... :wacko:

 

Wspomniane rippery Knight (za Woda nazywaja sie inaczej)posiadam chyba w 3 wielkosciach ale jak na razie w m-cach gdzie lowilem bolenie sie na nie przesadnie nie rzucaly.

To bardzo himeryczne przynetowo ryby, do tego nie zawsze zeruja, do tego jak zeruja czesto sa poza zasiegiem, nawet dla lodzi...i dobrze, inaczej juz by ich nie bylo...

 

Gumo

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

@Gumofilc

Też mnie korciło, żeby skomentować te 3 rzuty, lecz pomyślałem, że chodzi tu tylko o taką metaforę, która oznacza, że w łowieniu boleni najbardziej efektywne jest przysłowiowe pierwsze 5 minut - i z tym się zgadzam. Z tym wyjątkiem, że dobrym miejscom i o właściwej porze poświęciłbym więcej czasu, powiedzmy 15-20 min. Jak widzę wędkarzy, którzy po oddaniu 3 szybkich (bez namysłu oddanych) rzutach biegną dalej, to myślę sobie: nie wiedzą co tracą (jeśli było to dobre miejsce),ale niech lecą - wędkarstwo nie polega przecież na bieganiu tylko na obcowaniu z przyrodą.

Odnośnie Knighta podzielam twoje zdanie. Uważam, że w Warszawie najlepiej sprawdza się wobler, ale może dlatego, że lubię tą przynętę (co nie znaczy, że bolki też najbardziej ją lubią). Sotkałem w Warszawie boleniarzy, którzy twierdzili, że tylko metal. Natomiast nad Bugiem tylko guma. Ja sam choć w 95% łowię wobkami to mam zawsze przy sobie na wszelki wypadek inne przynety - także GUMY, Gumo. Jak mawiają:Na wszelki wypadek to i ksiądz ze sobą nosi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Tak to miała być metafora. Ale ja łapię bolenie z bliska, szukam stanowisk. Nie ścigam boleni grasujących na otwartej wodzie bo to mija sie z celem(nigdy nie wiadomo gdzie walnie). Najwięcej brań następuje 3-4 m od moich nóg. Wszystko widac jak na dłoni ( najczęściej boleń stara sie wyprzedzić wabik i zażera od przodu. Stąd przy ataku widowiskowe i głośne chlapnięcia ogonem spowodowane gwałtownym zwrotem no i to kopnięcie na kiju. Właściwie brania są przy wyciąganiu przynęty. Wyjątkiem kiedy rzucam na otwartą wodę są przykosy. Ale nie miałem na nich okazów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

@harp

A więc zazwyczaj bolenie łowisz z pod samej szczytówki - ciekawe, bardzo ciekawe. Ja sam złowiłem tak tylko kilka sztuk na wiele lat łowienia. Ciekawe też po kiego grzyba twoje bolenie najczęściej wyprzedzają przynętę by ją potem capnąć od przodu. A może to nie były bolenie tylko kosmity :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Nie wiem gdzie lowisz ale na srodkowej Wisle na ten przyklad podstawa zlowienia bolenia jest dlugi rzut w nieprzypadkowe m-ce.

Najczesciej jest tak, ze jak chce sie go zalatwic z bliska to albo przestaje zerowac albo przenosi sie kawalek dalej albo zeruje jak wczesniej ale calkowicie ignoruje przynety :D

Nie pomaga najczesciej zachodzenie od ogona chyba, ze jest poczatek maja (z tych majów co trzeba).

Z tego co slyszalem lowienie regularne tzw. burtowych boleni spedza sen z powiek nawet ludziom specjalizujacym sie w polowach tylko tej ryby... :unsure:

Rzeczywiscie w tym ukladzie 3 rzuty zupelnie wystarcza a w zasadzie 1en rzut...albo bolek siedzi albo wlasnie zostal wystraszony.

 

Gumo

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Właściwie to rzucam tylko po 10-do max15 metrów, więc jak mają mi brać daleko. Taka specyfika łowiska. Jeśli chodzi o branie to nie wyprzedza przynęty o 2 metry i czeka pod moimi nogami z rozdziawioną gębą. To jest gwałtowne wygięcie, zwrot ciała w trakcie brania. Nigdy nie uderzył mi płynąc na wprost za przynętą. Po co one to robią tego nie wiem, ale pewnie nie zauważyłeś w swojej długoletniej karierze wędkarskiej że ryby pożerają inne ryby właśnie od głowy. Szczupak ze swoją uzębioną paszczą pewnie jest w stanie obracać rybę ,boleń raczej nie.

 

Co do kosmitów to w bociany i krasnale też wierzysz?

 

Nie rozumiem czemu jeśli mój sposob łapania boleni odbiega od utartych schematów to wzbudza to takie zdziwienie, chyba całą zaletą i siłą wędkarstwa jest nieprzewidywalność.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Właściwie to rzucam tylko po 10-do max15 metrów, więc jak mają mi brać daleko.

 

Nie wiem jak na środkowej Wiśle ale na 336 km to się sprawdza.

Oczywiście nie zawsze i nie wszędzie, ale na opaskach i szczytach główek (szczególnie napływ)i czasem na przelewach przy odpowiednio cichym podejściu większość brań mam w tym przedziale odległości.

Inna bajka jest na piaszczystych łachach, przykosach i łowieniu w warkoczu tu trzeba z reguły pierdyknąć ile się da.

 

A tak off top to właśnie tutaj upatruję swoje szansę na bolka w wyprawach z muchówką.

Mam nadzieję że mimo moich skromnych umiejętności żutowych jakiegoś bolka uda się wychaczyć

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Właściwie to rzucam tylko po 10-do max15 metrów, więc jak mają mi brać daleko. Taka specyfika łowiska. Jeśli chodzi o branie to nie wyprzedza przynęty o 2 metry i czeka pod moimi nogami z rozdziawioną gębą. To jest gwałtowne wygięcie, zwrot ciała w trakcie brania. Nigdy nie uderzył mi płynąc na wprost za przynętą. Po co one to robią tego nie wiem, ale pewnie nie zauważyłeś w swojej długoletniej karierze wędkarskiej że ryby pożerają inne ryby właśnie od głowy. Szczupak ze swoją uzębioną paszczą pewnie jest w stanie obracać rybę ,boleń raczej nie.

 

Co do kosmitów to w bociany i krasnale też wierzysz?

 

Nie rozumiem czemu jeśli mój sposob łapania boleni odbiega od utartych schematów to wzbudza to takie zdziwienie, chyba całą zaletą i siłą wędkarstwa jest nieprzewidywalność.

 

Nie tylko bolenie, ale większość ryb drapieżnych podczas ataku wykonuje gwłałtowny zwrot, a kierunek ataku i wykonanego zwrotu zależy od wielu czynników. Chyba tylko wieloryb w oceanie żeruje pływając prosto i z otwartą paszczą. To ty sam napisałeś, że bolenie najczęściej wyprzedzają przynętę i atakują ją od przodu.

 

Odpowiadając na twoje pytanie:

Tak wierzę w bociany, które przynoszą krasnali, a później te krasnale łowią tylko jednego bolenia w roku, i tylko w maju, i zawsze boleń im bierze w momencie wyciągania przynęty z wody. Krasnale są mądre - można się od nich dowiedzieć, że ryby drapieżne połykają inne ryby od głowy.

:unsure:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Właściwie to rzucam tylko po 10-do max15 metrów, więc jak mają mi brać daleko. Taka specyfika łowiska. Jeśli chodzi o branie to nie wyprzedza przynęty o 2 metry i czeka pod moimi nogami z rozdziawioną gębą. To jest gwałtowne wygięcie, zwrot ciała w trakcie brania. Nigdy nie uderzył mi płynąc na wprost za przynętą. Po co one to robią tego nie wiem, ale pewnie nie zauważyłeś w swojej długoletniej karierze wędkarskiej że ryby pożerają inne ryby właśnie od głowy. Szczupak ze swoją uzębioną paszczą pewnie jest w stanie obracać rybę ,boleń raczej nie.

 

Co do kosmitów to w bociany i krasnale też wierzysz?

 

Nie rozumiem czemu jeśli mój sposob łapania boleni odbiega od utartych schematów to wzbudza to takie zdziwienie, chyba całą zaletą i siłą wędkarstwa jest nieprzewidywalność.

 

Harp nie bądź zaskoczony wątpliwościami kolegów bo dla mnie Twoje opisy też trochę dziwnie brzmią. Kłóci się to za całym moim doświadczeniem odnośnie warszawskich boleni, ale może się nie znam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Właściwie to rzucam tylko po 10-do max15 metrów, więc jak mają mi brać daleko. Taka specyfika łowiska. Jeśli chodzi o branie to nie wyprzedza przynęty o 2 metry i czeka pod moimi nogami z rozdziawioną gębą. To jest gwałtowne wygięcie, zwrot ciała w trakcie brania. Nigdy nie uderzył mi płynąc na wprost za przynętą. Po co one to robią tego nie wiem, ale pewnie nie zauważyłeś w swojej długoletniej karierze wędkarskiej że ryby pożerają inne ryby właśnie od głowy. Szczupak ze swoją uzębioną paszczą pewnie jest w stanie obracać rybę ,boleń raczej nie.

 

Co do kosmitów to w bociany i krasnale też wierzysz?

 

Nie rozumiem czemu jeśli mój sposob łapania boleni odbiega od utartych schematów to wzbudza to takie zdziwienie , chyba całą zaletą i siłą wędkarstwa jest nieprzewidywalność.

 

Harp nie bądź zaskoczony wątpliwościami kolegów bo dla mnie Twoje opisy też trochę dziwnie brzmią. Kłóci się to za całym moim doświadczeniem odnośnie warszawskich boleni, ale może się nie znam.

Było pitu, pitu i przycichło. No i dobrze. Jak zwykle wejście Wujka to jak Wejscie Smoka. Sorry, ale musiałem skomentować. Moim zdaniem to się trochę jednak znasz. A już na pewno lepiej od krasnali.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Sam zaczynałem łowić bolki woblerami o masie 3-5gr i nie narzekałem na wyniki.

Mój wiślany mistrz łowi i łowił piękne bolki na przynęty ,którymi nie da się rzucić więcej niż 10-15m.

 

Ja bym był ostrożny w wydawaniu wyroków.

Boleń to ryba 1000-ca sposobów i na dzień dzisiejszy nie skręślałbym żadnego z nich :D

Ta ryba potrafi zaskoczyć B)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Sam zaczynałem łowić bolki woblerami o masie 3-5gr i nie narzekałem na wyniki.

Mój wiślany mistrz łowi i łowił piękne bolki na przynęty ,którymi nie da się rzucić więcej niż 10-15m.

 

Ja bym był ostrożny w wydawaniu wyroków.

Boleń to ryba 1000-ca sposobów i na dzień dzisiejszy nie skręślałbym żadnego z nich :D

Ta ryba potrafi zaskoczyć B)

 

Sam lubię podejść blisko, a rzucanie na 40 m kiedy bolki są tuż, tuż oczywiście nie ma sensu, same wymachy kija by je ploszyly. Jedne z moich naprawdę dobrych przynęt ważą bez dopału ok. 5 gramów. Mój number two wziął mniej niż 10 m od mojego stanowiska. Ale co powiesz na temat, że można łowić:

1. Rzucając po trzy razy w jednym miejscu w Warszawie i jej okolicach.

2. Mając w zdecydowanej większości brania z pod szczytówki.

3. I o boleniach, które cytuję najczęściej wyprzedzają przynętę by ją capnąć od przodu. Nie wiem jak ty rozumiesz najczęściej, ale dla mnie jest to 80-90%. Skoro biora mu pod szczytowka, czyli pod brzegiem to jak u licha wyprzedzaja nie rozbijajac sobie przy tym lbow o brzeg

PS

Troche mnie wkurzyl ichtiolog jeden pouczajac mnie ze ryby drapiezne zjadaja inne ryby od glowy. A po za tym nie zauwazles, ze jak na boleniarza to za czesto uzywa slow typu zawsze i najczesciej.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Gumo a po co wyprowadzać jakieś wzory? Nieprzewidywalność w łowieniu ryb jest chyba tym co nas najbardziej kręci. Masz rację nikt nie wynalazł gotowej recepty na łowienie tej ryby i nie wynajdzie. Inaczej łowi się bolenie przy opaskach, inaczej przy burtach, inaczej w wolniakach i inaczej przy przelewach i przykosach. Często zupełnie inaczej się je łowi w zależności od odcinka rzeki, stąd biorą się różne techniki łowienia u różnych wędkarzy. Maciejowaty ma rację, nie można negować innych technik łowienia bo jest to ryba nieprzewidywalna. To że jeden wędkarz łowi daną metodą nie powoduje że jest to metoda jedyna i najlepsza. Każdy z czasem wypracowuje swoją i równie skuteczną. Na tym forum jest grupa dobrych boleniarzy którzy właśnie łowią w często odmienny sposób. Myślę że potrafią też oddzielić rzetelne wiadomości od fikcyjnych B)

Odnośnie masy przynęt boleniowych to nie tylko ciężkie woblery są skuteczne. Masa przynęty jest tylko po to żeby dorzucić do daleko żerujących boleni. Jeżeli ryby chodzą w bliskiej odległości to oczywiste jest że złowimy je dobrym, standardowej masy woblerem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Tez nie wiem po co wyprowadzac wzory? :D

Jednak jest taka grupa wedkarzy, majaca takie tendencje. Ma to zwiazek z wykonywanymi zawodami...

 

Zupelnie jak z boleniem :D ...tez ma skrzywienia zwiazane z wykonywanym zawodem.

Dlatego troche wypaczyla sie nasza dyskusja, bo nie dosc ze odeszlismy od tematu watku - Rippery na bolenie to jeszzce zaczelismy dyskutowac o jedynie slusznych dlugosciach rzutow.

 

A co do fikcji, to jak zwykle, kazdy musi we wlasnym zakresie nad woda weryfikowac.

 

Gumo

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Tez nie wiem po co wyprowadzac wzory? :D

Jednak jest taka grupa wedkarzy, majaca takie tendencje. Ma to zwiazek z wykonywanymi zawodami...

 

Zupelnie jak z boleniem :D ...tez ma skrzywienia zwiazane z wykonywanym zawodem.

Dlatego troche wypaczyla sie nasza dyskusja, bo nie dosc ze odeszlismy od tematu watku - Rippery na bolenie to jeszzce zaczelismy dyskutowac o jedynie slusznych dlugosciach rzutow.

 

A co do fikcji, to jak zwykle, kazdy musi we wlasnym zakresie nad woda weryfikowac.

 

Gumo

 

Gdyby ktoś kiedyś wyprowadził skuteczny wzór na połów boleni to byłoby to straszne. Boleni w szybkim tempie ubyłoby z wód, a ja pomimo ogromnej sentymy, jaką darzę ten gatunek pewnie straciłbym zaintresowanie. A żeby wątek nie odszedł od tematu:

Ludzie łówcie na gumy, łówcie na rippery, łówcie na knighta, albo little fish jak kto woli, szczególnie apeluję do ludzi z Warszawy i okolic. Dlaczego? Bo ja łowię na inne przynęty, co nie znaczy, że moje są najlepsze, ale lubię jak inni łowią na inne przynęty niż ja - jakoś tak mam.

Bardzo podoba mi się twoja myśl, że:A co do fikcji, to jak zwykle, każdy musi we własnym zakresie nad woda weryfikowac - to takie sportowe, takie wędkarskie, to kwintesencja wędkarstwa.

Pozdro,

Robert, który złapał więcej kłusoli niż krasnale klusek zjadły.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Nie jestem fachowcem od boleni,ale kiedyś ktoś mi mówił,że całkiem niezłą przynętą kiedyś była(może i jest dalej) odpowiednio zmodyfikowana zwykła łyżeczka do herbaty.Tzn.ucięty trzonek,kotwiczka z tyłu i do wody :D

Nie tylko od herbaty i nie tylko trzonek:) Od noża i od dużej łyżki też:) Mam jeszcze kilka takich blach własnej roboty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz na pytanie...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...