Skocz do zawartości

Warszawski Piesek (populacja sandacza w Warszawie i okolicach)


meme174

Rekomendowane odpowiedzi

....

Zauważyłem, że Ci co łowią poza Stolicą narzekają, że wszystko wykłusowane na dzikiej Wiśle, a Ci co łowią w Warszawie twierdzą, że presja wielka i ryby są poza miastem.

Prawda jest taka, że ryb praktycznie nie ma na całym mazowieckim odcinku. Jednak są większe i mniejsze pustynie. .....

 

 

....Ludziom zawsze zle, jak ryb nie ma to zle ze nie ma, jak sa, to za male sa, a jak sa duze to nudno bo ciagle to samo :D ....

 

Jak zwykle "wszędzie dobrze gdzie nas nie ma".

 

To samo mamy we Wrocku. Ja łażę głównie poza miastem i łypię zazdrosnym okiem na tych co w mieście grubo łowią. Jak się skuszę na miejskie łowienie to wracam na zero. Z drugiej strony czasami zabieram "miejskich wędkarzy" na łowienie w dzikim terenie "bo cięgnie ich do rybniejszych miejscówek" - jaki efekt? wiadomo wracają na zero.

 

Rzecz w tym, że aby w Polsce regularnie łowić zauważalne ilości ryb to trzeba dążyć do mistrzostwa. Im częściej nad wodą (jak oceniam minimum 3 razy na tydzień) tym szybszy przyrost wiedzy (ryb jest mało ale są miejsca i pory ponadprzeciętne) i rachunek prawdopodobieństwa działa na korzyść (więcej okazji aby trafić w żerowanie ryb). Łączny efekt jest taki że niedzielny wędkarz ma mocno pod górkę a mistrzowie i "profesjonalni amatorzy" jeszcze potrafią błysnąć.

Edytowane przez analityk
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja dzisiaj też byłem w podobnych godzinach jak @mako150, co prawda zacząłem 17:30, ale zszedłem również coś koło 19:30.

 

Niestety u mnie tylko jeden i to przedszkolak 30centów, co ciekawe na klasyczne wobki bez kontaktu, założyłem rapalke shad-rap jointed HTP i w trzech rzutach miałem dwa kontakty + dziwna akcja. 1. rybka, 2. pudło, 3. kamyki, puknięcie i brak wobka, szczupły?

 

Efekt kiepski ale nad wodą bardzo przyjemnie...na koniec spotkałem dwóch gości którzy akurat fotografowali się z leszkiem pod 60 centów - na wobka. Miło bo rybka wróciła do rzeki...

 

Pozdrawiam,

malcz

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od czasu kiedy pare tygodni temu na Siekierkach zlowiono suma 270cm ktorego dnia bym nie jechal walem na rowerze przy kazdej glowce jest co najmniej jedna lodka a na kazdej glowce minimum trzech wedkrzy. A jezdze srednio co drugi dzien. To tyle w temacie presji na miejskim odcinku, nie byo tego w poprzednich latach, wniosek taki ze nie jest dobrze z ryba jesli jeden okaz elektryzuje takie ilosci wedkarzy. Osobiscie uwazam ze latwiej bylo i jest zlowic rybe na podmiejskich odcinkach. Jesli chodzi o sandacze to wszedzie jest slabo zwlaszcza w porownaniu do Odry czy nawet Bugu. Znajomy zlowil 100cm sandala na wroclawskim odcinku Odry tydzien temu. Nie slyszalem o podobnych rybach z miejskiego odcinka Wisly w Warszawie bardzo dlugo. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nope. Znam dobrze kilka lat goscia ktory mi odpowiedzial te historie. Widzial zdjecie. Poczatek pazdziernika, trolling.

 

"znam dobrze gościa, który ..."

To zdanie jest jak mantra :)

 

p.s. Takie sumy nie pływają w Wiśle.

p.s.2. Widział zdjęcie pewnie jakiejś innej ryby. Np. co jakiś czas krązy fotka suma z Rybnika że niby w Wiśle złowiony i że miał własnie 270.

p.s.3 Andrzeju nie wierz w brednie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Potrafię sobie wyobrazic taka rybę w Wisle ale rownież potrafię sobie wyobrazic tzw urban legend

 

 

 

Jak bardzo wysilę wyobraźnię to też jestem w stanie, ale jest to poziom abstrakcji równy ponad metrowym boleniom z Wisły mazowieckiej i sandaczom po 130 cm :)

Legendy o takich rybach krążą, a prawda zawsze sprowadza wszystkich na ziemię :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie, czasami słyszy się że ktoś złowił w Wiśle bolenia 90-100cm, ale jak przychodzi do konkretów to albo zdjęcie gdzie uciekło z komputera bo akurat dysk padł, albo częściej zdjęcia nie ma, a jak jest to ryba wygląda na góra 75cm :). To samo jest z sumami i sandaczami. Dziwne że świetni, uczciwi wędkarze którzy łowią na Wiśle x lat jakoś takich ryb nie łowią.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Dziwne że świetni, uczciwi wędkarze którzy łowią na Wiśle x lat jakoś takich ryb nie łowią.

 

To akurat mnie nie dziwi, bo okaz to jednak fart i czasem niestandardowe podejście do łowienia. Stąd często rekordowe ryby łowią "świeżaki".

 

Za to prawdą jest, że w przypadku tych legendarnych ryb:

 

 

 

ale jak przychodzi do konkretów to albo zdjęcie gdzie uciekło z komputera bo akurat dysk padł, albo częściej zdjęcia nie ma, a jak jest to ryba wygląda na góra 75cm 
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zwykle takie mity tworzà ludzie nie majàcy styczności z dużymi rybami. Dla nich bolek 75 czy 80 albo szczupak 90 lub 100 cm to jedno i to samo. Nie majà pojęcia, że przy tych gabarytach znaczenie ma każdy centymetr ;) a jak już uda się przypadkiem takà rybkę złowić to zwykle dostaje bonusa w postaci + 15-20 cm :))))

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Daniel, masz rację że wielkie ryby przeważnie padają w dziwnych okolicznościach i często są łowione przez świeżaków, najlepszym przykładem są wielkie sandacze łowione na robale, albo na kukurydzę, ale jakoś dziwnie właśnie takie mega wiślane okazy biorą tylko dyletantom, a wędkarze którzy są na wodzie ileś tam razy w tygodniu i znają wodę jak własną kieszeń jakoś nie mogą się przebić przez pewną wielkość ryby.

Sam doskonale wiesz że ryba jak osiągnie pewną wielkość to każdy cm rodzi się w bólach,  staje się okrągła, ale rosnąć za bardzo już nie chce. Metrowy sandacz z Wisły to marzenie wielu wędkarzy,a tu nagle słyszysz że ktoś wytargał 120.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wędkarzowi ryba rośnie w oczach (szczególnie ta zerwana w trakcie holu), rośnie również jej długość przekazywana z ust do ust. Szczególnie popularne słowo to "podobno ktoś złowił w weekend........." i później żyje to swoim życiem. Chociaż chciałbym aby była to prawda:)

 

ps: wracając do tematu jedno wyjście nad Wisełkę na zero, wcześniej w weekend Okoń i Szczupak (zatoczka) pod wymiar, taki wiślany standard:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja już definitywnie skończyłem z wieczornymi wypadami, przepizgało mnie przedwczoraj straszliwie a nawet brania nie zaliczyłem. Teraz czas na gumisie i oranie za dnia, może jakiś zdesperowany sandałek się połasi. Nie musi mieć nawet tych 100cm, w zupełności wystarczy mi 80 ;)

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...