Skocz do zawartości

Dorsze 2013 czyli ekstremalne mięsiarstwo pod Bornholmem


skippi66

Rekomendowane odpowiedzi

To że mięsiarstwo częściowo przeniosło się z jezior i rzek nad morze, wiadomo już nie od dzisiaj.

Jak ktoś bywa na dorszach niech popatrzy co robią niemieccy turyści, wygląda to czasami jeszcze gorzej niż w naszym wydaniu.

Co do wypraw dorszowych, lubię i bywam, nigdy nie jechałem z myślą że wyprawa ma się zwrócić, nie obdzielam dorszami znajomych i sąsiadów bo nikomu nie muszę udowadniać jakim to ja wspaniałym wędkarzem jestem.

Jak mam już dość, przestaję łowić i idę wyciągnąć "kopyta" w koi, albo jak dopisuje pogoda obracam twarzy moją "śliczną" zarośniętą ;) w kierunku słońca i tyle. Wypuszczanie niewymiarowych dorszy nie powinno być dla nikogo problemem, nie ma wymiaru to wraca do wody, obojętnie czy przeżyje czy nie. Jeśli nie przeżyje to zasili inne mikro organizmy - koniec i kropka.

Niestety na kutrze różni ludzie się trafiają, począwszy od tych którzy przyjechali nacieszyć się samym łowieniem a skończywszy na gumofilcowej mentalności, wnoszącej po cztery lodówy na łeb na pokład (tak pro forma, w przypadku urodzaju żeby nie brakło).

Osobiście brzydzą mnie typki łowiące na pilkera z dwoma kotwicami + 3 przywieszki do tego. Spróbujcie zwrócić uwagę wtedy na regulamin, to się zaczyna jazda <_<. Szyprowie nie zwracają uwagi jak się łowi i jaki jest rozmiar łowionych ryb - klient nasz Pan, jak dobrze połowi to wróci.

 

Ponadto, kto łowi więcej, wędkarze czy sam rybacki kuter który wyszedł na połów i orze dno siecią  ?

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ze względu na odległość dzielącą moje miejsce zamieszkania od Bałtyku na dorszach byłem tylko parę razy. Bywało różnie. Ale skoro jest problem ze zbyt dużymi połowami w skali globalnej to należy pomyśleć o zmniejszeniu ilości licencji na połów z kutra dla ich armatorów. Mogło by pozostać wyłącznie 30 % tych jednostek. Może to by rozwiązało problem.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

myslę ze wędkarze nie sa tu problemem jeżeli chodzi o  przetrzebienie dorsza w Bałtyku takie jest moje zdanie tak naprawdę ile ton wyciągną wędkarze a ile kutry jezeli szukacie winnych to nie tedy droga mogę podać przykład u nas na zbiorniku mietków ryb było masa małe duże i jakie kto chciał ludzie wypuszczali badz nie i 3 lata temu spuścili wodę bo kopalnia miała w tym interes i nie licza sie w naszym kraju ryby tylko interesy a teraz niema co nawet wypuścić i kazdy ma te ryby w dup... po prosu taki kraj nie chodzi mi tu o wędkarzy tylko o tych co gospodarują wodami

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zabieranie nadmiarów to jest problem. Ale to co niektórzy tu wypisują  jest chore. Przykro  czytać takie pieprzenie.  Torturowanie , czy  wręcz zabijanie  za takie coś ?.....

Kwalifikujecie się do psychjatryka.

tfu....

Fanatycy posrani .

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zabieranie nadmiarów to jest problem. Ale to co niektórzy tu wypisują  jest chore. Przykro  czytać takie pieprzenie.  Torturowanie , czy  wręcz zabijanie  za takie coś ?.....

Kwalifikujecie się do psychjatryka.

tfu....

Fanatycy posrani .

Wszystko w życiu traktujesz tak serio i poważnie? Jeśli tak to podziwiam. To w sumie pozytywna cecha.

Pozdrawiam - Michał.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie mam pytania:

-czy wytargany dorsz ze znacznej głębokości czasem nie ma rozerwanego pęcherza pławnego  i w związku z tym skazany jest mimo wszystko na śmierć

- poznałem opinię jednego rybaka który twierdził ze ryba morska wzięta w rękę traci swoją powłokę ochronna (śluz) i traci zabezpieczenie przed solą , słoną wodą czyli po powrocie do wody jest wyżerana przez zawartą tam sól. Ponoć to prawda.  Ale czy na pewno ????

Nie wiem co wg.ciebie to znaczna głębokość, łowiłem w morzu do 100m.Zębacze wyjęte nieduże wracały do wody bez problemu to samo dorsze.Niestety operację takową nie przeżywały brosmy i molwy,pęcherz pławny wychodzi przez pysk-niektórzy twierdzą że po powrocie do wody potrafią się zregenerować,ale nie mam dowodów na poparcie tej teorii.Nie jestem ortodoksem w C&R,bez urazy kogokolwiek,co jakiś czas coś zabieram i wszamam ale 35 sztuk w roku drapieżnika z naszych wód to już gruba przesada,pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ryba wyholowana z kilkudziesięciu metrów (nawet więcej) ma bardzo dużą szansę na przeżycie i dalszy wzrost o ile hol nie był przeprowadzony wyciągarką samochodową daiwa-shimano ;) ....przy normalnym powolnym pompowaniu( bez bicia rekordów czasowych) taki powiedzmy dorsz może śmiało wrócic do wody bez obawy o jego dalszą kondycję i żywot :) nie mówię, że tak jest zawsze...nawet mimo naszych dobrych checi często ciśnienie wywala pęcherz...ale i tak jestem zdania, że do głębokości powiedzmy 50-100m to wędkarz ma większą lub mniejszą kontrolę nad tym w jakim stanie ryba zostanie wytargana na powierzchnię....a dalej robi z nią co chce ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dorsz jest jedna z niewielu przebadanych ryb pod katem przezywalnosci po wypuszczeniu.

Nawet wyciagniety z duzych glebokosci 40m+ w wiekszosci przypadkow przezywa jesli zostanie szybko wypuszczony.

Jesli ma rozerwany pecherz plawny to zrosnie mu sie sam, a trwa to ok 3 dni. Polcentymetrowa dziura w pecherzu goi sie 17 godzin.

Jesli jest "caly napompowany" to trzeba, nim sie go wypusci, spuscic z niego powietrze przekluwajac pecherz plawny. Sporo tutoriali jest na youtube p.t. "venting". Chodzi o to zeby szybko wrocil na glebokosc z ktorej go wycholowano. Sa tez specjalne ciezarki ktore sie wyczepiaja jak ryba zejdzie do dna. Zwykle ryba potrzebuje pomocy gdy jest wyciagana z 15m+.

Przy holu warto co kilka metrow zrobic rybie przystanek dekompresyjny.

Troche danych z eksperymentu:
624 dorsze zlowione od 32m do 127m
Wszystkie mialy pekniete pecherze plawne
Wszystkie otagowano i wypuszczono
44% tych ryb zostalo zlowionych ponownie

Przy glebokosci 20m smiertelnosc jest 15-20%. Czyli z 5 wypuszczonych ryb przez @skippi66 przezyje 4 lub 5 :)

Analizowalem kiedys te dane, bo czipy zbieraly dane przez 2 lata (glebokosc, czas etc).

Wniosek jest taki ze dorsze wyciagane z duzych glebokosci przezywaja!!! Wiec wypuszczajmy je!

Edytowane przez ictus
  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Ictus, Były rozmowy na ten temat tak ze 2 lata temu przy okazji bodajże głębinowych sandaczy, tam zamieszczaliśmy dużo materiału o igłach i ciężarkach, może warto by było ten temat odgrzebać.

Jak pomyślałem tak zrobiłem, znalazłem jeden z tematów:
http://jerkbait.pl/topic/10463-cr-barotrauma/?hl=%20p%C4%99cherz%20%20p%C5%82awny

Edytowane przez Panek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fakt ze wtedy sporo wrzuciliśmy materiału do czytania i oglądania :)

Zdecydowanie trzeba to odświeżyć, bo nadal pokutuje przekonanie ze ryba wyjęta z dużej głębokości i tak zdechnie, a przecież to nieprawda.

Można łowić ryby głęboko, wypuszczać je i te ryby w większości przeżyją.

Edytowane przez ictus
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O ile sam ryby wypuszczam bo ich zwyczajnie nie jadam, o tyle rozumiem przecież że od czasu do czasu można se jakąś niebogę zberetować i wszamać. Lew też zabija antylopę, żeby żyć. Sam wyłowionego dorszyka na kolację skonsumowałem ( nie był zbyt dobry, bo ponoć za świeży; mówią że dorsz najlepszy z lodu, o dziwo! ). Ja nawet rozumiem żeby wyjąć z wody komplet i resztę wypuścić. Ale żeby zupełnie po nic i bezsensownie ukatrupić 150 sztuk!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ludzie ciekaw jestem kto nam/wam  wpoił taką niechęć/nienawiść do samych siebie.

Przeczytałem cały wątek i gloryfikujecie zachowanie innych narodowości na morzu/morzach a sami siebie... to przeciągnąć pod kilem- i to w tej wersji dość łagodnej.

Nie wiem czy wielu z tu wypowiadających się jeździ na połowy morskie? Zajedźcie do Norwegii i obejrzyjcie doskonale działające "Deutsche Fabriken Fileten" (nazwa własna ;) ) wędkarzy, którzy jeżdżą tam uprawiać "turystykę wędkarską".

Poczytajcie o trałowcach (pod nie naszymi banderami) , które na Bałtyku wybierają całe życie z dna morskiego po swoim przelocie.

 

P.S. Jeżdżę na morze i nie uważam że jeśli wezmę kilka/kilkanaście ryb do domu to jest w tym coś złego- bardzo lubię je jeść, kota nie mam. Czy w kogoś wyobrażeniu było by bardziej etyczne żebym te ryby kupił w sklepie, a te ponadlimitowe wypuścił do wody- nie wiem. Słodkowodnych raczej nie jadam.

Tylko my Polscy wędkarze mamy nad Bałtykiem ten limit połowowy- inni mogą brać tyle ile im potrzeba- czyli dla sąsiadów i kota też  ;) Czy to jest OK?- tego wątku nikt nie podjął- ale sami po sobie to jedziemy jak po łysej kobyle!!!

 

P.S.2 Jeżeli uważacie że wędkarze morscy mogą przyczynić się do degradacji populacji dorsza... to radzę się mocniej zagłębić w lekturę.

 

P.S 3 Na jednostce rządzi kapitan- jeśli go gryzło sumienie to dlaczego nie zareagował w sposób dostatecznie skuteczny?  Bez urazy!

 

Wszystko to trochę chaotyczne- godzina ciut późnawa, ale nie mogłem się powstrzymać- Panowie jeśli sami nie zaczniemy się szanować to nikt tego za nas nie zrobi. Każdy ma coś za kołnierzem, ale My jakoś dziwnie chcemy sobie udowodnić za wszelką cenę, że to My jednak naj.. najwięcej.

 

No, a teraz czekam na lincz... :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

P.S 3 Na jednostce rządzi kapitan- jeśli go gryzło sumienie to dlaczego nie zareagował w sposób dostatecznie skuteczny?  Bez urazy!

 

 

Bo sumienie niekoniecznie wygrywa w starciu z armatorem i pieniędzmi, które jak zwykle stoją za tym wszystkim. Kapitan jeśli chce dalej pływać w tych czasach ( a ten chce ), musi być bardzo grzeczny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Eeee tam, od razu lincz. Lincz to się kojarzy z motłochem...

 

A my tu mamy kapitana czy inaczej mówiąc kierownika tej szatni. I nie będzie żadnego linczu, będzie najzwyklejsza w świecie dekapitacja, szybko i bezboleśnie, do tego zgodnie z prawem. Może nie do końca morskim, ale kto by tam zwracał uwagę na szczegóły B)

 

Jak wspomniałeś, jest późno, być może dlatego nie dostrzegłeś dystansu, z jakim ten czy inny forumowicz wypowiadał swoje daleko idące sądy, wnioski i postulaty. Masz poniekąd rację, że inne nacje nie są lepsze - ale to my zawsze byliśmy antemurale christianitatis, musimy bronić cywilizację przed barbarzyńcami ze wszystkich stron świata ^_^

 

Dorośliśmy do tego, że nie musimy beretować każdego żywego stworzenia. To czyni nas nieco lepszymi. Ja także jadam ryby, nie jestem ortodoxem, ale wybacz, zabijanie dla zabijania jest nie do przyjęcia. Zabieraj tylko tyle, ile musisz, jeżeli oczywiście musisz, nie więcej jednak niż możesz. 15 dorszy na osobę to powiedzmy 20-40 kg rybiego mięsa, chyba zgodzisz się, że trochę dużo, biorąc pod uwagę, że owe dorsze nie zostały złowione w celu zapewnienia ciągłości i dobrobytu danego gospodarstwa domowego, większość z nich po prostu bezsensownie zamordowano, założę się zresztą, że jakiś procent wylądował na śmietniku...

 

Pozdrawiam,

cristovo

Dystans dostrzegłem- ale tylko u niektórych B)

 

15 dorszy to 20-40kg mięsa- oj, naprawdę każdy z wędkujących by sobie tego życzył :)

 

Co do bezcelowego zabijania to oczywistą oczywistością jest że nikt tego popiera i popierał nie będzie. Karmienie zwierząt hodowlanych rybami (patrz. paszowce) to również jakaś paranoja!

"Wyjadanie gatunków" których populacja się mocno zmniejszyła też nie jest właściwe- wszyscy to wiemy.

 

Jak słusznie zauważyłeś mój post miał głównie wskazać to że może warto przerwać samobiczowanie w ramach misji obrony przed barbarzyństwem :) :)

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@giaur27 "Czy w kogoś wyobrażeniu było by bardziej etyczne żebym te ryby kupił w sklepie, a te ponadlimitowe wypuścił do wody- nie wiem."

Byloby etycznie gdybys ponadlimitowe ryby wypuscil!
W trzymaniu sie limitow nie ma nic barbarzynskiego. Zmien podjescie :)

Edytowane przez ictus
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

O limitach już pisałem- tylko my je mamy- reszta krajów nadbałtyckich to barbarzyństwo, które łowi ile chce :) - tam trzeba wysłać krucjatę B)

 

 

Wszyscy mają limity i raczej się do nich stosują ( nie wiem co z Ruskimi ). O ile dawniej Duńczycy faktycznie wybierali wszystko co żyje do dna, o tyle teraz chyba się zmieniło. Dawniej, powiedzmy w latach '90, widok rybaka idącego pod trałem był nader częsty. Do szału doprowadzały mnie kutry, w tym polskie, które jako zajęte połowem korzystały z prawa drogi, zaś ryba zawsze była tam gdzie moja łódka. Nieustannie włazili przed mój dziób, ryzykując kolizję. Teraz tego problemu w zasadzie nie ma, bo i rybaków jak na lekarstwo. Limity wykorzystują, podobno do kwietnia, potem siedzą na brzegu. Więc ja pływam spokojniej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszyscy mają limity i raczej się do nich stosują ( nie wiem co z Ruskimi ). O ile dawniej Duńczycy faktycznie wybierali wszystko co żyje do dna, o tyle teraz chyba się zmieniło. Dawniej, powiedzmy w latach '90, widok rybaka idącego pod trałem był nader częsty. Do szału doprowadzały mnie kutry, w tym polskie, które jako zajęte połowem korzystały z prawa drogi, zaś ryba zawsze była tam gdzie moja łódka. Nieustannie włazili przed mój dziób, ryzykując kolizję. Teraz tego problemu w zasadzie nie ma, bo i rybaków jak na lekarstwo. Limity wykorzystują, podobno do kwietnia, potem siedzą na brzegu. Więc ja pływam spokojniej.

Piszę o limitach dla wędkarzy ;)

Rybactwo to zupełnie inna bajka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiem że Norge to nie Bałtyk,ale na granicy już upominają że wolno 15 kg fileta na osobę.Co do w ogóle limitów,oglądałem wczoraj film o nurku który pracował z Jaqiem Cousto / chyba tak to się pisze / w 90 latach Kanada wprowadziła limity dorszowe bo stada były nadmiernie przetrzebione - mimo tego do 2012 stada a w szczególnosci duże sztuki nie zostały odtworzone a co za tym idzie populacja jest coraz słabsza.Myślę że C&R to nie wszystko - który z nas zastanawia się w sklepie czy kupuje np. gatunki zagrożone np. tuńczyk,tabletki z wątroby rekina itd. To są podstawy tylko mało kto ma świadomość.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiem że Norge to nie Bałtyk,ale na granicy już upominają że wolno 15 kg fileta na osobę.Co do w ogóle limitów,oglądałem wczoraj film o nurku który pracował z Jaqiem Cousto / chyba tak to się pisze / w 90 latach Kanada wprowadziła limity dorszowe bo stada były nadmiernie przetrzebione - mimo tego do 2012 stada a w szczególnosci duże sztuki nie zostały odtworzone a co za tym idzie populacja jest coraz słabsza.Myślę że C&R to nie wszystko - który z nas zastanawia się w sklepie czy kupuje np. gatunki zagrożone np. tuńczyk,tabletki z wątroby rekina itd. To są podstawy tylko mało kto ma świadomość.

Też oglądałem w.w. program- przemysł rzucił ogromne siły do "walki z rybami"-  te ogromne sieci wybierające całe ławice ryb, niemalże do sztuki- tragedia!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...