Skocz do zawartości

TROUT fishing ...fascynacja


jerry hzs

Rekomendowane odpowiedzi

Zapewniam Cie Tomy ze doceniam co tu mam , wiem ze dostalem Skarb na stare lata i szanuje to . To mi zastepuje dzika Kanade ktora niestety musialem odpuscic . Tu nad Strumieniami spotykam namiastki podobnej dzikosci i braku ludzi ...czemu tak pozno TO poznalem ? a caly czas bylo TO na wyciagniecie wedki :lol: . Dzis Slawek i 5 jego kolegow wyruszylo do wschodniego Ontario . Za tydzien z kolei Wally zamyka lodge w zachodnim Ontario i jedzie ich tylko 4ka ...strasznie zaluje ze nie moge z nimi pojechac i odwiedzic jezior na ktorych bylem 5 lat temu ostatnio...kryzys sie poglebia i spadamy na psy :unsure: :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mija pomalu niedziela . Lecze rany po wczorajszej wyprawie . Herbaciana dala mi lekcje przetrwania . Nie narzekam , stwierdzam tylko fakt . Poznawanie strumienia jest bardzo ciekawe choc trudne . Bez przejscia pierwszej trasy nigdy sie nie dowiem ...-jak tam jest- ? . Wyjechalem z pod domu przed 6 rano w sobote . Zaraz po 6 zaczyna sie audycja Zewu Natury wiec moglem posluchac Tadka i Wojtka jak omawiaja techniki na lososiowate . Jechalem sam na przedostatnia wyprawe pstragowa w tym roku . Jacek zajety praca , Tadek rowniez . Pogode mamy ostatnio pochmurna z przeblyskami slonca . Punktowo bija burze . Jadac nie wiedzialem gdzie zaparkuje samochod , znaczy nad ktorym mostku i przy ktorym strumyku . Wjezdrzajac do Wisconsin musialem sie zecydowac . Postanowilem zbadac dziewiczy odcinek Herbacianego . Mam go juz jakis czas rozrysowany na mapce . Przed 10.00 cumuje przy mostku i przebieram sie . Moje gacie do brodzenia Cabelasa juz od kilku wypraw ciekna w obu nogawkach . Nie zwracam na to uwagi mimo ze na Herbacianej czesto trzeba brodzic . Jeszcze jest na tyle cieplo ze nie sprawia mi to klopotu . Tym razem chcialem zaczac lowic zylka po namowach starych pstragarzy z CF . Zdawalem sobie sprawe ze jak wejde w strumien i nie bedzie mi to pasic to bede mial problem . Wiec juz przy mostku na starcie wykonuje pierwsze probne rzuty . Jest zle , rzuty krotkie , zylka spada mi szpulki ...i postanawiam jednak wziasc kolowrotek z plecionka . Niestety nie moge se pozwolic na spieprzenie calej wedrowki nie radzac sobie z zylka . Mozliwe ze kij , zylka i lekkie przynety nie pasuja do siebie w tym moim wyborze ...mozliwe , wiec nie tym razem ten test . Powoli zaczyna slonce przebijac sie przez chmury . Jest cudowna jesienna pogoda . Wokol strumienia zloto , rudo , ciemnozielono , buro i grzybowo . Zaczynam rzucanie od wirowki Meppsa XD 3 , jest deczko podobna do Martina Panthera bo skrzydelko garbatki . Mam po kolei trzy wyjscia pstragow w roznych miejscach , jeden tylko zagryza lecz spada po krotkim holu . Blyskaja sie czerwone brzuszki to sa Brooki . Wiem ze na tym odcinku mozna sie ich spodziewac . Woda jest czysta jak zawsze w Herbacianym ale nie ma tak intesywnego koloru ciemnego bursztynu bo jest to powyzej Strumienia Whisky ktory wplywajac barwi Herbaciany mocno . Idac coraz wyzej wiem ze wzdluz tego odcinka sa domostwa . Wiem ze moge napotykac tereny prywatne ...i tak jest i bedzie nieomal przez cala wedrowke . Domy mimo ze oddalone , nieomal niewidoczne w gestych lasach to trawa wystrzyzona do samej wody , mola , grile . Niektore zaniedbane , zarosniete i byc moze niezamieszkane ale ja w tych miejscach musze wchodzic w strumien i brodzic omijajac teren prywatny . Wszyscy tu poluja i maja strzelby wiec .... :unsure: :lol: .Strumien na pozor wyglada plytko patrzac z poziomu brzegu ale sa rynny do metra i poltora . Bardzo szybko mialem wode w gaciach , najpierw przez dziorki z przetarc a potem wlewala sie nad pasem bo tam gacie sie konczyly . Jak wychodzilem na brzeg to dziorkami sie wylewalo :lol: . Mysle ze tak pociagne jeszcza za tydzien czyli na pozegnanie . A potem -sie pomysli sie- . Na wiroweczke Mappsa XD siadaja mi pierwsze Brooki , sa piekne choc male . Zmieniam wabik na Foxinusa 6 Gold i tez wyciaga swoje pierwsze Brooki . Gdy zmieniam na Minnowa 7S RR salmo tez wywabia i holuje rybki . Duzo ryb plosze w tym rowniez wieksze . W pewnym momencie widze czubek canoe ktory wystaje za zakretu . Gdy tam docieram moim oczom ukazuje sie Davw Crockett ktory ciagnie te canoe a sam brodzi po pas w strumieniu . Brodzi i rzuca wiroweczka daleko przed siebie . Jest to pierwszy wedkarz ktorego spotykam na Herbacianym Strumieniu od momentu poznania tej wody . Nie licze dziadka ktorego spotkalismy dwa razy przy mostecku lowiacego na robaka . Pozdrawiam spiningiste i pytam czy daleko do mostku . Cos odpowida ale oczywiscie nic nie rozumiem . Pyta o wyniki mowie ze kilka malych Brook Trout . Z jednej strony sie ciesze jak zawsze gdy kogos sympatycznego napotkam . Z drugiej wiem ze bedzie konflikt interesow . Ja wyprzedzajac go juz splosze ryby w strumieniu . Puszczajac jego on mi sploszy wszystko bo brodzi . Przepraszam go i mowie ze pojde mocno do przodu brzegiem zeby mu zostawic dlugi odcinek dziewiczy . Zegnamy sie milo , z daleka krzycze juz go nie widzac ..ze mam na imie jerry ...slysze przez krzaki ze jego imie Jeff...to najprawdziwszy z wedkarzy po tym co zobaczylem . Przedzieram sie wiec na slepo przez krzaczyska . W wielu miejscach ide na czworakach po sladach jakis dzikich swin , znajduje tez legowiska sadze ze jeleniowatych . Czasami udaje mi sie przeslizgiwac pomiedzy gaszczem galezi a czasami ide jak czolg nie patrzac na nic . I tak idac slysze inny trzask , taki przemyslowy inaczej , to moj ukochany Fenwick peka zaklinowany w galezie . Przyznaje ze to przedzieranie bylo tak nuzace i upierdliwe ze w pewnych momentach tracilem ostroznosc i stalo sie . Moj kijek jednoczesciowy stal sie dwuskladem . Jestem w polowie strumienia w tym saygonie i zostalem uziemiony . Robie jeszcze kilkanascie metrow i wychodze w koncu na ktoryms luku strumienia . Stojac nad brzegiem w wysokiej trawie nagle olsnilo mnie zeby dalej rzucac z tej dolnej czesci ktora ma 151cm [ mierzone w domu] i trzy przelotki . Szybko wiec przezbrajam i wykonuje pierwszy rzut na tym zakrecie ...wychodzi maly Brook . za drugim rzutem siada i go wyholowuje . Eureka ...dziala , przesowam sie o kilka metrow i dalej bo miejsca piekne by za chwile przypomniec sobie ze szczytowke gdzies tam zostawilem w trawie . wracam i depcze wkolo przez 10 minut ...igla w stogu siana . Podejmuje decyzje zeby isc dalej z tym krociakiem , szczytowka pozostaje nad Herbacianym na wieki . Nie wszystkie rzuty mi wychodza bo nad ostatnia przelotka wystaje jeszcze 10 cm blanku i on niweczy mi niektore rzuty . W tym momencie z mokrym dupskiem , zlamana wedka , pokluty i juz niezle zmeczony pomyslem ze tylko zmoczenie aparatu moglo by mnie kompletnie dobic . Z oddali slysze samochody ktore przejezdrzaja przez mostek do ktorego zmierzam . Dolawiam jeszcze dwa pstragi ale juz Browny , nadal male . Dwa srednie spadaja bo kij nie chce amortyzowac atakow :lol: . Gdy juz dochodze do konca trasy i widze most napotykam ostatnie ciekawe miejsce warte obrzucenia . Podchodze skradajac sie blisko i nagle zsowam sie ze skarpki . Mysle tylko o aparacie ktory mam w wodoodpornej kieszeni kurtki DAM-a od Jacka :mellow: . Woda wlewa mi sie do gaci gdy lapie rownowage i galaz krzaka . Powoli wyciagam sie na brzeg , dochodze do siebie i wychodze na mostecek . Teraz czeka mnie droga asfaltem do samochodu niezly kawalek pieszo . Mam ze soba picie ale zaczynam odczuwac glod . W samochodzie jest parka wieprzowo cielecej i to najlepszy wabik :lol: . Chodzenie bo bagnach , brniecie w strumieniu , przedzieranie sie przez te krzaczyska i skarpki a teraz milaz asfaltem daje mi ostro w cialo i lapia mnie skurcze w nogi... to nie na moje lata . Docieram w koncu do samochodu , lekko sie oporzadzam i zajadam kielbaske z musztarda i bulka . Jest 16.00 mam 3 godziny do zachodu slonca pelno wrazen i zadnej wiekszej rybki . Postanawiam wiec zrobic odcinek od mostku do Baby Yagi ale nie caly tylko czesc . Uzbrajam Wild Riverka i ruszam na mostek . Zajezdrzam wiec na mostecek i tu odwrotnie najpierw marszruta przez las i laki , potem zejscie nad Herbaciany i tu lowienie wracajac do samochodu . Woda na tym odcinku bardzo plytka co juz mi dalo sygnal ze bedzie niezwykle ciezko ostrozne ryby wywabic . Ten odcinek robiony juz kilka razy ide szybko i tylko miejsca z gleboczkami i znajome rynienki obrzucam . Wyciagam tylko jednego pstrazka , dwa mi spada , kilka tylko wychodzi . Tu napotykam szkielet jelenia , poznaje bo jest czaszka z rogami . Biore te trofeum i jeszcze obrzucajac kilka miejsc powoli wracam zmeczony do samochodu . Jest 18.15 jeszcze sloneczko swieci ale juz zachodzi . Przebieram sie w czyste ciuchy i ruszam do domu . Po drodze dzwoni Tadek ...byl w Racine , kilkanascie bran bez wyciagniecia . Gdy jestem w polowie drogi dzwoni Archie ...byl na Niedzwiedzicy i mial piekny dzien , piekne dwa teczaki[51]ladny brown[48], kilkanascie innych w tym rowniez brook , czyli cala paleta . Mysle ze to nagroda dla niego za starania w tym temacie . Pozostal nam ostatni weekend na pstraga ...ta ostatnia niedziela ...jutro sie rozstaniemy ...jerry hzs

ps.zastanawiam sie caly czas kto jest Tworca Foxinusa , rysunek na woblerze wskazuje na .....?

 

Poczatek nowego odcinka Herbacianej..piekny jak caly strumien ...

 

post-30-1348914901,8616_thumb.jpg

post-30-1348914902,0414_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nooo wlasnie sie zastanawiam ...czy do ostatniej wyprawy podejsc powaznie czy na luzie :mellow:

 

 

oczywiście, że na luzie... ale z głową... analiza sezonu, troche złotych myśli i ...

 

albo lepiej nie pisać co będzie, bo jeszcze jakąś presję będziesz odczuwał...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jureczku, oj widzę, że wobki służą. Baaaaardzo się cieszę!!! Znalazłem coś dla Ciebie ekstra - tym razem sprwadzone ze Szwecji. Będę słał :D Hand made :D Moim zdaniem będzie to hit na tamte rzeczki.

 

Jutro czytam opowiadanie! Dzięki!

 

Pozdrawiam

Remek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To bedzie relacja nie tylko z ostatniej wyprawy ale z calego wrzesnia ktory jest tutaj ostatnim w pstragowym sezonie. Odc pierwszy zaczna sie trzy weekendy temu. Staje nad odcinkiem Niedzwiedzicy ktory w marcu tego roku pokazal mi Jurek. Jest juz niestety dosc pozno wiec nie mam duzo czasu. Woda lekko podniesiona I metnawa ale sie nie zrazam. Jestem pelen nadzieji bo pod koniec maja tego roku mimo upalu I nawalnicy muszek mialem niezle wyniki. Czesze intensywnie blaszka I po ok godzinie mam pierwszego pstronia ktory niestety sie spina. Niewielki, moze trzydzietaczek. Lowie jeszcze nastepne 1.5 godz ale mam tylko jedno wyscie I jedno pukniecie. Robi sie juz ciemno. Obrabiam odcinek przed tamka gdzie jest ostry zakret. Zakladam jeszcze nie wyprobowana “tajna bron” 6cm x-rapa. Rzucam mocno pod prad w kant zakretu I sciagam jerkujac ale troche bez przekonania. Chyba w trzecim rzucie gdy wobler mija wewnetrzny kant zakretu z zadumy wyrwa mnie “skubniecie” ktore prawie mi nie wyrywa kija z reki. 60gr Mikado gnie sie jak witka a hamulec gra mimo 10lb plecionki. Ryba najpierw wali ostro pod prad a potem w dol rzeki prosto na mnie I zatrzymuje mi sie zaraz pod nogami. Niestety brzeg stromy a woda metna wiec nie moge go zobaczyc. Skrecam troche plecionki I silowo probuje dzwignoc rybe z wody. Niestety ani drgnie!! Dokrecam nieco chamulec I powtarzam manewr tylko mocniej I na granicy wytrzymalosci plecionki.Tym razem udaje mi sie go dzwignac pod powierzchnie ale widze tylko wielki ogon ktorym macha mi na pozegnanie. Pstronio robi jeden mlynek I zgrabnie sie wypina :( . Niestety 6ki maja male kotwiczki. To byla audiencja z krolem z zakretu. Ile mogl miec, nie wiem bo widzialem tylko ogon, ale gdy w maju lowilem wypasione 40staki to bez problemu dzwigalem je z wody. Do Chicago 3.5 godz wracam jak w transie.

Tydzien pozniej oczywiscie staje w tym samym miejscu. Niestety w tygodniu lalo I woda jest jescze bardziej podniesiona I metna. Lowie ale przez ok 2 godz mam tylko jedno cykniecie w x-rapa. Postanawiam ruszyc w gore rzeki w ciemno bo jeszcze na nie przebadany odcinek. Jak sie okaze byl to strzal w 10. Woda jest w sam raz, ale leciutko tracona. W ruch idzie zlota blaszka, rzut w przewezenie pod krzaczek. Sciagam z pradem I pod nogami mam tepy zaczep ktory nagle ozywa ;) . Ryba jest spora kreci mlyny ale nie odjezdza. Gdy zwalnia szybko kieruje go do brzegu I wyciagam na trawe. To piekny teczak, grubasny, spasiony, ma 49cm. Ide potem w gore rzeki I odkrywam nowy odcinek. Rzeczka meandruje I na przemian ma lesne I lakowe odcinki. Wkrotce siadaja mi znowu ryby ale tym razem to brooki. Niestety tylko “pizduny” ale brak rozmiaru nadrabiaja uroda. Potem mam znowu kilka potokow I teczakow ale tez maluchy. Postanawiam wrocic I obrobic odcinek w dol rzeki. Tam woda nieco grubsza. Tam mam kilka maluchow I znowu gdy zaczyna szarzec mam niezle walniecie w blaszkie powoli sciagana pod prad. Znowu mlyny, odjazd pod prad ale szybko dzwigam rybka nad wode I znowu gruby teczak, tym razem 51cm. Fotka I do wody. Jest juz calkiem szaro, dochodze do samochodu ale jednak czuje troszke niedosyt bo nie udalo mi sie dostac konkretknego potoka. Wykonuje przyslowiowy ostani rzut I jak na zyczenie mam od razu walniecie. Krotka walka I na brzeg wyciagam wreszcie pieknego potoka. Jest grubasny I juz z piekna zagieta kufa niestety tylko 46cm ale jak na razie to moj kropkowy rekord B) , niestety fotka niezabardzo wyszla. W tym dniu najlepsza byla blaszka, na x-rapa mialem tez wiele wyjsc I pobic jednak nic nie zacialem. Ogolem mialem 13 pstragow: 5 brookow, 4 potoki I 4 teczaki.

Niedziela 2 dni temu. Tym razem w skladzie ja I niejaki Tropiciel aka Tadeusz Cwik uderzamy na Strumien Wierzbowy ktory mi pokazal w kwietniu. Tadziu troche nie w sosie bo narzeka ze moglismy byc tutaj od soboty. W sobote bylismy za to w Indianie I zlowil tylko jedna skamanie. Nie jest w sosie bo w piatek zlowil “tylko” 14 :huh: . Mi za to znowu dopisuje humor I fart bo pierwszego potoka zapinam ja, niestety maly. Lowimy jescze 2 godz, Tadek ma chyba 3 lub 4 ale tez krociaki. Zjezdzamy na dol I obrabiamy dolny odcinek. Tam rzeka jest szersza I bardzej rozlana. Wkrotce melduja sie ryby ale historia jak poprzednio, znowu same maluchy. Po ktoryms rzucie mam nieco mocniejsze przygiecie, pstronio ladnie mlynkuje ale szybko go laduje “na klate”. Ten nieco wiekszy ok 37cm I to niestety byla najwieksza ryba wyprawy. Mamy potem jescze kilka pizdunow, mi w x-rapa laduje cos wiekszego ale sie nie zacina. Dniowke konczymy na Niedzwiedzicy. Tam tez to samo, biora same krotkie, wieksze tylko wychodza lub tylko caluja blaszke. Dokladnie obrabiam slynny zakret ale niestety krol nie mial ochoty na audiencje. Konczymy na gornym odcinku gdzie tydzien temu mialem teczaki. Tam Tadek lapie pierwsze brooki. Lowimy jeszcze godzinke az do zmroku ale nic wiekszego sie nie zameldowalo. Generalnie znowu krolowala blaszka ale mini wersja kapitana miodka tez robila. Mialem ok 8 pstragow, Tadek chyba 15+ co jak na niego to dosc slaby wynik. Niestety najwieksza rybe wyprawy mialem ja wiec Tropiciel niestety cala droge powrotna do Chicago musial mi mowic mistrzu B) . Nie bylo mu to chyba w smak bo zaraz odplynal i spal prawie az do samego Chicago. Ja za to musialem walczyc zeby nie zrobic za kierownica tego samego I tylko dzieki duzej dawce kawy I duzego Monstera udalo mi sie szczesliwie dotrzec spowrotem. Niestety to byl koniec pstragowego sezonu. Pozostaje czekac do przyszlego roku, i licze ze moj krol z zakretu tez gdzies tam na mnie czeka. Na “otarcie lez” zostaly teraz tylko lososie, trocie, steelheady no I muskie … :mellow:

 

post-1819-1348914916,9725_thumb.jpg

post-1819-1348914917,0484_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...