Skocz do zawartości
  • 0

Ciężkie warunki pogodowe na wodzie


kapi81

Pytanie

Witam

Jako, że na przyszły sezon przesiadam się na większą łajbę i zamierzam kupić większą spalinkę żeby popływać trochę na większych zbiornikach mam prośbę to doświadczonych kolegów wędkarzy o podzielenie się swoja wiedza jak zachowywać się nad wodą. Chciałbym żeby to był taki mini poradnik dla świeżych motorowodniaków np. opisy szkwałów sztormów jak się zachować w takich sytuacjach, gdzie najlepiej się schronić, czego pod żadnym pozorem nie robić na łąjbie, mile widziane opisy ciekawych, niespotykanych zdarzeń na wodzie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rekomendowane odpowiedzi

  • 0

Szkwaly i sztormy?

 

Przede wszystkim musisz reagowac z wyprzedzeniem.

 

Jesli chcesz sie schronic przy brzegu to w miare mozliwosci wybierz brzeg ktory zasloni cie od wiatru.

 

Gdy poruszasz sie po lajbie, zawsze: " jedna reka dla lajby, druga reka dla ciebie". Oznacza to ze zawsze musisz sie czegos trzymac.

 

Przy kolysaniu ryzyko poslizniecia wzrasta. Zaloganci powinni uwazac zeby nie robic niepotrzebnych przechylow lodki, lepiej poruszac sie srodkiem.

Gdy bierzesz kogos na lodke dowiedz sie czy umie plywac. Jesli nie powinien miec kamizelke nawet w dobra pogode. W czasie zlej pogody kazdy powinien miec kamizelke na sobie. W razie wypadku, utraty przytomnosci, nie utoniesz.

 

Nie ryzykuj sztormowania jesli nie masz pewnosci ze Ci sie uda. Nie wyplywaj, a jesli sztorm cie zaskoczyl wracaj do brzegu.

 

Nie wyskakuj z lodki z cuma w reku, jeszcze sie zaplaczesz. Najpierw rzucaj cume potem sie gramol na brzeg.

 

Na duza wode warto zabrac ze soba rzutke ratunkowa, jest mala ale moze uratowac zycie.

 

Jesli to naprawde duza woda, warto miec czerwone race i strzelac jak jest zagrozenie zycia.

 

Jesli plywasz po morzu, warto w czasie sztormu rozpiac "lifeline" lub sztormline i wpiac sie w nia karabinczykiem. To wazne zwlaszcza przy plywaniu solo, gdy wpadniesz do wody wiatr zdryfuje lodz i nie doplyniesz do niej.

 

Warto zainwestowac w kamizelke samopomujaca - koszt 250zl. Wygodniejsza od kapoka.

 

Pamietaj aby miec na lodce czerpak, w razie czego zrob go z butelki. Wylewaj wode z lodki na bierzaco, to bardzo wazne, oczywiscie jesli nie chcesz plynac wplaw bez wedek i wobkow killerow.

 

Ubranie ma duzy wplyw na bezpieczenstwo. Sztormiak to podstawa. Musi ci byc cieplo i sucho - inaczej wydajnosc spada, nawet glowa nie pracuje jak trzeba a w reudnych sytuacjach trzeba podejmowac trafne decyzje.

 

Jesli wala pioruny, bezpieczniej bedzie na brzegu niz w lodzi przycumowanej do brzegu. Wyjdz z lodzi. Trzymaj sie z daleka zwlaszcza od najwyzszych drzew. Drzewa przyciagaja pioruny. Jesli w okolicy jest duzo malych pojedynczych drzew staraj sie nie wstawac.

 

W czasie gradu zaslon glowe rekoma.

Edytowane przez ictus
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

witam.

  to ja zacznę od praktycznego powiedzenia:  DZIOBEM DO FALI. :)

Nie zawsze, nie zawsze. Częściej nawet jest to zupełnie niemożliwe w warunkach silnego wiatru i dużej fali. Niech autor wątku napisze co to za łódka, jaki silnik i gdzie chce pływać, wtedy postaram się powiedzieć coś więcej i w miarę mojej skromnej wiedzy, udzielić kilku istotnych porad.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Przes wyplynieciem warto sprawdzic prognoze pogody. Jak ma byc sztorm to lepiej isc na wodke. Ryby nie sa warte zycia.

 

Przed wyplynieciem poinformuj znajomych gdzie plyniesz.

 

Przy tej dlugosci lodki bedziesz mial kolo ratunkowe, jesli ktos wypadnie, natychmiast rzucaj kolo ratunkowe. Jesli plywasz w grupie krzycz "czlowiek za burta". Reszta zalogi ci pomoze. Jesli ktos wypadnie, jest slaba widocznosc, sa duze fale i delikwent znika z pola widzenia, wyrzucaj rozne plywajace przedmioty do wody (butelki, torebki). Jesli jest ciemno przydalaby sie jakas swiecaca plawka.

 

Jesli padnie ci silnik i nie masz wiosel, warto ustawic lodke pod wiatr. Mozesz ciagnac za soba kotwice albo zrobic dryfkotwe z workow na smieci.

Edytowane przez ictus
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Aha, czyli śródlądzie. 4,3 to nieduża łódka, wiec faktycznie w silnym wietrze i dużej fali mogą pojawić się problemy. Więc tak, po pierwsze:

środki ratunkowe i asekuracyjne. Czyli kamizelki pneumatyczne, piankowe, kapoki z korka albo styropianu, po 1 sztuce na każdego członka załogi i OBOWIĄZKOWO koło ratunkowe. Takie prawdziwe, z atestem a nie dziecinne dmuchane :) Zabierać na łódkę osoby umiejące choć w minimalnym stopniu pływać. Jeśli ktoś nie umie, znowu OBOWIĄZKOWO odbywa wycieczkę w PRAWIDŁOWO założonym kapoku z kołnierzem. Tym różni się od kamizelki asekuracyjnej, że ma kołnierz który uniemożliwia zanurzenie głowy i zawsze ustawia nieszczęśnika brzuchem do góry, żeby ten mógł oddychać. W ogóle wszyscy powinni, choć to niewygodne i sam nigdy nie zakładam :), mieć stale założone kamizelki.

Po drugie: zawsze sprawdzamy aktualną prognozę pogody. Raczej nie tę telewizyjną, bo ta jest nic nie warta, tylko taką bardziej profi, czyli WINDGURU albo ICM. Przy zapowiadanych wiatrach pow. 10 m/s, czyli 5 - 6 stopni Beauforta i więcej, ABSOLUTNIE nie wypływamy taką łupinką na duże jezioro bo utopimy, siebie, ludzi którzy nam zaufali i z nami płyną oraz kosztowny sprzęt.Zresztą pogoda to temat dość obszerny a i cała reszta też, więc pozwolisz że dokończę jutro. Obiecuję.

Rano chyba nie wypływasz? :)

Edytowane przez skippi66
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

w takim razie co zrobisz jeżeli stoisz łodzią np. w połowie betonowej zapory dł3km, i falę masz właśnie na nią , ustawisz się bokiem? nawet stojąc  na środku zbiornika staram się płynąć dziobem do fali bardzo lekko,,kontrując'' wiele razy to przerabiałem , i zdania nie zmienie łupinką około cztero metrową? i pytanie o jakich falach mówimy?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

w takim razie co zrobisz jeżeli stoisz łodzią np. w połowie betonowej zapory dł3km, i falę masz właśnie na nią , ustawisz się bokiem? nawet stojąc  na środku zbiornika staram się płynąć dziobem do fali bardzo lekko,,kontrując'' wiele razy to przerabiałem , i zdania nie zmienie łupinką około cztero metrową? i pytanie o jakich falach mówimy?

Ależ oczywiście masz rację! Nie zmieniaj zdania, proszę :) Ja napisałem tylko, że jeśli MASZ możliwość, lepiej sztormować z wiatrem. Tylko tyle. Jeśli trzeba się ratować, każdy sposób jest dobry. :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

4,3 to łupinka? hehheh dla mnie to prawdziwy okręt

Może źle się wyraziłem. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Całe życie pływam morskimi jachtami a ostatnio żaglowcem. Więc trochę mi się spojrzenie odnośnie wielkości wykoślawiło. Faktycznie, 4,3 na ryby to sporo. Co nie zmienia faktu że jak przyjdzie porządny duj, to i 30 metrów może być mało :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Aha, kolega Ictus napisał dużo mądrych rzeczy. Przeczytaj uważnie jego post! W jednym momencie nie zgadzam się z szanownym Ictusem, ale o tym jutro. :)

@Skippi66 Dlatego na lodzi jest jeden kapitan :)

 

Sa rozne szkoly, ale na wodzie nic nie zastapi rozsadku i doswiadczenia..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

     Witam. Padło tu wiele dobrych i prawdziwych rad i uwag. Dodam też swoje, niby oczywiste ale ...na wodzie widziałem różnych i w różnych (także podbramkowych) sytuacjach.

  Pierwsza sprawa to to czym wypływamy-łódka czy ponton i stabilność tego sprzętu. Jest to temat-rzeka więc go tylko sygnalizuję.

  Po drugie to wyporność naszej jednostki, a więc realne możliwości zabrania kogoś i odpowiedniej ilości sprzętu na pokład. Większość sprzedawców zawyża realną wyporność swojego sprzętu pływającego lub podaje to w złudny i raczej nieprzydatny dla wędkarzy sposób. Należy pamiętać, że przeciążona jednostka to pierwszy gwóźdź do trumny.

Trzecia sprawa to...alkohol. Podobno w nim mało kto się utopił ale za jego sprawą wielu. 

   Kolejna sprawa. W razie wypadnięcia za burtę, gdy jesteśmy sami lub wypadnie cała załoga, próbować chwycić się środka pływającego i trwać w oczekiwaniu na pomoc. Wiele zdarzeń pokazało, że w taki sposób uratowały życie osoby, które nie umiały pływać, gdy tymczasem wielu z ich towarzyszy, często dobrych pływaków, utonęło przy próbie dotarcia do brzegu. Kiedy jesteśmy w wodzie przy łódce, która normalnie unosi się na wodzie (tzn. nie pływa dnem do góry) możemy próbować dostać się na pokład. Próby takiej dokonujemy od strony burty poprzez nachylenie łodzi i wśliźnięcie, przetoczenie przez burtę. Jak pokazują zdarzenia na wodzie próba dostania się na pokład w inny sposób od strony dziobu czy rufy bardzo rzadko kończy się powodzeniem. Nawet osoby bardzo silne fizycznie rzadko są w stanie tego dokonać, łatwo natomiast w taki sposób można stracić siły.

Edytowane przez n15
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Też pływasz?

Jasne ze plywam :) Od 26 lat :)

Nawet coreczke ktora ma niecale 3 lata zabralem juz na jacht tego lata. Bedzie z niej zeglarka, bo szybko ogarnela poruszanie sie po lodzi, a tego sie najbardziej balem, bo roznie ze szkrabami bywa. Ma juz swoj kapoczek, na pontonie tez z niego korzysta. Moja zona rowniez zegluje, nawet na Atlantyku ze mna zeglowala, wiec przy okazji wspolnych wypadow moge tez lowic :)

 

Mam trzy hobby zwiazane z woda:

zeglarstwo

nurkowanie

wedkarstwo

Cudownie sie uzupelniaja :)

Edytowane przez ictus
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Wiatr 10 m/s na dużym akwenie to pogoda, która uniemożliwia bezpieczne pływanie małymi łódkami. W tym roku bujaliśmy się po wodzie, gdzie wiatr z północnego zachodu mógł rozbujać wodę o kilkunastometrowej głębokości po długości ok. 20 kilometrów. Fala, która tworzyła się przy prognozowanym wietrze powyżej 7 m/s, była już co najmniej nieprzyjemna, a może nawet niebezpieczna. Aby przeprawić się na drugi brzeg, do tak zwanego "archipelagu", zdecydowanie lepiej było szybko surfować w skos fali z wiatrem, niż mozolnie pokonywać kolejne fale pod wiatr. Podobne wrażenia mam z 2011 roku, z jeziora o długości 15km. Powroty do bazy z falą były komfortowe i w moim odczuciu bezpieczne, natomiast mielibyśmy duży problem, gdybyśmy musieli wypływać pod falę...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

 

Gdy poruszasz sie po lajbie, zawsze: " jedna reka dla lajby, druga reka dla ciebie". Oznacza to ze zawsze musisz sie czegos trzymac.

 

 

Na łajbie zawsze trzymam się wędki ;) .

A tak całkiem poważnie to jeśli mamy w zamyśle łowić ryby choć nie tylko, to odpuszczam jeśli siła wiatru (wiindguru, icm, pogodynka) ma przekroczyć 6 m/s.

Powyżej takiego wiatru jest po prostu nieprzyjemnie, zdarza się, że trzeba założyć większy ciężarek/kotwice bo nas znosi, łowienie z burt jest bez sensu bo nic nie widać, nie czuć i w zasadzie tylko rufa albo dziób (oczywiście zależy jeszcze od metody). 

Jeśli widzę, że nagle zmienia się pogoda to uciekam bliżej brzegu do momentu kiedy jest jeszcze bezpiecznie, jak się bardziej rozbuja to spływam.

Na twojej łódce i przy silniku 20 hp nie powinieneś się mocno przejmować falą na średniej wielkości jeziorze jeśli siła wiatru nie przekroczy wspomnianych 6 m/s.

No i nie polecam pływania w ślizgu przy większej fali.

Alkohol ograniczyłbym do minimum.

Najbardziej istotne informacje napisali już koledzy wyżej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Wiatr 10 m/s na dużym akwenie to pogoda, która uniemożliwia bezpieczne pływanie małymi łódkami. W tym roku bujaliśmy się po wodzie, gdzie wiatr z północnego zachodu mógł rozbujać wodę o kilkunastometrowej głębokości po długości ok. 20 kilometrów. Fala, która tworzyła się przy prognozowanym wietrze powyżej 7 m/s, była już co najmniej nieprzyjemna, a może nawet niebezpieczna. Aby przeprawić się na drugi brzeg, do tak zwanego "archipelagu", zdecydowanie lepiej było szybko surfować w skos fali z wiatrem, niż mozolnie pokonywać kolejne fale pod wiatr. Podobne wrażenia mam z 2011 roku, z jeziora o długości 15km. Powroty do bazy z falą były komfortowe i w moim odczuciu bezpieczne, natomiast mielibyśmy duży problem, gdybyśmy musieli wypływać pod falę...

Właśnie! Jak się da, zawsze z falą. Robi się spokojniej, spada szybkość tzw. wiatru pozornego, przestaje wyrywać włosy z głowy, można spokojnie zajarać papieroska, przestaje chlapać do środka, można się rozejrzeć po okolicy. Poza tym z wiatrem każde gów... płynie, jak mawiali starożytni eskimoscy żeglarze :). Łódka przestaje walczyć z żywiołem, tylko wpada w jego objęcia i mu się poddaje, jak uległa kochanka, że tak się wyrażę niefeministycznie :)

Edytowane przez skippi66
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Zdecydowanie spada współczynnik stresu/paniki. Trzeba tylko uważać, żeby nie zostać pomiędzy szczytami fal, bo duża idąca od rufy może zalać łódź/ponton i wypłukać nam szpej. Dlatego wolę płynąć raczej szybko, co daje mi lepszą sterowność. Poza tym złapanie fali i kilku- kilkunasto sekundowy surf na grzbiecie - bezcenny ;) Jak się płynie w skos i ma zapas mocy, żeby dobrze dostosować prędkość, to można tak znacznie, znacznie dłużej. Na naszej gumie to fun jak cholera, ale trzeba pamiętać o zabezpieczeniu szpeju, siebie (kamizelki) i zdrowym rozsądku. Po zrobieniu w ten sposób kilku kilometrów do "archipelagu", kiedy fala "wtłoczyła" nas w spokojne zatoki, czuliśmy rzadko spotykaną radość z życia :) I wtedy można było zapalić papieroska i pokrzepić się herbatą z rumem 80 volt.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Zdecydowanie spada współczynnik stresu/paniki. Trzeba tylko uważać, żeby nie zostać pomiędzy szczytami fal, bo duża idąca od rufy może zalać łódź/ponton i wypłukać nam szpej. Dlatego wolę płynąć raczej szybko, co daje mi lepszą sterowność. Poza tym złapanie fali i kilku- kilkunasto sekundowy surf na grzbiecie - bezcenny ;) Jak się płynie w skos i ma zapas mocy, żeby dobrze dostosować prędkość, to można tak znacznie, znacznie dłużej. Na naszej gumie to fun jak cholera, ale trzeba pamiętać o zabezpieczeniu szpeju, siebie (kamizelki) i zdrowym rozsądku. Po zrobieniu w ten sposób kilku kilometrów do "archipelagu", kiedy fala "wtłoczyła" nas w spokojne zatoki, czuliśmy rzadko spotykaną radość z życia :) I wtedy można było zapalić papieroska i pokrzepić się herbatą z rumem 80 volt.

Coś o tym wiem :) Ja do tego rumu i papieroska lubiłem sobie jeszcze szczupaczka złowić :)

 

Dla mnie osobiście dużym czynnikiem stresowym okazały się różne podwodne przeszkadzajki typu skały i kamienie wyrastające nagle nie wiadomo skąd (chociaż ponoć i tak było lepiej niż na Waszym zeszłorocznym łowisku). Wcześniej nie miałem pojęcia o istnieniu takich utrudnień nawigacyjnych gdyż pływałem jedynie po naszych polskich wodach. Siedząc za fajerą kręciłem łbem na lewo i prawo wypatrując jednym okiem czy czasem przed dziobem albo gdzieś z boku falka się nie załamuje, drugim okiem starałem się kontrolować echo. Mimo wszelkich środków ostrożności i tak zdarzyło nam się dosyć poważnie zawisnąć na skale, było to jednak w dniu, kiedy fale przelewały się przez skały wystające z wody zamiast się od nich dobijać.

Czasami ta sytuacja lubi mi się przyśnić :) Nie polecam :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Coś o tym wiem :) Ja do tego rumu i papieroska lubiłem sobie jeszcze szczupaczka złowić :)

 

Dla mnie osobiście dużym czynnikiem stresowym okazały się różne podwodne przeszkadzajki typu skały i kamienie wyrastające nagle nie wiadomo skąd (chociaż ponoć i tak było lepiej niż na Waszym zeszłorocznym łowisku). Wcześniej nie miałem pojęcia o istnieniu takich utrudnień nawigacyjnych gdyż pływałem jedynie po naszych polskich wodach. Siedząc za fajerą kręciłem łbem na lewo i prawo wypatrując jednym okiem czy czasem przed dziobem albo gdzieś z boku falka się nie załamuje, drugim okiem starałem się kontrolować echo. Mimo wszelkich środków ostrożności i tak zdarzyło nam się dosyć poważnie zawisnąć na skale, było to jednak w dniu, kiedy fale przelewały się przez skały wystające z wody zamiast się od nich dobijać.

Czasami ta sytuacja lubi mi się przyśnić :) Nie polecam :)

 

Jak już się było w "archipelagu" to to ostatnie stawało się formalnością ;)

 

W zeszłym roku osiadłem (w tym też, ale niegroźnie) rozciąłem dno, przyj...ałem wiele razy. Może się zdarzyć, byle nie na dużej prędkości. Natomiast to, co się przytrafiło Krisowi (wbicie przez falę w brzeg w czasie rozbujanej pogody), to już był hardcore...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Teraz, zgodnie z obietnicą, będzie trochę o pogodzie i jej prognozowaniu.

Zaczniemy od ludowych przepowiedni, również w formie rymowanej, bo te niosą życiową mądrość i są łatwo przyswajalne.

 

1. " Kiedy czerwień o zachodzie, wie marynarz ( ew. nasz wędkarz ) o pogodzie " - oznacza to ni mniej ni więcej tyle, że jeśli obserwujesz czerwony zachód słońca, kiedy tarcza nie jest przesłonięta żadną ławicą chmur, masz dużą dozę pewności że nazajutrz czeka cię piękna pogoda. Słaby wiatr, bezchmurne z rana niebo, z rozbudowującymi się w miarę upływu dnia cumulusami czyli chmurami pięknej pogody, brak opadów. Zazwyczaj od południa do godzin późno popołudniowych wzrasta siła wiatru ( ma to związek z termiką ), ale zazwyczaj nie przekracza granic niepokojących. Wieczorem wiatr zanika. Wszystko to są oznaki pogody wyżowej.

2. " Gdy czerwono słońce wschodzi, w marynarzu ( lub wędkarzu ) bojaźń rodzi " - kiedy bladym świtem szykujesz się do wypłynięcia na łowisko i obserwujesz czerwony wschód słońca, dodatkowo jeśli słońce wyłazi zza ławicy chmur, masz 100% pewności że za kilka, kilkanaście godzin pojawi się duże zachmurzenie, opad i niepokojąco wzrośnie siła wiatru. To oznaka nadchodzącego niżu. Wtedy lepiej pozostać na brzegu, ew. wypłynąć ale niedaleko. Przy pierwszych oznakach silniejszego wiatru ( który może pojawić się dość gwałtownie ) szybko spływamy do brzegu. Zresztą ciśnienie i tak leci w dół na łeb i na szyję, więc brań prawdopodobnie nie będzie. :)

3. " Gdy chmury gęstnieją szybko i nagle, na wysokich masztach zdejmuj z góry żagle " - w Twoim przypadku ( ponieważ ani masztów ani żagli nie posiadasz ), gdy zaobserwujesz takie zjawisko, łapiesz za szarpankę, odpalasz swoje 20 kuców, rozkręcasz manetę na full i spieprzasz do brzegu. Wkrótce prawdopodobnie rozbuduje się cumulonimbus w formie kowadła ( albo czegoś innego, formy mogą być dowolne ), czyli wielka, czarna chmura na całe niebo, zacznie błyskać, dmuchać jak z odrzutowca i lać. Wtedy lepiej siedzieć w portowej tawernie przy szklance ciepłego mleka niż na jeziorze w strugach deszczu i z rozwolnieniem...

4. Kiedy wieczorem lub nocą, po dobrej, suto zakrapianej francuskim szampanem kolacji, bierzesz nowo poznaną w restauracji piękną kobietę za rękę i idziesz z nią na spacer nad jezioro, celem omówienia pewnych aspektów egzystencji luckiej, spoglądasz w niebo i widzisz miliardy gwiazd, niebo jest usiane diamentami, ona zaś mówi głosem naładowanym erotyzmem  - " Popatrz mój ty nowy najdroższy, jakie piękne niebo, pełne gwiazd ", ciebie żal za dup.. zaczyna ściskać, bowiem wiesz już że z jutrzejszego wypłynięcia prawdopodobnie będą nici. Gwiaździste niebo, świadczy bowiem o nadciągającym niżu, silnym wietrze i deszczu. Odwrotnie niż się większości ludzi wydaje. Zaobserwuj to kiedyś a sam się przekonasz. Natomiast mała ilość gwiazd, wyglądających jakby były za mgłą, mówi nam o pięknej pogodzie i słonecznym niebie nazajutrz. :)

 

cdn.

Edytowane przez skippi66
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz na pytanie...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...