Skocz do zawartości
  • 0

Sposoby pomiaru-Wasze sposoby


popper

Pytanie

Sytuacja: jesteś sam/sama nad wodą. Łowisz niezłą rybę. Oczywiście chcesz dokonać pomiaru długości, przed jej wypuszczeniem.

Jak tego dokonać? Jak zmierzyć, by ryba bez zbytniego uszczerbku, na zdrowiu, trafiła z powrotem do wody.

Podajcie proszę Wasze sposoby

 

Nie używam z zasady podbieraka ani siatek. I przyznaję, że mam z tym czasem kłopoty. Przydałaby się trzecia a nawet czwarta ręka :lol:

Szczególnie gdy teren jest trudny, ryba duża a nikogo do pomocy w pobliżu. Zdarza się, że nie mierzę wcale. Ale czy to jest rozwiązanie?

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 odpowiedzi na to pytanie

Rekomendowane odpowiedzi

  • 0
  • 0

Zanm oczywiście te sposoby. Sam najczęściej stosuję metodę @Rognisa.

To już mam opanowane do perfekcji. Nie zaszkodzi jednak poszukiwać lepszych sposobów.

Wędziska nie nacinam ale kiedyś, na pełnych szklakach, umieszczałem różnokolorowe stałe omotki począwszy od 30 cm i dalej, co 5 cm.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Zanm oczywiście te sposoby. Sam najczęściej stosuję metodę @Rognisa.

To już mam opanowane do perfekcji. Nie zaszkodzi jednak poszukiwać lepszych sposobów.

Wędziska nie nacinam ale kiedyś, na pełnych szklakach, umieszczałem różnokolorowe stałe omotki począwszy od 30 cm i dalej, co 5 cm.

Ja to robiłem lakierem. Po prostu oklejałem najpierw dwoma kawałkami taśmy sampoprzylepnej blank w poprzek tak, by pomiędzy nimi była przestrzeń około 1-2 mm. Tą przestrzeń zamalowywałem albo pod kolor blanku (nigdy nie będzie identyczny), albo pod kolor omotek. Również robiłem to co 5 cm :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Eeech - kiepskie metody macie. Ja robię tak. Patrzę na rybę i na oko oceniam ile może mieć a potem do tego szacunkowego wymiaru dodaję 5cm.... żeby kumplom nie powiedzieć że miała mniej niż miała. Zanim skończę wędować dodaję kolejne 5cm... tak na wszelki wypadek. Oczywiście po powrocie do domu dodaję jeszcze 5cm... dla większego wrażenia. A następnego dnia rano.....

 

Polecam też taką miarkę jak tpe1 wkleił. Po 99 groszy za sztukę - kupuj dziesięć, w każde pudełko wkładasz jedną i z głowy. Nie zapomnijcie tylko po pomiarze dodać do wyniku 5 cm dla pewności...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Eeech - kiepskie metody macie. Ja robię tak. Patrzę na rybę i na oko oceniam ile może mieć a potem do tego szacunkowego wymiaru dodaję 5cm.... żeby kumplom nie powiedzieć że miała mniej niż miała. Zanim skończę wędować dodaję kolejne 5cm... tak na wszelki wypadek. Oczywiście po powrocie do domu dodaję jeszcze 5cm... dla większego wrażenia. A następnego dnia rano.....

 

Polecam też taką miarkę jak tpe1 wkleił. Po 99 groszy za sztukę - kupuj dziesięć, w każde pudełko wkładasz jedną i z głowy. Nie zapomnijcie tylko po pomiarze dodać do wyniku 5 cm dla pewności...

 

@Tomaszek, ja pytałem poważnie a Ty od razu wyjeżdżasz z wywodem naukowym. To już przesada :lol: Właściwie, nie zawadzi spróbować :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Witam. Mój sposób.

Ryby zawsze, powtarzam, zawsze wyjmuję z wody podbierakiem. Bez podbieraka na rybach czuję się jakbym łowił bez karty wędkarskiej, czyli źle się czuję i nieswojo. Podbierak musi być odpowiednio duży, np. conajmniej 60 cm średnicy (czasem więcej, w zależności od wielkości spodziewanych ryb) i o odpowiednio głębokiej siatce (bezwęzłowej koniecznie). Nie podbieram ich ręką i nigdy tego nie będę robił. Wyjmowanie ryb ręką oglądałem wielokrotnie na filmach i nad wodą. Przeważnie to smutny, brutalny i nie zawsze skuteczny spektakl. Czasem żenujący. Więc wyciągniętą rybkę kładę na trawie (nie wyjmując z podbieraka) lub wpół zanurzoną na nadbrzeżnej roślinności i mierzę. Przeważnie się udaje. Czasem nie mierzę ryby wcale, chcąc skrócić jej pobyt poza wodą i poprzestaję na orientacyjnym stwierdzeniu- kleń ok. 42 cm, szczupak ok. 63 cm. Taka miarkę (w miarę dokładną) wielu z nas ma w oczach.

Podbierak mam przytroczony do kółka na plecach kamizelki wędkarskiej (nawet taki duży) i jest łatwo i szybko dostępny.

Jeśli faktycznie zależy nam na zdrowiu ryby- używajmy haków bezzadziorowych. To ważne. Powoduje to mniejsze obrażenia (zdecydowanie mniejsze) i skraca czas jej wyhaczania. Ja zadziory zgniatam we wszystkich swoich przynętach- od sztucznych muszek na haczykach nr 22 po największe jerki ważące po 90 gram. Nigdy tego nie żałowałem, wręcz przeciwnie. Nigdy nie użyję haczyka/kotwiczki z zadziorem. Howgh :D

Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Wyjmowanie ryb ręką oglądałem wielokrotnie na filmach i nad wodą. Przeważnie to smutny, brutalny i nie zawsze skuteczny spektakl. Czasem żenujący.

 

Absolutnie NIE! Wyjmowanie ręką to najskuteczniejsza metoda tylko ... trzeba nabrać wprawy i pokonać pewien lęk. Zapewniam Ciebie, że nie ma to nic wspólnego z brutalnym czy żenującym spektaklem oczywiście pod warunkiem, że ktoś ma doświadczenie (o które zresztą nie trudno).

 

Pozdrawiam

Remek

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

zależy jeszcze jakich ryb! Ja naprzykład nie lubię podbierać ręką sandaczy i większości ryb morskich. Podbieranie sandacza ręką na Warcie skończyło się sporym opatrunkiem na dłoni. Morskie ryby są często najeżone kolcami albo twardymi i ostrymi łuskami. Mnie się wydaje, że najbezpieczniejszym sposobem (zarówno dla ryb jak i łowiacego)jest podbierania ryb chwytem powyżej płetwy ogonowej. O ile anatomia ryby nato pozwala :unsure:

 

to taki mały Of op w temecie o pomiarach odległosci sorry @Popper

 

JW B)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Sposob pomiaru zostal podany, trzeba miec ze soba miarke. Jezeli ryba nie nalezy do okazow, wzglednie stac nas na to zeby pomiar sobie odpuscic...to odpuscic.

Po co np. mierzyc szczupaka ok. 50cm? Po kilku doswiadczeniach oceni sie taka rybe na oko.

 

Duzo zalezy od gatunku...ja preferuje podbieranie ryb reka na tyle malych, zeby mozna bylo swobodnie objac kark. Ryby wieksze albo w warunkach trudnych (np. podbieranie z malej lodki na duzej fali) wole brac podbierakiem.

Pojawiaja sie problemy bo ryba mota sie z reguly kotwicami. Dlatego wszedlem w posiadanie najwiekszego dostepnego w BPS podbieraka z gumowa siatka.

Ryby sa latwe do wyjecia z tej siatki, niestety maszyna ta jest dosc ciezka w manewrach (gumowa siata powoduje ciezar).

 

...trzeba nabrać wprawy i pokonać pewien lęk.

 

Pare razy pokonywalem te lęki w ten sposob, ze pozniej plywalem z reka obwiazana w szmate.

Jest prawie pewne, ze (mysle o szzcupaku) na drugi dzien kondycja bedzie gorsza bo rana sie bedzie slimaczyc...

Czy warto ryzykowac majac w perspektywie kilka dni lowienia?

 

Mierzenie to nie calosc zagadnienia. A co jak zachce sie zrobic sobie zdjecie?

Ostatnio trenowalem....mam aparat cyfrowy z takim odwracalnym ekranem, tak, ze mozna sie w nim widziec a takze to, co obejmuje kadr.

Wystarczy ustawic na w miare pewnym podlozu aparat i uruchomic funkcje robienia zdjecia z opoznieniem.

Jednak moze to sie okazac bardzo trudne w praktyce, jednak mozliwe..w przeciwienstwie do lustrzanek.

 

Gumo

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Jeśli chodzi o lądowanie ręką to tak dobieram się do ryb raczej srednich - jeśli są jakoś trudno zachaczone - w ponad połowie przypadków staram się takiej ryby nawet nie dotykać i odpiąć ją bardzo mocnymi kombinerkami (igłotrzymacze i inne małe dinksy sa dobre przy muchowaniu, przy dużych hakach zupełnie nie działają) w wodzie bez mierzenia i wyciągania. Czy ryba miała 71 czy 76 nie robi większej różnicy (o ile nie jest pstrągiem :mellow: ) - po prostu była na oko między 7 a 7 i pół dyszki.

Duże zawsze podbierakiem takim jak na karpie

 

@Herman - chciałbym widzieć jak na plecach nosisz podbierak w który wejdzie 1,20m złej ryby :unsure:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

 

 

@Herman - chciałbym widzieć jak na plecach nosisz podbierak w który wejdzie 1,20m złej ryby :unsure:

 

Noszę normalnie, jak John Wilson na swoich filmach o wędkowaniu. Chociaż gdzie mi tam do Wilsona :D Jest duży, okrągły i posiada składany trzonek, który można rozłożyć lewą ręką (i lewą ręką sprawnie odpiąć podbierak z kółka na plecach kamizelki). Żenujące momenty podbierania ryb ręką widziałem np. na filmach wydawnictwa Wędkarstwo Moje Hobby. Mniejsza o to. Moim zdaniem podbierak to najbezpieczniejszy dla ryby sposób na jej wyjęcie z wody. Taki zresztą sposób egzekwują na łowiskach specjalnych (San) i żaden inny. Jak najmniej dotykania ryb ręką. Podbierakiem można też wcześniej zakończyć hol zanim jeszcze ryba się całkiem wypompuje.

Mam 6 różnych podbieraków, których używam w zależności od okoliczności. Najczęściej ma przy sobie podręczny podbieraczek, w który wchodzi 4 kg drapieżnik i z takim najczęściej jeżdzę na pstrążki i przeciętne szczupaki czy sandacze.

Zaznaczam, że przedstawiam tylko swój punkt widzenia i myślenia i że nie mam dużego doświadczenia w łowieniu dużych ryb, które tylko z rzadka czepiają mi się haczyka :D Łowię w polskich wodach. Ni znam realiów szwedzkich czy angielskich.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

No i zeszło z pomiaru na podbieranie ale, to równie interesujące :D

 

Nie używam podbieraka od zawsze.

Nie brodzę chyba, że nadbrzeżny sajgon nie pozwala, na łowienie z brzegu.

Właściwie, to nie widuję, nad takimi wodami jak Kwisa, Bóbr, Odra, spinningistów z podbierakiem. A jeśli już, to wyjatki. Cześciej zdarzy się taki widok nad Odrą.

Dla mnie podbierak, to zbędny balast, komplikujący to, co ma być przyjemnością.

 

Nie ukrywam, że miałem takie zapędy i zabierałem podbierak ze sobą :lol: .

Regułą było, że do domu już nie wracał :angry:

Brak praktyki i nawyków a efekt, to pozostawienie gdzieś w krzaczorach a raz zdarzyło mi się utopić ten wspaniały sprzęt.

Natomiast jeśli już miałem go użyć, to:

- albo ryba dała się wyholować, bez problemu, do ręki,

- albo nie mieściła się w tym ustrojstwie,

- albo.....został w bagażniku ;)

 

Dlatego uważam, że sensowne zastosowanie znajduje podbierak podczas łowów na pajęcze żyłeczki, i paproszkowe przynęty duzych ryb. No i w łodzi może byc przydatnym narzędziem, gdy burta wysoka a ryba duża ale to diametralnie inne warunki. Duży podbierak leży w zasięgu ręki i w niczym właściwie nie przeszkadza.

Zasiadki gruntowe pominę milczeniem, bo nie ten portal.

 

PS

Jedyny raz, kiedy sensownie użyłem podbieraka, zdarzył się w Dziwnówku czy też Dziwnowie (mylę te miejscowości), na pigalaku przy rzece. Złowiłem ogromnego leszcza i gdyby nie pomoc syna, który zdażył przynieść podbierak z samochodu, to pewnie, z powodu wysokiego betonowego umocnienia nabrzeża, byłby nie do wyjęcia.

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Ja używam podbieraka tylko na łódce.

Herman zrobiłeś na mnie wrażenie za to, że zawsze masz ze sobą podbierak i o ile Ci nie przeszkadza to chwała Ci za to.

Jednak większe wrażenie zrobiłeś na mnie zgniataniem zadziorów.

Powiedz wobec tego czy nie spada Ci przez to większa ilość ryb?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Widzę, że wielu coś dodaje do pytania poppera. Ja czasami używam dodatku STP do paliwa to wtedy silnik lepiej pracuje jak jadę na ryby.

A wracając do meritum to wiem ile jest od gulałki mojego kija do końca gryfu, pierwszej przelotki i innych znaków. Wówczas przykładam rybę do kija. Niezależnie mam w torbie małą składaną miarkę wędkarską f.jaxon. W przypadku ryb średnich używam tej miarki.

Kiedyś jak mieszkałem nad pstrągową rzeką używałem podbieraka. Mam go do dziś ale już bardzo rzadko go zabieram ze sobą. Podbieram najczęściej ręką. Dawniej był potrzebny codziennie. Dziś musiałbym go nosić codziennie....

Sprawa haków bezzadziorowych. Nad wodą jestem postrzegany przez miejsowch inaczej. Nie dosyć, że chodzę/pływam z jednym kijem to jeszcze wypuszczam ryby. Łowię je często na dziwnie wielkie przynęty podczas gdy tubylcy na żywca zakładają max. 5-6cm płoteczkę bo się szczupak może udławić. Więc są jakieś granice dziwactwa (w/g nich), które oni mogą, próbują przełknąć. Jednak jeszcze bezzadziorowe haki spowodowałoby całkowite odrzucenie mnie ze społeczności brzegowej. Może w dużym mieście gdzie mieszka kol. hasior@ jest inaczej. Tam mają nawet drużynę piłkarską kochających inaczej. Ale ja mieszkam w malutkim miasteczku i jeżeli już używam szczypiec do kotwic to po to. żeby nadać im pierwotny kształt po zaczepie i tyle.

 

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Szczerze Was podziwiwm za używanie haków bezzadziorowych. Dla mnie to absolutnie nie jest żadne dziwactwo, tylko jakiś kolejny etap rozwoju etycznego wędkowania. Pewnie prędko do tego niedojrzeję. Jeszcze niedawno zabierałem ryby do domu, ale człowiek sie zmienia, więc kto wie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz na pytanie...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...