Skocz do zawartości

Warto przeczytać opinię o Nas użytkownika SEBOL.


godski

Rekomendowane odpowiedzi

Są ludzie nieprzystawalni i już.

Sebolowi wydawało się że dowie się czegoś więcej o łowieniu sandaczy, przynętach, sprzęcie ( do tej pory opanował, jak twierdzi, wahadło i Robinsona ) i pewnie by się dowiedział, tyle że od razu na wstępie nie dał rady ortograficznie. Potem nie dał rady mentalnie. 

Zresztą bardzo dobrze. Po co ma byle ćwok łowić więcej od nas?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość DanTe2491MA

Rybie mięso podobno pożywne jest i zdrowe,więc pytanie retoryczne ;)

A z czego ma na tego robinsona ,przynety, opłaty itd ? ;)  Też z ryb ? Jak tak to ja też bym tak chciał nie pracować tylko ryby łowić i mieć na wszystko.

Edytowane przez DanTe2491MA
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiecie co Panowie, ja myślałem, że ja jestem na jerku "młode wilcy" ale chyba nie dość, że jestem wilcy stare, to i możliwe że wcale nie wilcy. Parę razy się na Nasz portal fochałem, bo zdjęcie wycięli, bo psztyknęli w nos- nie mnie jednego. Mnie tu nikt na siłę nie ciągnął i można sobie być takim gniewnym rozbójnikiem, ale rozbójniczy tryb życia należy odróżniać od buractwa. A Robinson... no cóż- to Robinson.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 A Robinson... no cóż- to Robinson.

Otóż to.

Znałem takiego jednego grunciarza zdeklarowanego. Ów pojechał był letnią porą nad rzeczkę ( a czasy to były tuż, tuż po przemianach ustrojowych, więc społeczeństwo jeszcze mało na zachodnią modłę uświadomione ), otworzył klapę od kombi i zaczął wyciagać: wielgachny pokrowiec z tyczkami, jakies płyty aluminiowe i rolki, wiadra, skrzynki ze szpejem, cuda wianki w końcu. Wraz otoczył go wianuszek Aborygenów i dawaj komentować a w miarę jak górka sprzętu rosła, szydzić. Że na ch... komu 16 metrowa Daiwa z dopalaczem o masie niespełna kilograma, w cenie małolitrażowego samochodu, jak na ruski ojcowy teleskop też się da, bo się zna miejsce a ten miastowy nie zna, wiec oni i tak mu dupę złoją. Na takie dictum, miastowy wywalił na ziemię 50 kilogramów Sensasa, dwa kilo białego, trochę ochotki i butlę atraktanta ( atraktora? ). Zaczem wszystko to pomieszał w trzech wiadrach, lekko zwilżył i polepił milion dużych kul zanętowych. Potem to wszystko - sru! - do rzeki. Następnie niespiesznie zaczął montować sprzęt. Więc najpierw podest z rolkami, parasol, podbierak, oooogromną siatę, na koniec wspomnianą Daiwę z porządnym amortyzatorem. Potem zajarał i zabrał się do łowienia, co nieco od czasu do czasu donęcając. W miarę postępów w wędkowaniu, Aborygenom szczeny zaczęły opadać aż oparły się o ziemię. Raz że nasz wędkarz, jako czynny zawodnik, miał nieziemską wprawę w posługiwaniu się 16 metrowym zestawem ( a nie jest to łatwe, oj nie ), dwa - kilkadziesiąt kilogramów dobrze pracującej zanęty ściągnęło w jedno miejsce wszystko co żyje z promienia 100 kilometrów, trzy - Aborygeni pierwszy raz w życiu zobaczyli ile ryb pływa w ich rzece, tylko oni nie mają pojęcia jak się do nich dobrać. Możliwości też zresztą nie mają, chyba żeby jaką drygawicę w poprzek rzeki postawili.

 

Ot, taka opowiastka w nawiązaniu do Robinsona. Może zresztą nie do końca trafiona :)

Edytowane przez skippi66
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oto i ta opinia:

 

sebol

chciałem was sprawdzic leszcze o sandaczach mozecie pomarzyc bo ich nie łowicie jestescie za ciency ja na goczałach jestem około 300 razy w roku i wyciągam okło 500 sztuk sandacza a wy tylko komputer wedki firmowe jesteście kolekcjonerami sprzetu i szpanerami ja na zwykły kij robinson i wahadło mam wyniki ze wam szczeny opadna

 

 

 

 A ja tu widze duza ironi na tema forum i tego calego podniecania sie (niektórych) sprzetem, ze ten batson za 750 nie dorównuje temu  CD za 800 itd...

Kolega pewnie w dosc uszczypliwy sposób chcial napisac ze sprzet  nie lowi i  czas spedzony przed monitorem najlepiej sporzytkowac nad woda.

Tak ja to widze , moze  sie myle , a moze trafilem w sedno :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

300razy w roku na rybach, bo po złapaniu kompletu ryb jedzie do domu odwieść łupy i wraca łowić na czyste konto, bo przecież siata pusta, a 3 zamrażarki trzeba jakoś wypełnić :lol:

 

Edit Chyba, że łowi świeże dla M. Gessler ;)

Edytowane przez minecjusz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam,

 

Bo jak widać dla wielu jeden dzień to jeden raz a najpewniej kilkanaście razy (dni) w ciagu roku :) wszelkie skojarzenia wskazane :) z tym sprzętem może i trochę przesadził ale nie aż tak bardzo jak by się wydawało. Jak forumowicze strzelają rozmiarami lozysk do kolowrotkow sprzed 20 lat i znają na pamięć wszystkie oznaczenia modeli banków czołowych producentów zaś na 3000 postów przez 5 lat i 3 ryby mieszczące się w regulaminie to jak to nazwać?

 

Wkleje sobie post z działu flyfishing, podoba mi się bardzo:

 

Luko jak wiesz żeby jeździć wcale nie trzeba wygrać w totka .

Nie palę więc jadę np do Norwegi

Nie kupię sobie najnowszego sage ale wyjadę na Słowenię .

Sumki w Polsce każdy może sobie połowić bo to żaden koszt .

Nie zmienię samochodu na nowszy model i dalej będę jeździł już 15 letnią ale niezawodną A 6 tką ale sezon zacznę w NZ .

Nie kupuję pierdoł typu nowe wędki kołowrotki i tym podobne gadżety więc nazbieram na pażdziernikowy wyjazd.

Trzeba mieć marzenia i dążyć do ich spełnienia ale zawsze jest coś za coś .

Bujo
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście jest coś takiego jak moda i lans wędkarski i tak jak w różnych dziedzinach życia tak i w wędkarstwie będzie miało to swoich zwolenników jak i przeciwników. Jednak prawda jak zazwyczaj leży gdzieś po środku i dopóty sprzęt służy osiąganiu lepszych wyników a nawet poprawianiu komfortu i ergonomii łowienia to wszystko jest na dobrej drodze. Jeśli wykracza ponad te granice i trzeba szpanować sprzętem, który nie do końca dana osoba zna zastosowanie to uszczypliwi mogą teoretycznie się czepiać, ale to każdego wędkarza prywatna sprawa ile przeznacza i jak sobie układa logikę wędkowania, nikt nikomu nie powinien zaglądać do kieszeni. Sam się łapię nieraz na tym, że chcę do łowienia mieć coś fajnego (takie małe zboczenie wywołane sznytem estetycznym), ale czy muszę zakładać pokutną komże dlatego, że zrobiłem sobie zestaw, który łowi i jest dobrany pod kolor? Chyba nie :) Z wiekiem coraz bardziej też nabieram przekonania, że każda oszczędność prędzej czy później mści mi się na wynikach a to już jest jakiś argument.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wydaje mi się, że wpis @sebola trafia dość mocno i jedzie po kompleksach  tych co zaczynają zauważać że proporcje pomiędzy tym co zaprząta ich wygodę łowienia zwanym wprost sprzęciarstwem a tym do czego ma to służyć czyli samym łowieniem ryb mocno się już rozchwiały.

Ogólna bryndza panująca w polskich łowiskach dopełnia wycia z żalu (prawie wilkowego wycia  :lol: ) bo nie daje alternatywy.

Do tego wpisuje się dość mocno w nurt zauważalny na forum czyli łowie na taniochę ale jestem takim miszczem, że mam wyniki lepsze od tych co za swój sprzęt mogą spokojnie rok na bezrobociu posiedzieć bez pomocy Państwa i nawet nie zauważyć, że coś się zmieniło ;) i już słychać w podtekście propozycję iż owy miszcz ze względu na swoje miszczostwo powinien właśnie łowić tymi wszystkimi customami-srustomami a owy sprzęciarz godny nie jest nawet robinsona (oczywiście przyslowiowego robinsona)

Ot takie żałosne wprawianie w zakłopotanie tych co mają troszkę więcej.... a, że mamy jako naród wrodzoną skłonność do kompleksów to i odzew jest na miarę...

Ten kompleks ma jeszcze inną twarz, twarz socjalistycznej równość jaką przejął homo-sovieticus i podskórnie kontynuuje. W tym przypadku kompensacji coś za coś i porównania tego w naczelnym imperatywem (więcej i lepiej) a bardziej z chęcią postawienia sobie pomnika (wędkarskiego stachanowca)...

Sebol także sprytnie pisze o tych 300 dniach nad wodą i 500 (magia liczb) złowionych rybach nie pisząc czy to sandacze czy inne ryby, czy wyprawy nad wodę to godzinne epizody czy całodniowe łowienie itd. Sprytnie wsadzony kij w mrowisko ale wynik marniutki, poniżej 2 ryb dziennie...

Pamiętam długie lata w których bywałem nad wodą ok 150 razy w roku i wiem jakim wysiłkiem wielu osób było to okupione.

Całe szczęście, że miałem bardzo dobrych pracowników i wzorową wręcz sekretarkę której mogłem zostawić na głowie całą firmę i zniknąć nawet tam gdzie nie było zasięgu. Jednak warto sobie uzmysłowić iż to były dwa wypady całodniowe w tygodniu i kilka razy w roku dłuższe wyjazdy gdzieś dalej, co podganiało tzw statystykę.

Nie wyobrażam sobie tempa życia w amoku 300 dni na rybach i myślę ze po takim roku zmienił bym chyba hobby :lol:  :lol:  :lol:  :lol:

Ale chyba także słyszę w tym sobolowym bajaniu taką nutkę jaką znamy wszyscy z czasów komuny kiedy marzyliśmy o codziennej szyneczce,- bo nie była osiągalna :P a jak już była osiągalna to po roku obrzydła nam :lol:  :lol:  :lol:  i to samo marzenie przerzuciło się na inne aspekty życia...w tym także na wędkarstwo :lol:  :lol:  :lol:

Takie czasy, że umiar i równowaga są passe,- bo nie da się na nich dobrze zarabiać a mądrzy ludzie tak jak nie byli potrzebni komunie tak i nie są potrzebni mamonie.

Mnie się podoba że wszyscy jesteśmy inni, różni itd.

Edytowane przez Rheinangler
  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ten srabol to koleś, który złowił w tym roku kilka większych ryb a rozdwojenie jaźni i chęć zaistnienia i bycia swoistym guru i "duchowym" przewodnikiem dla innych "leszczy" daje mu poczucie własnej wartości.

Zgodzę się z tym że na Goczałkowicach są dni, że można wyciągnąć kilkanaście a nawet 20-30 sandaczy powyżej 50 cm, bo mniejsze łowi się naprawdę rzadko. Ale z tym wahadłem to srabol trochę czaruje.

Poza tym Goczałkowice dosyć szybko zamarzają i w tym roku dopiero w okolicach połowy kwietnia dało się wędkować na zbiorniku, a wędkowanie z lodu jest zabronione. Jest jeszcze szansa, że srabol spaceruje nad Wisłą z 40 gramowym ciężarkiem i 3-ma kotwicami, tak też łowią.

Myślę, że Goczałkowice przez to, że PZWałkarski nie położył na nim swojej lepkiej łapy to naprawdę najlepszy zbiornik sandaczowy w Polsce, a może i w Europie, jednak przez takich sraboli może w krótkim okresie czasu przestać takowym być.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj, widzę że wpis, owego wędkarza - skutecznego, Was bardzo zezłościł

Panowie, pieprzyć święta, rodzinę, robotę. Łapmy za kijaszki i na ryby ,przecież zostało jeszcze niespełna 10 dni do końca roku.

Pieprzyć regulamin i zdrowy rozsądek. Liczy się tylko wynik.

A tak na poważnie,to Moja statystyka z tego roku, to około 70 wyjazdów na różne łowiska. Wynik - Jeden sandał godny uwagi.

Tak więc daleko mi do " Króla Wahadła"

A może dlatego że właśnie wahadłówki mam na samym dnie pudełek i rzadko po nie sięgam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

.............................. Łapmy za kijaszki i na ryby ,...................................

Co też niniejszym czyniępost-45714-0-92929700-1387709268.gif i lecę po takie post-45714-0-69922700-1387709299.gif patelniaki  :P

 

 

 

 

Wróciłem. Niestety na tarczy.  A to co widać to nasz osławiony Spinwal  :angry:

post-45714-0-10177500-1387733320_thumb.jpg

 

Edytowane przez popper
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...