Skocz do zawartości

Krótka nimfa - co o tym myślicie?


kardi

Rekomendowane odpowiedzi

:D :D :D

Czasy teraźniejsze zakładają relatywizację wszystkiego co się tylko da, łącznie z płcią ..  Ułatwienie albo uproszczenie jednak nie zawsze musi oznaczać prymitywizmu , na czym w naszej rodzimej praktyce , ewolucja z reguły się kończy .. To nie jest kraina  dżentelmenów z wędką , to jest kraj flyfishingowych oraczy .. :)

 

Szanowny Panie Sławku,

 

To ja dodam taką anegdotę (nie wiem dlaczego, ale miała mieć miejsce w krakowskim tramwaju):

 

Do wspomnianego, zatłoczonego tramwaju wsiada z niejakim trudem starsza pani, a widząc grupę rozbawionych młodzieńców rozpartych na krzesełkach staje wymownie obok nich. Bez reakcji. Chrząka, a po chwili mówi "Widzę, że teraz dżentelmenów już nie ma". Na co odpowiada jeden z młodych ludzi: "Paniii!!  Dżentelmenów to tu jest od ch..., tylko wolnych miejsc ni ma".

 

 

Byle nie odezwał się rechot jak z finału "Rewizora" ... ;-)

 

Pozdrawiam serdecznie

 

Jerzy Kowalski

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cztery ostatnie posty pokazują ten ważny a dla wielu niedostrzegalny schodek, ale ilekroć sam go dostrzegę w pędzie po ilość i wielkość to zazwyczaj już leżę gdyż się właśnie potknąłem o niego  -_- Zamiast wstawiać lajki - dziękuję Panie Jerzy i Tobie Sławku, że jesteście tu  :)

 

pozdrawiam

Arek

Edytowane przez Rheinangler
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Jozi @Kardi Kormoranow sie nie bojcie. Jest ich na szczescie mniej niz zeszlych latach. Wszystkie maja aktualnie stolowke na Solinie :) Solina w tym roku raczej w calosci nie zamarznie, a ryby pod powierzchnia jest zatrzesienie wiec na San sie nie przeniosa.

 

San jest faktycznie piekny!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć!

Na  "dolnej "można polegać! :o Zawsze wywołuje emocje :D :D :D

Co poniekąd było celem założenie wątku,uzupełnionego drobną uwagą dotyczącą konstrukcji wędziska.Napisaliście już wiele i ciekawie,najbliżej mi do poglądów  Jurka i Sławka o czym pisuję już od dawna.Pazerni nieetyczni wędkarze po względnym opanowaniu tej techniki wyrybili pomorskie głębokie strumienie.Było,było,powtarzać się nie myślę.Jest pewien aspekt łowów bardzo ciężkimi muszkami(lub tylko jedną),który chciałbym poruszyć.Aspektem tym jest przypadkowość,ślepy traf ;) .Streamer,mokra,o suchej czy lekkiej nimfie nie wspominając nie są technikami tak prostymi ,tak łatwymi do opanowania w podstawowym-podkreślam podstawowym zakresie.Nie są też technikami umożliwiajacymi tak dobre,już po niedługim treningu efekty.Czasem coś zatnę,czasem samo się uwiesi-nie jest źle- konstatuje początkujący.Wędkarze rozpoczynający swą muchowa przygodę od krótkiej nimfy,często też na tej metodzie swe muszkowe dociekania kończą.Dotyczy to szczególnie łowiących w ciekach Pomorza,którzy posiedli technikę z czasem już lepiej.W nowych warunkach,na głębokiej płani lub co gorsze nad pstrągowym jeziorem lub morzem stają się bezradni.Ot taka konstatacja.Oczywiście kłusować można przy użyciu każdej z metod,decyduje wędkarz(???),ale jak kiedyś już chyba wspomniałem nie jest obojętne czy ma w rekach "wiatrówkę"czy "kałacha".Nad moimi rzekami,w dorzeczy Gwdy dolna nimfa to kałach.W rękach nieodpowiednich ,jak żadna z innych wymienionych metod bywa zabójcza.Zabójcza bez cudzysłowu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pozwolę sobie odnieśc sie do twojego posta, jednak prosze, nie traktuj tego jako jakiejś personalnej wycieczki, to jest ogólna wypowiedź

Nie mnie oceniać czym jest flyfishing,

Ale przecież wiadomo, czym jest fly fishing - sportem znudzonych cywilizowanych ludzi ;) Którzy w ramach gentlemańskiej umowy postanowili by było trudniej, selektywnie i pod górkę.

 

Akceptowalne reguły ustalają regulaminy, które z kolei są indywidualne dla danych krajów/regionów/społeczności. 

Ja niestety wiary w zbawczą moc regulaminów i ogólnie przyjętego obecnie prawa nie podzielam. Przerysowując mocno - 15 letnią dziewczynkę można zmolestować, bo w świetle prawa nie jest już dzieckiem. Czy jest to ok? Chyba nie. To że regulamin dopuszcza np męczenie pstrągów i troci od 1 stycznia, niekoniecznie oznacza ze radosne migracje nad rzeki północy mają cokolwiek wspólnego z poprzednim punktem ;) głównie z umową :D To ze "można" nie oznacza przecież ze koniecznie "trzeba". W końcu mucha sprowadza się do świadomego limitowania swoich szans w spotkaniu z przeciwnikiem.

 

Wiadomo, są osoby które pragną z całych sił przekonywać, że ich sposób postrzegania jest najlepszy, a inne się nie liczą, taka swoista dyktatura. 

Wiesz, ten kij ma dwa końce w tej dyskusji ;)

 

 

Posługując się przykładem sztuki. 

Sztuka to nie obraz, jej się nie da wrzucić w sztywne ramy i powiesić na ścianę, dodając napis "To jest jedyna i najbardziej słuszna definicja sztuki", bo jednemu podobają się kreski Picassa, a innemu kwiatki Van Gogha.

Tu zgoda, problem, gdy w definicję sztuki usiłuje się na siłę wepchać choćby to:

http://www.dailymail.co.uk/femail/article-2518107/Vaginal-knitter-artist-Casey-Jenkins-makes-scarf-wool-stored-inside-vagina.html

Usiłując jeszcze postawić między tym a sztuką z Twojego cytatu znak równości relatywizmem i absurdalnym hasłem "o gustach się nie dyskutuje", pozwalającym każdej szmirze zaistnieć i mieć się dobrze, w ogólnym poczuciu samozajebistości.

 

I żeby nie było, ze jestem hejterem rolko-napierdalactwa, zupełnie nie. Jednak sporo złego zrobiła ta metoda na wodach i w głowach polskich muszkarzy.

Sam łowię tą metodą bardzo sporadycznie, bo niezbyt ją lubię. Jest jednak miejscówka gdzie się wyłamuję - mój ghillie mi ją zaleca, więc go słucham :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Ale przecież wiadomo, czym jest fly fishing - sportem znudzonych cywilizowanych ludzi  ;) Którzy w ramach gentlemańskiej umowy postanowili by było trudniej, selektywnie i pod górkę.

Każdy ma własną definicję, Twoja mi się podoba, choć czy "trudniej" to nie wiem, spytaj spinningistów podczas rójki jętki majowej ;)

Ja niestety wiary w zbawczą moc regulaminów i ogólnie przyjętego obecnie prawa nie podzielam. Przerysowując mocno - 15 letnią dziewczynkę można zmolestować, bo w świetle prawa nie jest już dzieckiem. Czy jest to ok? Chyba nie. To że regulamin dopuszcza np męczenie pstrągów i troci od 1 stycznia, niekoniecznie oznacza ze radosne migracje nad rzeki północy mają cokolwiek wspólnego z poprzednim punktem  ;) głównie z umową  :D To ze "można" nie oznacza przecież ze koniecznie "trzeba". W końcu mucha sprowadza się do świadomego limitowania swoich szans w spotkaniu z przeciwnikiem.

 

To, że część regulaminów jest absurdalna to oczywista oczywistość, ale nie chcę się w to wgłębiać bo to jest temat na inną dłuższą dyskusję. 

Chodziło mi bardziej o fakt, że regulamin ogranicza nas, a czy już robimy to zgodnie ze swoim sumieniem czy nie, to co innego, zabronione nie jest.

Cytując kiedyś usłyszany tekst "Można łowić na serek cielęcy ale nie w sposób bydlęcy". Łowienie łososi na ikrę nie jest fair, a w cywilizowanych krajach się to odbywa. 

 

 

Wiesz, ten kij ma dwa końce w tej dyskusji  ;)

Ja nikogo do niczego nie namawiam, przestawiłem swój punkt widzenia.

 

Niestety, im dalej w las tym więcej drzew. Zboczenie rodzi zboczenie, a w dobie internetu jakoś łatwiej jest się tym wszystkim chwalić. Przykre to... 

 

 

I żeby nie było, ze jestem hejterem rolko-napierdalactwa, zupełnie nie. Jednak sporo złego zrobiła ta metoda na wodach i w głowach polskich muszkarzy.

Nie metoda, a ludzie... Niestety ale kiepski standard życia, piętno komuny, no i to polskie narzekanie. "Nie ja to ktoś inny weźmie." "Płacę, żądam, wymagam"  itd. 

 

Te wyzerowane niegdyś odcinki też mają swoje zalety. 

Ubiegłej jesieni odkryłem (co to za odkrycie, skoro odcinek rzeki płynie przy wiosce)  ze znajomym pewną miejscówkę, ze dwa wyjazdy musiałem go namawiać żeby tam pojechać, bo bym sceptycznie nastawiony.

Pojechaliśmy, wierz mi bądź nie ale mieliśmy tam przez 6-7 h około 100 lipieni miarowych na głowę, 2 tygodnie później trochę słabiej ale dalej ręka bolała. Dodam, że to nie był San ale średniej wielkości pomorska rzeka. 

 

Cytat: 

"Sam łowię tą metodą bardzo sporadycznie, bo niezbyt ją lubię. Jest jednak miejscówka gdzie się wyłamuję - mój ghillie mi ją zaleca, więc go słucham :D" (nie mogę już z quotem jechać, bo mi wyskakuje błąd za dużej ilości cytatów)

 

Eee no, gdybym miał pod nosem do wyboru rzekę pełną łosi, bajoro z kilkukilogramowymi szczupakami, czy rzekę z lipieniami, to długo bym się zastanawiał, ale tylko nad dwiema opcjami, tą trzecią dodałbym sobie w chwili gdy chciałbym się udać na masaż nadgarstka ;)

 

Dziś 4 h na Łebie, na odcinku gdzie łowiłem - jeden znajomy na spinning miał samca ~60cm przy nogach, ale mu spadł, napotkany młody chłopak (~16 lat) dumnie chwalił się 45 cm keltem, jedna spleśniała 80-tka. Dodam, że byłem na odcinku gdzie jeździ najwięcej wędkarzy... 

Ja się dotleniłem, miałem jedno skubnięcie niekoniecznie trociowe, trochę skagitem nieudolnie (dopiero drugi sezon) pomachałem i jutro powtórka ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kuba piszesz "Jednak sporo złego zrobiła ta metoda na wodach i w głowach polskich muszkarzy"

 

Kuba to ja Ci powiem tak, znam jedną z małych rzek w naszym pięknym kraju kiedy w środowisku rozeszło się, że na niej jest jedna z najbardziej intensywnych i długotrwałych wylot majówki  i rybki są i do tego konkretne, muszkarze prze 2 tygodnie za pomocą suchej muchy wytrzebili z rzeki prawie wszystkie miarowe pstrągi (największy o jakim słyszałem to 68 a sam widziałem 60). I co mam powiedzieć że najbardziej szlachetna metod tj. sucha mucha jest beeee bo pozwala unicestwić rzekę. Trochę dystansu i powtórzę to co wiele razy mówiłem więcej wyrozumiałości dla odmienności w stosunku do osobistych preferencji.

Kiedyś uświadomiłem znajomemu u którego organizowane są często na jego wodach spływy kajakowe i który najchętniej tych sq.... kajakarzy to by pozabijał lub zrobił przeciwko nim osobista krucjatę, że to są tacy sami ludzie jak my, a że mają jak my pasję z tym że dla nich są to spływy kajakowe to musimy się wspólnie tolerować i szanować nad wodą. A  i jeszcze raz "nad wodą dla wszystkich starczy miejsca" ;)  a i jeszcze naprawdę ostatnia spraw nie metoda łowi łowią ludzie :)

 

Daniel

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie - ale przecież ja niczego takiego nie twierdzę.

Oczywiście - to tylko narzędzie i ja osobiście tak łowić raczej nie lubię. Jednak daleko mi do zaglądania innym do spodni - myslę ze każdy ma w miarę pojęcie co jest ok, co nie.

To ze najwspanialszą metodę oprowadzić do jakiejś zupełnej aberracji - nic na to nie poradzimy.

Ja z wyboru problemu nie mam - w słonej wodzie niezbyt jest miejsce na króciaka, na suchą też niezbyt - dylematów nie mam.

Zostają wszelkie odmiany streamera i mokra na łososie, w pełnie mi to wystarcza.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam,

chciałbym się odnieść do posta z początku dyskusji, a mianowicie: przelotki przy kołowrotku. Swoje doświadczenia opisane w tym krótkim artykule opisałem na podstawie wieloletnich doświadczeń swoich oraz moich doświadczonych kolegów, którzy bardzo dobrze opanowali tę technikę łowienia. Przybliżenie przelotki bliżej kołowrotka nic nie zmieni w kwestii zwisu a wręcz utrudni wysnuwanie się sznura czy żyłki podczas holu czy zacięcia. Zwis przy zastosowaniu żyłki nie powinien się zdarzyć, jeśli jest dobrze skonstruowany przypon i z dobrej żyłki. W przypadku linki, można z powodzeniem ten kawałek sznura przytrzymać palcami przy rękojeści. Tak łowiło się dawniej, gdy nie było kołowrotków z dobrym i stabilnym hamulcem. Dzisiaj można tak łowić z powodzeniem lub zastosować dobry kołowrotek i zacinać   z kołowrotka.

Jeszcze jedna kwestia. Zwis sznura( napiecie sznura) będzie zupełnie inne w zależności od uciągu wody, w której będziemy łowić. W przypadku szybkiego prądu wody sznur będzie inaczej napięty niż w przypadku spokojnej i powolnej rzeki. Do tego dochodzi jeszcze waga zastosowanych much, itp....

 

Bardziej bym się skupił na tym, że o ile duża rzesza wędkarzy na krótką nimfę, to sprzęt do jej połowu już budzi wiele zastrzeżeń, bo najczęściej jest niedostosowany do tej metody. 

 

Pozdrawiam

Seba

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Byłem w zeszłym już roku świadkiem zmagań elity muszkarzy w Pucharze Bobru. Zawody rozegrane zostały w trzech sektorach, z których jeden wypadł na wodzie stojącej. Stałem, obserwowałem i własnym oczom nie wierzyłem. Na żwirowni Wojanów trzeba było muchę podać przynajmniej na odległość 15 m. Im dalej tym lepiej. Ponad połowa z łowiących w tych zawodach nie potrafiła rzucać podstawowym rzutem. Walili linką po trawie za sobą albo w wodę przed sobą. Ślimaki zdążyły uciec, nie mówiąc o rybach. Ci zawodnicy opanowali jedynie "żyłkę" lub krótką nimfę" i jadą na tym. Pozostałe metody są dla nich męką.

Łowię na muchę dopiero 30 miesięcy, ale nikt mi nie wmówi, że trudniej jest się nauczyć "krótkiej nimfy" niż świadomego prowadzenia suchej czy mokrej. Uważam, że jeżeli ktoś umie łowić jedynie na "krótką" będzie wszystkich innych przekonywał, jaką ta metoda jest trudną, jakim kunsztem trzeba dysponować, aby na nią łowić. Zawody na Bobrze jeszcze bardziej utwierdziły mnie w tym poglądzie.

PS.

Nie mam nic do tej metody. W niektórych warunkach jest naprawdę dobra. Ale nikt mi nie wmówi że jest jedyną skuteczną metodą. No, chyba że dla tego, który sznura nie umie wyrzucić na 10 m.

Edytowane przez Marszal
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Doszedłem do wniosku, że od początku trochę błędnie pisałem. Chodzi mi o to, że moje posty odnosiły się do nimfy, a nie dokładnie tylko do dolnej (krótkiej) nimfy. 

Byłem w zeszłym już roku świadkiem zmagań elity muszkarzy w Pucharze Bobru. Zawody rozegrane zostały w trzech sektorach, z których jeden wypadł na wodzie stojącej. Stałem, obserwowałem i własnym oczom nie wierzyłem. Na żwirowni Wojanów trzeba było muchę podać przynajmniej na odległość 15 m. Im dalej tym lepiej. Ponad połowa z łowiących w tych zawodach nie potrafiła rzucać podstawowym rzutem. Walili linką po trawie za sobą albo w wodę przed sobą. Ślimaki zdążyły uciec, nie mówiąc o rybach. Ci zawodnicy opanowali jedynie "żyłkę" lub krótką nimfę" i jadą na tym. Pozostałe metody są dla nich męką.

Współczuję tym którzy łowią jedynie na dolną nimfę, bo faktycznie nie poznali pełnej radości wędkarstwa muchowego. Umiejętności rzutowe, dopasowanie techniki połowu do aktualnych warunków pogodowych itd. 

 

 

Łowię na muchę dopiero 30 miesięcy, ale nikt mi nie wmówi, że trudniej jest się nauczyć "krótkiej nimfy" niż świadomego prowadzenia suchej czy mokrej. Uważam, że jeżeli ktoś umie łowić jedynie na "krótką" będzie wszystkich innych przekonywał, jaką ta metoda jest trudną, jakim kunsztem trzeba dysponować, aby na nią łowić. Zawody na Bobrze jeszcze bardziej utwierdziły mnie w tym poglądzie.

Krótka nimfa, teraz to już nie to samo co kiedyś. Mało kto łowi linką ;)

Ja np. łowię przyponem o długości nieco ponad 6 metrów + linka dt00, takim zestawem jestem w stanie celnie podać suchą muchę na 10-15 metrów spokojnie (więcej nie potrzebuję rzucać), stosuję tylko wtedy jak nie mam przy sobie odpowiedniej wędki do suchej, a w moich stronach często zmiana kołowrotka, czy szpuli trwa tyle, że rójka minie...

Normalnym rzucę dalej, choć w moim przypadku stosuję to tylko przy połowach streamerem (sh w jeziorze, morzu i dh w rzece). Nie widzę potrzeby 20 metrowych rzutów suchą muchą na pomorskich rzekach. Pedałki na Sanie i 20 metrów jak najbardziej, z suchą też nie ma tam takiej potrzeby (za wyjątkiem ekstremalnych sytuacji, takie jest moje zdanie i jak najbardziej mogę się mylić).

 

A ja Ci powiem, że ciężej jest dobrze nauczyć się łowić na nimfę (uparty jestem ;) ) i nie chodzi mi tutaj bynajmniej o nie takie łatwe prowadzenie, ale przede wszystkim o czytanie wody, a ta umiejętność przy łowieniu na suchą muchę jest Ci zbędna (no ewentualnie przy łowieniu na wymuszonego się przydaje). Rzuty w moim odczuciu łatwiej jest wytrenować.

Jeśli chodziło Ci o samo prowadzenie nimf, w odniesieniu do suchej to zgodzę się z Tobą. 

 

 

PS.

Nie mam nic do tej metody. W niektórych warunkach jest naprawdę dobra. Ale nikt mi nie wmówi że jest jedyną skuteczną metodą. No, chyba że dla tego, który sznura nie umie wyrzucić na 10 m.

Zgadzam się w 100% :). Tyle, że nikt w tym temacie nawet nie próbował (przynajmniej ja to tak odbieram) i mam nadzieję, że swoimi postami nie nakłaniam do używania nimfy, ba nawet nie zachęcam, bo każdy łowi jak mu się podoba, byle nikomu krzywdy nie robił oraz robił to zgodnie z regulaminem i swoim sumieniem ;)

 

Na koniec. 

Nie każdy wędkarz łowiący na nimfę to "wyrybiacz", tak jak nie każda osoba z nożem to morderca ;)

 

 

Ehh, żeby w tym nowym roku było jak najwięcej dni, w których będę mógł połowić na suchą muchę...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też mam takie życzenie, chociaż daleką nimfę i mokrą też lubię. Tak jak powiedziałeś, przy "krótkiej" konieczne jest czytanie wody, ale ta księga na powierzchni jest otwarta, trzeba jedynie poznać litery którymi do nas mówi. Po kilku przejazdach (świadomych) ciężkiej muchy i odrobinie wolnej pamięci w zwojach mózgowych można dane stanowisko sobie w wyobraźni narysować.  Oczywiście nowe stanowisko to nowe skanowanie.

Nie mogę się z tobą zgodzić, że czytanie wody przy połowie na suchą jest mniej ważne. Wyobraź sobie potok o zmiennym prądzie, kamorach i łowienie "na siebie". Tę wodę też musisz dobrze poczytać, aby mucha płynęła w miarę naturalnie. Co prawda nie musisz zapuszczać wzroku w otchłań ale powinieneś wytężyć wzrok na kilkanaście metrów przed siebie i spróbować wyobrazić sobie jak będzie płynęła mucha wraz z pędzącym sznurem.  Niestety jest trochę daleko, w tor spływu nie wejdziesz więc musisz pokombinować. Ale w muchowaniu to jest też piękne. I czytanie dna i przewidywanie spływów. fajnie jest stanąć na stanowisku i kilka minut popatrzeć jak woda płynie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

.... Ci zawodnicy opanowali jedynie "żyłkę" lub krótką nimfę" i jadą na tym. Pozostałe metody są dla nich męką.

 

Taaaaa :lol: się ubawiłem normalnie po pachy no to powiedz mi "robaczku" jak by Cie zawodnicy łowili kiedy woda, specyfikacja stanowiska i inne warunki  nie odpowiadała by metodzie dolnej nimfy, właśnie chcąc łowić skutecznie w rożnych miejscach w rożnych rzekach i zbiornikach  trzeba mieć opanowane wszystkie techniki i metody ;)

 

nie będę wszczynał kolejnej zadymy bo już na forach dużo tego ale jak słyszę tego typu gadkę to mnie szlak trafia, ale tak to jest jak ocenia się coś na podstawie jednej sytuacji, kolego w zeszłym roku tylko w JEDNYCH zawodach w całym cyklu muchowego GP dominująca metoda była dolna nimfa a właściwie żyłka, na Mistrzostwach Polski bez umiejętności podania maleńkich nimfek na odległość ponad 20 metów nie było czego szukać, mogłeś przyjechać jesienią na San to byś zobaczyła na jakie odległości trzeba rzucać muchami na hakach 18-22 aby połowić i zobaczylibyśmy Twoje efekty a właściwie ich barak na dolną nimfę. Łowiąc na ubiegłorocznych Mistrzostwach Polski na Sanie, chodzi mi o turę na Myczkowcach miałem właśnie okazję właśnie przypatrzyć się większej liczbie innym zawodnikom łowiącymi na sąsiednich łódkach i powiem coś odwrotnego do Twoich obserwacji zauważyłem że poziom rzutowy ( odległość, ekonomika i estetyka rzutów) jest właśnie na bardzo wysokim poziomie  Nie zamierzam Cie przekonywać bo Ty byłeś przecież Ty byłeś na JEDNYCH  zawodach i wszystko widziałeś i wiesz najlepiej  więc proszę przynajmniej przestań proszę pieprz..... farmazony i tworzyć kolejne kłamliwe mity.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja w zawodach nie startuję. Stałem sobie z boku i obserwowałem. I widziałem, co widziałem. Na kilkunastu zawodników stojących na brzegu żwirowni dwóch prowadziło sznur równolegle do wody i ziemi za sobą. Kilku dawało sobie radę a reszta waliła sznurem po trawie lub chlapała na wodzie.  Oczy nie kłamały.  A co jest nad Sanem, na Myczkowcach - guzik mnie to obchodzi. Widziałem i swoje zdanie mam. Z faktami się nie dyskutuje, a to były fakty.

I jeszcze jedno. No właśnie tak łowili, jak opisałem, kiedy warunki uniemożliwiły stosowanie "żyłki". Oceniam na podstawie jednej sytuacji i to wystarczy. A może nad Wojanowem jakieś żyły wodne lub inne takie sprawy przeszkadzają w rzutach? Nad Sanem ich pewnie nie ma i nie przyciągają linki do ziemi.

Edytowane przez Marszal
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 .... A co jest nad Sanem, na Myczkowcach - guzik mnie to obchodzi. Widziałem i swoje zdanie mam.............................Oceniam na podstawie jednej sytuacji i to wystarczy ........

 

Guzik Cię obchodzi :D no dobra masz prawo żeby guzik Cię obchodziło ale wydaj mi się że nie masz prawa do stwierdzeń że zawodnicy poza inną metoda niż żyłkowa posługiwać się nie potrafią zresztą co się to obchodzi pewno znów guzik :D i widzę że dyskusja z Tobą nic nie zmieni bo Ty i tak wiesz lepiej bo raz widziałeś a podane fakty dotyczących konkretnych łowisk i metod też Cię guzik obchodzą :D.

 

Nie chodzi mi ani o gloryfikowanie metody nimfowej daleki jestem też manifestowania zawodniczego podchodzenia do łowienia na muchę. Łowię na wszystkie metody, wędkami jednoręcznymi i dwuręcznymi, w rzekach, wodach stojących i morzu z brzegu, brodząc pływając na pływadełku łódce i wiem jedno nie zmierzam się ograniczać i dla mnie każda metoda i technika jest OK tylko trzeba ją umiejętnie stosować w określonych warunkach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szanowny Panie Danielu,

 

Życzę Panu jak najlepszego sezonu w 2014 roku i dobrych wyników. Życzę też bardziej wyważonego podejścia do "wyścigów wędkarskich" bo nie tylko o złowienie ryb "za wszelką cenę" w tym wszystkim chodzi ... również o pewien zakres ograniczania się ... ;) I proszę nie brać osobiście każdej uwagi na forum ... polscy muszkarze, w tym zawodnicy startujacy w ogólnopolskich zawodach, bardzo często mają kłopoty z posługiwaniem się zestawem wtedy, kiedy trzeba rzucić linką i "Marszal" ma dużo racji w tym, co napisał ... a ja odrobinkę się na tym znam ... ;)

 

Pozdrawiam serdecznie

 

Jerzy Kowalski

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cztery ostatnie posty pokazują ten ważny a dla wielu niedostrzegalny schodek, ale ilekroć sam go dostrzegę w pędzie po ilość i wielkość to zazwyczaj już leżę gdyż się właśnie potknąłem o niego  -_- Zamiast wstawiać lajki - dziękuję Panie Jerzy i Tobie Sławku, że jesteście tu  :)

 

pozdrawiam

Arek

 

Szanowny Panie Arku,

 

Dziękuję Panu za ten komentarz. Podtrzymuje przekonanie o tym, ze warto czasem coś napisać. ;) Życzę wiele pomyślności w 2014 roku i w całym wędkarskim sezonie. :)

 

Pozdrawiam serdecznie

 

Jerzy Kowalski

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 To ze "można" nie oznacza przecież ze koniecznie "trzeba". W końcu mucha sprowadza się do świadomego limitowania swoich szans w spotkaniu z przeciwnikiem.

 

 

 

Drogi Kubo,

 

Dziękuję Ci za te komentarze, z których cytowane zdanie jest jednym z najważniejszych, moim zdaniem ... i nie ma co się wycofować z takich stwierdzeń pod presją oponentów ... ;)

 

Oczywistym jest, że w ramach "lagalności", a przynajmniej "niesprzeczności z przepisami" można dokonać rabunkowej dewastacji zasobów ... bo działa "prawo wielkich liczb" i kiedy każdy z tysiecy powie "należy mi się", "nie zamierzam sie ograniczać", "nikt mi nie będzie mówił", to efekt jest łatwy do przewidzenia ... a rzeczywiście to ludzie mogą dokonać tych dewastacji, jednak zalezy to w dużej mierze od tego ilu ich, oraz jakie narzędzia mają do dyspozycji ... ;)

 

Pozdrawiam serdecznie

 

Jurek Kowalski

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Bujo :blush:

bez urazy :standard-mało wiesz,mocno piszesz...

wszystkie złowione wypuściłeś?skąd pewność ,że żadna nie usnęła po wypuszczeniu?ciekawe...

wykluczanie czy piętnowanie zacznij lepiej od Siebie,

tego 'prezesa' osobiście znam i być może zrobił znacznie więcej od Ciebie -zarybiając rzeki w Polsce pstrągiem i lipieniem od lat 80-tych,co zresztą czyni bez przerwy także w tym i przyszłym roku!!!

nie metoda,tylko chciwość zarówno wędkarzy jak i zarybieniowe krętactwa baranoidalobezmóźnikowników społem pustkę poczyniły...

więcej tolerancji w nadchodzącym 2014 :)

 

Witam,

 

Nie znasz mnie, nie wiesz jak postępuje z rybami i ile jeśli już ich zabieram. Na nimfy lowie wędka zrobiona na switchowym blanku Batsona w klasie 6. Mówi już sporo? Praktycznie wszystkie lipienie jakich zdjęcia zamieścilem na tym portalu były reanimowane, głownie tak na wszelki wypadek, od minuty, dwóch do kilkunastu minut w jednym przypadku. Skąd wiem, ze przeżywają, raz wiem raz nie, w Anglii jest to łatwe, rzeka płytka, progi wodne, jak coś zdechnie to widać. W Szwecji nie mam takiej pewności ale poprzez świadomy dobór mocnego sprzętu pozwalającego na znaczne skroćenie holu robie rybom jak najmniejsza szkodę. Pytasz się ile ryb zabijam. Bardzo mało. Przez kilka gdzie mieszkam w lep dostał jeden lipien i dwa dzikie pstragi. Każda ryba pochodziła z rzek gdzie jest ich bardzo dużo i została skonsumowana wieczorem nad rzeka. W Szwecji nie pozwalam ludziom z którymi lowie na miesiarstwo, lipienie jakie czasem zabieramy id tylko i wyłącznie na tatar a jak ktoś chce rybę to wysyłam na jezioro po szczupaka, który ma tam status szkodnika. Jeden ciol na ostatnim wyjeździe ubil metrowke za co dostał porządny opierdol, nie było mnie przy nim.

 

Według mnie najgorzej jest właśnie wypuszczac ryby tam gdzie jest ich dużo, każdego jakiego zobaczę z ubitym lipieniem 50 cm nazwę debilem choćby był moim najlepszym komplem ( z kumplami to nie grozi). Tu chodzi o odruch, mój jest taki by od razu wypuścić rybę, takich prezesów by ja jeb....c w lep, ot cała różnica. Zreszta tam ryb jest dużo, jak już ktoś musi coś zjeść to bierze się rybę ok 40 cm, nazre się każdy. Na ostatnim wyjeździe na pare setek zlowionych ładnych lipieni mam zdjęcie z jednym, tylko dlatego, ze poprosił mnie kolega co by cyknac bo się przyda do jego gazety.

 

Bujo

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam,

 

Czyli podsumowując owy wątek:

 

- nimfowcy są ograniczeni, potrafią tylko toczyć po dnie jakieś ciężkie nimfy i nimi wyrabiać wszystko co się jakoś daje

- nie maja zielonego pojęcia o innych technikach, nie potrafią rzucić na wiecej niż 10 metrów

- Sikora, Szajnik, Guzdek i wielu innych powinni spalić wszystkie puchary i trofea mistrzów swiata czy Europy bo większość zdobyli używając metody jaka pozwoliła wyjść polskiemu flyfishingowi na wyżyny

- zbieramy armie i ruszamy na podbój naszych południowych sąsiadów by zrobić podobnie co wyżej nasi mistrzowie bo tez ta zasrana nimfa zdobyli większość tytułów.

 

Natomiast mamy tez niesamowite plusy metody suchej muchy, w sumie to dziwie się dlaczego nie mokrej bo od tego się zaczęło:

 

- metoda koszerna, jedyna zreszta plus mokra

- idziemy tylko i wyłącznie w górę rzeki jak zalecano

- metoda strasznie trudna bo przecież trzeba szukać co w danym momencie się roi i co gorsza co żra ryby, jak latają jetki i chusty razem to już dylemat niesamowity, nie wspominam już o jetce majowej bo wtedy to trzeba mieć z 20 rożnych imitacji i weź tu się panie w tym wszystkim polap

- metoda wymagająca niesamowicie precyzyjnych rzutów by trafić w oczkujaca rybę nie jak matolem rypnac byle gdzie i się przecież zlowi

- na suchara można zezrec wszystkie pstragi czy lipienie bo tak się natrudzilismy machajac sznurem, ze potrzebne nam jakieś wynagrodzenie za poniesione trudy zlowienia czegokolwiek.

 

Nie wiem tylko jakim cudem i dlaczego taki ktoś jak ja bardzo lubiący nimfe nosi zawsze ze sobą druga wedke z zawieszonym sucharem, co wiecej jak łowi na renomowanych angielskich lowiskach owym mistrzowskim sucharem zlowi wiecej niż kolesie z tytułami mistrzów rzutowych potrafiący posłać muche w kwadrat 50 cm na 25-30 metrów. Dlaczego tez i jakim cudem ewentualnie prawem daje czasem klientom owych świetnych zawodowców coś z pudełka bo mu szkoda faceta co zapłacił z półtora tysiąca za dzień lowienia? Bo ten właśnie osobnik czyli ja nie kręci tylko nimf ale rownież suchary, przez owe krećenie narzędzi masowej zagłady wyrobił się w technikach i posiada świetne i sprawdzone imitacje owych much pływających na powierzchni i co gorsza wie kiedy ich użyć.

 

Pozdrawiam,

 

Bujo

 

P.S. Zatwardziali sucharzy weźcie proszę cyknijcie i wklejcie dziś zdjęcia kapek jakie posiadacie w swoim warsztacie muchowym. Ja tez tak zrobię.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Michał takiego w 2014roku Cię lubię :) .Jak słyszałem tekst jednego razu na zebraniu, gruntowiec był oburzony-zakazać korzystanie z echosondy bo stanie taki spinningowiec nad sandaczem i ryba nie ma szans, na 100% jest złowiona.Więc mu wytłumaczyłem, złowiona może i owszem ale nie na 100% a zjedzona to zależy od wędkującego :D .Zadałem mu pytanie, jak łowi na żywca szczupaki  i sandacz często zażre żywca na kotwicy, która mu utkwi w przełyku to jakie szanse ma na przeżycie?Miał chłopina probnem z odpowiedzią, zaczął ściemniać więc mu powiedziałem, że w poprzednim życiu też łowiłem na żywca i żadna ściema do mnie nie przemawia.

Dobrze Michał napisał, to nie metoda jest zabójcza dla ryb tylko wędkarz :D .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyli podsumowując owy wątek:

 

- nimfowcy są ograniczeni, potrafią tylko toczyć po dnie jakieś ciężkie nimfy i nimi wyrabiać wszystko co się jakoś daje

- nie maja zielonego pojęcia o innych technikach, nie potrafią rzucić na wiecej niż 10 metrów

- Sikora, Szajnik, Guzdek i wielu innych powinni spalić wszystkie puchary i trofea mistrzów swiata czy Europy bo większość zdobyli używając metody jaka pozwoliła wyjść polskiemu flyfishingowi na wyżyny

- zbieramy armie i ruszamy na podbój naszych południowych sąsiadów by zrobić podobnie co wyżej nasi mistrzowie bo tez ta zasrana nimfa zdobyli większość tytułów.

 

 

No nie wiem, w którym miejscu tak napisałem, doprawdy nie wiem. Ale każdy rozumie to co czyta, proporcjonalnie do posiadanej umiejętności czytania ze zrozumieniem.

Opisałem pewien fakt, który stwierdziłem. Nigdzie nie uogólniałem tego do wszystkich stosujących "żyłkę". Ale jest takie przysłowie: "Głuchy czego nie usłyszy to sobie dopowie".

 

Panowie @Bujo i @jasiekcom, bardzo przepraszam ale to nie mój poziom dyskusji. Żegnam w temacie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...