Skocz do zawartości

Krótka nimfa - co o tym myślicie?


kardi

Rekomendowane odpowiedzi

Witam.

Wszelki zapał w temacie wędek spod znaku Pure Fishing (Shakespeare, Hardy, Greys) opada w momencie gdy okazuje się że nie ma do nich żadnych zapasowych składów a coś takiego jak gwarancja nie istnieje. W Jaxonie jest realny serwis za równie psie pieniądze jak ceny samych kijów. Monolita/Genesisa/GreenPoint'a 11'#4 można za 250 zł kupić z przesyłką. Jak będą promocje w jakieś chore "...day'e" i "...week'i" to będa pewnie 20 % mniej kosztować. Ten model to już można na setki chyba liczyć jeżeli chodzi o przeróbki blanku na porządne i bogato wyposażone kije, bo za taką kwotę to nawet na Aliexpres samego blanku 11#4 się nie kupi.

Za swoje pieniądze jest OK, a po przeróbce to całkiem inny kij, świetny na większe rybki i większe rzeki. Mam dla porównania i Trapera Guide 11'#3 i Shakespeare Agility 2 10'#3 i jeszcze inne niedrogie kije do krótkiej.

Monolith (Genesis) 11'#4 po przeróbce ma u mnie dożywocie i oprócz tego przerobioneo trzymam jeszcze na wszelki wypadek oryginał, kupiony na giełdzie za mniej niż bym chciał osobno dwa ostatnie składy kupic w serwisie ... niech leży - nie spleśnieje ani się nie zepsuje  :D

Pozdrawiam.

post-63414-0-50196600-1624026043_thumb.jpg

post-63414-0-38397100-1624026055_thumb.jpg

Edytowane przez Forest-Natura
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pytanie, jak wam się udało przetrzeć przelotki żyłką? Wszak wędka ta służy głównie do metody żyłkowej, więc machanie w te i nazad sznurem raczej się rzadko wykonuje. Co do serwisu Szekspira to muszę się zgodzić z Ziemowitem. Można zapomnieć...

 

Wysłane z mojego POCO F1 przy użyciu Tapatalka

Edytowane przez zeralda
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pytanie, jak wam się udało przetrzeć przelotki żyłką? Wszak wędka ta służy głównie do metody żyłkowej, więc machanie w te i nazad sznurem raczej się rzadko wykonuje. Co do serwisu Szekspira to muszę się zgodzić z Ziemowitem. Można zapomnieć...

 

Wysłane z mojego POCO F1 przy użyciu Tapatalka

Ja oprócz przyponu żyłkowego używam sznura 00, który bardzo często jest przeciągnięty przez przelotki. Przelotka szczytowa, praktycznie po kilku wyjściach już miała dosyć widoczne bruzdy. Bardzo słaba jakość, co tu więcej pisać.     

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pytanie, jak wam się udało przetrzeć przelotki żyłką? Wszak wędka ta służy głównie do metody żyłkowej, więc machanie w te i nazad sznurem raczej się rzadko wykonuje. Co do serwisu Szekspira to muszę się zgodzić z Ziemowitem. Można zapomnieć...

 

Wysłane z mojego POCO F1 przy użyciu Tapatalka

Mało precyzyjnie to napisałem. Starła się wierzchnia warstwa galwaniczna (?), ta srebrna. Kij (9' #5/6) używany głównie do klasycznego łowienia ze sznurem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam.

W każdym budżetowym kiju, bez względu na markę, przelotki się tak wycierają. Dosyć szybko ... są też budżetowe  :D

Pojawiły się prze z ten weekend chyba ze trzy Monolith'y 335 cm na giełdach - 150-200 zł. Brać, nie wybrzydzać, przerabiać ... albo i nie  ;)

Pozdrawiam.

Edytowane przez Forest-Natura
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja oprócz przyponu żyłkowego używam sznura 00, który bardzo często jest przeciągnięty przez przelotki. Przelotka szczytowa, praktycznie po kilku wyjściach już miała dosyć widoczne bruzdy. Bardzo słaba jakość, co tu więcej pisać.

No to mamy inne kije. Ja rzadko łowię na żyłę ale "kilka" wyjść już zaliczyłem i nie widać śladu zużycia (Genesis). Zresztą, samodzielna wymiana przelotki szczytowej to nie jest rocket science. Zapalniczka, superglue i 5 minut roboty.

 

P.S. Też mam sznur 00 ale jest przeważnie nawinięty na młynku.

 

Wysłane z mojego POCO F1 przy użyciu Tapatalka

Edytowane przez zeralda
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja też, ja też!

Wczoraj, przez kilka godzin uprawiałem z łódki nowoczesny flyfishing, czyli praktykowałem tzw krótką nimfę, sztukując w toni ciężkim twisterkiem z jeżynka. Linka była klasy 0.14. łowiłem na ośmiometrowej wodzie  całkiem krótkim  - jedynie 6'6" - kijem muchowym, a  nisko profilowy kołowrotek miał nawet ruchomą szpulkę. Mniej kumaci, mało progresywni nawet głośno insynuowali. że zwyczajnie jiguję  :rolleyes:

Ciemnota! 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Zresztą, samodzielna wymiana przelotki szczytowej to nie jest rocket science. Zapalniczka, superglue i 5 minut roboty".

 

---------

Tylko nie Super Glue. Klej termiczny lub coś z ewent. epoksydu. Ktoś to później w razie co musi zdjac a po Super zostaje tylko wersja obcinka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tylko po co sobie komplikować i utrudniać ewentualne "potem" ?? Skoro termoglut działa, daje mozliwość korekty przy osadzaniu i łatwość poprawki w razie czego, to nie widze najmniejszego sensu stosowania cjanoakrylu (poza jakimś awaryjnym zastosowaniem w razie awarii na łowisku czy innym wyjeździe)...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 miesiące temu...

Mam wędkę do krótkiej nimfy o długości 11' i doskonale rozumiem dlaczego taka długość jest odpowiednia łowiąc na sanie czy Dunajcu . Łatwiej jest dostać się do dołków rynien . A jakich wędek do krótkiej używacie na małych rzekach małych które majak szerokość czasem kilku metrów . Taka 11' też zda egzamin czy już coś krótszego ?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Naogół żyłka to przypon równy dwóm długościom wędki, która ma zazwyczaj długość większą niż 9 stóp nawet 3.66m. Muchy dużo lżejsze niż przy krótkiej. Prowadzenie w pewnym dystansie od wedkarza.

 

Krótka = dolna, przypon krótszy niż wędka bo z przelotki szczytowej podczas prowadzenia much zwisa jeszcze kawałek linki. Muchy cięższe, szczególnie prowadząca. Muchy prowadzone pod kijem.

 

Kilka lat nie łowiłem tymi metodami ale przypuszczam, że same zasady nie uległy istotnym modyfikacjom.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W zasadzie dolna nimfa, krótka nimfa i żyłka to ta sama metoda. Żyłka daje tylko więcej możliwości - lżejsze muchy, lepsza kontrola zestawu, łowienie na dłuższym dystansie.

Kontrowersyjne łowienie, ale wymagające sporej wiedzy i techniki jeśli chcesz łowić świadomie, wówczas jest to bardzo skuteczna metoda. 

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiekszosci, to pytanie,  wyda sie idiotyczne. Mimo wszystko prosilbym o odpowiedz.

Czy dolna nimfa, krotka nimfa i metoda zylkowa to to samo? Czy ktos w trzech zdaniach moze mi to wytlumaczyc?

Z gory dziekuje.

Pytanie oczywiście zasadne, bo te określenia przewijają się często przez posty muchowe. Definicje, opisy podane już przez kolegów powyzej, powiem może, że metoda żyłkowa jest najbardziej oddalona od klasycznego muchowania, że długi odcinek żyłki przebiegający w przelotkach praktycznie wyklucza rzuty gdy przynęta jest leciutka. O ile dolna nimfa nie wyklucza rzutu przy użycia linki, o tyle żyłka już tak. A to dlatego, że linka znajduje się wyłącznie na szpuli kołowrotka i rzut w sensie muchowym-odmach itd jest niemozliwy.

Tu dwie uwagi

-post-46397-0-64306500-1633784745_thumb.jpg pierwsza- nie powinno  się zaczynać przygody z muchą od dolnej czyli krótkiej , a już w najwyższym stopniu od metody żyłkowej. Taki początek może spaczyć ze względu na prostotę i...skuteczność. Omawialiśmy to wielokrotnie, muszkarz musi umieć rzucać linką muchową, bo w tym sens, frajda i definicja muszkowania.Gdy rzucasz dobrze, łowisz na suchą i daleko posyłasz mokrą lub suchą...cóż można spróbować i powyżej omówionych metod zawsze z uwzględnieniem regulaminu łowiska. Ja tak mam.

- uwaga druga i pytanie-czym wg. Was różni się łowienie mokrą muchą na dłuższych dystansach jak od dziesięcioleci Bóg przykazał od zastosowania tzw. długiej nimfy?

Kiedyś nimfa okreslała rodzaj imitowanego owada, no bez skrzydełek, mokra i plecaczek na grzbiecie... Tak zaczynałem. Dopiero potem nimfa stała się opisem metody , a nie przynęty..

Ot takie sobotnie pogaduchy :)

pozdrawiam Paweł

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nimfa to metoda połowu na "mokrą muchę". Podobnie zresztą jak klasyczny strimer (poza popperami). Jedyna różnica pomiędzy mokrą a nimfą jest wtedy gdy nimfa jest "dolna", czyli połów na krótką czy obciążoną. Oczywiście mokrą muchę (nie- lub niewiele dociążoną) można poprowadzić też "dołem" przy zastosowaniu odpowiednio tonącego sznura muchowego. Nie jest to jednak dolna nimfa.

Długa nimfa czy mokra teoretycznie jest to to samo poza tym że nimfa imituje (ma wg zasady) larwę owada. Mokra to już wychodzący (chyyyyba) owad, wg mnie. Z drugiej strony streamer jest też mokrą muchą a nie imituje owada. Mokra-sucha to jednak wg mnie definicja stylu poprowadzenia przynęty, mimo że streamerowy popper na pewno nie jest suchą muchą. ;) :)

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

  pierwsza- nie powinno  się zaczynać przygody z muchą od dolnej czyli krótkiej , a już w najwyższym stopniu od metody żyłkowej.

U mnie juz za pozno bo i tak od dupy strony zaczalem :) . Dostawalem baty na morzu od kolegi, ktory trocie mucha lowil, a ja spiningiem nie bylem tak skuteczny wiec rozpoczela sie moja przygoda. Pozniej stwierdzilem, ze szczupaki by sie fajnie lowilo na muche, co tez uczynilem. I wyobrazcie sobie konsternacje, jak pierszy raz mialem jechac na lipienie (czyli jak bozia przykazala i metode do takich ryb stworzyla) i mialem sobie jakies muchy ukrecic na ten wyjazd. Muchy na haczyku #20! Wczesniej operowalem na najmniejszych haczykach to #6, a nie #20! ;) . W sumie jak teraz na to patrze to na dobre mi wyszlo, bo na morzu liczy sie dystans wiec rzucam wydaje mi sie calkiem przyzwoicie, zwlaszcza jak na samouka. 

Pytam o te wszystkie metody bo lowie z kolega, ktory wie jeszcze mniej niz ja. Jesli wedkuje z kims kto lowi na muche "od zawsze"staram sie uczyc i czerpac calymi garsciami. Od Was rowniez! 

Pozdrawiam!

Edytowane przez Jack__Daniels
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

... Dostawalem baty na morzu od kolegi, ktory trocie mucha lowil, . Jesli wedkuje z kims kto lowi na muche "od zawsze"staram sie uczyc i czerpac calymi garsciami. Od Was rowniez! 

Pozdrawiam!...

Łowienie na morzu jest sprawdzianem możliwosci rzutowych, tam widzisz czyś cienki bolek, średniak czy już robisz prawie zawsze co chcesz.Dlaczego? Bo wiatr często z boku lub w pysk,bo warto rzucić jak najdalej. Ostrogi zdobywałem na Bornholmie, były chwile załamki( bo inni na spidolino ciągnęli), ale potem, już naprawdę poszło!!! Z brzegu, w falach- kto tam linką porzuca wszędzie porzuca.Podobnie, choć łatwiej nad jeziorem, gdzie także warto wiksnąć na maxa, ale często z łódki i to zaparkowanej w cichej zatoczce. Praktycy wiedzą o czym piszę, teoretycy  i tak się przypierwiastkują.

Gdy zajrzałem do poczatku wątku skonstatowałem z przykrością, że materiał netowy majacy być zaczynem wątku zginął w kosmosie , tu pierwszy zawód, oraz że wypowiadanie się bez podstawowych doświadczeń w materii jest nagminne. Sporo bufonady tam znajduję, oj sporo.

Z praktycznego  punktu widzenia polecam uczenie się rzutów muchowych, bo za jakiś czas pozostaną nam w Polsce wyłącznie łowiska muchowe w niewielkich zbiornikach, jeziorkach,  z wpuszczonymi salmonidami  , które w swej pasji poławiać bedziemy na muszkę. Łowienie białych ryb w dzikich jeziorach także wymaga umiejętnosci rzutowych.To ciekawa, rozwijająca się alternatywa. Rzeki  krainy p&l  w odwrocie, a wtedy i metody krótkich, ciężkich i żyłkowych nimf przestaną być przydatne. Swoją drogą, o czym pisał Marszał nic bardziej komicznego niż jeziorowa weryfikacja części wyznawców naszego hobby. Trochę offtopuję, ale co tam. ;)

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z praktycznego  punktu widzenia polecam uczenie się rzutów muchowych, bo za jakiś czas pozostaną nam w Polsce wyłącznie łowiska muchowe w niewielkich zbiornikach, jeziorkach,  z wpuszczonymi salmonidami  , które w swej pasji poławiać bedziemy na muszkę. Łowienie białych ryb w dzikich jeziorach także wymaga umiejętnosci rzutowych.To ciekawa, rozwijająca się alternatywa. Rzeki  krainy p&l  w odwrocie, a wtedy i metody krótkich, ciężkich i żyłkowych nimf przestaną być przydatne.

Coś w tym jest. Niestety narastająca presja na wody P&L robi swoje, a nad niektórymi rzekami widać coraz więcej muszkarzy "de novo" nawróconych po tym gdy zobaczyli efekty jakie tą metodą można uzyskać. Niestety konwersja na muchowanie nie idzie w parze ze wzrostem standardów zachowania nad wodą. Włażenie jeden drugiemu na głowę (dosłownie) jest nadal na porządku dziennym, a po zwróceniu uwagi można usłyszeć np. "a co, twoja rzeka?"

 

Wracając do tematu dla mnie mucha to łowienie ze sznurem. Na żyłce się nie znam ale spotkałem ostatnio jednego wędkarza łowiącego takim sprzętem. Wyrzucał on ciężką nimfę na wolframie jak zwykłą błystkę (pod jej ciężarem). Jedyne co tą jego metodę łączyło z muchówką to kij i kołowrotek...

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Metoda muchowa ma wiele "twarzy". Kwintesencją jest oczywiście posługiwanie się sznurem muchowym w łowieniu na suchą muszkę, mokrą muszkę, daleką nimfę czy też streamera. Każda z tych metod funkcjonuje w wędkarstwie muchowych od wieków. W latach chyba osiemdziesiątych zaczęła rodzić się na Podhalu krótka nimfa czyli łowienie spod wędziska ze sznurem zwisającym pod szczytówką jednak nie wchodzącym do wody. Powstała na bystre rzeki Podhala w celu sięgnięcia dociążoną ołowiem nimfą w głębsze rynny. W rynny zaczęli zaglądać wędkarze muchowi ponieważ ryb było coraz mniej a tam, łowiąc ze sznurem położonym na wodzie potrafili siegnąć jedynie nieliczni, dobrzy technicznie i umiejący czytać wodę i wykorzystywać nurtowe zawirowania techniczni muszkarze. Potem pojawiły się główki wolframowe i nimfy mogły stać się jeszcze cięższe więc wystąpiła pokusa spenetrowania jeszcze głębszych rynien, bo tam od zawsze w spokoju mieszkały grube pstrągi. Trzeba było sięgnąć nawet kilka metrów od szczytówki a w tym przypadku sznur przeszkadzał. zamieniono go zatem na żyłkę, początkowo całkowiecie (pamiętacie?). Początkowo "sportowcy zarezerwowali tę metodę wyłącznie dla siebie, potem po skróceniu żyłki na kołowrotku do dwóch długości wędziska metoda stała się powszechna. Czy jest ona metodą muchową? Odpowiedź wcale nie jest jednoznaczna gdyby chcieć rozpatrywać to na podstawie tradycji i klasycznego, tradycyjnego podejścia do wędkowania muchowego. Przynętą jest sztuczna muszka ???? (o ile muszką można nazwać często obciążony główkami wolframowymi haczyk okręcony promieniem pióra, a w którym to obciążenie odgrywa zasadniczą rolę). Kołowrotek jest z tych muchowych, wędzisko jest muchowe i nawet linka "muchowa" jest na szpuli. Ale bardziej przypomina to przepływankę bez spławika (polecam siegnąć do "Wędkarstwa rzecznego" Pana Wyganowskiego). Patrz, wypisz, wymaluj metoda "żyłkowa" niczym nie różni się od tej przepływanki. Zatem czy wędzisko i kołowrotek oraz proteza sznura muchowego powinny decydować o przynależności do danej metody czy też raczej sama kwintesencja tej metody? Każdy może sobie odpowiedzieć na to samodzielnie. Nie jest moim celem w tym wpisie jakiekolwiek dewaluowanie tej metody. Jedynie chciałbym zwrócić uwagę zaczynającym, że łowienie ma sztuczną muszkę do przygoda o wielu metodach, wymagających zdobycia umiejętności posługiwania się wędziskiem muchowym ze sznurem, długim przyponem i leciutką często muszką. Metoda "żyłkowa" to jedyna metoda muchowa, w której można praktycznie bez wielkich umiejętności wejść do wody i próbować łowić. Może początkowo skutek będzie mizerny ale można to zrobić. Na suchą muszkę, mokrą muszkę czy też daleką nimfę lub streameta przygotowanie i wymagane umiejętności są już postawione znacznie wyżej. Podsumowując, metoda "żyłkowa" to taka proteza muszkarstwa, która powstała z pazerności wędkujących i tych, nie umiejących pogodzić się z tym, że są w rzece miejsca do których nie powinno się docierać przynętą, że nie wszędzie musimy wkładać swoje pazerne łapy aby w mediach społecznościowych uchodzić za "huntera". Niestety pazerność zwycięża, pazerność na złowienie ryby, pazerność na klikalność w "laiki". Czy to wędkarstwo muchowe przez duże MW? Moim zdaniem już nie.

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zacznę może od tyłu. "Proteza muszkarstwa" (żyłka) została wymyślona przez pazernych na punkty. Im chyba najbardziej na tym zależało i dalej zależy. Gdzie (realnie) łapie się punkty wszyscy wiemy.

"Od wieków" sznur służy do podania przynęty w postaci sztucznej muchy na odpowiednie dystanse. Jeżeli zaś ktoś ma potrzebę podać przynętę (muchę) pod kijem? Tzw. tenkara, czy dolna nimfa. Dlaczego nie może tego zrobić bez sznura. Sam kij, żyłka, przypon wystarczy. Czy "podanie" przynęty w ten sposób to przeplywanka? Może nazywać się to inaczej niż metoda muchowa ale jednak przynęta w postaci sztucznego "owada", czy ogólnie sztuczna nie jest przynętą w postaci konika polnego, upolowanej muchy, żuka, białego robaczka czy larwy "kłódki" wyjętej z domku. Wg mnie wszystko jest w jak najlepszym porządku.

 

Pytałeś czy pamiętamy że "początkowo sznur muchowy całkowicie zamieniono na żyłkę". Ja nie pamietam mimo że solidnie czytam przepisy i regulaminy od lat 80-tych. Zawsze w przepisach było "przypon może mieć max. dwie dlugosci kija". Czy się mylę? Jeżeli tak to napisz kiedy było inaczej i sprawdzę czy masz rację.

 

Pzdr. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...