Skocz do zawartości

Krótka nimfa - co o tym myślicie?


kardi

Rekomendowane odpowiedzi

 Na żyłce się nie znam ale spotkałem ostatnio jednego wędkarza łowiącego takim sprzętem. Wyrzucał on ciężką nimfę na wolframie jak zwykłą błystkę (pod jej ciężarem). 

To ja mam pytanie, ile taka nimfa moze wazyc? I czy w ogole jest mozliwosc, ze ryba zje to co ma byc tym obciazeniem czy to tylko faktycznie obciazenie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ja mam pytanie, ile taka nimfa moze wazyc? I czy w ogole jest mozliwosc, ze ryba zje to co ma byc tym obciazeniem czy to tylko faktycznie obciazenie?

Trzeba by było zważyć ile może ważyć taki wolfram > 5 mm. Poza koralikiem wolframowym nadal masz uwiązaną do haczyka sierść i pióra, które coś imitują. Napotkany człowiek zachwalał tą metodę jako bardzo skuteczną i rzucał tym praktycznie w punkt pod drugim brzegiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pytałeś czy pamiętamy że "początkowo sznur muchowy całkowicie zamieniono na żyłkę". Ja nie pamietam mimo że solidnie czytam przepisy i regulaminy od lat 80-tych. Zawsze w przepisach było "przypon może mieć max. dwie dlugosci kija". Czy się mylę? Jeżeli tak to napisz kiedy było inaczej i sprawdzę czy masz rację.

 

Pzdr. :)

 

O ile dobrze pamietam, zawodnicy z licencją mieli prawo mieć na kołowrotku na zawodach wyłącznie żyłkę. I nie było to wcale tak dawno, może gdzieś około 8 lat temu. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trzeba by było zważyć ile może ważyć taki wolfram > 5 mm. Poza koralikiem wolframowym nadal masz uwiązaną do haczyka sierść i pióra, które coś imitują. Napotkany człowiek zachwalał tą metodę jako bardzo skuteczną i rzucał tym praktycznie w punkt pod drugim brzegiem.

 

Metoda jest bardzo skuteczna i pozwala sięgnąć przy dobrze dobranym sprzęcie kilkanaśnie metrów. Ale również pozwala sięgnąć w głęboką rynnę, która była kiedyś takim miejscem niedostępnym, bezpiecznym. Spenetrować ją dogłębnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"O ile dobrze pamietam, zawodnicy z licencją mieli prawo mieć na kołowrotku na zawodach wyłącznie żyłkę. I nie było to wcale tak dawno, może gdzieś około 8 lat temu".

_____

Jezeli dotyczyło to zawodników to ja się nie łapałem. Dlatego też możesz mieć rację. Pytanie czy "byli zwolnieni" z obowiązku regulaminowego czy takiego zapisu w RAPR i innych Zasadach nie było. W końcu zawodnicy to "elita". :D ;)

 

Pzdr.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trudno nie zgodzić się z tym, że żyłka ma niewiele wspólnego z klasycznym podejściem do muszkarstwa. Prawda jest taka, że ewolucja trwa i metoda się zmienia. Niegdyś jedwabne linki i bambusowe kije zamienione zostały na cieniutkie sznury i wysoko modułowe wędki grafitowe nierzadko z dodatkiem grafenu czy boru. Podobnie można kwestionować łowienie na ciężkie streamery z główkami wolframowymi. Często takie łowienie wygląda jak spinningowanie, bo rzuca się muchą spod kija i oddaje kilka metrów linki, całość topi do dna.

 

Metoda muchowa miała i wciąż ma wiele ograniczeń, łowienie na dużej głębokości - 4 i więcej metrów jest nieefektywna, dlatego wymyśla się rozwiązania alternatywne. Tudzież łowienie na bloby, przecież używamy zestawu zgodnie z jego pierwotnym przeznaczeniem. Dlaczego zatem łowienie na te muchy jest w wielu łowiskach na wyspach zakazane - pewnie ze względu na skuteczność. Czyli wyspiarze sami siebie limitują, bo coś jest zbyt skuteczne. To ja dodałbym jeszcze łowienie na jętkę majową podczas jej wylotów - za łatwe :).

 

Podsumowując, jeśli interpretujemy muszkarstwo poprzez rzuty muchowe to żyłka nie jest wędkarstwem muchowym. Jeśli natomiast patrzymy na to przez pryzmat łowienia na muchy, przy użyciu wędki i kołowrotka muchowego, odzwierciedlając naturalny ruch larw i owadów w wodzie - to wówczas jak najbardziej.

 

Dobrze, że interpretacja muszkarstwa jest subiektywna, każdy ma prawo do własnej oceny i wyboru metody oraz techniki, która sprawia mu frajdę.

 

Nauka łowienia na muchę od żyłki to trochę jak rozpocząć naukę spinningowania od trollingu. Niby można, ale pomija się wartości, tradycję i powstaje luka w umiejętnościach, którą trudno nadrobić.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam.

Nudą wieje ... 

Wieje za każym razem gdy na Jerku pojawia się temat "żyły".

Można by w ojczyźnie tej metody (podobno) książkę napisać zatytułowaną: "Czemu nie łowić króką nimfą, a już szczególnie metodą żyłkowa".

Poławianie tą metodą jest głównym powodem mizerności rybostanu w naszych rzekach i jeziorach (też na pewno).

 

Tymczasem za naszą połudiową granicą (w drugiej ojczyźnie "żyły") łowią sobie na trzy muchy, bez limitu długości przyponu żyłkowego. Potem pałują (o zgorozo) bez żenady ryby zabierając je do domu i ... o dziwo tych ryb w wodzie nie ubywa.

Piszą  książki o czeskiej nimfie (no bo trudno żeby pisali o polskiej) i robią na tym biznes w całym świecie - na muchach, sprzęcie, łowiskach (wielu, nie tylko na jednym odcinku jednej rzeki).

A ten świat (niebezpodstawnie) z zazdrością patrzy na to, co wyprawiają na każdych zawodach muchowych, bez względu czy to zawody juniorskie czy seniorskie.

 

Większość muchołapów na kuli ziemskiej kojarzy doskonale co to jest czeska nimfa, francuska nimfa, czym jest perdigon. W "guglach" na pierwszej stronie, po wpisaniu tematu, pojawiają się od razu określenia: French leader, spanisch nymphing, czech nymphing, euro nymphing, contact nymphing.

Nie ma glajchy ani polskiej nimfy (polish nymphing). Przciętny polski wędkarz muchowy żeby sobie poczytać o tej metodzie muchowej, musi znać języki: czeski, angielski czy francuski.

 

Albo wchodzi na forum Jerkbait, gdzie dowiaduje się że zaczął właśnie czcić szatana i walnie przyczynił się do zubożenia fauny wodnej na rzece San ... 

 

Mam nadzieję że trochę tę nudę rozgoniłem ... wink.png

Nijakich wniosków proszę tu nie wysuwać - zgadzam się ze wszystkimi poprzednimi wypowiedziami ... szczególnie z tymi żeby każdy uprawiał wędkarstwo tak, jak mu najbardziej pasuje i czerpał z tego satysfakcję.

Pozdrawiam.

Edytowane przez Forest-Natura
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy jeśli kupię sobie motorower to mogę być uznany za rowerzystę??

Wszak to tylko postęp i rozwój... Nie chce mi się kręcić pedałami to mam od tego silnik...

Pójdę dalej w rozwoju i nie chce mi sie uczyć jazdy na dwu kółkach... Kupię sobie quada albo trajka jakiegoś...

Gdzieś chyba trzeba postawić granicę końca flajfiszingu a początku zwykłego łowienia ze sztuczną muchą lub jigiem z piór jako przynętą...

Niech każdy łowi jak chce, niech każdy jeździ czym chce, ale nie nazywajmy gościa na skuterze rowerzystą, bo porusza się na dwóch kołach...

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy jeśli kupię sobie motorower to mogę być uznany za rowerzystę??

Wszak to tylko postęp i rozwój... Nie chce mi się kręcić pedałami to mam od tego silnik...

Pójdę dalej w rozwoju i nie chce mi sie uczyć jazdy na dwu kółkach... Kupię sobie quada albo trajka jakiegoś...

Gdzieś chyba trzeba postawić granicę końca flajfiszingu a początku zwykłego łowienia ze sztuczną muchą lub jigiem z piór jako przynętą...

Niech każdy łowi jak chce, niech każdy jeździ czym chce, ale nie nazywajmy gościa na skuterze rowerzystą, bo porusza się na dwóch kołach...

 

Witam.

Zapomniałeś jeszcze o rowerach elektrycznych biggrin.png

I o tym że trzeba by też w takim razie postawić może granicę i w drugą stronę - spiningowaniu 3 - 5 metrowymi kawałkami czegoś, co przypomina linkę muchową a jest w istocie ciężarkiem obciążającym przypon z muchą tak samo jak robi to np. kula wodna czy sbirulino.

Róznica pomiędzy nią a obrzynami jest tylko taka że w kuli i sbirulino masa jest skumulowana bardziej niż w podobnie pływającym przedmiocie o nieco tylko dłuższym kształcie rolleyes.gif

 

Końce dwa kij każdy ma ...

 

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prawie masz rację, ale tylko prawie, bo ten obrzyn stanowi tylko jedną z części składowych do których dochodzi jeszcze tip...

Dalej też jest to te 5-6m + tip, które trzeba umieć utrzymać w powietrzu by machnąć znad głowy, lub mieć opanowane kotwiczone by z dołu. Trzeba też opanować haula by sprawnie się posługiwać .

Dalej musisz umieć rzucić linką a nie ciężarem muchy w kasku.

Rower z przerzutkami wciąż jest rowerem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam.

Marian, Marian, weź przestań, bo do nieba nie pójdziesz ... biggrin.png wink.png

Żadnego hałla nie czeba - kładziesz za sobą i machasz znad głowy jak spinem z korbą. Jak by ktoś miał Nelmę (taki kręcioł ruski z ruchomą szpulą, do wypuszczanki), to by nawet nie musiał rozbiegu wyciągać ze szpuli. 

Weź za to rzuć żyłą tandemem: nimfa z główką 1,5 mm na haku 14 + mokra na skoczku i haku 16 ... to Ci piwo postawię.

Po to wymyślono linki zerówki do "krótkiej" nimfy z którymi muchowi ortodoksi sami nie wiedzą co zrobić, bo da się nimi napiętnastu metrach łowić z zanurzoną w wodzie samą, kilkucentymetrową końcówką. I nawet na Sanie nie da się tego zakazać ...chociaż to łowienie na żyłę praktycznie. Tyle że linką o zgrozo unsure.png

 

Z dugiej strony ... łowiąc na 25 metrach i żyłkowej rozbiegówce 0,4 mm, dyndajacej w powietrzu, krótkim szklakiem #3 czy #4 z 2,5-3 m obrzynem 150 / 175 gr + polyleader exra super fast sinking, można zestaw trzymać w miejscu jak gruntówkę z przystawką spławikową i te same, leciutkie muchy turlać prawie po dnie każdej, najgłębszej nawet 2-2,5 metrowej rynnie.

Nie powiem ... finezja po byku ...

 

Dla kogoś, kto tak nie łowi rolleyes.gif

 

Ale jak się spróbuje takiego driftu - jednego czy drugiego, to może się okazać że człowiek odkrywa zupełnie nieznane mu dotąd obszary muchowłowieństwa.

I krytyka oraz utyskiwanie na "nowoczesność" wynika tylko z tego że człowiek chęci nawet nie ma po temu by mieć rower z przerzutkami, bo mu zwykły wystarcza do jazdy.

 

Taki najzwyklejszy rower, elektryk, motorower, skuter czy superbike albo Stud Hoss ważący 590 kg z silnikiem 8,2 l i mocy 500 KM ... to wszystko i tak ma dwa koła smile.png

Jeden lubi ten pierwszy  inny ten ostatni ... a są tacy co lubią wszystko na raz, bo wychodzą z założenia że po to właśnie człowiek koło wymyślił ażeby z niego korzystać po prostu i cieszyć się z tego.

 

Pozdrawiam.

Edytowane przez Forest-Natura
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak czytam, słucham te dyskusje na temat nimfy i dalszych jej modyfikacji od gdzieś połowy lat 80-tych. Już wtedy byli i zwolennicy ciężkiej nimfy, krótkiej, bo wtedy tylko taka była i już wtedy niektórzy próbowali ją "wydłużać" budując wędziska dłuższe niż te tradycyjne dziewięć stóp, klejąc blanki z pozyskanych z elementów chińskich teleskopów kupowanych w naszych sklepach. Byli też zaprzysięgli przeciwnicy, którzy twierdzili, że ciężka nimfa wykończy ryby w naszych rzekach. No i chyba mieli trochę racji. Chociaż trzeba to odnieść do naszych rzek w zasadzie i pewnie też naszych wędkarzy, bo jak historia pokazuje nawet u najbliższych sąsiadów metoda jakoś specjalnie rybom nie szkodzi. To wymaga przemyślenia i wyciągnięcia wniosków.

Czy jesteśmy w stanie zatrzymać proces modyfikacji metod łowienia ryb, bo przecież to nie tylko muchowania dotyczy? Wędkarze zawsze chcieli łowić łatwiej i więcej? Ktoś może się upierać, że tylko klasyczna muchówka z linką i przyponem raczej nie dłuższym niż wędzisko i muszką bez dodatkowego obciążenia. Każde odstępstwo od tego dyskwalifikuje. Ale dlaczego? Bo ja sam nigdy nie łowiłem na żyłkę i raczej nie spróbuję? Bo ktoś powie, że to takie ułatwienie i próba dotarcia do ryb, których byśmy nie złowili klasycznymi metodami? Zastanawiam się dlaczego zaczęto łowić na muchę i nie mam na myśli czasów odległych, kiedy ktoś gdzieś na Bałkanach przywiązał jakieś pierze do haczyka i było to podobno pierwowzorem dzisiejszych muszek. Myślę o czasach późniejszych i muszkarstwie z kolebki nowoczesnego, chociaż w dzisiejszym znaczeniu tego klasycznego. Przecież angielski lord chciał łowić inaczej niż jakiś wieśniak łowiący pstrągi i łososie na zwykłego, brudnego, wykopanego z ziemi robala. Łowić nie tylko bardziej elegancko, ale też nie oszukujmy się - łatwiej i więcej ryb.

Cała ta dyskusja na temat co jest muszkarstwem, a co już nie, wynika wyłącznie z jednego. Bo ktoś sobie ubzdurał, że to ma wyglądać jak kiedyś lub przynajmniej podobnie, bo tak ktoś akurat lubi łowić (dodam, że ja też tak wolę) i tak to w efekcie regulaminowo usankcjonowano, a dzisiaj dodatkowo istnieje obawa, że każda modyfikacja będzie skutkowała wyłowieniem reszty ryb z naszych i tak już kiepskich łowisk. Nie wykluczam, że tak może się stać, ale to jednak całkiem inna historia i powód do przemyśleń.

Mnie tam jakoś nie przeszkadzało nigdy, że ktoś obok sobie plumkał ciężką, czasami sam ją stosowałem, a inny świstał żyłką. Nie upierajmy się, że muszkarstwo nie może zmieniać się, modyfikować. Te ciężkie tipy, metalowe kaski też kiedyś były nie do przyjęcia, a wcześniej ich nawet nie było.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trochę się mylisz w tym kiedy i po co wymyślono zerówki...

Pierwsze takie linki były projektowane do kijów w tych klasach lata już temu. Nie przyjęły się podobnie jak kije w tych klasach.

Boom nastąpił gdy zawodnikom skrócono "przypony" i zabroniono stosowania plecionek w otulinie zamiast linki. Wprowadzono też minimalną grubość linki. Producenci po prostu wykorzystali okazję bo kto pierwszy ten lepszy i zarobi więcej na nowości ...

 

Pałeczka tyrolska to też flyfishing jeśli podam z dwuręcznej i kołowrotka odpowiedniej wielkości??

Przecież na końcu przyponów mam muchy, a zakaz ciężarka to tylko regulaminowy wymysł...

W sumie wszelkie ograniczenie sprzętowe zakazane lub nakazane regulaminem to tylko wymysły ludzi.

Jest na końcu zestawu coś muchopodobnego, jest flyfishing...

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nieustająca, wszechogarniająca konwersja jest uniwersalnym hasłem namiętnych progresywistów, non stop wyzwalających uciskanych człowieków  z durnych pęt  kulturowych, gnębionych przez jakieś cywilizacyjne zabobony -  na przykład: ma jakikolwiek otwór tzn kobita, zna alfabet tzn człek inteligentny, a flyfishing to jazdy dowolne bez trzymanki.. :)     

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam.

Wychodze z podobnego założenia jak Janusz i Ty w ostatnim zdaniu ...chociaż piszesz to z przekąsem wink.png

Za dużo u nas w kraju staramy się dzielić, rozdzielać i to sankcjonować ... tendencje winny być zgoła inne - łączyć, scalać, upraszczać.

W każdej dziedzinie, także w tym naszym hobby.

Spin to spin, mucha to mucha, spławik to spławik, grunt to grunt ... każdy wie o co chodzi. A to że jest w nich po kilkanaście nawet zróżnicowanych metod i sposobów, w których każdy może coś dla siebie odnaleźć - tym lepiej.

Wcale nie trzeba tego tylko krytykować i ograniczać smile.png

Pozdrawiam.

PS. trochę zwiedzony jestem dyskusją ... liczyłem jak zwykle na komentarz Sławka ...  tu tylko polubienia jakieś - Sławek, Sławek  weź przestań bo do nieba nie pójdziesz ... (Domowe Melodie)

https://youtu.be/kgMCNIGOcwI

Edytowane przez Forest-Natura
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nieustająca, wszechogarniająca konwersja jest uniwersalnym hasłem namiętnych progresywistów, non stop wyzwalających uciskanych człowieków  z durnych pęt  kulturowych, gnębionych przez jakieś cywilizacyjne zabobony -  na przykład: ma jakikolwiek otwór tzn kobita, zna alfabet tzn człek inteligentny, a flyfishing to jazdy dowolne bez trzymanki.. :)     

Po pierwsze primo Sławku - nie mieszajmy bytów. Wyrzuć klawiaturę, gęsim piórem da się napisać całkiem obszerne księgi. Odpowiedz mi na proste proste pytanie. Dlaczego angielski lord odrzucił łowienie pstrągów na żywego robala? Powodów można wymienić kilka, a wśród nich jeden, moim zdaniem najistotniejszy. Brudnego robala nie musiał sobie nadziewać na hak sam, a wędką ze spławikiem można posługiwać równie elegancko jak muchówką. Chciał łowić skuteczniej, czyli więcej. A jak było z łowieniem na suchą muszką, która pojawiła się u nas w drugiej połowie sześćdziesiątych lat? Muszkarze widzieli, że ryby w pewnych okresach zbierają owady z powierzchni wody. Kiedy ustały powody, które wcześniej nie dawały możliwości ich złowienia (brak dobrej jakości pływających linek), zaczęli ją stosować bez oporów. A to przecież też był sposób do dobrania się do ryb, których wcześniej nie dało się złowić. Czy dzisiaj ktoś się zastanawia, że tu motywacja była dokładnie taka sama? Dzisiaj sucha uznawana za najbardziej klasyczną z klasycznych. Tupanie nóżkami nic nie pomoże. Twoje, moje, tych panów, którzy tworzą często zabawne przepisy. Zasłania jedynie ważniejszy problem. Dlaczego jeszcze mamy wody, a brakuje w nich ryb? Że jeszcze pozwalają wiązać dwie muchy do zestawu? Spinningista ma kręcić korbą, a nie wysługiwać się łódką z silnikiem. Pamiętasz - przez dziesięciolecia to było u nas be. A karpiarz miał siedzieć z ręką na wędzisku. Dzisiaj zestawy zestawy samozacinające, elektroniczne powiadomienia o braniach. Może drzemać spokojnie w namiocie. Chyba nikomu już to nie przeszkadza. Najważniejszym ograniczeniem powinno być etyczne podejście do łowienia ryb. Cała reszta to nasze bzdurne wymyślactwo. 

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(...) Spinningista ma kręcić korbą, a nie wysługiwać się łódką z silnikiem. Pamiętasz - przez dziesięciolecia to było u nas be.(...)

Zauważ tylko Janusz, że nikt nie nazwie trolingowca spinningistą, dlatego że ma sprzęt taki sam i nawet przynęty...

Czy trolling muchowy, to będzie muszkarstwo, czy jednak dalej trolling?? Wszak mucha na końcu będzie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Te Wasze etykietki. :) Kiedyś łowiłem w jeziorze spławikówką. W pogoni za stadem płotek napłynęła wataha dużych okoni. Nie miałem nic pod ręką, więc na haczyk nabiłem taką większą kulę ciasta, rzuciłem, zacząłem szybko zwijać zestaw i jeden z okoni dał się nabrać. Powiedz mi proszę Marian, czy ja byłem wtedy spinningistą, czy nadal spławikowcem? A popularny dzisiaj mormyszing, kiedy łowisz głównie z opadu, często wolno przesuwając przynętę w toni lub po dnie. To nadal spinningowanie, czy już nie? Tenkara nie, bo ktoś sobie zapisał w przepisach, że kołowrotek musi być! Irlandczyk łowiący w jeziorze pstrągi dappingiem, wędka z kołowrotkiem, linka owszem jest, ale nie do tego do czego zwykle używamy. On siebie nazwie muszkarzem. Marian pewnie zaprzeczy. Etykietki. No dobrze, nie nazwę trollingującego muchą muszkarzem i co z tego wynika? Poczuję się z tego powodu lepiej? A jak łowiącego zgodnie z przepisami żyłkowca nie nazwę muszkarzem, to ryb z tego powodu przybędzie? Ta okropna żyłka już za oceanem od lat popularna, szkółki tego uczą, wędziska do tego produkują, w sklepach masa muszek czeskich, francuskich, wszelkich. Ale u nas stale dyskusja. Bo my musimy być bardziej święci od reszty. Żyłka to nie muszkarstwo, w domyśle - całkowicie zakazać, wywalić z wód P&L. Przecież o nic innego tu nie chodzi. Wędkarstwo jak każda inna dziedzina będzie ewoluowało, a jak ktoś ma z tym problem, to niech się o siebie martwi. :) 

A ja dalej będę twierdzić, że pies pogrzebany. Ale nie w tym miejscu.  

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam.

Sławek ... To muszą być jakieś flajfiszingowe fluidy - zaczynam wierzyć w dusz pokrewieństwo i w myślach czytanie rolleyes.gif

Inquisitio haereticae pravitatis w Twej czystej postaci nie zawiodło jak zwykle ...

 

Aż strach kręcić parchy przed snem w takim razie ... biggrin.png

Pozdrawiam.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Eee.. Niechże się zbuntowany proletariat opamięta. Proletariat nie ma za grosz poczucia abstrakcji.. nie wszystko musi być skrajnie prostackie w formie. Wieje tu, Jachu,  klasową wykładnią  :)

   

Są - tak się mojej osobie wydaje - proste i nieprzekraczalne granice. Czy dowolna podstawiona treść i podmieniony sens nadają nowe znaczenie słowu albo pojęciu!? Jeśli tak, to gratuluje bardzo ostatnio modnej formy inwencji!

Łowienie na koguty to nie jest  flyfishing? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Janusz, nie rozumiemy się... Ja nie mówie o zakazywaniu tego czy owego tu czy ówdzie. Mówię o nazywaniu rzeczy po imieniu. Zarówno tenkara jak i dapping maja swoją długą historię i swoje tradycje. Wszystko ewoluuje, ale w tej ewolucji jest zawsze gdzieś granica, gdy jej przekroczenie tworzy coś zupełnie odrębnego. Rowery wyewoluowały w motocykle i choć oba mają dwa, czy trzy lub nawet cztery koła to jednak sa to już odrębne grupy pojazdów.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co? Stosy już płoną? Ziemowit, ukryj tenkarę i resztę swoich muchowych konwersji. :)

Marian, trzymanie się utartych pojęć do niczego nie prowadzi. Ktoś określił w przepisach, opierając się na wzorcach sprzed stu, nawet więcej lat, że metoda muchowa jest odtąd dotąd. Dlaczego wędkarz łowiący na streamera zostaje jest uznawany przez twórcę przepisu za łowiącego na sztuczną muchę? Bo zamiast posługiwać się kołowrotkiem przyciąga przynętę ręką? Przecież to jest śmieszne. Napisałeś, że dapping i tenkara mają długą historię i tradycję, ale już nie wspomniałeś, czy Twoim zdaniem łowiący tymi metodami są muszkarzami, czy nie? Bo, że łowią niezgodnie z radosną twórczością naszych specjalistów od przepisów to raczej jasne. Skoro wszystko ewoluuje, to dlaczego pojęcie wędkarstwa muchowego z tego wyjęte? Dziwne? :) Rzecz właśnie w zakazach i utrudnianiu. Ma być odtąd dotąd, reszta wyp....... Czemu ma to służyć nie trudno jest się domyślić. Marian, wyp.... swoje wszystkie ciężkie tipy. Nie mieszczą się w mojej definicji wędkarstwa muchowego. A co? Może moja gorsza od czyjejś?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odpowiem Ci Janusz najprościej jak potrafię. Są ludźmi łowiącymi na sztuczną muchę jako przynętę innymi metodami, na równi z pałeczką tyrolską, muchowym trollingiem i spinningiem z czeburaszką i doczepioną do niej muchą, czy spławikówka z podwieszoną nimfą.

Dalej nie rozumiesz, że ja nie mówię o zabranianiu czy wyganianiu z jakiejś wody, bo dla mnie, jeśli wono mi łowić na cięzką kluskę rzucaną linkami 000000 cięzarem przynęty i łowić na przepływankę, to równie dobrze mogę pozwolić wejśc na tą wodę człowiekowi z taką samą przynętą powieszoną na bolonce, czy odległościówce lub spinningu....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...