Skocz do zawartości

Krótka nimfa - co o tym myślicie?


kardi

Rekomendowane odpowiedzi

No nie wiem, w którym miejscu tak napisałem, doprawdy nie wiem. Ale każdy rozumie to co czyta, proporcjonalnie do posiadanej umiejętności czytania ze zrozumieniem.

Opisałem pewien fakt, który stwierdziłem. Nigdzie nie uogólniałem tego do wszystkich stosujących "żyłkę". Ale jest takie przysłowie: "Głuchy czego nie usłyszy to sobie dopowie".

 

Panowie @Bujo i @jasiekcom, bardzo przepraszam ale to nie mój poziom dyskusji. Żegnam w temacie.

Żegnaj

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam,

 

Czyli podsumowując owy wątek:

 

- nimfowcy są ograniczeni, potrafią tylko toczyć po dnie jakieś ciężkie nimfy i nimi wyrabiać wszystko co się jakoś daje

- nie maja zielonego pojęcia o innych technikach, nie potrafią rzucić na wiecej niż 10 metrów

- Sikora, Szajnik, Guzdek i wielu innych powinni spalić wszystkie puchary i trofea mistrzów swiata czy Europy bo większość zdobyli używając metody jaka pozwoliła wyjść polskiemu flyfishingowi na wyżyny

- zbieramy armie i ruszamy na podbój naszych południowych sąsiadów by zrobić podobnie co wyżej nasi mistrzowie bo tez ta zasrana nimfa zdobyli większość tytułów.

 

Natomiast mamy tez niesamowite plusy metody suchej muchy, w sumie to dziwie się dlaczego nie mokrej bo od tego się zaczęło:

 

- metoda koszerna, jedyna zreszta plus mokra

- idziemy tylko i wyłącznie w górę rzeki jak zalecano

- metoda strasznie trudna bo przecież trzeba szukać co w danym momencie się roi i co gorsza co żra ryby, jak latają jetki i chusty razem to już dylemat niesamowity, nie wspominam już o jetce majowej bo wtedy to trzeba mieć z 20 rożnych imitacji i weź tu się panie w tym wszystkim polap

- metoda wymagająca niesamowicie precyzyjnych rzutów by trafić w oczkujaca rybę nie jak matolem rypnac byle gdzie i się przecież zlowi

- na suchara można zezrec wszystkie pstragi czy lipienie bo tak się natrudzilismy machajac sznurem, ze potrzebne nam jakieś wynagrodzenie za poniesione trudy zlowienia czegokolwiek.

 

Nie wiem tylko jakim cudem i dlaczego taki ktoś jak ja bardzo lubiący nimfe nosi zawsze ze sobą druga wedke z zawieszonym sucharem, co wiecej jak łowi na renomowanych angielskich lowiskach owym mistrzowskim sucharem zlowi wiecej niż kolesie z tytułami mistrzów rzutowych potrafiący posłać muche w kwadrat 50 cm na 25-30 metrów. Dlaczego tez i jakim cudem ewentualnie prawem daje czasem klientom owych świetnych zawodowców coś z pudełka bo mu szkoda faceta co zapłacił z półtora tysiąca za dzień lowienia? Bo ten właśnie osobnik czyli ja nie kręci tylko nimf ale rownież suchary, przez owe krećenie narzędzi masowej zagłady wyrobił się w technikach i posiada świetne i sprawdzone imitacje owych much pływających na powierzchni i co gorsza wie kiedy ich użyć.

 

Pozdrawiam,

 

Bujo

 

P.S. Zatwardziali sucharzy weźcie proszę cyknijcie i wklejcie dziś zdjęcia kapek jakie posiadacie w swoim warsztacie muchowym. Ja tez tak zrobię.

Michał - się nie wkręcaj się.

Wiesz jak wygląda sytuacja nad polskimi wodami.

Gwałtowny wzrost ilości muszkarzy niestety szedł w parze z rosnącą popularnością tej metody.

Na południu niestety orka nimfowa jest najczęściej obserwowana metodą łowienia. To jest naprawdę szokujące, ze praktycznie każdy spotkany nad wodą orze, i to niestety w dość prymitywnym wydaniu.

I nie ma się co tu obrażać czy obruszać - niestety, tak to wygląda na polskich wodach. Cały luz związany z tą metodą został zamieniony w pęd do wyników, z wytrzeszczem oczu i tratowaniem wszystkiego po drodze. Jak często zdarza się Wam ze jak spotykacie kogoś, to przerwie łowienie, pogada chwilkę, wymieni się muchami? Ja niestety o wiele częściej spotykałem się ze spychaniem od góry, minięciem i wejściem tuż poniżej, by nadupcać dalej.

A co do "prostoty" tej metody.

Dajcie komuś, kto nigdy na muchę nie łowił, pierwszy raz kij w garść.

Jaką metodą zacznie mieć szybciej wyniki - na krótką, pod nogami, gdzie nie musi nawet umieć rzucać? Czy na daleką nimfę spod sznura, gdzie musi umieć i rzucić, i poprowadzić i zobaczyć branie i zaciąć?

Stąd zdanie ze jest to metoda "łatwa". A czy łatwiej, czy trudniej osiągnąć finezję w posługiwaniu się tą metodą - nie mnie się wypowiadać, w żadnej z metod finezji nie osiągnąłem, więc nie czuję sie na siłach wypowiadać.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie rozumiem w tym wszystkim dlaczego tak antagonistycznie podchodzicie do metod. Każdy łowi jak mu pasuje. Był czas, że znacząco w swej niewiedzy, zadufaniu, chytrości, pomogłem przetrzebić dunajeckie lipienie (80’-90’ lata). Dolna nimfa na krótkim dyszlu. Jeszcze młody i słaby, brakowało w otoczeniu mentora-etyka, zabierana ryba była normą. Dzisiaj mamy forum, pisze się o wędkarskiej etyce, ochronie zasobów, poszanowaniu dla złowionej ryby. Od tamtego czasu poprzez własne błędy, edukację, napotkanych Kolegów nad wodą, jestem innym wędkarzem, może nawet zasługuję na miano “muszkarza”. Zerknijmy we własne pudła, wpięte muchy w jakim kierunku się rozwijamy, co lubimy. Przestałem reagować na posty tych od sznura i żyłki. Patrzę na człowieka, jego stosunek do otocznia, jakim jest kolegą, co ciekawego wyczytam w postach które pisze. Jesteśmy ludźmi, zróżnicowani w poglądach, metodach połowu. Nie zmienia to faktu, by szanować się nawzajem. Na muchę łowię od ‘74 roku. W tym czasie miałem trzy okresy: młody muszkarz pełen wzniosłych ideałów (budowane na bazie literatury), następny – sprawny wędkarz posługujący się dolną nimfą. Gotów dla udowodnienia innym i sobie, że jest “naj” w konsekwencji napełniać kompletami wiklinowe kosze. Ostatni okres to kilkanaście, prawie dwadzieścia minionych lat, całkowity wewnętrzny zakaz zabierania ryb łososiowatych a w konsekwencji wszystkich ryb. Ten lubię najbardziej, sam siebie nazywam "amatorem", nie ulegam presji pistoletów... Spora w tym zasługa Jerkbait.pl, Kolegów których tu spotkałem, reakcja na czytane posty C&R. Nie wypada by zawieść zaufanie innych, wstyd przed samym sobą na pokątnym łamaniu wyznaczonych norm. Spotkania nad wodą rozwiewają wiele forumowych animozji, to jest właściwy kierunek - zloty Panowie, wspólne łowienie, wieczorne spotkania przy szklaneczce, uczmy się dobrych relacji. Ten kto był nie zaprzeczy. ;) Pozdrawiam. Andrzej. :)

 

PS

Może na wiosnę pstrągowe wspólne łowy, zlocik???  ;)

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Michał , wniosłeś naprawdę znaczący  głos w miłej , koleżeńskiej dyskusji , ale ta gorąca dyskusja o krótkiej nimfie , to nie tyle prosta wyliczanka za i przeciw sposobowi , a chyba bardziej egzorcyzmowanie modelu , który ona jednoznacznie symbolizuje , właśnie tu - w Polsce . Żaden najwspanialszy nawet zbiór dyplomów , pucharków , i medali , ani tez niestety żadne nazwisko po prostu nie jest w stanie zrekompensować dewastacji jaka spowodował masowo uprawiany wyczyn . Propaguje on całkiem bezkrytycznie oraz nonszalancko , uproszczone elementy wybrane z muszkarskiej tradycji . Ale nie piękno flyfishingu , ani nawet chłopski rozum .. :)  

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadza się,nie znam...dlatego postawiłem znak zapytania...

Dzięki 'prezesowi' mam gdzie i co łowić switch'owym batsonem rx7 10'8" co prawda #5 (suchą,mokrą,streamerem i nimfą z bliska i daleka) podając z góry czy dołu,

skuteczną muchę zrobię nad wodą w peanie z dowolnych materiałów np odzież wełniana czy syntetyki co w żaden sposób mnie nie wyróżnia...

swoją drogą,zanim zechcesz kogo skarcić(myślą,słowem czy czynem) zastanów się dobrze czy dźwigniesz jak odda?

umknął chyba Twej uwadze wątek o 30-letnim skutecznym zarybianiu?

nie pisz co zrobiłeś dla Siebie,opisz skromnie co robisz dla innych jak napiętnowany 'prezes'?...

Zarybianie powiadasz, a w jakim celu sie odbyły? By mieć co zlowic czy mieć co zjeść?

 

Udzwigne.

 

Pozdrawiam,

 

Bujo

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Michał , wniosłeś naprawdę znaczący głos w miłej , koleżeńskiej dyskusji , ale ta gorąca dyskusja o krótkiej nimfie , to nie tyle prosta wyliczanka za i przeciw sposobowi , a chyba bardziej egzorcyzmowanie modelu , który ona jednoznacznie symbolizuje , właśnie tu - w Polsce . Żaden najwspanialszy nawet zbiór dyplomów , pucharków , i medali , ani tez niestety żadne nazwisko po prostu nie jest w stanie zrekompensować dewastacji jaka spowodował masowo uprawiany wyczyn . Propaguje on całkiem bezkrytycznie oraz nonszalancko , uproszczone elementy wybrane z muszkarskiej tradycji . Ale nie piękno flyfishingu , ani nawet chłopski rozum .. :)

 

Slawku,

 

Ty to możesz pisać co chcesz, za bardzo cię lubię by sie obrazić :) Na owym kilkuset-metrowym odcinku o jakim pisze Kuba wychowalo sie kilkunastu muszkarzy, mnie tam nikt nie uczył lowienia, musiałem sam dobrać muchy i sposoby ich prowadzenia. Aby ktoś tam wogole wszedł musiał pokonać pierwsza rynnę co jest strasznie trudne. Zlowili kilka ryb, spodobało sie zaś następnego dnia lowilismy dalej na suchara. Tam pokochalem muszke, kolega fireblood, jego brat i kilku innych forumowiczow.

 

Każdy ma inna definicje piękna, ja celowo szukam najwiekszych ryb i wybieram metodę jaka mi pozwala je w danym momencie zlowic. Nie lubię męczyć małych ryb a takie tam głownie biorą na suchara. Te duże siedzą głęboko w rynnie i zbytnio sie nie podnoszą do góry bo im sie nie opłaca. Maja 3 miesiące by sie nazrec przed zima. Celowo nie używam haków z zadziorem chociaż straciłem wiele pięknych ryb, bo nie wypada w 21 wieku rozrywac im pyskow w imię wspaniałego zdjęcia z tysiącem lajkow.

 

Tak czy inaczej najważniejsze byśmy wypuszczali zlowione ryby nie ważne jaka metoda są zlowione. Sama metoda w takiej chociaż Anglii wbrew pozorom brzmi dumnie, tu musisz mi uwierzyć na słowo :)

 

Pozdrawiam,

 

Bujo

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam,

chciałbym się odnieść do posta z początku dyskusji, a mianowicie: przelotki przy kołowrotku. Swoje doświadczenia opisane w tym krótkim artykule opisałem na podstawie wieloletnich doświadczeń swoich oraz moich doświadczonych kolegów, którzy bardzo dobrze opanowali tę technikę łowienia. Przybliżenie przelotki bliżej kołowrotka nic nie zmieni w kwestii zwisu a wręcz utrudni wysnuwanie się sznura czy żyłki podczas holu czy zacięcia. Zwis przy zastosowaniu żyłki nie powinien się zdarzyć, jeśli jest dobrze skonstruowany przypon i z dobrej żyłki. W przypadku linki, można z powodzeniem ten kawałek sznura przytrzymać palcami przy rękojeści. Tak łowiło się dawniej, gdy nie było kołowrotków z dobrym i stabilnym hamulcem. Dzisiaj można tak łowić z powodzeniem lub zastosować dobry kołowrotek i zacinać   z kołowrotka.

Jeszcze jedna kwestia. Zwis sznura( napiecie sznura) będzie zupełnie inne w zależności od uciągu wody, w której będziemy łowić. W przypadku szybkiego prądu wody sznur będzie inaczej napięty niż w przypadku spokojnej i powolnej rzeki. Do tego dochodzi jeszcze waga zastosowanych much, itp....

 

Bardziej bym się skupił na tym, że o ile duża rzesza wędkarzy na krótką nimfę, to sprzęt do jej połowu już budzi wiele zastrzeżeń, bo najczęściej jest niedostosowany do tej metody. 

 

Pozdrawiam

Seba

Cześć!

No i dziękuje,że ktoś odnosi się do pierwszych zdań dyskusji. :)

Moja uwaga o przelotce to uwaga faceta który łowi przy uzycia linki muchowej dedykowanej ciężarem do wędziska,który idąc brzegiem rzeki spławia w szybszym nurcie dwie mokre muszki,często utrzymując skoczka na granicy wody i dotykajac nim jej powierzchni.To uwagi wędkarza,który po przedłużeniu przyponu o cieniutki odcinek w jednej chwili łowi na suchą muszkę,lub lekką nimfę(a czasem na obie razem),Gdy spławi się pstrąg,gdy zagoni małą rybę,lub błyśnie w głębi(rzadko,ale się zdarza) po skróceniu przyponu i niewielkiej modyfikacji używam streamera.Tak więc w ciągu dnia stosuję wiele metod zmieniajac je wielokrotnie,szukajac nowości nie tyle w sprzęcie co w jego użyciu.Zapasowa szpulka i inna od pływającej linka?Jest w plecaku,ta świadomość dobrze mi robi,ale do zamiany nie dochodzi często.Tak bywa latem,gdy zarówno pstrąg jak i lipień są moim celem.

Inaczej jest zimą i wiosną,gdy poluję na pstrągi.Szczególnie wiosenne łowy, cenię sobie wysoko,ale skłamałbym ,że sprzęt jest istotnie odmienny.Linka może częściej z tonącą końcowką,wedzisko raczej 6 niż 5,ale nadal optymalne dla mnie 9 stóp,grubsza żyłka,większe przynęty(np .duże mokre muchy,dobrze udające żaby).

A teraz wracajac do umiejscowienia przelotki-jak często wspominalem łowię wędziskami fabrycznymi,tak więc oceniam gotowy już produkt.Opisałem moje zachowanie nad rzeką nie bez powodu,chciałem Wam drodzy Koledzy przedstawić pasjonata,który z jednym wędziskiem gna po przygodę,stosując czasem także metodę krótkiej nimfy.by już za chwilę łowić inaczej.

Jedno z moich wędzisk,nie odbiegające parametrami istotnie od opisanych ma przelotkę wlotową bliżej rękojeści od innych.Sprawdza się dobrze w moich muszkarskich metodach,szczególnie w chwilach gdy cięższą muszkę zapodaję w głęboki nurt.Albowiem...moje przynety nie ważą tyle by napiąć zwisajacy sznur,nurt nie  jest-szczególnie na zabobrowanym Pomorzu- tak szybki,zacinam od zawsze z kołowrotka i nie dotykam linki gdy nie muszę więc nie przyciskam jej tym bardziej do wędziska.A ta linka to często WF 5,bo przecież jeszcze 5 minut temu,z opisanych wyżej względow wlaśnie taka była idealna.A gdy zawieje wiatr...??? :(

Nie mam specjalnego wędziska do dolnej nimfy,warunki moich łowisk utrudniają użycie kijow dłuższych niż 9 '(jak holować pośród drzew?),cenię wszechstronność,a noszenie ze sobą 2 gotowych do użycia wędek oceniam sceptycznie( :blink: )

Tak więc pozostaję całkowicie przy swojej propozycji dla zamawiajacych wędziska ,a łowiacych w sposób podobny do mojego.

kardi

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marszal, on 01 Jan 2014 - 20:23, said:snapback.png

.... Ci zawodnicy opanowali jedynie "żyłkę" lub krótką nimfę" i jadą na tym. Pozostałe metody są dla nich męką.

 

No nie wiem, w którym miejscu tak napisałem, doprawdy nie wiem. Ale każdy rozumie to co czyta, proporcjonalnie do posiadanej umiejętności czytania ze zrozumieniem.

Opisałem pewien fakt, który stwierdziłem. Nigdzie nie uogólniałem tego do wszystkich stosujących "żyłkę". Ale jest takie przysłowie: "Głuchy czego nie usłyszy to sobie dopowie".

 

 

No to chyba na prawdę nie umiem czytać ze zrozumieniem o co Ci chodziła bo przecież to Twoje słowa a ten pierwszy tekst to nie uogólnieniu. Sory z wycieczkę osobistą ale może trzeba bardziej kształcić pisaninie z zrozumieniem a dokładniej właściwie brania odpowiedzialności za wypisywane farmazony. No i ładnie z Twojej strony że "żegnasz w temacie" ale to właśnie takie proste jeśli nie ma się argumentów i nie potrafi człowiek uzasadnić swoich racji to najlepiej pozabierać swoje zabaweczki i spie..... do swojej piaskownicy.

 

Jerzy dziękuje za życzenia na sezon 2014 pożyjemy zobaczymy ;) a uwagi forumowe nie borę osobiście ale nie cierrpię uogólnień i tez wyssanych z palca, a dyskusja że dolana nimfa jest beeee zawsze mnie śmieszyła i irytowała. Jerzy doskonale wiesz, że aby umiejętnie łowić na zawodach trzeba mieć opanowane wszystkie metody :)

 

Michał napisałeś to co ja chciałem napisać.

 

 

Żaden najwspanialszy nawet zbiór dyplomów , pucharków , i medali , ani tez niestety żadne nazwisko po prostu nie jest w stanie zrekompensować dewastacji jaka spowodował masowo uprawiany wyczyn .

 

Sławek a o jaką dewastację Ci chodzi ?????? W czym wyczyn Ci przeszkadza przecież zawody odbywają się na żywej rybie. To znaczy 50 zawód którzy ryby wypuszcza jest bardziej szkodliwych niż 10 amatorów  którzy ryby  beretują  :blink: Pamiętam jak jeszcze dziesięć lat temu można było obserwować nagonkę na "glajchę" dzisiaj wszyscy prawie maja ją w pudełkach nawet Ci którzy najbardziej najeżdżali :DPamiętacie poniedziałek po mistrzostwach świata Zakopane na Dunajcu co się działo? To nie byli zawodnicy i łowiono głównie na mokra i strimera dało się.... w tydzień znów rzeka świeciła pustka.

 

Każdy ma prawo postrzegać wędkarstwo nie tylko muchowe na swój sposób i łowić tak jak im się podoba jeśli jest to zgodne z regulaminem, ale wydaje mi się wypowiadanie się że ta tub metoda jest beee tamci to są beee to troszkę troci szowinizmem i ordotoksją ;) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wspaniale Michale jest się nie zgadzać i wadzić się sympatycznie , bez najmniejszego cienia tej tak dobrze nam wszystkim znanej , powszechnej wrogości :)

Danielu , sport jako taki , nie przeszkadza chyba nikomu z nas , także i mnie - Herodowi jakoby  :rolleyes:  Co nie jest automatycznie zgodą na usportowienie wszystkiego co tylko się da , albo jak tylko można , bo to jest nonsens .. Krajowy flyfishing zapadł na tą samą zaraźna chorobę , co dekadę  wcześniej spinning .  I dokładnie z tych samych powodów ; braku wzorów osobowych , kulturowych , środowiskowej tożsamości , ciągłości tradycji , i niestety poczucia przyzwoitości .. Na początek więc zafundowaliśmy sobie masowy wyczyn pod auspicjami PZW , jako akt założycielski nowoczesnej formy flyfishingu . Wyszło z tego odgórnie pieszczonego pędu to co zwykle wychodzi , czyli błazeńska filozofia stosowana pt teraz k..wa my , czy też krótka nimfa pod strzechy , co ogólnie dzisiaj nazywamy szkołą polską  :) 

Wzory przez tzw sport wytworzone i utrwalone jako modne i godne polecenia , moim zdaniem bardzo złe , uproszczone wzory , stały się dla większości standardem , powszechnie naśladowanym i wyznawanym . Tak jak kiedyś nieszczęściem naszych wód byli wyścigowi poławiacze okonków na paprochy z opadu , tak teraz zastąpił go najarany na ryby jegomość z plombą .. :) Czy mogę być przeciw ? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wspaniale Michale jest się nie zgadzać i wadzić się sympatycznie , bez najmniejszego cienia tej tak dobrze nam wszystkim znanej , powszechnej wrogości :)

Danielu , sport jako taki , nie przeszkadza chyba nikomu z nas , także i mnie - Herodowi jakoby  :rolleyes:  Co nie jest automatycznie zgodą na usportowienie wszystkiego co tylko się da , albo jak tylko można , bo to jest nonsens .. Krajowy flyfishing zapadł na tą samą zaraźna chorobę , co dekadę  wcześniej spinning .  I dokładnie z tych samych powodów ; braku wzorów osobowych , kulturowych , środowiskowej tożsamości , ciągłości tradycji , i niestety poczucia przyzwoitości .. Na początek więc zafundowaliśmy sobie masowy wyczyn pod auspicjami PZW , jako akt założycielski nowoczesnej formy flyfishingu . Wyszło z tego odgórnie pieszczonego pędu to co zwykle wychodzi , czyli błazeńska filozofia stosowana pt teraz k..wa my , czy też krótka nimfa pod strzechy , co ogólnie dzisiaj nazywamy szkołą polską  :)

Wzory przez tzw sport wytworzone i utrwalone jako modne i godne polecenia , moim zdaniem bardzo złe , uproszczone wzory , stały się dla większości standardem , powszechnie naśladowanym i wyznawanym . Tak jak kiedyś nieszczęściem naszych wód byli wyścigowi poławiacze okonków na paprochy z opadu , tak teraz zastąpił go najarany na ryby jegomość z plombą .. :) Czy mogę być przeciw ? 

No ciągnięcie tego tematu nie ma sensu... 

Proste rozumowanie : 

W tym temacie są dwie grupy, no może trzy: 

- Pierwsza : osoby, które łowią na muchę, lubią i stosują często dolną nimfę, z wielu wymienionych powodów. Mówią dlaczego, kiedy, po co i jak. 

- Druga : osoby, które za wszelką cenę pragną utwierdzić tę pierwszą grupę w przekonaniu (wytrwale niczym jehowi), że robią źle łowiąc na nimfę, że to przyczyna całego zła tego świata poczynając od masonów, przez PiS, Tuska po bezrybie, przy okazji obrażając tę pierwszą grupę... 

- Trzecia : neutralne osoby, które ani nic do nimfy nie mają, ani sami nie stosują zbyt często..

 

Pytanie: Po co chcecie zmienić to co sprawia innym radość ? Czy każdy musi codziennie na śniadanie jeść tatar z serioli, tylko dlatego, że macie uczulenie na owsiankę? 

A jak powiem, że streamer jest be, bo przecież często się ryby podhaczy za różne części ciała, płetwy, oczy itd. to należy go przekląć, a osoby stosujące tą metodę uznać za bogatych szarpakowców, bo przecież muchówka droższa od ruskiego teleskopu, czy tu też nie mam racji ?

 

Ja się wycofuję z dyskusji, bo szkoda mi czasu na bicie głową w ścianę... 

 

To mówiłem ja : "najarany na ryby jegomość z plombą" nieco sfrustrowany bo dziś kolejny dzień bez brania... 

 

Najlepszego w 2014 roku, wszystkim, tym anty jeszcze bardziej. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bujo, zmusiles mnie do przeczytania calego watku :D I teraz pytanie: o co chodzi? Czy chcesz zebym zamknal ten watek tylko dlatego ze sie z toba ktos nie zgadza bo nie widze zlamania regulaminu :blink:

Skoro nie widzisz do czego prowadzi to trudno. Mi już to szczerze mówiąc wisi, atakujcie, wysmiewajcie, nazywajcie '' matolem" ulubiona metodę wielu ludzi, chwalcie sie wspaniała sucha i swoim w niej mistrzostwem. Ja już tego nie będę czytał.

 

 

Powodzenia tez w Szwecji jeśli tam pojedziecie z Kuba bo jam nie godzien, tylko na nimfe umiem łowić.

 

Bujo

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze raz zabiorę głos, bo nie lubię jak ktoś manipuluje moimi słowami wprowadzając czytelników w błąd.

 

Kolega zacytował część moich wpisów:

 

Marszal, on 01 Jan 2014 - 20:23, said:snapback.png

Marszal, on 01 Jan 2014 - 20:23, said:snapback.png

.... Ci zawodnicy opanowali jedynie "żyłkę" lub krótką nimfę" i jadą na tym. Pozostałe metody są dla nich męką.

 

Marszal, on 02 Jan 2014 - 11:40, said:snapback.png

No nie wiem, w którym miejscu tak napisałem, doprawdy nie wiem. Ale każdy rozumie to co czyta, proporcjonalnie do posiadanej umiejętności czytania ze zrozumieniem.

Opisałem pewien fakt, który stwierdziłem. Nigdzie nie uogólniałem tego do wszystkich stosujących "żyłkę". Ale jest takie przysłowie: "Głuchy czego nie usłyszy to sobie dopowie".

 

 

Potem Kolega raczył to skomentować:

 

 

Marszal, on 01 Jan 2014 - 20:23, said:snapback.png

 

 

No to chyba na prawdę nie umiem czytać ze zrozumieniem o co Ci chodziła bo przecież to Twoje słowa a ten pierwszy tekst to nie uogólnieniu. Sory z wycieczkę osobistą ale może trzeba bardziej kształcić pisaninie z zrozumieniem a dokładniej właściwie brania odpowiedzialności za wypisywane farmazony. No i ładnie z Twojej strony że "żegnasz w temacie" ale to właśnie takie proste jeśli nie ma się argumentów i nie potrafi człowiek uzasadnić swoich racji to najlepiej pozabierać swoje zabaweczki i spie..... do swojej piaskownicy.

 

 

 

Proszę przytocz cały wpis, który dotyczy zawodników, a brzmi on dokładnie tak:

"Na żwirowni Wojanów trzeba było muchę podać przynajmniej na odległość 15 m. Im dalej tym lepiej. Ponad połowa z łowiących w tych zawodach nie potrafiła rzucać podstawowym rzutem. Walili linką po trawie za sobą albo w wodę przed sobą. Ślimaki zdążyły uciec, nie mówiąc o rybach. Ci zawodnicy opanowali jedynie "żyłkę" lub krótką nimfę" i jadą na tym."

 

Jak widać na załączonym cytacie, nie piszę tu o wszystkich wędkarzach łowiących na "żyłkę", co próbuje kolega wcisnąć w moje słowa. Zatem prośba o czytanie ze zrozumieniem pozostaje aktualna.

 

I to byłoby tyle w kwestii sprostowania.

Pozdrawiam wszystkich.

Edytowane przez Marszal
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kacper , nie widzę żadnego powodu do ucieczki , fakty są jakie są , w sumie nic nowego ani nadzwyczajnego . Ze zwykłej autopsji wypada mi stwierdzić , że jest to metoda wyjątkowo w kraju popularna , dobra , skuteczna , nieskomplikowana .. i uniwersalna , przed która nic się nie ukryje  . A konotacje i skojarzenia są nieodłączne ..

Dodaj , zanim nieodwołalnie dasz dyla z wątku , do listy osobników rozpoznanych i poszufladkowanych , także niezliczonych admiratorów polskiej szkoły flyfishingu . Bo jest ich legion .. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Jozi @Kardi Kormoranow sie nie bojcie. Jest ich na szczescie mniej niz zeszlych latach. Wszystkie maja aktualnie stolowke na Solinie :) Solina w tym roku raczej w calosci nie zamarznie, a ryby pod powierzchnia jest zatrzesienie wiec na San sie nie przeniosa.

 

San jest faktycznie piekny!

Ictusie,czy kormorany były płoszone,lub jakoś inaczej zniechęcane do pobytu nad Sanem? :ph34r:

Ta wspaniała rzeka jak rzadko która pozwala użyć wielu metod muchowych.Prawie zawsze widać żerowanie na powierzchni,jednym słowem coś się dzieje,Zauważyliście jak sprytne lipienie przenoszą się gdy brodzimy w pobliżu,a potem,gdy pozostaniemy dłuższą chwilę w spokoju,wracają na dotychczasowe stanowiska?Co ciekawe dzieje się to także gdy brodzimy pod prąd i teoretycznie nie powinny wyczuć ruchu wody.Zawsze podziwiałem ich spryt i do dziś sądzę,że kto opanował ich skuteczne łowienie na OS sie,ten ma dużo łatwiej na wszystkich innych łowiskach.Czy ryby rozróżniają kolory?Jeśli masz wątpliwości zajrzyj nad San! :) Może w tym roku znów tydzień nad wspaniałą rzeką...

Nasza dyskusja bardzo się zaogniła,myślę jednak ,że kilka ciekawych informacji i wniosków się pojawiło i ze różne spojrzenie na w końcu tylko, jedną z metod muchowych nas nie poróżni.Umieszczając link w pierwszym poście liczyłem na techniczne uwagi dotyczące zamieszczonego materiału.Czy krótka musi być zawsze bardzo ciężka?Czy ktoś używa jako skoczków klasycznych wzorów muszek ?Czy każde przeprowadzenie musi kończyć się zacięciem ?Czy obecność bobrowych śmieci wpływa na wielkość i ciężar stosowanych imitacji? A skoczek-czy wysoko czy niżej i od czego to zależy?Tyle ciekawych zagadnień,tylu fachowców w dyskusji...Przecież tytuł wątku nie niesie żadnych emocji,a jeśli siłą rzeczy nawet się pojawiają to pozostaje wiele miejsca na aspekty techniczne.Metoda żyłkowa w końcu-może jasiekcom.nam coś o tym napisze?Może ktoś inny,kto umie,łowi i zdradzi sekrety? Mam nadal nadzieję,choć jeśli jesteście zmęczeni kierunkiem w którym potoczyła się rozmowa to cóż...może następnym razem. ;)

Nie wycofuję się z prezentowanych poglądów,ale pozostaję otwarty na nowoczesne,zgodne z c&r spojrzenie na krótką nimfę i jej odmiany.

Przekonujmy się ,ale nie obrazajmy.

kardi

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kacper , nie widzę żadnego powodu do ucieczki , fakty są jakie są , w sumie nic nowego ani nadzwyczajnego . Ze zwykłej autopsji wypada mi stwierdzić , że jest to metoda wyjątkowo w kraju popularna , dobra , skuteczna , nieskomplikowana .. i uniwersalna , przed która nic się nie ukryje  . A konotacje i skojarzenia są nieodłączne ..

Dodaj , zanim nieodwołalnie dasz dyla z wątku , do listy osobników rozpoznanych i poszufladkowanych , także niezliczonych admiratorów polskiej szkoły flyfishingu . Bo jest ich legion .. :)

Slawku,

 

Ale od tej nieszesnej nimfy najłatwiej zacząć, coś tam zlowic, złapać bakcyla i iść dalej. Mnie zreszta uczono inaczej, dwa tygodnie dzień w dzień suchar, gdybym pózniej przypadkiem nie trafił nad Test to nie wiem jak by sie skończyło, czy dalej by mi sprawiała taka przyjemność. Nie wiem tez gdzie w Polsce są ci wszyscy kolesie co tylko tak umieją łowić. Znam głownie wędkarzy z Pomorza i wbrew opiniom wszyscy swietnie rzucają linka.

 

Nie mniej jednak proponuje założyć wątek o sucharze i tam udzielać świetnych rad, wklejac zdjęcia much wraz z ich zastosowaniem.

 

Bujo

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ictusie,czy kormorany były płoszone,lub jakoś inaczej zniechęcane do pobytu nad Sanem? :ph34r:

 

Etatowi strażnicy autami patrolują rzekę i w razie potrzeby straszą ptaszyska. Jednak faktycznie na ten moment, kormoranów nad rzeką jest bardzo mało. Muchą zainteresowałem się dopiero końcem października, nad Sanem zdążyłem być siedem razy i kormorana na oczy nie widziałem :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...