Maciek Rożniata Opublikowano 5 Stycznia 2014 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Stycznia 2014 macie jakieś sprawdzone metody uniknięcia zaczepek podczas wędkowania w nocy przez innych ludzi lub wędkarzy, bądź jak skutecznie unikać spotkań z dzikimi zwierzętami . Nosicie ze sobą paralizatory gazowe lub tym podobne rzeczy ? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
0 guciolucky Opublikowano 6 Stycznia 2014 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 6 Stycznia 2014 Nie jest to takie proste, przypadek kormoranów już kilka razy opisywałem na forum i nie ma sensu robić tego kolejny raz. Bobrów jest za dużo, robią sporo szkód, widziałem przypadki ścinania przez nie drzew iglastych. Swoją drogą widać, że ochrona bobrów przyniosła skutek i tak samo skutecznie można by chronić ryby z tym, że teraz przyszła pora nieco podregulować ich liczebność i tyle. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
0 pontoniarz Opublikowano 6 Stycznia 2014 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 6 Stycznia 2014 Warto zawsze mieć cokolwiek do obrony na nocny wypad, im większy wybór (argumentów ) tym lepiej. Trzeba tylko z głową podchodzić do ewentualnego zajścia nad wodą. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
0 pisarz Opublikowano 6 Stycznia 2014 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 6 Stycznia 2014 Mnie bardziej wkurza ich bicie ogonem o wodę jak się spłoszą, huk w nocy jest taki, że faktycznie można dostać zawału. Swoją drogą mam nadzieję, że w końcu myśliwi zaczną z nich robić czapki bo niedługo wykończą wszystkie drzewa nad rzekami.Niestety myśliwi nie chcą żeby bóbr był zwierzęciem łownym. Ustrzelić go nie takie proste .Pieniądze z ustrzelonego bobra małe. Za szkody wyrządzone przez zwierzęta łowne odszkodowanie płaci związek łowiecki , a to duże wydatki. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
0 n15 Opublikowano 6 Stycznia 2014 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 6 Stycznia 2014 ... Jakoś bobry żyją od setek lat w rzekach i niespotkałem rzeki całkowicie ogołoconej z drzew ( większe spustoszenie robi człowiek). Zjedzą to co lubią i robią przeprowdzke. Wierzba w kilka lat odbije tak ze różnicy nie będzie. Takie jest moje zdanie.Tak samo z kormoranami. W naszych wodach jest najwięcej ryb małch (jak wszędzie), które są ich pożywieniem. Z czasem ich populacja ustabilizuje się. Małych ryb będzie mniej połowa umrze zgłodu, drugą połowe wykończą choroby i drapieżniki. Natura sama sobie poradzi bez odstrzałów. Widać,że jeszcze nie widziałeś prawdziwych szkód uczynionych przez bobry, a pewnie także tego co potrafią kormorany. Dużo by o tym pisać, ale to nie ten temat. A wracając do tematu...Ja będąc sam w nocy nad wodą nie czuję się bezpiecznie. Zwykle wybierałem miejsca gdzie rzadko zaglądają łysonie,piwkujący gówniarze i miejscowe męty. Niestety pewnego razu natknąłem się na kłusowników, doszło do wymiany myśli po czym zostałem zaatakowany. Kiedy lekko ogłuszony (po ciosie, na szczęście nie straciłem przytomności) leżałem na ziemi, bardzo się wystraszyłem, że mnie utopią (było to nad samą wodą) lub dobiją. Byli młodsi ode mnie, lekko wypici i pełni animuszu. Na szczęście leżąc na ziemi, a było już dosyć ciemno, namacałem ręką jakiś niezbyt cienki kij. Pierwszy, który się nade mną pochylił dostał kijem lekko ale trafiłem go w nos, co go w ogóle wyeliminowało. Kiedy się podrywałem to walnąłem drugiego, tym razem w tak zwany "łeb" i widziałem jak ugięły mu się kolana. Na trzeciego już nie czekałem tylko dałem drapaka, ale on mnie też nie gonił. Jak już mi zabrakło tchu, a nie było to zbyt daleko od miejsca zdarzenia, zadzwoniłem na 997 (komórki na szczęście nie zgubiłem). Po pewnym oczekiwaniu na połączenie gdy zziajany wreszcie wyłuszczyłem kto, co i mniej więcej gdzie to się dowiedziałem, że to nie ich rejon i podano mi drugi telefon. Po drugiej podobnej rozmowie panowie obiecali przyjechać. Przyjechali mniej więcej po godzinie, w sumie znalazłem ich ja bo przyjechali na "kogucie". Nie miałem przy sobie żadnych dokumentów ale zrobiono jakąś notatkę. Panowie byli w pantoflach i nie chcieli iść w miejsce zdarzenia. Radzono mi abym na przyszłość nie wybierał się sam, brał psa lub np. jakiś paralizator, a najlepiej to żebym się tu o tej porze nie szwendał (koniec lipca godz.23). A, i gdybym czegoś się dowiedział, to żebym dał im znać... Nigdy później nie wzywano mnie na policję, nie dostałem też żadnego powiadomienia co dalej ze sprawą. W sumie to dobrze, gdyż analizując zdarzenie długo denerwowałem się, że któremuś z kłusoli zrobiłem jakąś większą krzywdę (kij to jeszcze trzymałem w rękach nawet jak przyjechała policja, był zakrwawiony i ...mocno już pęknięty, więc trzeciego delikwenta pewnie by nie wytrzymał), daje jednak obraz jak się podchodzi do takich spraw. Niestety w wyniku zdarzenia straciłem część sprzętu wędkarskiego oraz niezłe (wtedy) łowisko, po prostu byłem tu "spalony ". Od tego czasu dość rzadko wędkuję nocą i już nie sam, a zwykle w 3-4. Pamiętajcie, że w chwili jakiegoś zdarzenia jesteście zdani tylko na siebie, a ewentualna pomoc to łut szczęścia. Myślę też, że łatwo w nerwach można komuś zrobić krzywdę, po zdarzeniu to już wszyscy są mądrzy...no, prawie wszyscy. 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
0 bartsiedlce Opublikowano 7 Stycznia 2014 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 7 Stycznia 2014 Raz w życiu miałem podobną akcję nad rzeką. Na szczęście byliśmy we trzech, wszyscy zdeterminowani, by bronić swego jestestwa. Skończyło się na okazaniu narzędzi, jak u starych byków prezentacja poroża. Bałem się jak cholera, że będę musiał użyć swojej wielkiej Muelli. Nóż zrobił wrażenie, 23 cm klingi o szerokości 7 cm musiało wywrzeć presję psychologiczną. Po wszystkim nie mogliśmy zasnąć, baliśmy się, że wrócą z posiłkami.Nie wyobrażam sobie, że użyłbym tej klingi, już chyba nigdy bym nie zasnął. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
0 wyjec Opublikowano 8 Stycznia 2014 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 8 Stycznia 2014 Jak po takiego smoka nie ruszyć nocą A do rzeczy czy w dzień czy w nocy jest równie nie bezpiecznie tym bardziej w tych czasach! Szczerze powiedziawszy, więcej razy w dzień wpadłem do wody, spotkałem zwierzynę i dziadów. I jak na razie noc wydaje się bezpieczniejsza z daleka słychać jak coś nadchodzi bo zmysły się wyostrzają . Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
0 czaro73 Opublikowano 8 Stycznia 2014 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 8 Stycznia 2014 Ja bym psa nie polecał , chyba ,że na wypad miejski bo jak w środku lasu dzik wyskoczy to i takiego 50 kilowego pieska potrafi rozpruć.Dużo też piszecie o nożach , maczetach...A macie jakieś doświadczenia we wbijaniu noża w ludzkie ciało???Wcale tak łatwo nie wchodzi...Odgłos maczety czy siekierki uderzającej w czaszkę też na długo pozostaje w pamięci.W ludzkie nie, ale w dzika tak... Myślę, że nie dałbym rady, ale tak do końca nigdy nie jesteś pewny jak zareagujesz w naprawdę kryzysowej sytuacji. Ja takiej nie miałem, więc nie będę się wymądrzał... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
0 SPIDERLING84 Opublikowano 10 Stycznia 2014 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 10 Stycznia 2014 Nie no nie przesadzajcie, o wiele bardziej jest niebezpiecznie na drodze niż nocą w lesie. Rozumiem, że się zdażały różne sytuacje, ale od razu mówić, że niebezpiecznie, że strach? Nie jestem jakimś super twardzielem, ale samotne przechadzki leśną ścieżką, w nowiu to bardzo przyjemne doznanie - ale dreszczyk zawsze jest:) Pozdrawiam nocnych traperów. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
0 RBTS Opublikowano 11 Stycznia 2014 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 11 Stycznia 2014 Miałem kiedyś dobermana . To był pies który nie bal się nikogo i niczego...Taki mnie kiedyś zaatakował. Szybki był, lecz na szczęście ja byłem szybszy. Dostał w łeb wiosłem, aż echo poszło, niestety nie padł, a ze skowytem uciekł.Przez kilkadziesiąt lat nigdy nie napadł mnie w nocy nad wodą żaden dziki zwierz lub człowiek. Napadały mnie jedynie psy. Myślę, że pomysł zabierania ich nad wodę jest co najmniej niewłaściwy. Przeszkadzają właścicielowi, ale jeszcze bardziej innym wędkarzom. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
0 SPIDERLING84 Opublikowano 11 Stycznia 2014 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 11 Stycznia 2014 Nie chciałbym tutaj wywołać wojny ale zgodzę się z przedmówcą. Jak ktoś na pryczy biwakuje tydzień, to mu zwierzęta nie przeszkadzają. Ale jak jak ze spinem mam przejść przez kilka takich obozowisk, to już nie jest takie wesołe. I ten teks o ujadającym psie "panie, on nie gryzie". Zawsze wtedy wyobrażam sobie, że za chwilę facet powie; "ożesz, jeszcze nigdy mu się to nie zdażyło a tu popatrz... ugryzł". Bo to zwierze przecie..., nieobliczalne jak każda istota. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
0 popper Opublikowano 11 Stycznia 2014 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 11 Stycznia 2014 Nie no nie przesadzajcie, o wiele bardziej jest niebezpiecznie na drodze niż nocą w lesie. Rozumiem, że się zdażały różne sytuacje, ale od razu mówić, że niebezpiecznie, że strach? .......................................................Sporo zależy od wyobraźni, która................ różne rzeczy podpowiada Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
0 SPIDERLING84 Opublikowano 11 Stycznia 2014 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 11 Stycznia 2014 Na przykład, że właśnie na ambonie budzi się myśliwy i słyszy szelest w krzakach... "przecież to na pewno dzik w środku nocy w gąszczu lasu" i BUM! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
0 RBTS Opublikowano 12 Stycznia 2014 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 12 Stycznia 2014 Nad samą wodą nie spotkałem nigdy nocnych myśliwych polujących na dziki, ale gdy polowali za dnia na kaczki (Narew)śrut padał tak blisko, że chcieliśmy kłaść się już na dnie łodzi. Złamali chyba wszystkie przepisy dotyczące bezpieczeństwa, strzelali także do siedzących ptaków (co zdaje się jest zabronione), w międzyczasie przemieszczając się na silniku z dużą prędkością, nie zważając zupełnie na wędkujących. Dali popis wyjątkowego chamstwa i arogancji. Natomiast w lesie niebezpieczeństwo jest całkiem realne. Poruszając się nocą na granicach pół i lasów, przecinek, polan, zwłaszcza mając na sobie maskujący ubiór warto posługiwać się białym światłem dla uniknięcia pomyłki która może mieć tragiczny skutek. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
0 SPIDERLING84 Opublikowano 12 Stycznia 2014 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 12 Stycznia 2014 Co to białe światło? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
0 Salmo_Salar Opublikowano 12 Stycznia 2014 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 12 Stycznia 2014 Nad samą wodą nie spotkałem nigdy nocnych myśliwych polujących na dziki, ale gdy polowali za dnia na kaczki (Narew)śrut padał tak blisko, że chcieliśmy kłaść się już na dnie łodzi. Złamali chyba wszystkie przepisy dotyczące bezpieczeństwa, strzelali także do siedzących ptaków (co zdaje się jest zabronione), w międzyczasie przemieszczając się na silniku z dużą prędkością, nie zważając zupełnie na wędkujących. Dali popis wyjątkowego chamstwa i arogancji. Natomiast w lesie niebezpieczeństwo jest całkiem realne. Poruszając się nocą na granicach pół i lasów, przecinek, polan, zwłaszcza mając na sobie maskujący ubiór warto posługiwać się białym światłem dla uniknięcia pomyłki która może mieć tragiczny skutek. Było głośno o tym jak mąż żonę tak załatwił, która zeszła z ambony do auta/domu po coś i wracając dostała od męża kulkę... PozdrawiamSalmo 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
0 pisarz Opublikowano 12 Stycznia 2014 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 12 Stycznia 2014 Taki mnie kiedyś zaatakował. Szybki był, lecz na szczęście ja byłem szybszy. Dostał w łeb wiosłem, aż echo poszło, niestety nie padł, a ze skowytem uciekł.Przez kilkadziesiąt lat nigdy nie napadł mnie w nocy nad wodą żaden dziki zwierz lub człowiek. Napadały mnie jedynie psy. Myślę, że pomysł zabierania ich nad wodę jest co najmniej niewłaściwy. Przeszkadzają właścicielowi, ale jeszcze bardziej innym wędkarzom.Znając paskudny charakter swojego psa byłem zawsze bardzo czujny , nie tylko na rybach. Tylko raz zaatakował człowieka stając w obronie mojej żony , zresztą bardzo skutecznie. Przez obce psy bylem ugryziony dwa razy, raz nad Wkrą i raz nad Wisła.Ten nad Wkrą to był malutki kundelek , który siedział z niewinną minką przy ścieżce prowadzącej nad wodę.Szliśmy we trzech.Dwóch kolegów przepuścił ,a mnie dziabnął w łydkę i uciekł . Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
0 Tom_S Opublikowano 12 Stycznia 2014 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 12 Stycznia 2014 Tak sobie to czytam.... i chyba będę bał się wyjść nad wodę .Może mało łowie, ale nigdy nie miałem złych przygód nad wodą. Raz mając lat chyba 14, a było to w czasach zamierzchłych, gdy łowiłem pstrągi "zaatakował" mnie łoś. Tzn. stał po drugiej stronie rzeczki- jakieś 200m ode mnie. Ze strachu rzuciłem wędkę i zacząłem uciekać. Cóż, nie było wikipedii ani google, by dowiedzieć się, ze łosie wędkarzy na roga (poroże?) nie nabijają... Natomiast sporo niemiłych przygód miałem w z łobuzami w miastach, gdzie ludzi skupiska są, gdzie bramy, nieoświetlone ulice, podejrzane dzielnice.... Albo i w zwykłej komunikacji... Zbóje jak mają zew krwi i chęć pobicia raczej w odludzia (chyba) nie chodzą, gdzie być może kogoś raz na 8 km spotkają... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
0 JerryM Opublikowano 12 Stycznia 2014 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 12 Stycznia 2014 Myśliwy który oddaje strzał do czarnej plamy,nie upewniwszy się do czego strzela..........bez komentarza Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
0 kardi Opublikowano 12 Stycznia 2014 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 12 Stycznia 2014 Bardzo często łowię sam,wieczorem lub nocą wracam brzegiem rzeki do schowanego w ustronnym miejscu samochodu.Moje obawy budzą;-postrzelenie przez myśliwego-złamanie nogi lub gorzej nawet,nadzianie się na bobrową pikę-zgubienie się,utrata orientacji. Pisząc o pierwszym wariancie przypominam sobie przemarsz pod myśliwską amboną w środku nocy,gdy usłyszałem ku swemu zaskoczeniu dobiegający z góry głos"uważaj pan następnym razem".Wyobraźnia dopowiedziała swoje,tym bardziej ,że i wśród tej elity zdarza się sandaczowe spojrzenie.Od tego czasu błyskam latarką,pogwizduję,macham szczytowką uniesionej muchowki.To w pilskim zastrzelono przez pomyłkę żubra przed laty Wariant drugi wiąże się z ekspansją bobrów,nowymi zwaliskami i bardzo niebezpiecznymi otworami wentylacyjnymi powiązanymi z ich jamami.Nowe otwory grożą wpadnięciem aż po udo,a gdy się spieszymy...Kilkucentymetrowej średnicy zaostrzone pniaczki są także niebezpieczne.Tak więc telefon może się przydać i powinien być rozsądnie umieszczony. Trzecie niebezpieczeństwo dotknęło mnie kilka razy,ale najdotkliwiej przed wielu laty nad górną Piławą w okolicach Nadarzyc.Po rozstaniu z kolegą,ustaliliśmy kto w góre,kto w dół, że spotkanie ok 15 przy aucie, no i ... wio.Koniec zimy,śnieg ,pogoda piękna,brania dobre woda krystaliczna.Schodząc z prądem testowałem woblery które namiętnie w tych czasach produkowałem,no i zapuściłem się aż w okolice wsi Szwecja ( ta nasza ) mając na powrót tylko godzinę.Zaczęło się ściemniać,stopniowo oddalałem się od wody ścinając zakręty,śnieg skrzypiał,mróz szczypał, a za kolejnym wzniesieniem ...,nie pokazała się rzeka :o .Nic to pomyślałem,choć wąsikiem nie ruszyłem i skręciłem ostro w prawo chcąc znów ujrzeć ciemną wstęgę Piławy.Niestety całkowicie straciłem orientację,wszystkie leśne dukty wydały się identyczne,łamiąc cienki lód na bagniskach miotałem się w poszukiwaniu właściwej drogi .Czas był przed GMS owy,nie mogłem uprzedzić Andrzeja o moich kłopotach,spóźnieniu no i zapytać czy nie ma podobnych problemów.W kompletnych ciemnościach mając w tyle głowy nocleg w lesie,biegnąc na przemian i brodząc w rozlewiskach zobaczyłem w świetle księżyca... mojego kochanego czerwonego Fiata 126p zaparkowanego przy nieczynnym mostku.Udało się,choć w domu byłem stanowczo zbyt późno.Tak , wiem -dziś zgubić się trudniej (gps),ale tamten strach pamiętam do dziś. kardi Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
0 Salmo_Salar Opublikowano 12 Stycznia 2014 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 12 Stycznia 2014 Myśliwy który oddaje strzał do czarnej plamy,nie upewniwszy się do czego strzela..........bez komentarza Czy był pewny czy nie, tego nie będziemy wiedzieć PozdrawiamSalmo 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
0 RBTS Opublikowano 12 Stycznia 2014 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 12 Stycznia 2014 (edytowane) Co to białe światło?Za Wikipedią - "Barwa biała – najjaśniejsza z barw. Jest to zrównoważona mieszanina barw prostych, która jest odbierana przez człowieka jako najjaśniejsza w otoczeniu odmiana szarości."Generalnie chodzi o to by nasze światło było dobrze widoczne przez innych, w tym wypadku myśliwych. Używane często światło czerwone nie zaburzające istotnie tzw. widzenia nocnego, nie będzie już tak dobrze widoczne a co za tym idzie nie zapewni nam bezpieczeństwa. Dlatego w tych wypadkach warto świecić, nawet jeśli do poruszania się światła nie potrzebujemy. Bardzo często łowię sam,wieczorem lub nocą wracam brzegiem rzeki do schowanego w ustronnym miejscu samochodu.Moje obawy budzą;-postrzelenie przez myśliwego-złamanie nogi lub gorzej nawet,nadzianie się na bobrową pikę-zgubienie się,utrata orientacji....kardiBobrowe jamy i piki stanowią rzeczywiście istotne niebezpieczeństwo względem którego należy zachować szczególną ostrożność. Niestety związanego z ich istnieniem ryzyka nie uda się całkowicie wyeliminować.Co zaś się tyczy utraty orientacji - zawsze warto mieć ze sobą nawet mały kompas i mapę, lub przynajmniej ogólny zapis terenu w pamięci. Ten mninimalny zestaw pozwoli chociaż w przybliżeniu trzymać właściwy kierunek. Jednak ważne jest, by przy utracie orientacji nie panikować i postarać się wrócić do ostatniego znanego miejsca. Jeśli to niemożliwe, nie oddalając się dalej ustalić ostatnią prawdopodobna pozycję. Wówczas można już kierując się wskazaniami kompasu (busoli) obrać (mniej więcej) właściwy azymut.Wydaje się, że bytując nad rzeką takie niebezpieczeństwo nie grozi, a jednak może się zdarzyć. Sam doświadczyłem tego wiele lat temu nad Biebrzą. Chciałem tylko obejść niewielkie rozlewisko. Niestety pogoda była pochmurna a trzciny całkowicie zasłaniały choryzont - orientację straciłem bardzo szybko. Na szczęście wróciłem po śladach, choć te o dziwo były prawie niewidoczne. Edytowane 12 Stycznia 2014 przez RBTS Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
0 SPIDERLING84 Opublikowano 12 Stycznia 2014 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 12 Stycznia 2014 W mojej okolicy zgubić się raczej nie da, ale stracić orientację to bez najmniejszego problemu. Pamiętam dwa przypadki: pierwszy - gdy zboczyłem z leśnej ścieżki bo chciałem skrót zrobić idąc prosto przez gęsty las. Po chwili zatrzymałem się i lekko skręciłem. No i zlokalizuj tu teraz człowieku strony świata;) W jedną i w drugą stronę, tam i z powrotem. Ale w końcu trafiłem na wcześniejszą ścieżkę Drugi przypadek, jak z kumplem postanowiliśmy wracać nieco wcześniej do domu (do pracy na rano a już lekko po północy). Weszliśmy w rdestowiec, bo przecież za kilka metrów miała być ścieżka a nie chciało nam się obchodzić starorzecza. Do auta doszliśmy coś po trzeciej... a mieliśmy do niego z 80 metrów Ciekaw jestem, czy zdarza się Wam zasypiać nad wodą. U mnie to stało się nagminne. Kiedyś jeszcze schodziłem do auta. Teraz, jako weteran samotnych eskapad ( ) wywalam gałęzie rdestowca na glebę i śpię jak w domu Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
0 kardi Opublikowano 12 Stycznia 2014 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 12 Stycznia 2014 @RBTS,@Spiderling84.jak widzę zdarza się i Wam ! .Oczywiście kompas by pomógł,ale cóż -nie miałem.W dodatku byłem nad znaną sobie wodą,ale ciemność,presja czasu,autentyczne,jak na Polskie warunki,bezludzie poskutkowały.Dodam,że orientacja w terenie to moja słaba strona,muszę idąc bardzo uważać na szczegóły,notować w pamięci charakterystyczne punkty.Podobnie bywa na łódce,ale tam na szczęście jest zawsze towarzysz .Chociaż na szkierach parę lat temu.. Mam obawy przed spaniem po prostu w lesie,może spróbuję ?? Oby nie z konieczności ! Co do niebezpieczeństw to chciałbym jeszcze wymienić atak os ,ktorych gniazdo rozgniótł przypadkiem Tata osuwając się w spodniobutach po wysokim brzegu Czernicy. Jaaazda Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
0 SPIDERLING84 Opublikowano 12 Stycznia 2014 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 12 Stycznia 2014 aaa, tak - ale nie osy tylko szerszenie gdzieś mi od czasu do czasu po głowie przejdą Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
0 Jack__Daniels Opublikowano 13 Stycznia 2014 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 13 Stycznia 2014 Poczytałem i kilkoro z Was wymienia jako nocne zagrożenia, myśliwych.Kiedyś na forum myśliwskim brałem udział w dyskusji o strzelaniu do (nie)rozpoznanego celu. ROZPORZĄDZENIE MINISTRA ŚRODOWISKAz dnia 23 marca 2005 r.w sprawie szczegółowych warunków wykonywania polowania oraz znakowania tusz[Dz.U. z 2005 Nr 61 poz.548 z dnia 15 kwietnia 2005 r.]Przepis mówi:§ 6. Podczas polowania nie strzela się do: ...7.celów nierozpoznanych. w tym miejscu zaczynają się problemy. Pisaliście sami, że wyobraźnie podpowiada różne rzeczy, zwłaszcza w nocy. Myśliwi ci, decyzję o strzale podejmowali w momencie, kiedy byli pewni, że to dzik. Byli pewni na 100, a nawet na 100000%, że to do czego zgiął im się palec to był dzik, a nie baba kradnąca w nocy ziemniaki.Żeby nie było, nie bronię nikogo! W każdym towarzystwie znajdą się czarne owce i nie ważne czy to myśliwi, wędkarze, policja, czy lekarze. Tak naprawdę to jest tragedia dwóch osób, strzelającego i "zastrzelonego" (a właściwie jego rodziny). Sami wspomnieliście, zresztą ja też tak uważam, że las w środku nocy jest miejscem bezpieczniejszym niż centrum wielkiego miasta. Prawdopodobieństwo spotkania w lesie człowieka o tej porze jest niebywale małe... i tak właśnie powstają wypadki. Dobrym rozwiązaniem jest ww białe światło czyli najzwyklejsza latarka. Nie widziałem nigdy dzika z latarką więc nawet nie sięgałbym po sztucer . Jedną z największych tragedii o których słyszałem to taka, kiedy ojciec syna zastrzelił. Siedzieli na dwóch ambonach, ale syn zobaczył watahę dzików, zlazł z ambony i próbował ją obejść. W każdy razie znalazł się po drugiej stronie ambony w której siedział ojciec. Ojciec o tym nie wiedział, cały czas był przekonany, że syn siedzi po przeciwnej stronie, w chatce na kurzej nóżce. Padł strzał i polały się hektolitry łez. Historia naprawdę smutna i dająca do myślenia. Podsumowując, latarka takie ryzyko minimalizuje w bardzo dużym stopniu. Osy/szerszenie - zdarzyło mi się kilka razy wdepnąć w gniazdo, noga zagłębia się w grunt do połowy kolana, a w momencie kiedy się zorientuję skąd ją wyciągam to nad brzegiem zazwyczaj powstaje nowa ścieżka bo zaczynam biec przed siebie. Dzik jest dziki dzik jest zły, dzik ma bardzo ostre kły - żeby uniknąć spotkania z dzikiem wystarczy co jakiś czas się odezwać. Zwierzęta te, jeżeli nie są przyzwyczajone do ludzi (ludzie karmiący dziki na osiedlach około miejskich), będą nas unikać niczym diabeł święconej wody, ale musimy zaznaczyć swoją obecność. Wystarczy gadać co jakiś czas, nawet do siebie , to wystarczy, dziki usłyszą nas z pewnej odległości i po prostu się zwiną. Gorzej, jeżeli bawimy się w indian i podchody do wody wtedy istnieje duża szansa na spotkanie oko w oko . Jeżeli ktoś lubi adrenalinę to proponuję podchodzić lochę z młodymi i małego w dupę uszczypnąć, tak, żeby kwiknął locha nie omieszka podziękować za krzywdy wyrządzone pasiakowi . 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Pytanie
Maciek Rożniata
macie jakieś sprawdzone metody uniknięcia zaczepek podczas wędkowania w nocy przez innych ludzi lub wędkarzy, bądź jak skutecznie unikać spotkań z dzikimi zwierzętami . Nosicie ze sobą paralizatory gazowe lub tym podobne rzeczy ?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
Top użytkownicy dla tego pytania
13
8
7
6
Popularne dni
5 Sty
47
12 Sty
13
13 Sty
10
6 Sty
8
Top użytkownicy dla tego pytania
SPIDERLING84 13 odpowiedzi
meme174 8 odpowiedzi
guciolucky 7 odpowiedzi
pisarz 6 odpowiedzi
Popularne dni
5 Sty 2014
47 odpowiedzi
12 Sty 2014
13 odpowiedzi
13 Sty 2014
10 odpowiedzi
6 Sty 2014
8 odpowiedzi
Popularne posty
Andrzej Stanek
Było to w słoneczny dzień i też czułem się zagrożony... Od wielu lat w sezonie pływam wzdłuż brzegu. Widzę czasami przepychanki pomiędzy grupami wędkarzy o dobre stanowiska, cóż robić, głowa w bok i p
popper
Kiedyś już chyba pisałem o tym Dawno już dość, jak byłem nad Odrą z żonką. Ona na pickerka, ja od czasu do czasu spacerek ze spinem. Słoneczko przygrzewa, czas grila i śniadanko na trawie, jak nie prz
meme174
eee tam dziki, łosie..
Opublikowane grafiki
126 odpowiedzi na to pytanie
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.