Skocz do zawartości
  • 0

Bezpieczeństwo podczas nocnego wędkowania


Maciek Rożniata

Pytanie

Rekomendowane odpowiedzi

  • 0

Dzik czy inna zwierzyna może się przywlec tylko przez przypadek, węch i słuch ostrzeże przed człowiekiem. No ale przypadki bywają :unsure: . Sam do dzisiaj nie wiem jak dało się wejść na brzozę której pierwsza gałąź była jakieś 3-3,5m nad ziemią , po pniu jak małpa wlazłem? Tyle że dopiero szedłem na ryby i wszedłem w krzakach na lochę z małymi.

Chyba w połowie lat 90 znajomy był na rybach gdzieś nad Bugiem, jak go znam to pewnie gdzieś w ok. Małkinii. Nie chciał oddać miejscowym sprzętu wędkarskiego to nie dość że zabrali, jego pobili to jeszcze auto zdemolowali :angry: . Po kilku dniach w szpitalu wyrobił zezwolenie i ma Sig Sauera, twierdzi że nikt go więcej nie pobije i ja mu wierzę.

Sam jeśli bywam na noc psa nie zabieram ......... bo leci do wszystkich i chce żeby ją głaskać :rolleyes: (suka marki jamnik a jako pies wędkarza to się nazywa Glizda). Zawsze gdzieś jakąś lagę 1-1,5m znajdę i sobie leży gdzieś obok, dźwięk o którymś ktoś pisał jest może jest niemiły ale wybrałbym niemiły dźwięk u kogoś niż pobicie u siebie.

Pewnie z 15 lat temu nad Bugiem znalazłem w wodzie puszkę po piwie przywiązaną do zwalonego drzewa, puszka jakoś tak skakała jak spławik no to za sznurek i do góry a tam ........ sumisko takie ze 30-40cm :angry: . Jako że kucałem co by rybę uwolnić to się nie oglądałem za siebie ale słyszę: ty ch........., zaj......., nie ruszaj tego sq....... :wacko: . Się obracam a tam element miejscowy sztuk raz leci i drze ryja. No to wstałem bo uciekać w woderach się nie da ale jak się wyprostowałem na swoje 181cm i ok. 100kg to facet hamował jak struś pędziwiatr :P był gdzieś tak o głowę niższy i z 40kg lżejszy :P .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Dzik kiedyś zajrzał mi w oczy, nad Bugiem oczywiście.  :D

Umówiliśmy się z kumplami na miejscówce, ale ja miałem wolne od piątku, więc pojechałem sam. Pałatka uwiązana do drzewa, wędeczki w wodzie, miniognisko do upieczenia jednej kiełbachy wypaliło się. Przysypiam sobie w ciemnościach, nagle coś mnie tknęło/obudziło. Otwieram oczy, zapalam latarkę, a tu świecące gały metr od mojego pyska.  :huh: Mało mi serce z klaty nie wyskoczyło. A to sobie ciekawska dzika locha zajrzała w odwiedziny.  :P Nie udało mi się już zasnąć tej nocy.  ;)

 

Koleżka kiedyś wlazł na łosia. Komentarz był piękny: "Idę sobie nad rzeczką, a tu wyłazi takie wielkie bydle." Pytamy, cóż to za zwierz? Odpowiedź: "No, wiecie, taki brzydki koń"  :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Łoś jak łoś, znajomy leśniczy spacerując nad Czarną Hańczą wszedł kiedyś na żubra, który zrobił sobie wycieczkę z Białowieży :) Nie chciałbym być wtedy na jego miejscu, tym bardziej, że śnieg był do pasa :)

3 czy 4 latam temu w lasach na północ od Niemirowa pewna mieszkanka wsi zbierała jesienią grzyby. Czyściła o przeglądał w lesie przed powrotem do domu i coś ją z tyły delikatnie pukło. Właśnie żuberek ją puknął ale kobita w panice przywaliła mu kijem który ze sobą miała. Walnął jej z byka i trochę wdeptał w glebę, miała zwolnienie powyżej 7 dni ale nie było kogo pociągnąć do odpowiedzialności. I nie wiadomo czy z Białowieży się przywlókł czy z Białorusi.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Ja miałem przygodę z dzikami i z łosiem, obie za dnia i z happy endem

Z dzikami gdy na trzcinowiskach skracałem sobie drogę wzdłuż zbiornika jakąś elegancko wydeptaną w zastygniętym błotku ścieżką,
nagle trzcinki się ,,otwierają" pokazuje się spory placyk a w jego rogu dziki w błocie się wylegują,
całe szczęście jakieś podrostki i zdziwione były tak samo jak ja wystraszony, w tył zwrot i szarżować zaczęliśmy jednocześnie,
na szczęście... zanim zapełniłem portki, po oddalającym się odgłosie trzaskających trzcin zdołałem się zreflektować że ...w przeciwnym kierunku,
od tamtej pory samotny spacer przy trzcinowiskach budzi u mnie bardzo nieprzyjemny dreszcz na plecach.

Z łosiem było dość zabawnie, łowie sobie z kolegą na Bugu i nagle słyszę wołanie
- Karoool, patrz tam jaki kur*waa łoś!!!
wychylam się z za drzewa, patrzę a tam w dali pod skarpą facet łowi na grunt, a centralnie nad nim na skarpie stoi łoś..
rzecz jasna facet chciał odkrzyknąć za obelgi w jego kierunku, bo mojego kolegę niewątpliwie było słychać ale zdążył tylko
,,sam jesteś .. " głos się urwał, wnioskuje że zdziwiony intruzem łoś ,,chrapnął" ... 
facet jak stał tak na jego widok usiadł i to chyba na jednym ze swoich zestawów a łosiek się zerwał i uciekł (byłem w szoku że łosie potrafią tak galopować)

Również chciał bym w przyszłości posiadać czworonożnego towarzysza wędkarskich wypraw,
nie dla tego żeby mnie bronił, może było by mi przy trzcinkach trochę raźniej... :)
Zawsze chciałem mieć psa i zawsze chciałem żeby mi towarzyszył nad wodą.
Swoją drogą, podzielam zdanie że psy budzą respekt wśród ,,wędkarzy" jak i zwierzyny.

Edytowane przez Panek
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

 (byłem w szoku że łosie potrafią tak galopować)

Nie tylko. Pewnie ze 20 lat temu łowiliśmy z kolegą ryby na jednym z kanadyjskich jezior. Zobaczyliśmy w sporej odległości że płynie jakieś zwierzę  więc odpaliliśmy motorek i płyniemy. Z odległości może 100m zobaczyliśmy klępę z łoszakiem, wystawały tylko łby i sobie wolniutko płyneły, mama z tyłu pilnowała młodego. Chcieliśmy się im przyjrzeć bliżej więc podpływamy, co nam może zrobić łoś w wodzie?nic. Na lądzie bym nawet nie próbował. Byliśmy może 20-25m od nich jak klępa się wq.... ła, odwróciła się w naszą stronę, z wody już nie wystawała tylko głowa ale cała klata do badyli. Dostała takiego przyspieszenia że zanim zrobiliśmy odwrót to była pewnie mniej niż 10m za łódką i przez dłuuuuuugie sekundy ta odległość się nie zwiększała pomimo że my na silniku 5KM. Dobrze że albo się zmęczyła albo odpuściła bo gdyby chciała wejść do łódki to dla nas pewnie by miejsca zabrakło.

Inna przygoda z tego samego rejonu.

Siedzę na łódce sam na jednym z jezior niedaleko granicy Quebecu z Ontario jakieś 400-500km na północ od Toronto.

Zadupie totalne, jeden ośrodek z 6 domkami nad jeziorem, do miasteczka jakieś 20-25km i tam spędzamy tydzień wakacji.

No to sobie siedzę na łódce jakieś 5-6m od brzegu, brzeg skalisty jak wszędzie w odległości może 12-15m osuwisko drobnych kamieni i odłamków skalnych nachylone do wody. W zasadzie jedyne miejsce gdzie dałoby się wyjść z łódki bo wszędzie pionowe skały po kilka metrów. Dłubie jakieś bassy ale kątem oka widzę jakąś zmianę w krajobrazie, patrzą na osuwisko a tam stoi sobie misio i pije wodę. Nie wiem czy mnie nie zobaczył, czy nie poczuł albo miał takiego kaca że musiał się napić :P .

Powolutku odłożyłem wędkę, wyjąłem z torby aparat-misio się na mnie spojrzał, ja na guzik w aparacie-nic, drugi raz-nic :( .

Misio wywalił w takim tempie w górę że na trzeci raz nie miałem szans. Ale co innego mnie do tej pory zastanawia:

Osuwisko miało ok. 30-40m długości, jak 140-150kg niedźwiedź zlazł nad samą wodę nie powodując osunięcia się ani jednego kamienia?  :o przecież plusk bym usłyszał i spojrzał co się rzuciło.

ps. przed wciśnięciem migawki należy zdjąć osłonę z obiektywu :unsure: .

Edytowane przez sacha
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Czy ktoś wspominał o paralizatorach ?

http://www.militaria.pl/samoobrona/paralizatory_c112.xml?_order#list

Nie wiem tylko jak tym załatwić sprawę z dzikiem.

Wiem natomiast że zwierzęta nie niepokojone z zasady nie atakują ludzi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Również chciał bym w przyszłości posiadać czworonożnego towarzysza wędkarskich wypraw,

nie dla tego żeby mnie bronił, może było by mi przy trzcinkach trochę raźniej... :)

Zawsze chciałem mieć psa i zawsze chciałem żeby mi towarzyszył nad wodą.

Swoją drogą, podzielam zdanie że psy budzą respekt wśród ,,wędkarzy" jak i zwierzyny.

Polecam pieska rasy fila brasileiro. Genialny charakter :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Misie to dziwne typasy. Spotykałem je na Kamczatce i w innych regionach północnej Rosji. Co ciekawe, chyba są niemal ślepe. Zdarzało się "bliskie spotkanie trzeciego stopnia", ale jeśli byłem od dobrej strony wiatru, to nawet z 20-25 metrów nie reagował śmierdziel. Każde miejsce spoczynku misia śmierdzi niemiłosiernie, ale tylko przez kilkanaście godzin. Polecam wszystkim traperom wąchanie świata. Jeśli czujecie odór mokrej szmaty zmieszany z aromatem trupa, to na bank macie misia w pobliżu. A to oznacza jedno - czas zmienić miejscówkę.  :blink:

 

Mała poprawka stylistyczna - Kamczatka nie nie jest północnym regionem Rosji, sorki 

Edytowane przez bartsiedlce
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

I przy okazji reumatyzm wyleczy. U mnie był kot, który jak widział że niesie sie wędkę lub długi kij to nieodpuszczał na krok. Szedł za mną nad pobliską rzekę i zawsze kiełbia za towarzystwo dostał :P.

 

Ps. Jak już ktoś zobaczy wędkarza nad wodą z kotem to może dostać "kociej mordy" <_< :D .

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Miałem pare lat temu żbika .Dosłownie .Podchodził do mojej kotki żbik z lasu.Piekny inteligentny kociak urodził sie z tego związku.Zawsze spał mi na nogach a jak byłem przeziebiony kładł mi się na piersiach.Na dzwięk woderow po schodach dostawał super kopa .Mam Do Dunajca 200 m.Cały ten dystans polerował moje wodery chodząc zygzakiem między nogami.Wspaniałe doznania.Zawsze zakładałem paprocha świstera, na szybko 2-3 okonki dla ukochanej kudłatej mordy.I dopiero mogłem bez kochanego futszaka ruszyć na grubego zwierza.Niestety skończyło swój żywot piekne, kochane zwieżątko pod tirem. :( .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Skoro w tym wątku pisze się dużo o psach to coś skrobne. Jak wiadomo każdy pies jest inny. Jedne lubią wodę i wskakują do niej gdy tylko ją widzą, a inne za nic w świecie do wody wejść niechcą. Czy pies wędkarza powinien lubić wode?. Tak ale nie natyle żeby zawsze do niej wskakiwać. Mój Tato miał sukę owczarka, która wode kochała. Na ryby chodziła z nami zawsze nie było problemów zeby przeszła przez kładke, przepływała każdy rów z wodą. Ile razy wskoczyła do wody płosząc wszystko co można było złownić nie zlicze. Niestety na starość niebyła juz tak silna wskakiwała do wody i trzeba było ją wciągać. No i stało się na wiosnę gdy rzeka przybrała poszła nad rzekę i już niewróciła. Drugą zmorą jest bieganie psa za przynętą pies często myląc gumę, wobler lub blache z piłką skacze do góry i próbuje ją złapać lub leci za nią do wody. I teraz sobie wyobraźmy  że rzucamy z główki w warkocz. Jednak najważniejsze aby pies był posłuszny. Wiedział kiedy może wejść do wody a kiedy nie, czy może biec za sarną lub za zającem (bo czasami pies nie odpuszci i leci na złamanie karku a potem niewie jak wrócić). Ważne żeby czworonożny przyjaciel nie rzucał się na inne psy lub ludzi.
 

Edytowane przez DP Fishing
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

A mnie się wydaje że można by wydzielić, a może łatwiej, stworzyć nowy wątek o latarkach dla wędkarzy :D

O nożach już mamy, Jack_Daniels, meme174, RBTS? Co Wy na to? :D

Tutaj pogubione to pomiędzy dzikami, sarnami, psami, bambusami i sumami, tak mało przejrzyście dość...

 
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Teraz od kiedy bóbr zagryzł wedkarza trochę strach. Lepiej po jakieś łysej polanie pospacerować. Widać więcej i ryzyko mniejsze (na pogryzianie dzikiej bestii) B).

 

http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/swiat,27/bobr-zagryzl-wedkarza-na-smierc,83171,1,0.html

Edytowane przez DP Fishing
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Noży miałem więcej niż latarek :). Wybrałem sobie dwie, które w pełni mnie zadowalają i nie chcę drążyć tematu, żeby mi się znowu jakaś nie spodobała :)

Poza tym jest już wątek:

http://jerkbait.pl/topic/9606-latarka-czo%C5%82owa-diodowa-jak%C4%85-wybra%C4%87/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

 Drugą zmorą jest bieganie psa za przynętą pies często myląc gumę, wobler lub blache z piłką skacze do góry i próbuje ją złapać lub leci za nią do wody. 

 

Raz miałem przyłów w postaci dorodnego łaciatego kota. Wirówka wyskoczyła z zaczepu na brzeg a ten skubany od razu się na nią połaszczył, pobicie i siedzi! Wział chyba dlatego, że błystka była hand made, i w łownych barwach ("kaiserowskie" połączenie bieli, czerni i czerwieni) coś w tym jest.... a potem operacja na sierściuchu i do wody. C&R na 100%!!!  :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz na pytanie...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...