Skocz do zawartości

SANDACZE 2014


Gugcio

Rekomendowane odpowiedzi

Taki o sandalek 63cm.

 

Proponuję zapoznać się z zasadami zamieszczania zdjęć na naszym forum:
http://jerkbait.pl/topic/17989-zasady-umieszczania-zdj%C4%99%C4%87-na-forum-jerkbaitpl/

 

 

P.S - oczywiscie rybka wrocila do wody :)

Edytowane przez mario
  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chory kraj, człowiek wypuszcza wszystko co się od czasu do czasu trafi w nadziei, że przyniesie to kiedyś jakiś efekt, a tutaj taki kloc dostaje zgodnie z prawem w łeb... Normalnie ręce opadają jak się czyta takie wpisy  :mellow: Ale cóż, trzeba dalej robić swoje... Sorry za offtop.

 

Pozdrawiam wszystkich normalnych.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Według regulaminu rozsądku nie powinien. Trupy się nie liczą.

60tkę można zjeść, jak ktoś musi. Ale meter to żenada. Kiedyś wypadł nam sandał taki z 67 na podłogę i się killim. Poszedł w ognisko. Mniam ;-) We czterech chłopa, każdy jak dąb (np. ja ;-)) bez chleba, bo kto biedę zna to i sandacza bez chleba zje, nażarliśmy się tą rybą do oporu.  Dlatego nie widzę sensu w mordowaniu takich ryb. Zatłuc kilkunastoletniego sandacza w imię kupy to dla mnie krótkowzroczność. Nie obchodzi mnie że zgodne to z pzw. Jakis debil układał regulamin i nie muszę się z nim zgadzać. Nawet jakby papież mi na to pozwolił. Ogranicznikiem powinna być wyobraźnia. Ale każdy sobie rzepkę skrobie. Nie mi zajebał taką rybę tylko sobie.

Edytowane przez rózgaś
  • Like 21
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Donkocur mam zdrowe podejście do tematu. Fiknął koziołka z ręki i upadł na podłogę. Po wsadzeniu do wody był do góry kołami. Machał skrzydełkami i nie reagował na nic. Po kwadransie zbladł. Ameno. Poszedł w ogień. Shit happens :-)

Nie wypisywałem natomiast- Rybeńka oczywiście wróciła do domku :-)

  • Like 13
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba nie chcesz powiedzieć że taki sandał po upadku na ziemię zdechł.chyba że spadł na ziemię 15 razy :) to faktycznie pechowiec

 

 

 

 

A co powiesz kolego na to co spotkało mnie dziś z rana :

 

Dociągam koguta do łódki, zostały może ze dwa podbicia i czuje mocne branie. Zacinam, a że branie było pod samą łodzią, kij i pletka mocne to  w momencie sandacz 60-tka ląduje w łodzi . Kogut połkniety cały ale wyszedł bez problemu nie uszkadzając ryby, szybki pomiar i ryba odzyskuje wolność. Schylam się po kij, rozglądam gdzie rzucić a tu metr od łodzi , jak korek wyskakuje do góry brzuchem wypuszczony przed chwilą sandacz. Biorę go w rękę ale kilkuminutowa reanimacja nie przynosi efektu, nieboszczyk prawdziwy.

 

Czy to kogut spowodował śmierć  wbijając się w czaszkę, czy to widok mojego pyska go wykończył tego nie wiem, ale opowieść kolegi Rózgasia wydaje mi się prawdopodobna.

Edytowane przez skorupa13
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem kiedyś inne zdarzenie z sandaczem łowiąc na Wiśle.

Mianowicie łowiąc z gruntu na martwą rybkę, doczekałem się ładnego brania. Ryba po wyciągnięciu kilkunastu metrów żyłki stanęła jak książka pisze. Odczekuje aż ruszy ,a tu nic. Stoi i stoi - zero ruchu. Mówię sobie w duchu podciągnę i sprawdzę czy jeszcze tam jest. Wykonałem obrót korbką i nawinąłem trochę żyłki , ale szarpnięć nie czuję ; zero ruchu a tylko trochę większy ciężar. To sobie mówię - "puszczę trochę luzu " i tak zrobiłem. Po otwarciu kabłąka ,na wodzie mniej więcej w miejscu zarzucenia pojawia się sandacz do góry kołami. Myślę sobie -"co za licho". Zapinam kabłąk i podciągam kołowrotkiem żyłkę ryba utonęła. CHmmmy ???? Otwieram kabłąk i ryba znów na powierzchni do góry kołami. O co tu kaman???? Zaczynam zwijać żyłkę , lekki oporek ale zero ruchu rybki. Dopiero przy brzegu okazuje się ze to mój sandaczyna wykorkowany. + _ 70 centów. I teraz zadaje pytanie dlaczego ????? tak się stało. Nie zacięty, nawet nie było oporu , haczyk z boku a nie w przełyku - Nie wiem ????

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem kiedyś inne zdarzenie z sandaczem łowiąc na Wiśle.

Mianowicie łowiąc z gruntu na martwą rybkę, doczekałem się ładnego brania. Ryba po wyciągnięciu kilkunastu metrów żyłki stanęła jak książka pisze. Odczekuje aż ruszy ,a tu nic. Stoi i stoi - zero ruchu. Mówię sobie w duchu podciągnę i sprawdzę czy jeszcze tam jest. Wykonałem obrót korbką i nawinąłem trochę żyłki , ale szarpnięć nie czuję ; zero ruchu a tylko trochę większy ciężar. To sobie mówię - "puszczę trochę luzu " i tak zrobiłem. Po otwarciu kabłąka ,na wodzie mniej więcej w miejscu zarzucenia pojawia się sandacz do góry kołami. Myślę sobie -"co za licho". Zapinam kabłąk i podciągam kołowrotkiem żyłkę ryba utonęła. CHmmmy ???? Otwieram kabłąk i ryba znów na powierzchni do góry kołami. O co tu kaman???? Zaczynam zwijać żyłkę , lekki oporek ale zero ruchu rybki. Dopiero przy brzegu okazuje się ze to mój sandaczyna wykorkowany. + _ 70 centów. I teraz zadaje pytanie dlaczego ????? tak się stało. Nie zacięty, nawet nie było oporu , haczyk z boku a nie w przełyku - Nie wiem ????

 

Nurek dowcipnis musial sie klasc ze smiechu na drugim brzegu  :D  :D  :D

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...